poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Rekordowa wygrana + rekord Sopla

Drugi rok z rzędu piłkarzom Górnika Wałbrzych los przydziela na początku rozgrywek zespół Sudetów Dziećmorowice. W ubiegłym sezonie obie drużyny zmierzyły się w pierwszej kolejce, gdy nie tyle co dyspozycja, ale i skład Górnika był wielką niewiadomą. Biało-niebiescy do Dziećmorowic pojechali w składzie mając samych młodzieżowców, za wyjątkiem kapitana Mateusza Sobiesierskiego oraz Dawida Rosickiego. Wygrana Sudetów nie była w takich okolicznościach niespodzianką, choć jej rozmiary (7:1) mogły zaszokować, zwłaszcza kibiców, którzy nie znali otoczki ówczesnego meczu. Długie 12 miesięcy wałbrzyszanie musieli czekać na okazję do rewanżu. W 3.kolejce, na Stadion 1000-lecia drużyna z Dziećmorowic, prowadzona przez Wiesława Kosowskiego, brata legendy Górnika Leszka, przyjechała w roli ... No właśnie, nawet nie przysłowiowego kopciuszka, bowiem wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na wysokie zwycięstwo gospodarzy. W porównaniu z poprzednim meczem z biało-niebieskimi Sudety nie mogły liczyć na kilku podstawowych zawodników, bowiem zabrakło strzelców aż 6 z 7 bramek w tamtym pamiętnym meczu. Wychowankowie Górnika, 40-letni Jarosław Grzesiak (rok temu 3 gole) i 21-letni Dawid Wodnicki (2 bramki) odeszli z Dziećmorowic. Pierwszy już strzela dla B-klasowego Szczytu Boguszów-Gorce, a drugi przeniósł się do Górnika Nowe Miasto, gdzie póki co zagrał jedynie w Pucharze Polski. Zabrakło również czołowego strzelca Dariusza Barana, który w tym sezonie zagrał jedynie w pierwszym meczu w Walimiu.
Nie tylko chęć rewanżu, ale przede wszystkim potencjał przemawiał za Górnikiem, który w pierwszej połowie rozjechał rywala niczym walec. Trener Marcin Domagała dysponuje tyloma klasowymi, jak na A klasę, zawodnikami, że śmiało może rotować składem bez uszczerbku na jakości. Tym razem udany debiut w wyjściowej jedenastce zaliczył Brazylijczyk Hallyson. Kibice, którzy nie mogli przybyć na Ratuszową mogli oglądać mecz na żywo w internecie. A już sam skrót z bramkami pokazuje, jaką przewagę posiadał Górnik.
12:0 to najwyższa wygrana I zespołu Górnika Wałbrzych w historii klubu. Najwięcej bramek Górnik strzelił w sezonie 2008/09, gdy w okręgowym Pucharze Polski pokonał w Świdnicy rezerwy Polonii/Sparty 13:3 (6:2). W ćwierćfinale rywalizacji pucharowej występujący w klasie okręgowej świdniczanie wystawili do składu głównie juniorów, natomiast Robert Bubnowicz wystawił najmocniejszy skład liderujący wówczas w 4.lidze. 4 gole Dominika Janika, klasyczny hat-trick Adriana Moszyka w 8 minut, dublety Bartosza Konarskiego, Marcina Morawskiego oraz Pawła Tobiasza dały rekordowe 13 bramek. Jeśli chodzi o zmagania ligowe to przed sobotnią rywalizacją z Sudetami Górnik trzykrotnie wygrywał dwucyfrowym wynikiem. Ubiegłoroczne, odniesione jesienią 2019, zwycięstwa 10:0 z Orłem Witoszów Dolny na bocznej płycie kompleksu Aqua Zdrój oraz 10:1 w Jaroszowie kibice mają jeszcze świeżo w pamięci. Natomiast 10:0 z Pogonią Pieszyce miało miejsce w lidze okręgowej w sezonie 1962/63, gdy pierwsze miejsce w tej lidze dawało szansę gry w barażach o awans do drugiej ligi.
Dwóch kapitanów - Piotr Osiecki (rekordzista występów i bramek w Sudetach)
oraz Mateusz Sobiesierski (rekordzista pod względem zdobycia bramek w jednym meczu).
[foto: walbrzyszek.com]


Mecz z Sudetami Dziećmorowice na długo zapamięta Mateusz Sobiesierski. Pięć trafień nie strzela się co dzień. Popularny Sopel debiutował w Górniku w wieku 18 lat w 1.kolejce trzecioligowego sezonu 2015/16. Zmienił w ostatnim kwadransie Damian Migalskiego w meczu z Karkonoszami, a w doliczonym czasie zdołał jeszcze pokonać Oskara Wieliczko ustanawiając wynik na 2:0. Mimo tak obiecującego początku było to jedyne trafienie Mateusza w sezonie. Rok później, również na szczeblu 3.ligi 24 mecze i również tylko jedna bramka. Po spadku do czwartej ligi, w sezonie 2017/18 Mateusz zalicza 7 trafień (więcej w Górniku miał tylko Dariusz Michalak - 9, ale on był głównym wykonawcą rzutów karnych), a w spotkaniu z Karoliną Jaworzyna Śląska (4:1) zalicza swój pierwszy dublet. Sezon 2018/19 to 5 trafień w 4.lidze, a ubiegłoroczny kadłubowy sezon w A klasie (2019/20) - 7 goli w 15 meczach, wspólnie z Rodziewiczem najwięcej w Górniku (3 gole w Jaroszowie - 10:1 z Unią, 2 przeciwko Orłowi Witoszów Dolny - 10:0). Trudno Sobiesierskiego nazwać więc łowcą goli, zwłaszcza, że od dłuższego czasu występuje w drugiej linii. Przed sobotnim meczem - w 98 meczach strzelił 24 bramki, a na największe snajperskie fajerwerki Sopel nie czekał na jubileuszowy setny występ, tylko zaaplikował pięciopak i to w ciągu jednej połowy! 
5 bramek w jednym ligowym meczu to w historii Górnika rekordowy wyczyn. Mateusz Sobiesierski nie był pierwszym, bowiem dopiero wyrównał osiągnięcia dwóch bardziej renomowanych i znanych napastników biało-niebieskich. Henryk Janikowski grał w ekstraklasie, zaliczył mecze w reprezentacji Polski, a zanim wypłynął na szerokie futbolowe wody, w sezonie 1974/75 ówczesny 20-latek w lidze wojewódzkiej, gdzie zwycięstwo dawało szansę gry o 2.ligę, zdobył 5 goli w spotkaniu z Włókniarzem Wrocław (9:0). Po 40 latach również 5 goli zdobył Marcin Orłowski - w 3.lidze (czwarty poziom rozgrywkowy) w spotkaniu z Budowlanymi Lubsko (7:1). Co ciekawe w tamtym meczu Orzeł miał szansę na 6 trafień, ale przy stanie 6:1 z rzutu karnego (notabene po faulu na ... Sobiesierskim) posłał piłkę w słupek. 
4 gole w jednym meczu w historii piłkarskiego Górnika strzeliło 5 zawodników. Od Włodzimierza Ciołka (słynne 5:1 z Wisłą Kraków) poprzez dwukrotnie karety Jerzego Swobody w lidze wojewódzkiej na początku lat 60-tych po wyczyny w Sikorskiego, Orłowskiego i Niedźwiedzkiego już w XXI wieku. Tomasz Sikorski, nieco zapomniany król strzelców A klasy z sezonu 2002/03 (23 gole), zdobył 4 gole w spotkaniu z ...Sudetami Dziećmorowice. Będący wówczas głównie rezerwowym Sikor zadebiutował w wyjściowym składzie i nie zawiódł zaufania trenera Ryszarda Mordaka zdobywając jedyną bramkę w pierwszej połowie. Po przerwie w ostatnim kwadransie gry, przy stanie 3:0, Sikorski zdobywa w 14 minut klasycznego hat-tricka pokonując Sebastiana Jaje. Z kolei Orłowski bramkową karetę ustrzelił w rywalizacji z Ilanką Rzepin (9:0), a Adam Niedźwiedzki w ub. sezonie przeciwko Orłowi Witoszów Dolny (10:0).
Ostatni weekend sierpnia przyniósł w gr.I A klasie przyniósł rekordowe aż 60 bramek w 8 spotkaniach (średnia 7,5/mecz). O ile w gr.II (18 goli w 7 meczach) nie było popisów strzeleckich, to w gr. III dwie dwucyfrówki i aż 57 bramek (7,13/mecz). Czy to zapowiedź rekordowego po względem skuteczności sezonu?

wtorek, 25 sierpnia 2020

Hit rundy w Szczawnie Zdroju?

