niedziela, 26 lutego 2012

Świdnicka czkawka Śląska Wrocław

Są mecze, które elektryzują kibiców nie tylko zainteresowanych drużyn. Gran Derbi, Derby Europa, Old Firm, różnego rodzaju rywalizacje słynnych klubów - jednym słowem klasyki. U nas w Polsce szukano na siłę takich meczy. Nie zawsze chodzi o klasę sportową, czasem o atmosferę, którą stworzyli kibice na trybunach. W większości rywalizacji jedną ze stron najczęściej jest Legia Warszawa, której przyszło rywalizować swego czasu z Górnikiem Zabrze, Widzewem Łódź, Wisłą Kraków. Dzięki atmosferze na meczach poznańskiego Lecha mecze Kolejorza z Legią próbowano nazywać nawet Derbami Polski. W tym roku na miano meczu rundy zasłużył pojedynek pomiędzy liderem z Wrocławia a pretendentem z Łazienkowskiej. Oba zespoły w 2011 roku spotykały się w Warszawie i w obu przypadkach górą był zespół Oresta Lenczyka, ale w większości ogólnokrajowych opinii to Maciej Skorża był lepszym trenerem od Lenczyka, a zespół stołeczny lepszy od dolnośląskiego. W tej medialnej ciszy i spekulacjach kto jest lepszy Wisła czy Legia najwięcej skorzystał Śląsk, który jesienią mocno usadowił się w fotelu lidera i nawet potknięcia w pierwszych wiosennych meczach nie strąciły go z pierwszego miejsca. Przerwa zimowa zmieniła stosunek części mediów do wrocławian. Owszem były przytyki, że personalnie nie jest to zespół na mistrza, kupa szczęścia, lepszy skład mają Legia i Wisła itd itp. Ale zaczęto doceniać kunszt nie tylko duetu Lenczyk-Wleciałowski, dopominano się u Smudy o Milę, oceniono, że z drużyn czołówki najlepsze transfery do tej pory dokonał właśnie Śląsk. Z drugiej strony zaczęto lekko szczypać we wrocławski klub. Najpierw zaczęto przypominać o zaległościach w premiach, niezrealizowanym projekcie z galerią obok stadionu, brak zdecydowania zarządu w rozmowach o dalszej karierze w Śląsku kolejnych piłkarzy (Fojut podpisał umowę z Celtikiem, Celebana kusi Bundesliga, a kilku graczy np. Madej nie wie póki co, co ich czeka latem, choć umowę mają do czerwca), wreszcie straszono powrotem na stadion przy Oporowskiej z powodu niemożności przyjmowania kibiców gości na nowym obiekcie. Przegląd Sportowy kąśliwie wypomniał ilu młodych graczy, wychowanków klubu gra obecnie w ekstraklasie (w Śląsku jedynakiem jest Tadeusz Socha), porównał systemy szkolenia młodzieży, a raczej jego brak we Wrocławiu. Zaczęto również kąsać Oresta Lenczyka: Wiesław Wraga, jedna z legend łódzkiego Widzewa stwierdził, że w klubie słynny widzewski charakter przestał egzystować właśnie za kadencji Lenczyka. Porównano ilość sukcesów (jeden tytuł MP) do ilości meczów (kilkaset). I tak dalej, i tak dalej. Warszawka zaczęła swoją medialną grę - skwitowano we Wrocławiu. Czy piłkarze lidera wytrzymają ciśnienie? Czy dadzą sobie radę? Odpowiedź miała paść w niedzielę 26 lutego. Do tego meczu nikt tragedii z remisu w Ruchem Chorzów nie robił, zwłaszcza w kontekście demolki jaką Niebiescy sprawili Lechowi. Poza tym główni oponenci w teorii nie dość, że byli zaangażowani w Ligę Europejską (z której solidarnie odpadli), nie zrobili praktycznie wzmocnień, a wręcz przeciwnie (z Legii odeszli Rybus, Borysiuk, Komorowski, Wisła pogoniła Małeckiego) to pogubili punkty w inauguracyjnej kolejce. Przebąkiwano o możliwości włączenia się do walki o majstra stołecznej Polonii, ale ta jakby na przekór przegrała ze słabiutkim wydawało się Widzewem. Trudno mimo wszystko było wskazać faworyta niedzielnej potyczki we Wrocławiu. Legia, już bez Rybusa i Komorowskiego, ale z kolejnym gwiazdorem-emerytem (Novo) zagrała koncertowo. Pomógł jej były kadrowicz Pietrasiak, który najpierw sprezentował piłkę Januszowi Golowi, a potem wyleciał za faul taktyczny na Ljuboji. Za chwilę grający w "10" Śląsk przegrywał już 0:3 i było praktycznie po meczu. Można gdybać co by było gdyby, np. przy stanie 0:1 Wolski nie wybił piłki z linii bramkowej, ale koniec końców wynik poszedł w świat, a styl w jakim rywala zdemolowała Legii musi budzić szacunek. W mediach będą górować jednoznaczne komentarze: mistrzowska forma Legii, weryfikacja papierowego lidera, kiedy Śląsk straci pierwsze miejsce, itd itp. Będą również bliźniacze, jak przed tygodniem, odniesienia do przeoczenia regionalnych talentów przez wrocławski klub. Podobnie jak w meczu z Ruchem Kelemena pokonał świdniczanin. Po Arkadiuszu Piechu tym razem błysnął Janusz Gol. Defensywny pomocnik Legii zaliczył bodaj najlepszy ligowy występ w stołecznej drużynie. O ile w pucharach zdarzyło mu się strzelić arcyważnego -nomen omen - gola w Moskwie a ostatnio Sportingowi, to w lidze pozostawał w cieniu choćby Borysiuka. Tymczasem po kwadransie wrocławskiego szczytu Janusz miał na koncie aż dwie bramki!!!
Ponownie od poniedziałku będzie wypominane, że na Dolnym Śląsku przegapiono utalentowanych graczy, którzy już zadebiutowali w reprezentacji i jeśli zachowają formę z pierwszych wiosennych meczy to kto wie, czy świdniczanie nie znajdą się w kadrze na Euro!
Znajomi ze Świdnicy:Janusz Gol i Arkadiusz Piech [foto:swidniczka.com]
Historia pokazuje, że Śląsk w przeszłości często sięgał po wychowanków różnych klubów Dolnego Śląska pełniąc często rolę pasożyta. Stąd też zrodziła się niechęć w regionie do wojskowego klubu. Nie można co prawda zapominać o wychowankach wrocławskiego klubu, którzy napisali piękne karty historii, ale w wielu klubach pamiętają kaperowanie zawodników pod płaszczykiem odsłużenia wojska. Po transformacji ustrojowej zmieniły się również i te zwyczaje, choć w Wałbrzychu pamiętają, jak Śląsk po jesieni 1997 zwerbował świdniczanina Dariusza Filipczaka. Na pocieszenie w drugą stronę powędrował Rafał Klajnszmit, ale suma sumarum lepszy interes zrobili wrocławianie. Wtedy również odezwały się głosy, że w stolicy regionu panuje złe rozeznanie wśród talentów mniejszych klubów. Wówczas świdnicka Polonia została partnerskim klubem Śląska, a na mocy tego porozumienia na Oporowską trafił Remigiusz Jezierski. Innych korzyści, czy też transferów w jedną/obie strony nie zanotowano. Nawet Jarosław Lato,  kolejny świdniczanin w Śląsku, trafił z Lechii Dzierżoniów. Piech i Gol ponoć kilkakrotnie uczestniczyli w test-meczach organizowanych przez wrocławski klub. Za każdym razem byli odsyłani do domu. Piech po grze w Królewskiej Woli pod samym Wrocławiem, przez Łódź trafił do Chorzowa, Gol via Bełchatów trafił do Legii. Teraz trafiają do siatki Śląska Wrocław w ligowych meczach sprawiając, że długoletnie, 35-letnie, oczekiwanie na tytuł mistrzowski w stolicy Dolnego Śląska może się jeszcze przedłużyć... 

wtorek, 21 lutego 2012

Zimowe wojaże Dariusza Michalaka.

Zainaugurowała wiosenne zmagania nasza ekstraklasa. Pozostałe kluby niższych lig muszą poczekać co najmniej miesiąc. Praktycznie do końca lutego można przeprowadzać transfery, ale większość zespołów dokonała już korekt w swoich składach. Przy okazji meczu lidera T-mobile ekstraklasy Śląska Wrocław z chorzowskim Ruchem głośno zrobiło się o systemie skautingu w naszym regionie. Stało się to głównie za sprawą strzelca bramki dla Niebieskich Arkadiusza Piecha, który sam stwierdził, że kilkakrotnie próbował dostać się do wrocławskiej drużyny będąc zawodnikiem Polonii/Sparty Świdnica czy to Gawina Królewska Wola. Taki system jest wypracowany w bogatych klubach, ale oprócz niego powszechnie funkcjonuje podsyłanie zawodników do klubów przez menedżerów, bądź sami gracze osobiście kontaktują się z klubem. 
Prawy defensor Dariusz Michalak stał się najbardziej eksportowym piłkarzem Wałbrzycha. W ostatnich 3 miesiącach był na testach w dwóch ekstraklasowych klubach i dwóch pierwszoligowych. Ze wszystkich prób wracał niestety bez sukcesu. Mimo tego, jego nazwisko zostało w kraju zauważone i w trakcie wiosennych zmagań ligowych niejeden z obserwatorów będzie bacznie się jemu przyglądał. Nie będzie oczywiście brakować złośliwych komentarzy, docinków. Na to musi być przygotowany, również ze strony wałbrzyskich kibiców. Nie chcę dociekać jak dostał się na testy, kto jest jego menedżerem, ale na pewno wielu młodych graczy Górnika PWSZ powinno podpytać Darka jak złapać kontakt z klubem, osobą odpowiedzialną za transfery w klubie. Z młodym Michalakiem powinien porozmawiać choćby Kornel Duś, który po oblaniu testów w 1.lidze (Ruch Radzionków) ostatnio zagrał w Olimpii Kamienna Góra (klasa okręgowa...). Dawniej wystarczyło dobrze grać. Fama szybko się roznosiła, przyjeżdżali obserwatorzy, oceniali i składali propozycję. Teraz w większości przypadków jest odwrotnie – to zawodnicy, a ściślej ich agenci/menadżerowie zgłaszają się do klubów z ofertami. Nie zawsze jest jednak różowo.
Darek Michalak swego czasu był zauważony przez Stefana Majewskiego (konsultacja kadry rocznika 1990) oraz trenerów gdańskiej Lechii. Tej zimy brał udział w testach organizowanych przez bytomską Polonię, która ma wyraźnie naznaczony wiosenny cel – uratować ligowy byt. Bytomianie są w strefie spadkowej, zadłużeni, ukarani zakazem transferów stracili zimą swoją największą gwiazdę (Świerczok do Kaiserslautern). Paradoksalnie ten transfer pozwolił zmniejszyć zadłużenie, przez co zniesiono zakaz i klub mógł zatrudnić nowych graczy. Michalak brał udział w treningach kilka dni, a że należy do defensorów to najszybciej z niego zrezygnowano. Dlaczego? Po prostu trener Fornalak najpierw przyglądał się obrońcom i stwierdził, że żaden ze sprawdzanych nie przyniesie korzyści zespołowi w bezpardonowej walce o utrzymanie. Pytanie brzmi, czy na podstawie samych treningów, wewnętrznych gierek można zweryfikować przydatność zawodnika? To było jeszcze w styczniu. Później Michalak dołączył do kolegów, zaliczył kilka sparingów, akademicki turniej w Legnicy aż gruchnęła wiadomość o wyjeździe do Łodzi.
ŁKS Łódź przechodzi zimą organizacyjną zawieruchę nie spotykaną w przeszłości bodaj w żadnym klubie. Jesienią zespół prowadziło z różnych względów 5 szkoleniowców. Mimo to udało się wylądować jeszcze na bezpiecznym miejscu nie zagrożonym degradacją. Zimą Ryszard Tarasiewicz uszczuplił kadrę o najbardziej doświadczonych relegując ich do Młodej Ekstraklasy, a później sam opuszczając tonący okręt. Klub miał ogłosić upadłość, rozważał wycofanie z rozgrywek… Znaleźli się jednak ponownie chętni by ciągnąć ten łódzki wózek. Za sprawy szkoleniowe ma odpowiadać w roli menedżera Piotr Świerczewski, który „na dzień dobry” przywrócił do składu Mięciela, Adamskiego i spółkę. Codziennie media donosiły o nowych graczach, którzy mieliby zasilić ŁKS. W piątkowym sparingu z Legią wystąpiło łącznie 32 zawodników, w tym 17 testowanych!! Mecz rozegrano w tercjach po 45 minut, tylko bramkarz Pavle Velimirovic wystąpił w 2 tercjach, reszta zaliczyła po 3 kwadranse. Wśród grupy nowych graczy znalazł się właśnie Dariusz Michalak. Zagrał w trzeciej, ostatniej odsłonie, kiedy obaj trenerzy desygnowali do gry teoretycznie najsłabszych oraz najmłodszych graczy. Wówczas to legioniści skorygowali wynik z 2:0 na 5:0. Czy podczas takiego przeglądu kadr Darek miał jakiekolwiek szanse by przekonać do siebie Świerczewskiego? Moim zdaniem – nie. Piłkarze starający się o angaż w ŁKS na TYDZIEŃ przed startem ligi musieli mieć świadomość, że to prawdziwa partyzantka. Część testowanych przyjechała do stolicy indywidualnie na własny koszt, ba dochodziło do kuriozalnych sytuacji z dotarciem na obiekt Legii !!! Mecz był zamknięty dla mediów i kibiców, więc co niektórzy przyszli/niedoszli Ełkaesiacy nie zostali wpuszczeni przez ochroniarzy na ogrodzony obiekt Legii ! Dobrze, że większość z nim grała w drugiej i trzeciej tercji, więc koniec końców mogła wejść.
Nie byłem w Warszawie, ale czytając skład wałbrzyskiego Górnika z sobotniego sparingu w Libercu można domniemać, że Dariusz usłyszał z ust Świerczewskiego to co większość z testowanych graczy – odezwiemy się później. Wiadomo powszechnie, że w 99% przypadkach znaczy to grzeczną odmowę, choć niekoniecznie.  Seweryn Garncarczyk – były lechita obecnie wolny gracz - po sparingu wrócił do Poznania, gdzie w trenował i doczekał się telefonu z Łodzi. Takiej prowizorki jak w ŁKS nie zaakceptował chociażby Grzegorz Szamotulski. Były bramkarz m.in. Legii, Amiki, mający za sobą grę w kadrze czy choćby obroniony rzut karny w sparingu z FC Barcelona (podczas gry w Dundee United) gdy zorientował się co go czeka podczas przygotowań z ŁKS wybrał pewniejsze warunki w 1.lidze (broniąca się przed spadkiem Olimpia Elbląg).
Ostatnia próba miała w ubiegłym tygodniu. I był to bodaj najbardziej sensownie zorganizowany sprawdzian Michalaka. W Gdyni Darek trenował kilka dni, by na koniec wystąpić połówkę meczu z Orkanem Rumia. Po tym meczu trener Petr Nemec wybrał grupę zawodników Arki, którzy wyjadą na zgrupowanie do Turcji. Niestety, zabrakło wśród nich nazwiska Michalaka…
Michalak wrócił do Wałbrzycha i przygotowuje się do rundy wiosennej.  Coraz bliżej zamknięcia okienka transferowego i trudno przypuszczać, by doszło do jakiegoś transferu „last minute”. Trener Robert Bubnowicz zdawał sobie sprawę, że wałbrzyszanin mógł w każdej chwili wyjechać podczas przygotowań na testy. Obyło się bez grymasów, pretensji, odstawiania od składu itd. I to jest zdrowy układ. Póki co gra w Górniku PWSZ jest szansą na wypromowanie się. Na chwilę obecną nie ma mocarstwowych planów, brak mocnego finansowego zaplecza pozwalającego myśleć o podboju np. pierwszej ligi.
Z drugiej strony już słyszałem opinie ludzi, których dziwi obecność Dariusza Michalaka na liście stypendystów ogłoszonych przez prezydenta Wałbrzycha. No bo skoro lada chwila ma odejść z klubu to jaki jest sens płacenia z miejskiej kasy? Może lepiej dać ją innemu, który wiąże najbliższą przyszłość z klubem?

wtorek, 14 lutego 2012

Korupcja - Jacek Cieśla

Niestety, kolejny gracz związany z Wałbrzychem trafił na wokandę w związku z korupcją. Tym razem Jacek Cieśla stracił kilka liter ze swojego nazwiska ... Ten znakomicie zapowiadający się wychowanek Górnika ma za sobą występy w reprezentacji Polski juniorów. W seniorach debiutował w wieku 16 lat !!! Jesienią 1992 odradzający się trzecioligowy Górnik wyeliminował drugoligowy Naprzód Rydułtowy po pięknym golu Jacka. Później grał po fuzji w KP Wałbrzych by odejść za namową Horsta Panica do Amiki Wronki. W wielkopolskim klubie wywalczył awans do 1.ligi,  ale na debiut w niej musiał czekać aż do 2004 w barwach stołecznej Polonii. W międzyczasie zwiedził kilka klubów w Wielkopolsce, na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. W 2003 jako pionier zaliczył epizod w białoruskiej ekstraklasie w Sławiji Mozyrz. Po grze na Mazowszu od 2006 grywał w Niemczech. Oprócz gry w Czarnych Koszulkach reprezentował barwy Świtu Nowy Dwór i Mazowsza Grójec. Czkawką chyba do końca życia będzie mu się odbijać dwukrotny epizod w Nowym Dworze -dwie rundy jesienne w 2004 i 2005r. Prokuratura zarzuciła Jackowi przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości 9 tys. zł wraz z innymi zawodnikami Świtu w związku z meczem Heko Czermno - Świt Nowy Dwór z 13 listopada 2005 ( 1:0 dla Heko). Według prokuratury - piłkarze Świtu sami zaproponowali Heko sprzedanie meczu. Jak informuje strona pilkarskamafia.blogspot.com Jacek C. dobrowolnie poddał się karze roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 3,2 tys. zł grzywny oraz zwrotu 3 tys. zł przyjętej łapówki. Piłkarz nie został oskarżony o korupcję w wątku Heko Czermno, bo przebywał wówczas za granicą.
 Jacek Cieśla (po prawej) spędził w Świcie Nowy Dwór dwie rundy na zapleczu ekstraklasy. [foto: widzewiak.pl]


W sprawie korupcji w Polkowicach wszczęto postępowanie wobec kolejnych byłych graczy Górnika Polkowice. Wśród nazwisk są m.in. Sebastian Gorząd - były gracz Zagłębia i KP Wałbrzych oraz Jarosław Krzyżanowski wychowanek, a obecnie trener Victorii Świebodzice.

niedziela, 12 lutego 2012

Transfery - jakość, nie ilość !!

Gdy przeanalizujemy ilość nowych graczy, którzy przybyli do drugoligowych zespołów podczas letniej i zimowej przerwy między rozgrywkami okaże się, że wałbrzyski Górnik jest na szarym końcu tego zestawienia! W lecie przybył jedynie Jan Bartos, a zimą Marcin Orłowski. Średnia - jeden zawodnik. Co prawda przerwa zimowa jeszcze trwa, być może Robert Bubnowicz będzie się przyglądał nowym piłkarzom, ale jakoś odnosi się wrażenie, że były napastnik Nysy Zgorzelec i Miedzi Legnica będzie jedynym nowym graczem biało-niebieskich. Mimo, że liczba graczy odchodzących jest większa niż przychodzących nie zauważono obniżenia poziomu gry, pogorszenia wyników zespołu. Nadal ton grze nadają ci sami piłkarze. Ubytki zostały godnie zastąpione. A więc potwierdza się, że liczy się jakość a nie ilość.
Zimowe transfery w grupie zachodniej.
Wszystkie zespoły już rozegrały po kilka spotkań sparingowych, część zaliczyła zgrupowania kondycyjne, Bytovia wygrywa mecze w dalekiej Turcji, gdzie ma wylecieć również Miedź. Niektóre kluby zakontraktowały już kilku zawodników, większość jednak sprawdza, testuje. Na ostateczne decyzje trzeba będzie poczekać do marca. Jakie najbardziej znaczące zmiany personalne zaszły w grupie zachodniej? Jeśli wierząc zapowiedziom trenerów to o awans będzie walczyć czołowa siódemka w tabeli. Do powszechnie uznawanych za faworytów (GKS, Miedź, Chojniczanka, Chrobry) dołączyć mają/chcą Bytovia, Elana i Jarota. W dwóch ostatnich przypadkach są to raczej pobożne życzenia szkoleniowców. Jarota co prawda pozyskała G.Manię z Elany, ale zrezygnował najbardziej znany gracz D.Nawrocik. W Toruniu pożegnano się z kilkoma graczami, bez głośnych wzmocnień, a o szturmie na 1.ligę słyszy się od miesięcy, choć wyniki za tym nie idą. W Bytowie jest mocny finansowo sponsor. Jest zgrupowanie zagraniczne, tabory piłkarzy z różnych stron świata i być może kadra Bytovii będzie najbardziej egzotyczna w lidze - będą w niej gracze z obu Ameryk, Skandynawii czy Bałkanów. W Głogowie drugie miejsce zaskoczyło chyba wszystkich. Póki co działacze muszą się najpierw zmierzyć z licencyjnym problemem, wśród nabytków nie widać nowych nazwisk. W Tychach utrzymano stan posiadania i być może trafią tam jeszcze gracze z Młodej Ekstraklasy górnośląskich ligowców. W Chojnicach jak zwykle duży rozmach transferów - jedno jest pewne Chojniczanka będzie się mocno biła o awans. W Legnicy zimą sprowadzono kilkunastu nowych młodzieżowców, przewietrzono nieco kadrę seniorów, ale znając trenera Baniaka być może jeszcze trafi jakiś exligowiec do Miedzi. Zwłaszcza, że faworyt nr 1 przegrywa u siebie 0:3 ze skazanym na pożarcie w tym meczu zespołem Czarnych Żagań. W zespołach niżej położonych w tabeli nie ma szału transferów, choć kibice MKS Kluczbork mają na pewno powody do niepokoju skoro zespół opuścili dwaj sztandarowi gracze (Tuszyński, Wilusz), którzy trafili do ekstraklasy. W Wągrowcu zgodnie z zapowiedziami doszło do wymiany pokoleniowej, powypożyczano graczy z Lecha ME, Arki, a hitem są powroty Mikołajczaka- byłego króla strzelców 2.ligi oraz Pietrowskiego, który nie zawojował bytomskiej Polonii. Czyżby Nielba miała być rewelacją rundy? Nie ma szaleństwa transferowego w Sosnowcu tak jak było w przeszłości, w Rybniku szybko zakontraktowano kilku młodych graczy i Ryszard Wieczorek konsekwentnie zgrywa zespół.  Najgorzej wydaje się być w Żaganiu, gdzie mocno zaciśnięto pasa żegnając najdroższych w utrzymaniu graczy. Jednak jesień pokazała, że skazany na pożarcie zespół był trudny do pokonania i Czarni wierzą w powtórkę z rozrywki w wykonaniu podopiecznych Romulada Szukiełowicza. W Rybniku również postawili na graczy z niższych klas i jak pokazują wysokie zwycięstwa nad śląskimi ekipami z niższych lig być może to wypali w walce o utrzymanie.
Nie trafili do Górnika.
Gdy nie idzie w lidze niekiedy pada pytanie - co by było gdyby jednak grał u nas X? Trener Robert Bubnowicz praktycznie przed inauguracją rozgrywek drugoligowych latem 2010 był w komfortowej sytuacji, że mógł ściągnąć więcej niż jednego gracza. Potem decydowały względy ekonomiczne, nie obiecywano gruszek na wierzbie, trzeźwo oceniono możliwości finansowe klubu i nie zatrudniano nowych graczy. A jak się potoczyły losy tych polskich graczy, co nie znaleźli uznania w oczach Bubnowicza?
Józef Kwit - pojawił się z dalekiej Norwegii, nie zawojował w ojczyźnie i słuch po nim zaginął.
Kamil Witkowski -napastnik, zamiast do beniaminka II ligi trafia ostatecznie do Orła Ząbkowice, który zalicza beznadziejny sezon w III lidze. Witkowski w 15 meczach strzela raptem 1 (słownie jednego) gola, po czym zimą trafia do Olimpii Lewin Brzeski (4.liga opolska), gdzie nie trafił ani razu i latem ubr. rozwiązano z nim kontrakt.
Adam Łagiewka- pomocnik, rocznik 1982, a wygląd co najmniej na 5 lat starzej... Nie potrafił wygrać rywalizacji z pomocnikami Górnika latem 2010. Na Dolnym Śląsku jednak pojawił się dostając angaż w świdnickiej Polonii/Sparcie, gdzie w 15 meczach jesienią 2011 strzelił jedną bramkę. Po odejściu ze Świdnicy Filipczaka m.in. na nim będzie opierać się głównie gra Polonii/Sparty.
Daniel Wiśniewski- obrońca, zimą 2011 niespodziewanie jego nazwisko pojawiło się w kontekście wzmocnień Górnika PWSZ. Utalentowany słupczanin miał za sobą staż w Slavii Praga, a wcześniej testy m.in. w Legii Warszawa. Wiosnę 2011 spędził w gryfie Słupsk, gdzie zaliczył 7 meczów.
Krzysztof Goździejewski- pomocnik testowany w świdnickim sparingu Górnika z Polonią/Spartą po jesieni 2010. Sezon 2010/11 zakończył z bilansem 27-11 goli, a jesień 1 gol w 11 meczach.
Kamil Śmiałowski- podobna sytuacja jak z Goździejewskim, z tą różnicą, że jest od niego 12 lat młodszy. Śmiałowski w sezonie 2010/11 zaliczył 27 meczy - 6 goli, a jesienią ubr. 16 meczy -3 gole.
Jarosław Teśmian- pomocnik, wychowanek Górnika, który (podobnie jak Goździejewski i Śmiałowski) oblał świdnicki test-mecz i nie przekonał do siebie Roberta Bubnowicza. Wówczas był graczem po rozwiązaniu umowy z elbląską Olimpią. Wiosnę spędził w Kotwicy Kołobrzeg, gdzie wcześniej spędził 3 lata. W 3.lidze tym razem zaliczył ledwie 6 epizodów co nie dało nawet w sumie 60 minut. Latem przeszedł do Ilanki Rzepin, gdzie był już podstawowym graczem zaliczając pełne 16 meczów.
Marcin Ogórek- napastnik, który przed wiosną 2011 pożegnał się z legnicką Miedzią. Jego angaż w Wałbrzychu wydawał się prawdopodobny, bowiem prócz prasy mówili o nim trenerzy. Ostatecznie Ogórek trafia do Prochowiczanki Prochowice, z którą wywalczył awans do 3.ligi. Jesienią w 13 meczach strzelił tylko 2 gole.
Marcin Bodnar - obrońca, który ostatecznie załapał się do Polonii/Sparta Świdnica. Wiosną 2011 - 12 meczy bez gola, ale za to z 1 czerwoną kartką i 4 żółtymi. Latem opuścił Świdnicę, nie załapał się do sosnowieckiego Zagłębia i jesienią było cicho o nim, a obecnie wypłynął na testach w pierwszoligowej Wiśle Płock.
Łukasz Szczepaniak -napastnik, który był próbowany w siechnickim sparingu z MKS Oława, przegranym 1:2 przez wałbrzyszan, którzy zagrali w mocno eksperymentalnym składzie. Ostatecznie Centrę Ostrów Wielkopolski zmienił na Sokoła Kleczew, z którym wywalczył awans do 3.ligi. On sam kompletując w obu klubach 20 bramek został królem strzelców Ligi Wielkopolskiej - 4 liga grupa południowa. Latem 2011 trafił do drugoligowej Nielby Wągrowiec. W 20 meczach strzelił tylko 3 bramki często będąc krytykowanym za skuteczność. Zimą Nielba została wzmocniona, ale póki co Szczepaniak jest najskuteczniejszym graczem sparingów z wielkopolskimi zespołami niższych lig.
Mateusz Jaskólski- pomocnik, który wystąpił, podobnie jak Szczepaniak, w tylko w siechnickim sparingu, gdy zabrakło kluczowych graczy Górnika PWSZ (ze względu na akademicki futsal). Wówczas grał jako gracz trzecioligowego Skalnika Gracze, a wiosną ten 29-letni dziś pomocnik wylądował we wrocławskiej okręgówce w KP Brzeg Dolny. Latem trafił do IV ligowej Ślęzy Wrocław. W 15 meczach trafił dwukrotnie, a po zimowych wzmocnieniach z drugiej ligi będzie wraz z kolegami walczył zapewne o awans do 3.ligi.
Mateusz Szczur - 22-letni wysoki (192 cm) obrońca nie przekonał do siebie wałbrzyski sztab szkoleniowy i wrócił do Polonii/Sparty Świdnica, gdzie sezon 2010/11 zakończył z dorobkiem 18 meczy. Latem trafił do niemieckiego trzecioligowca SV Babelberg 03.
Marek Milczarek- obrońca rocznik 1990 zamiast do Wałbrzycha na wiosnę 2010 trafia do Skalnika Gracze (3.liga - 13 meczy), a latem opolską trzecią ligę zamienia na dolnośląsko-lubuską trafiając do Polonii Trzebnica. Jesienią zagrał w 13 meczach raz będąc wykluczonym za 2 żółte kartki.
Grzegorz Staszewski- 25 letni dziś obrońca był próbowany z kolei w meczach z Chrobrym, FK Trutnov, Oderką Opole, ale ostatecznie wrócił do Górnika Wieliczka, z którym zakończył ubiegły sezon i rozegrał rundę jesienną. Zimą testowany jest przez drugoligową Garbarnię Kraków.
Wojciech Smarduch- obrońca rocznik 1987 mający za sobą grę w Miedzi Legnica. O nim w lutym 2010 r. pisały wałbrzyskie portale w kontekście ostatniego transferu przed wiosenną rundą, ale ostatecznie wylądował w Czarnych Żagań. Jego debiut opóźniał się ze względu na brak certyfikatu z Grecji. Wiosną w 2.lidze tylko 10 meczy (1 czerwona kartka), a jesienią 7 meczy - w tym przeciwko Górnikowi PWSZ w Żaganiu, 3 mecze zakończone weryfikacją walkower przeciwko Czarnym, samobój w meczu z Bytovią. W czasie organizacyjnej zawieruchy prywatnie wyjeżdża do USA.
