czwartek, 28 lutego 2019

Konferencja zarządu Górnika

O ile bohaterowie kultowej komedii z lat 70-tych ubiegłego stulecia nie lubili poniedziałku, tak piłkarze i kibice wałbrzyskiego Górnika mogą od ubiegłego tygodnia powiedzieć "nie lubię czwartku". Najpierw w czwartkowy wieczór 21 lutego, najpierw piłkarze, a po nich czytelnicy portalu walbrzych24.com, dowiedzieli się o ... niezbyt optymistycznej sytuacji finansowej klubu. Chodzi głównie o I drużynę biało-niebieskich, która jesień w czwartej lidze zakończyła bez przegranej, z realną szansą na awans do 3.ligi. Braki w budżecie spowodowały zmianę warunków zaoferowanych futbolistom, którzy nie będą mogli liczyć na takie finanse jak jesienią. Szok, niedowierzanie, pomieszane z atakiem wku...zdenerwowania kibiców, którym jak żyw stanął po raz kolejny obrazek z przeszłości, gdy w Wałbrzychu nie raz wycofywano z rozgrywek zespół seniorów.
Po tygodniu, również w czwartek, zarząd Klubu Piłkarskiego Górnik zwołał konferencję prasową, na której przedstawił obecnie sytuację w klubie. Konferencję szeroko została opisana przez media:
 Całość konferencji na swoim profilu facebookowym wyświetlał sportowy-walbrzych.tv.
Prezes Górnika Czesław Grzesiak w blisko godzinnym wystąpieniu ani nie uspokoił kibiców, ani też nie ogłosił totalnego upadku klubu. 
Na początku swojego wystąpienia całkiem słusznie wrócił do początku kadencji obecnego zarządu. Dla przypomnienia, po rezygnacji ze stanowiska prezesa Tomasza Jakackiego przez dłuższy czas klub funkcjonował na wariackich papierach - bez prezesa, bez osoby, która by odpowiadała za całokształt funkcjonowania największego w ponad stutysięcznym mieście klubu piłkarskiego. Chętnych brakowało, aż trudnej misji podjęły się osoby od lat będący blisko klubu jak i I drużyny Górnika - Czesław Grzesiak, bracia Michalakowie oraz najmniej znany w tym gronie Marcin Korba. Dzięki nim, o czym zresztą prezes Grzesiak wspomniał na początku czwartkowej konferencji, klub nie ogłosił upadłości, podpisano umowy z wierzycielami, zaczęto spłacać zadłużenie. Odbiło się to oczywiście na wynikach sportowych, po spadku z trzeciej ligi, zespół seniorów został czwartoligowym średniakiem. Latem ubiegłego roku, korzystając niejako z okazji, ściągnięto ponownie na Ratuszową byłych piłkarzy Górnika, udało się przekonać do gry młodych świdniczan, a jesienią zespół prowadzony przez Jacka Fojnę, oprócz punktów, zbierał pochlebne recenzje za styl. Wracając do sytuacji finansowej - w ciągu dwóch lat zarząd Górnika zredukował o blisko 2/3! A warte podkreślenia, że za swoją działalność nie pobierają ani złotówki. Redukcja zadłużenia to nie tylko spłacanie wierzycieli, ale i obniżka kosztów funkcjonowania klubu. Stąd taką, a nie inną kadrą mógł dysponować w ubiegłym sezonie Maciej Jaworski, który zapewne wywalczyłby o wiele lepszy wynik, gdyby mógł zaprosić do współpracy zawodników z lepszą jakością niż ci którzy pojawili się wówczas przy Ratuszowej. Również z powodów finansowych pojawiły się zmiany na Stadionie 1000-lecia- mobilna jedna kasa i wyłączona trybuna od strony Chełmca. Dla niektórych kibiców niedogodność, ale dla klubu uzasadniona oszczędność. Gdyby nie narzucona dyscyplina finansowa Górnik pogrążyłby się bardziej w długach, z których nie tylko trudno byłoby wyjść, ale i ciężko byłoby liczyć na pomoc gminy czy miasta Wałbrzych.