W ubiegłym sezonie wałbrzyszanie związani z Górnikiem z niemałą zazdrością mogli spoglądać w stronę ligowego sąsiada ze Szczawna Zdroju. Brak kłopotów organizacyjnych, finansowych, stała kadra pozwalająca dodatkowo na zgłoszenie drużyny rezerw do B klasy, imponująco wręcz wyglądająca praca w social media, czy nie przynoszący wstydu obiekt, na którym I zespół mógł trenować i rozgrywać ligowe mecze. Prowadzeni przez Piotra Borka seniorzy w lidze prezentowali równą formę, sezon, a dokładnie rundę jesienną, która przez koronawirus stanowiła podstawę do ogłoszenia rozstrzygnięć 2019/20, zakończyli na trzecim miejscu tuż za plecami Victorii Świebodzice i Darboru Bolesławice. Po awansie świebodziczan oraz transferze Darboru do grupy świdnickiej A klasy, MKS z miejsca stał się jednym z faworytów do awansu.
Górnik Wałbrzych z kolei 12 miesięcy temu przez całą rundę dopiero budował swój zespół zarówno sportowo, jak i organizacyjnie. Wiosną nie dane było mu zagrać i poprawić trochę wstydliwą po jesieni siódmą lokatę. W tym sezonie biało-niebiescy są głównym faworytem rozgrywek, a tuż przed meczem z MKS zespół wzmocnił duet trzecioligowców. Sławomir Orzech i Damian Chajewski to wychowankowie wałbrzyskiego klubu, ostatni sezon spędzili w Polonii-Stali Świdnica, z którą zdobyli awans do 3.ligi oraz Puchar Polski na szczeblu podokręgu Wałbrzych. Co więcej, w bieżącym sezonie zaliczyli występy ligowe w świdnickim zespole: Chajewski 4 mecze, Orzech - 3. 
HISTORIA
MKS jest jednym z młodszych klubów występujących w gr. I A klasy. Młodszymi ekipami są Podgórze, Górnik Nowe Miasto, Unia Bogaczowice. Od powstania popularni Mineralni występowali pod nazwami Ogniwo, Altra (1993-99), MKS 1985 (do 30.01.2008). Trenerami w międzyczasie byli trenerzy związani blisko z wałbrzyskimi ligowcami m.in.: Franciszek Molenda, Mirosław Hołda, Zbigniew Górecki, Tadeusz Kobiałko, Eugeniusz Piechocki, Tadeusz Obuchowski, Jan Matysek, Wiesław Walczak, Kamil Jasiński, Andrzej Romańczak,Tomasz Resel, Piotr Borek, Tomasz Poros, czy obecny szkoleniowiec Rafał Siczek - wychowanek Górnika Wałbrzych, jako szkoleniowiec architekt kolejnych awansów Górnika Gorce z B klasy do 4.ligi. Szczawno Zdrój B klasę opuściło po 11 sezonach istnienia. Na kolejny awans trzeba było czekać już 8 sezonów i w 2004 prowadzeni przez Tadeusza Obuchowskiego meldują się w klasie okręgowej. Po kolejnych 4 sezonach przyszedł awans do 4.ligi, gdzie MKS grał przez 3 sezony. Dwa sezony zajął Mineralnym powrót na ten szczebel, który w 2013/14 zakończył się wycofaniem po rundzie jesiennej. Wycofanie spowodowało grę w A klasie - a szybki awans do klasy okręgowej zakończył spadek w 2019 roku. W międzyczasie pięciokrotnie piłkarze z uzdrowiska rywalizowali z Górnikiem. W A klasie 2002/03 przy Ratuszowej Górnik/Zagłębie wygrał 3:2 (0:1) choć już przegrywał 0:2, a sygnał do odrabiania strat bramką dał obecny stoper wałbrzyszan Marcin Smoczyk. W rewanżu w Szczawnie Zdroju goście wygrali 2:0. W 4.lidze (2008/09) na własnym boisku Górnik PWSZ wygrał 1:0 po kontrowersyjnym karnym Przerywacza, a w rewanżu kibice nie oglądali żadnego gola. Wreszcie jesienią na Nowym Mieście padł remis 1:1 po bramkach Adama Niedźwiedzkiego i Tomasza Czechury. W okręgowym Pucharze Polski doszło również do 5 meczów, które były rozgrywane przy ul.Topolowej w Szczawnie - za każdym razem górą byli wałbrzyszanie.
Od dawna kadra MKS jest budowana na byłych wychowankach wałbrzyskich klubów. Obecnie z kadry Rafała Siczka biało-niebieską przeszłością mogą się pochwalić Jakub Borek, Bartłomiej Borkowski, Filip i Radosław Brzezińscy, Wojciech Choiński, Tomasz Czechura, Jakub Jędras, Aleksander Jurkowski, Damian Parzych, Adrian Przybysz, Kamil Słomowicz, Michał Starczukowski, Paweł Szpankowski, Paweł Tobiasz, Mateusz Wtulich. Ale z tego szerokiego grona w I zespole Górnika zadebiutowali jedynie F.Brzeziński, Czechura, Starczukowski i Tobiasz (Jędras grał jedynie w PP). Z kolei w Górniku grą w MKS mogą się pochwalić trener Marcin Domagała oraz Marcin Smoczyk, Oskar Winiarski, Dawid Rosicki, Adam Niedźwiedzki, Marcin Malczewski, Dominik Dudek, a także dochodzący do zdrowia Alan Sowik.
MECZ
Biorąc pod uwagę potencjał, miejsce w tabeli oraz ambicje obu klubów, śmiało można stwierdzić, że był to jeden z najważniejszych meczów dla obu w sezonie. Marcin Domagała miał do dyspozycji Orzecha i Chajewskiego, którzy wystąpili w drugiej linii, pojawił się również Jakacki, nieobecny w ligowej inauguracji z Orłem Witoszów Dolny. Rafał Siczek w bramce postawił na doświadczonego 40-letniego Mariusz Gratkowskiego, który zastąpił Radosława Brzezińskiego, który zawalił dwie bramki w 1.kolejce, gdy MKS wygrał 4:3 w Wiśniowej. Stadion przy ulicy Topolowej w Szczawnie Zdroju wypełnił się w nadkomplecie. Choć po prawdzie w przeszłości, przed modernizacją obiketu potrafiło przyjść więcej kibiców, bowiem wypełniali wówczas przestrzeń za bramką oraz za ławkami rezerwowych, co obecnie nie jest już możliwe. MKS przygotował się pod kątem ochrony sanitarnej (oznaczenie siedzisk, środki dezynfekcji), ale z powodu tylu kibiców raczej nie miało to większego sensu. Już pierwsza akcja gości przynosi bramkę, gdy dośrodkowanie z lewej strony Chajewskiego kończy niefortunnym uderzeniem do własnej bramki Artur Szatkowski. Za chwilę nastąpiła niespodziewana przerwa w grze, gdy wałbrzyska trójka sędziowska z Robertem Grabowskim na czele zorientowała się, że mecz rozpoczęli bez chorągiewek rożnych. Po wznowieniu gry niespodziewanie Mineralni wyrównują. Praktycznie pierwsza składna akcja, strzał kapitana Filipa Brzezińskiego ląduje w siatce bramki Malczewskiego. Górnik przez cały czas przeważał, o ile na lewej stronie Borek nie mógł sobie poradzić z dynamicznym Niedźwiedzkim, to Krawczyka łatwo neutralizował Szatkowski. Niespodziewanie słabo poczynali sobie byli Górnicy w barwach MKS: Starczukowski z Tobiaszem. Gdy wydawało się, że druga bramka dla gości to kwestia czasu niespodziewanie pada gol dla podopiecznych Rafała Siczka. Z prawej strony z rzutu wolnego dośrodkowuje Tomasz „Czesiu” Czechura, a w polu karnym efektowną główką Marcin „Łysy” Łysakowski pokonuje niepewnie interweniującego Malczewskiego. Po bramce obraz gry nie zmienił się, wciąż Górnik miał przewagę, ale ani strzały z dystansu Chajewskiego czy próby kombinacyjnych akcji nie przynosiły efektu. Wreszcie tuż przed przerwą w starciu z Szatkowskim pada Krawczyk i sędzia dyktuje jedenastkę, którą na bramkę zamienia kapitan gości Mateusz Sobiesierski.
W przerwie obaj trenerzy zmienili swoich bocznych obrońców – Jakub Borek nie radził sobie z szybkim Niedźwiedzkim, a poza tym miał już na koncie żółtą kartkę, a w zespole gości Radosław Marciniak nie dawał odpowiedniego wsparcia wspomnianemu Niedźwiedzkiemu. Od początku drugiej odsłony wałbrzyszanie ruszyli do ataku i praktycznie po 7 minutach było po meczu. Najpierw Sobiesierski po dośrodkowaniu z lewej strony uprzedził Choińskiego i strzałem przy słupku wyprowadził lidera na prowadzenie, a chwilę później ładną akcję celnym strzałem kończy Jakacki. Biało-niebiescy nie zwalniali tempa i co chwilę dochodziło do sytuacji bramkowych, w których szczęśliwie interweniował Mariusz Gratkowski, który część tych sytuacji sam prokurował. Chajewski, Jakacki, Niedźwiedzki, Siwiński mogli, a dokładniej powinni wpisać się na listę strzelców. Z jednej strony cieszyła kibiców Górnika łatwość dochodzenia do sytuacji strzeleckiej, ale już skuteczność musiała irytować. Goście ograniczyli się do przerywania akcji, a jedyne realne zagrożenie stanowiły stałe fragmenty gry wykonywane przez Czechurę. Niezbyt pewna dyspozycja Malczewskiego na własnym polu karnym spowodowała, że zakotłowało się i poprzeczka uratowała lidera przed stratą
Damian Chajewski - tydzień wcześniej mecz w 3.lidze w Żmigrodzie, a w sobotę
w A klasie. Na ziemi cichy bohater MKS Mariusz "Jolka" Gratkowski.
[foto:walbrzyszek.com]

bramki. W 80 minucie Dominik Dudek traci piłkę na rzecz Łysakowskiego i musi ratować się faulem - jedynie żółta kartka dla obrońcy Górnika wzbudziła uzasadnione pretensje miejscowych. Popularny Łysy miał co prawda około 25-30 metrów do bramki Malczewskiego, ale i sporo czasu by móc samotnie rozstrzygnąć akcję na swoją korzyść. Nie jeden arbiter miałby odwagę ukarać Dudka wykluczeniem, ale sędzia Grabowski wolał temperować kartkami ... trenerów obu zespołów, którzy mieli nie tylko uzasadnione pretencje, które artykułowali w akceptowalny podczas zdecydowanej większości meczów sposób.
Pod koniec meczu niespodziewanie Jarosław Maliszewski, zmiennik w ekipie Mineralnych wcisnął przy słupku piłkę i zrobiło się 3:4. Z meczu, w którym Górnik miał przewagę, powinien wręcz rozgromić przeciwnika, zwłaszcza w II połowie zrobiło się minimalne prowadzenie, które można nawet w przypadkowy sposób stracić. Tak się jednak nie stało, bowiem mimo przedłużenia meczu o 4 minuty MKS nie był w stanie stworzyć sytuacji do oddania strzału. Biało-niebiescy wygrali 4:3, ale ... Przed trenerem Domagałą teraz zadanie, by uświadomić podopiecznym jak łatwo można stracić to, co się wypracowało podczas meczu. Wynik nie oddaje tego co się działo na boisku - kibic czytający jedynie wynik i suche cyfry może stwierdzić, że był to mecz wyrównany, ze zwrotami akcji, a tak naprawdę Górnik POWINIEN mecz zamknąć długo przed końcowym gwizdkiem prowadząc 4-7 bramkami.  
Mimo prawdziwego tłumu kibiców wymieszanych ze sobą szczawieńskich i wałbrzyskich na trybunach była atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta. Na obiekcie przy Topolowej przydałoby się nagłośnienie czy tablica wyników, która przydałaby się, zwłaszcza przy okazji takiego meczu, na którym widoczni byli miejscowi radni. 
Po wygranej Górnik utrzymał pozycję lidera, choć dzieli ją z beniaminkiem Zielonymi Mokrzeszów, który rozniósł Orła Witoszów Dolny 8:1. Teraz przed wałbrzyszanami mecz z Sudetami Dziećmorowice, którzy po wysokich porażkach w lidze (1:7 w Walimiu) i Pucharze Polski (2:6 z Gromem Witków) ograli LKS Wiśniowa 4:1 po 4 trafieniach nieocenionego Piotra Osieckiego. Górnika zapewne zmobilizuje przypomnienie ostatniego meczu pomiędzy tymi zespołami - 12 miesięcy temu, inauguracja sezonu 2019/20 i zebrany na prędko zespół złożony głównie z juniorów, po wycofaniu się seniorów z 4.ligi został w Dziećmorowicach rozjechany 7:1, co do dziś jest najwyższą przegraną wałbrzyszan na tym szczeblu rozgrywek. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

7 w środę, 7 w sobotę - udany start sezonu 2020/21

Kibice Górnika Wałbrzych mają powody do zadowolenia, bowiem piłkarze rozpoczęli nowy sezon wymarzonymi wręcz wynikami. Po 14 miesiącach nieobecności biało-niebiescy wrócili również na murawę Stadionu 1000-lecia, co jest dobrym prognostykiem - piłkarze grają na nieporównywalnie lepszej nawierzchni niż na Nowym Mieście, a kibice mają większy komfort oglądania poczynań na boisku.
W środowe popołudnie meczem z Granitem Roztoka Górnik rozpoczął mecze II rundy Pucharu Polski podokręgu Wałbrzych. W samym Wałbrzychu, gdzie od lat nie ma drużyny grającej na szczeblu klasy okręgowej, zespół z Roztoki stanowił zagadkę, ale jak pokazują historia oraz tegoroczne wyniki, nie jest on słabeuszem na jaki wskazuje wynik pucharowej rywalizacji. Dla Granitu obecny sezon jest czwartym na poziomie klasy okręgowej, ostatnie dwa kończył na dobrym piątym miejscu, a w bieżącej kampanii ma na koncie 2 wygrane po dwóch kolejkach. Trener Kamil Orda, prowadzący od blisko 6 lat roztoczan, ma do dyspozycji kilku ciekawych zawodników. Pomocnik Wojciech Kulasa grał w 3.lidze (m.in. w KP Brzeg Dolny przeciwko Górnikowi jesienią 2015), Marcin Bałut swego czasu uznawany był za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników w swoim roczniku w podokręgu, testowany przez Śląsk i Arkę, w 4.lidze grał w AKS Strzegom, Przemysław Grosiak terminował w GKS Katowice, gdzie oprócz gry w juniorach zaliczył grę w czwartoligowych rezerwach, wreszcie powracający z Dzierżoniowa 20-letni Maciej Aleksiuk, mający za sobą grę w 3 i 4.lidze. W porównaniu z ligowym meczem przeciwko Górnikowi wybiegło 5 nowych zawodników, w tym debiutujący na poziomie seniorów zaledwie 15-letni bramkarz Rafał Broda. Z kolei Marcin Domagała w porównaniu z poprzednim sezonem ma do dyspozycji aż 8 nowych zawodników. Za wyjątkiem Brazylijczyka Hallysona wszyscy wystąpili już w środowym meczu. W bramce rywalizują Marcin Malczewski (ostatnio Orzeł Lubawka) i Sebastian Kubiak (Podgórze Wałbrzych). Ten drugi, podobnie jak inny bramkarz Górnika Kamil Reczulski, ma za sobą grę w polu i wpisywał się w przeszłości na listę strzelców. W obronie Górnik może pochwalić się bodaj najbardziej doświadczoną parą stoperów liczącą razem ponad 70 lat! Partnerem 37-letniego Smoczyka został o dwa lata młodszy Dominik Dudek, który z miejsca został liderem formacji. W pucharowym meczu na lewej stronie niespodziewanie pojawił się Denis Dec. Znany z gry ofensywnej ostatnio występował w Twardym Świętoszów, z którym wywalczył awans do jeleniogórskiej okręgówki. W drugiej linii oglądać mogliśmy innych powracających do Górnika zawodników: Jan Jakacki miał już pomagać zespołowi wiosną, Marcin Kobylański, podobnie jak Kubiak, był architektem powrotu Podgórza do A klasy. Nową twarzą jest były zawodnik Victorii Świebodzice, z epizodami w Jedlinie i Niemczech Marcin Chołuj. 
Biorąc pod uwagę klasy rozgrywkowe, w których na co dzień grają oba zespoły, to faworytem byli goście. Tymczasem od początku stroną przeważającą byli gospodarze, którzy grali pomysłowo, szybko i agresywnie. Po akcji prawą stroną uderzeniem głową wynik otworzył młodzieżowiec Adam Niedźwiedzki, który miniony tydzień może zaliczyć do bardzo udanych. Chwilę później goście wyrównali w kontrowersyjnych okolicznościach. Macieja Aleksiuka nie potrafili wałbrzyszanie powstrzymać w środku pola i dopiero wślizg Dominika Dudka przerwał akcję gości. Piłka wyszła za końcową linię i gdy wałbrzyszanie oczekiwali wskazania na rzut rożny, wałbrzyski arbiter Robert Grabowski wskazał na punkt oddalony 11 metrów od bramki, mimo, że interwencja Dudka miała miejsce przed polem karnym! Wyrównującą bramkę zdobył Przemysław Grosiak. Strata bramki nie podłamała gospodarzy, którzy wciąż próbowali przejąć piłkę na połowie rywala. Na prowadzenie Górnika wyprowadza Marcin Smoczyk, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Adama Niedźwiedzkiego głową pokonał młodziutkiego debiutanta w bramce Granitu. Na boisku zamiast Grzegorza Michalaka pojawił się najmłodszy w kadrze Górnika - 18-letni Bartłomiej Siwiński, który dał naprawdę dobrą zmianę. Piłkę przejął Sobiesierski, a po podaniu Siwińskiego, do sytuacji sam na sam z bramkarzem doszedł Niedźwiedzki, który pewnym strzałem podwyższył wynik. Nie minęły dwie minuty i znów przejęcie piłki przez wałbrzyszan w środku pola, Siwiński piętką zagrywa do Sobiesierskiego, który niespodziewanie decyduje się na strzał z okolic 25-30 metrów. Mocne uderzenie, 15-letni Rafał Broda, którego wzrost nie należy do atutów, jest bezradny – 4:1. Tuż przed przerwą wałbrzyszanom wychodzi znakomita kontra – przejęcie piłki na 30.metrze przed własną bramką, znów sprytne zagranie Siwińskiego do Niedźwiedzkiego, który praktycznie samotnie pomknął na bramkę Granitu od środkowej linii. Ogranie Brody przed polem karnym to praktycznie formalność, a posłanie piłki do pustej bramki z kilkunastu metrów oznaczało piątą bramkę dla biało-niebieskich.
Po przerwie podobnych popisów strzeleckich nie było, choć emocji nie brakowało. Granit zaczął grać uważniej w defensywie, a straty zaczął odrabiać za sprawą Grosiaka, który sfinalizował udaną szarżę Aleksiuka. Górnik skarcił roztoczan za sprawą Jakackiego, który po zagraniu Niedźwiedzkiego samotnie popędził na bramkę Rafała Kretkowskiego i podwyższył na 6:2. Swoje szanse miał młodziutki Dawid Budzyński, próbowali wpisać się na listę strzelców Niedźwiedzki i Siwiński, ale ostateczny wynik, jak na kapitana zespołu przystało, ustalił Sobiesierski, który po zagraniu Siwińskiego ograł bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki.
REKORDZISTA MICHALAK
Krzysztof Michalak po 17 latach ponownie
w meczu I zespołu Górnika!
[foto:walbrzych.dlawas.info]

W 80.minucie gry zmieniając Piotra Krawczyka na boisku pojawił się 40-letni Krzysztof Michalak. Mało kto wie, ale tym krótkim epizodem wpisał się do historii wałbrzyskiego klubu! Nie chodzi tylko o wiek, ani o ... wagę, bo zaokrąglona sylwetka wskazuje na sporo ponad 100 kg, ale o przerwę pomiędzy oficjalnymi występami w I zespole. Michalak pojawił się w I zespole seniorów Górnika/Zagłębia odbudowujących się w A klasie w sezonie 2002/03, gdzie był zmiennikiem (17 meczów i 1 gol strzelony Szczytowi Boguszów), w przeciwieństwie do brata Piotra, podstawowego prawego obrońcy. Co ciekawe, najlepszy występ Krzysztof zaliczył w Pucharze Polski przeciwko Akropolowi (dzisiejsi Czarni - 6:2), gdy wystąpił od pierwszej minuty, a w końcówce I połowy dwoma golami wyprowadził Górnika/Zagłębie na prowadzenie 4:2. W sezonie 2003/04 w klasie okręgowej Krzysztof Michalak tylko raz pojawił się na boisku - w meczu z Nysą Kłodzko (3:0) 21 września 2003 i na drugi występ w I zespole czekał długie siedemnaście lat! W międzyczasie wywalczył awans z rezerwami Górnika/Zagłębia do okręgówki, grał w Jedliniance, Podgórzu Wałbrzych, LZS Grodno Zagórze Śląskie, a po reaktywacji ponownie w rezerwach Górnika Wałbrzych. W środę już w pierwszym kontakcie blisko był zdobycia bramki, a po jego przejęciu piłki poszła kontra, która przyniosła siódmą bramkę. 
Za trzy tygodnie wałbrzyszan najprawdopodobniej czeka trudniejsze zadanie, bowiem w III rundzie rywalem będzie zwycięzca rywalizacji STEP Tąpadła/Wiry - Polonia-Stal Świdnica. Nikt nie bierze pod uwagę możliwości, by ekipa spod Ślęży ograła obrońcę trofeum na poziomie podokręgu Wałbrzych, a jednocześnie najwyżej grającego spośród zespołów dawnego województwa wałbrzyskiego.
W sobotę z kolei zainaugurowała nowy sezon wałbrzyska A klasa. W sezonie 2020/21 jest dla wałbrzyszan wyjątkowa, bowiem w grupie I jest aż pięć miejscowych drużyn. Nie jest to żaden powód do dumy.
Gdy weźmiemy pod uwagę miasta, w których przed związkową reformą były siedzibami wojewódzkich związków piłki nożnej to spośród 49 miast gorzej niż w Wałbrzychu jest jedynie w Pile, gdzie Klub Piłkarski Piła rywalizuje co prawda w gr. I A klasy wielkopolskiej, ale jest to nie siódmy, a ósmy poziom rozgrywek, bowiem w Wielkopolskim ZPN są prowadzone rozgrywki 4.ligi, później 5.ligi (trzy grupy), a następnie klasy okręgowej (sześć grup). 
Mapka bezlitośnie obrazuje w jakim miejscu znajduje się futbol w Wałbrzychu...
Oczywiście ambicje, oczekiwania i możliwości sięgają wyżej niż A klasa. Górnik Wałbrzych z obecnego grona lokalnych rywali jest w najlepszej sytuacji. Nie licząc zadłużenia, które od lat ciągnie za klubem, to najbardziej rozpoznawalna marka w regionie i brak awansu w bieżącym sezonie będzie kandydować do największej sensacji w XXI wieku.
Premierowym rywalem Górnika był Orzeł Witoszów Dolny, który również w ubiegłym sezonie był pierwszym domowym przeciwnikiem biało-niebieskich. W sierpniu 2019 sklecony na szybko skład, dodatkowo rozbity po porażce w Dziećmorowicach 1:7, nie miał najmniejszych problemów z wygraną i to w rekordowych wymiarach 10:0 po 4 bramkach Niedźwiedzkiego, 2- Mrowca i Sobiesierskiego oraz Frączka i Rodziewicza. Czy po rozgromieniu Granitu w Pucharze Polski można było się spodziewać innego wyniku niż ubiegłorocznej powtórki?
Trener Domagała nie mógł skorzystać z usług Jakackiego oraz braci Michalaków, Deca w wyjściowym składzie zastąpił Oskar Winiarski, który w ubiegłym sezonie nie rozegrał żadnego spotkania. Do częstych rotacji kibice muszą się przyzwyczaić. Czasy, gdy jednym tchem łatwo było wytypować wyjściową jedenastkę minęły, a że Górnik opiera się na zawodnikach pracujących i studiujących, to zmiany personalne są i będą nieuniknione. Mecz miał jednostronny przebieg, goście praktycznie nie wychodzi z własnej połowie, a gospodarze cierpliwie atakowali, choć skuteczność w wielu przypadkach zawodziła. Do przerwy tylko 2:0 po golach Piotra Krawczyka oraz Marcina Smoczyka. Drugi gol padł w iście kuriozalnych okolicznościach, bowiem po dośrodkowaniu w polu bramkowym przyjezdnych piłkę do bramki starało się wbić dwóch wałbrzyszan, co udało się dopiero popularnemu Smokowi. Po przerwie hat-tricka powinien ustrzelić Krawczyk, ale swojego dorobku bramkowego nie powiększył nawet o jedną bramkę. Zawstydził go z kolei Niedźwiedzki, który najpierw pewnie strzelił z rzutu karnego, a po chwili kapitalnie egzekwował rzut wolny. 4:0 i wciąż było mało. 5:0 to zasługa Dawida Rosickiego, który dość często zapędzał się pod bramkę Krzysztofa Szymczyka. Co ciekawe była to bramka - niewidka dla wałbrzyskich mediów. Relacja na stronie skibasport.pl, która jest patronem medialnym, oparta głównie na relacji na profilu facebookowym Górnika, gdzie po prostu zabrakło autora piątej bramki, stąd brak nazwiska Rosickiego. Gorzej wygląda sytuacja w innych wałbrzyskich witrynach - wałbrzyszek pojawił się w ostatnim kwadransie, kilka zdjęć i pojawia się coś co trudno nazwać relacją z meczu. Nawet uchodzący za najbardziej zorientowanego w klimatach A klasy Jakubowi Zimie ze Sportowego Wałbrzycha uciekł gol Rosy. Powiązany z Telewizją Wałbrzych portal walbrzych24.com w ostatnim czasie w ogóle pomija tematykę piłkarską. Swoją bramkę dorzucił Mateusz Sobiesierski, a wynik ustalił atomowym strzałem z bliska Marcin Chołuj. Ligowe debiuty w I zespole Górnika zaliczyli: Marcin Malczewski, Sebastian Kubiak, Dominik Dudek, Oskar Winiarski, Marcin Kobylański, Marcin Chołuj, a także trzeci w historii klubu Brazylijczyk (po Filipe Andrade Félix -14/0 jesienią 2014 i Allanie Cristian de Paula 14/9 goli wiosną 2019) Hallyson Gabriel Lira Santos.
Tak wyglądała ławka rezerwowych Orła po dokonaniu jedynej zmiany.
[foto: Jakub Zima]

Goście w opinii obserwatorów meczów A klasy mają okupować niższe lokaty tabeli. W składzie, co prawda mogliśmy zobaczyć dwóch zawodników z przeszłością trzecioligową (Grzegorz Furmankiewicz i Arkadiusz Felich), ale ich doświadczenia na boisku nie było zobaczyć. Felich w 1998 roku, wypożyczony wówczas z Polonii Świdnica, z obecnym trenerem Górnika Marcinem Domagałą, wywalczył 4.miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorów, a w sobotę głównie wykłócał się z sędzią. Dla wałbrzyskich kibiców, którzy usłyszeli wyczytywane składy drużyn, na pewno kojarzyli nazwiska rodziny Tatuśko - Maksym figurował jako trener, a Mariusz jako zawodnik rezerwowy. Doskonale rozpoznawalnych w Wałbrzychu byłych piłkarzy nie zauważono na ławkach. Protokół meczowy w ogóle awizował 6 zmienników, a w rzeczywistości był jedynie Janusz Kacprzak, który wszedł w 65 minucie oraz sympatyczny starszy jegomość (na zdjęciu), który rozbawił widownię Stadionu 1000-lecia, gdy po 20 minutach domagał się od sędziów przerwy na uzupełnienie płynów, po uprzednim sprawdzeniu w telefonie temperatury. Jest to jednocześnie dowód, że nie można do końca wierzyć dokumentacji meczowej na portalu Łączy Nas Piłka, gdzie wklepywane są dane z protokołów przez sędziów.
7:0 to nie jest najwyższe premierowe zwycięstwo Górnika. Lepiej biało-niebiescy rozpoczęli drugoligowy sezon 1951, gdy prowadzeni przez Jana Ketza wałbrzyszanie rozbili w 1.kolejce Star Starachowice aż 8:0. Z kolei 7:0 padł w sezonie 1973/74 w klasie wojewódzkiej, kiedy Górnik ograł w takich rozmiarach. Victorię Świebodzice. Przed obecnym Górnikiem pozostaje do pobicia rekord z sezonu 2002/03 - 12 wygranych meczów Górnika/Zagłębia od rozpoczęcia sezonu A klasy.
W pierwszej kolejce mieliśmy również pierwsze derby Wałbrzycha, w których Zagłębie nadspodziewanie wysoko ograło Czarnych 4:0. Oba zespoły wystąpiły w mocno zmienionych składach w porównaniu z ubiegłym sezonem, ale póki co korzystniej zaprezentowali się zawodnicy Thoreza. Ciekawie może wyglądać ten projekt, bowiem podopieczni Łukasza Wojciechowskiego i Jarosława Borconia rozpoczęli mecz z 7 młodzieżowcami, a z ławki weszło dwóch kolejnych. Powracający po rocznym pobycie w B klasie Podgórze wygrali pewnie 4:1 z Górnikiem Gorce. Z kolei Górnik Nowe Miasto trzy punkty wywiezione z Mrowin okupili kontuzją 15-letniego bramkarza Jakuba Raciniewskiego, dla którego był to debiut w seniorach. Nerwy przy tym puściły ojcu Jakuba - Sebastianowi Raciniewskiemu, który zobaczył czerwoną kartkę będąc rezerwowym. 
W sobotę dwa szlagiery - kolejne derby Górnik Nowe Miasto kontra Zagłębie, a w Szczawnie Zdroju MKS podejmować będzie Górnika.

wtorek, 11 sierpnia 2020

Koniec najdłuższej przerwy!

Gdy w niedzielę, 17 listopada 2019, na stadionie przy ul. Dąbrowskiego, kilkanaście minut po godz. 15 sędzia Jarosław Krażewski zagwizdał po raz ostatni w meczu Czarnych Wałbrzych z MKS Szczawno Zdrój, nikt nie spodziewał się, że na kolejny mecz w Wałbrzychu o stawkę przyjdzie czekać blisko 9 miesięcy. Po zakończeniu rundy jesiennej rozgrywek A klasy sezonu 2019/20 nie dane było już wałbrzyskim drużynom zagrać ani o ligowe punkty, ani o awans w Pucharze Polski. Po długich 266 dniach, mimo rozegrania kilkunastu towarzyskich meczów, dopiero w sierpniowe niedzielne popołudnie doczekaliśmy się w Wałbrzychu pierwszego meczu o stawkę w 2020 roku. 
 Na stadionie Klubu Piłkarskiego Podgórze przy ul. Nowy Dom w I rundzie Pucharu Polski podokręgu Wałbrzych gospodarze podejmowali Darbor Bolesławice. Miejscowi po roku nieobecności, znów będą występować w A klasie, natomiast rywale spod Żarowa to wicemistrz minionego, przedwcześnie zakończonego sezonu. Obie drużyny ostatni raz rywalizowały ze sobą w sezonie 2018/19,kiedy to Darbor po jesiennej wygranej 7:0, w rewanżu ograł Podgórze 2:1, a bohaterem meczu był Brazylijczyk Antonio Gomes Camacho junior, który potem trafił do czwartoligowego AKS Strzegom. Po 14 miesiącach oba zespoły zmieniły się personalnie, ale głównie wałbrzyszanie mogą z czystym sumieniem stwierdzić, że są o wiele słabsi. Ostatnimi ubytkami są bramkarz Sebastian Kubiak i pomocnik Marcin Kobylański, którzy reprezentować będą Górnika Wałbrzych, ale w drugą stronę z kolei powędrowali 17-letni Damian Moczydłowski i Marcin Hertmanowicz. Goście to przede wszystkim supersnajper Paweł Chrzan, którego mile zaskoczyli przedstawiciele ... Czarnych Wałbrzych. Po każdym meczu z udziałem swojej drużyny działacze nagradzają gustowną statuetką Piłkarza Meczu, którym niekoniecznie jest zawodnik Czarnych. W niedzielę z kolei nagrodzili najlepszego strzelca wałbrzyskiej grupy A klasy w minionym sezonie. Idea godna naśladowania, zwłaszcza przez działaczy związkowych.
Premierowy w tym roku mecz, niejako historyczny, nie zgromadził wielu widzów. Powodów jest kilka: KP Podgórze nie jest tak medialnie aktywne, jak inne zespoły wałbrzyskie czy pucharowy rywal, więc wielu wałbrzyszan nie wiedziało o meczu, poza tym pora meczu nie sprzyjała wizycie na pięknie położonym stadionie dawnego Semafora - upał 30 stopni nie sprzyjał do spacerów. Poza tym dla wielu wciąż niewiadomą są warunki bezpieczeństwa ze względu na koronawirus - na obiekcie gospodarzy nie było większych zgromadzeń, około 40-50 widzów było rozproszonych, piłki do gry zostały odkażone przed zawodami.
Samo spotkanie zakończyło się identycznym wynikiem jak w czerwcu'19, czyli wygraną gości 2:1. Oba trafienia zaliczył niezawodny Chrzan, który już do przerwy powinien skompletować hat-trick. Popularny Chrzanik nie czuł się dobrze na nierównej murawie, a poza tym bardzo szczęśliwie bronił Rafał Koszyka. Supersnajper Darboru grał bardzo ekonomicznie głównie spacerując po płycie, uaktywniając się jedynie, gdy otrzymał piłkę w okolicach pola karnego. Wynik nie odzwierciedla różnicy klas i jest sporo mylący. Darbor imponował oskrzydlającymi akcjami, konsekwencją w defensywie, której filarem jest doświadczony Marcin Gawryszewski. Podobał się miejscowym kibicom szarżujący po skrzydle Marcin Rogowski. Po przerwie na boisku pojawił się Fabian Jaworski, który jest wychowankiem Górnika/Zagłębia Wałbrzych. Od kilkunastu lat gra w niższych ligach podokręgu wrocławskiego i wałbrzyskiego, gdyby nie zaokrąglona sylwetka zapewne więcej minut zaliczałby w zespole Darboru.
Ale wyszkolenie techniczne i doświadczenie Fabiana na tle przeciętnie grającego Podgórze było aż nadto widoczne. Jego partnerem przy Ratuszowej był Łukasz Jaśkiewicz, wówczas bramkarz, a dziś podpora defensywy Podgórza, ale nie w bramce, tylko na pozycji środkowego obrońcy! W niedzielnym pucharowym meczu toczył twarde boje (na zdjęciu z prawej, po lewej Paweł Chrzan) z napastnikami gości,często wygrywając pojedynki główkowe. Przy szybkich kontrach przeciwnika, zagrywanych prostopadłych piłkach, podobnie jak jego koledzy, był po prostu bezradny. 
Ciekawostką meczu był występ ... prezesa klubu. Dariusz Borodziuk,właściciel firmy Darbor to kilkanaście lat wstecz jeden z najlepszych sędziów ówczesnego okręgu Wałbrzych (podokręg Świdnica), który rozstrzygał mecze na szczeblu 3.ligi. Od 2012 zaangażował się w futbol w Bolesławicach, gdzie najpierw kobiety (grające do 2017 roku w 2.lidze), a od 2014 mężczyźni rywalizują o ligowe punkty.  Obecnie sporadycznie pojawia się na boisku, a przeciwko Podgórzu trener Marcin Miśkiewicz desygnował go do gry za bramkarza Dawida Romaniuka. Niezbyt pewna dyspozycja prezesa Borodziuka w bramce sprawiła, że za sprawą Kamila Mocydlarza miejscowi zdobyli kontaktową bramkę i do końca kibice łudzili się o sprawieniu niespodzianki w postaci wyrównania i doprowadzenia do dogrywki.
Mecz zakończył bez niespodzianki, Darbor wygrał, uniknął kontuzji, a kolejny mecz o stawkę w Wałbrzychu już w środę 12 sierpnia - Górnik przy Ratuszowej podejmować będzie Granit Roztoka, grający w klasie okręgowej, a w 1.kolejce ograł 2:0 Skałki Stolec.

wtorek, 4 sierpnia 2020

Z kart historii - 10 lat od debiutu Górnika Wałbrzych w nowej drugiej lidze

4 sierpnia mija dokładnie 10 lat od pierwszego meczu Górnika Wałbrzych w nowej drugiej lidze. Po reformie rozgrywek w 2008 roku trzeci poziom rozgrywek piłkarskich w Polsce stał się drugą ligą. Dla Górnika z Wałbrzycha reforma zaszkodziła, bowiem pozostając w 4.lidze de facto spadł na piąty szczebel, z którego dość szybko, rok po roku awansował do drugiej ligi.W 1.kolejce zespołowi Roberta Bubnowicza przyszło zmierzyć się w Żaganiu. Miejscowi Czarni z kolei na wspomnianej formie skorzystali, bowiem po wygraniu baraży z Polonią/Spartą Świdnica zameldowali się niespodziewanie w drugiej lidze. 
Dekadę temu w Wałbrzychu był dla piłki nożnej inny klimat, miasto żyło meczami Górnikami. Tłumy kibiców w sektorach szalikowców, co zresztą widać było na inauguracji w Żaganiu. Na pierwszy mecz większość mediów wysłało w Żaganiu swojego przedstawiciela, co zaowocowało rekordową ilością relacji. Dziś w sieci praktycznie pozostała jedynie bogata fotogaleria portalu wiadomości wałbrzyskie. Po emocjonującym meczu padł zasłużony remis, każda z drużyn była na prowadzeniu, a równocześnie mogła zejść z murawy pokonana. W protokole meczowym w ekipie beniaminka nie mógł oficjalnie figurować Robert Bubnowicz, który nie posiadał odpowiednich uprawnień i wpisywany był Marian Bach. Oczywiście z czasem to się zmieniło, a popularny Buba mógł się pochwalić najdłuższym stażem w roli I szkoleniowca. Biało-niebiescy zagrali w składzie niewiele odbiegającym od tego, który wywalczył awans. W Żaganiu debiut zaliczyli Michał Protasewicz i Kornel Duś. Obaj z przeszłością w reprezentacji Polski juniorów, a także z niewykorzystanym potencjałem. Protas przychodził z etykietą zawodnika, który uczył się gry w Niemczech i Holandii, nie przebił się w Górniku Zabrze, ani we Flocie Świnoujście, po zaledwie rundzie podziękowano mu również w Wałbrzychu, a potem były kolejne powroty do Floty, gdzie zaczął karierę działacza, a także kopanie piłki w północno-wschodnich landach, gdzie gra do dziś. Duś z kolei zanotował kapitalny debiut w Żaganiu w wieku 17 lat, jeszcze w tej rundzie dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a później było już tylko gorzej, jeśli chodzi o grę, a także o liczby goli i asyst. Skończyło się na 3 rundach w Górniku, a później kolejne próby w trójkącie Kamienna Góra - Czarny Bór - Boguszów-Gorce. Kornel praktycznie tuż po zakończeniu 20 lat zakończył poważniejsze granie. 
Podobnych historii personalnych było wiele. Ale też wiele futbolowych biografii kończy się happy endem. W kadrach drugoligowych zespołów z grupy zachodniej, gdzie grali wałbrzyszanie, aż roiło się zawodników, którzy trafili nie tylko do ekstraklasy, ale i do reprezentacji Polski. Do kadry trafił Rafał Pietrzak (jesienią 2010 Zagłębie Sosnowiec), którego wypatrzył najpierw Górnik Zabrze, a później grał w Wiśle Kraków, Zagłębiu Lubin, a ostatnio w Lechii Gdańsk. Z kolei w Lidze Mistrzów zagrał Maciej Dąbrowski, który zdobył dublet z Legią, grał z powodzeniem w Pogoni Szczecin i Zagłębiu Lubin, a ostatnio w ŁKS. Z bydgoskim Zawiszą, gdzie grał wspomniany Dąbrowski,  do ekstraklasy awansował Andrzej Witan (grał również w Termalice Nieciecza) i Jakub Wójcicki, który świętował również Puchar Polski i Superpuchar. Wójcicki z powodzeniem grał również w Cracovii i Jagiellonii Białystok, a latem przeniósł się do Zagłębia Lubin. Cezary Stefańczyk z kolei zagrał na najwyższym szczeblu w ŁKS Łódź i Wiśle Płock. Kto oprócz wyżej wspomnianych drugoligowców z 2010/11 zagrał w ekstraklasie?
Bartłomiej Babiarz (GKS Tychy - Ruch Chorzów, Termalica Nieciecza, Zagłębie Sosnowiec)
Ołeksij Szlkotin (Zagłębie Sosnowiec - Korona Kielce)
Mateusz Bodzioch (Ruch Zdzieszowice - awans w 2020 do ekstraklasy ze Stalą Mielec wcześniej z Piastem Gliwice w 2012)
Maciej Gajos (w pojedynku z Danielem Zinke)
w ekstraklasie zadebiutował w Jagiellonii,
ale to w Lechu i Lechii sięgnął po Superpuchar.

Mateusz Łuczak (Bałtyk Gdynia - Lechia Gdańsk, Korona Kielce), Wojciech Trochim (Bałtyk Gdynia - Zagłębie Lubin, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Sandecja Nowy Sącz), Maciej Gostomski (Bałtyk Gdynia - Lech Poznań MP w 2015, el.LE, Korona Kielce, Cracovia)
Szymon Matuszek (Chojniczanka - Górnik Zabrze), Krzysztof Baran (Chojniczanka - Jagiellonia Białystok, Termalica Nieciecza)
Adrian Pietrowski (Nielba Wągrowiec - Widzew Łódź), Rafał Leśniewski (Nielba Wągrowiec - Zawisza Bydgoszcz PP)
Fabian Pawela (Czarni Żagań - Podbeskidzie Bielsko-Biała), Łukasz Kosakiewicz (Czarni Żagań - Korona Kielce)
Karol Danielak (Jarota Jarocin - Pogoń Szczecin, Arka Gdynia SP, awans z Podbeskidziem w 2020),
Mateusz Zachara (Raków Częstochowa - Górnik Zabrze, Wisła Kraków), Artur Lenartowski (Raków - Korona Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Ruch Chorzów, Raków - bez gry 2020), Maciej Gajos (Raków - Jagiellonia Białystok, Lech Poznań SP,elLE, Lechia Gdańsk SP,elLE)
Gerard Bieszczad (Tur Turek - Wisła Kraków)
Rafał Figiel (Lechia Zielona Góra - 2020 awans z Podbeskidziem, rok wcześniej z Rakowem)
Bartosz Śpiączka (Polonia Nowy Tomyśl - Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnik Łęczna, Termalica Nieciecza), Maciej Krakowiak (Polonia Nowy Tomyśl - Widzew Łódź).
A są jeszcze trenerzy, z których niewątpliwie największą karierę zrobił Jerzy Brzęczek (Raków Częstochowa), który poprzez ekstraklasę ( Lechia Gdańsk,Wisła Płock) objął po rosyjskim mundialu reprezentację Polski). Po sukcesy krajowe sięgali Leszek Ojrzyński (Zagłębie Sosnowiec - Korona Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnik Zabrze, Arka Gdynia Puchar Polski/Superpuchar, Wisła Płock) oraz nie mający dobrej passy ostatnio Zbigniew Smółka (Czarni Żagań - Arka Gdynia Superpuchar 2018). Z kolei ciekawym przypadkiem jest Krzysztof Brede, w sezonie 2010/11 obrońca Olimpii Grudziądz, a po dekadzie, latem 2020 świętujący w roli I szkoleniowca awans do ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała, wcześniej natomiast asystent Michała Probierza w  Lechii Gdańsk, Jagiellonii Białystok. 
Pod względem promocji na wyższe szczeble blado wypadają w tym towarzystwie wałbrzyszanie. Z kadry sezonu 2010/11 jedynie Tomasz Wepa i Michał Protasewicz zagrali wyżej niż druga liga. Protasewicz zaliczył ... 3 minuty w Świnoujściu, natomiast Wepka po przeprowadzce do Opola w 2015 w roli kapitana wprowadził Odrę na zaplecze ekstraklasy, gdzie w sezonie 2017/18 zanotował 18, w większości udanych spotkań.
Jeszcze gorzej wygląda przegląd losów drugoligowych rywali Górnika. Z ekip tworzących grupę zachodnią sezonu 2010/11 tylko w Nowym Tomyślu kibice mogą oglądać rozgrywki tak niskiego szczebla, co kibice w Wałbrzychu.
1. OLIMPIA Grudziądz (1.liga - latem 2020 spadek do 2.ligi)
2. ZAWISZA Bydgoszcz (1.liga - ekstraklasa - Puchar Polski i Superpuchar 2014 - udział w el. LE - spadek do 1.ligi 2015 - 1.liga 2015/16 - brak licencji na grę w sezonie 2016/17=B klasa - A klasa 2017/18 - klasa okręgowa 2018/19 - 4.liga 2019/20)
3. GKS Tychy (awans do 1.ligi - 2.liga 2015/16- 1.liga)
4. MIEDŹ Legnica (awans do 1.ligi w 2012 - ekstraklasa 2018/19 - 1.liga)
5. ZAGŁĘBIE Sosnowiec (awans do 1.ligi w 2015 - ekstraklasa 2018/19 - 1.liga)
6. RUCH Zdzieszowice (spadek do 3.ligi w 2014 - lato 2020 po zajęciu 6.miejsca rezygnacja z występów w 3.lidze)
7. BAŁTYK Gdynia (spadek do 3.ligi w 2014)
8. CHOJNICZANKA Chojnice (awans do 1.ligi w 2013 - lato 2020 spadek do 2.ligi po 7 sezonach gry na zapleczu ekstraklasy)
9. NIELBA Wągrowiec (spadek do 3.ligi w 2013 - spadek do 4.ligi w 2016 - awans do 3.ligi w 2019)
10. GÓRNIK Wałbrzych (spadek do 3.ligi w 2015 - spadek do 4.ligi w 2017 - nieprzystąpienie do 4.ligi w 2019=A klasa od 2019/20)
11. ELANA Toruń (spadek do 3.ligi w 2013 - spadek do 4.ligi w 2014 - awans do 3.ligi w 2015 - awans do 2.ligi w 2018 - lipiec 2020 spadek z 2.ligi po 2 sezonach gry)
12. CZARNI Żagań (brak licencji w 2012 na grę w 2.lidze=B klasa w 2012/13 - A klasa 2013/14 - klasa okręgowa 2014/15-2018/19 - 4.liga od 2019/20)
13. JAROTA Jarocin (spadek do 3.ligi w 2014)
14. RAKÓW Częstochowa (awans do 1.ligi w 2017 - awans do ekstraklasy w 2019)
15. TUR Turek (w 2013 zespół nie uzyskał licencji na grę w 2.lidze, w 2013 powstaje MKS Tur 1921 jako kontynuator tradycji Tura początkowo szkoląc tylko juniorów, seniorzy zostają zgłoszeni do konińskiej A klasy przed sezonem 2015/16- klasa okręgowa 2016/17 - 4.liga 2017/18 - liga międzyokręgowa 2018/19 - 5.liga 2019/20)
16. LECHIA Zielona Góra (spadek do 3 .ligi w 2011 - awans do 2.ligi (jako Uczniowski KP) w 2013 - spadek do 3.ligi w 2014 - spadek do 4.ligi w 2015 - awans do 3.ligi w 2016 (jako Stelmet Falubaz)- spadek do 4.ligi w 2018 - awans do 3.ligi w 2019 i od 2019/20 ponownie jako Lechia)
17. POLONIA Nowy Tomyśl (wycofanie się po 27.kolejkach sezonu 2010/11 2.ligi - 2011/12 4.liga i wycofanie się po zakończeniu rozgrywek - w lipcu 2012 powstaje Nowotomyska Akademia Piłkarska (NAP), która przejmuje młodzieżowe drużyny Polonii - 2016/17 pierwszy sezon w A klasie do dnia dzisiejszego)
18.POLONIA Słubice (wycofanie się z 2.ligi po rundzie jesiennej 2010/11 - 4.liga w latach 2012-13 i spadek do klasy okręgowej w 2013 - spadek do A klasy w 2014 - awans do klasy okręgowej 2015 - awans do 4.ligi w 2018).
W zdecydowanej większości przypadków kluby również mogą się pochwalić renowacją stadionów. Tyszanie przeprowadzili się na nowy obiekt, w Częstochowie zaczynają modernizować pod kątem występów w ekstraklasie. Ciekawy przypadek w Żaganiu, gdzie Czarni w sierpniu 2008 podejmowali Górnika na stadionie przy ul. Waryńskiego, by w następnych sezonach gościć wałbrzyszan na funkcjonalnej Arenie, co było jedynym przypadkiem, gdy Górnik gościł w jednym mieście na dwóch stadionach. Czarni Żagań w lecie bieżącego roku opuścili Arenę i ponownie grają na stadionie, gdzie podopieczni Roberta Bubnowicza debiutowali w drugiej lidze. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że również Stadion 1000-lecia w Wałbrzychu przechodził lifting, choć na pewno nie na miarę oczekiwań zarówno 2.ligi jak i samych kibiców. Pojawiło się zadaszenie kilku sektorów, wymiana siedzisk, a także tablica wyników z zegarem. Dzięki oddaniu do użytki kompleksu Aqua Zdrój piłkarze nie muszą przebierać się w kontenerach, ale w szatniach.
Symbol przywiązania do barw klubowych: od lewej
Grzegorz Michalak (Górnik Wałbrzych) i Łukasz
Damrat (Ruch Zdzieszowice).
[foto:ruchzdzieszowice.pl]

Wracając do żagańskiej inauguracji - z ówczesnego składu Górnika kariery zawodnicze zakończyli Przerywacz, Wojtarowicz, Zinke, Janik. Jaroszewski latem przeniósł się z czwartej do trzeciej ligi, w czwartej grają Morawski, Rytko i Majka, w okręgówce Dariusz Michalak, w Austrii Moszyk z Wepą, a Grzegorz Michalak wiernie trwa w Górniku. 37-letni już Michalak ma za sobą już oficjalne zakończenie kariery, po którym wciąż był widoczny na boiskach w rezerwach Górnika. Z ówczesnych drugoligowców w tym samym klubie nieprzerwanie wciąż gra jedynie duet ze Zdzieszowic 38-letni Sebastian Polak i sześć lat młodszy Łukasz Damrat, którzy zresztą zagrali w miniony weekend w 1.kolejce opolskiej 4.ligi rozpoczynając kolejny sezon w barwach Ruchu. 
Z perspektywy czasu występy na szczeblu centralnym były znakomitą promocją wałbrzyskiego klubu, piłki nożnej, samego miasta. Czasem wzlotów i upadków, radości i smutków. Gra na trzecim szczeblu rozgrywek wymusiła do rozpoczęcia prac na Stadionie 1000-lecia. Koszty utrzymania zespołu na tym szczeblu rozgrywek z czasem przerastały możliwości finansowe klubu. O długach mówili odchodzący z Górnika zawodnicy. Przez większość sezonów z pięcioletniego pobytu w drugiej lidze udało się opierać kadrę na zawodnikach miejscowych, ale brak odpowiedniego zaplecza w postaci wartościowych wychowanków czy transferów utalentowanych juniorów z pobliskich klubów (przypadek Krzysztofa Piątka!) okazały się powolnym upadkiem klubu. Sięgnięcie po trenerów z zewnątrz, transfery wskazanych przez szkoleniowców piłkarzy przyniosły spadek do trzeciej ligi i rozpoczął bodaj najbardziej wstydliwy okres w piłce wałbrzyskiej. Czasy organizacji wyjazdu do Żagania, kupna biletów w przedsprzedaży na pierwszy mecz domowy z Miedzią Legnica, mobilizacja kibiców na przyjazdy zaprzyjaźnionych ekip z Bydgoszczy, Tychów, późniejszy dreszczyk emocji przed dolnośląskimi derbami z Chrobrym, Miedzią, Oławą czy Polkowicami, dziś stanowią opowieść z zamierzchłych czasów. A minęło raptem 10 lat...

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Ruszył nowy sezon!

Rok 2020 w piłce nożnej zostanie zapamiętany na długo. Nie tylko na przełożenie mistrzostw Europy, zawieszenie rozgrywek, ale również ze względu na specyficzne przygotowania do nowego sezonu 2020/21. Drużyny w niższych klasach rozgrywkowych praktycznie po odwołaniu obostrzeń w maju mogły się przygotowywać do nowej kampanii, a transfery można realizować aż do października. Kalendarze rozgrywek w poszczególnych okręgach są nieco zwariowane, bo przykładowo grający w Gorzowie Wielkopolskim wałbrzyszanin Sebastian Surmaj już ma na koncie 2 ligowe spotkania, a jeszcze przed lubuskimi zespołami jest do rozegrania finał Pucharu Polski. 
Jest już ogłoszony terminarz ekstraklasy, a pierwsza i druga liga czeka nie niego. W trzeciej lidze rozpoczęto właśnie rywalizację, choć zapewne może dojść do zamieszania, bowiem póki co, nie ma nigdzie ujętej Stali Stalowa Wola, która powinna być zdegradowana do gr. 4. 
Z wałbrzyskiej perspektywy kibice mogą spoglądać z zazdrością na rozpoczynające się mecze wyższych klas rozgrywkowych. Jeśli weźmiemy pod uwagę nie tak dawny jeszcze podział na okręgi zgodne z podziałem na dawne 49 województw, to nie mamy co narzekać, bowiem okręg (dziś podokręg) wałbrzyski ma przedstawiciela w 3.lidze. Polonia-Stal Świdnica rozpoczyna walkę w grupie III uchodzącej za wymagającą ze względu na obecność ekip z Śląskiego ZPN. Przykładowo Jeleniogórskie to zaledwie czwartoligowe drużyny Karkonoszy, Apisu, Gryfu Gryfów, Włókniarza Leśna i Lotnika Jeżów Sudecki. Trzeciej ligi nie mają dawne województwa przemyskie, krośnieńskie, ciechanowskie, ostrołęckie, włocławskie, sieradzkie i leszczyńskie. Ale czy to powód do dumy?
Dla drużyn podokręgu wałbrzyskiego ligowa inauguracja nowego sezonu miała miejsce w piątek 31 lipca w Bielawie. Pierwsza kolejka 4.ligi dolnośląskiej, derby powiatu, a przed meczem ogłoszenie tytularnego sponsora tych rozgrywek, a mianowicie Kolei Dolnośląskich. Pierwszą bramkę sezonu zdobył Marcin Buryło z Bielawianki, który nie tak dawno stanowił mocne ogniwo Lechii. Dzierżoniowianie przegrali 1:4, nie wykorzystali przy tym rzutu karnego. Zespół Piotra Pietrewicza uchodzi przez fachowców za faworyta rozgrywek i to w pierwszym spotkaniu potwierdził. 
O ile, ani w Bielawiance czy Lechii kibice z Wałbrzycha nie znajdą nazwisk byłych piłkarzy klubów spod Chełmca, to w innych drużynach grupy wschodniej jest ich sporo. Jak im poszło w inauguracyjnej kolejce?
Grający trener Pogoni Pieszyce
Sebastian Gorząd.
[foto:nysa.klodzko.pl]

W Marcinkowicach komplet punktów świętował bramkarz drugoligowego Górnika Patryk Janiczak. Jego Sokół wygrał z Piastem Nowa Ruda 4:2, a oba gole zdobył znany nie tylko w Wałbrzychu, ale przede wszystkim w Jedlinie Zdrój Bartosz Chabrowski. Przy jednej z bramek asystował Norbert Pierzga grający w Górniku z kolei w 3.lidze. Debiut ligowy w Piaście zaliczyli bramkarz Szymon Stec i Łukasz Kalka. Bliski niespodzianki w Wielkiej Lipie był GKS Mirków (od 1:0 po 1:2), gdzie grał Kamil Mańkowski (5 lat temu drugoligowy Górnik). Pieszyccy bliźniacy Gorządowie zeszli z boiska tuż pod koniec meczu w Kłodzku, gdzie Nysa po bardzo ciekawych transferach letnich kandydować będzie do czarnego konia rozgrywek. Póki co Pogoń musiała przełknąć porażkę aż 0:4. Walkę o awans zapowiadano w Ząbkowicach Śląskich, gdzie ściągnięto większość zawodników Unii Bardo z wałbrzyszaninem Michałem Łaskim na czele. Tymczasem pierwszy wyjazd do Trzebnicy i klęska 0:5 na pewno schłodzi rozgrzane ząbkowickie głowy. LKS Bystrzyca Górna przegrała 0:4 w Wołowie potwierdzając tym samym, że również w tym sezonie czeka ich gra o utrzymanie w lidze. Liderem wraz z Polonią Trzebnica został AKS Strzegom, który rozgromił w Lubawce miejscowego Orła 5:0.  Na boisku mogliśmy oglądać aż 17 zawodników grających w przeszłości w Wałbrzychu. W Górniku, w różnych okresach i drużynach, grali obecni gracze Orła: Damian Michno, Tomasz Szyszka, Rafał Grzelak, Bartosz Sobota, bracia Wroczyńscy, Bartłomiej Orszulak, a także obecni strzegomianie - Damian Migalski, Kamil Sadowski (obaj w niedzielę wpisali się na listę strzelców), Damian Bogacz, Marcin Morawski, Jan Rytko, Mateusz Sawicki, Adrian Zieliński, Daniel Borowiec. Dodatkowo w Gwarku Wałbrzych grał Marcin Michnicki, a z Zagłębia Wałbrzych wypożyczony do Orła jest bramkarz Daniel Gałek, który w końcówce meczu zmienił Michno. O ile najpiękniejszą bramkę weekendu zdobył Szuba, to najefektowniejszą asystą popisał się właśnie w Lubawce Marcin Morawski, gdy przy stanie 1:0 dla AKS przyszło mu wykonywać rzut karny zamiast strzelać z 11 metrów zagrał do wbiegającego za pola karnego Dawida Domaradzkiego, który bez problemów strzelił bramkę.
Dzień po inauguracji sezonu w podokręgu wałbrzyskim w Bielawie 25 km na północ w Świdnicy zainaugurowano trzecioligowy sezon. Rywalem Polonii-Stali był 14.krotny mistrz kraju, zdecydowany faworyt rozgrywek Ruch Chorzów. Chętnych na obejrzeniu meczu było zdecydowanie więcej niż przewidzianych regulaminowo, przez pandemię miejsc. Dodatkowo policja nie zatrzymała kilkadziesiąt pojazdów z kibicami Ruchu. Mimo ograniczonej pojemności kibice byli świadkami piłkarskiego widowiska. W świdnickim zespole zagrali byli zawodnicy Górnika Wałbrzych: Sławomir Orzech,
Wojciech Szuba zdobył piękną
bramkę. [foto: niebiescy.pl]

Damian Chajewski i Wojciech Szuba, którzy mogą się pochwalić doświadczeniem z boisk drugoligowych. Pierwsza połowa to sensacyjne prowadzenie miejscowych 2:0. Pierwszą bramkę zdobył 18-letni Dorian Krakowski, który w świdnickiej drużynie w podstawowym składzie wywalczył sobie miejsce dopiero po pandemii. Z kolei zbierający dobre recenzje w ubiegłym sezonie Robert Myrta rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, na której zabrakło Szymona Tragarza. Gola na 2:0 zdobył kapitalnym uderzeniem Wojciech Szuba. Bramka zdobyta strzałem z 25 metrów w samo okienko była ozdobą nie tylko tego spotkania, ale całej kolejki. Po przerwie świdniczanie praktycznie nie zagrozili chorzowskiej bramce, a Ruch w ciągu 7 minut wyrównał stan meczu za sprawą asyst doświadczonego Janoszki. W ostatnim kwadransie pogubili się defensorzy Polonii-Stali z bramkarzem Bartłomiejem Kotem na czele i popularni Niebiescy wygrali 4:2. Ruch był faworytem i nie zawiódł, świdniczanie zwłaszcza w I połowie pokazali, że mogą grać ofensywnie, skutecznie, co dobrze wróży na przyszłość. Cel na ten trzecioligowy sezon to przede wszystkim utrzymać się. Skrót, galerię oraz opis spotkania można przeczytać na portalu swidnica24.pl.
Już pucharowe spotkanie ze Ślęzą Wrocław była przestrogą dla trenera Rafała Markowskiego i jego podopiecznych, że o punkty może być ciężko. Z kolei wrocławianie pokazują, że mimo corocznych ubytków kolejnych zawodników, pod wodzą Grzegorza Kowalskiego potrafią stworzyć ciekawą ekipę. Niespodzianką zapewne było zakontraktowanie 38-letniego obrońcy Adama Samca, ale on nie tylko pomógł w 1.kolejce w defensywie Ślęzy, ale i wpisał się na listę strzelców! Ślęza wygrała gładko 4:1 w Legnicy z rezerwami Miedzi, gdzie cały mecz rozegrał wychowanek Baszty Wałbrzych 19-letni Igor Lewandowski. W Stali Brzeg cały mecz rozegrał bramkarz Amin Stitou (1:1 z Lechią Zielona Góra), a na innym opolskim boisku zagrało aż 3 wałbrzyszan. Na boisku beniaminka 3.ligi Polonii Nysa gościła Foto-Higiena Gać, która przed sezonem zmieniła trenera. Doskonale znanego i ciepło pamiętanego w Wałbrzychu Jacka Fojnę zmienił Grzegorz Dorobek, który skorzystał w pierwszym spotkaniu z usług zawodników, których do gry w F-H namówił jego poprzednik. 38-letni już bramkarz Damian Jaroszewski i 13 lat młodszy Mateusz Krzymiński przyszli z AKS Strzegom, z kolei 18-letni Jakub Piątek w poprzednim sezonie grał w juniorach Stali Brzeg, ale wcześniej wychowanek AZS PWSZ Wałbrzych grał w trampkarzach Wałbrzych, SMS Łódź i Śląsku Wrocław (CLJ U-17). W 3.lidze na wakacje nie mógł liczyć Dominik Więcek, który w rezerwach Zagłębia Lubin w czerwcu i lipcu walczył w Pucharze Polski na szczeblu podokręgu Legnica i Dolnośląskiego ZPN. W premierowym meczu 3.ligi w Tarnowskich Górach lubinianie nie byli faworytem, ale wygrali zdecydowanie aż 4:0 zostając wiceliderem III grupy.
Wojciech Ciołek - filar Galakticos Solna.
Oprócz wspomnianych wyżej lig ruszyła grupa zachodnia 4.ligi. Jednym z faworytów jest drużyna Karkonoszy Jelenia Góra, gdzie ze Strzegomia trafił Kamil Młodziński zaledwie zremisowała na własnym stadionie z Włókniarzem Leśna 2:2. W tej grupie zabrakło Rafała Majki (Kuźnia Jawor). W KS Legnickie Pole zadebiutował w roli szkoleniowca Kamil Jasiński. Latem po wycofaniu kobiecej drużyny AZS PWSZ Wałbrzych jej szkoleniowiec trafił do czwartoligowca zapowiadając ściągnięcie 5-6 wałbrzyszan. Z zapowiedzi jak na razie niewiele wyszło, bowiem KS zasili jedynie Jakub Nowicki z Czarnych Wałbrzych, były junior Górnika Szymon Mitelsztet i bramkarz Michał Sadyś, co prawda urodzony w Wałbrzychu, ale grający do tej pory w Irlandii, a ostatnio w Piaście Żerniki. Ale okienko transferowe jeszcze długo otwarte i niewykluczone, że ktoś z Wałbrzycha trafi do LegPol-u, jak nazywają legnickie media zespół Kamila Jasińskiego.
Z dolnośląskich klas okręgowych w pierwszy weekend sierpnia ruszyła jedynie wrocławska. W Solnej beniaminek Galakticos w historycznym pierwszym meczu na tym szczeblu wygrywa z KS Żórawina 2:1. Drugą bramkę dla Galaktycznych zdobył Wojciech Ciołek. Z kolei Dariusz Michalak, dwa lata młodszy od Wojtka, również wychowanek wałbrzyskiego Górnika, grał w derbach Kobierzyc. Jego WKS Wierzbice, które celują w awans do 4.ligi zaledwie zremisowały na wyjeździe z GKS Kobierzyce 0:0. Zabrakło z kolei na boisku w barwach Orła Marszowice weterana boisk okręgówki 45-letniego Jacka Sorbiana.
Dla kibiców futbolu w Wałbrzychu, którzy tęsknią za futbolem pod Chełmcem pozostaje czekać do najbliżej niedzieli. Wtedy bowiem ruszy I runda Pucharu Polski podokręgu Wałbrzych. W niedzielne popołudnie, beniaminek A klasy Podgórze Wałbrzych będzie podejmować Darbor Bolesławice.

sobota, 1 sierpnia 2020

Pierwsza i druga liga po wałbrzysku

Rekordowo długo, bo do ostatniego dnia lipca czekaliśmy na ostatnie rozstrzygnięcia w 1 i 2 lidze w sezonie 2019/20. Spowodowane to jest oczywiście koronawirusem, ale też barażami, które wyraźnie uatrakcyjniły rozgrywki. O ile w kwestii spadku nic się nie zmieniło, to o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej decydowały dwustopniowe baraże: trzecia drużyna podejmowała szóstą, czwarta piątą, by w decydującym pojedynku pomiędzy zwycięzcami rozstrzygnąć o trzecim zespole, który mógł się cieszyć z awansu. Dochodziło w lidze do paradoksalnych sytuacji, gdy seria zwycięstw lub niepowodzeń powodowało zmianę celów końcowych. Przykładowo Chrobry Głogów przez większość sezonu oscylował wokół strefy spadkowej, a po serii 4 kolejnych zwycięstw zbliżył się do strefy barażowej i zaproszono głogowian do złożenia wniosku licencyjnego na grę w ekstraklasie.
Nie brakowało na tych poziomach szczebla centralnego zawodników, którzy w przeszłości grali w klubach podokręgu wałbrzyskiego. Oto skrócony ich bilans:
Rafał Figiel (1991) Podbeskidzie Bielsko-Biała (2) - 33 mecze 3 ⚽ 9🅰asyst 6
Paweł Zieliński (1990) Miedź Legnica (5) - 32 mecze 3 ⚽1 🅰4 (1 raz ławka)
Paweł Oleksy (1991) Bruk-Bet Termalica Nieciecza (6) - 5 meczów 2  (15 razy ławka)
Michał Orzechowski (2001) Bruk-Bet Termalica Nieciecza (6) - 7 meczów 1 ⚽ (9 razy ławka)
Ernest Terpiłowski (2001) Bruk-Bet Termalica Nieciecza (6)  - 9 meczów 1 🅰1  (12 razy ławka)
Kamil Juraszek (1991) Chrobry Głogów (7) - 9 meczów 2 (10 razy ławka)
Dominik Piła (2001) Chrobry Głogów (7) - 8 meczów 1 ⚽(19 razy ławka)
Mateusz Bartków (1991) Puszcza Niepołomice (8) - 20 meczów 1 ⚽1 🅰4  (7 razy ławka)
Mateusz Górski (2000) Puszcza Niepołomice (8) - 5 meczów 1  (29 razy ławka)
Marcin Orłowski (1988) Puszcza Niepołomice (8) - 22 mecze 1 🅰4  (6 razy ławka)
Mateusz Piątkowski (1984) GKS Tychy (9) - 22 mecze 6 ⚽ 2 🅰3 (5 razy ławka)
Arkadiusz Piech (1985) Odra Opole (13) - 19 meczów 7 ⚽3 🅰3 
Miłosz Trojak (1994) Odra Opole (13) - 24 mecze 2 ⚽8  (4 razy ławka
Bartosz Biel (1994) GKS Bełchatów (15) - 32 mecze 9 ⚽3 🅰2  (1 raz ławka)
 Mimo, że w zestawieniu jest kilkanaście nazwisk i to z każdej formacji, to trudno byłoby oczekiwać, by powyższa ekipa grała o awans. W większości bowiem nie zaliczą oni tego specyficznego sezonu do udanych. 
Tygodnik Piłka Nożna wybrał Figla  do dziesiątki
najlepszych zawodników 1.ligi

Rafał Figiel po raz drugi z rzędu świętuje awans do ekstraklasy. W ubiegłym roku z Rakowem Częstochowa się żegnał i wiadomo było, że w barwach Medalików nie już nie zagra. Tym razem udało mu się wywalczyć promocję z Góralami z Bielska - Białej i za kilka tygodni wreszcie Rafał zadebiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 1.lidze dzięki występom w Rakowie i Podbeskidziu wypracował naprawdę dobrą markę, wielokrotnie wyróżniany wyborem do Jedenastki Kolejki. Tygodnik Piłka Nożna poświęciła mu ostatnio sporo miejsca przeprowadzając wywiad, a także umieszczając go w elitarnym gronie pod nazwą "Papiery na Ekstraklasę". Ciekawe czy już jesienią przy okazji meczu z Zagłębiem Lubin i rywalizacją z Filipem Starzyńskim pojawi się określenie o rywalizacji dwóch Figo?
Paweł Zieliński był kluczowym zawodnikiem Miedzi Legnica, której celem był szybki powrót do ekstraklasy.Niestety, zespół grał nierówno, mimo wydawało się korzystnego terminarza, nie wskoczył na odpowiednią ścieżkę zwycięstw co spowodowało pożegnanie z trenerem Dominikiem Nowakiem. Pod wodzą Ireneusza Kościelniaka Miedź rzadziej przegrywała, ale wystarczyło to jedynie do gry w barażach, gdzie bezapelacyjnie przegrała 1:3 w Radomiu z Radomiakiem. Zielu w tym meczu należał do najsłabszych na boisku, ale w przekroju całego sezonu był jednym z równiej grających defensorów legniczan. Kontrakt z Miedzią wiąże go jeszcze przez rok.
W barażach, podobnie jak Miedzianka, odpadła dopiero z walki o ekstraklasę Bruk-Bet Termalica Nieciecza. W styczniu zespół przejął doskonale znany na Dolnym Śląsku Mariusz Lewandowski, który zaczął od porażki ze słabą Chojniczanką lądując na 11.miejscu. Potem było już o wiele lepiej (m.in. 3:0 ze Stalą Mielec) i niecieczanie zameldowali się na 6.miejscu. Paradoksalnie trio pochodzące z wałbrzyskich klubów za kadencji Lewandowskiego pojawiali się na boisku bardzo rzadko. Paweł Oleksy zagrał tylko raz - przeciwko niedawnym kolegom z Podbeskidzia. Terpiłowski ani razu nie wybiegł na murawę, a świdniczanin Orzechowski zaliczył 4 epizody w końcówkach meczów. O ile młodzi byli gracze Lechii Dzierżoniów związani są z BBT to Oleksy być może pożegna się z małopolską ekipą.
Chrobry Głogów w trakcie sezonu przeżywał prawdziwą huśtawkę nastrojów. Na pewno trener Ivan Đurđević będzie przez lata chwalił cierpliwość głogowskich działaczy, którzy nie działali w pośpiechu co owocowało wyjściem ze spadkowej strefy, dobrą grą. Wiosną defensywę wzmocnił Kamil Juraszek, który przyszedł z ŁKS Łódź. Początkowo przegrywał rywalizację, a po kontuzji Michała Michalca już do końca sezonu był podporą obrony. Z kolei świdniczanin Dominik Piła dopiero zbiera doświadczenie, dwukrotnie zagrał w pełnym wymiarze czasowym, ale już zanotował premierowe trafienie w 1.lidze. 3 zawodników grało w Niepołomicach. Puszcza u siebie zdobyła tylko 14 punktów (gorzej w domowych meczach punktowała Chojniczanka), natomiast na wyjeździe przegrała zaledwie 1 mecz przy 9 zwycięstwach i 7 remisach! Trener Tomasz Tułacz w defensywie stawiał na Mateusza Bartkowa, w bramce 20-letni wychowanek Orląt Krosnowice Mateusz Górski przegrywał miejsce w składzie o rok starszym Karolem Niemczyckim. Być może wypożyczony do 30.06.2021 roku z Ajaksu Amsterdam bramkarz więcej szans będzie miał w nadchodzącym sezonie? Z Puszczą żegna się z kolei Marcin Orłowski. Popularny Orzeł trafił do Niepołomic w glorii króla strzelców 3.ligi, a z każdym sezonem strzelał coraz mniej goli. Owszem, wiele dawał drużynie, bowiem często rozbijał obrońców za co karany był kartkami, zgrywał piłki partnerom, wypracowywał im szansę, a od napastnika wymaga się przede wszystkim skuteczności. U Orłowskiego bilans bramek i żółtych kartek podczas gry w Puszczy był następujący:
2016/17 - 7⚽ 6 
2017/18 - 3⚽10 
2018/19 - 3⚽ 8 
2019/20 - 0⚽ 4 
Podobny styl gry do Orłowskiego prezentuje 4 lata starszy Mateusz Piątkowski, którego do Tychów ściągnął Ryszard Tarasiewicz. Piątkowski wyrobił sobie markę na zapleczu ekstraklasy dzięki znakomitej grze w Miedzi wiosną 2018 roku, gdzie 8 bramkami pomógł legniczanom awansować do ekstraklasy. W Tychach od dawna są ambicje sięgające awansu, ale zawsze czegoś brakuje. Piątkowski przez 3 rundy strzelił 8 bramek, przegrywając rywalizację m.in. z Szymonem Lewickiem. Biorąc również pod uwagę wiek, a także wysokie wymagania finansowe Mateuszowi trudno będzie znaleźć nowy klub na tym szczeblu,bowiem GKS postanowił podziękować mu za współpracę. 
W Tychach z kolei nowy etap w karierze będzie kontynuował Bartosz Biel. 26-letni skrzydłowy był jednym z najlepszych zawodników GKS Bełchatów, targanym problemami organizacyjnymi. O atmosferze w Bełchatowie Bartek opowiadał w długim wywiadzie dla weszlo.com. Mimo zadłużenia, odejścia trenera Artura Derbina, GKS po heroicznej walce utrzymał się na zapleczu ekstraklasy. Biel będzie ponownie współpracował z Derbinem, który objął zespół z Tychów. Przed finiszem rozgrywek z kolei łódzkie media łączyły wałbrzyszanina z ŁKS.
Arkadiusz Piech - 7 trafień dla Odry.
[foto:1liga.org]

Opolska Odra bardzo szybko zakotwiczyła na ostatnim miejscu pierwszoligowej tabeli. Pierwsze zwycięstwo odniosła w ... 17.kolejce. W 27.kolejce opuszcza strefę spadkową, by ostatecznie zakończyć na 13.miejscu. Nie byłoby utrzymania, gdyby nie fatalna po pandemii forma GKS Jastrzębie czy Olimpii Grudziądz, które wygrały zaledwie po 1 spotkaniu. Miłosz Trojak nie schodził w Odrze poniżej poziomu przyzwoitości, ale i tak w tym sezonie kojarzyć się będzie z grudniowym występkiem, gdzie pobił taksówkarza i trochę narozrabiał. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że opolscy działacze nie przedłużą z nim wygasającej umowy, a prasa łączyła Miłosza z GKS Tychy. Na zgoła odmienną ocenę zasłużył 35-letni już Arkadiusz Piech. Po wygaśnięciu umowy ze Śląskiem Wrocław dość długo szukał nowego klubu aż trafił do Odry. Opolanie dopiero wiosną przekonali się o wartości Arka, którego 7 trafień były bezcenne w walce o utrzymanie. Podobnie jak w przypadku Trojaka umowa z Odrą już wygasła, ale być może Piech pozostanie w Opolu.
W drugiej lidze z kolei było jeszcze mniej byłych zawodników z klubów podokręgu wałbrzyskiego.
Wystarczy jedynie wspomnieć, że po pandemii mogliśmy oglądać jedynie duet wałbrzyszan Kubowicz - Radziemski. 
Oto bilans w drugiej lidze:
Dominik Bronisławski (1996) GKS Katowice (3) - 0 zerwanie więzadła krzyżowego 
Dawid Kubowicz (1988) Resovia Rzeszów (5) 28 meczów 3 ⚽ 1 🅰12  2 █ 
Dominik Radziemski (1992) Górnik Polkowice (11) 31 meczów 2 ⚽ 2 🅰9  (1 raz ławka)
Damian Niedojad (1994) Skra Częstochowa (14) 17 meczów 2 ⚽3  (3 razy ławka)
Damian Lenkiewicz (1992) Elana Toruń (16) 11 meczów 1 ⚽3  (2 razy ławka) kontuzja
Michał Nowak (1997) Elana Toruń (16) 7 meczów (11 razy ławka)
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Dominik Bronisławski doznał kontuzji eliminującej go z gry w lidze. Po sezonie kończy się umowa z GKS Katowice, największym przegranym drugoligowego sezonu i według doniesień prasowych jego nazwisko pojawia się w kontekście odejść z klubu.
Jesienią Damian Niedojad grał w Skrze Częstochowa, ale nie potwierdził opinii snajpera, na jaką zapracował w Dzierżoniowie. Zimą przeszedł do Polonii Warszawa, przed pandemią zdążył zaliczyć ligowy debiut w Czarnych Koszulach w 3.lidze. Skra natomiast, po zimie trzecia od końca, w tabeli obejmująca okres po pandemii zajęła 1.miejsce przegrywając zaledwie jedno spotkanie. Z kolei po przerwie spowodowaną pandemią całkowicie rozsypał się Gryf Wejherowo (1 punkt w 11 meczach), tragicznie punktowały kolejne zespoły, wśród nich Elana (12 punktów w 12 meczach), co spowodowało spadek torunian, mimo, że w połowie czerwca po remisie z Lechem II zajmowali ósme miejsce. Dramatyczna końcówka Elany nie była już z udziałem bramkarza Michała Nowaka i pomocnika Damiana Lenkiewicza, którzy w przeszłości zaliczyli epizod w Górniku Wałbrzych. Obaj zostali najpierw wystawieni zimą na listę transferową, a po pandemii rozwiązano z nimi umowy. 
Dominik Radziemski z Polkowicami nie miał łatwego sezonu. Najpierw cierpliwa wspinaczka beniaminka by wyjść ze strefy spadkowej. Po koniec czerwca Górnik po 4 kolejnych wygranych, m.in. z Widzewem i GKS w Katowicach zbliżył się do strefy barażowej. Właśnie w spotkaniu z Widzewem, bodaj najlepszym w wykonaniu polkowiczan w sezonie, jedną z bramek zdobył Radziemski (na filmie od 11:50)
Zaproszono działaczy z Polkowic do złożenia wniosku licencyjnego na grę w 1.lidze w przypadku ewentualnego
Dawid Kubowicz - kapitan Resovii.
[foto: Karol Słomka]

awansu. Paradoksalnie wówczas Górnik w 3 kolejnych meczach zdobywa zaledwie punkt i z 7.miejsca spada na 13. Na szczęście wyjazd do outsidera z Wejherowa dał 3 punkty i utrzymanie w lidze. Dobra dyspozycja piłkarzy z Polkowic już zaprocentowała, bowiem albańskiego trenera Enkeleida Dobiego zatrudnił beniaminek 1.ligi Widzew Łódź, najskuteczniejszego snajpera ligi Michała Bednarskiego ekstraklasowa Jagiellonia Białystok. Dominikowi Radziemskiemu skończyła się umowa i na chwilę obecną nie wiadomo, gdzie będzie występował w nowym sezonie.
Dawid Kubowicz w swojej przygodzie z piłką grał praktycznie w każdym zakątku kraju. Od rodzinnego Wałbrzycha poprzez Kraków, gdzie był w szerokiej kadrze mistrza Polski po nadmorskie Świnoujście czy Gdynię aż ostatnimi czasy po Podkarpacie. W czerwcu ubiegłego roku po dwuletnim pobycie w Siarce Tarnobrzeg, która właśnie żegnała się z 2.ligą przeszedł do Resovii Rzeszów stając się z miejsca ostoją defensywy. Twarda bezkompromisowa gra Dawida wiązała się, niestety z karami indywidualnymi, więc z 12 żółtymi kartkami był w czołówce niechlubnej klasyfikacji najczęściej karanych (najwięcej w 2.lidze Marek Opałacz z Polkowic - 14). Dwukrotny dublet napomnień spowodował wykluczenia. Resovia dobrze rozpoczęła sezon i przed przerwą spowodowaną pandemią zajmowała czwarte miejsce z punktem straty do wicelidera Górnika Łęczna (miejsce premiowane bezpośrednim awansem). Po przerwie zespół mocno zaciągnął hamulec - zaledwie jedno zwycięstwo (nad Widzewem) i w tabeli za ten okres rzeszowianie punktowali lepiej jedynie od Gryfa i Legionovii. Mimo tych kłopotów udało się zająć 5.miejsce i prowadzeni przez Szymona Grabowskiego piłkarze w pasiastych koszulkach przystąpili do barażów, które naznaczone były rzutami karnymi. Zarówno w Bytowie, jak i w Rzeszowie z kapitańską opaskę popularną Sovię wyprowadzał Kubowicz. W spotkaniu z Bytovią o mały włos nie stałby się negatywnym bohaterem, bowiem to po jego faulu gospodarze mieli rzut karny, który na szczęście Marcel Zapytowski obronił. Po remisie 1:1 przyszło do konkursu rzutów karnych, które  Kubowicz rozpoczął celnym uderzeniem. 7:6 to również rezultat finałowej rozgrywki, tym razem już w Rzeszowie, gdzie rywalem była Stal Rzeszów. W ciągu 120 minut żadna z drużyn nie trafiła do bramki rywala, karne rozpoczął ponownie Kubowicz, ponownie Zapytowski broni karnego, ale sędzia karze go żółtą kartką i nakazuje powtórką i wreszcie ponownie Resovia wygrywa rywalizację, dzięki kolejnej, już nie usterkowanej przez rozjemców, obronie jedenastki.