środa, 31 lipca 2019

Kolejne rozmowy, nadal impas

W poniedziałek doszło do spotkania urzędników miasta z działaczami, kibicami Górnika Wałbrzych oraz rodzicami młodych adeptów futbolu trenujących w klubie. Trwające  godziny rozmowy nie spowodowały pojawienia się uśmiechu w drugim obozie. Miasto reprezentowane było przez prezydenta Romana Szełemeja, wiceprezydent Sylwię Bielawską, a więc potraktowało sprawę poważnie. Ze strony klubu był niedawny prokurent Marcin Korba, powracający do zarządu Czesław Grzesiak oraz trener Mirosław Otok. Obie strony przedstawiły swoje argumenty, które już dawno opinia publiczna poznała. Stowarzyszenie KP Górnik ma swój zarząd, który odpowiada za organizację szkolenia, również za finanse, na które składają się również miejskie dotacje. Dotacje, które są coraz mniejsze,a usprawiedliwiane są przez miasto nie tylko coraz trudniejszą sytuacją budżetową, ale coraz gorszymi wynikami sportowymi. Zarząd poniekąd sam sobie strzelił w kolano rezygnacjami poszczególnych członków, bowiem pociągnęło za sobą konsekwencje w postaci zablokowania obiecanych i przyznanych środków na szkolenie młodzieży. Nie posiadające zarządu stowarzyszenie nie mogło otrzymać pieniędzy z powodów proceduralnych. Brak pieniędzy, brak zarządu oznaczał również brak treningów nie tylko seniorów, ale i juniorów, młodzików czy trampkarzy. Bezwład organizacyjny groził całkowitym upadkiem klubu, o który głośno zaczęli walczyć kibice, co nagłośniły regionalne media z TVP Wrocław na czele. Na chwilę obecną największy pożar został ugaszony, bowiem Górnik nie znika z piłkarskiej mapy.
By otrzymać obiecane pieniądze musiał zostać powołany nowy zarząd i taki obecnie składa się z duetu Grzesiak - Korba oraz Krzysztofa Michalaka. Problemem jest jednak czas, bowiem zmiany w Krajowym Rejestrze Sądowym nie następują automatycznie czy z dnia na dzień. A więc formalnie, "na papierze", dla ewentualnych dobroczyńców Stowarzyszenie KP Górnik wciąż nie ma zarządu. Środki, mimo, że są zabezpieczone, nie mogą być przelane. Klub jednak ogłasza upadłości, więc najmłodsi będą nadal trenować w Górniku. Pytanie jednak pozostaje, gdzie będą trenować i przez kogo? Wiadomo, że brak pieniędzy spowoduje odejście zapewne kilku szkoleniowców, poza tym dodatkowe zaległości w opłatach za użytkowanie boisk kompleksu Aqua Zdrój powoduje, że najprawdopodobniej Górnik będzie musiał szukać tańszych, a co za tym idzie, mniejszych placów do treningów.  Zresztą taki wniosek końcowy wykluł się po poniedziałkowych debatach. Pozostaje jeszcze kwestia transportu na mecze, który przecież nie jest darmowy. Zmiana w KRS może potrwać nawet kilka miesięcy,czy pozbawiony środków klub będzie dalej zadłużał się, by przetrwać najgorszy czas?
Reasumując:
Górnik raczej nie zginie - nadal będzie funkcjonował, choć już nawet nie na takim poziomie jak dwa miesiące temu. To jest jeden plus. Drugi, że wciąż są ludzie, którzy chcą ciągnąć ten wózek. Mimo wielu wad, niedociągnięć, to należy oddać im, że przede wszystkim podjęli się w 2017 misji prowadzenia klubu, po drugie zredukowali mocno zadłużenie, a po trzecie, mimo nieprzychylnej opinii publicznej, wytykania błędów przez miasto po raz kolejny podjęli się tego trudnego zadania prowadzenia klubu, który ma same długi i niezbyt różowe perspektywy. Odbudowa klubu to przede wszystkim drużyna seniorów, z którą utożsamia się rzesza kibiców z Wałbrzycha, okolic, jak i z różnych miejsc w Polsce i na świecie. To sukcesy seniorów napędzają marketing, są magnesem dla narybku marzącego o występach w jak najwyższej lidze w barwach ukochanego klubu. Póki co I zespół nie przystępuje do rozgrywek 4.ligi, zajmuje miejsce rezerw w A klasie. Na dzień dzisiejszy, na półtora tygodnia przed  pierwszym oficjalnym meczem sezonu (11.08. pucharowy mecz z Pogonią Pieszyce) zespół nie zagrał żadnego sparingu, gdzie wszyscy ligowi rywale nie tylko trenują, ale z powodzeniem sparują - dla porównania Zagłębie Wałbrzych ma za sobą już 4 sparingi. 
 Exodus rozczarowanych piłkarzy Górnika ma szeroką skalę i naprawdę będzie trudno zorganizować kadrę, która ma odbudować markę Górnika. Najprawdopodobniej misji prowadzenia seniorów podejmie się Marcin Domagała, prowadzący ostatnio zarówno drużynę juniorów starszych i drużynę rezerw. Pytanie, które musi też paść - czy istnieje ryzyko nie przystąpienia seniorów do rozgrywek, co w trudnej sytuacji finansowej klubu oznaczałoby oszczędności? Na chwilę obecną w grupie zgłoszonych zawodników do A klasy są głównie juniorzy, a z seniorów G.Michalak, K.Michalak, Mrowiec, Rosicki, Winiarski, Ziobro, Rojek, Jędras, Malczewski, natomiast z kadry I zespołu ostali się na chwilę obecną jedynie Smoczyk, Młodziński, Krawczyk, Sobiesierski,
Egzystencja juniorów i młodszych zespołów raczej nie jest zagrożona, aczkolwiek trudno sobie wyobrazić treningi np. na orlikach, a rozgrywanie meczów na pełnowymiarowych boiskach. A nawet taka wizja pojawiła się po poniedziałkowym spotkaniu. Ceny za obiekty AZ przy Ratuszowej są wysokie, miasto i sama spółka nie widzi na tę chwilę możliwości obniżenia cen, preferencyjnego udostępniania. 
ROLA MIASTA
Miasto nie zostaje obojętne na kłopoty klubu, tak jak niektórzy próbują prowadzić narrację w sprawie sytuacji Górnika. Dotacje, konkursy nie omijały klub, zgrzyt nastąpił dopiero w roku bieżącym, gdzie zostały one obniżone. Do klubu miały również trafić pieniądze z programu na rozwój sportu (ok.100 000), ale w chwili złożenia wniosku Górnik miał czwartoligową drużynę, a w chwili obecnej A klasową, której de facto wniosek nie dotyczył. Najprawdopodobniej więc do klubu te pieniądze nie trafią. Logicznie tłumacząc - czemu miałaby być dotacja na siódmoligową drużynę, skoro o podobną, ze względów proceduralnych, nie mogą liczyć na Nowym Mieście, w Czarnych czy Zagłębiu? 
Największe pretensje kierowane są do prezydenta Szełemeja, który cierpliwie odpowiada na zarzuty, ale tak naprawdę zastanawia bierność wałbrzyskiej rady sportu, którą prezydent powinien zaktywizować. Skoro nie jest głuchy na problemy mieszkańców, to czemu nie użyje swojego tematycznego narzędzia złożonych ze specjalistów?
O tym, że z futbolem pod Chełmcem jest coraz gorzej nie świadczy obecna sytuacja Górnika, ale wystarczy rzut oka na tabele rozgrywek seniorów i juniorów. Po upadku biało-niebieskich okazuje się, że najwyżej grającym zespołem w powiecie jest Zdrój z Jedliny Zdrój. To prawdziwy wstyd dla całego środowiska piłkarskiego ponad stutysięcznego miasta! Biernie przyglądano się i nie wyciągano wniosków, gdy znikały z futbolowej mapy zarówno kluby (Juventur Podzamcze) czy boiska (ul.Blankowa, ul.Wrocławska). Dopiero w tym roku powstała idea konsolidacji środowiska piłkarskiego, która polegać ma na wskazaniu klubu wiodącego w szkoleniu dzieci i młodzieży (wszystko wskazuje, że będzie to Górnik Nowe Miasto Sebastiana Raciniewskiego), który byłby największym (jedynym?) beneficjentem dotacji miejskich. 
Pytanie jak to ma wyglądać, bo na chwilę obecną przedstawione zostało to tylko w ten sposób, że młodzi futboliści szkolą się w swoich klubach i  raz/tydzień trening najzdolniejszych. Czy pozostałe kluby nie będą mogły liczyć na żadne dotacje miasta? Co dalej z tą grupą utalentowanych wałbrzyszan? Czy docelowo będą grać w jednym klubie (Górnik Nowe Miasto?), jeśli tak to od którego rocznika? Co z chwilą wejścia w wiek seniora? Wyjazd z Wałbrzycha? Jeśli wiodącym klubem w tym programie ma być inny podmiot niż w kategorii juniorów to pojawi trudność przy przeskoku do seniora (przykład: junior w Górniku Nowe Miasto, który seniorów ma na poziomie A klasy, a przechodzi do seniorów np. Czarnych Wałbrzych grających w 4.lidze)? Nikt nie pyta o kwestie sportowe - czy faktycznie trener Raciniewski jest najlepszym szkoleniowcem w obszarze szkolenia dzieci i młodzieży? Wystarczy rzut oka na listę licencjonowanych trenerów wałbrzyskich, że jest kilku z wyższymi kwalifikacjami niż Raciniewski (UEFA B): UEFA A mają przykładowo Maciej Jaworski, Marian Bach, Marcin Gryka, Tomasz Poros, nie wspominając o trenujących nie tak dawno ligowców z Ratuszowej Bubnowicza, Fojnę czy Stepnowskiego. Skoro dla miasta w piłce nożnej ma być priorytetem szkolenie młodzieży to czemu nie znajdziemy nazwiska z licencją UEFA Elite Youth A - szanowaną w całej Europie uprawnienie dla pracujących z młodzieżą. 
Miasto przed zarzutami broni się nie tylko wskazując na dotacje, ale przede wszystkim, że zapewnia miejsca dla uprawiania sportu. W tym momencie należy językiem pokerzystów powiedzieć stanowcze sprawdzam:
kompleksem Aqua Zdrój możemy się chwalić w kraju, ale czy każdy klub/akademię stać na wynajęcie boiska na treningi, mecze wg obowiązującego cennika? Spółka AZ nie może sobie pozwolić na ukłon w stronę wałbrzyszan, czyli preferencyjne warunki. No chyba, że stałaby się sponsorem, przykładowo Górnika. Ale to spółce w chwili obecnej nie opłaca się, bo co to za reklama na koszulkach zespołu grającego w A klasie. Pozostają więc inne boiska, a tych nie ma zbyt wiele. O obiektach użytkowanych dawniej przez seniorów, juniorów, trampkarzy Juventuru czy Czarnych już było wyżej. Stadion przy Dąbrowskiego jest eksploatowany ponad miarę, z Piaskowej Góry przenieśli się Czarni, którzy byli blisko statusu klubu osiedlowego Piaskowej Góry - największego, obok Podzamcza osiedla miasta. Warunki dalekie są od idealnych. Podobnie jak na wałbrzyskim Estadio da Gruz, czyli obiekt na Nowym Mieście. Przy Jagiellońskiej znakomicie swoim sumptem oraz wiernymi sponsorami radzi sobie Gwarek i Akademia Piłkarska Diament. PUKS Victoria Wałbrzych trenuje na Piaskowej Górze przy Kusocińskiego, gdzie przecież jest niewymiarowe boisko, które do zajęć i meczów najmłodszych wystarczą, ale mecz seniorów już nie. Podgórze to stadion zapomnianego Semafora, ale głównie arena seniorów Podgórza, które spadło z A klasy. W ponad 100-tysięcznym mieście zielonych, pełnowymiarowych boisk jest szokująco mało. Gdzie są w tym przypadku radni miejscy? Gdzie rada sportu? Piłka nożna to nie tylko turnieje na orliku, memoriały na których warto się politycznie pokazać, ale i cotygodniowe mecze, którymi żyją nie tylko rodzice grających, ale krewni, znajomi, sąsiedzi, mieszkańcy, a więc i wyborcy oraz podatnicy miasta Wałbrzycha.
POLITYKA
Niestety, polityka jest coraz bardziej widoczna w sporcie, w piłce nożnej. Na trybunach kibice zauważają aktywność kandydatów przed wyborami, piłkarze odwiedzani byli nawet podczas treningów, a swego czasu byli tłem na plakatach wyborczych (casus Zibrow). Dramatyczna sytuacja Górnika to również pretekst do zaistnienia niektórych polityków. W sławnej sesji RM 11 lipca zabrał głos poseł Maciej Badora, który również w swoim wywiadzie mówił ogólnikowo o problemach Górnika i samego sportu w Wałbrzychu. Tak naprawdę oprócz ogólników, typu miejsce sportu wyczynowego miasta jako filar rozwojowy Wałbrzycha, nie mogliśmy usłyszeć, również o ewentualnym sponsorowaniu sportu na wysokim poziomie. Zmienił się również prezes WSSE, są poważni, mocno rozpoznawalni w całej Polsce politycy na listach jesiennych wyborów, którzy deklarują zainteresowanie sprawami wałbrzyszan. Może zarząd Górnika powinien powiedzieć "sprawdzam" i usłyszeć jak oni mogą tu i teraz pomóc klubowi, który jest ważny dla mieszkańców, wyborców.  Rzeczywistość w Wałbrzychu jest trudna, bo przecież Górnik najbardziej zadłużył ten, który miał wyprowadzić klub na finansową i organizacyjną prostą - Tomasz Jakacki z WSSE. Ale czas nie stoi w miejscu, może akurat kolejne próby zainteresowania problemami klubu, który nie składa się z drużyny seniorów, ale głównie z drużyn dzieci i młodzieży, przyniosą skutek w postaci zainteresowania wałbrzyskiej firmy?
ASPEKT SPOŁECZNY
Nie trzeba być zadeklarowanym kibicem wałbrzyskiego klubu, ale każdy sympatyk futbolu spod Chełmca mówiąc o tym, że w Wałbrzychu, mieście, gdzie była ekstraklasa, europejskie puchary, mecze międzypaństwowe, tłumy na trybunach dwóch nowoczesnych na ówczesne czasy stadionów, obecnie jest najwyżej A klasa to musi się czerwienić ze wstydu. Wałbrzych nie ma obecnie stadionu, który można pokazać z dumą w telewizji, tak jak choćby halę Aqua Zdroju. Najbliżej remontu jest ruina na Nowym Mieście, o której bywa głośno od czasu do czasu. Kończy się jedynie na pudrowaniu trupa, czyli bardzo kosztownym zabezpieczeniu przed katastrofą budowlaną. Nie mamy drużyn i najprawdopodobniej przez najbliższe lata nie będziemy mieli zespołu, który będzie walczył o coś więcej niż prymat w powiecie czy okręgu wałbrzyskim. Nie mamy nie tylko systemu szkolenia, ale nie ma mody na piłkę nożną. Z różnych powodów żaden z licznych zakładów, firm nie chce zainwestować w najpopularniejszy sport. To, że na niskim poziomie sportowym i w naszym regionie można coś zorganizować świadczy ostatnie działanie Piasta Nowa Ruda, organizatora Śniadania Biznesowego, na którym było ponad 40 firm! Czy sytuacja obojętności biznesu z WSSE związana jest z bierną postawą zarządów klubów, sympatiami/antypatiami osobistymi, a może po prostu brak menedżera chcącego sprawdzić się na rynku sportowym? 
Mimo różnych deklaracji od lat piłka nożna nie ruszyły klasy sportowe na każdym szczeblu. Owszem na niższym poziomie edukacyjnym (szkoła podstawowa) próbuje Sebastian Raciniewski, natomiast start w starszych klasach storpedowały ostatnie tarapaty Górnika.
Czemu w dużym mieście, gdzie zdecydowana większość sympatyzuje z piłką nożną, nie można czegoś zbudować trwałego, z czym wałbrzyszanie mogliby się utożsamiać, kibicować, być dumnym?

niedziela, 28 lipca 2019

Wałbrzyskie naginanie historii

Kłopoty największego obecnie klubu piłkarskiego w Wałbrzychu mogą spowodować kolejne zmiany na sportowej mapie miasta. Mogą, a nie muszą. Zdecydowana większość fuzji, likwidacji klubów spowodowana była ekonomią, choć bywało, że nie pieniądze były głównym tego powodem. Brak Juventuru Szczawienko/Podzamcze to pokłosie kłopotów boiskiem, które zmieniało swoją lokalizację, aż w końcu na największym osiedlu miasta przestało nadawać się do gry.
Każdy z klubów, obojętnie jakie by miał tradycje, sukcesy zasługuje na szacunek, zapisanie w historii. Nawet te kluby wręcz osiedlowe, jakże ważne dla lokalnych społeczności, wypełniających czas, najczęściej w niedziele, zasługują na miejsce w pamięci, niewymazywanie z historii sportowej całego miasta.
Wiadomo, że przykładowo Koksochemia, czy Czarni Wałbrzych nie mają szans w porównaniu z Górnikiem Wałbrzych - nie ten rozmiar kapelusza. Choć cofając się 20 lat wstecz, to czwartoligowe mecze Czarnych przy ul.Wrocławskiej przyciągały więcej osób na trybuny niż spotkania na Stadionie 1000-lecia. Spowodowane było nie tyle grą, wynikami zespołu, ale bliskością obiektu, gdzie mieszkańcy Piaskowej Góry (i nie tylko) mogli spędzić blisko dwie godziny zapominając o troskach dnia codziennego. Każdy klub pełni(ł) funkcję społeczną, dlatego ciężko się zgodzić z tym co ostatnio napisał redaktor Bogdan Skiba.
Portal skibasport.pl jest najdłużej działającym nieprzerwanie na rynku wałbrzyskim. Biorąc pod uwagę zasięg, a przede wszystkim dostęp do dyscyplin, newsów z pierwszej ręki witryna mogła być naprawdę potężnym hegemonem informacyjnym. Po ostatnim krachu piłkarskiego Górnika, o którym pisały wszystkie bez wyjątku strony związane z miastem, obecnie praktycznie tylko Skiba pisze co się dzieje wokół klubu. Zainteresowanie tematem kibiców, mieszkańców nie zmalała, wręcz przeciwnie, bowiem początek sezonu coraz bliżej, a ludzie nie wiedzą co biało-niebieskimi. Trudne tematy, zwłaszcza w relacjach klub-miasto, kto ponosi odpowiedzialność - to wszystko pan Bogdan poruszał na swojej stronie, choć sobotnie (27.07.2019) wpisy dotyczące historii futbolu w mieście rozmijają się z prawdą, za co również odpowiedzialny jest pan redaktor.
Historia gry piłkarskiego Górnika, zwłaszcza na szczeblu centralnym, to dla niektórych nie lada łamigłówka - wystarczy przyjrzeć się tabeli wszechczasów obecnej 1.ligi. Powstały w lutym 1993 Klub Piłkarski Wałbrzych przejął miejsce w drugiej (dziś zwaną pierwszą) lidze po Zagłębiu Wałbrzych - niektórzy wyniki KP przypisywali Zagłębiu, inni tylko nowopowstałemu tworowi. Problem zrobił się w 1998, kiedy powołanie Sportowej Spółki Akcyjnej Górnik spowodowało jednocześnie porzucenie nazwy KP. Statystycy nagle zapomnieli o istnieniu Klubu Piłkarskiego, czyli kontynuatora tradycji Górnika i ZAGŁĘBIA, przypisując wszystkie wyniki sezonu 1997/98 pod konto Górnika Wałbrzych. Historia zaledwie po 3 latach zakpiła z nich, gdy Górnik zmienił nazwę na Górnik/Zagłębie.
Redaktor Skiba słusznie pisze, że przed piłkarzami z Wałbrzycha jest sezon nr 74, tyle, że nie jest prawdą, że historia klubu jest kontynuowana i rozpoczyna swój 74.sezon ligowy. Gdyby opracować tabelę wszechczasów na podstawie wyników uzyskanych sezon po sezonie od 1947 roku szybko można zweryfikować rzekome 74 sezony gry. Sezon 1991/92 - 2.liga wycofanie się po rundzie jesiennej i anulacja wszystkich wyników z meczów z udziałem Górnika. Sezon następny - 92/93 biało-niebiescy grają w 3.lidze, by zimą połączyć się z Zagłębiem, wyniki z rywalizacji trzecioligowej również anulowane. Nie jest więc prawdą również to, co podawane jest w profilu klubu na Wikipedii. W końcu sezon 2001/02 4.liga i wycofanie się przed rundą wiosenną piłkarzy Górnika/Zagłębia, których wyniki przypisuje sobie Górnik. Jesienne wyniki anulowane.
Skoro anulowane to należy liczyć je czy nie?
Inna sprawa - czemu akurat wyniki KP czy później Górnika/Zagłębia są przypisywane tylko Górnikowi, a nie Zagłębiu, które zapewniło w 1993 roku nowemu klubowi zarówno miejsce w drugiej lidze, jak i ćwierćfinale Pucharu Polski? Na ten jak najbardziej logiczny argument statystycy nabierają wody w usta. Dlatego też niezrozumiały jest drugi sobotni artykuł Bogdana Skiby dotyczący bezpośrednio Zagłębia Wałbrzych:
Historia nie zapomniała o Zagłębiu, bo to wciąż NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY PIŁKARSKI KLUB WAŁBRZYCHA. Oczywiście w kategoriach seniorów, bo w juniorach dwa mistrzostwa Górnika przechylają szalę. W seniorach oba kluby zaliczyły po 6 sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywek, ale to Zagłębie wywalczyło medal mistrzostw Polski i reprezentowało kraj, miasto w europejskich pucharach. Do Zagłębia przysyłane były powołania do pierwszej reprezentacji Polski dla 3 zawodników, którzy ostatecznie zagrali w koszulce z białym orłem na piersi (Marian Szeja, Joachim Stachuła, Stanisław Paździor), do Górnika - dwóch (Włodzimierz Ciołek, Tadeusz Dolny). Ciągłość działania klubu przerwano dopiero w 1993, kiedy z ekonomicznych powodów, wychodząc ku oczekiwaniom władz miasta, Thorez połączył się z Górnikiem grającym klasę niżej. Górnikiem, który po raz drugi, rok po roku przerwał swoja działalność na szczeblu seniorów.  Nie jest również prawdą, że o meczach Zagłębia wspominał jedynie śp. Marian Szeja, a obecnie starsi panowie z Piaskowej Góry.  O sukcesach, historii zielono-czarnych pamięta o wiele więcej ludzi, również w wieku reprodukcyjnym i z innych dzielnic niż wyżej wymieniona. To z inicjatywy kibiców, fanatyków doszło do reaktywacji Zagłębia Wałbrzych, w formie stowarzyszenia, które w nazwie ma GKS Zagłębie przypominający o górniczym rodowodzie klubu. Dla przeciwstawienia Górnik w nazwie stowarzyszenia nie ma historycznego KS tylko KP - drobiazg, ale znaczący dla zainteresowanych. O historię klubu Zagłębia, ucieczkę od zapomnienia dbają również oldboje, którzy w przeciągu ostatniej dekady o wiele częściej występowali niż ich biało-niebiescy koledzy. Organizacja turniejów juniorów, młodzików (Memoriał Józefa Urbanowicza), a także udział w organizowanych turniejach przez inne kluby - również przypominają wszystkim o Zagłębiu. Przyglądając się historii wałbrzyskiego futbolu w XXI wieku to należy zauważyć, że na początku stulecia największy klub miasta Górnik/Zagłębie, mimo największego zainteresowania kibiców, szalikowców, cierpiał jednocześnie na ... tożsamość historyczną. Stąd w sierpniu 2004 powołanie Górnika Nowe Miasto Wałbrzych, a w kwietniu 2006 Zagłębia. Klub z Nowego Miasta nie dość, że powstał przede wszystkim po to, by ratować legendarny stadion jak i kultywować pamięć po słynnym imienniku, to w herb ściśle nawiązuje do herbu oryginalnego Górnika - z dodaniem jedynie roku 2004 i wyróżnika Nowe Miasto. Również sympatycy Zagłębia nie czuli, by klub mający siedzibę w mateczniku Thoreza, czyli przy Ratuszowej 6, był kontynuatorem zielono-czarnych. Podobnie jak na Nowym Mieście klub powołał najpierw grupy młodzieżowe, potem seniorów i do tej pory może pochwalić się jedynie grą na dwóch najniższych szczeblach w okręgu (A i B klasy).
Problemy największego klubu nie mogą przesłaniać rzeczywistości, historii, tradycji mniejszych obecnie klubów. Być może za kilka(naście) lat to nie Górnik z Ratuszowej, a inny klub stanie się największym, wiodącym, może bardziej popularnym w mieście?
O historii powinni również pamiętać dziennikarze, którzy współtworzą świadomość czytelników, słuchaczy, widzów. Dlatego dziwne, że słowa o tym, że historia Zagłębia poszła rzekomo w zapomnienie padły spod pióra Bogdana Skiby, będącego w wałbrzyskim futbolu od lat 80-tych, ba nawet swego czasu z dumą noszącym trykot Zagłębia na zagranicznych wojażach.

piątek, 12 lipca 2019

Agonia Górnika

Rok 2019 zapisze się najprawdopodobniej jako najczarniejszy w historii piłkarskiego Górnika. W przeszłości dochodziło do wycofywania I drużyny seniorów z rozgrywek, ale tym razem najprawdopodobniej klub postawiony będzie w stan upadłości, co wiąże się również z problemami pozostałych najmłodszych wiekowo drużyn, gdzie gra wałbrzyski narybek.
W lutym bieżącego roku zarząd Klubu Piłkarskiego Górnik poinformował na konferencji o sytuacji klubu, która nie napawała optymizmem. Akcja #RazemDlaGórnika odbiła się szerokim echem w całej Polsce, włączyli się do niej nie tylko ludzie sportu, ale również i wałbrzyscy radni. Nie zebrano co prawda całej brakującej kwoty, ale optymizm prezesa Czesława Grzesiaka uspokoił na chwilę zarówno samych piłkarzy, jak i kibiców. Jak się okazało,mimo szerokiego odzewu, umiarkowanego sukcesu akcji, sytuacja finansowa klubu zrobiła się dramatyczna. Pod koniec sezonu z klubu zaczęły wyciekać plotki, które później znalazły potwierdzenie w rzeczywistości, o narastających długach i niepewnej przyszłości I zespołu seniorów. W czerwcu na kolejnych Walnych Zebraniach Stowarzyszenia KP Górnik do dymisji podali się Czesław Grzesiak, Marcin Korba, a później bracia Michalakowie. Prokurentem, czyli przedstawicielem, który ma dokończyć sprawy bieżące,reprezentować klub, został Marcin Korba. W teorii na jego głowie pozostały sprawy aż 10 zespołów Górnika - dwóch seniorów i ośmiu młodzieżowych.
Narracja całej sytuacji idzie dwutorowo:
1) głos klubu reprezentuje jedynie w swoich felietonach redaktor Bogdan Skiba, a w podobnym tonie wypowiadają się kibice - miasto daje za mało pieniędzy na klub, za duże opłaty za użytkowanie obiektów, jedynym ratunkiem dla Górnika jest zwiększenie dotacji.
2) miasto - wskazuje w jaki sposób wspomaga klub, ile dało, podkreślając odpowiedzialność prawną i finansową zarządu klubu za obecną sytuację.
Czy obie strony mają rację? Czy obie nie są bez winy, a prawda leży po środku?
Dla przypomnienia zarząd stowarzyszenia KP Górnik Wałbrzych musiał się zmierzyć z ogromnym zadłużeniem wypracowanym przez poprzedników z prezesem Tomaszem Jakackim na czele. Wspomniany biznesmen miał być gwarantem pozyskania przez klub sponsorów z Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Niestety, nic z tego nie wyszło- klub finansowo jak i sportowo zaczął upadać. Po rezygnacji Jakackiego przez długie miesiące Górnik funkcjonował na wariackich papierach bez zarządu, co już było ewenementem na skalę krajową. W końcu w lutym 2017 roku powołano nowy zarząd, który oprócz uporządkowania spraw organizacyjnych podjął się zadania obniżenia ponad milionowego zadłużenia. Klubu miasto nie pozostawiło samemu sobie wciąż wspierając dotacjami. Najwięcej klub mógł zaoszczędzić na I zespole seniorów, stąd też takie a nie inne wyniki - spadek z 3.ligi i przeciętny sezon w czwartej (2017/18). Zarząd w ciągu dwóch lat zredukował zadłużenie z ok. 1,2 mln do 300 tysięcy, co jest prawdziwym majstersztykiem, którego postronni kibice nie potrafią docenić.
Miniony sezon 2018/19 miał być przełomowym dla I zespołu seniorów, a w perspektywie również klubu. Liczono na awans do 3.ligi,który mógłby stać sporym magnesem dla potencjalnych sponsorów. Sztab szkoleniowy zbudował mocną jak na ten poziom rozgrywkowy kadrę opartą na zawodnikach z Wałbrzycha, Świdnicy i okolic. Pechowo dla Górnika, w minionej kampanii nie było mocnych na rezerwy ekstraklasowego Śląska Wrocław, choć przez długi czas wałbrzyszanie liczyli się w grze o 1.miejsce w grupie wschodniej.
Klub na chwilę obecną posiada zadłużenie, jakiej wielkości - trudno się dowiedzieć, zdaniem wiceprezydent Bielawskiej wg przedstawionym jej dokumentacji klub zalega opłatami za użytkowanie obiektów w wysokości ponad 100 tysięcy. Z kolei w mediach krążyła kwota 70 tysięcy, której miało brakować, by zespół seniorów wystartował w 4.lidze. I komu wierzyć?
10 lipca, w przeddzień zapowiedzianej akcji kibiców, miejski ratusz zrobił ruch wyprzedzający organizując krótką konferencję prasową,zwaną obecnie briefingiem, nt. finansowania klubu przez miasto. W tabelkach ładnie widać, że Górnik dostaje najwięcej z klubów sportowych w Wałbrzychu, porównano z dotacjami innych miast. Same cyfry mogą wyglądać imponująco, ale przede wszystkim zabrakło analizy pod kątem liczby zawodników, którzy trenują w poszczególnych klubach, a także jaki jest koszt wynajmu dla wszystkich trenujących boisk, sal itp. Padł argument osiągnięć sportowych - jeśli piłka nożna mężczyzn jest najpopularniejszym sportem w kraju, to trudno oczekiwać sukcesów wałbrzyszan na skalę krajową w porównaniu z kolarzami MTB czy bokserami z Imperium Boxing. Zostały podkreślone spadki drużyn juniorów i młodzieżowych Górnika, tylko żaden inny klub nie miał zespołu juniorów w Wojewódzkiej Lidze Juniorów Starszych czy w kategorii juniora młodszego w 2.lidze.
Wiceprezydent w briefingu towarzyszyli Sebastian Raciniewski (Górnik Nowe Miasto Wałbrzych) i Mirosław Furmaniak (PUKS Victoria Wałbrzych). Ten pierwszy został namaszczony na głównego dysponenta środków finansowych na szkolenie młodych piłkarzy w Wałbrzychu. Mowa była o programie, który ma odbudować wałbrzyski futbol. Na chwilę obecną ŻADNA drużyna trampkarzy czy młodzików nie rywalizuje na najwyższym szczeblu wojewódzkim, skąd więc nadzieja, że na Nowym Mieście będą robić to najlepiej?
11 lipca wałbrzyskie media polowały na ostre materiały z kibicami. Pojawiła się ponad setka sympatyków Górnika w różnym wieku i różnej płci. Środki bezpieczeństwa, czyli policji, było aż nadto. Punkt do programu sesji rady miasta dotyczący piłkarskiego Górnika został odrzucony. Za głosowało 6 radnych, ale aż 13 było przeciw, w tym kilku przyjaciół piłkarskiego Górnika, którzy w większości wykupili karnety w ramach akcji #RazemDlaGórnika. Kibiców swojego klubu nie chciał wysłuchać radny Rafał Glapiński, kapitan koszykarzy ... Górnika Wałbrzych. Na szczęście dla kibiców, prowadząca obrady przewodnicząca Maria Romańska postanowiła wysłuchać przedstawicieli kibiców po ostatnim punkcie obrad.
Kilkadziesiąt minut, po wystąpieniach kolejnych mówców, nic konkretnego nie ustalono. Przedstawiciele kibiców podkreślali historię, tradycje, potencjał wizerunkowy, promocję miasta przez sport, a także wypomnieli miastu wysokie opłaty za użytkowanie obiektów (wyższe niż w innych cytowanych dzień wcześniej miastach) oraz zmniejszenie dotacji w porównaniu z rokiem ubiegłym, co spowodowało rezygnację zarządu.
Wiceprezydent Sylwia Bielawska powtórzyła argumenty, które dzień wcześniej przedstawiła dziennikarzom. Podkreśliła problem prawny: klub Górnik nie posiada zarządu, tylko prokurenta, który nie może podejmować samodzielnie decyzji odpowiedzialnych finansowo, więc nie tylko wstrzymana została dotacja na szkolenie młodzieży, ale tak naprawdę potencjalny sponsor, menedżer nie ma z kim rozmawiać. Ponadto przypomniała, że stowarzyszenie ma (miało) swój zarząd, który odpowiada za finanse oraz wyniki sportowe, a nie urząd miasta. Miasto dotuje sport w takim a nie innym wymiarze, a Górnikowi pomaga od wielu, wielu lat, stając się po wycofaniu Zakładów Koksowniczych Victoria praktycznie najważniejszym sponsorem dzięki kolejnym dotacjom czy stypendiom. Bielawska wyjaśniła również, że kwota zależna jest od uzyskiwanych wyników sportowych - nie był to jednak przytyk do obecnej sytuacji wśród juniorów, jedynie wyjaśnienie braku stypendiów dla futbolistów.
Głos zabrał poseł Maciej Badora z frakcji opozycyjnej w stosunku do zdecydowanej większości w Ratuszu. Przypomniał, że zapewnienie warunków do propagowania kultury fizycznej jest po stronie miasta. Ale czy miasto tego nie zapewnia? Badora nieco się zagalopował marząc o ekstraklasie piłkarskiej w Wałbrzychu. Pytanie, które nasuwa się, czemu pan poseł, który niedawno był prezesem WSSE nie wspomógł futbolistów?
Radny Mariusz Kalinowski, aktywnie grający w rozgrywkach oldbojów, więc można podejrzewać, że zna temat sportowy, wypunktował koszty, które przedstawił zarząd w lutym bieżącego roku.
Prowadząca obrady, która wykazała się i tak sporą cierpliwością, bowiem przez większą część dotycząca klubu to powtarzanie tych samych argumentów, zakończyła obrady proponując wrześniowy termin kolejnej debaty już z udziałem prezydenta Romana Szełemeja, który mimo nieobecności śledzi z uwagą sytuację w Górniku Wałbrzych.
Kibice opuścili rozżaleni. Nie można się im dziwić, bo na chwilę obecną wszystko wskazuje, że piłkarski Górnik Wałbrzych przechodzi do historii. Brak zarządu powoduje brak konkretów, niewiadomo czy seniorzy wystartują, niewiadomo co juniorami.
Do kibiców nie trafia argument miasta dotyczący nieudolności zarządu stowarzyszenia KP Górnik Wałbrzych. Nie jest prawdą, to co można zobaczyć w TV Wałbrzych czy przeczytać na walbrzych24.com, że to KOLEJNY zarząd, który nie może dogadać się z miastem i składa rezygnację. Po pierwsze - żaden z poprzednich zarządów (za samodzielnej prezesury Czesława Grzesiaka, potem Mariusza Gawlika) nie narzekał na współpracę z miastem, które wspomagało jak mogło. Dla przypomnienia, dzięki zaangażowaniu miasta Górnik przeszedł proces licencyjny i mógł rozgrywać swoje mecze na remontowanym Stadionie 1000-lecia, a nie przykładowo w Polkowicach, bo i taka była ewentualność. Obecny, a raczej od końcówki czerwca były, zarząd działający od lutego 2017 w niezmienionym składzie, funkcjonował w jasno określonych ograniczeniach finansowych - miasto dokłada ile może, klub szuka sponsorów, których pieniądze idą na układ restrukturyzacyjny spłacając wierzycieli sprzed lat. Jeszcze raz trzeba podkreślić kapitalną ekonomicznie pracę wykonaną przez zarząd stowarzyszenia KP Górnik, ale należy zauważyć szereg niedociągnięć:
 - sprawa wysokich opłat za użytkowanie obiektów - czemu klub nie wystąpił z wnioskiem do Rady Sportu, nie zorganizował okrągłego stołu z innymi klubami w tej kwestii? W chwili obecnej, dla nieinteresującego się sportem, sytuacja wygląda tak, że wszystkie kluby płacą za boiska, ale tylko Górnik narzeka.
- marketing - wielokrotnie pisałem o tym obszarze, gdzie klub nie wykorzystał potencjału, jaki zaprezentowali choćby w czwartkowe przedpołudnie kibice. Pamiątki, gadżety, promocja ligowych meczów, widoczność w mediach - wystarczy się cofnąć nawet nie do czasów drugoligowych, ale o dekadę, gdzie Górnik PWSZ walczył w 4.lidze. Spoty w wałbrzyskiej telewizji, relacje z meczów. Wykorzystać potencjał uczelni wałbrzyskich - ogarnięcie mediów w sieci, czy nawet eventów dodatkowych związanych z meczem (np. kącik małego kibica, sektor rodzinny - budowanie tożsamości lokalnej z klubem). Marketing ściśle powiązany jest pozyskiwaniem reklamodawców, a tych nigdy nie za wiele.
- sponsoring - o mecenat finansowy nad klubem poważnej firmy jest ciężko, o tym wiadomo od lat. Nie wypalił Klub 100, bo skromne wpłaty zostały przejedzone, choć na takiej inicjatywie są budowane kadry I zespołów w mniejszych miejscowościach. W drugiej, trzeciej lidze są drużyny, które nie mają takiej historii, zaplecza czy potencjału ludzkiego jak Górnik, a mimo to funkcjonują na poziomie o którym w Wałbrzychu można pomarzyć. Wiadomo, że chodzi o pieniądze,mimo braku wielkich firm ściągani i opłacani są solidni zawodnicy - w wielu przypadkach ciężar opłacania jednego czy dwóch zawodników od klubu przejmuje mniejszy przedsiębiorca. Czy triumwirat biznesmenów Grzesiak&Michalakowie mieli podobny zamysł?
- szkolenie - nie ma co się oszukiwać nazwiskami, które podaje Bogdan Skiba, zdecydowana większość zawodników grających na szczeblu centralnym faktycznie terminowała w zespołach młodzieżowych, ale futbolu uczyła się w bardziej renomowanych miejscach (Lubin, SMS itp.). Nie została wyłowiona dzięki dobrej grze w Górniku, tylko sami spróbowali sił w nowych klubach. Zarząd nie miał pomysłu na podniesienie jakości szkolenia, nawiązania współpracy z innymi szkółkami/akademiami (czyli to co ma mieć miejsce w niedalekiej przyszłości, a głównym beneficjentem ma być imiennik z Nowego Miasta). Wypominanie przez wiceprezydent spadków drużyn juniorów było nieeleganckie, ale dla postronnej osoby to znak ostrzegawczy - skoro większość zespołów juniorów spada, czyli jest źle szkolona. Nikt nie patrzy, że na poziomie juniorów wynik jest sprawą drugorzędną.
 - kibice - nie ma co pisać o potencjale dwóch tysięcy widzów na domowym meczu Górnika,bo to póki co mrzonka. Fani z różnych powodów omijali Ratuszową (zamknięty sektor C, poziom rozgrywek, nieatrakcyjni fani, cena biletów itp.), ale ich siłę można było zauważyć podczas lutowo-marcowej akcji Razem Dla Górnika, gdzie pieniądze płynęły od sympatyków rozsianych po całym świecie. Są wśród nich tacy, którzy nie byli na meczu biało-niebieskich grających na Stadionie 1000-lecia. No i po 3 miesiącach wygląda na to, że ich wpłaty, lokalnie patriotyczny zryw poszedł na marne. Wielu z nich czuje się oszukanych, wielu nie przyjdzie już na mecz, wielu powróci na trybuny dopiero po latach.
- rezygnacja w czerwcu Grzesiaka&Michalaków oznacza, że jedynie ostał się Marcin Korba, bodaj najmniej znany z członków zarządu. Obecnie czeka go ogrom pracy organizacyjnej - czy to związanej z nadzorem nad zgłoszeniem 9-10 zespołów do rozgrywek, czy też związanych z upadłością klubu. Żadnego z tych panów z zarządu nie było 11 lipca, gdzie głos kibiców był o wiele mocniejszy niż ciche narzekanie i rezygnacja powodująca upadek klubu. Działając w zarządzie stowarzyszenia każdy członek powinien mieć świadomość, że rezygnacja pociąga za sobą pewne skutki prawne (w przypadku Górnika prokurent →wstrzymanie dotacji miejskich→upadek klubu). Prokurent jest pozbawiony decyzyjności w sprawach finansowych, a paradoksem może okazać się sytuacja o której wspomniała p.Bielawska - pojawia się potencjalny sponsor i nie ma z kim rozmawiać z klubu. A ewentualny, na chwilę obecną najbardziej prawdopodobny, upadek klubu to kłopot z dziesiątkami dzieciaków, które trenowali w Górniku, a dziś nie wiedzą w jakiej koszulce będą grać od rundy jesiennej. Skoro nie udało się z I zespołem, to należałoby robić wszystko, by uratować klub - zorganizować konferencję prasową (tak jak w lutym), rozliczyć wydatki, przedstawić ewentualny plan. W lutym zarząd Górnika przedstawił cele krótkoterminowe:
ŻADEN z tych celów nie został zrealizowany, co również świadczy o zarządzie. Zwalanie tylko i wyłącznie na obniżenie dotacji i wysokie opłaty za użytkowanie boisk jest nie fair. Prawdą jest to co podkreślała Sylwia Bielawska - klub nie należy do miasta, ma własną autonomię i miasto nie odpowiada za finanse czy wyniki sportowe. Ze swoich zadań statutowych, czyli zapewnienie uprawiania kultury fizycznej się wywiązuje miasto, inna sprawa to wysokość dotacji czy opłat.
Zarząd powinien wydeptywać ścieżki do każdego mogącego pomóc finansowo, nawet nie patrzeć na opcję polityczną. Skoro przed wyborami zawsze znajdują się chętni do pomocy, może akurat się okazać, że właśnie teraz trafia się kandydat skutecznie organizujący sponsora. Jeśli miasto obcięło dotację w porównaniu z rokiem poprzednim, a budżet nie pozwala na normalne funkcjonowanie - zarząd powinien nękać radnych, tych, którzy wcześniej deklarowali sympatię do klubu, by jeszcze raz pochylili się nad wnioskiem. Inna sprawa, że budowanie budżetu na wirtualnych pieniądzach (nieprzyznane dotacje) czy liczenie głównie na miejską forsę nigdy nie prowadzi do stabilnego budżetu.
Zapewne kilu radnych dopiero podczas wystąpienia kibiców uświadomiło sobie jaką rolę w społeczeństwie Wałbrzycha i okolic (bowiem nie brakowało na sali obrad fanów ze Świdnicy czy Kamiennej Góry), jaka jest rola Górnika w szkoleniu młodzieży, dla których magnesem jest nazwa, tradycja, marka klubu. Czemu do nich nie trafili członkowie zarządu, dlaczego nie działali na zasadzie wyrzucili cię drzwiami, wchodzę oknem?  Próby być może były podejmowane, ale na chwilę obecną wygląda tak, że zarząd zrezygnowany zawinął się pozostawiając klub samemu sobie, który najprawdopodobniej upadnie.
Do końca bieżącego tygodnia DZPN ma otrzymać jasną deklarację do występów w 4.lidze Górnika Wałbrzych. W te chyba po czwartku nikt nie wierzy.
Pytanie co dalej nie z seniorami, ale z klubem Górnik?

piątek, 5 lipca 2019

Awanse, spadki - jak wiodło się wałbrzyszanom w innych klubach

Coraz bliżej rozpoczęcia nowego sezonu 2019/2020, niektóre kluby już trenują, kompletują kadry, inne odpoczywają, a jeszcze inne oczekują ostatecznych decyzji.
Na trzech najwyższych szczeblach rozgrywkowych występowało kilkunastu zawodników wywodzących się, bądź grających w klubach z okręgu wałbrzyskiego.
W Lotto Ektraklasie najwięcej powodów do radości miał świdniczanin Janusz Gol (30 meczów/3 asysty), który z Cracovią sięgnął po 4.miejsce i powoli sposobi się do dwumeczu z FC DAC 1904 Dunajska Streda w ramach eliminacji do Ligi Europy. W minionym sezonie w Europie pokazał się wychowanek Zjednoczonych Żarów i były gracz Lechii Dzierżoniów Patryk Klimala - zagrał 6 minut przeciwko Rio Ave FC, poza tym w lidze w 22 meczach trafił zaledwie raz mając skromny udział w wywalczeniu 5.miejsca w lidze. Lepiej było w Pucharze Polski (3 gole w 6 meczach i finał na Stadionie Narodowym), ale tam obowiązywał obowiązek gry młodzieżowca, który Klimala spełniał w sezonie 2018/19. Swoje małe cegiełki do szóstej lokaty Zagłębia Lubin dorzucili Dawid Pakulski (16/1 gol) i Paweł Żyra (1/0). Ten drugi ponadto ma na koncie kompromitację w PP (1 mecz), grę w trzecioligowych rezerwach (12/2 gole), a wiosnę spędził wypożyczony w 1-ligowej Chojniczance (10.miejsce - 10 meczów/1 asysta). Pakulski w rezerwach zagrał 7 razy i strzelił 2 gole, niedawno przedłużył kontrakt w Lubinie, ale głośno pisze się o ewentualnym wypożyczeniu do Głogowa.
Śląsk Wrocław nie ma powodów do radości,bowiem 12.miejsce to znacznie poniżej oczekiwań. Były piłkarz Zagłębia Wałbrzych w latach 1971-74 Tadeusz Pawłowski prowadził drużynę w 18 meczach i został zwolniony, gdy okupowała ostatnie miejsce w tabeli. Świdniczanin Arkadiusz Piech (liga 24/2gole/3 asysty, PP 3/2 gole) został latem pożegnany przez klub, natomiast wychowanek Nysy Kłodzko Kamil Dankowski (11/0 w lidze, 1/0 w PP) walczy o powrót do formy, którą prezentował rok wcześniej. Obrońca Igor Łasicki utrzymał się z Wisłą Płock (14.miejsce) w ektraklasie (27/1 gol liga, 2/0 PP), ale latem przeniósł się do Pogoni Szczecin. Z kolei w spadkowiczu Miedzi Legnica grali Paweł Zieliński (31/3 gole/2 asysty, 2/0 PP) i Mateusz Piątkowski (14/1 gol, 2/0 PP). Zieliński latem podpisał nową umowę, a Piątkowski już zimą przeniósł się do GKS Tychy - 11/2 gole w 1.lidze.
Rafał Figiel -  4 sezony w Rakowie,
2 awanse, 100 meczów ligowych, 16 bramek
[foto: Norbert Barczyk]
Do ekstraklasy z kolei awansowali: Rafał Figiel (Raków Częstochowa - 10/0 3 asysty) i Kamil Juraszek (ŁKS Łódź - 14/0). Figo jesienią długo leczył kontuzję, a wiosną przegrał rywalizację o miejsce w składzie, niedawny kapitan Medalików w czerwcu przeniósł się do Podbeskidzia Bielsko-Biała, z którego właśnie odszedł Paweł Oleksy. Wychowanek Skalnika Czarny Bór (20/3 gole) przeszedł do BrukBetu Termaliki Nieciecza, który ma ambicje awansowe. W Puszczy Niepołomice, ćwierćfinaliście Pucharu Polski pewniakami w składzie był wychowanek AKS Strzegom Mateusz Bartków (21 liga, 4/1 gol w PP) i były kapitan Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski (31/3 gole, 3/1 gol w PP). Miłosz Trojak jesień spędził w Stomilu Olsztyn, a wiosnę w Odrze Opole - łącznie w 31 meczach strzelił 1 gola. Sensacją rozgrywek był spadek GKS Katowice, gdzie Dominik Bronisławski strzelił 1 bramkę w 12 występach.
W 2.lidze awans wywalczył Bartosz Biel, który strzelił 7 bramek dla GKS Bełchatów. Blisko promocji z Elaną Toruń był duet ekspiłkarzy Górnika Wałbrzych Michała Nowaka (22 mecze - 7 z czystym kontem bramkowym) i Damiana Lenkiewicza (25/0). Kacper Czajkowski (wychowanek Championu Bielawa) zaliczył 12 spotkań w siódmej Stali Stalowa Wola, a były gracz Polonii-Stali Świdnica Daniel Pawlak (3 mecze) po jesieni pożegnał się z Resovią. Spadek zaliczyli Dawid Kubowicz (Siarka - 28/2gole/3 asysty) i Damian Niedojad (Rozwój Katowice -27/3gole/6 asyst), ale obaj nadal będą występować w drugiej lidze - Kubowicz przeszedł do Resovii, a były snajper Lechii Dzierżoniów do Skry Częstochowa.
W 3.lidze największe powody do radości miał Dominik Radziemski, który z Górnikiem Polkowice awansował do drugiej ligi. W 29 meczach trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. W zespole wicemistrza Ślęzy Wrocław trenowanej przez Grzegorza Kowalskiego, jesienią 2 razy wystąpił Kamil Mańkowski i zimą przeszedł do GKS Mirków. W Zagłębiu II Lubin wystąpiło ponad pół setki zawodników, oprócz wspomnianych wyżej Pakulskiego i Żyry grał również 19-letni Dominik Więcek (8/1 gol), 18-letni świdniczanin Damian Kasprzak (7/1 gol). Na 10.miejscu finiszowały rezerwy legnickiej Miedzi - 19-letni kamiennogórzanin Szymon Cukier (2/0) rozpoczął po sezonie treningi z I zespołem, wychowanek Gryfa Świdnica Michał Pojasek w 27 meczach zdobył 2 gole, 18-letni wałbrzyszanin Igor Lewandowski zagrał 14 razy. Zimą z Wałbrzycha do Foto-Higieny Gać (11.miejsce) przeszedł Jan Jakacki, który w 11 meczach strzelił 1 gola. Ogromną niespodzianką jest spadek MKS Kluczbork (13.miejsce), gdzie zimą powrócił 37-letni Bartosz Szepeta, który był jedną z kluczowych postaci zespołu (17/2 gole). Popularni Szepi pojawił się również na pierwszym letnim treningu MKS, więc można podejrzewać, że będzie kontynuował tam karierę. Kłopoty finansowe spadkowicza Rozwoju Katowice dają nadzieję klubowi z Kluczborka, że trzeci z rzędu spadek jednak nie stanie się faktem. Pochodzący z Głuszycy bramkarz Kacper Majchrowski zapisuje sobie po minionym sezonie aż dwie degradacje z 3.ligi, bowiem jesienią bronił w Warcie Gorzów (5 meczów), a wiosną w Lechii Dzierżoniów (13). W gorzowskim zespole wiosną grał wałbrzyski Kaka, czyli Sebastian Surmaj (14/1 gol), jesienią grający w lubuskim czwartoligowcu Carinie Gubin (3.miejsce). Przedostatnie miejsce Lechii Dzierżoniów oznacza nie tylko spadek do 4.ligi, ale i rewolucję kadrową. Już zimą odeszła połowa podstawowego składu, a latem przyszła już kolej na Orzechowskiego i Terpiłowskiego, którzy wypatrzeni zostali przez działaczy z Niecieczy, Majbroda i Trzepacz wracają z wypożyczenia do Piasta Żmigród.
W pierwszej grupie 3.ligi solidnie zaprezentował się Krystian Stolarczyk (Pelikan Łowicz, 9.miejsce 31/3 g), ale już 18-letni Patryk Woźniak (22/2 gole) spadł z MKS Ełk (16.miejsce).
Przemysław Cichocki - kapitan Starowic
w 25 meczach zdobył 5 bramek
[foto:nto.pl]
Na szczeblach regionalnych nie sposób zliczyć wszystkich zawodników, którzy w przeszłości grali, trenowali w zespołach z samego Wałbrzycha, czy okolic. Kilku z nich natomiast miało powody do radości z powodu awansów. Słodko-gorzki sezon zaliczył Michał Bartkowiak - najskuteczniejszy strzelec najlepszego dolnośląskiego czwartoligowca, czyli Śląska II Wrocław. 13 bramek zdobył występując jedynie w rundzie jesiennej. Potem kontuzja i niepewność, bowiem nic nie słychać, by klub podpisał nową umowę z kontuzjogennym, acz błyskotliwym pomocnikiem. Przemysława Cichockiego w Wałbrzychu oglądaliśmy w lutym, gdy gościł z LZS Starowice, a w czerwcu świętował awans do 3.ligi. Co prawda Starowice zajęły drugie miejsce, ale mistrz opolskiej 4.ligi Polonia Głubczyce, zrezygnowały z awansu. Klub byłego obrońcy drugoligowego Górnika Wałbrzych ma wiele do zrobienia w obszarze infrastruktury, mecze zakwalifikowane jako podwyższonego ryzyka, czyli możliwością przyjazdu kibiców gości, będą rozgrywane w Grodkowie.
Dopiero przegrane baraże zadecydowały o braku awansu AKS Strzegom. Zespół trenowany przez Roberta Bubnowicza wiosną wydawało się, że roztrwonił jesienną zaliczkę w postaci zera po stronie porażek i rozgromienia najgroźniejszego rywala Chrobrego II 5:0. W Głogowie gospodarze wzięli rewanż, w pewnym momencie mieli 5 punktów przewagi, a mimo to strzegomianie zdołali odwrócić losy rywalizacji. 13 bramek dorzucił Damian Migalski, 9 Kamil Sadowski, 6 Marcin Morawski, 1 Adrian Zieliński, a wiosną pojawił się jeszcze Marcin Gawlik. Niestety, w dwumeczu ze Śląskiem II (1:3, 1:4) AKS był już bez szans.
Z 4.ligi spadły na tę chwilę aż 3 drużyny z okręgu wałbrzyskiego. Rozczarowaniem była postawa Orła Ząbkowice Śląskie, gdzie występowało sporo młodzieży, również z przeszłością w Wałbrzychu. Radosław Ryl strzelił nawet 2 bramki, Kamilowi Popkowi przypadł rola zmiennika. 13.miejsce na chwilę obecną oznacza spadek, ale w Ząbkowicach Śląskich liczą na kłopoty organizacyjne w Wałbrzychu czy klubach potencjalnych beniaminków z wałbrzyskiej klasy okręgowej. Wiosna na własnym boisku - taki układ gier kapitalnie wykorzystano w Mirkowie czy Bardzie, ale już nie udało się w Żarowie, gdzie za powodzenie misji odpowiadał trener Maciej Jaworski. Najskuteczniejszym strzelcem był próbowany swego czasu przy Ratuszowej Damian Uszczyk z 7 bramkami, a wiosną grali również byli wałbrzyszanie bramkarz Gracjan Błaszczyk i obrońca Szymon Krupczak.
Z klasy okręgowej awans do dolnośląskiej 4.ligi wywalczyły aż 3 zespoły prowadzone przez byłych piłkarzy wałbrzyskich ligowców. Lotnik Jeżów Sudecki prowadzi Artur Milewski, były pierwszoligowiec Górnika, dla którego praca na tym szczeblu nie będzie pierwszyzną,bowiem prowadził z powodzeniem Karkonosze Jelenia Góra czy Chrobrego Nowogrodziec. Pogoń Pieszyce i to w roli beniaminka wprowadził Sebastian Gorząd, który dorzucił jeszcze 2 gole, jego brat bliźniak Sławomir zanotował 14 bramek. Z legnickiej okręgówki awansowała Kuźnia Jawor prowadzona przez Piotra Przerywacza, a jego podopiecznym był 42-letni Rafał Majka, który swego czasu był jego partnerem defensywy w Górniku Wałbrzych. Majka zdobył 3 gole.
Grzegorz Gruszka (Orzeł Lubawka)
[foto:walbrzych24.com]
Z kolei spadek z klasy okręgowej zaliczył Górnik Gorce, który zalicza tym samym drugą degradację z rzędu. Jesienią zespół grał 16-17 letnią młodzieżą, wiosną wrócili do zespołu doświadczeni zawodnicy z Kornelem Dusiem czy Dawidem Marutem na czele. Niestety, nie udało im się nawiązać skutecznej rywalizacji o utrzymanie - wiosną Górnik zdobył zaledwie punkt. Wiosną pasjonującą walkę o utrzymanie stoczył Zdrój Jedlina Zdrój,który w rundzie rewanżowej doznał zaledwie 3 porażek, ustępując w tabeli wiosny tylko Victorii Tuszyn i Pogoni Pieszyce. Nie udała się podobna misja MKS Szczawno Zdrój, która wiosną u siebie straciła najwięcej bramek. Powrót trenera Piotra Borka oraz doświadczonych zawodników, wypożyczenia z Górnika nie przyniosły skutku i Mineralni spadli do A klasy. Tacy piłkarze jak Starczukowski, Tobiasz, Olejnik, Rojek na pewno posiadają potencjał na wyższy niż 6 poziom rozgrywkowy. Ciekawostką jest jeden występ Marcina Wojtarowicza, 41-letniego trenera B klasowych rezerw MKS.
Z A klasy awans uzyskały m.in. zespoły weteranów. W Orle Lubawka mogliśmy oglądać 47-letniego bramkarza Grzegorza Gruszkę, pamiętającego grę Górnika Wałbrzych na stadionie na Nowym Mieście. Partnerem w obronie był Rafał Grzelak były defensor Górnika/Zagłębia czy Białego Orła Mieroszów. Z kolei do wrocławskiej okręgówki awansował dream team Orzeł Marszowice, gdzie gra 3 lata młodszy od Gruszki Jacek Sorbian. Były etatowy kadrowicz reprezentacji juniorów, pomocnik m.in. Ślęzy, Śląska, Górnika Wałbrzych w latach 1997-98, wystąpił we wszystkich ligowych meczach i zdobył 2 bramki. Na tym szczeblu występował również partner Sorbiana z drugoligowego wówczas Górnika Dariusz Filipczak - 45-latek strzelił 13 goli dla wicemistrza gr.II Cukrownika Pszenno.
W B klasie mistrzostwo swojej grupy wywalczył Dominik Grzesiak, gracz najbardziej medialnej ekipy ósmej ligi, czyli KTS Weszło Warszawa. O Dominiku było głośno, po wykluczeniu za przekleństwa po brutalnym faulu przeciwnika, który ukarany pierwotnie został przez MZPN łagodniej niż Grzesiak.

czwartek, 4 lipca 2019

Podsumowanie sezonu 2018/19 Górnika Wałbrzych

Sezon 2018/19 przeszedł już dawno do historii. Czas na zaległe podsumowania.
Wałbrzych reprezentowany był przez piłkarzy Górnika na piątym szczeblu rozgrywkowym i najbliższe dni zdecydują, czy czwarta liga będzie najwyższym poziomem, na którym kibice będą mogli oglądać mecze wałbrzyszan.
Przed pierwszymi treningami trener Jacek Fojna sam wystąpił w oldbojach Górnika w Memoriale imienia Mariana Szei, gdzie w jednym zespole występował z członkami zarządu klubu, czyli braćmi Michalakami. Lipiec to nie tylko sparingi, ale i doniesienia o powrocie w rodzinne strony byłych piłkarzy biało-niebieskich. Kolejno zespół wzmacniali Tomasz Wepa, Mateusz Sawicki, Michał Oświęcimka, Sławomir Orzech, a także wypożyczeni młodzieżowcy, doskonale znani Fojnie z pracy w Gryfie Świdnica - Szymonowie Stec i Tragarz. Do tego ze Świebodzic przyszedł 19-letni Daniel Borowiec, a z Legnicy Oskar Winiarski. Rywalizację mieli wzmocnić powracający z wypożyczeń Piotr Rojek (z Karoliny Jaworzyna Śląska), Dominik Woźniak (z Górnika Gorce). Z testowanych ostatecznie nie trafili m.in. Bartosz Chabrowski i Maciej Majorowicz.
W letnich sparingach wałbrzyszanie grali kolejno z:
FK Nachod 2:0 (bramki Rodziewicza i Sawickiego), Ślęzą Wrocław 0:3, Lechią Dzierżoniów (Chajewski), Orkanem Szczedrzykowice 2:2 (D.Woźniak, Michalak), Karkonoszami Jelenia Góra 3:1 (Wepa, Tragarz, Woźniak), Moto-Jelczem Oława 5:0 (Młodziński 2, Michalak 2, Rytko).
Wśród ubytków znalazły się nazwiska Kamila Drąga (KS Walim), Dawida Maruta (powrót do Gorc), Mateusza Wroczyńskiego (powrót do Górnika Nowe Miasto), Adriana Mrowca (skupił się na grze w rezerwach), a Rojek, Ziobro, Jakubas wypożyczeni zostali do MKS Szczawno Zdrój.
Sezon Górnik rozpoczął od ogrania Orła Ząbkowice Śląskie 3:1. Pierwszą w sezonie bramkę zalicza Damian Chajewski po zagraniu Szymona Tragarza. Jak się na mecie rywalizacji okaże obaj będą liderami klubowej rywalizacji - Chajo strzelił najwięcej goli wśród Górników - 13, a Tragi zaliczył największą liczbę asyst - 14. Mecz ten zapamięta na długo Paweł Tobiasz, który po godzinie gry pojawił się na boisku, a przed końcem doznał paskudnej kontuzji. W tym meczu zobaczyliśmy sztandarowe ustawienie Górnika:
                                                             JAROSZEWSKI
RYTKO                          MICHALAK                  SMOCZYK              KRZYMIŃSKI
                                                    WEPA             OŚWIĘCIMKA
SAWICKI                                                                                                TRAGARZ
                                                                CHAJEWSKI
                                                                WOŹNIAK
W trakcie spotkania Sawicki z Tragarzem zamieniali się stronami. Podczas absencji (nadmiar kartek, kontuzje) któregoś z zawodników oczywiście następowały korekty. Po dojściu do pełnej dyspozycji do bloku defensywnego wskoczył Orzech, a Rytko grywał w środku polu. Na boku obrony grywał również Michalak. Największe problemy były z obsadzeniem pozycji jedynego napastnika. Poprawnie prezentujący się w sparingach Dominik Woźniak nie potrafił sprzedać swych umiejętności w lidze i jesień zakończył ze wstydliwym zerowym bilansem po stronie trafień. Zimą wypożyczony został do Świebodzic, gdzie w rundzie wiosennej strzelił aż 17 bramek (łącznie w A klasie -22). Na tej pozycji próbowani byli Rodziewicz, Sobiesierski, Bogacz, Jakacki czy Dec.
A oto szczegółowy bilans piłkarzy I zespołu Górnika w sezonie 2018/19
Górnik rozpoczął sezon od mocnego uderzenia - 8 kolejnych zwycięstw, takiego otwarcia nikt się nie spodziewał. Wielce pomocny okazał się terminarz, bowiem na 8 meczów, zaledwie 2 były wyjazdowe, a przy Ratuszowej gościł najgroźniejszy rywal Śląsk II Wrocław. W październiku przyszedł sensacyjny domowy bezbramkowy remis z Orłem Prusice, co mogło zwiastować kryzys. Jednak podopieczni trenerów Fojny i Stepnowskiego odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób - najpierw ograli w Nowej Rudzie w pucharowym meczu Piasta 2:0, a potem w niecodziennych okolicznościach wywieźli komplet punktów z Marcinkowic 3:2 (0:2). Niestety, kolejny mecz na Stadionie 1000-lecia przyniósł kolejne rozczarowanie w postaci podziału punktów ze słabiutką Nysą Kłodzko 1:1. Goście grający już od 10 minuty w 10 bronili się dzielnie, by stracić gola dopiero w 83 minucie po uderzeniu Patryka Rękawka, a w doliczonym czasie gry Nigeryjczyk Sule Ayinla doprowadził gospodarzy do rozpaczy. Ostatecznie zimę wałbrzyszanie spędzili na drugim miejscu - niepotrzebne czerwone kartki Oświęcimki, Rytko, remis po słabej grze w rewanżu w Ząbkowicach to dało 3 punkty straty do niesamowicie skutecznych rezerw Śląska, którzy za wyjątkiem meczu z Górnikiem wygrali wszystkie spotkania, a błyszczał w nich Michał Bartkowiak, który z 13 bramkami ustępował jedynie Grzegorzowi Rajterowi (22 gole). Zimą Michał niestety, doznał kontuzji, a mimo, że piłkarze Piotra Jawnego pobili wszelkie ligowe rekordy skuteczności, żadnemu z wrocławian nie udało się strzelić tylu goli co Bartkowiak.
Wałbrzyszanie wiosną mieli do rozegrania jeszcze do rozegrania zaległy mecz w Nowej Rudzie z Piastem, za który najpierw DZPN przyznał walkower Górnikowi, bowiem gospodarze nie byli w stanie zapewnić odpowiednich środków bezpieczeństwa, ale po odwołaniu zapadła decyzja o sportowym rozstrzygnięciu pojedynku na boisku.
W Wałbrzychu nie ukrywano, że celem jest awans. Ale w lutym spadła na trenerów, piłkarzy oraz kibiców prawdziwa hekatomba w postaci informacji o długach i możliwości wycofania się zespołu. Akcja #RazemDlaGórnika stała się głośna w kraju i za granicą. Uspokoiło to na ponad 2 miesiące sytuację, ale niczym bumerang temat wrócił na finiszu rozgrywek. W międzyczasie trener Jacek Fojna testował kilku zawodników, z których ostatecznie trafił jedynie 21-letni Brazylijczyk Allan Cristian dos Santos de Paula. Zimą Górnik sparował z:
LZS Starowice 3:2 (bramki Allana 2, Bogacza), Zagłębiem II Lubin 0:3, Żalgirisem Kowno 0:1, Orkanem Szczedrzykowice 1:1 (Wepa), Ślęzą Wrocław 5:2 (Chajewski 2, Allan, Młodziński, Rodziewicz), Kuźnią Jawor 5:0 (Młodziński, Bogacz, Chajewski, Krawczyk, Allan), , Górnikiem II Zabrze 0:2, Orlą Wąsosz 0:0, Miedzią II Legnica 2:2 (Allan, Rodziewicz), Górnikiem Złotoryja 1:0 (Rodziewicz).
Wiosną zespół rozpoczął od efektownych zwycięstw z Sokołem Wielka Lipa 3:0, 5:1 w Nowej Rudzie. Niestety, w Bielawie Górnik traci 2 punkty po remisie 1:1 i stracie bramki w doliczonym czasie gry - strata do Śląska II urosła aż do 5 oczek. Tydzień później wizyta w Bardzie, gdzie wynikowy rollercoaster 1:0 - 1:2 -2:2 po golu Allan w końcówce meczu. 07 kwietnia na wrocławskim stadionie przy Oporowskiej Górnik przystępował do meczu sezonu z 7 punktową stratą i nawet sukces nie oznaczał odwrócenie rywalizacji o prymat w grupie wschodniej. Porażka 1:3 oznaczała deficyt aż 10 punktów do lidera. Biało-niebiescy nie załamali się i grali do końca sezonu o jak najlepszy wynik. Niestety, informacje o kłopotach finansowych musiały się odbić na dyspozycji w końcówce sezonu, stąd porażka w Świdnicy czy remis z Trzebnicą.
Oto liczby związane z Górnikiem w minionym sezonie:
341- tyle ligowych występów w wałbrzyskim zespole ma na chwilę obecną 29-letni Dariusz Michalak, który pod nieobecność Tomasza Wepy pełnił funkcję kapitana.
67- tyle razy wałbrzyszanie oglądali żółte kartki. Tradycyjnie rekordzistą był Jan Rytko - 9 napomnień, tyle samo zobaczył kapitan Górnika Tomasz Wepa. Zaledwie dwa mecze zespół kończył bez kary indywidualnej. 4 razy natomiast biało-niebiescy byli wykluczeni z gry - Smoczyk (w meczu z Orłem Prusice), Wepa (Śląsk II Wrocław) w wyniku 2 żółtych kartek, Oświęcimka (Piast Żerniki) za niesportowe zachowanie, Rytko (Orzeł Ząbkowice Śląskie) za brutalny faul.
61 - tylu zawodników wg danych związkowego portalu Łączy Nas Piłka zagrało w A klasie w rezerwach Górnika. Najstarszymi byli przedstawiciele rocznika 1983 Adrian Mrowiec - 36 lat 24/12 goli i Wojciech Błażyński, który wystąpił jesienią w 1 meczu (1 gol), by wiosną pomagać w Górniku Nowe Miasto, a najmłodszymi z rocznika 2003 - Szymon Woźniak, Michał Woźniak i Marcin Hertmanowicz.
34 - tylu zawodników dostało szansę od sztabu szkoleniowego w I zespole Górnika Wałbrzych w meczach ligowych i pucharowych minionego sezonu. Bramkarze Reczulski, Bińkowski (którym w rezerwach zdarzyło się grywać również w polu i to z bramkowymi sukcesami), zawodnicy z pola Biskup, Kokoszka,Winiarski, Krupczak figurowali w meczowych ligowych protokołach, ale nie zagrali ani minuty. 15-letni Oskar Bilejszys był rezerwowym tylko w Pucharze Polski.
17 - tyle kolejnych ligowych meczów ze zdobytą co najmniej jedną bramką, tylko Orłowi Prusice jesienią w Wałbrzychu oraz Polonii-Stali wiosną w Świdnicy udało się zachować czyste konto w meczu z biało-niebieskimi.
14 - tyle goli strzelił w Wojewódzkiej Lidze Juniorów najskuteczniejszy w Górniku Adam Niedźwiedzki. Podobnie jak Patryk Rękawek i Michał Zaremba zaliczył występy w pierwszym, drugim zespole seniorów, jak i zespole juniorów. Niestety, juniorzy po zajęciu 12.miejsca żegnają się z WLJ.
7 - tylu zawodników debiutowało w ligowym meczu I zespołu seniorów Górnika w minionym sezonie. Byli to Szymon Tragarz, Daniel Borowiec, Jan Jakacki, Patryk Rękawek, Szymon Stec, Allan, Adam Niedźwiedzki.
5- tyle bramek z rzutów karnych zdobył Michalak, Darek pomylił się w meczu z Unią Bardo (2:0), gdy jego uderzenie obronił Piotr Gembara. 5 to również liczba uzyskanych dubletów - Chajewski z GKS Mirków, Tragarz z Piastem Nowa Ruda i Nysą Kłodzko, Borowiec z MKP Wołów, Allan ze Zjednoczonymi Żarów. Niestety, żadnemu z wałbrzyszan nie udało się strzelić w minionym sezonie hat-tricka.
4 - tylu zawodników zdobyło w minionym sezonie więcej bramek niż najskuteczniejszy piłkarz Górnika, czyli Damian Chajewski. Chajek zaliczył 13 trafień, a w lidze bezkonkurencyjny był Grzegorz Rajter (Orzeł Prusice - 30 goli), natomiast Bartosz Chabrowski (Piast Nowa Ruda) i Jarosław Gołda (GKS Mirków/Długołęka) pochwalić się mogą 17 bramkami, a Rafał Rybiński (Sokół Marcinkowice)-16.
3 - w tylu meczach z rzędu wpisywali się na listę strzelców jesienią Mateusz Sobiesierski, a wiosną Allan. Brazylijczyk grał tylko rundę, ale w 14 meczach aż 9 krotnie zdobywał bramki - średnio półtora bramki na mecz.
1- tyle razy na boisku wystąpił Paweł Tobiasz, który zdobył 1 bramkę i 1 raz był rezerwowym w Górniku w minionym sezonie. Tobi wiosną bronił barw MKS Szczawno Zdrój, gdzie z 7 golami był najskuteczniejszym strzelcem, co nie uchroniło MKS przed degradacją.

środa, 3 lipca 2019

Dolny Śląsk wygrywa Regions Cup!

12 lat temu dolnośląska ekipa trenowana przez Janusza Kudybę i Romualda Kujawę wygrała w Bułgarii rozgrywki Regions Cup. O tym wydarzeniu DZPN wydał nawet okolicznościową książkę. Podobną sposobność ma po czerwcowym turnieju w Bawarii, gdzie dolnośląscy amatorzy okazali się najlepsi w Europie!
Była to 11.edycja Pucharu Regionów, turnieju pod egidą UEFA, bardziej znanego pod nazwą Regions Cup.W pierwszych czterech edycjach Polskę reprezentowała drużyna Małopolskiego ZPN, która nie odegrała znaczącej roli. Po wspomnianym triumfie w 2007, DZPN musiał w trzech kolejnych edycjach uznać wyższość w kraju Wielkopolskiego, Małopolskiego i Kujawsko-Pomorskiego ZPN. W 2015 rozpoczęła się kolejna era Dolnego Śląska, który po wygraniu krajowego finału dotarł do turnieju finałowego w Irlandii, gdzie ekipa prowadzona przez Grzegorza Kowalskiego i Mirosława Drączkowskiego zajęła ostatnie miejsce w grupie. W tamtej ekipie grali m.in. Jarosław Krawczyk, Grzegorz Borowy, Marcin Buryło, Jakub Bohdanowicz, którzy kilka dni temu świętowali tytuł mistrzowski. 2 lata później dolnośląscy futboliści odpadli w turnieju eliminacyjnym na boiskach OZPN Legnica mając w składzie wspomnianych już Krawczyka, Bohdanowicza, Buryło, a także Adriana Repskiego, Dawida Pożaryckiego, Adriana Niewiadomskiego i Mateusza Kluzka.
Początek drogi do bawarskiego złota zaczął się 18 kwietnia 2017 na boisku TOR Dobrzeń Wielki. Wówczas w I rundzie krajowych eliminacji DZPN ograł gospodarzy z Opolskiego ZPN aż 5:1. Grzegorz Borowy dwukrotnie, Paweł Wyżga, Maciej Firlej i Dawid Pożarycki strzelcami bramek, a trener Kowalski postawił wówczas na następującą jedenastkę:
Krawczyk - Buryło, Gołębiewski, Pożarycki, Łątka - Tomaszewski, Borowy, Domaradzki, Szabat - Wyżga, Niedojad.
Dwa miesiące później na tym samym obiekcie DZPN ogrywa Śląski ZPN 2:1 po kolejnym dublecie Grzegorza Borowego i po tygodniu melduje się w Małopolsce, gdzie w Niepołomicach i Grabiach rozgrywany był krajowy finał eliminacji do Regions Cup. Po dwóch z trzech serii spotkań, dzięki korzystnym rezultatom DZPN mógł świętować awans. 3:2 z Zachodniopomorskim przyniósł trzeci z rzędu mecz z dwoma trafieniami Borowego (trzeciego gola dorzucił Bohdanowicz). 2:1 z gospodarzami po trafieniach niezawodnego Borowego i Jakóbczyka. Na pożegnanie przyszła klęska 0:4 z Mazowieckim ZPN, która nie miała znaczenia. Z tamtej ekipy warto wspomnieć o takich zawodnikach jak Maciej Firlej, który później ze Ślęzy Wrocław trafi do Korony Kielce, czy zawodnikach z wałbrzyskich drużyn - Dawid Domaradzki (AKS Strzegom), Piotr Gembara (Unia Bardo), Hubert Górski (Orzeł Ząbkowice Śl.), Damian Niedojad (Lechia Dzierżoniów, ostatnio Rozwój Katowice) czy Marcin Bałut (Karolina Jaworzyna Śląska, ostatnio Granit Roztoka).
Jesienią 2018 na włoskich boiskach reprezentujący Polskę wybrańcy Grzegorza Kowalskiego najpierw ograli Szwajcarów z regionu Vaud 3:1 (gole Magdziaka, Traczyka i Buryło), Mołdawian z Ialoveni 4:0 (Traczyk, Galas, Bońkowski, Kluzek) i nie przeszkodziła porażka, tradycyjna z gospodarzami, z Toskanii 1:2 (trafienie Jarosa). W turnieju trzon oparty był tradycyjnie na graczach Ślęzy (Łątka, Repski, Tomaszewski, Repski, Kluzek, Bohdanowicz, Niewiadomski, Jakóbczyk), Górnika Polkowice (Magdziak, Galas, Ciupka) i Lechii Dzierżoniów (Spaleniak, Borowy, Buryło).
Przez 7 miesięcy trenerzy Kowalski, Opałka, Drączkowski mieli kapitalne warunki zagwarantowane przez DZPN. Kilka konsultacji, zgrupowań, gdzie sprawdzonych zostało kilkudziesięciu zawodników. Dodatkowo zespół musiał się zmierzyć w krajowych eliminacjach do kolejnej edycji.
Paweł Słonecki strzelił Kastylii gola
w 95 minucie. Najważniejsze trafienie
w karierze dzierżoniowskiego
obrońcy. [foto:uefa.com]
W Żaganiu ograno Lubuski ZPN 4:1, a w Dobrzeniu Wielkim Śląski ZPN dopiero po serii karnych.
O bawarskim turnieju już napisano i pokazano w dolnośląskich mediach prawie wszystko. Dla przypomnienia wyniki:
1:0 z rosyjskim regionem Czajka po golu Mateusza Jarosa, remis z Hiszpanami z Kastylii de Leon 1:1 po trafieniu Pawła Słoneckiego w 90+5 minucie, remis z sąsiadami za południowej granicy Hradec Kralove 2:2 po golach duetu ze Ślęzy Adriana Niewiadomskiego i Kornela Traczyka oraz stracie bramki w 95 minucie gry.
Wreszcie finał. Znów mecz z gospodarzami turnieju, gdzie w tej edycji DZPN już dwukrotnie musiał mierzyć się z organizatorami krajowego finału oraz turnieju półfinałowego i za każdym razem przegrywał. Inna sprawa, że te niepowodzenia były bez konsekwencji. 26 czerwca na stadionie w Burghausen oglądaliśmy niecodzienny pojedynek, w którym rumuński arbiter Sebastian Coltescu podyktował aż 5 rzutów karnych! W 35 min. bawarski napastnik Ugur Türk z 11 metrów pokonuje Krawczyka, po tym jak Buryło faulował Friesa. Po 5 minutach, również z wapna, szansę ma Mateusz Jaros, gdy w szesnastce faulowany był Traczyk. Uderzenie zawodnika Piasta Żmigród odbija Dominic Dachs, ale jest bezradny wobec celnej dobitki. Do przerwy remis 1:1.
Druga połowa rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Tym razem zamiana ról - faulowany Jaros, a egzekutorem karnego Traczyk. 1:2 i miejscowi muszą gonić wynik. Na bohatera wyrasta nestor zespołu Jarosław Krawczyk, który broni groźne strzały. W 70 minucie kapitan Bawarii Michael Kraus za dwie żółte wylatuje z boiska, a za moment Traczyk marnuje doskonałą okazję. Wreszcie w 80 minucie biało-czerwoni, w takich trykotach grał DZPN, dopingowany przez sporą grupę przybyłych z Polski kibiców, podwyższa prowadzenie na 3:1. Oczywiście z rzutu karnego - faulowany Traczyk, strzelcem Bohdanowicz. Nerwową końcówkę zafundował rumuński arbiter dyktując w 90 minucie piątą jedenastkę. Pewnym strzelcem był rezerwowy Arif Ekin, ale mimo dłużących się doliczonych minut wynik nie ulega zmianie. Regions Cup trafia do Dolnoślązaków!
Na koniec złoci medaliści, których prowadzili trenerzy: Grzegorz Kowalski, Jacek Opałka, Mirosław Drączkowski i odpowiadający za bramkarzy Marcin Herc.

#1 Jarosław KRAWCZYK - 34-letni weteran kadry Regions Cup. Bronił reprezentując barwy Sokoła Wielka Lipa, Ślęzy i obecnie Orkana Szczedrzykowice. Kto wie, czy by bronił, gdyby nie gwałtowna obniżka formy Spaleniaka z Dzierżoniowa (finał krajowy PL -0 meczów/0 bramek, turniej półfinałowy w Toskanii ITA - 0/0, turniej finałowy w Bawarii GER -4/0)
#2 Grzegorz BOROWY - 30-letni kapitan zespołu, na co dzień grający asystent trenera dzierżoniowskiej Lechii. Najskuteczniejszy w krajowej fazie eliminacji - 7 bramek. (PL -2/3 gole, ITA -3/0, GER-4/0)
#3 Adrian NIEWIADOMSKI - 23 lata, Ślęza Wrocław, wychowanek Bielawianki. (PL-2/0, ITA-2/0, GER-4/1 gol)
#4 Dawid POŻARYCKI - 28 lat, grający w drużynie z ... Opolskiego ZPN - Stali Brzeg, gdzie trafił z Foto-Higieny Gać. (PL-3/0, ITA-2/0, GER-4/0)
#5 Paweł SŁONECKI - 27 lat, po spadku Lechii, chyba czas na zmianę klubu.Bohater meczu z Hiszpanami,gdzie strzelił gola w doliczonym czasie gry. (PL-0/0, ITA-0/0,GER-4/1 gol)
#6 Kornel TRACZYK - 23 lata, po zaliczeniu kilku wrocławskich akademii piłkarskich, w Ślęzie oszlifowany został przez Grzegorza Kowalskiego.  Komplet meczów w turniejach półfinałowych i finałowych, gdzie zdobył 3 bramki. (PL-0/0, ITA 3/1. GER-4/2)
#7 Mateusz KLUZEK - 23 lata, wychowanek MKS Oława, obecnie Ślęza Wrocław. (PL-0/0, ITA 3/1, GER 3/0)
#8 Jakub BOHDANOWICZ -23 letni wychowanek Ślęzy, z najdłuższym stażem w kadrze DZPN Regions Cup. Nic dziwnego - trener Kowalski nie zawodzi się na nim, podobnie jak w klubie. Jedyny zawodnik z kompletem spotkań we wszystkich turniejach finałowych edycji 2017-19. (PL -3/1, ITA 3/0, GER-4/0)
#9 Adam BOŃKOWSKI - 22 letni wychowanek Nysy Kłodzko, po którego grze nie widać, że gra w outsiderze 4.ligi. Latem powinien zmienić klub. (PL-0/0, ITA-2/0, GER-3/0)
#10 Mateusz BASZAK - 21 lat, ostatnie sezony w 4.lidze kończył z największą ilością bramek w grupie zachodniej. W kadrze w zakończonej edycji bez gola. (PL-0/0, ITA-0/0, GER-3/0)
#11 Marcin BURYŁO - 29 lat, wychowanek Unii Jaroszów, podobnie jak były trener Górnika Wałbrzych Jacek Fojna. Oszlifowany w Lechii Dzierżoniów, obecnie grający w Foto-Higienie Gać. Komplet meczów w turniejach w Toskanii i Bawarii,jeden z najdłuższym stażem w kadrze.(PL-0/0, ITA-3/1, GER-4/0)
#12 Bartłomiej KOT - 24 lata, bez meczu w Regions Cup, jedynie w obecnie trwających eliminacjach się pokazał, zostając bohaterem meczu z ŚZPN broniąc aż 3 rzuty karne! (PL-0/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#13 Adrian REPSKI - 25 lat, wychowanek Śląska, z powodzeniem grający w Ślęzie, w Bawarii 2 razy na boisku. (PL-1/0, ITA-0/0, GER-2/0)
#16 Adrian PUCHAŁA - 21 lat, Polonia Trzebnica, bez minuty gry na boisku.(PL-0/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#17 Mateusz JAROS - 26 lat, najskuteczniejszy podczas turniejów w Toskanii i Bawarii - 3 gole w 7 meczach. (PL-0/0, ITA-3/1, GER-4/2)
#18 Patryk CALIŃSKI - 22 lata, po powrocie ze Ślęzy do rezerw Śląska trener Kowalski nie stracił do niego zaufania. W bawarskim turnieju komplet 4 meczów. (PL-0/0, ITA-0/0, GER-4/0)
#19 Szymon TRAGARZ - 20 lat, jedynak z Górnika Wałbrzych, najmłodszy w drużynie. Podobnie jak Kot,Puchała i Jarczak - bez minuty w turniejach we Włoszech i Niemczech, za to z grą w krajowych eliminacjach kolejnej edycji. Oprócz Tragiego trener Kowalski na konsultacjach sprawdzał z wałbrzyskiej drużyny Kamila Sadowskiego, Szymona Steca i Patryka Rękawka. (PL-0/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#20 Tobiasz JARCZAK - 22 lata, zimą zmienił Ślęzę na czwartoligowy GKS Mirków/Długołęka i stał się jedną z największych rewelacji rundy. Spowodowało to powrót do kadry Regions Cup, ale bez minuty gry w turnieju finałowym. (PL-3/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#23 Paweł NIEMIENIONEK - 23 lata. Wypatrzony przez trenera Kowalskiego w słabiutkim Włókniarzu Mirsk radzi sobie w wymagającej 3.lidze, a w Bawarii 3 występy. (PL-0/0, ITA-0/0, GER-3/0)

wtorek, 2 lipca 2019

Złoty but OZPN Wałbrzych 2018/19

22 bramki w Serie A, 8 goli w Pucharze Włoch, 4 bramki w reprezentacji Polski - tak wygląda bilans Krzysztofa Piątka, najbardziej rozpoznawalnego zawodnika pochodzącego z okręgu wałbrzyskiego. A kto był najskuteczniejszym zawodnikiem grającym w minionym sezonie w klubie naszego okręgu?
Najwyżej grającą ekipą była Lechia Dzierżoniów, która niestety z hukiem spadła z 3.ligi. Jednym z powodów był brak następcy, nawet nie Piątka, ale i Damiana Niedojada, który dzięki skuteczności trafił do drugoligowego Rozwoju Katowice. Jesień zapowiadała solidny wynik strzelecki Marcina Buryło, który zaliczył 6 trafień, ale zimą przeszedł do Foto-Higieny Gać, gdzie dorzucił 2 bramki. Najskuteczniejszymi zawodnikami Lechii byli więc Michał Orzechowski i Oskar Trzepacz, którzy zdobyli po 7 goli. 18-letni Orzechowski to nominalny obrońca, latem już zmienił barwy klubowe przechodząc do 1-ligowego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Z kolei Trzepacz, jesienią zanotował jedno trafienie w barwach Piasta Żmigród, a wiosną wypożyczony do Dzierżoniowa napastnik dorzucił 6 bramek, choć mógłby być okazalszy rezultat,bowiem w ostatnim meczu nie wykorzystał rzutu karnego (wcześniej notując 3 celne próby).
W czwartej lidze, w grupie zachodniej najlepszy okazał się AKS Strzegom, który w barażu musiał uznać wyższość Śląska II Wrocław. Najskuteczniejszym okazał się Nigeryjczyk Roland Emeka, zdobywca 22 goli, więcej od niego zdobył Mariusz Baszak z Apisu Jędrzychowice, który drugi rok z rzędu został królem strzelców grupy zachodniej. W grupie wschodniej najwięcej trafień zaliczył napastnik beniaminka Orła Prusice Grzegorz Rajter (30 bramek), a na drugim miejscu w klasyfikacji snajperów uplasował się napastnik wałbrzyskiego beniaminka z Nowej Rudy, Bartosz Charbowski - 17 goli. Najskuteczniejszymi wałbrzyskich czwartoligowców byli:
Górnik Wałbrzych - Damian Chajewski - 13 goli,
Polonia-Stal Świdnica - Rafał Myrta - 12 goli
Bielawianka - Bartłomiej Cegiełka, Daniel Chmielewski - 7 goli,
Unia Bardo - Dawid Kuriata - 12 goli,
Orzeł Ząbkowice Śląskie - Tomasz Piątkowski - 10 goli,
Zjednoczeni Żarów - Damian Uszczyk - 7 goli,
Nysa Kłodzko - Maksymilian Fryczkowski - 8 goli.
A oto poczet królów strzelców w rozgrywkach prowadzonych przez OZPN Wałbrzych. Dane wg portalu Łączy Nas Piłka, więc przyjąć margines błędu, bowiem w wielu przypadkach sędziowie wpisują do systemu błędnych strzelców lub nawet nie pojawiają się żadni strzelcy jak w przypadku kilku spotkań najniższych klas rozgrywkowych.
klasa okręgowa - 34 goli Mateusz Poświstajło (Kryształ Stronie Śląskie)
A klasa gr. I - 39 goli Krzysztof Musiał (Orzeł Lubawka)
A klasa gr. II - 27 goli Mariusz Żyłka (Bielawianka II Bielawa)
A klasa gr. III - 42 gole Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój)
B klasa gr. I - 24 gole Patryk Matuszak (Sokół Kostrza)
B klasa gr. II - 40 goli Wael Mouaddeb (Gryf Burkatów)
B klasa gr. III - 25 goli Marcin Stachura (Wieża Rudnica)
B klasa gr. IV - 24 goli Mateusz Gnojnicki (LUKS Czermna).
Dla Poświstajło jest to drugi triumf z rzędu na szczeblu klasy okręgowej. Bardzo ciekawie zapowiada się jesienią sąsiedzka rywalizacja Mateusza z Jackiem Stępniem z Trojana. W Lądku Zdrój mając wsparcie dwóch przedstawicieli z rodu Poświstajło Marcina i Michała po raz drugi z rzędu strzelił najwięcej bramek w OZPN Wałbrzych!
Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój)
[foto:lkszamekgorzanow.futbolowo.pl]
27-letni kapitan Trojana rok wcześniej na szczeblu B klasy strzelił aż 65 goli, teraz szczebel wyżej o zdobywanie bramek było trudniej, ale i tak rezultat 42 trafień musi budzić szacunek. Karetę ustrzelił w spotkaniu z Sudetami Międzylesie, hat-tricka zanotował w obu meczach z Odrodzeniem Szalejów Dolny, a także z Interem Ożary i KS Polanicą Zdrój. Trafiał w 23 z 30 meczów, w których występował.
Poważnym konkurentem był goleador Gryfu Burkatów Wael Mouaddeb, który miał aż 6 możliwości mniej na podreperowanie swojego dorobku bramkowego. Inna sprawa, że w świdnickiej B klasie byli o wiele mniej wymagający rywale niż dla zespołu Trojana Lądek Zdrój. Mouaddeb zdobył blisko połowę bramkowego dorobku swej drużyny (40 z 87 goli), a rekordowym okazał się mecz z outsiderem Spartą Przełom Pastuchów (14:2), gdzie strzelił aż 9 bramek. Tunezyjczyk spod Świdnicy już dwa lata temu był najskuteczniejszym graczem z Afryki grającym w Polsce - w 2016/17 w 23 meczach zanotował 30 trafień. W tym roku zapewne nie będzie miał sobie równych.
Dla przypomnienia najskuteczniejsi drużyn OZPN Wałbrzych w poprzednich sezonach:
2016/17 - Paweł Rak (LKS Gilów, B klasa) - 69 goli
2017/18 - Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój, B klasa) - 65 goli
2018/19 - Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój, A klasa) - 42 gole.
O ile Stępień nie zawiódł, to Paweł Rak nie zaliczył udanego sezonu. W A klasie jesienią'18 grał w Unii Złoty Stok, gdzie zaledwie raz trafił do bramki rywala, zimą wrócił do Gilowa, gdzie wiosną'19 strzelił 9 bramek. Niestety, nie uchroniło to zespołu LKS przed degradacją, bowiem w gr. II A klasy gorsza okazała się jedynie Klubokawiarnia Roztocznik. Może w B klasie znów rekordy strzeleckie będzie kontynuował Paweł Rak?