sobota, 1 czerwca 2013

Oławskie pytania

W niedziele 2 czerwca miał się odbyć drugoligowy mecz pomiędzy MKS Oława a Górnikiem Wałbrzych. Stawką były nie tylko ligowe punkty, bowiem w tym dniu przegrany mógł sobie skomplikować sytuację w tabeli i przygotowywać się do przyszłorocznych występów klasę niżej. Meczu jednak nie będzie.
Dwa dni przed meczem media obiegł komunikat zarządu oławskiego klubu mówiący o "bezpieczeństwie zawodników,sędziów a w szczególności mieszkańców i gości przebywających w Oławie" co spowodowało, że podjęto dramatyczną decyzję o odwołaniu meczu.
OCKF w Oławie
Idąc tym tropem oławscy działacze w swoim komunikacie tłumaczą:
Zdajemy sobie sprawę na jakie konsekwencje narazimy klub ale ważniejsze od punktów,bramek jest życie ludzkie. W takich okolicznościach nie pozwolimy aby Oława stała się areną bandyckich porachunków, które nie mają nic wspólnego ze sportem.
Cóż, nie od dziś, nie od tygodnia, ale o wielu tygodniu wiadomo było, że na ten derbowy mecz mobilizują się fani obu zespołów. Nie darzą się sympatią - to fakt, ale w Oławie w sporej liczbie gościli kibice Zagłębia, a ostatnio Chrobrego Głogów, którzy liczebnie przewyższali miejscowych. Scen dantejskich nie odnotowano, sędziowie, piłkarze nie zostali poszkodowani. A jeśli zarząd tak martwi się o mieszkańców miasta to czemu w TAKI sposób odmawia im szansy oglądnięcia ciekawego meczu? O stronę sportową, postawę na boisku nie można było się martwić, bowiem oba zespoły są (były?) zagrożone spadkiem. W gorszej sytuacji jest MKS, który potrzebował zwycięstw jak ryba wody. Na dodatek ostateczny sukces piłkarzy Zbigniewa Smółki uzależniony był od wyników Górnika i Ruchu Zdzieszowice, bo tylko te ekipy mogli wyprzedzić. Nie było pustym hasło wałbrzyskich fanów na niedoszły niedzielny mecz, że będzie to "zabranie II ligi Oławie". W podobnym klimacie mobilizowali się fani Moto-Jelcza, którzy mieli świadomość, że strata punktów przez Górnika skomplikuje jego sytuację i ewentualna porażka w końcowym rozrachunku spowoduje, że zabraknie punktów do utrzymania. Ale to już jest (?) historia, bowiem meczu w niedziele nie będzie, a być może nie zostanie w tym sezonie w ogóle rozegrany, bo PZPN może orzec walkower dla wałbrzyszan. Decyzja ponoć ma zapaść w poniedziałek.
Różne media podaje ewentualne rozwiązania problemu. Drugi termin meczu - jeśli tak to kiedy i dlaczego? Do zakończenia rozgrywek zostało dwa tygodnie i jeśli weźmie się pod uwagę, że dwie ostatnie kolejki będą rozgrywane o tej samej porze celem wykluczenia kombinacji to jedyny realny wolny termin miałby miejsce od 3 do 7 czerwca, tyle, że w środę (05.06.) Górnik gra zaległy mecz w Częstochowie. Czyli brak wolnego terminu. Zresztą dlaczego miałby być przekładany mecz? Dotychczasowe spotkania były przekładane ze względu na zły stan boiska (ze względu na warunki atmosferyczne, a kataklizmy póki co Oławę ominęły w tym roku) lub na wniosek jednej z drużyn ZA ZGODĄ drugiego klubu. Czemu wałbrzyszanom miało zależeć na komplikowaniu sobie sytuacji, graniu w środku tygodnia co zaburzyłoby system przygotowań do kolejnych jakże ważnych meczów?
Drugie rozwiązanie - najbardziej prawdopodobne to walkower dla gości z Wałbrzycha. Tak na chłopski rozum - klub-gospodarz nie jest w stanie zorganizować meczu, czyli czemu ma służyć ewentualne przekładanie? Kto jest winny? Czy w innym terminie będzie zapewniona lepsza ochrona, będzie bezpieczniejszy termin?
Inne rozwiązanie jakie rzekomo wyszło od oławskich działaczy to przeniesienie meczu do Wałbrzycha. Takie rozwiązania były stosowane za czasów gry Górnika/Zagłębia w klasie okręgowej. O ile wtedy były korzyści, zwłaszcza dla kibiców, to teraz trzeba wziąć inne czynniki. Po pierwsze proceduralne - jeśli chce się zorganizować spotkanie o statusie imprezy masowej (a być może ponad tysiąc widzów pofatygował by się na mecz) wniosek do policji i innych służb musiałby być wysłany z większym czasowym wyprzedzeniem niż dwa, trzy dni. Po drugie - finanse: co prawda oławianie chcieli partycypować w kosztach organizacji meczu, ale trzeba wziąć pod uwagę, że klub ma ustalony budżet i nieplanowe wydatki są zapewne wliczone. Tylko czemu mają one być ponoszone przez działaczy MKS?
Górnikowi w żaden sposób nie musi zależeć na rozgrywaniu meczu w świetle prawdopodobnego walkowera. Jedynym problemem jest fakt, że z kartek "nie wyczyści się" Mateusz Sawicki, ale poza tym kto by odmówił w takiej sytuacji trzech punktów za darmo? Po pierwsze nie trzeba jechać na mecz (choć to akurat najmniejszy problem finansowy), po drugie nie będzie kontuzji, kartek. Ponadto trzy punkty mogą dać awans w tabeli. Same korzyści.
Działacze MKS wybrali wg nich mniejsze zło. Koszty walkowera na pewno są mniejsze od organizacji meczu. Wiadomo, że na mecz wybrały by się grupy kibiców nie tylko z miast skąd pochodzą oba kluby.  Czy jednak można byłoby rozegrać mecz? Oczywiście, że tak. Oławscy działacze mogli powtórzyć numer z przeszłości, gdzie kibice wałbrzyscy nie mogli oglądnąć poczynań swoim pupili. Tylko, jeśli wtedy było alibi w postaci wiecznego remontu to teraz zabrakło argumentów. Choć sprytni działacze nie takie przeszkody pokonywali i różne cuda wymyślali. Wiadomo, że w przypadku zamknięcia tylko sektora gości i tak trzeba byłoby zorganizować ochronę na zewnątrz obiektu. Tak "na wszelki wypadek"... Można było powtórzyć manewr, który wprowadziła w życie policja przed meczem Górnika Wałbrzych w Polkowicach. Pacyfikowanie pojazdów z wałbrzyską rejestracją. Teraz wydawało by się nawet zadania dla mundurowych łatwiejsze, bowiem fani zamierzali wybrać się pociągiem. I to nie jakimś "specem" tylko kursowym. Życie nie jeden raz pokazało, jak łatwo służby znajdują powód by opóźnić przejazd, wjazd itp.
Z drugiej strony ile w drugiej lidze było zdarzeń związane z awanturami kibiców? Jeśli miało miejsce to na pewno nie w takim zakresie jak spodziewali się oławscy działacze. Ale właśnie 2 czerwca w Oławie miał nastąpić armagedon.
Decyzją miejscowych działaczy są zszokowani nawet kibice Moto-Jelcza. Kto wie, czy gdyby doszło wcześniej do spotkania zarządu klubu ze stowarzyszeniem kibiców wypracowano by kompromis, rozegrano by mecz i wygrałby futbol. A tak pozostanie niesmak, że działania zarządu odbierają w praktyce nadzieje na pozostanie w lidze ich piłkarzy. Chyba, że PZPN coś innego wymyśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz