wtorek, 28 listopada 2017

Jesień w okręgu wałbrzyskim - klasa okręgowa

Sezon 2017/18 w wałbrzyskiej klasie okręgowej rozpoczęto z nadziejami, że w przeciwieństwie do poprzedniego zakończy go komplet 16 drużyn i nie będzie sytuacji jak wiosną, że dwie drużyny pauzowały przypisując sobie 3 punkty za walkowery po nieodbytych meczach z Niemczanką i Zrywem Gola Świdnicka. Dla przypomnienia - w czerwcu awans do 4.ligi świętowały Nysa Kłodzko i Górnik Boguszów Gorce, ich miejsce zajęli spadkowicze: Piast Nowa Ruda, Victoria Świebodzice. Do wycofanych po rundzie jesiennej drużyn dołączyły Orlęta Krosnowice i Unia Złoty Stok.Wśród beniaminków w okręgówce przywitaliśmy Kryształ Stronie Śląskie, Granit Roztoka, Orła Lubawka i Skałki Stolec. Kto uchodził przed startem za faworyta? Spadkowicze z 4.ligi to wielka niewiadoma, podobnie jak największy przegrany sezonu, czyli Zjednoczeni Żarów, którzy porażką w ostatniej kolejce  w Kamieńcu Ząbkowickim zaprzepaścili promocję do wyższej klasy rozgrywkowej.
Pierwszym liderem został beniaminek ze Stronia Śląskiego, który zabawił się z Victorią Świebodzice 7:0. Później na miano rewelacji rundy zapracował niespodziewanie Grom Witków, który pierwsze 6 meczów zakończył z kompletem punktów i nawet pierwsza porażka, ale bardzo bolesna 1:5 w Nowej Rudzie, w 7.kolejce nie pozbawiła fotelu lidera.W 9.kolejce Grom remisuje w Szczawnie Zdrój i spada na 3.miejsce. Wyprzedził ich nie tylko Piast, ale niepokonani od startu rozgrywek piłkarze Zjednoczonych Żarów.W kolejce nr 11 w Żarowie mecz na szczycie pomiędzy liderem, a nie Gromem kończy się remisem 1:1, co wykorzystuje spadkowicz z Nowej Rudy, który po zwycięstwie nad Skałkami Stolec 3:1 wskakuje na 1.miejsce i nie oddaje go do końca rundy.W 13.kolejce jako ostatni zespół miano niepokonanego tracą Zjednoczeni (niespodziewania porażka u siebie z Kryształem ... 1:5!) i przewaga Piasta wzrosła do 4 punktów. W przedostatniej serii I rundy prawdziwy pogrom faworytów: o ile lider z Nowej Rudy remisuje w Kamieńcu z Zamkiem 1:1, to Zjednoczeni przegrywają w Bystrzycy Górnej z LKS 3:6, a Grom zostaje ... rozgromiony 7:0 przez Kryształ.
Ostatecznie prymat najlepszej rundy półmetka przypadł Piastowi Nowa Ruda, który wygrał aż 12 z 15 spotkań, przegrywając jedynie w 6.kolejce w Żarowie 0:3. Trener Przemysław Archem miał do dyspozycji większość zawodników, którzy ograli się w 4.lidze, a także trzech stranierich. Do ukraińskiego napastnika Aleksieja Fatyanova dołączył duet Czechów obrońca Martin Ruzicka i napastnik Lukas Soumar. Wydaje się, że wiosną Piast nie powinien mieć problemów z utrzymaniem pozycji lidera, ale wszystko zweryfikuje boisko.
Na drugim miejscu zameldował się rewelacyjny beniaminek ze Stronia Śląskiego. Co prawda zespół nie trenuje Zbigniew Lipkowski, czyli stroński Ferguson (ponad 30 lat szkoleniowiec I drużyny - od 2.ligi w 1982 roku do A klasy w 2014!), ale kapitanem jest niejaki 43-letni Jarosław Majcher - dziś obrońca, a dwie dekady temu napastnik jeszcze w 3-ligowym Krysztale. Największym potencjałem stronian jest familia Poświstajło. Mateusz, Marcin i Michał łącznie strzelili łącznie 33 bramki, gdzie zaledwie trzy drużyny, nie licząc oczywiście Kryształu, zdobyły więcej w ciągu całej rundy! Skuteczność Mateusza czy Marcina nie jest niespodzianką, bowiem ilością bramek imponują już od kilku sezonów, grając wcześniej choćby w Trojanie Lądek Zdrój. Do 22-letniego Mateusza należy rekord bramek w jednym meczu - 4, gdy pokonał w Szczawnie Zdroju Mateusza Gawlika. Ciekawe czy Poświstajło znajdzie się w kręgu zainteresowań zespołów z wyższych lig?
Przy piłce Adam Łagiewka (Zjednoczeni Żarów),
a z tyłu Mateusz Poświstajło (Kryształ)
W Żarowie wydawało się, że po nieudanym finiszu w czerwcu nastąpi gruntowna przebudowa zespołu, ale rewolucji w Zjednoczonych nie było. Wciąż w bramce 43-letni Marcin Hruszowiec, który swego czasu bronił w 3-ligowej Polonii Świdnica, w polu w rolę nauczyciela zamienia się 35-letni Adam Łagiewka grający swego czasu w ekstraklasie (3 mecze w 2001 roku w Zagłębiu Lubin) i na jej zapleczu (Tur Turek, Stal Stalowa Wola).Skuteczności nie zapomnieli Konrad Sajdak (były snajper LKS Bystrzyca Górna, jesienią 10 bramek) i świdniczanin Krzysztof Goździejewski (7).
Na pewno, mimo kiepskiego finiszu (3 porażki z 4 poniesiono w ostatnich 6 kolejkach) postawa piłkarze Gromu jest zaskoczeniem in plus. Wciąż blok defensywny trzyma Jarosław Solarz (rocznik 1973, gra na zapleczu ekstraklasy w KP Wałbrzych, Polarze Wrocław, GKS Bełchatowie, KSZO, HEKO Czermno i Śląsku Wrocław), a jakość w napadzie gwarantuje Przemysław Kloc, który wrócił do Witkowa po grze w Żarowie i Strzegomiu.
Grupę środka tabeli tworzą zespoły Skałek Stolec, LKS Bystrzyca Górna, Victorii Tuszyn, Zamku Kamieniec Ząbkowicki, Granitu Roztoka i Zdroju Jedlina Zdrój. W Skałkach zawiódł Łukasz Idzi, swego czasu postrach bramkarzy w barwach Unii Bardo, a tymczasem wypożyczony z 4-ligowca napastnik zamknął jesień'17 z dorobkiem zaledwie czterech trafień. Victoria to przede wszytskim uczestnik mundialu z 2002 46-letni Paweł Sibik grający trener tuszynian.W Zamku, gdzie pracuje ceniony w okręgu trener Arkadiusz Albrecht, zabrakło co prawda Brazylijczyków, ale za to niezłą średnią wykręcili pomocnicy: Arkadiusz Majewski (6 bramek w 9 występach) czy Dariusz Mieszkalski (7 w 14). Beniaminek Granit Roztoka to najbardziej bezkompromisowy zespół ligi - zero remisów! Na pewno więcej spodziewano się po Zdroju, który finiszował w czerwcu na wysokim
Były junior wałbrzyskiego Górnika, Bartosz Chabrowski
(w ciemnym stroju) w kolejnym sezonie
imponuje skutecznością. [foto:B.Nowak]
4.miejscu. Nie zawiódł za to snajper Bartosz Chabrowski, który w 13 meczach zaliczył 15 bramek i 6 asyst.
Poniżej oczekiwań wypadła inna drużyna z uzdrowiska. MKS Szczawno Zdrój już ubiegły sezon zakończyła na ósmym, raczej rozczarowującym miejscu. Tymczasem w bieżącej kampanii zespół Tomasza Resela punktował bardzo skromnie. W dodatku pechowo tracił punkty: porażka z Zamkiem 2:3 po golu w 93 min., z Piastem 4:5 po stracie w 87 min., z Victorią w Tuszynie 1:2 po golu w 86 min., remis z Jedliną 1:1 po stracie bramki w 94 min.. Nic dziwnego, że po klęsce w Jaszkowej 0:4 podziękowano Reselowi i dano szansę pierwszej pracy z seniorami Piotrowi Borkowi - byłemu obrońcy m.in. KP, Górnika Wałbrzych, Lechii Dzierżoniów czy właśnie MKS, gdzie kończył karierę. Debiut nie wróżył zmiany, bowiem w Szczawnie co prawda MKS odrobił trzybramkową stratę (z 1:4 na 4:4) w pojedynku z Kryształem, ale to goście ostatecznie cieszyli się ze zwycięstwa 6:4. Dopiero końcówka rundy i 3 zwycięstwa poprawiły nieco pozycję Mineralnych. Również Iskra Jaszkowa nie zaliczy jesieni do udanych, bowiem od 2009, czyli awansu do klasy okręgowej, nie była w strefie spadkowej. Beniaminek z Lubawki zawiódł na wyjazdach - nie dość, że nie zdobył ani punktu, to jeszcze nie przyjechał w ostatniej kolejce do Jedliny Zdrój. Nie zawiódł najlepszy piłkarz Orła 26-letni Krzysztof Musiał, który strzelił 11 bramek.
35-letni Daniel Gandera nie
stał się ratownikiem
Victorii Świebodzice.
Strata aż 8 punktów do bezpiecznego miejsca oraz mocno przeciętna gra nie napawają optymizmem co do utrzymania Pogoni Duszniki i Victorii Świebodzice. Zespół z uzdrowiska grający na Stadionie im. Kazimierza Górskiego wygrali tylko dwa mecze - z MKS Szczawno i w Kamieńcu, gdzie od 0:2 wyciągnęli na 3:2, mimo, że rozpoczęli grę w 9, bowiem ... dwóch zawodników spóźniło się na mecz! Z kolei spadkowicz ze Świebodzic wciąż pokutuje za organizacyjną zawieruchę sprzed 12 miesięcy. Zmniejszenie budżetu, odejście trenerów, zawodników skończyło się spadkiem, a w okręgówce było jeszcze gorzej. U siebie zaledwie 4 oczka w 7 meczach (wygrana z Tuszynem 1:0 i remis z Jedliną), a na wyjeździe siedem porażek i wygrana w Dusznikach 3:2. O stabilności kadry Victorii nie było co marzyć. Jesienią w lidze zagrało bowiem aż 26 zawodników!
Działacze imali się różnych sposobów by uleczyć chorobę zwaną niemocą. Z Mieroszowa ściągnięto Yehorova, doświadczonych wychowanków Górnika Wałbrzych Suchomskiego, Ganderę oraz bramkarza Gruszkę, który zagrał jedynie w Pucharze Polski. Namówiono do powrotu na boisko byłych graczy Victorii - o ile powrót Marcina Bałuta, który wiosną strzelał bramki dla Karoliny Jaworzyna Śląska w 4.lidze, okazał się owocny w postaci 3 bramek (najwięcej w zespole!), to jego imiennik Bodnar (drugoligowa przeszłość w Unii Janikowo, gra w 3.lidze w Pogoni Świebodzin, Polonii/Sparcie Świdnica) czy znany w Wałbrzychu Robert Borkowski (rocznik 1982) pojawili się jedynie na jeden mecz. Jeśli zimą się coś nie zmieni Świebodzice z hukiem pożegnają również 5.ligę.
Najskuteczniejsi strzelcy klasy okręgowej:
19 bramek - Mateusz Poświstajło (1995, Kryształ Stronie Śląskie)
15 bramek - Bartosz Chabrowski (1996, Zdrój Jedlina Zdrój)
14 bramek - Piotr Satanowski (1989, Iskra Jaszkowa).

poniedziałek, 27 listopada 2017

Jesień w okręgu wałbrzyskim - A klasa

54 zespoły rozpoczęły w trzeci weekend sierpnia sezon 7.ligi w okręgu wałbrzyskim. Rywalizacja w A klasie toczona jest w czterech grupach, a w dwóch I runda wykreowała zdecydowanych liderów, których tylko niespodziewany kataklizm może pozbawić awansu do klasy okręgowej.
Grupa I
Sławomir Gorząd i Robert Rzeczycki,
byli gracze Zagłębia Wałbrzych, a jesienią
w meczu Pogoni Pieszyce w Walimiu.
Komplet zwycięstw w 13 spotkaniach mówi samo za siebie - pieszycka Pogoń najprawdopodobniej po 4 latach wróci do okręgówki. Zespół Sebastiana Gorząda dwukrotnie co prawda wygrywał po walkowerach, gdy goście nie przyjechali, ale za to pokonali najgroźniejszego rywala Płomień w Makowicach 2:1. Sławomir Gorząd, Adrian Jasiński, 19-letni Janusz Ptak czy jeszcze młodszy Bartosz Rzepski należeli do najskuteczniejszych zawodników lidera. Wicelider z Makowic, wspierany przez sponsora Dabro-Bau to głównie byli gracze Polonii/Sparty czy Polonii-Stali Świdnica, więc wysoka pozycja nie może dziwić. Zaskakująca była jedynie druga porażka w sezonie - 0:1 w Głuszycy. Wśród beniaminków z Wałbrzycha o wiele lepsze wrażenie zrobił Górnik Nowe Miasto (4.miejsce) od Podgórza (przedostatnie -13). Poniżej oczekiwań wypadli Czarni Wałbrzych (dopiero 11.miejsce), a powodem była na pewno wąska kadra. Wciąż możemy oglądać w boju popularnego Czeskiego, czyli Patryka Konsewicza (rocznik 1976), pamiętającego grę Czarnych w starej 4.lidze. Naprawdę mocne nazwiska można zobaczyć w Walimiu - trenerem Jacek Sobczak, półfinalista Pucharu Zdobywców Pucharów z Legią Warszawa, a w polu najbardziej znany obieżyświat regionu, czyli Robert Rzeczycki, a za strzelanie bramek odpowiada Kamil Śmiałowski, z Górnikiem Wałbrzych grał nie tak dawno w 2.lidze, a wiele sezonów w Świdnicy i Dzierżoniowie. Popularny Śmiały jesienią zdobył 11 bramek. W Pieszycach wciąż grają bliźniacy Gorządowie, w Starych Bogaczowicach snajperem jest Jarosław Grzesiak, wychowanek Górnika, w Dziećmorowicach ciągle historyczny dorobek w klubie śrubuje Piotr Osiecki. Podobnie jak Śmiałowski, w 2.lidze w Górniku zadebiutował Kamil Misiak (Górnik Nowe Miasto).
Problemy organizacyjne na linii zarząd klubu-władze miasto ujemnie odbiły się na Białym Orle Mieroszów. Część doświadczonych zawodników przeszło do Świebodzic, a ci co zostali nie potrafili nawiązać równorzędnej walki z rywalami. 0:8 na Nowym Mieście, 0:7 w Lutomi czy nie pojechanie do Pieszyc chwały nie przynosi. Najwyższym zwycięstwem była victoria Sudetów w Bogaczowicach aż 9:0, gdzie klasą dla siebie był strzelec aż 6 bramek Piotr Kałoń, który latem opuścił beniaminka 4.ligi Górnika Gorce i przeniósł się do Dziećmorowic.
Najlepsi strzelcy (po 13 kolejkach):
20 bramek - Piotr Kałoń (1981, Sudety Dziećmorowice)
15 bramek - Łukasz Krzeczowski (1989, Błękitni Słotwina)
14 bramek - Sebastian Misiułajtys (1997, Górnik Nowe Miasto Wałbrzych), Bartosz Ogrodnik (1988, Iskra Witków).
Ciekawostką jest gra braci Wroczyńskich w wałbrzyskich A-klasowcach. Mateusz strzelił 8 bramek dla Górnika, Grzegorz - 5 dla Czarnych, a Paweł jednego dla Podgórza, z kolei na pierwszego gola w tym sezonie czeka jeszcze Marcin grający na Nowym Mieście.
II grupa.
Jarosław Lato - lider Venus Nowice
W 1.kolejce Venus Nowice zremisował 3:3 u siebie z Darborem Bolesławice i niewielu spodziewało się, że będzie to jedyna strata punktów przez piłkarzy z Nowic. Zresztą była to pechowa strata, bowiem stracili dwie bramki w ostatnich 10 minutach gry. W Venusie wszystko kręci się wokół osoby 40-letniego Jarosława Lato - dwukrotnego zdobywcy Pucharu Polski z Dyskobolią i Jagiellonią, uczestnika europejskich pucharów, 186 meczów i 15 bramek na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. On też był bohaterem najważniejszego meczu rundy z Cukrownikiem Pszenno - gol w 93 minucie rozstrzygnął o wygranej Nowic 3:2. Piłkarze z Pszenna potknęli się jeszcze u siebie z Darborem. Trenerem jest Jacek Filipczak, jedna z dawnych gwiazd świdnickiej Polonii. Korzysta on również z usług byłych wychowanków tego klubu. A w ataku gra jego młodszy, ale o wiele bardziej znany brat - Dariusz. 43-letni były gracz m.in. Śląska Wrocław oficjalnie zakończył karierę w kwietniu, ale jeszcze rekreacyjnie grywa w Curkowniku. Lato jesienią strzelił 5 goli, a Filipczak -dwa. Oprócz nich warto zauważyć grę w PUO Wiśniowa braci Jacka i Norberta Stachyrów, którzy mieli epizod w juniorach Górnika Wałbrzych, a głównie grali w 3.ligowej Polonii Świdnica.
Rywalizacja w tej świdnickiej grupie była najbardziej wyrównana, bowiem pomiędzy trzecim Darborem, a ósmą Wiśnowią jest różnica zaledwie 3 punktów. Gorzej sobie radziło jedynie trio: beniaminkowie Wierzbianka i LKS Marcinkowice oraz ubiegłoroczny nuworysz w 7.lidze LKS Dobrocin. Najwięcej bramek padło w meczu LKS Dobrocin - Unia Jaroszów 12 (3:9), a najwyższe zwycięstwo 7:1 odniósł Darbor Bolesławice z Wierzbianką.
Najskuteczniejsi po 12 kolejkach:
24 bramki - Adrian Krzykalski (1994, Venus Nowice)
13 bramek - Damian Kaczmarczyk (1994, Delta Słupice)
9 bramek - Emil Paśko (1984, LKS Dobrocin).
Grupa III
W tej grupie najprawdopodobniej będzie toczyć się najzacieklejsza walka o awans. Stawce przewodzi duet Sparta Ziębice - Ślęża Ciepłowody z 26 punktami, a szósta Polonia Ząbkowice ma zaledwie 4 punkty mniej! Tuż za podium, ze stratą zaledwie trzech oczek uplasował się beniaminek LKS Gilów, w barwach którego gra niesamowity snajper Paweł Rak. W B klasie strzelił 69 goli w ubiegłym sezonie, a jesienią zdobył 18 z 39 uzyskanych bramek przez gilowian. Po 4 bramki zaaplikował drużynom GLKS Kamiennik (11:0) i Słowianinowi Wolibórz (6:1). Lepsi pod tym względem jednak była trójka innych zawodników, którzy strzelili 5 bramek w jednym spotkaniu. Beniaminek Znicz Lubnów otrzymał surową lekcję od ząbkowickiej Polonii 0:14, a solidarnie po pięć trafień zanotował duet Mikulski - Stanuch. Skopiowali oni wyczyn Raszpli (Ślęża), który strzelił połowę z dorobku drużyny, która ograła spadkowicza z okręgówki Unię Złoty Stok (10:1) i to na jej boisku! Co ciekawe Unia , obok Polonii nie przegrała ani razu na wyjeździe, z kolei Sparta, Inter Ożary i Klubokawiarni Roztocznik zbudowały małe twierdze u siebie.
Aż 9 razy udawało się drużynom osiągnąć wynik dwucyfrowy. Zasługa to piłkarzy GLKS Kamiennik, zdecydowanie najsłabszej ekipy w A klasie. Komplet 12 porażek,bramki 11:105 i aż 7 porażek dwucyfrowych upokorzeń.
Andrzej Lubieniecki (Wieża
Rudnica) - 55 lat!
Wśród najgłośniejszych nazwisk w kadrach A-klasowców gr.III można znaleźć Andrzeja Lubienieckiego (rocznik 1962), znakomitego ongiś pomocnika Piasta Nowa Ruda oraz Górnika Wałbrzych. Dziś gra w beniaminku Wieży Rudnica i jesienią nawet raz wpisał się na listę strzelców. W innych zespołach znajdziemy nazwiska byłych trzecioligowców, takich jak Madej z Orła Ząbkowice (dziś Polonia), czy Charciarek z Lechii Dzierżoniów (Koliber Uciechów).
Najskuteczniejsi po 12 kolejkach:
22 bramki - Seweryn Raszpla (1997, Ślęża Ciepłowody)
18 bramek - Paweł Rak (1984, LKS Gilów)
15 bramek - Damian Mikulski (1996, Polonia Ząbkowice), Patryk Stanuch (1983, Polonia Ząbkowice).
Grupa IV
W grupie kłodzkiej jesienią dominowały trzy zespoły - lider Włókniarz Kudowa, który o punkt wyprzedza Śnieżnik Domaszków i o 4 Polonię Bystrzyca Kłodzka. Wiosna będzie o tyle ciekawa, że wicelider pokonał u siebie Włókniarza aż 3:0, ale z kolei zgubił punkty u siebie w Domaszkowie ze słabiutkim KS Polanica Zdrój (2:4) oraz na boisku outsidera z Wambierzyc (1:2), dla którego było to jedyne
Luis Sena de Souza - Brazylijczyk
w Włókniarzu Kudowa Zdrój.
zwycięstwo w rundzie. Ostatniego słowa na pewno nie powiedziała Polonia, która w ubiegłym sezonie przegrała walkę o powrót po spadku z okręgówki. Imponuje skutecznością ze średnią blisko 5 bramek na mecz, strzelec 5 bramek w meczu z Hutnikiem Szczytna (9:0) Sławomir Marszałek, Daniel Salitra czy napastnicy Jarosław i Radosław Macurowie stanowią w 7.lidze niebagatelny potencjał. Z kolei była gwiazda Polonii Konrad Matusik gra pierwsze skrzypce w Śnieżniku. Były zawodnik Piasta Nowa Ruda Marcin Wacławik (11 bramek) wielokrotnie zapewnił trzy punkty ATS Wojbórz czy osobistymi bramkami czy asystując najskuteczniejszemu w lidze Wnentowi. Wiele sobie z kolei w Kudowie obiecywano po Brazylijczyku Luisie Henrique Sena de Souza, który dopiero w ostatniej kolejce zaliczył hat-tricka i skończył rundę z ośmioma golami.
Najlepsi po 13 kolejkach:
17 bramek - Maciej Wnent (1987, ATS Wojbórz)
13 bramek - Pawel Matecki (Polonia Bystrzyca Kł.)
12 bramek - Wojciech Brogowski (1997, Śnieżnik Domaszków).
Warta zauważenia jest bodaj najlepsza w tej klasie rozgrywkowej witryna klubowa Orląt Krosnowice.Czytelny layout, mnóstwo ciekawostek i statystyk, których próżno szukać nawet na stronach klubów grających w wyższych ligach.

niedziela, 26 listopada 2017

Jesień w okręgu wałbrzyskim - B klasa

W sezonie 2017/18 w okręgu wałbrzyskim rywalizowały 46 drużyny w 4 grupach.  Podokręgi świdnicki i kłodzki solidarnie organizowały po dwie grupy.
Mateusz Ugarenko - najskuteczniejszy
w 8.lidze
[foto:zrzeszeniniwa.futbolowo.pl]
W podokręgu kłodzkim znalazło się chętnych zaledwie 19 zespołów. W grupie I,  którą można geograficznie ochrzcić jako zachodnio-południową grało tylko 8 zespołów, ale za to o awans walczą dwa mocne zespoły, które w przeszłości grały z powodzeniem w klasie okręgowej. Jesienią 2017 zaplanowano dwumecze wszystkich drużyn kopiując system ligowy choćby ze Szkocji. Prowadzący po jesieni Zjednoczeni Ścinawka w czerwcu 2013 pożegnali się z okręgówką i dopiero po 4 latach reaktywowano drużynę seniorów. Z kolei Trojan Lądek Zdrój po spadku z okręgówki w 2015 zdążył rozegrać 2 spotkania w A klasie sezonu 2015/16, by wycofać się z rozgrywek i po dwóch latach wrócić na ligową karuzelę. Piłkarze z Lądka rozpoczęli sezon od porażki 2:3 w Trzebieszowicach ze Zamkiem, ale później zaczęli gonić Zjednoczonych wygrywając 4 mecze ze średnią ponad 6 goli/mecz. W 6.kolejce w Lądku Trojan zremisował z liderem 1:1, by tydzień później przegrać w Kudowie z Czermną 1:3. W rundzie rewanżowej faworyci już nie tracili punktów, a w decydującym meczu w Ścinawce Średniej gospodarze zostali wręcz upokorzeni przegrywając aż 2:6. Obecnie przed rundą wiosenną Zjednoczeni mają ledwie 3 punkty przewagi nad Trojanem.
Najlepsi strzelcy (po 14 kolejkach):
30 bramek - Mateusz Ugarenko (1996, Zjednoczeni Ścinawka Śr.),
26 bramek - Jacek Stępień (1992, Trojan Lądek Zdrój)
15 bramek - Daniel Kruk (1980,Sparta Stary Wieliszów), Paweł Skowron (1986, Trojan).
29 października rozegrano 11.kolejkę, w której w 4 meczach padło aż 37 goli (średnia ponad 9 bramek/mecz)! Wówczas Trojan rozgromił w Wilkanowie Igliczną aż 13:0 (9 bramek Jacka Stępnia), a Zjednoczeni w Gorzanowie rezerwy Zamka 14:2 (trio Ugarenko - Ziental-Kurasz strzeliło po 4 gole).
W grupie II kłodzkiej rywalizowało 11 zespołów spośród których nie ma zespołów, które w swojej historii występowałyby wyżej niż A klasa. Po 10 jesiennych kolejkach na prowadzeniu jest trójka zespołów z 24 punktami:
1.Czarni z podząbkowickich Braszowic, którzy wygrali komplet domowych meczów, w tym rekordowe 10:1 z Piaskiem Potworów, ale doznali 2 porażek - z drugim w tabeli Zamkiem II 0:2 i sensacyjnie w Przedborowej 1:2, gdzie dla Przedborowianki było to jedyne domowe zwycięstwo.
2.Zamek II Kamieniec Ząbkowicki - rezerwy przedstawiciela okręgówki przegrali tylko 0:1 u siebie z Victorią Dębowiec i aż 1:5 w Brzeźnicy z Cisem.
3.Victoria Dębowiec - upokorzona u siebie przez Czarnych (0:6) i przegrana w Starczówku z Harnasiem 2:4.
Poniżej oczekiwań wypadli spadkowicze z A klasy - Cis Brzeźnica i Harnaś Starczówek.
Najlepsi strzelcy (po 11 kolejkach):
20 bramek - Bartłomiej Cebula (1990, Perła Płonica)
14 bramek - Ernest Łotysz (1980, Czarni Braszowice)
10 bramek - Jan Harasimowicz (1996, Victoria Dębowiec).
Wśród rozpoznawalnych nazwisk rzuca się w oczy najskuteczniejszy snajper - Cebula, który w wieku 19 lat debiutował w trzecioligowym Orle Ząbkowice. W latach 2009-12 rozegrał na tym szczeblu 68 meczów strzelając 11 bramek. Z kolei ostoją bramki lidera jest zbliżający się pod 50-tkę (rocznik 1969) bramkarz Arkadiusz Dulanowski, przez lata podpora Orła Ząbkowice, również trener bramkarzy w tym klubie.
Ciekawostką jest fakt, że w rozegranych łącznie 55 meczach zaledwie 2 (słownie DWA) zakończyły się podziałem punktów.
Podokręg świdnicki może pochwalić się zdecydowanie większą ilością meczów. W grupie I wśród 14 B klasowców są przedstawiciele podokręgu wałbrzyskiego. Ponadto debiut zaliczyły reaktywowane rezerwy czwartoligowych Górnika Wałbrzych i Karoliny Jaworzyna Śląska. Walka o pierwsze miejsca toczyła się pomiędzy wspomnianym Górnikiem II, a Zagłębiem Wałbrzych. Jedynie w 1.kolejce dzięki wysokiej wygranej krótko liderem byli Zieloni Mrowiny. Po 13 meczach prymat przypadł biało-niebieskim, którzy stanowili mieszankę doświadczenia (wznowienie karier przez braci Michalaków, Domagałów, a także Mrowca czy grającego trenera Fojnę), juniorów, czy grających mniej niż 45 minut zawodników I drużyny. Wałbrzyszanie zakończyli rundę bez porażki, choć najbliżej jej byli na własnym boisku z solidną Nysą Kłaczyna (jedyna obok lidera drużyna bez wyjazdowej porażki). Gospodarze nie dość,że zagrali gołą jedenastką, gdzie w polu zagrali 3 nominalnych bramkarzy (Ziobro, Reczulski, Grzondziel), to musieli gonić ciągle wynik, a goście kończyli po wykluczeniach w 9. Drugi remis - 3:3 w Mrowinach, to przykład rozluźnienia, gdzie Górnik II roztrwonił popisowo zaliczkę 3:0! Wisienką (a może truskawką) na torcie były derby, które przy Ratuszowej po wyrównanym meczu wygrały rezerwy Górnika 2:0. Zagłębie potwierdziło w tym spotkaniu dobrą dyspozycję w bieżącym sezonie. Oprócz tego niepowodzenia podopieczni Marka Carewicza pogromcę znaleźli w Sokole Kostrza, który wypunktował Thorez przy Dąbrowskiego 3:0, dzięki hat-trickowi Dariusza Górowskiego.
Najskuteczniejsi strzelcy (po 13 kolejkach):
19 bramek - Jarosław Jagła (1987, Zieloni Mrowiny)
15 bramek - Robert Koźlak (1984, MKS II Szczawno Zdrój)
11 bramek - Jan Gałka (1992,Tęcza Bolesławice), Patryk Krzeczowski (1983,Karolina II Jaworzyna Śląska), Adrian Mrowiec (1983, Górnik II Wałbrzych).
Adrian Mrowiec
[foto:walbrzych24.com]
Rekordowe zwycięstwo jesienią, biorąc pod uwagę wszystkie grupy B klasy OZPN Wałbrzych, odniósł Górnik II gromiąc w ostatnim meczu listopadowym outsidera Huragan Olszany 14:0. Przegrani nie mieli szczęścia na wyjazdach, bowiem przegrali wszystkie 7 spotkań, a dwa ostatnie zakończyły się stratą 27 bramek!
Wśród najgłośniejszych nazwisk w gr.I przoduje oczywiście Adrian Mrowiec - były repr. Polski juniorów, mający za sobą grę w polskiej ekstraklasie, litewskiej, szkockiej oraz w europejskich pucharach.
Grupa II świdnicka rozgrywała rundę jesienną pod dyktando reaktywowanych rezerw Bielawianki, które po jesieni sezonu 2012/13 wycofały się z rozgrywek klasy okręgowej. Na zapleczu ekstraklasy występował z kolei grający trener rezerw MKS Szczawno Zdrój  Jarosław Borcoń. W ubiegłym sezonie Zryw Gola Świdnicka wycofała się po jesieni z okręgówki, by po pół roku powrócić do rywalizacji seniorów od B klasy. Absolutnym debiutantem są Sudety Kątki, które w ciągu całej rundy raz wygrały (w Grodziszczu ze Zgodą), a 12 razy schodząc pokonani. Rezerwy z Bielawy jesień zakończyli ze średnią 6 zdobytych bramek na mecz. Lider tylko w dwóch meczach nie wygrała, w tym 4:4 w Zebrzydowie z Flamenco, gdzie przysłowiowy dzień konia miał zawodnik Flamenco Robert Adamowicz strzelec 4 bramek. Drugą stratę punktów zanotowali remisując u siebie 1:1 z Orłem Witoszów (3.miejsce), który z kolei na wyjazdach nie przegrał, a u siebie zanotował wpadkę z LKS II Bystrzyca Górna.  Wśród B-klasowych obcokrajowców najczęściej pojawiał się Koreańczyk Sang kyonn Lee, choć pojawiają się zawodnicy innych nacji (np. Gruzin Dzhybladze z Witoszowa).
Najskuteczniejsi strzelcy (po 12 kolejkach):
14 bramek - Dominik Brzeźny (1986, Sparta Oleszna)
11 bramek - Szymon Bronowicki (1986, Błękitni Owiesno), Tomasz Jaworski (1991, Gryf Burkatów), Michał Szewczyk (1998, LKS II Bystrzyca Górna).
Najbardziej medialną drużyną ósmej ligi stał się Piasek Potworów. Strony internetowej, aktywności w mediach społecznościowych mogą zazdrościć choćby w Wałbrzychu. Dzięki twitterowi i humorystycznym podejściu do rzeczywistości w jakiej muszą poruszać się amatorskie zespoły o Piasku stało się głośno nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w całym kraju.
Najwięcej bramek padło w meczu rezerw MKS Szczawno Zdrój z Sokołem Kostrza (I gr. świdnicka) - 22, miejscowi wygrali 19:3 (9:0) wykorzystując przyjazd gości w 9 osobowym składzie, a Robert Koźlak trafił aż 8 razy.
Wśród zawodników pojawili się urodzeni już w roku 2001, a wśród najstarszych, urodzonych w latach 60-tych ubiegłego wieku, są: Grzegorz Żołądek (1959, Płomień Dobromierz), Marek Pyc (1960, Piasek Potworów), Bogumił Hołówko (1961, Czarni Braszowice), Mieczysław Bucki (1966 Płomień Dobromierz), Zenon Sotoła (1966, Orzeł Mąkolno), Zenon Szyszka (1966, LKS II Bystrzyca Górna), Adam Duź (1967, Zgoda Grodziszcze), Józef Cwanek (1968, Przedborowianka Przedborowa), Marek Stanny (1968, Czarni Braszowice), Arkadiusz Dulanowski (Czarni Braszowice), Mariusz Lis (1969, Igliczna Wilkanów), Piotr Popielarz (1969, Dąb Mościsko), Jan Sztangret (1969, Spartakus Byczeń).

czwartek, 23 listopada 2017

Jak Wójcik nie zdobył Wałbrzycha

W bieżącym tygodniu pożegnaliśmy również byłego selekcjonera reprezentacji Polski Janusza Wójcika. O trenerze powiedziano i napisano prawie wszystko. Niewątpliwie 20-30 lat temu jego nazwisko było uznaną marką, z czasem kojarzyć się zaczął jedynie z jowialnymi dowcipami, aferą korupcyjną, nieudaną przygodą z polityką oraz wątpliwej jakości książkami o swojej pracy.
W Wałbrzychu gościł w roli trenera Legii, po sukcesie na olimpiadzie i wyjeżdżał z pustymi rękami.
Janusz Wójcik nie był jedynym selekcjonerem kadry narodowej, którego w roli szkoleniowca mogli oglądać wałbrzyscy kibice. Co więcej, Alojzy Sitko i Antoni Brzeżańczyk, którzy prowadzili reprezentację Polski (odpowiednio w 1956 i 1966) swego czasu szkolili drużynę Górnika-Thorez, a później Zagłębia Wałbrzych!
Wśród byłych selekcjonerów, którzy przyjeżdżali pod Chełmiec w roli trenerów klubowych byli: były gracz m.in. Orła Ząbkowice Artur Woźniak (Śląsk Wrocław, Cracovia), Tadeusz Foryś (Ruch Chorzów, Odra Opole, GKS Katowice), Michał Matyas (Cracovia, Górnik Zabrze, Wisła Kraków), Wacław Pegza (ŁKS Łódź), Kazimierz Górski (ŁKS Łódź, Legia Warszawa), Jacek Gmoch (Zagłębie Sosnowiec), Antoni Piechniczek (Górnik Zabrze), Krzysztof Pawlak (Arka Nowa Sól). Natomiast przed nominacją na selekcjonera przyjeżdżali: Wojciech Łazarek (Lechia Gdańsk, Zawisza Bydgoszcz, Lech Poznań), Andrzej Strejlau (Legia Warszawa), Henryk Apostel (Śląsk Wrocław, Lech Poznań), Jerzy Engel (Legia), Lesław Ćmikiewicz (Motor Lublin, Górnik Zabrze, Pogoń Szczecin, Gwardia Warszawa), Władysław Stachurski (Zawisza Bydgoszcz, Legia Warszawa).
Janusz Wójcik szkoleniową karierę rozpoczął w stołecznym Hutniku, potem prowadził kadrę szesnastolatków, zespoły z Mazowsza, a po rocznym pobycie w Hutniku Kraków trafił do Białegostoku, gdzie Jagiellonię wprowadził w 1987 roku do ekstraklasy. Po swoim największym sukcesie obejmuje kadrę U-18, a następnie odpowiada za budowę reprezentacji olimpijskiej, która w 1992 zdobędzie srebrny medal IO w Barcelonie.
Później stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych szkoleniowców. Mimo społecznego poparcia na posadę selekcjonera czekał jeszcze 5 lat, by w międzyczasie trenować Legię, olimpijską kadrę ZEA i tamtejszy klub Al-Khallej.
W Legii spotkał się z wychowankiem Górnika Wałbrzych Jackiem Sobczakiem, którego ... szybko pożegnał. Wójcik objął zespół po niezbyt fortunnym początku rozgrywek (m.in. porażka w Białymstoku) od Krzysztofa Etmanowicza). Zbudowany zespół z byłych olimpijczyków finiszował w czerwcu 1993 roku na 1.miejscu, ale po anulowaniu podejrzanego zwycięstwa nad Wisłą (6:0) w Krakowie tytuł PZPN przyznał Lechowi Poznań. W tym niezwykle efektownym sezonie legionistom zdarzyły się zaledwie 4 porażki: w lidze 0:2 w Chorzowie z Ruchem, 0:2 w Łodzi z Widzewem żądnym krwi po pucharowej klęsce w Frankfurcie 0:9, 1:3 w Lubinie, 0:1 w Krakowie z Hutnikiem.
Janusz Wójcik
Wójcikowi i jego podopiecznym marzył się dublet, a na drodze stanął ... wałbrzyski kopciuszek.
Klub Piłkarski Wałbrzych. Twór, który powstał w wyniku połączeniu drugoligowego Zagłębia i Górnika, który był średniakiem w 3.lidze. KP przejął miejsce w lidze po Zagłębiu, które jesienią znakomicie radziło sobie również w rozgrywkach Pucharu Polski. Wyeliminowało kolejno Odrę Wodzisław 2:1, GKS w Bełchatowie 3:2 (dwa gole Mirosława Otoka i jeden Piotra Jacyny), po dogrywce Motor Lublin 3:0 (gole Mieczysława Gwiżdża, Jarosława Borconia i Sylwestra Bartkowiaka) i wreszcie Górnika Zabrze 1:1 po karnych 4-3. Dwa ostatnie spotkania zielono-czarni rozgrywają na stadionie na Nowym Mieście. Bieda zagląda coraz bardziej w oczy, ale na spotkaniu z Górnikiem Zabrze pojawia się dwa tysiące widzów. Z jednej strony opromienieni srebrem olimpijskim Staniek, Wałdoch, Koseła, wsparci ligowymi wyjadaczami Bębnem, Grembockim czy Jegorem. A z drugiej Nowicki, Pacek, Radziemski, Dauksza i zbierający coraz pochlebne recenzje Piotr Jacyna, który zresztą zdobędzie jedyną bramkę dla Zagłębia. Wyrównujący gol śp. Henryka Bałuszyńskiego oznaczał dogrywkę, a po nich konkurs karnych, który wykreował bohatera Waldemara Nowickiego. Bramkarz Thoreza obronił strzał Bogusława Cygana, a później w ostatniej serii osobiście wykonał jedenastkę, która premiowała wałbrzyszan do czołowej ósemki.
W marcu 1993 na Nowe Miasto przyjechała wielka Legia. KP będące jedną wielką niewiadomą. Po fuzji część zawodników Górnika wybrało inne kluby, a grę w nowym zespole trenowanym przez Jerzego Drysia wybrali Grzegorz Gruszka (jesienią tego roku w Victorii Świebodzice), Robert Bubnowicz, Maciej Jaworski, Ryszard Spaczyński, Zbigniew Zawadzki, Leszek Kosowski, Krzysztof Lakus, Jacek Michałowski i Wojciech Turowski. Pierwszy historyczny mecz o stawkę Klub Piłkarski Wałbrzych rozegrał przeciwko GKS Tychy (0:0), a zmagania piłkarzy oglądało zaledwie 250 widzów. Proporcje byłych zawodników Zagłębia do Górnika w wyjściowej jedenastce wynosiły 9 do 2 (Lakus, Kosowski).
W środowe popołudnie 10 marca 1993 przyszło jednak ponad 2000 widzów, którzy musieli znaleźć sobie miejsce na zaśnieżonych trybunach stadionu na Nowym Mieście. Legioniści przed rundą wzmocnili się medalistą z Barcelony Marcinem Jałochą (Wisła Kraków), pomocnikiem Polonii Grzegorzem Wędzyńskim, stoperem ŁKS Juliuszem Kruszankinem, ukraińskim defensorem Romanem Zubem (Sokoł Zołoczew). Piłkarze Janusza Wójcika wiosenne granie rozpoczęli od ogrania ŁKS Łódź 2:0 po dwóch bramkach Macieja Śliwowskiego. Nic dziwnego, że spotkanie na Dolnym Śląsku rozpatrywane było w kategoriach ile bramek strzeli Legia.
W porównaniu z ligą obaj szkoleniowcy dokonali po jednej roszadzie - Jerzy Dryś postawił na Jacka Michałowskiego kosztem Leszka Kosowskiego, natomiast  u Janusza Wójcika  zamiast Krzysztofa Ratajczyka zagrał Sergiej Szestakow. Stołeczni piłkarze rozpoczęli spokojnie mecz, wyraźnie oszczędzając się, by uniknąć kontuzji. Klasą dla siebie był najlepiej czujący się na zmrożonej murawie Leszek Pisz, który kręcił swoje kółka, rozdzielał piłki i groźnie dośrodkowywał. Wałbrzyszanie początkowo odgryzali się szarżami 21-letniego Jacyny, szansę miał Michałowski, który z 6 metrów strzela obok bramki. W pierwszym kwadransie gry największe brawa zebrał jednak Waldemar Nowicki broniąc groźne strzały Pisza i Śliwowskiego. Gdy wydawało się, że lada chwila padnie gol dla faworyta, z bramki cieszyli się miejscowi. Dośrodkowanie Michałowskiego, strzał głową Krzysztofa Lakusa i Zbigniew Robakiewicz wyjmuje piłkę z siatki! Obraz gry nie zmienił się, a o mały włos KP nie podwyższyłoby po uderzeniu Michałowskiego. Wynik 1:0 utrzymał się do przerwy, a schodzących do szatni ulokowanej pod nieistniejącej dziś trybunie od strony przedwojennego basenu piłkarzy gości żegnały szydercze śmiechy.
Maciej Śliwowski
Janusz Wójcik w przerwie musiał użyć w swoim stylu męskich słów, bowiem Legia od początku ruszyła do zdecydowanych ataków. Mocno walczący z miejscowymi obrońcami Zbigniew Grzesiak dośrodkował do Macieja Śliwowskiego, który głową wyrównuje stan meczu. Jednak zamiast kontynuacji frontalnego naporu kibice oglądają ambitną grę wałbrzyszan. Ponownie pokazuje się aktywny Michałowski. Wreszcie dośrodkowanie Mirosława Otoka i głową Piotr Jacyna strzela drugą bramkę! Później był kolejny popis Waldemara Nowickiego, który praktycznie w pojedynkę powstrzymał faworyta z Łazienkowskiej. W sukurs przyszła mu poprzeczka. Kompletnie niewidoczny był Wojciech Kowalczyk, któremu nie pomagała oblodzona nawierzchnia oraz kapitalnie pilnujący go Ireneusz Bednarski.
Wynik 2:1 był sensacją, ale oprócz ogromnej radości pod Chełmcem niewielu w kraju tym rezultatem się przejęło. Po dwóch tygodniach w Warszawie Legia bez żadnych problemów ograła drugoligowca 2:0 po golach Jacka Kacprzaka i Macieja Śliwowskiego. Piłkarze Wójcika zaprezentowali się słabiutko, ale wykorzystali swoje doświadczenie, a przede wszystkim szkolne błędy wałbrzyskiej defensywy, po którym padły gole.
W półfinale Legia sensacyjnie odpadła z GKS Katowice.
Janusz Wójcik raz tylko w roli szkoleniowca gościł w Wałbrzychu i nie dane mu było cieszyć się z sukcesu. Był barwną postacią, a dzięki jego kadencji w roli trenera olimpijczyków czy też I reprezentacji dał kibicom wiele radości.

wtorek, 21 listopada 2017

Mirosław Gniewek nie żyje

Za rok będziemy obchodzić 35-lecie awansu Górnika Wałbrzych do 1.ligi oraz znakomitą jesień, po której biało-niebiescy przewodzili stawce najlepszych drużyn piłkarskich w kraju. Niestety, wśród świętujących nie będzie już jednego z bohaterów tamtego okresu Mirosława Gniewka.
22 lutego obchodził 55 lat. Starsi kibice pamiętają go jako czołowego gracza środka pola. W Górniku debiutował w wieku 18 lat, w sezonie 1980/81. Wychowanek Kryształu Stronie Śląskie trafił pod Chełmiec do I zespołu z juniorów Górnika, praktycznie jako jedyne wzmocnienie drużyny, którą opuścili doświadczeni zawodnicy tacy jak Janikowski, Janisz, Kwiatkowski czy Sidorski. Trener Józef Majdura dał szansę debiutu Mirosławowi w 5.kolejce - 20.09.1980 w Gdańsku w meczu z Lechią (1:2) na 5 minut przed końcem meczu zmienił Waldemara Fechnera. Na pierwszy występ w wyjściowej jedenastce musiał jednak czekać aż do 14.kolejki (1:1 w Rybniku). W sezonie 80/81 Gniewek zagrał 11 razy. W następnym biało-niebiescy notują falstart, trenera Majdurę zastępuje Horst Panic, dla którego Mirosław Gniewek był podstawowym pomocnikiem obok Krzysztofa Truszczyńskiego czy Mariana Kowalskiego. 28 meczów i 3 gole to bilans na koniec kampanii 1981/82. Wreszcie historyczny sezon 1982/83 to 25 występów i 2 gole.
W drugiej lidze Gniewek został zauważony przez trenerów młodzieżówki, do której był powoływany. Tygodnik Piłka Nożna klasyfikował go w corocznym zestawieniu talentów, czyli zawodników w kategorii U-21. Wiele ciepłych słów poświęcił mu trener Panic, zwłaszcza w kluczowym meczu sezonu 82/83 - w Lubinie, gdzie zwycięstwo 1:0 nad Zagłębiem praktycznie rozstrzygnęło losy awansu. Mirek był piłkarzem bardzo dobrze wyszkolonym technicznie, dlatego kazałem mu przetrzymywać jak najdłużej piłkę. Wywiązał się z tego bardzo dobrze i utrzymaliśmy skromne zwycięstwo do końca.
 Po awansie do ekstraklasy kadra Górnika zrobiła się szersza. O ile już w końcowych meczach poprzedniego sezonu brakowało dla Mirosława miejsca w wyjściowej jedenastce, to teraz po transferze Ciołka, eksplozji formy Rusieckiego czy Kowalskiego praktycznie pozostała dla niego rola rezerwowego. Bilans w 1.lidze to zaledwie dwa mecze - w 2.kolejce w Szczecinie (0:1 z Pogonią zmienił w 80 min. Rusieckiego) i w 4. we Wrocławiu (3:0 ze Śląskiem - 8 końcowych minut, również za Rusieckiego). Zimą lider dokonał szukał kolejnych wzmocnień, dzięki temu do Wałbrzycha zawitał m.in. Zenon Przybysz. Gniewek znalazł się w grupie zawodników, którzy pożegnali Górnika. Wraz z Waldemarem Fechnerem przeszli do drugoligowego Zagłębia Wałbrzych trenowanego przez Andrzeja Włodarka. O tym, że był to znakomity ruch potwierdził już debiut, gdzie Mirosław był najlepszym obok Jańca na boisku w meczu z Chemikiem Police.15 meczów i 1 gol to bilans rundy wiosennej'84 w ekipie Thoreza, gdzie grali wówczas m.in. Dryś, Urbanowicz, Bonk. Borcoń czy Ptak. W sezonie 1984/85 w barwach zielono-czarnych trenowanych przez Józefa Kampę, a później przez Aleksandra Papiewskiego Gniewek zagrał 13 strzelając 1 gola. Tak skromny bilans spowodowany był kontuzją odniesioną jeszcze w rundzie jesiennej.  Następny sezon 85/86 wyglądał jeszcze gorzej, zaledwie 8 meczów. Leczenie urazu, kiepskie wyniki Zagłębia nie sprzyjały dobremu powrotowi do składu. Wiosną zespół przejmuje trener Horst Panic, który niejako odkurza Gniewka i w końcówce sezonu kompletuje on większość ze swoich występów, w tym 4 w pełnym wymiarze czasowym. Nie udało się jednak  uratować Zagłębiu uniknąć degradacji. Sezon 1986/87 to dominacja w 3.lidze i wyprzedzenie na mecie drugiej Miedzi Legnica aż o 10 punktów. W tamtym sezonie trener Panic zbudował naprawdę ciekawie grający zespół. W drugiej linii zaczął błyszczeć Marek Wierzbicki, harował pracowity Roman Gawrych, przypominał o sobie Bogdan Bonk, a z linii napadu został wycofany Gerard Śpiewak. Dla Gniewka teoretycznie znów zrobiło się za ciasno, ale z czasem wygrywa rywalizację o miejsce w składzie. W drugoligowym sezonie 1987/88 Mirosław zagrał 25 mecze, strzelając 3 bramki, a bilans głównie wypracował kapitalnie przepracowaną zimą, po której wiosną tylko w ostatnim meczu nie zaliczył pełnego spotkania. Sezon 1988/89 to komplet 30 meczów i 6 goli, w tym jedyny w karierze seniorów bramkowy dublet w meczu z Arką Gdynia (4:0). Wałbrzyszanie zbierają dobre recenzje, a gra duetu Gniewek-Wierzbicki uruchamiających szybkich Latałę, Hajduka czy Sinkiewicza, bądź pozyskanego ze Śląska Mikołajewicza robi wrażenie na obserwatorach meczów zaplecza ekstraklasy.
W sezonie 1989/90 to sezon, w którym ponownie dochodzi do derby Wałbrzycha, tym razem Mirosław gra po stronie Zagłębia, które jesienią wygrywa 3:1 na Nowym Mieście i 2:0 przy ratuszowej. Gniewek zalicza z kolegami znakomity sezon, długo Thorez liczył się w walce o awans, indywidualnie zaś w 30 meczach zdobywa 1 gola. W sezonie 1990/91 - 25 meczów. W sezonie 1991/92 Zagłębie zostaje osierocone przez Horsta Panica, a trenerem został Jerzy Jowik. Gniewka w meczach ligowych jednak już nie zobaczyliśmy, wg prasy wyjechał do Francji kończąc tym samym 7 letnią grę w zespole Thoreza.
Mirosław Gniewek w Górniku grał na boku pomocy, w Zagłębiu odpowiedzialny był za rozgrywanie. Dysponował dobrym uderzeniem z dystansu, pewnie strzelał rzuty karne.
Pogrzeb śp. Mirosława odbędzie 22 listopada o godz. 12 na cmentarzu przy ul.Piaskowej.

niedziela, 19 listopada 2017

Smutne pożegnanie piłkarskiej jesieni w Wałbrzychu

Przed sobotnimi meczami na Stadionie 1000-lecia, oba eksportowe futbolowe zespoły Wałbrzycha były w podobnej sytuacji. Po bardzo rozczarowujących wyjazdowych porażkach celem w ostatnich meczach w tym roku były trzy punkty. Niestety, po końcowych gwizdkach arbitrów meczów zarówno AZS PWSZ jak i Górnika, trudno było cieszyć ze zdobytych punktów po remisach. Podopieczne Kamila Jasińskiego, po klęsce w Sosnowcu 0:4 miały spacerkiem sięgnąć po komplet punktów w meczu z beniaminkiem Unifreeze Górzno, a dodatkowo podreperować sobie bilans bramkowy. Piłkarki z Kujaw do tej pory w delegacji zdobyły ledwie punkt, a traciły średnio 6 bramek na wyjazdowy mecz. Tymczasem to wałbrzyszanki straciły jako pierwsze gola i musiały mocno napracować się, by kompletnie nie skompromitować się. Remis 1:1 jest bodaj największą niespodzianką kolejki, a AZS PWSZ tym samym spadł z medalowego trzeciego miejsca i wiosną może okazać się, że strata dwóch punktów z outsiderem może kosztować drużynę bardzo dużo.
O ile o piłkarkach, które obecnie są w najlepszej czwórce w kraju śmiało można napisać o futbolowej wizytówce miasta, to ich koledzy z Górnika raczej nigdy nie zaznają takiego statusu w ligowej hierarchii.
Spadkowicz z 3.ligi tydzień temu w niezrozumiały sposób przegrał w Kłodzku z Nysą. Po godzinie gry piłkarze Macieja Jaworskiego prowadzili dwiema bramkami, by tę przewagę roztrwonić, ostatecznie przegrywając 3:5. Otoczkę, przebieg spotkania znakomicie obrazuje materiał TV Kłodzko:
Takiego materiału zapewne zazdroszczą sympatycy piłki nożnej w Wałbrzychu. Są i wywiady przedmeczowe, obszerny skrót oraz rozmowy po końcowym gwizdku. Kiedy doczekamy się podobnego materiału pod Chełmcem?
Reportaż z Kłodzka ostatecznie wyjaśnia sprawę trzeciego gola, który był przypisywany Kamilowi Młodzińskiemu, bądź Janowi Rytko. Wspomniani pomocnicy owszem, brali udział w bramkowej akcji, ale ostatecznie piłkę wpakował do siatki Mikołaj Łazarowicz - gdyby nie zagrałby futbolówki najprawdopodobniej nie wpadła do bramki miejscowych. Również warto zauważyć obronioną jedenastkę przez Damiana Jaroszewskiego, choć już dobitka egzekutora była skuteczna. W ogóle rozmowa z popularnym Jogim po meczu jest mocnym kandydatem do rozmowy rundy.
Wizyta trzebnickiej Polonii miała być znakomitą okazją to rehabilitacji przed wałbrzyską publicznością. W poprzednich 4 meczach Górnik aż trzykrotnie schodził po meczu do szatni bez punktów. Mecz Nysy z Górnikiem zapewne będzie w Kłodzku przez lata wspominany, a Górnicy powinni jak najszybciej o nim zapomnieć. Bezradność w meczu z beniaminkiem kosztowała utratę miejsca w składzie Tobiasza, który miał współudział przy rzucie karnym (fatalny kiks) oraz przy golu na 3:5 (fatalnie wykonany rzut rożny, po którym poszła kontra na osamotnionego Gawlika), a także Krzymińskiego, który gra poniżej swoich możliwości. W ich miejsce wskoczył powracający po urazie Dariusz Michalak oraz dawno nieoglądany Wojciech Błażyński. 34-letni Chudy z sentymentem pewnie podszedł do rywalizacji z Polonią, bowiem to 13 lat temu w historycznym pierwszym meczu z Trzebnicą, przepięknym strzałem dał zwycięstwo 1:0 Górnikowi/Zagłębiu w 4.lidze. Wałbrzyszanie po raz trzeci w tym sezonie zagrali w czerwonych strojach, ale po raz pierwszy nie przyniosły one im szczęścia. O ile spotkania z Karoliną i Unią Bardo zakończyły się wygranymi to w ostatnim spotkaniu rundy gospodarze musieli uszanować jeden punkt.
Polonia Trzebnica swój najlepszy okres w historii zapisała w XXI wieku, rywalizując bezpośrednio z wałbrzyszanami. W 2008/09 pod wodzą obecnego szkoleniowca Jagiellonii Białystok Ireneusza Mamrota zajęli drugie miejsce w 4.lidze, tuż za Górnikiem, awansując do trzeciej ligi. Tam z kolei długo z Chrobrym Głogów gonili wałbrzyszan, by w samej końcówce przegrać walkę o awans. Dwa lata temu Polonia spadła z hukiem z 3.ligi, a czwartą niespodziewanie opuścili po barażu z Sokołem Marcinkowice (0:2). Ubiegły sezon w uchodzącej za najsilniejszą na Dolnym Śląsku wrocławskiej klasie okręgowej, prowadzeni przez grającego trenera Sławomira Kołodzieja, zakończyli z zaledwie 2 remisami wygrywając pozostałe 28 mecze. Przez niektórych fachowców Polonia była uznawana jako jeden z kandydatów do miejsca w ścisłej czołówce. Optymizm oparty był na uznanych nazwiskach, czyli przede wszystkim byłych graczach ekstraklasowego Śląska Wrocław - Krzysztof Ostrowski i Krzysztof Ulatowski. Ten duet może pamiętać Jaroszewski z sezonu ... 2000/01 gdy Inkopax ogrywał bezlitośnie Górnik/Zagłębie w 3.lidze. Ponadto kapitan zespołu, bramkarz Karol Buchla, swego czasu zbierający znakomite recenzje za grę w 2.ligowych Czarnych Żagań,  przeciwko wałbrzyszanom zagrał raz w barwach Orła Ząbkowice, gdy w Wałbrzychu w 89 minucie pokonał go z kolei obecny kapitan Górnika Marcin Smoczyk (sezon 2006/07). Rafał Miazgowski, podobnie jak Ulatowski grał przeciwko biało-niebieskim w barwach Chrobrego Głogów w 2.lidze.
To, że nazwiska nie grają, wiadomo nie od dziś, a i w Trzebnicy o tym dość bezlitośnie się przekonano. Po zwycięstwie w 1.kolejce z Foto-Higieną Gać Polonia do końca października wygrała zaledwie raz. Kosztowało to posadę trenera Sławomira Kołodzieja, którego zastąpił Paweł Tronina. W listopadzie trzebniczanie wreszcie się przełamali, przed przyjazdem pod Chełmiec wygrali oba ciężkie gatunkowo derbowe pojedynki w Wołowie z MKP i u siebie z Pogonią Oleśnica po 1:0.
Damian Chajewski w walce z Krzysztofem Ostrowskim.
35-letni gracz Polonii w Śląsku, Legii i Widzewie zagrał
135 razy w ekstraklasie. [foto:walbrzych24.com]
Przyjazd beniaminka z Trzebnicy nie zelektryzował wałbrzyskich kibiców futbolu. Owszem, redaktor Bogdan Skiba z optymizmem pisze o 150 kibicach, choć ta rzeczywista liczba fanatyków, bo chyba tak należy nazwać obecnie odwiedzających Stadion 1000-lecia, powinna być podzielona przez ... trzy. Niestety, ani wyniki piłkarzy, ani też cena biletów, aura, brak reklam meczu nie zachęcają sympatyków do oglądania czwartoligowej  kopaniny. Nie można wałbrzyskim piłkarzom odmówić ambicji, chęci, ale po prostu brakuje jakości. I mecz nr 15 Górnika w tej rundzie był idealnym odzwierciedleniem obecnego stanu posiadania. Niby aktywna gra, również doświadczenie w defensywie czy drugiej linii, ale wciąż pokutuje to co od dawna jest bolączką wałbrzyszan - wypracowanie sytuacji strzeleckiej oraz skuteczność pod bramką rywala. Przewaga w posiadaniu piłki nie przynosi wymiernych efektów, strzały z dystansu najczęściej były albo blokowane, albo padały łupem Karola Buchli. W ataku Górnik optymizm opiera na skuteczności niedawnych juniorów, ale ani Mateusz Sobiesierski, ani Denis Dec łowcami bramek póki co nie są. Ponadto ich koledzy nie rozpieszczają ich dokładnymi podaniami. W sobotnie popołudnie gospodarze ponad 50 minut grali z przewagą jednego zawodnika, ale na boisku deficytu wśród rywali nie było widać. Co gorsza, to właśnie Polonia była bliższa zdobycia kompletu punktów, gdy po faulu Dariusza Michalaka rzut karny zmarnował Adrian Puchała. W sumie może dziwić hierarchia wśród wykonawców jedenastek w drużynie gości - piłkę ustawił na wapnie 19-latek, choć na murawie byli ligowcy Ostrowski, Ulatowski, Miazgowski czy Kuczer.
Maciej Jaworski szukał sposobu na rywala zmieniając Chajewskiego i Młodzińskiego,którzy mieli odpowiadać za rozgrywanie piłki. Wpuszczenie Krzymińskiego i Bogacza nie poprawiło gry miejscowych, choć wciąż więcej z gry miał Górnik, ale Buchla więcej pracy jednak nie miał.
Wałbrzyszanie zakończyli rundę tak jak ją rozpoczęli, czyli remisem. Ale ósma lokata w czwartoligowej tabeli na półmetku nie przynosi chluby. Problemy organizacyjne, kadrowe nie mogą być wytłumaczeniem, że zimą Smoczyk, Michalak, Rytko, Jaroszewski i spółka w tabeli oglądać będą plecy większość ekip z okręgu wałbrzyskiego czy Sokoła Marcinkowice, przy całym szacunku dla ekipy Patryka Janiczaka.

wtorek, 14 listopada 2017

Ciołek, Dolny, Jarecki

W lipcu minęło 35 lat kiedy polscy piłkarze zdobyli medal mistrzostw świata. W 1982 roku w upalnej Hiszpanii podopieczni Antoniego Piechniczka zdobyli trzecie miejsce, dzięki czemu kapitan zespołu Władysław Żmuda mógł przespacerować się z tacą z medalami i koledzy mogli sobie je samemu zawiesić na szyi. Od tamtego czasu ani razu Polacy nie byli tak wysoko w hierarchii światowego futbolu. Były nieudane mundiale, klątwa Bońka, czyli 16 letnia absencja na turniejach, były momenty krótkiej chwały za kadencji Engela, Janasa, Beenhakkera czy Nawałki, ale żadnemu z nich nie udało się zbliżyć do osiągnięć Piechniczka. Przy okazji poniedziałkowego towarzyskiego spotkania z Meksykiem, dzięki inicjatywie PZPN doszło do spotkania koleżeńskiego kadry szkoleniowej pod kierownictwem Antoniego Piechniczka i jego podopiecznych. W przeddzień meczu uroczysta kolacja w Sopocie, wręczenie okolicznościowych koszulek, a przed meczem w Gdańsku chwila chwały przed publicznością.
Antoni Piechniczek, a poniżej
Włodzimierz Ciołek
W grupie uhonorowanych medalistów znalazł się wychowanek wałbrzyskiego Górnika Włodzimierz Ciołek. Filigranowy rozgrywający pod Chełmcem zdobył tytuł mistrza Polski juniorów, po udanym sezonie w drugiej lidze w 1978 trafia do ówczesnego potentata Stali Mielec, gdzie gra przez 6 lat. W Mielcu, u boku m.in. Grzegorza Lato debiutuje w reprezentacji już w październiku 1978, następnie w europejskich pucharach. Do momentu rozpoczęcia pracy Antoniego Piechniczka z I reprezentacją Ciołek ma na swoim koncie 11 spotkań i dwa gole. W debiucie w Bukareszcie również wystąpił rudowłosy pomocnik, ale na następny występ musiał czekać ponad rok. Polska będąca w stanie wojennym nie rozgrywała meczów z reprezentacjami innych krajów, sparując z drużynami klubowymi. Drugi mecz za kadencji Piechniczka stał się spotkaniem, po którym Włodzimierza kojarzyć zaczęła cała piłkarska Polska. Trzeci mecz mundialu, Polska po dwóch bezbramkowych remisach bliska odpadnięcia z turnieju, a w dodatku bez bramek po I połowie meczu z Peru. Druga odsłona to koncert gry biało-czerwonych, pięć zdobytych bramek, a ostatnia właśnie autorstwa Ciołka! Na mistrzostwach w roli zmiennika pokaże się w obu meczach II rundy - z Belgią (3:0) i ZSRR (0:0), by w półfinale wybiec niespodziewanie przeciwko Włochom od pierwszego gwizdka sędziego. Niestety, Italia szybko pozbawiła nas marzeń o finale, a Ciołek został zmieniony w przerwie meczu.
Włodzimierz Ciołek grywał jeszcze dwa lata w kadrze Piechniczka kompletując ogólnie 29 występów i strzelając 4 gole. 9 meczów i 2 gole to bilans jako piłkarza Górnika Wałbrzych, do którego powrócił latem 1983 roku po spadku Stali Mielec i równoczesnym awansie do 1.ligi macierzystego klubu. 4 września w Brnie przeciwko Czechosłowacji wyprowadził biało-czerwonych z opaską kapitana, a paradoksalnie był to jego ostatni mecz w kadrze.
Dodaj napis
Drugim uczestnikiem hiszpańskich mistrzostw związanym w swojej piłkarskiej karierze był Tadeusz Dolny. Potężnie zbudowany, mierzący 188 cm stoper pochodzi z podwrocławskiej Sobótki. Gdy wydawało się, że zwiąże się z kolarstwem wybrał futbol, dzięki któremu stał się legendą nie tylko miejscowej Ślęży. W wieku 15 lat opuszcza Sobótkę i po krótkim epizodzie w Walce Makoszowy (1974-76) przechodzi do słynnego Górnika Zabrze, z którym zwiąże się na długie 9 lat. Debiutował w ekstraklasie w wieku 18 lat, spadł z Górnikiem do 2.ligi, by po roku awansować. Do 1984 roku rozegrał w barwach zabrskiego klubu 176 meczów, w tym 148/15 goli w 1.lidze. Solidna postawa bezkompromisowego obrońcy nie uszła uwadze Piechniczkowi, który pochodzi z Górnego Śląska i często obserwował lokalne drużyny. W 1981 po porażce w debiucie w Bukareszcie Polska w Chorzowie wygrywa 1:0 po główce malutkiego Andrzeja Buncola dostrzeżonego w Ruchu Chorzów. Do kluczowego meczu dla układu w grupie z NRD w Lipsku Polacy przygotowywali się poprzez towarzyskie mecze z Irlandią, RFN i Portugalią. Najbardziej prestiżowy był oczywiście pojedynek z ówczesnym mistrzem Europy RFN, który goście na Stadionie Śląskim wygrali 2:0.Dla Tadeusza Dolnego był to pamiętny występ z racji debiutu w kadrze, gdy w przerwie zmienił Pawła Janasa. W kolejnym, w Lizbonie zaliczył swój pierwszy pełny występ, ale również zakończony porażką 0:2.
Tadeusz Dolny (w środku, obok Majewski i Okoński)
W 1981 Dolny zagrał jeszcze w dwóch spotkaniach - kończącym eliminacje 6:0 z Maltą na wrocławskim Stadionie Olimpijskim i trzy dni później w Łodzi z Hiszpanią (2:3). Na mundialu nie dane mu było wystąpić ani razu. Trudno oczekiwać, że trener Piechniczek zrezygnuje z doskonale spisującego się duetu Żmuda - Janas, choć przez kontuzję Piotra Skrobowskiego był naturalnym pierwszym zmiennikiem któregoś z wymienionych środkowych obrońców.
Po mundialu Tadeusz zagrał w dwóch pierwszych spotkaniach - niezwykle efektownej victorii w Paryżu nad Francją 4:0 i wymęczonym w Kuopio z Finami 3:2, w ramach eliminacji do francuskiego EURO'84. Nikt się nie spodziewał, że ten ostatni mecz będący jednocześnie pierwszym w nowych eliminacjach będzie jedynym wygranym w tamtej edycji. Dolny co prawda znajdował się w meczowych kadrach, ale swój występ nr 7 zaliczy dopiero w 1985 roku i to już jako zawodnik Górnika Wałbrzych. Brno, porażka z Czechosłowacją 1:3 - był ostatnim w koszulce z orłem na piersi zarówno dla Dolnego, jak i wcześniej wspomnianego Ciołka.
Co ciekaw Tadeusz Dolny, jako jedyny piłkarz wałbrzyskiego Górnika, świętował awans do mistrzostw świata, bowiem w decydującym o awansie meczu z Belgią w Chorzowie (1985 - 0:0) był rezerwowym.
Niestety, w przeciwieństwie do Ciołka, Tadeusz Dolny znalazł się w skromnym gronie nieobecnych na 35.rocznicy zdobycia medalu w Hiszpanii.
Jacek Jarecki
Ciekawostką jest, że o mały włos na hiszpańskich mistrzostwach nie byłoby trzech zawodników związanych z Wałbrzychem. Na ostatnim zgrupowaniu przed mundialem do RFN uciekł bramkarz wrocławskiego Śląska, do którego trafił z Górnika Jacek Jarecki. Wychowanek Bielawianki trafił do Górnika, gdzie rywalizował z Ryszardem Walusiakiem. Między bramkarzami był swego czasu konflikt, który opisywali dziennikarze. Gdy trafił do Śląska musiał rywalizować z bardziej renomowanymi bramkarzami, którzy zasmakowali gry w reprezentacji - Zygmuntem Kalinowskim, a potem Zdzisławem Kostrzewą. Z czasem Jarecki został numerem 1 i nikogo nie zdziwiło, że znalazł się w kręgu zainteresowań selekcjonera Piechniczka. Na zgrupowaniu w niemieckim Murrhardt, ponoć za ukochaną kobietą ulotnił się z hotelu tym samym przekreślając swoją szansę na debiut w kadrze. Antoni Piechniczek nie ukrywał, że w nim widział następcę Józefa Młynarczyka. Jarecki w Niemczech grał w rezerwach Fortuny Duesseldorf, a później Fortunie Koeln, w międzyczasie zaliczył grę w austriackim Wiener SC. W 2002 roku z powodu nowotworu popularny Jaszi zmarł w wieku 44 lat.

piątek, 10 listopada 2017

Misan zmierza po koronę króla strzelców

Olimpia Kamienna Góra to obecnie najsłabszy zespół Sport Track 4.ligi. Beniaminek nie dość, że na własnym boisku zdobył ledwie punkt, to ma najgorszą defensywę ze średnią 4 goli straconych na mecz. Również ofensywa jest jedną z najgorszych w lidze, mniej bramek strzelili Górnicy z Boguszowa i Karolina Jaworzyna Śląska. Zapewne inaczej by wyglądała sytuacja, gdyby Olimpia dysponowała choćby skuteczniejszymi napastnikami. W nie tak odległej przeszłości kamiennogórscy kibice mogli oklaskiwać niesamowicie skuteczny duet, który w ciągu jednego sezonu potrafił strzelić 68 bramek! Mowa o Zdzisławie Pyrdole (42 bramki) i Damianie Misanie (26 trafień), którzy byli postrachem jeleniogórskiej okręgówki w sezonie 2004/05. Pyrdoł, już po 40-stce, do dziś gra w Skalniku Czarny Bór, który obecnie występuje w B klasie. Misan z kolei zauważony został przez legnicką Miedź, zadebiutował w ekstraklasie w Cracovii, zaliczył awans do drugiej ligi z Górnikiem Wałbrzych, po czym zdecydował się na rekreacyjne kopanie piłki w Austrii. 33-letni dziś napastnik ma znakomitą średnią pod Alpami - do tej pory wystąpił 120 razy, a na listę strzelców wpisał się aż  152 razy!
Adrian Moszyk i Damian Misan
Już piąty sezon Damian reprezentuje zespół  ASKÖ Lunz am See, który występuje w 2.klasse Ybbstal. Jesień bieżącego roku ASKÖ zakończyło na wysokim drugim miejscu z 5 punktami straty do Hausmening. Duża w tym zasługa Polaków występujących w tym zespole - Misan z 19 bramkami w 11 ligowych meczach został najskuteczniejszym strzelcem całej ligi, dzielnie sekundował mu doskonale znany w Wałbrzychu Adrian Moszyk. Popularny Adek strzelił 11 bramek i jest na trzecim miejscu wśród strzelców. Trzeci z kamiennogórskich muszkieterów - Łukasz Bieńkowski strzelił dwie bramki, ale był w kwartecie piłkarzy, którzy wystąpili we wszystkich 11 meczach.
Najdłużej w Austrii (od 1996) występuje Rafał Tragarz, który jednak nie występuje już w I zespole Kleinpöchlarn SV, którego bywał również grającym szkoleniowcem, pomagając w lidze rezerw.
W grupie Alpenvorland 2.klasse wciąż występuje największa liczba piłkarzy pochodzących z okręgu wałbrzyskiego. Ósmy w tabeli jest zespół ASV Kienberg/Gaming, gdzie najlepszym zawodnikiem jest pochodzący z Głuszycy Łukasz Kalka (komplet 11 występów/4 gole). Dziewiąty finiszował zespół SV Erlauf, gdzie wciąż gra świdniczanin Roman Pawłowski (7 meczów), a na przedostatnim miejscu jesień kończy USV Kirnberg z Bartoszem Sobotą (9/1 gol) i znanym z gry m.in. w Polonii/Sparcie Świdnica Mateuszem Szczurem (11/1 gol).
Dwie klasy wyżej występuje z kolei Paweł Matuszak reprezentujący obecnie barwy SV Oberndorf (Gebietsliga, grupa zachodnia). Jego klub zajmuje obecnie drugie miejsce z 3 punktami straty do lidera z Rabenstein, ale do rozegrania ma zaległy mecz u siebie ze słabiutkim Wilhelmsburgiem. Paweł w dotychczasowych 12 meczach tyleż razy wpisywał się na listę strzelców, co na chwilę obecną daje mu trzecią lokatę - 2 trafienia za prowadzącym duetem.

środa, 8 listopada 2017

Dobra passa Trojaka w Ruchu

23-letni Miłosz Trojak w chorzowskim Ruchu przebywa ósmy rok, ale dopiero w bieżącym sezonie odgrywa kluczową rolę. W barwach Niebieskich najpierw błysnął w mistrzostwach Polski juniorów, a później balansował między zespołem rezerw, a graniem w sparingach I zespołu rozgrywanych pomiędzy rundami. Ogólnie znane kłopoty finansowo-organizacyjne spowodowały, że kadra Ruchu w ubiegłym sezonie przechodziła ogromne perturbacje, odszedł trener Fornalik, a także kilku kluczowych zawodników, co dało szanse kilku zawodnikom z zaplecza. Na tym skorzystał Trojak, który tym samym wiosną zaliczył 12 występów w ekstraklasie.
Po spadku Ruch pierwszoligową kampanię nie dość, że zaczął z karą 5 ujemnych punktów, to pierwsze 3 mecze przegrał. Nad klubem ciążył zakaz transferowy, więc kadrę tworzyli ci co zostali po spadku i nie udało się załapać do lepiej zorganizowanych (czytaj wypłacalnych klubów), a także zdolna śląska młodzież. W tej układance trenera Krzysztofa Warzychy Trojak był podporą linii obrony, gdzie występował na jej środku. We wrześniu szkoleniowcem został Juan Ramon Rocha, który mógł skorzystać ze sporej grupy zagranicznych zawodników (Bankow, Marković, Villafane, Mello, Posinković), a także ponownie wracających do Ruchu byłego kadrowicza Marcina Kowalczyka. Na nowo zbudowany Ruch z czasem zaczął punktować, a w październiku wygrał 3 z 4 spotkań. Miłosz Trojak został przesunięty na pozycję defensywnego pomocnika, czyli swoją macierzystą. O ile grając jako stoper nie błyszczał na murawie, to po przesunięciu do przodu stał się jedną z centralnych postaci zespołu. W dwóch październikowych, niezwykle ważnych i prestiżowych spotkaniach, notabene wygranych z GKS w Katowicach (2:1) i z Odrą Opole (3:1), Trojak został wybrany Piłkarzem Meczu przez katowicki Sport. Podobnie wybrali kibice Ruchu, którzy wcześniej nie szczędzili mu niewybrednych uwag.
Miłosz w obecnym sezonie zagrał 14 razy na 16 możliwych. Zobaczył już 8 żółtych kartek, co spowodowało, że raz pauzował (drugi mecz opuścił z powodu urazu) i w najbliższym spotkaniu czeka go również kartkowa absencja. Dobrą postawę potężnego, bo mierzącego 191 cm zawodnika docenił tygodnik Piłka Nożna wybierając go do Jedenastki Miesiąca (patrz zdjęcie).
Partnerem Trojak w zestawieniu Piłki Nożnej jest kapitan Rakowa Częstochowa Rafał Figiel, który w październiku miał współudział w większości bramek zdobytych przez zespół. Jego dośrodkowania ze stałych fragmentów gry stały się groźną bronią - niby wszyscy w lidze o tym wiedzą, ale wciąż nie zawsze mogą sobie poradzić. Na chwilę obecną popularny Figo z 8 asystami przewodzi w klasyfikacji asyst zaplecza ekstraklasy.
Ciekawostką jest fakt, że najlepsze drużyny października - Puszcza Niepołomice i Miedź Legnica w najbliższy weekend zmierzą się ze sobą. Niestety, nie dojdzie do spotkania byłych graczy wałbrzyskiego Górnika, bowiem Michał Bartkowiak przechodzi rehabilitację. Z kolei dla Marcina Orłowskiego będzie to okazja gry przeciwko byłemu klubowi. Popularny Orzeł w latach 2007-11 zagrał 90 razy strzelając 15 goli.
Dobra passa Rakowa spowodowała, że beniaminek zbliżył się do prowadzącego duetu Miedź-Chojniczanka. Depcze im po piętach również Odra Opole, gdzie, niestety z powodu kontuzji, pauzuje Tomasz Wepa. Również gorszy okres przeżywa z Bytovią Bartosz Biel, który stracił miejsce w wyjściowej jedenastce i ostatnio częściej występuje w roli zmiennika.

poniedziałek, 6 listopada 2017

Pierwszy gol Igora Łasickiego

Próżno szukać wałbrzyszan w składach drużyn ekstraklasy. Jedynakiem pozostaje Igor Łasicki, bo póki co Paweł Żyra gra w trzecioligowych rezerwach Zagłębia Lubin i nie zanosi się, by szybko dostał szansę od trenera Piotra Stokowca. Łasicki, który podobnie jak Żyra, z Wałbrzycha trafił do Lubina, po pięcioletnim okresie gry we Włoszech od lipca bieżącego roku na zasadzie wypożyczenia reprezentuje barwy Wisły Płock. Urodzony w Wałbrzychu defensor nie miał jeszcze okazji zadebiutować w rodzimej lidze. W czerwcu znajdował się w kadrze na ME U-21, ale nie wystąpił tam ani jednej minuty.W Płocku początkowo przegrywał rywalizację z kolegą z kadry Marcina Dorny Przemysławem Szymińskim, lecz po jego sierpniowym transferze do włoskiego US Palermo trener płocczan postawił na Łasickiego, który z meczu na mecz zaczął prezentować się coraz lepiej.Co prawda początek nie wyglądał najlepiej - wykluczenie w pucharowym meczu w Krakowie z Wisłą (1:2), ale praktycznie od 5.kolejki gra wszystkie mecze od pierwszej do ostatniej minuty. W meczu 13.kolejki był bliski uzyskania premierowego gola w polskiej lidze, ale na przeszkodzie stanął znakomicie usposobiony tego dnia bramkarz Korony Kielce Maciej Gostomski. Paradoksalnie właśnie przegrany mecz w Kielcach (0:2) trener Brzęczek uważa za najlepszy w wykonaniu piłkarzy Wisły.
Igor Łasicki (w wyskoku z prawej)
Igor po zobaczeniu 4 żółtych kartek pauzował w meczu w Gliwicach (1:2) tydzień temu, a w ostatniej kolejce piękną główką otworzył wynik meczu z Jagiellonią Białystok. Ostatecznie goście wygrali 2:1, ale Łasicki zaliczył swoje premierowe trafienia w ojczystej ekstraklasie.
Na półmetku etapu zasadniczego sezonu 2017/18 Wisła Płock zajmuje ósme miejsce, czyli ostatnie gwarantujące walkę o mistrzostwo i grę w europejskich pucharach w dodatkowej serii 7 spotkań. 
Po 15 seriach sensacyjnym liderem jest beniaminek z Zabrza. Górnik jest najskuteczniejszą drużyną, zarówno na własnym boisku, gdzie mecze najczęściej ogląda komplet widzów, a także na meczach wyjazdowych. Zarówno o trenerze Marcinie Broszu jak i jego podopiecznych pisze się w superlatywach. Już do Zabrza powołania na najbliższe mecze wysłał selekcjoner Adam Nawałka. 
Szymon Żurkowski z nr 25
[foto:walbrzych24.com]
Wśród najbardziej chwalonych jest Szymon Żurkowski, który podobnie jak Igor Łasicki w 15.kolejce po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców w historii swoich ekstraklasowych występów.
20-letni pomocnik w ubiegłym sezonie głównie występował w trzecioligowych rezerwach zabrskiego klubu, dzięki czemu mogliśmy oglądać go również w Wałbrzychu. Do kwietniowego meczu na Stadionie 1000-lecia Żurkowski miał zaledwie 3 epizody w I zespole, a dwa tygodnie po wygranej pod Chełmcem wybiegł w podstawowym składzie przeciwko Chojniczance Chojnice w 1.lidze, w meczu wygranym przez zabrzan 6:1, który stał się przełomowym w nowoczesnej historii Górnika Zabrze. Podopieczni Marcina Brosza po tej wygranej wygrali ostatnie 5 spotkań (Żukrowski zagrał we wszystkich strzelając jedną bramkę) awansując do ekstraklasy. W bieżącym sezonie pomocnik Górnika tylko w przedostatnim meczu w Niecieczy, przeciwko Sandecji Nowy Sącz, nie wybiegł w podstawowym składzie. Przeciwko popularnym Sączersom wszedł po przerwie, gdy Górnik przegrywał 0:1 i dzięki jego grze goście odmienili stan meczu na 2:1. 
Jego gra nie pozostała bez echa, aktualny selekcjoner kadry U-21 walczącej w eliminacjach MME Czesław Michniewicz mocno na niego i Szymon zagrał w dotychczasowych 3 meczach i najprawdopodobniej zagra w listopadowych meczach z Wyspami Owczymi i Duńczykami. Wielu ekspertów uważa, że gdyby nie powołania do młodzieżówki to po niego sięgnąłby Adam Nawałka. Ostatnio pisze się o zainteresowaniu Żurkowskim przez stołeczną Legię.
I pomyśleć, że pół roku temu na murawie Stadionu 1000-lecia mogliśmy oglądać jedno z największych odkryć rundy jesiennej Lotto Ekstraklasy...

piątek, 3 listopada 2017

Medialna izolacja

Dolnośląski Związek Piłki Nożnej należy do najprężniej działających w kraju. Dzięki staraniom zarządu wiele klas rozgrywkowych zyskało tytularnego sponsora. Czwarta liga już drugi rok z rzędu ma swojego dobrodzieja - w bieżącym jest to firma Sport Track. Dodatkowo od dwóch miesięcy rozgrywki czwartoligowe można oglądać w całym kraju! Dzięki współpracy z TVRegionalna.pl skróty ze spotkań ligowych mogą zobaczyć nie tylko w internecie, ale również w telewizjach kablowych Netii, Avios oraz w telewizji naziemnej.
Systematycznie w środę ma swoją premierę magazyn o rozgrywkach czwartej ligi. Z dotychczasowych 7 przygotowanych materiałów zaledwie jeden zawierał skrót z meczu Górnika Wałbrzych rozegranego na Stadionie 1000-lecia. Podziękowania za materiał z meczu biało-niebieskich z rezerwami Śląska należą się dla kierownictwa wrocławskiego klubu, który przesłał materiał.
Kluby 4.ligi od pewnego czasu mają obowiązek rejestrowania meczu na video. Nie stanowi więc technicznego problemu dla wałbrzyskiego klub. Wystarczy jedynie wrzucić odpowiedni plik na serwer TVRegionalna, gdzie fachowcy zmontują krótki skrót. Jednak okazuje się, że w Górniku nie ma woli, by nie tylko współpracować ze sponsorem medialnym, ale i wyjść z zaścianka do szerszego grona kibiców.
Sponsor rozgrywek, firma Sport Track, na mocy umowy z DZPN, ma wziąć na swoje barki opłaty sędziowskie w ostatnich 5 kolejkach. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że w przypadku wałbrzyszan, którzy nie chcą współpracować ze sponsorem, bonus może ich ominąć. Zdecydowana większość firm, która bawi się w sponsorowanie sportu próbuje się w ten sposób zareklamować, również jest to w przypadku dobrodzieja czwartoligowych rozgrywek. Nazwa pojawiająca się przy okazji wyników ligowych w internecie jest zauważalna dla zainteresowanych samymi rozgrywkami. Grono kibiców zapewne poszerza medium jakim jest telewizja czy platforma youtube, gdzie można magazyn o rozgrywkach Sport-Track 4.ligi zobaczyć.
Również świadomość potęgi mediów rośnie wśród klubów. Przykładowo Bielawianka Bielawa zachęca potencjalnych sponsorów właśnie szerokim zakresem rynku odbiorców dzięki wspomnianemu magazynowi.
Dlaczego więc Górnik Wałbrzych ignoruje tę możliwość?
Klub z ulicy Ratuszowej sportowo jak i organizacyjnie nie jest tym klubem, co był choćby dwa, trzy lata temu, gdy grał na szczeblu centralnym. 16 miesięcy temu w TVP3 piłkarzy Górnika mogliśmy oglądać w meczu barażowym o drugą ligę w Warszawie z Polonią. Dziś nikt z działaczy klubu nie zabiega, by piłkarzy oglądać w kablówce czy internecie.
O potencjale marketingowym mediów nie trzeba nikogo przekonywać. Klub, który walczy z długami, szukający sponsorów wydaje się nie być jednak tego świadomy. Bardzo wymowna jest zakładka partnerów klubów na oficjalnej witrynie:
Strona internetowa powinna być wizytówką klubu, ale o Górniku tego nie można powiedzieć. Kibic zaglądający na stronę piłkarskiego Górnika nie dowie się:
- składów, relacji z meczów seniorów
- wyników ze wszystkich spotkań juniorów,
- składów z meczów rezerw,
- biografii obecnych piłkarzy,
- statystyk żadnej z drużyn.
Nie ma żadnych materiałów video, usystematyzowanych galerii meczowych. Podsumowaniem niech będzie relacja meczowa z ostatniego meczu z Unią Bardo, która zamknęła się w lapidarnym opisie: Właśnie na stadionie przy ulicy Ratuszowej zakończyło się spotkanie drużyn Górnik Wałbrzych a Unia Bardo w ramach Mistrzostw IV Ligii Dolnośląska (gr. wschód). Biało-Niebieska drużyna zwyciężyła rezultatem bramek 2:1. Bramki dla Nas zdobyli: Mateusz Sobiesierski i Kamil Młodziński.
W klubie od dawna nie ma pomysłu na prowadzenie oficjalnej witryny, bowiem zarówno layout jak i administrator często się zmieniali. Nie wykorzystano swojego czasu mecenatu PWSZ, gdzie można było skorzystać z potencjału studentów. Próbowano współpracy z lokalnymi dziennikarzami, dublowano materiały z miejscowymi serwisami, a obecnie nawet tego nie ma. Plusem jest oczywiście współpraca z fotografem Anetą Serafin, ale to za mało. Nie tak dawno współpracował z klubem Jakub Zima (Sportowy Wałbrzych - swsportinfo.pl/doba.pl), dzięki któremu pojawiały się materiały video w postaci skrótów meczowych, wywiadów czy galerii z meczów nawet sparingowych. Teraz jego autorstwa głównie pojawiają się materiały z Sport-Track 4.ligi z pobliskiego Boguszowa Gorce.
Jeśli chodzi o meczowe relacje ze spotkań podopiecznych Macieja Jaworskiego należy ubolewać, że nie ma współpracy klubu z redaktorem Bartłomiejem Nowakiem (walbrzych24.com), który w swoich relacjach podaje prawdziwe składy z przeprowadzonymi zmianami oraz przedstawia rzeczywisty przebieg wydarzeń meczowych. O tym nie ma co marzyć na walbrzyszek.com, doba.pl, skibasport.pl, walbrzych.dlawas.info.
Swego czasu za czwartoligowym Górnikiem PWSZ jeździło kilku dziennikarzy, a lokalne serwisy mogły się chwalić fotogaleriami nawet z meczów wyjazdowych. Wielu wałbrzyszan po meczach szukało się na zdjęciach. Sukcesem był mariaż z producentem piwa Wojak i zbiórka kapsli. Potencjał marketingowy klubu przez lata został zaprzepaszczony i dziś nic nie zmienia się.
W klubie obecnie najwięcej zależy od panów Grzesiaka i braci Michalaków. Nie są to nowicjusze, ale warto by sobie przypomnieli czy uświadomili, że do kibiców, potencjalnych sponsorów trzeba wyjść na przeciw. Obecnie mogą się pochwalić inicjatywą Klubu 100, która odpowiednio rozpropagowana mogła przynieść więcej wymiernych korzyści. Czemu w innych miastach, gdzie przy klubach działają podobne inicjatywy, pojawiają się sponsorzy, zawiązuje się klub biznesu? Czemu w Legnicy czy Głogowie mają w tej materii sukcesy, a u nas nie? Programy lojalnościowe, szeroko pojęty marketing brzmią o wiele lepiej niż zachęta do wspólnego kopania futbolówki w swoim gronie jak zachęca obecnie zarząd klubu.
Kibic wałbrzyskiego Górnika nie ma co liczyć na jakiekolwiek pamiątki, które mógłby kupić czy to przy okazji meczu, w siedzibie klubu, nie mówiąc o stronie klubowej. Klubowe gadżety można było swego czasu nabyć jedynie przy okazji rozwinięcia punktu przez ... samych kibiców! Jeśli oni potrafią robić to lepiej niż sam klub, czemu nie nawiązać współpracy, na której zyskają obie strony. W chwili obecnej fani płacą 10 złotych za bilet, tyle ile trzeba było zapłacić za mecze w drugiej lidze. Czy naprawdę warto windować cenę biletów kosztem pustek na trybunach Stadionu 1000-lecia? Co Górnik zrobił, by zachęcić do powrotu na trybuny kibiców, gdy wyniki piłkarzy nie zachęcają? Zamknięcie sektora C nie rozwiązało sprawy.
Piłkarze klubu dzięki kibicom angażują się w różne charytatywne akcje, typu Biało Niebieski Mikołaj - gdyby w mediach nagłośniono inicjatywy, to ze skutkiem nie tylko dla zainteresowanych dzieciaków, samotnych matek, potrzebujących, ale i samego klubu. Historię i wizerunek budują nie tylko wyniki sportowe.
W chwili obecnej Górnik Wałbrzych jest dolnośląskim czwartoligowcem o najbogatszej historii. Ale nie można ciągle nią żyć, o niej tylko mówić. Warto wziąć przykład, nawet z tych klubów, które mają swoją ledwie kilkunastoletnią historię. Czerpać przykład od mniejszych, ale efektywniej działających w marketingu, współpracy z kibicami. Przede wszystkim Górnik musi korzystać z okazji, taka jak opisana na wstępie, dzięki współpracy DZPN a TVRegionalna. Tysiące nowych kibiców, do których mogliby trafić potencjalni sponsorzy Górnika zostali podani dosłownie na tacy. A przy Ratuszowej nikt z takiego prezentu nie raczy skorzystać...