Damian Celuch - latem podczas treningów pomocnik Motobi Kąty Wrocławskie nie przekonał do siebie Bubnowicza. Urodzony w Kamiennej Górze rosły (184 cm) pomocnik był wyróżniającym się graczem dołującego jesienią Motobi. 4 gole w 14 meczach i zimą próbuje dostać się do Chrobrego Głogów. Gdy wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, Motobi zaczęło robić problemy zawodnikowi, który był skłonny wyłożyć swoje pieniądze na wykupienie karty. Mając zielone światło na przejście od trenera Ireneusza Mamrota Celuch pozostaje póki co w zawieszeniu.
Przemysław Kloc -testowany w glorii króla strzelców wałbrzyskiej okręgówki. Niektórzy oczami wyobraźni widzieli go jako drugiego Jelonkowskiego czy Pyrdoła mimo, że miał już 29 lat. Jesienią nie był taki skuteczny trafiając ledwie 2 gole.
Rafał Brusiło- 23-letni pomocnik Strzelinianki latem powrócił do wrocławskiej Ślęzy, gdzie w 17 meczach aż 10-krotnie trafiał do bramki rywali.
Matthias Żaczek-23-letniego obrońcę Żyradowianki, który futbolowego abecadła uczył się w Niemczech zapowiadały jedynie gazety. Nie pojawił się pod Chełmcem, a jesienią IV ligę w Żyrardowie zmienił na beniaminka klasy okręgowej Błękitnych Korytów.
Robert Stachowiak- obrońca, który w Grodzisku Wlkp. grywał razem z Dominikiem Janikiem, a w seniorach rywalizował przeciwko niemu w Pogoni Świebodzin i Turze Turek. Podobnie jak w przypadku Żaczka tylko o nim się pisało, a on sam nie pojawił się w Wałbrzychu. Jesień spędził w trzecioligowej Pogoni Świebodzin (14 meczy-1 gol).
Damian Szałas- w letnich sparingach z pierwszoligowymi ekipami Zawiszy i Arki zagrał były partner Michała Zawadzkiego z poznańskiej Warty Szałas, który po nieudanej próbie powrócił do trzecioligowego Orła Międzyrzecz (jesienią 15 meczy-3 gole).
Marek Kowal-do Górnika PWSZ trafił niechciany w Chojniczance. Gdy zrezygnował z niego Robert Bubnowicz trenował w Chojnicach, aż w końcu za drugą próbą dostał się do Bytovii Bytów. Tam niestety dopadł go pech, bowiem przez kontuzję zagrał jedynie w 2 meczach. Zimą powrócił do treningów.
Łukasz Staroń -zagrał w sparingu z Ruchem Radzionków w Jedlinie Zdrój, kiedy Bubnowicz wraz z częścią graczy uczestniczył na studenckim turnieju w Finlandii. Napastnik, który wiosną strzelał w 3.lidze w MKS Oława (7 goli w 12 meczach) znalazł miejsce w 2.lidze u boku kolegów z SMS Łódź w Turze Turek. W drugim swoim występie przeciwko Czarnym Żagań strzelił dwa gole i wydawało się, że będzie to największa personalna pomyłka sztabu trenerskiego Górnika PWSZ. Jak się okazało Staroń do końca rundy nie trafił ani razu i tylko dwukrotnie dotrwał do końcowego gwizdka sędziego.
Piotr Kulpaka - pod koniec sierpnia przed meczem w Chojnicach oficjalna strona Chojniczanka awizowała zainteresowanie Górnika PWSZ graczem Lecha Rypin. Nie znalazło to póki co potwierdzenia w rzeczywistości. Kulpaka opuścił Rypin, by wrócić do Polonii Bytom (8 meczów), gdzie będzie bronił 1.ligi dla tego zasłużonego klubu.
Hubert Jaromin - w sierpniu Robert Bubnowicz mówił o doświadczonym graczu z ekstraklasową  przeszłością, byłym graczu GKS Tychy, którzy może zasilić Górnika PWSZ. Wałbrzyskim kibicom w identyfikacji pomogła strona Chojniczanki pisząc o Jarominie, co potem potwierdziły wałbrzyskie portale. Szybko jednak nadzieja na angaż 32-latka upadła, bowiem podpisał umowę z drugoligowcem z grupy wschodniej Puszczą Niepołomice. Jesienią (9 meczy) zawiódł nadzieje miejscowych działaczy i rozwiązano z nim umowę. Zanosi się, że wiosną będzie grał w IV lidze w barwach Nadwiślana Góra.
Dominik Piotrowski - tegoroczny news - były defensor Miedzi wg prasy miałby być w kręgu zainteresowań Górnika. Zaprzeczył temu Robert Bubnowicz, który nie szuka wzmocnień w defensywie. Zimą testowany w Chrobrym Głogów, obecnie szuka klubu.
Marcin Kajca - gracz, który nagle w styczniu tego roku znalazł się na wylocie z Miedzi, kiedy Bogusław Baniak odesłał go do grupy B (bez perspektywy uczestniczenia w tureckim zgrupowaniu), rozpoczął poszukiwania klubu. W Rybniku przeciwko GKS Katowice zaliczył występ w Górniku Wałbrzych by po kilku dniach ponownie zagrać w barwach Miedzi! Z legncikim klubem wiąże go jeszcze roczny kontrakt i w jego przypadku w grę wchodzi wypożyczenie. Sam Kajca wyklucza grę w czwartoligowych rezerwach, ale jeśli nie będzie dla niego miejsca w drugoligowej ekipie nie wykluczone jest gra poza Legnicą.
Piotr Gorzkowski - młody gracz, który niespodziewanie zagrał w Rybniku, ale swoją grą nie powalił na kolana. Grywał w słabiutkim MKS Myszków i nie wiadomo, gdzie dwudziestoletni pomocnik zagra wiosną.
Łukasz Szczepaniak (dziś Nielba Wągrowiec) to bodaj jedyny gracz "odstrzelony" przez sztab trenerski Górnika PWSZ, który zrobił później postęp.[foto: gkstychy.info]

sobota, 4 lutego 2012

Problem z licencją - będą walkowery?!

Tym razem nie będzie o licencji trenerskiej Roberta Bubnowicza. Chodzi o licencję na grę w drugiej lidze. W piątek katowicki Sport doniósł, że do Wydziału Dyscypliny PZPN zostały złożone wnioski o zawieszenie drugoligowej licencji 9 klubom II ligi. Na cenzurowanym znalazły się 4 kluby z grupy zachodniej i 5 ze wschodniej. Wg Sportu najprawdopodobniej (czyli nie na 100%) z grupy zachodniej chodzi o Chrobrego Głogów, Elanę Toruń, Zagłębie Sosnowiec i ... Górnika Wałbrzych. W przypadku przychylenia się Wydziału Dyscypliny do wniosków skierowanych przez komisję licencyjną, kluby będą miały dwa tygodnie na odwołanie. Jeśli nie, WD PZPN zawiesi licencje i podczas tego okresu klub nie będzie mógł rozgrywać meczów o punkty oddając mecze walkowerem. Tak możemy wyczytać w artykule w Sporcie. Głównie chodzi o sprawy finansowe, zaległości wobec związku, byłych zawodników. Jest jednak kilka "ale". Po pierwsze - w artykule wobec wymienionych klubów nie ma zupełnej pewności. Najprawdopodobniej czy podobno stanowi furtkę, że autor się myli. Poza tym wałbrzyski klub był objęty nadzorem infrastrukturalnym, a nie finansowym. Brak zaplecza jest problemem, a nie problemy finansowe. Mimo wszystko należy i tak zachować spokój, bowiem do czasu inauguracji zostało jeszcze sporo czasu, więc oprócz złożenia odwołania można skorygować wszelkie usterki. Gorzej, że już wiadomo o opóźnieniach w oddaniu do użytku Aqua Zdroju.
Data długowieczności.
Całkiem nie tak dawno, bo 23 stycznia urodziny obchodzili dwaj piłkarze znani powszechnie w Wałbrzychu. Waldemara Nowickiego i Tomasza Resela oprócz daty łączy długowieczność.  Nowicki skończył 52 lata i wiosną ubiegłego roku zaliczył jeszcze występ w B 71 Sandoy (Sandur) w lidze farerskiej! Był to awaryjny występ, bo p. Waldek głównie szkoli bramkarzy tego klubu, a gra jedynie rekreacyjnie w tamtejszej lidze olbojów. Pod Chełmcem piękną historię napisał broniąc w Zagłębiu Wałbrzych (1983-92) dokąd trafił z Orła Ząbkowice, a miał do wyboru grę w ... wałbrzyskim Górniku. Dopiero po skończeniu 30-stki zaczął być doceniany przez dziennikarzy i był wybierany do Jedenastki Rundy. Swój najbardziej zapamiętany występ zaliczył jesienią 1992 na stadionie ... Górnika Wałbrzych, w PP przeciwko słynnemu Górnikowi Zabrze. Jego kapitalne interwencje spowodowały, że naszpikowany kadrowiczami (Grembocki, Wałdoch, R.Staniek) pierwszoligowiec nie potrafił wygrać z drugoligowym przeciętniakiem. 1:1 po 90 i po kolejnych 30 minutach oznaczało rzuty karne, które były popisem Nowickiego. Już pierwsze uderzenie Bogusława Cygana zostało przez niego obronione, a celnym uderzeniem z 11 metrów pokonał Marka Bębna ustalając wynik na 4:3! Waldemar Nowicki potem po fuzji bronił w KP Wałbrzych do końca jesieni 1994, po czym wyjechał na zasłużone saksy na Wyspy Owcze, gdzie pozostał do dziś. Wielokrotnie przyjeżdżał pod koniec rund jesiennych by wspomóc wałbrzyskiego ligowca: (KP Wałbrzych - 1995, Górnik Wałbrzych - 1998, Górnik/Zagłębie Wałbrzych - 2000). Zdarzyło mu się również zaliczyć w 1997 epizod w legnickiej Miedzi w 2.lidze, ale nie był mile wspominany, zwłaszcza po domowej klęsce z Aluminium Konin 0:7!
Thoreziacki rodowód i farerski epizod ma za sobą inny gracz ur.23 stycznia Tomasz Resel. On z kolei chyba bardziej wspominany jest w Dzierżoniowie, gdzie z tamtejszą Lechią awansował do drugiej ligi i grał w największych latach świetności klubu, będąc kapitanem zespołu. Jest w naszym mieście pewien portal, który przypomina o urodzinach piłkarzy grających w wałbrzyskich klubach bazując na bazie zawodników stworzoną przez portal 90minut.pl. Niestety, o ile autor znalazł Nowickiego to nie udało mu się w przypadku pana Tomasza. Resel, wychowanek Zagłębia, grał w Lechii do 1995, kiedy to wraz z G.Krawcem przeszedł do KP Wałbrzych, z którym również awansował do 2.ligi. Przy Ratuszowej spędził półtora rundy, po czym wyjechał wzorem Nowickiego na Wyspy Owcze. Po roku opuścił B 71 Sandoy by grać w LIF Leirvik do 2005. W międzyczasie w końcówkach rund jesiennych również pojawiał się w kraju (m.in. w Sparcie Ziębice). Kilka lat temu głośno o p.Tomaszu zrobiło się ze względu na znakomite wyniki juniorów MKS Szczawno Zdrój w PP, gdzie w pokonanym polu zostawiali seniorów. Resel równocześnie grywał w Juventurze Wałbrzych. Latem po wycofaniu się zespołu zasilił MKS Szczawno Zdrój i w wieku 46 lat obecnie jest najstarszym graczem wałbrzyskiej klasy okręgowej!
Laury Roberta Bubnowicza.
AZS PWSZ Wałbrzych jako topowa piłkarska akadamicka drużyna w kraju była krytykowana za występy styczniowe w akademickiej lidze dolnośląskiej, które przyniosły dopiero 4.miejsce. Półfinałowy legnicki turniej był popisem podopiecznych Roberta Bubnowicza, który skorzystał z usług piłkarzy-studentów grających nie tylko w 2.lidze (Sawicki, Wepa, D.Michalak, Łaski, Rytko), ale i 3. (Wierzbicki - Bielawianka, Śmiałowski, Tobiasz - Polonia Świdnica) jak i również klasy okręgowej (Udod - Olimpia Kowary, Sokół - Biały Orzeł Mieroszów). Sukces sportowy przyszedł równolegle z sukcesem popularności - bowiem w X plebiscycie AZS futbolowa drużyna została Zespołem Roku, a Robert Bubnowicz został drugim trenerem jeśli  chodzi o sporty zespołowe. Przy okazji turnieju w Legnicy trener Bubnowicz udzielił kilku wywiadów miejscowym miediom związanych niekoniecznie z akademickimi zmaganiami. Portal legniczanin.pl podobnie jak Kurier Legnicki pytał o byłych już graczy Miedzi i ewentualne ich transfery do Górnika PWSZ. Wyjaśniła się m.in. sprawa Dominika Piotrowskiego, który wg Sportu miał trafić na Ratuszową.
AZS PWSZ Wałbrzych po wygranej w Legnicy [foto:pwsz.legnica.edu.pl]
Póki co przygotowania w plenerze, w tym sparingi torpeduje mróz, z tego powodu odwołana została gra ze Śląskiem Wrocław (Młoda Ekstraklasa). Na szczęście prognoza pogoda jest obiecująca i wiele wskazuje, że najbliższe zaplanowane mecze odbęda się.

piątek, 3 lutego 2012

Korupcja - kolejny wałbrzyski trop?

Procesy w sprawie korupcji w polskim futbolu ciagną się wydaje się w nieskończoność. Społeczeństwo piłkarskie jest podzielone - czy karać kluby czy tylko winne osoby. Najwięcej emocji wzbudzają kary dla kadrowiczów. W ostatnim czasie po obecnym kadrowiczu Piszczku wyroki otrzymali m.in. Łobodziński i G.Bartczak byli już gracze Zagłębia Lubin. Wiele emocji wzbudza sprawa korupcji we wrocławskim Śląsku - czy sprawa będzie przedawniona czy też obecny lider ekstraklasy zostanie ukarany. Równolegle na wokandzie są sprawy korupcji w innych klubach. Głównym źródłem informacji z wrocławskiej prokuratury jest blog dziennikarza Dominika Panka - pilkarskamafia.blogspot.com. - na którym opierają się ogólnokrajowe portale i gazety. Dzięki pracy red.Panka można przeczytać o ostatnich środowych wyrokach w sprawie korupcji w HEKO Czermno. W tej wsi liczącej ponad 800 mieszkańców ma siedzibę klub HEKO, który sponsorowany przez producenta owiewek zaliczył sezon na zapleczu ekstraklasy a po przegranych barażach wycofał się by zacząć od A klasy. Po dwóch kolejnych awansach nastąpiło wycofanie z IV ligi i aktualnie HEKO gra w B klasie. Sezon chwały - 2005/06 - jak się okazuje był również pasmem działań korupcyjnych, które miały miejsce już w III lidze. Wśród skazanych przez wrocławski sąd jest trzech piłkarzy, w tym Jarosław Sz. Po szybkim przeglądzie kadr z tamtejszego okresu jedynym graczem o takich inicjałach jest doskonale znany w Świdnicy i Wałbrzychu Jarosław Solarz.
Jarosław Solarz grał w HEKO Czermno w sezonie 2005/06 będąc kapitanem zespołu. [foto:slasknet.com]
Popularny "Soli", w przeszłości wieloletni kapitan KP, Górnika Wałbrzych, po zrobieniu jednego kroku w tył (Łużyce Lubań w IV lidze) zrobił w swojej piłkarskiej karierze następnie dwa kroki do przodu (drugoligowe Polar Wrocław, GKS Bełchatów). Po niezbyt udanej przygodzie w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski pozostał w regionie świętokrzyskim rozgrywając wszystkie ligowe (32 + 2 barażowe) mecze w HEKO, potem wrócił na Dolny Śląsk do Śląska Wrocław. Po krótkiej przygodzie w greckim Zakynthosie wrócił do rodzinnej Świdnicy, gdzie bezskutecznie walczył o drugę ligę dla Polonii/Sparty, gdzie zadebiutował również w roli trenera. Od 2 lat już rekreacyjnie grywa w klasie okręgowej w Gromie Witków. Teraz jednak, podobnie jak wspomniany niedawno Marcin Wojtarowicz, może mieć z tym problem. Kara roku i dwóch miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 2,5 tys. zł grzywny oraz zakazu działania w profesjonalnym futbolu przez dwa lata - tak brzmi wyrok. Ta druga część może mieć dla Solarza niebagatelne znaczenie, bowiem jest licencjonowanym menadżerem piłkarskim. Nie od dziś wiadomo, że prowadzi interesy Janusza Gola i Arkadiusza Piecha - świdniczan mających za sobą debiuty w kadrze. Sukcesem były transfer Gola do Legii czy ostatnie przedłużenie kontraktu z Ruchem przez Piecha mimo propozycji choćby z Wisły Kraków. W styczniu również załatwił Grzegorzowi Kuświkowi, niechcianemu w GKS Bełchatów, angaż w dolnośląskim pierwszoligowcu KS Polkowice, gdzie ponownie pod okiem Janusza Kudyby (wspólnie pracowali w Gawinie Królewska Wola) ma nawiązać do dyspozycji, którą urzekł swego czasu Franciszka Smudę widzącego w nim kadrowicza.

Być może jest to pierwszy przypadek, że menadżer piłkarski jest skazany za korupcję. Ciekawe jak ustosunkuje się do tej kary PZPN? Chyba, że w korupcyjnym czasie działał inny Jarosław S....