W swoim wystąpieniu Czesław Grzesiak przedstawił bardzo dokładnie koszty utrzymania klubu. Prezentowane na konferencji dane można znaleźć na nowej stronie razemdlagornika.pl. Nie jest to jedynie transparentność działalności zarządu, ale odpowiedź na liczne zarzuty, które pojawiły się w internecie po ubiegłotygodniowych informacjach na temat sytuacji finansowej. Niektórzy dopiero teraz mogli sobie uświadomić ile kosztuje funkcjonowanie klubu, mówi się i pisze o konieczności gry w co najmniej trzeciej lidze, a warto uzmysłowić sobie jakie sumy z klubu otrzymują nie tylko piłkarze, ale i szkoleniowcy (średnio 800 złotych brutto/miesiąc). Wysokość kwot na pewno wzbudza uśmiech wśród ekip nie tylko rywalizujących z Górnikiem, ale również niektórych z klas niższych.
Na konferencji przedstawiono sytuację finansową, której podsumowaniem był brak 200 tysięcy do spięcia budżetu. Według wyliczeń zarządu tę dziurę może zasypać wykupienie 4 tysięcy karnetów na rundę wiosenną. 50 złotych za 5 meczów to nie jest fortuna, nie jest to również powalająca kwota, nie do uzbierania. Kibic oprócz wykupienia karnetu  może pomóc Górnikowi odliczeniem 1% podatku na rzecz klubu oraz wpłacić darowiznę.
Tyle konkretów co do konferencji. Z jednej strony ogromny pozytyw za sprawą szybkiej redukcji zadłużenia, a z drugiej niedosyt, że jedyną formą pomocy ma okazać się aktywność kibiców. Redaktor Bogdan Skiba od lat, z uporem maniaka, nawołuje do zapełniania trybun i mimo, że naocznie widzi, że wybredny wałbrzyski kibic przyjdzie na mecz dopiero jak będzie wynik. Od lat nie było frekwencji ponad tysięcznej, jesienna wizyta Śląska II spowodowała obecność blisko 800-900 kibiców, spośród których było wielu, starszych fanów, po części mieszkających obecnie za granicami Polski. Licząc na wpływy z biletów czy karnetów klub może bardzo się przeliczyć. Zwłaszcza, że komfort oglądania meczów na Stadionie 1000-lecia odbiega od tych, które są na innych obiektach szczebla centralnego.
Na konferencji poruszona została kwestia wsparcia przez gminę i miasto. Odniósł się do tego zarówno prezes Grzesiak jak i jeden z obecnych radnych. Na pewno nie jest tak, jak część kibiców uważa, że Wałbrzych zostawił Górnika samemu sobie. W przeszłości były rozpisywane specjalne konkursy, a obecnie wciąż klub może liczyć na dotacje.



Ile w ubiegłym sezonie Górnik otrzymał z gminy Wałbrzych przedstawia raport opracowany przez firmę Statystyka Sportowa, a który udostępnił na twitterze prezes DZPN Andrzej Padewski. W 4.lidze ze względów proceduralnych piłkarze nie mogą liczyć na stypendia, co również nie jest bez znaczenia dla funkcjonowania klubu. Niektórzy, tak jak red. Skiba, nawołują do zmiany uchwał, ale nie byłoby to fair w stosunku do innych dyscyplin. Miasto, gmina poruszają również w ograniczonych ramach finansowych, chętnych do dotacji jest sporo klubów, a porównując zasięg terytorialny, w których grają ligowe zespoły z Wałbrzych to piłkarski Górnik zdecydowanie przegrywa z piłkarkami, siatkarzami, koszykarzami, którzy dodatkowo grają w wyższej niż piąty szczebel rozgrywkowy. 
Na pewno kontrowersyjną sprawą są wysokie opłaty za użytkowaniu obiektu przy Ratuszowej. Idealnym rozwiązaniem byłoby ... sponsorowanie przez spółkę Aqua Zdrój klubu użyczając darmowo boiska, biura itd., co jest praktykowane w niektórych miastach. Ale spółka również ze względów finansowych nie może pozwolić sobie na taki luksus, by odpuścić kilkaset tysięcy w skali roku.
Mimo, że w powszechnej opinii piłka nożna jest najbardziej popularnym sportem, to frekwencja na meczach Górnika nie pomaga w rozmowach z miastem, które i tak stara się jak najbardziej sprawiedliwie podzielić finansowy tort dla wszystkich chętnych dotacji. Frekwencja byłaby większa, gdyby były wyniki, a tych nie ma, bo nie ma pieniędzy - i tak wygląda błędne koło.
Górnik wykazał, że na marketing wydał rocznie blisko 15 tysięcy. Taka kwota na pewno wzbudza uśmiech w klubach ekstraklasy czy 1.ligi. W profesjonalnych klubach są odpowiednie komórki zajmujące się marketingiem, współpracą z kibicami, szukaniem sponsorów itp. W wąskim personalnie zarządzie, dodatkowo pracującym za darmo nie można się spodziewać spektakularnych akcji. A w tym obszarze, zdaniem wielu, klub ma spore niewykorzystane rezerwy. 
Prezes Grzesiak wprost powiedział, że Wałbrzych jest trudnym dla klubów sportowych miastem, chodzenie od firmy do firmy nie przynosi skutku. Są oczywiście sponsorzy wspomagający Górnika drobnymi sumami, ale nie stanowią one mocnego fundamentu budżetu. Jeśli nie ma przedsiębiorstwa, który może stać się głównym sponsorem klubu to należy poszukać, kreatywnie zaprosić do współpracy kilka mniejszych podmiotów. 
W dzisiejszych czasach siłą jest internet. Na dzień dzisiejszy klubowy profil Górnika obserwuje niewiele ponad 1400 osób - i jak tu liczyć na 4 tysiące sprzedaży karnetów? Wśród obserwujących są oczywiście rodziny obecnych, jak i byłych piłkarzy, ale i kibice z całego praktycznie świata. Medium nie do końca wykorzystane, dzięki któremu sporo można zyskać. Strona nie jest prowadzona na bieżąco, a tak zachwalany przez Czesława Grzesiaka na konferencji sklep ma naprawdę ubogą ofertę ograniczającą się jedynie do strojów meczowych i treningowych. Inwestycja w inny asortyment, gdzie można dorzucić logo sponsora, proporczyki, odznaki, artykuły dla dzieci zapewne zwiększyłaby nie tylko sprzedaż, ale i odwiedziny klubowej strony, gdzie można wyeksponować potencjalnych sponsorów. Social media, internet - gdyby klub współpracował z którąś ze szkół media mogłaby prowadzić osoba/osoby praktycznie bezkosztowo (w ramach stażu, praktyki, zaliczenia przedmiotu), współpraca z kolei z wałbrzyską telewizją (Wałbrzych TV lub Dami) to kolejne pole do ekspozycji potencjalnych sponsorów po internecie. Pomysłów jest sporo, co zauważył pod jednym z postów na profilu klubowym były piłkarz, jeszcze z czasów Górnika/Zagłębia Wałbrzych- Łukasz Jaworski, realizujący się obecnie jako wykładowca Wyższej Szkoły Handlowej, a co najważniejsze oferujący swoją pomoc w tym obszarze. Pomysły można czerpać nie tylko z wyższych klas rozgrywkowych, ale wystarczy rozejrzeć się po sąsiadach. W Szczawnie Zdroju nowe rozdanie-nie tylko nowy zarząd, nowy trener, ale i nowe otwarcie w sieci. Niebawem nowa strona internetowa, newsy ze sparingów w większości wałbrzyskich witryn, a poza tym mocna ekspozycja nawet najmniejszych sponsorów na profilu facebookowym- to jest właśnie potężny argument marketingowy.
Ważna jest historia,tradycja górnicza do której również odwoływał się na konferencji prezes Grzesiak w kontekście odliczenia 1% podatku. Wiele klubów odwołuje się do nich w działalności marketingowej, wystarczy spojrzeć w stronę Lubina i akcji #MiedziowaTożsamość. W Wałbrzychu jedynie po awansie do 2.ligi były pozowane zdjęcia przy wózku z węglem. Może nawiązywanie do tradycji górniczych przyciągnęło by wałbrzyskie firmy do finansowania piłkarzy?
Piłkarze po ubiegłotygodniowym szoku trenują w komplecie, póki co nikt nie opuścił zespołu, co nie znaczy, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Co więcej, wciąż trenują Brazylijczycy, choć trudno liczyć, by w obecnej rzeczywistości finansowej stać było klub na ich usługi wiosną. Najbliższe dni na pewno będą nerwowe i niepewne co do przyszłości nie tylko I zespołu, ale i rezerw, których byt w A klasie jest również zagrożony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz