czwartek, 31 maja 2018

Bardo na liście strachu

Mecz Unia Bardo - Górnik Wałbrzych zapowiadał się ciekawie, bowiem stawką było piąte miejsce w tabeli 4.ligi. Bardzianie w bieżącym sezonie nie obronią drugiego miejsca w grupie wschodniej, a w ubiegłym sezonie beniaminek, tworząc na własnym obiekcie prawdziwą twierdzę (zaledwie 2 przegrane - z mistrzem Foto-Higieną i Sokołem Marcinkowice). Do wojewódzkiej kadry na Regions Cup powoływani był bramkarz Piotr Gembara i pomocnik Michał Szabat. A warto dodać, że Unia jeszcze w 2014 roku grała zaledwie w A klasie! W bieżącym sezonie zespół Tomasza Zielińskiego nie jest tak skuteczny - u siebie znów jest groźny dla wszystkich (3:1 z Foto-Higieną!), a wygrały tam tylko rezerwy Śląska i tradycyjnie Sokół. Gorzej na wyjazdach, gdzie więcej od Unii bramek stracił outsider z Jaworzyny Śląskiej. Siła zespołu to doświadczenie, które co prawda nie przyniosło efektu w jesiennym meczu Barda pod Chełmcem, ale już w kolejnych boleśnie przekonały się zespoły ze Świdnicy, Oleśnicy czy ostatnio z Żernik. Niestety, o tym czy defensywa Górnika poradziłaby sobie z Robakiem, Czachorem, czy Chęcińskim, się nie przekonamy.
Za wałbrzyskim zespołem wybierała się grupa kibiców. Do Barda stosunkowo blisko jest z Ząbkowic, Bielawy czy Nowej Rudy, a więc bastionów fan-clubów Śląska Wrocław, policja doszła do wniosku, że mecz Unii z Górnikiem może być okazją do konfrontacji nielubiących się grup.
Stadion w Bardzie
Dlatego też policja nie wydała zgody na organizację meczu na stadionie w Bardzie, gdzie nie ma wydzielonego sektora dla przyjezdnych fanów, typu klatka. Działacze Unii starali się jak mogli, by doszło do rozstrzygnięcia pojedynku z Górnikiem na boisku, a nie przy zielonym stoliku. Opcja z przeniesieniem meczu do Wałbrzycha, co przerabiane było choćby w ubiegłym sezonie przy okazji meczu Olimpii Kowary z Górnikiem, okazała się nie do przeskoczenia dla bardzian ze względu na koszty organizacji i zabezpieczenia meczu przy Ratuszowej. Pojawił się pomysł rozegrania meczu w pobliskich Ząbkowicach Śląskich, gdzie miejscowy Orzeł akurat ligowy mecz rozgrywał na wyjeździe. Na takie, wydawałoby się najbardziej sensowne rozwiązanie, nie przystała policja tłumacząc swoją decyzję zbyt późnym przedstawieniem informacji dotyczącej przeniesienia spotkania na ząbkowicki stadion... Policja również nie wyraziła zgody na rozegranie meczu bez udziału publiczności, bądź bez udziału kibiców przyjezdnych. Wariant nie wpuszczania kibiców drużyny gości praktykowany w tej rundzie jest choćby w Jaworzynie Śląskiej.
Niestety, sprawy proceduralne spowodowały, że trzy punkty bez gry przypiszą sobie w Wałbrzychu.
Działacze Unii robili co mogli, by mecz rozegrano, ale przegrali z systemem.Tym samym Bardo dołączyło do listy strachu przed wałbrzyskimi kibicami.
Fani Górnika Wałbrzych nie należą do świętoszków, ale też nie są chuliganami siejącymi wszędzie zniszczenie. Bodaj tylko raz, jesienią 1998 w Bolesławcu, ich działalność spowodowała niedokończenie meczu. Oczywiście podczas wielu spotkań dochodziło do incydentów z paleniem flag, szalików, prowokowaniem, opuszczaniem trybun. Poza stadionem wielokrotnie brali udział w ustawkach. Po raz pierwszy psychoza antywałbrzyska miała miejsce w sezonie 2003/04, kiedy to odradzający się Górnik/Zagłębie grał w klasie okręgowej. Skałki Stolec mecz swój przeniosły do pobliskich Ząbkowic Śląskich, Nysa Kłodzko i Niemczanka domowe mecze z wałbrzyszanami rozgrywali na ... Stadionie 1000-lecia. Walkowerem mecz oddał Trojan Lądek Zdrój i, co może szokować, Victoria Świebodzice.
W sezonie 2004/05 za wałbrzyskim beniaminkiem w 4.lidze dolnośląskiej jeździła spora grupa fanów, która zaliczyła konkretną awanturę w Brzegu Dolnym, gdzie mecz spokojnie dokończono. Mimo to w Oławie, Wojcieszycach (gdzie swoje mecze rozgrywał Woskar Szklarska Poręba) i Jaworze woleli mecze z Górnikiem/Zagłębiem zamknąć dla publiczności. Kibiców spod Chełmca nie było również we Wrocławiu na meczu ze Śląskiem II. Działacze wrocławskiego przesłali informację do klubu o rozgrywaniu meczu bez widzów w przeddzień meczu, co nie przeszkodziło kibicom pojechać do Wrocławia. Co więcej, miejscowa policja otoczyła opieką przyjezdnych, zabezpieczyła transport na Oporowską i nie widziała nic przeciwko ich udziałowi na meczu. Tymczasem, kibice z Wałbrzycha wracali na dworzec działacze normalnie udostępnili trybuny dla widzów...
Chcąc uniknąć przyjazdu kibiców Górnika w Oławie jeszcze przez dwa kolejne sezony mecze MKS - Górnik/Zagłębie organizowano przy pustych trybunach. Dla wałbrzyszan był również zakaz na mecze z Nysą Zgorzelec - z powodu remontu tamtejszego sezonu. Co więcej, w czerwcu 2008 wałbrzyscy działacze obawiając się zamieszek podczas meczu derbowego z Karkonoszami Jelenia Góra sami zdecydowali się na zamknięcie go dla widzów.
W sezonie 2008/09 na mecz bez udziału widzów postawili działacze Kuźni Jawor i rezerw Ślęzy Wrocław. Rok później, już na szczeblu 3.ligi na podobny krok zdecydowali się organizatorzy meczów MKS Oława (tradycyjnie), Pogoni Oleśnica, Polonii Trzebnica i Tęczy Krosno Odrzańskie. Trzebniczanie walczący o awans rozgrywali swoje domowe mecze w Łozinie, gdzie mecz z Górnikiem oglądała zza płotu spora grupa kibiców. Z kolei w Krośnie Odrzańskim, gdy zauważono, że nie będzie grupy fanów Górnika zaczęto wpuszczać kibiców na trybuny...
Pobyt wałbrzyszan w drugiej lidze to już brak przypadków zamykania przed fanami Górnika trybun. Oczywiście zdarzają się przypadki, tak jak od ponad dekady, że autobusy z wałbrzyskimi fanami są przez policję zatrzymywane po drodze, przyjazd opóźniany, lub kibice sami decydują się na niewchodzenie na stadion.
W ubiegłym sezonie strach przed wałbrzyskimi kibicami padł na Kowary, gdzie spodziewano się konfrontacji kibiców Górnika i Karkonoszy Jelenia Góra. Olimpia zdecydowała się na przeniesienie meczu do Wałbrzycha.
Teraz w Bardzie nie doszło w ogóle do meczu. Co więcej, portal dolfutbol pisał o problemach lidera Foto-Higieny przed meczem z Górnikiem. Znów pojawiły się opcje meczu w Oławie, Wałbrzychu, bez udziału publiczności, ale koniec końców lider zagrał z wałbrzyszanami przy tradycyjnym skromnym udziale sympatyków piłki nożnej.
Wydarzenia z finiszu ekstraklasy i finału Pucharu Polski spowodowały, że kibice znów znaleźli się na cenzurowanym. W wielu przypadkach jest to wyolbrzymienie sprawy, system licencyjny wymógł posiadanie osobnego sektora dla kibiców drużyny gości, choć i to można obejść. W obecnym sezonie zorganizowane grupy kibiców jeżdżą za Bielawianką, Górnikiem i Polonią-Stalą Świdnica. Najgoręcej było podczas meczu bielawian w Świdnicy i Wałbrzychu, ale do konfrontacji, dzięki służbom porządkowym nie doszło.
Na psychozie panującej podczas wyjazdowego meczu Górnika cierpią ci kibice, którzy nie jadą w zorganizowanej grupie, ba cierpią miejscowi, którym niekiedy zamykają cały stadion. Dla kogo więc mają grać piłkarze?

wtorek, 29 maja 2018

Jaskółowski mistrzem świata

Marcin Jaskółowski nie może mieć powodów do radości. Jako bramkarz Górnika Boguszowa-Gorce wraz z kolegami z defensywy legitymuje się średnią 3 straconych goli na mecz. Do tego trenerem w zespole jest przełożony w codziennej pracy. Jaskółowski, co nie jest tajemnicą, jest policjantem, a pełniącym obowiązki komendanta miejskiego wałbrzyskiej policji jest Rafał Siczek - szkoleniowiec Górnika.
Marcin Jaskółowski
[foto:isp.policja.pl]
Oczywiście Marcin również występuje w rozgrywkach branżowych. W grudniu ubiegłego roku w rozgrywkach halowych wspomagał kolegów z Polkowic, z którymi sięgnął po tytuł wicemistrzowski w XIV Halowych Mistrzostwach MSWiA w piłce nożnej. Wówczas w turnieju w Mielnie pomagał również inny wałbrzyski policjant Błażej Gromniak, znany z występów w MKS Szczawno Zdrój.
Jaskółowski z Mielna przywiózł, oprócz srebrnego medalu, nagrodę dla najlepszego bramkarza, co powtórzył w maju w słonecznej Hiszpanii. W Vila-seca rozegrano XV Mistrzostwa Świata Policji w siedmioosobowej odmianie futbolu.  Polacy przystępowali jako obrońcy ubiegłorocznego trofeum, a drogę do obrony przedstawił informacyjny serwis policyjny, a za nim portal sportowy-walbrzych.pl. W finale Polacy ograli Hiszpanów z Almerii 4:0.
Skład zwycięskiej drużyny reprezentacji polskiej Policji:
Andrzej Kuczyński, Gabinet Komendanta Głównego Policji - selekcjoner;
kom. Mateusz Kocyk, Gabinet Komendanta Głównego Policji – trener;
Zawodnicy:
asp. Marcin Jaskółowski (KWP Wrocław), mł. asp. Rafał Gnap (KWP Szczecin), sierż. szt. Marcin Mąka (KWP Olsztyn), sierż. Wojciech Dziura (KWP Katowice), sierż. Kamil Głośny (KWP Katowice), sierż. Patryk Marzec (KGP), sierż. Łukasz Pierzyński (KWP Łódź), sierż. Daniel Pietrycha (KWP Katowice), st. post. Wojciech Dudek (KWP Katowice), st. post. Mateusz Orzechowski (KWP Kraków), st. post. Marcin Szopa (KWP Katowice).
Oczywiście trudno spodziewać się, że policjanci-piłkarze nie mieli przeszłości w ligowych rozgrywkach. I tak:
Patryk Marzec - MVP mistrzostw, w Wiśle Kraków grał w Młodej Ekstraklasie, w 3.lidze w Szreniawie Nowy Wiśnicz i Janinie Libiąż, a później w niższych ligach w Małopolsce,
Daniel Pietrycha grał w pierwszoligowej Polonii Bytom,
Wojciech Dudek w 2.lidze w barwach Ruchu Zdzieszowice ogrywał Górnika Wałbrzych,
Mateusz Orzechowski z Sandecją Nowy Sącz awansował z 3 do 2.ligi, a na tym szczeblu grał jeszcze w barwach Rakowa (m.in. przeciwko Górnikowi), Stali Rzeszów, GKS Tychy,
Wojciech Dziura z nagrodą
Rafał Gnap grał w 4.ligowym Energetyku Gryfino, dziś grający trener występującego w szczecińskiej okręgówce Ogniwie Babinek,
Marcin Mąka to wychowanek Ruchu Chorzów, grał w 3-ligowym Zniczu Biała Piska, gracz Mazura Pisz (klasa okręgowa),
Wojciech Dziura bronił w Ruchu Chorzów (Młoda Ekstraklasa) m.in. przeciwko wałbrzyszaninowi Dominikowi Janikowi, gdy ten grał w Groclinie, potem w 3-ligowym Rozwoju Katowice, a ostatnio w okręgówce w Orle Psary-Babienica,
Kamil Głośny to wychowanek Zagłębia Sosnowiec, z epizodem w drugoligowym Przeboju Wolbrom, obecnie gracz 4-ligowej Przemszy Siewierz,
Łukasz Pierzyński w 3.lidze grał Bukowcu Opoczyńskim, Tomaszowie Mazowieckim,
Marcin Szopa grał w 3.ligowym BKS Stal Bielsko-Biała.
Gdy przeanalizuje się galerię z mistrzostw to nagrodę dla najlepszego bramkarza odbierał nie Jaskółowski, lecz Dziura.
Dla przypomnienia, blisko 32-letni Marcin Jaskółowski bronił w takich zespołach jak Biały Orzeł Mieroszów, Skalnik Czarny Bór, MKS Szczawno Zdrój, Victoria Świebodzice czy Górnik Boguszów-Gorce. Z dwoma ostatnimi zespołami świętował awans do 4.ligi. W bieżącym sezonie mimo sporej ilości straconych bramek bezapelacyjnie jest najlepszym zawodnikiem Górnika wielokrotnie ratując go przed utratą większej ilości bramek.

poniedziałek, 28 maja 2018

Karta z historii - 30 lat temu Górnik najbliżej europejskich pucharów

W zgodnej opinii najlepszą drużynę w swojej historii Górnik Wałbrzych posiadał w sezonie 1983/84. Jako beniaminek zespół prowadzony przez Horsta Panica jesień zakończył na pierwszym miejscu, obok lidera zespołu Włodzimierza Ciołka, do różnych reprezentacji (młodzieżowca, olimpijska) trafili Krzysztof Truszczyński, Leszek Kosowski i Marian Kowalski. Mimo tego kiepska wiosna przyniosła ogromne rozczarowanie i dopiero szóste miejsce. Wielu uważało, że gdyby w rundzie rewanżowej (zaledwie 1 zwycięstwo podczas całej rundy!) udało by się Górnikowi utrzymać dyspozycję z jesieni to w sezonie 84/85 ponownie w Wałbrzychu oglądalibyśmy mecze w europejskich  pucharach. Paradoksalnie Górnik najbliżej piłkarskiej Europy był w okresie schyłku swojej świetności, w przedostatnim sezonie gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, gdy znalazł się niespodziewanie w półfinale Pucharu Polski.
Górnik Wałbrzych wiosną 1988 roku. Od lewej w górnym rzędzie: Andrzej Wojtkowiak , Bogusław Szczepaniak, Waldemar Milewski, Zbigniew Małachowski, Mariusz Sobczyk, Marek Gawryszewski, Sławomir Bącal, Wiesław Stańko, Krzysztof Truszczyński, Ryszard Spaczyński. W środkowym rzędzie: Leszek Harapin (kierownik drużyny), Stanisław Magiera (asystent trenera), Henryk Kempny, Zbigniew Ośko, Józef Trojak, Andrzej Dębski, Andrzej Wójcik, Leszek Kosowski, Piotr Orzechowski (masażysta), Tadeusz Kobiałko (asystent trenera). W dolnym rzędzie: Andrzej Kisiel, Jacek Sobczak, Robert Śmietański, Gerard Marszałek, Krzysztof Widecki, Zenon Przybysz, Jarosław Musiał.
[foto: Piłka Nożna - skarb kibica wiosna 1988]
Górnik Wałbrzych sezon 1986/87 zakończył na dziesiątym miejscu, w ostatniej chwili unikając barażów o utrzymanie się w lidze. W następnym sezonie zespół trenowany przez Henryka Kempnego czekała ciężka kampania. Zespół opuścili m.in. Robert Warzycha, Tadeusz Dolny, Jerzy Kowalik, Mirosław Rusiecki, Sławomir Majewski, których mieli zastąpić powracający z Wrocławia wychowanek Andrzej Dębski, doświadczony Marek Gawryszewski (powrót z Metalu Kluczbork). Górnik długo nie potrafił odnieść zwycięstwa, ale nie był również dostarczycielem punktów. Ostatecznie, mimo zaledwie 6 zwycięstw, udało się na mecie wyprzedzić beniaminków Bałtyk Gdynia i Stal Stalowa Wola. 14.miejsce dawało szansę w barażach, gdzie po ograniu sensacyjnie jedenastego Zagłębia Lubin (2:1, 2:2) dało utrzymanie wałbrzyszanom.
Styl pozostawiał wiele do życzenia. Na szczęście piłkarze Górnika dali wiele radości meczami pucharowymi.
W Pucharze Polski do tej pory największym sukcesem Górnika był osiągnięty półfinał w sezonie 1954/55. Drugoligowy Górnik po ograniu Pogoni Szczecin 2:1 sprawił nie lada sensację wygrywając z Ruchem Chorzów 1:0, co dało przepustkę do ćwierćfinału.Tam biało-niebiescy ograli ŁKS Łódź 2:1, by w półfinale ulec stołecznej Legii aż 1:6. Edycja 1987/88 na szczeblu centralnym rozpoczęła 25 lipca, gdzie wśród trzecioligowców znalazły się ... rezerwy Górnika Wałbrzych! Drugi zespół ograł Małapanew Ozimek 2:1 po golach Artura Milewskiego i Dariusza Kurzeji.  Na tym szczeblu drugie zespoły miały Legia, Stal Mielec, Hutnik Kraków, Motor Lublin,Włókniarz Pabianice, Bug Wyszków, Warta Poznań, Resovia i Zagłębie Lubin, z którym to rywalizowało ...wałbrzyskie Zagłębie (2:0 dla Thoreza). Na powtórkę pucharowej przygody z 1976/77 liczono w Kamiennej Górze, gdzie Olimpia wyeliminowała Polar Wrocław 1:0 po golu weterana Jana Grzesińskiego.
Na miano rewelacji zapracował zespół Stacji Hodowli Roślin (SHR) Wojcieszyce. Trzecioligowiec z okolic lubuskiej Kłodawy ograł Arkę Gdynia 3:0,Gwardię Koszalin 2:0, Ruch Chorzów 2:1 i dopiero w walce o ćwierćfinał uległ ŁKS Łódź 1:2.
W II rundzie PP do gry wkroczyli ubiegłoroczni drugoligowcy. Pod Chełmcem mieliśmy okazję zobaczenia dwóch pucharowych spotkań. Zagłębie, beniaminek 2.ligi przegrał w derbowym pojedynku z Piastem Nowa Ruda 2:3 po dwóch golach Wiesława Latały. Górnik II grał z czołowym zespołem grupy II 2.ligi Górnikiem Knurów stanowiącym bezpośrednie zaplecze mistrza Polski Górnika Zabrze. Niespodzianki nie było - knurowianie wygrali 5:1 po golach Pawła Jandudy 3, Zbigniewa Żurka i Erwina Koźlika, bramkę dla rezerw zdobył 20-letni Artur Milewski. Również pucharową przygodę kończy Olimpia Kamienna Góra po porażce u siebie z Dozametem 1:2 (gol oczywiście Grzesińskiego).
W III rundzie spotkały się zespoły, które wygrały swoje mecze w poprzedniej rundzie.Największą niespodzianką było odpadnięcie Wisły Kraków (2.liga) w Bełchatowie (0:2). IV runda rozgrywana w 7 października już z udziałem zespołów ekstraklasy. Sensacyjnie zakończył się wyjazd do Siedlec, gdzie miejscowa Pogoń wygrywa po karnych, Widzew dopiero po dogrywce eliminuje Zawiszę, Motor wygrywa z Jagiellonią 2:1. W Nowej Rudzie Piast przegrywa z Pogonią Szczecin 0:2.Przeciwnikiem Górnika, który wciąż bez zwycięstwa w lidze, po 10 kolejkach zamyka pierwszoligową tabelę był drugoligowy Włókniarz Pabianice. Henryk Kempny postawił na najmocniejszą wówczas jedenastkę - w bramce Marszałek, w obronie 18-letni Kisiel, na środku Przybysz i Ośko, na lewej Spaczyński, w pomocy Waldemar Milewski, Sobczyk, Kurzeja i Małachowski, a w ataku Kosowski i 20-letni Wojtkowiak. Mecz prowadził słynny Gerard Wit Żelazko, a na trybunach zaledwie tysiąc widzów, którzy oglądnęli bardzo słabe "widowisko". Mecz ustawił szybko podyktowany rzut karny - już w 2 minucie Zenon Przybysz pokonał z 11 metrów Asenheimera. Później kontrę wykorzystał w 25 min. Leszek Kosowski. Kilka minut później kontuzjowanego Milewskiego zastępuje Wiesław Stańko. Losy meczu mógł odwrócić były widzewiak Andrzej Jacek, najlepszy w lidze gracz Włókniarza,po faulu którego Żelazko podyktował karnego. Jacek miał szansę zdobyć kontaktowego gola, ale jego uderzenie z rzutu karnego broni Gerard Marszałek. Na 4 minuty przed końcem miejscowych dobił Kosowski ustalając wynik meczu na 3:0.
Wygrana pucharowa naładowała pozytywnie Górnika tak, że w najbliższym ligowym meczu wygrywają po raz pierwszy w sezonie i to za trzy punkty (za zwycięstwo przyznawano 2 punkty, a za wygraną 3 lub więcej golami 3 pkt) 3:0 z Szombierkami. Trzy kolejne mecze przyniosły marne dwa punkty, a pomeczowe recenzje były zatytułowane Mizeria. Mecz V rundy, inaczej 1/8 finału to przyjazd Olimpii Poznań, która w lidze ograła Górnika 2:1. Rozegrany 18 listopada 1987 pucharowy mecz na Nowym Mieście był jednym z najlepszych od wielu, wielu miesięcy. Solidny Marszałek w bramce, w obronie doświadczenie Ośki, Wójcika i Spaczyńskiego, młody Sobczak, Sobczyk, powracający do pomocy Przybysz i w ataku duet Wojtkowiak-Kosowski. Jerzy Kopa przywiózł do Wałbrzycha przede wszystkim skutecznego Jerzego Kaziowa, z którym nie mogli sobie poradzić defensorzy gospodarzy. Już w drugiej minucie oszukał Dębskiego i wyprowadził Olimpię na prowadzenie. Po 10 minutach jednak remis, a gola strzelił zawodzący w lidze Wiesław Stańko. Wiesław Bzdęga pewnie bronił strzały Sobczyka i Kosowskiego, a tuż przed przerwą Kaziów po raz drugi wyprowadza gości na prowadzenie. Zimno, pochmurnie, ledwie 500 widzów na ogromnym stadionie - nic nie wskazywało, że coś pozytywnego może się wydarzyć na Nowym Mieście. A jednak kibice zobaczyli naprawdę dobry futbol po przerwie i to w wykonaniu podopiecznych Henryka Kempnego! Pierwsze skrzypce gra Zenon Przybysz - najpierw piekielnie mocne uderzenie ląduje na spojeniu słupka z poprzeczką (54'), potem strzałem po ziemi wyrównuje na 2:2 (59'), wreszcie jego dośrodkowanie pięknym szczupakiem kończy Stańko i zrobiło się 3:2 (65'). Niedługo jednak gospodarze się cieszą, bo znów niesamowity Kaziów, już po raz trzeci, pokonuje Marszałka i jest remis 3:3. Mecz nie tracił tempa, a wiele ożywienia wnieśli wprowadzeni po przerwie bracia Milewscy. Gdy spodziewano się dogrywki, w 88 minucie po zagraniu Przybysza zza szesnastki kapitalnie w okienko uderza 19-letni Jacek Sobczak ustalając wynik meczu na 4:3. Jerzy Kaziów nie zdążył już odpowiedzieć golem i awans do ćwierćfinałów Górnika stał się faktem.
W tej rundzie doszło do rewanżu za ostatni finał PP i Śląsk Wrocław ponownie okazał się lepszy od GKS Katowice, sensacyjnie Pogoń Siedlce ogrywa Motor Lublin, kończą swoją przygodę dotychczasowe rewelacje z Wojcieszyc i Ostrowa Wielkopolskiego. Po pucharowym zwycięstwie Górnik wygrywa w lidze z ŁKS Łódź 2:0 po dublecie Waldemara Milewskiego,z którym jak się okazało będzie rywalizować w ćwierćfinale.
Pierwsze mecze ćwierćfinałowych dwumeczów rozegrano 5 i 6 marca. Lech ograł w Szczecinie Pogoń 1:0, co po miesiącu powtórzył przy Bułgarskiej. Śląsk dwukrotnie uległ Górnikowi Zabrze 1:2 i 0:6. Legii przypadła za przeciwnika Pogoń Siedlce, którą ogrywa dwukrotnie 3:0 i 3:1. W rywalizacji ŁKS z Górnikiem zdecydowanym faworytem był zespół Leszka Jezierskiego - w końcu po jesieni trzeci (za Zabrzem i Śląskiem) zespół, podczas gdy wałbrzyszanie zdobyli 10 punktów mniej. Naprzeciwko Bako, Benkowskiego, Chojnackiego, Więzika, Robakiewicza czy Ziobera Kempny wystawił następujący skład:
Marszałek - Małachowski, Wójcik, Spaczyński, Ośko - Sobczak, Przybysz, W.Milewski, Stańko - Kosowski, Wojtkowiak. Mecz sędziował Wit Żelazko, na trybunach 2500.  Do przerwy remis po jeden, gra chaotyczna, na gol Wiesława Stańko odpowiada po 10 minutach Ryszard Robakiewicz. Podobnie jak w meczu z Olimpią gospodarze po wyjściu z szatni przeszli metamorfozę. Już w 52 minucie Bako wyciąga po raz drugi piłkę z bramki, po tym jak w zamieszaniu podbramkowym trafia ponownie Stańko.Pomiędzy 72 a 77 minutą trzykrotnie bomby posyła Przybysz, szanse znów ma Stańko, również Spaczyński, no i Kosowski marnuje sytuację sam na sam...
Mecz w Wałbrzychu zapamiętany był również z przykrego wypadku. W drodze na mecz wśród wałbrzyskich kibiców upadł i zmarł na serce 50-letni mieszkaniec Wałbrzycha. W telewizyjnej Sportowej Niedzieli Dariusz Szpakowski relacjonował to zdarzenie obwiniając kibiców Górnika, którzy w rzeczywistości jako pierwsi próbowali ratować człowieka...
Do rewanżowego meczu wałbrzyszanie podeszli już po rozegraniu 4 ligowych meczów. Obok niespodziewanego remisu z liderem z Zabrza (1:1) i pokonaniu Pogoni (1:0) była porażka w Gdyni z Bałtykiem 0:2 i remis u siebie z Olimpią 0:0, po których Henryk Kempny przepraszał kibiców za bardzo słabą grę podopiecznych. Faworytem meczu w Łodzi byli gospodarze, z kolei goście zagrali w nieco zmienionym ustawieniu. Stańko i Wojtkowiak wylądowali na ławce rezerwowych, a w ich miejsce zagrali Andrzej Dębski i niedoświadczony 20-letni Adam Wróbel mający za sobą ledwie 4 występy.
I połowa to całkowita dominacja łodzian, gdzie brylował Stanisław Terlecki, który w jesiennym meczu ligowym w Wałbrzychu zobaczył czerwoną kartkę. On też w 30 minucie otworzył wynik, który dawał ŁKS już awans. Sytuacja gości pogorszyła się przed przerwą, gdy po akcji Grzegorza Więzika Ryszard Robakiewicz podwyższa na 2:0. Po przerwie miejscowi mocno spuścili z tonu oszczędzając się na ligowe mecze. Goście już bez Wróbla, którego zmienił Stańko, z wolna zaczęli się rozkręcać. W 50' szczęścia próbował Ośko, po chwili groźnie uderzał wspomniany Stańko. Wreszcie w 62 minucie Jarosława Bako pokonuje Ryszard Spaczyński! Gol wyrównał stan meczu. Uaktywnił się Kosowski nękający defensywę łodzian. W 87 minucie mecz mógł zamknąć po akcji Ziobra Więzik. Mecz transmitowała telewizja polska i już zaczęto zapowiedzi retransmisji dogrywki, gdy po kiksie Bendkowskiego piłkę przejmuje Stańko, którego strzał odbija Bako, ale bezradny jest wobec dobitki. 2:2! Sensacyjny awans Górnika staje się faktem.
Oto skrót telewizyjny:
Górnik Wałbrzych jedna z najgorszych drużyn ekstraklasy, zajmuje 13.miejsce tylko dlatego, że Bałtyk,Olimpia i Stal Stalowa Wola zajmujące miejsca za nimi przegrywali za minus 1. Górnik, który po 20 kolejkach miał najmniej strzelonych bramek w lidze (13) walczyć będzie o awans do finału Pucharu Polski. Przeciwnikiem biało-niebieskich był Lech Poznań - w tabeli dopiero 10. W drugim półfinale mistrz i lider z Zabrza grał z Legią Warszawa (trzecia w tabeli przed półfinałami,za ŁKS). Przy Łazienkowskiej karny Dziekanowskiego rozstrzygnął o skromnej wygranej podopiecznych Andrzeja Strejlaua.
Pierwszy mecz w Wałbrzychu wzbudził spore jak na ówczesne czasy zainteresowanie. 4500 widzów w porównaniu z czasami tuż po awansie nie może robić większego wrażenia, ale po ligowej mizerii taka frekwencja wzbudzała uznanie.
Trener Henryk Kempny ustawił zespół bardzo ofensywnie: 1-4-3-3 chcąc wykorzystać maksymalnie pucharową skuteczność Wiesława Stańko. Wałbrzyski zawodnik w tej edycji trafił 5 razy w PP, podczas gdy w lidze bilans wynosi okrągłe ZERO. Mecz mógł i musiał się podobać wałbrzyskiej publiczności, która zachodziła w głowę, czemu tak piłkarze nie grają w lidze. Już w 7 minucie Jakołcewicz wybija piłkę z linii bramkowej po strzale Stańko. W 22 minucie Mariusz Sobczyk w zamieszaniu z 10 metrów pokonuje Zbigniewa Pleśnierowicza. 1:0 ! W 36 minucie ruchliwy niczym żywe srebro Andrzej Wojtkowiak po raz kolejny urywa się obrońcom i zza linii pola karnego minimalnie strzela obok słupka. Do przerwy tylko 1:0. Jednak tuż po przerwie kapitalną akcję przeprowadza Ryszard Spaczyński, który mija kilku rywali, ale w dogodnej sytuacji, wydawałoby się idealnej do zdobycia gola, podał jeszcze do Leszka Kosowskiego. Strzał wałbrzyskiego napastnika Pleśnierowicz odbił na słupek, piłka wpada do bramki i Górnik obejmuje dwubramkowe prowadzenie.
Za chwilę oklaski zbiera Gerard Marszałek za wybronienie sytuacji sam na sam z Kruszczyńskim. W 55 minucie Kosowski faulowany w polu karnym, ale gwizdek sędziego Libicha milczy. W 60 minucie groźnie z dystansu strzela Przybysz, później drugą swoją bramkę może zdobyć Sobczyk, w 71 min. rozpędzony Stańko huknął nad poprzeczką. Górnik szturmował, a tymczasem pierwsza składna akcja Lecha daje mu bramkę. Gapiostwo obrońców wałbrzyszan bezlitośnie wykorzystał Dariusz Skrzypczak. Wynik już się nie zmienił, a po meczu mówiono i pisano o szczęściu poznanian, że nie przegrali 3-4 bramkami.
Po 3 tygodniach rozegrano rewanże. W Zabrzu Legia niespodziewanie obejmuje prowadzenie 2:0, pogoń Górnika nie daje rezultatu i 2:2 premiuje wojskowych. Górnik przed rewanżem po raz pierwszy w historii swoich pierwszoligowych występów przegrywają u siebie z Legią (1:3), potem w identycznym stosunku w Łodzi z Widzewem mimo prowadzenia 1:0, a przed wyjazdem do Wielkopolski zremisował 0:0 u siebie z GKS Katowice.
Emocje w Poznaniu skończyły się praktycznie po pierwszym kwadransie - Andrzej Wójcik fauluje Jerzego Kruszczyńskiego w polu karnym,a jedenastkę na bramkę zamienia sam poszkodowany. Wałbrzyszanie byli zdezorientowani, kilka minut później rajd Skrzypczaka kończy się minimalnie niecelnym strzałem, a minute później Pachelski zdobywa drugą bramkę. W przerwie kibice z Wałbrzycha liczyli na powtórkę z ćwierćfinałów, ale Lech nie zlekceważył rywala, a Górnik nie potrafił przeciwstawić się grającemu z polotem Kolejorzowi. W pierwszym kwadransie po przerwie znakomite szanse marnują kolejno Romke, Pachelski, Kruszczyński. Najgroźniejszą sytuację Górnika zmarnował w 69 minucie Andrzej Wojtkowiak, który strzelił minimalnie niecelnie. Wreszcie ładna akcja Słowakiewicza z Kofnytem, nieudolnie nastawiona pułapka ofsajdowa przez Dębskiego i Pachelski z bliska pokonuje Krzysztofa Wideckiego, który w bramce zastąpił Marszałka.W końcówce meczu zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, gdyby lepiej wyregulowane celowniki mieli Mirosław Trzeciak i Bogusław Pachelski.
Po meczu Henryk Kempny żałował wyniku w Wałbrzychu, gdzie była szansa na zdecydowanie lepszy wynik. Rezultat z Poznania uważał za sprawiedliwy, choć Lech nie wykorzystał wielu sytuacji. Powracających z rewanżowego meczu kibiców Górnika zaatakowali we Wrocławiu chuligani Śląska i przez kilka tygodni prasa żyła tym tematem.
W finale rozegranym na stadionie Widzewa Łódź pogromca wałbrzyszan po serii rzutów karnych (3:2, po remisie 1:1) okazał się lepszy od Legii. A grając już jesienią w Pucharze Zdobywców Pucharów Lech był bliski sprawienia nie lada sensacji, bowiem również po rzutach karnych odpadł ze słynną Barceloną.
Tydzień po przegranym półfinale wałbrzyszanie zmierzyli się z Lechem w lidze i w Wałbrzychu wygrali 1:0 po golu Kosowskiego. Oczywiście nie zabrakło wówczas teorii spiskowych, że poznaniacy w ramach rewanżu za wygrany półfinał odpuścili mecz ligowy.
Teoretycznie Górnika od europejskich pucharów dzieliło zaledwie dwa wygrane rywalizacje z Lechem i Legią. Biorąc pod uwagę postawę podopiecznych Henryka Kempnego w całym sezonie można zaryzykować stwierdzenie, że mogło tak się zdarzyć. W pojedynczych meczach Górnik potrafił zremisować z Górnikiem Zabrze, wyeliminować mocny ŁKS z pucharu, czy Lubin w barażach.
W meczach pucharowych edycji 1987/88 w Górniku Wałbrzych wystąpili:
Leszek Kosowski            6(6) - 3 gole
Zenon Przybysz              6(5) - 2 gole
Wiesław Stańko              6(4) - 5 goli
Andrzej Wojtkowiak        6(3)
Gerard Marszałek           5(5)
Ryszard Spaczyński       5(5)-1 gol
Zbigniew Małachowski   5(5) 
Andrzej Wójcik               5(5) 1 żółta kartka
Mariusz Sobczyk            5(4) - 1 gol
Zbigniew Ośko               5(4)
Andrzej Dębski               5(3)
Waldemar Milewski        5(2)
Jacek Sobczak               3(2) - 1 gol
Adam Wróbel                 3(0)
Andrzej Kisiel                 2(2)
Krzysztof Widecki          1(1)
Dariusz Kurzeja             1(0) 1 żółta kartka
Artur Milewski               1(0)
Sławomir Bącal             1(0).

niedziela, 20 maja 2018

20 lat temu: Górnik wygrywa ze Śląskiem

20 maja mija okrągła 20.rocznica ligowego meczu Górnika Wałbrzych ze Śląskiem Wrocław. W drugiej lidze, będącej drugim szczeblem rozgrywkowym w Polsce, doszło do ostatniej do tej pory rywalizacji pomiędzy tymi zespołami. Wygrał Górnik, na boisku był wyrównany bój, w tamtym sezonie wałbrzyscy juniorzy okazali się najlepsi na Dolnym Śląsku, a na szczeblu centralnym uznali wyższość tylko 3 zespołów. Dwie dekady temu...
Sezon 1997/98 wałbrzyszanie rozpoczęli pod szyldem KP i w przedsezonowym sparingu zremisowali ze Śląskiem 1:1 po golu Sebastiana Matuszaka. Wrocławianie, spadkowicz z 1.ligi trenowany przez Jerzego Kasalika był uznawany jako jeden z faworytów do awansu. Zespół opuścili m.in. Bogusław Cygan, Tomasz Moskal, Paweł Adamczyk,Igor Gołaszewski, Jarosław Góra, Tomasz Unton,Zdzisław Leszczyński, a w ich miejsce wrócili tylko wypożyczeni wychowankowie plus 35-letni Romuald Kujawa powracający z Pogoni Szczecin. O tym, że pobyt w drugiej lidze nie będzie spacerkiem wrocławianie przekonali się już na inaugurację przegrywając 0:2 w Bytomiu z Polonią/Szombierkami. Rundę jesienną Śląsk zakończył na czwartym miejscu z 29 pkt. Liderem był Krisbut Myszków (33 punkty), 2.Ruch Radzionków (31), 3. Aluminium Konin (30).Z kolei wałbrzyszanie po kiepskim początku przeszli nie tylko organizacyjną, ale i sportową metamorfozę. Od października 1997 zespół zaczął występować pod nazwą Górnik Sportowa Spółka Akcyjna, a do dyspozycji trenera Grzegorza Kowalskiego byli nowi zawodnicy:Dariusz Filipczak (Polonia Świdnica), Jacek Banaszyński, Dymitrij Nazarow (Zagłębie Lubin). Po efektownej końcówce zespół zgromadził 20 punktów i przezimował na 10.miejscu.
Wrocławski KS Śląsk, występujący wówczas pod dalekim od historycznego herbem, zimą podpisał umowę o współpracy z Polonią Świdnica. Oprócz tego prezes Ryszard Sobiesiak namówił do przeprowadzki Dariusza Filipczaka grającego jesienią w Górniku. Piłkarz, który ponoć otrzymał sygnał ze Świdnicy, że wałbrzyszanie nie wywiązali się z jakiegoś punktu umowy, postanowił przenieść się do Wrocławia. Śląsk próbując załagodzić napiętą sytuację wypożyczył Górnikowi pomocnika Rafała Klajnszmita, który obok Janusza Jelonkowskiego (Nysa Kłodzko), Emila Nowakowskiego (włoska Matera), Rafała Tragarza i Grzegorza Kopernickiego (obaj Polonia Świdnica) stanowił zimowe wzmocnienie Górnika. Trener Grzegorz Kowalski, wrocławski szkoleniowiec drużyny z Ratuszowej namawiał działaczy do wypożyczenia innych zawodników Śląska - Waldemara Żelasko i Marka Mazura.
Runda wiosenna'98 była jedną z najlepszych w wykonaniu wałbrzyszan w ostatniej dekadzie XX wieku. 3:1 z Odrą Opole to popis debiutanta Janusza Jelonkowskiego strzelca dwóch goli, który ten wyczyn skopiuje dwa tygodnie później w meczu z Polonią Gdańsk (4:1). W derby Sudetów w Jeleniej Górze remis 2:2 to zasługa dwóch trafień Klajnszmita, który celnym rzutem karnym zdecyduje o zwycięstwie nad liderem z Myszkowa (1:0).Po remisach z Miedzią i Aluminium Górnik ogrywa w Rydułtowach Naprzód 3:2, choć gospodarze prowadzili już 2:0! Remis z nowym liderem Ruchem Radzionków 0:0, wygrana w Toruniu z Elaną 3:2 (znów dwa gole Jelonkowskiego) sprawiły, że wałbrzyszanie po 27 kolejkach zajmowali ósme miejsce. Śląsk w tym samym czasie wykorzystał kiepską postawę Krisbutu i mając mecz więcej rozegrany od rywali plasował się na 3.miejscu z punktem straty do lidera z Radzionkowa.
28.kolejka przyniosła pierwszą domową porażkę wiosną Górnika. Pogromcą okazała się Lechia Zielona Góra (2:1) zamykająca tabelę, ale ze względu na tłok w tabeli wciąż licząca na utrzymanie się w lidze. Po meczu wałbrzyszan czekała gorzka połajanka ze strony kibiców i miejscowej prasy.Pojawiły się posądzenia o odpuszczenie meczu. W tej kolejce pauzował Śląsk,bowiem jeszcze przed sezonem wycofał się z rozgrywek Sokół Tychy i rywalizowała nieparzysta liczba drużyn. Spowodowało to, że wrocławianie w tabeli spadli na 5.miejsce, ale do lidera tracili 4 oczka.
W 29.kolejce Górnik pauzował, dzięki czemu mógł się dłużej przygotować do derbowego meczu ze Śląskiem, który u siebie zaledwie zremisował 0:0 z Zawiszą Bydgoszcz. Skorzystali z tego najlepsze drużyny: Ruch Radzionków wygrywa 1:0 z Chemikiem Police, a w meczu na szczycie Aluminium gromi Polonię/Szombierki 3:0.
W środowe popołudnie 20 maja 1998 doszło do ostatnich prawdziwych derbów Dolnego Śląska.
Mecz toczył się nie tylko na boisku, ale i na trybunach. Wałbrzyscy kibice długo się mobilizowali, zwłaszcza, że na jesienny mecz we Wrocławiu (2:0 dla Śląska) nie dotarli, a swoją frustrację wyładowali niszcząc wagony pociągu.
W swoim biuletynie Torcida poświęconym spotkaniu z WKS była szeroka zapowiedź meczu.Zgodnie z zapowiedziami miejscowych szalikowców wspomagali zaprzyjaźnieni kibice z Jeleniej Góry, Koszalina, Tychów, Konina i Gdyni. Prasa w pomeczowych relacjach więcej miejsca poświęciła właśnie kibicowskiej otoczce niż wydarzeniom boiskowym. Oczywiście magnesem był przyjazd kibiców Śląska, których pod Chełmcem spodziewano się nawet tysiąca. Jak się okazało - potwierdził to oficjalny dwutygodnik kibiców wrocławskiego klubu Fan Śląsk - pojawiło się ich 209. Oprócz tych co przyjechali pociągiem eskortowanym przez policję, kibice przyjezdnych docierali innymi sposobami: wcześniejszymi pociągami, transportem kołowym. Kibice zaprzyjaźnionej Wisły Kraków pojawili się już w godzinach porannych. Stadion 1000-lecia oraz drogi przemarszu wrocławskich kibiców przypominały czasy stanu wojennego z powodu nie spotykanej wcześniej liczby policji. Mecz po raz pierwszy był w całości monitorowany, oprócz kilku rac, dymów, spalenia szalików Śląska, do rozrób nie doszło. Również udaremniono obrzucanie pociągu kamieniami przez wałbrzyskich chuliganów.
W pomeczowych sprawozdaniach widnieje liczba 3500 widzów, choć uczestnicy tego meczu (w tym niżej podpisany) spokojnie potwierdzą, że ta cyfra nie oddaje rzeczywistości, bowiem kibiców było więcej. Zresztą Tygodnik Wałbrzyski pisał o nawet o sześciu tysiącach kibiców na trybunach przy Ratuszowej! Przyjmując nawet liczbę 3,5 tysiąca to jest to wówczas największa frekwencja przy Ratuszowej w sezonie 97/98. W całym sezonie większa liczba widzów była na meczach (dane wg Piłki Nożnej):
6 000 - Ruch Radzionków - Kem-Bud Jelenia Góra (3:1, 33.kolejka)
5 000 - Aluminium - Polonia/Szombierki (3:0, 29.kolejka), Odra Opole - Śląsk (0:1, 34.kolejka)
4 500 - Śląsk - Polonia/Szombierki (1:2, 18.kolejka)
4 000 - Odra Opole -KP Wałbrzych (2:0,1.kolejka), Odra - Warta Poznań (2:0, 3.kolejka), Odra - Polonia/Szombierki (1:2,6.kolejka), Aluminium Konin- Śląsk (0:0, 23.kolejka), Aluminium - Chemik Police (1:0, 27.kolejka).
A więc pierwsze mecze opolskiej Odry w 2.lidze, mecze na szczycie w Koninie oraz świętowanie awansu w Radzionkowie.
Opis bramki i składy
w Gazecie Wyborczej
Prasa wydarzeniom boiskowym poświęciła mniej miejsca. Wrocławianie prowadzeni już przez Aleksandra Papiewskiego, który sezon rozpoczął w roli szkoleniowca Lechii Zielona Góra, musieli wygrać w Wałbrzychu, by przedłużyć nadzieje na powrót do 1.ligi. Trener znakomicie zna obiekt przy Ratuszowej, bowiem w latach 80-tych pracował z piłkarzami Zagłębia Wałbrzych. W jedenastce, którą desygnował przeciwko gospodarzom znaleźli się m.in. dwaj byli zawodnicy wałbrzyskiego klubu - Ireneusz Adamski wywalczył dwa lata wcześniej awans do 2.ligi, a Dariusz Filipczak zakładał koszulkę Górnika zaledwie rundę wstecz. W bramce grał Tomasz Bobel, który powoływany był wcześniej do młodzieżówki, a potem grał wiele lat w Niemczech. W obronie 36-letni weteran Waldemar Tęsiorowski pamiętający okres Śląska w drugiej połowie lat 80-tych ze zdobyciem Pucharem Polski na czele. W ataku straszyć mieli Dariusz Michaliszyn, który strzelał bramki w 1.lidze dla Zagłębia Lubin,Śląska, a ligę niżej dla Lechii Dzierżoniów i Ślęzy, a także świdniczanin Remigiusz Jezierski, który później będzie strzelał ekstraklasowe gole nie tylko dla wrocławian, ale i dla Ruchu Chorzów, Górnika Łęczna czy Jagiellonii Białystok.
Z kolei Grzegorz Kowalski mógł skorzystać z usług Zbigniewa Wójcika, który wyleczył uraz stopy przez co na ławkę rezerwowych wrócił Nazarow, który w jesiennym meczu przy Oporowskiej wyleciał z boiska za dwie żółte kartki. Sporą niespodzianką była obecność w ataku Rafała Tragarza. Świdniczanin wiosną 5 razy pokazał się na boisku, ale zawsze w roli zmiennika. Popularny Rura był autorem najgroźniejszego strzału w I połowie. Do przerwy kibice głównie skupili się na obserwacji tego co dzieje się na trybunach, bowiem na boisku było głównie nerwowo i chaotycznie. Indywidualne akcje Emila Nowakowskiego czy Dariusza Michaliszyna nie mogły zadowolić wybrednych sympatyków, którzy w sporej części po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawili się na Stadionie 1000-lecia.
Najwięcej kontrowersji było w 28 minucie. Niemiłosiernie wygwizdywany i wyszydzany Dariusz Filipczak wpadł w pole karne, a pod nogi rzucił mu się Jacek Banaszyński. Filipczak upadł, a Tadeusz Stachura sędzia z ekstraklasowym doświadczeniem, zamiast jedenastki pokazał żółtą kartkę zawodnikowi Śląska. Schodzący po meczu Filipczak sędziowanie nazwał skandalem i głównie na arbitrze skupiły się pretensje gości. Druga połowa była o wiele ciekawsza, a już sam jej początek był piorunujący. W 46 minucie pochodzący z Ząbkowic Śląskich Tomasz Stelmach huknął w spojenie słupka z poprzeczką, a minutę później Piotr Zajączkowski po faulu na Tragarzu ogląda drugą żółtą kartkę! Mimo przewagi jednego zawodnika wałbrzyszanie nie potrafili stworzyć wielu sytuacji podbramkowych. Bomba z rzutu wolnego Piotra Borka mija bramkę Bobela, a w odpowiedzi również po wolnym Filipczak mógł zaskoczyć Banaszyńskiego.
Wydawało się, że te futbolowe szachy zakończą się tradycyjnym derbowym remisem, ale w ostatniej minucie z prawej strony dośrodkował kapitan Górnika Krzysztof Radziemski. W polu karnym najsprytniej zachował się jeden z najniższych na boisku Dariusz Zawalniak, który zmienił w trakcie meczu Tragarza. Napastnik miejscowych odważnie wbiegł pomiędzy rosłych napastników i efektowną główką pokonał Bobela. Chwilę po wznowieniu sędzia zakończył mecz, a na trybunach zaczęła się euforia.
Występy drugoligowców wówczas oceniał zarówno katowicki Sport jak i krakowskie Tempo. Wg prasy (oba dzienniki wystawili takie same noty) najlepszymi zawodnikami Górnika w meczu ze Śląskiem byli: Emil Nowakowski i Janusz Jelonkowski (nota 7). 6 otrzymał Zbigniew Wójcik, na 5 zagrali Banaszyński, Łukasik, K.Radziemski, Zawadzki, R.Matuszak i Tragarz, a najsłabiej ocenieni zostali obrońcy Borek i Solarz - 4 w skali do 10. Natomiast na łamach Gazety Wyborczej w skali 1-5 swoich podopiecznych oceniał Grzegorz Kowalski. Trener wystawił tylko dwie oceny 4 i 4,5, te niższe dostali Łukasik, Solarz, Borek, Zawalniak, Radziemski, Zawadzki, a wyższe Banaszyński, Wójcik, Matuszak, Nowakowski, Jelonkowski i Tragarz.
Skrót z tego meczu można zobaczyć na youtube:
Mecz zapamiętany został głównie przez otoczkę towarzyszącą wokół spotkania. Otoczkę wytworzoną w Wałbrzychu, bowiem dla Śląska był to mecz jeden z wielu. Porażka przekreśliła szanse na awans, a do końca rozgrywek przytrafiła się wpadka na boisku spadającej z ligi Warty Poznań. Górnik z kolei nie nabrał rozpędu. Wizyta Zawiszy to kuriozalny remis 2:2,mimo prowadzenia 2:0 do 88 minuty, porażka 0:1 w Namysłowie po golu już w 1.minucie, pokonanie Warty Poznań 2:1 i przegrana w Policach 2:3 mimo dwukrotnego obejmowania prowadzenia.
Po sezonie Górnik wycofał się z rozgrywek drugoligowych i przez dwadzieścia lat pod Chełmcem oglądamy wzloty (mniej) i upadki (niestety) więcej. Śląsk powrócił do 1.ligi, spadł z niej, by stoczyć się nawet do 3.ligi, ale odbudował się powracając na należne mu miejsce świętując 6 lat temu mistrzostwo Polski, grywając w europejskich pucharach. 20 lat temu w Wałbrzychu mogliśmy mówić, że można powalczyć ze Śląskiem - I drużyny w tej samej lidze, juniorzy Górnika lepsi od wrocławskich rówieśników. Obecnie o różnicach pomiędzy oba klubami nie ma nawet co pisać, zarówno dzielącej I zespoły czy juniorów, bowiem Śląsk w każdym obszarze jest na innym poziomie zarówno organizacyjnym jak i sportowym.

Rewanż na Oleśnicy, czyli Liga Mistrzów przy Ratuszowej

Po meczu Górnika Wałbrzych z Bielawianką było głośno jedynie z powodu kibiców. Goście wygrywając przy Ratuszowej sprawili, że Jacek Fojna przegrał pierwszy mecz w roli trenera na własnym boisku. Z dwóch wyjazdowych meczów do Wołowa i Wielkiej Lipy biało-niebiescy przywieźli 4 punkty. Oba miały podobny przebieg: optyczna przewaga wałbrzyszan, skuteczność rywali, którzy do przerwy prowadzą 1:0, po przerwie ponownie ataki Górnika, dwa gole. MKP udało się wyrównać w samej końcówce meczu, a Sokół został trafiony w ostatniej minucie i zabrakło czasu na wyrównanie.
W 26.kolejce na Stadion 1000-lecia przyjechała Pogoń Oleśnica. Garstka kilkudziesięciu widzów, którzy we wczesne sobotnie popołudnie postanowili obserwować czwartoligową kopaninę, mogła obserwować wielką piłkę, ale tylko i wyłącznie za sprawą jednej osoby. Szkoleniowcem gości jest Zbigniew Mandziejewicz, wieloletni obrońca Śląska Wrocław, zdobywca krajowego dubletu z Legią Warszawa, z którą wystąpił również w Lidze Mistrzów, będąc bohaterem meczu w Blackburn (0:0), które dało awans do ćwierćfinału edycji 1995/96. Popularny Mandziej w przeszłości prowadził zespoły drugo- i trzecioligowe. Pogoń Oleśnica, nic nie umniejszając zespołom, choćby z Marcinkowic, czy Wielkiej Lipy, to czwartoligowa firma. Dwie dekady temu zaliczyła nawet epizod w drugiej (obecnie pierwszej) lidze oraz była rewelacją Pucharu Polski. Z tamtych złotych czasów w klubie został jedynie ...kierownik drużyny Zenon Olewiński, odpowiednik wiecznego Czesława Zaparta w Wałbrzychu. Od tamtej pory Pogoń przeżywała i spadki i awanse, a po bieżącym sezonie pożegna się z 4.ligą. Zespół oparty na młodzieży, głównie wychowankach oleśnickiej Akademii Piłkarskiej, wspomaganej przez urodzonych w pierwszej połowie lat 80-tych ub. wieku Siódmaka i Koselskiego, szybko stał się dostarczycielem punktów. W klubie miejsce postanowiono ratować sezon zmieniając trenera - Marcin Jurasika zastąpił Waldemar Tęsiorowski, który szybko wyjechał za Ryszardem Tarasiewiczem do Tychów. Wspomniany Zbigniew Mandziejewicz rozpoczął pracę od 1:4 w Bardzie z Unią, ale już drugi mecz, właśnie z Górnikiem Wałbrzych przyniósł sensacyjne 3:0. Dla gości był to najgorszy występ nie tylko jesienią, ale w całym sezonie. Z kolei oczekujący przełomu w wynikach Pogoni po tym zwycięstwie srogo się rozczarowali, bowiem kolejne wygrane przyszły dopiero w kwietniu i maju br. Największą gwiazdą zespołu jest 22-letni Piotr Kotwa, strzelec 10 bramek, z czego wiosną trafił ośmiokrotnie.
Trener Jacek Fojna do boju posłał jedenastkę, która kończyła mecz w Wielkiej Lipie. Więc Michalakiem na prawej obronie, duetem stoperów w osobach Smoczyka i Maruta, w środku z trójką Rytko-Błażyński-Chajewski, Wroczyńskim na prawej, Sobiesierskim na lewej stronie, Rodziewiczem w ataku. Nie mógł zagrać za kartki Kamil Młodziński, a urazy wykluczyły Damiana Bogacza, Denisa Deca.
Pogoń Oleśnica była, niestety, najsłabszym przeciwnikiem jaki zaprezentował się na murawie przy Ratuszowej. Gospodarze nie grali dobrego meczu, ale spokojnie mogli wygrać o wiele wyżej niż końcowe 3:0. Mecz prowadziła trójka sędziowska z OZPN Jelenia Góra z Waldemarem Sochą na czele i widać było doświadczenie wyniesione przez niego z wyższych lig. Pokazał tylko jedną żółtą kartkę, a co najmniej 4-5 zawodników obu drużyn zawdzięczają, że nie trafili do protokołu z powodu kar indywidualnych. Socha oszczędził gości w 20 minucie, kiedy to Kacper Rogala tak nieporadnie łapał piłkę, że Mateusz Krzymiński skorzystał z okazji i wpakował piłkę do siatki. Arbiter odgwizdał problematyczny faul na oleśnickim bramkarzu. W Górniku wyróżniał się Damian Chajewski, który momentami bawił się z rywalami przekładankami, technicznymi sztuczkami. Również w sytuacji sam na sam zlekceważył Rogalę próbując go nieudolnie lobować. O wiele lepiej w podobnej sytuacji zachował się Jan Rytko,który po ładnym zgraniu Wroczyńskiego, minął bramkarza i z końcowej linii dośrodkował, gdzie Miłosz Rodziewicz głową zdobył pierwszego gola.
Miłosz Rodziewicz - 4 gole w ostatnich
3 meczach [foto:wdwi.pl]
W drugiej połowie Pogoń zaczęła popełniać dziecinne błędy przy wyprowadzaniu piłki, że długimi chwilami nie potrafiła wyjść z piłką z własnej połowy. Gospodarze z kolei nie potrafili udokumentować przewagi bramkami. Ani Rytko po kapitalnym rajdzie, ani Chajewski czy Wroczyński nie potrafili posłać piłki czy to w światło bramki, czy też do lepiej ustawionych partnerów. Drugą bramkę strzelił Chajewski, który wykorzystał chaos w oleśnickiej defensywie, wyłuskał piłkę i mocnym strzałem pokonał Rogalę. Goście obudzili się w okolicach 70 minuty, kiedy najgroźniejszy wśród nich Kotwa zobaczył żółtą kartkę za brzydkie wejście łokciem w Smoczyka, a trener Mandziejewicz zmienił Stanisławskiego na młodziutkiego Pietrzaka. Wałbrzyszanie coraz więcej notowali strat, a piłkarze Pogoni coraz odważniej zapędzali się pod bramkę Jaroszewskiego. W najgroźniejszej sytuacji popularny Jogi wybiegiem poza pole karne nieco przestraszył rywala, który po odbiciu piłki nogą przez bramkarza skupił się na krzyczeniu o rzekomej ręce niż na posłaniu piłki do pustej bramki.
Tuż przed końcem meczu Pogoń znów została na spalonym - Jaroszewski wprowadził piłkę do gry dalekim wykopem, Rodziewicz wygrywając pojedynek główkowy zgrał do Sobiesierskiego, który zrewanżował się udaną akcją i asystą przy drugim trafieniu 18-letniego Rodzyna.
Górnik wygrał zasłużenie 3:0, ale w grze widać było sporo mankamentów, na które na bieżąco reagował Fojna. Lekkomyślne szukanie efektownych zagrań, które kończyły się niepotrzebną stratą, nieodpowiednie wybory pod bramką Pogoni - gdyby Rodziewicz był dostrzeżony przez Rytko czy Chajewskiego spokojnie skompletowałby hat-tricka. Mateusz Wroczyński notorycznie zapominał o grze w defensywie, za którego wielokrotnie musiał popracować Dariusz Michalak i który często musiał młodszemu koledze przypominać o jego boiskowych obowiązkach. Dla Dawida Maruta był to pierwszy występ od początku meczu, większych błędów nie popełnił, ale prawdziwy sprawdzian czeka go podczas najbliższych spotkań z bardziej wymagającymi rywalami.
Do zakończenia sezonu pozostały 3 tygodnie, 4 kolejki, w tym 3 weekendowe plus czwartkowe granie w Boże Ciało. O pierwsze miejsce dające prawo gry w barażu o 3.ligę grają Foto-Higiena Gać z rezerwami Śląska. Oba zespoły mają po tyle samo punktów, ale gacianie posiadają handicap w postaci korzystniejszego bilansu dwumeczu. Wrocławianie muszą liczyć na to, by Foto-Higiena zgubiła punkty na wyjeździe ze słabiutkimi Pogonią Oleśnica i Nysą Kłodzko lub u siebie z Górnikiem lub Unią Bardo. Jednocześnie Śląsk II musi wygrać z Orłem, oboma Sokołami i w derbach Wrocławia z Piastem Żerniki.
Matematycznych szans na utrzymanie nie ma już Karolina Jaworzyna Śląska, w której wystąpił nawet trener Tomasz Idziak. Porażka w Wałbrzychu oznacza również spadek Pogoni, która nie wyprzedzi już trzynastej Wiwy Goszcz. W trudnej sytuacji jest MKP Wołów (6 punktów straty do Wiwy, 8 do Nysy), a czwarta lokata od końca (obecnie okupowana przez Wiwę) da utrzymanie w przypadku awansu do 3.ligi mistrza grupy wschodniej. Gdyby stało się inaczej wówczas ostatnią bezpieczną lokatą jest dwunasta (obecnie Nysa z 30 punktami). Z kolei poznaliśmy już pierwszego beniaminka w nadchodzącym sezonie,bowiem Piast Nowa Ruda po wygranej z trzecim w tabeli LKS Bystrzyca Górna na 5 kolejek przed końcem ma nad nim 16 punktów przewagi.

środa, 16 maja 2018

Karny handicap?

Bieżący sezon w historii Górnika Wałbrzych nie będzie miał szczególnego miejsca. O kampanii 2017/18 będą jedynie dłużej pamiętać debiutanci w I zespole seniorów. Spadkowicz z 3.ligi stał się ligowym  średniakiem, a nadzieje na powrót na należyte miejsce w hierarchii piłkarskiej trzeba odłożyć na później.
Jest jednak pewien element futbolowego widowiska, który sprawia, że obecny sezon jest wyjątkowy dla wałbrzyskiej drużyny. Nigdy bowiem wcześniej rywale Górnika nie zmarnowali tylu rzutów karnych co w obecnym sezonie!
Czwartoligowi sędziowie w sezonie 2017/18 odgwizdali w 24 meczach 11 rzutów karnych przeciwko biało-niebieskim. Liczba spora, ale nie jest spowodowana zmianami przepisów gry, nieudolnością arbitrów, tylko niefrasobliwością bloku defensywnego Górnika. Zarówno bramkarz Damian Jaroszewski jak i doświadczeni, ograni partnerzy z obrony jak Marcin Smoczyk, Dariusz Michalak czy Adrian Mrowiec, powinni być gwarancją pewności.Tymczasem zdarza się wciąż proste błędy, spóźniona interwencja we własnym polu karnym, która powoduje, że sędzia nie ma innego wyjścia jak odgwizdać rzut karny.
Na chwilę obecną z 11 metrów rywale częściej pudłują niż trafiają.  Trzykrotnie Mateusz Magusiak (dwa razy dla Piasta Żerniki, raz dla Sokoła Marcinkowice), Michał Wróbel (Sokół Wielka Lipa) i Mateusz Kuriata (Bielawianka) to zawodnicy, którzy pokonali Jaroszewskiego z rzutu karnego.
Z kolei sześciu zawodnikom już nie udało się pokonać Jogiego z popularnego wapna.
Mikołajowi Łazarowiczowi nie udał się strzał z rzutu karnego, ale już dobitka wylądowała w siatce, a Nysa Kłodzka wygrała 5:3. Uderzenie Adriana Puchały sparował Jaroszewski na słupek co spowodowało, że w Wałbrzychu padł bezbramkowy remis, Maciej Kowalczyk (patrz grafika) nie trafił w bramkę, ale jego Piast ostatecznie wygrał 2:1, Artura Słapka Jaroszewski doskonale zna ze wspólnych treningów w Wałbrzychu, więc nie dziwi obrona uderzenia w Jaworzynie Śląskiej. Seweryn Ślepecki nie trafił w bramkę, a strzał najskuteczniejszego snajpera MKP Wołów Kamila Ramiączka Damian wybił na rzut rożny. Dla wykonawców wspomnianych niewykorzystanych karnych sam fakt miał różne konsekwencje:
Łazarowicz w meczu z Górnikiem ustrzelił hat-tricka, a również ze względu na niesamowity przebieg (od 1:3 po 5:3) rywalizację z wałbrzyszanami zapamięta do końca życia,
19-letni Puchała wykonywanie jedenastek pozostawił starszym kolegom, wiosną z 11 metrów Krystian Jajko strzelił już 4 gole,
41-letni Maciej Kowalczyk do momentu fatalnego pudła skutecznie trzykrotnie pokonywał rywali z karnych, a w ostatniej kolejce znów podjął się wykonania jedenastki i pokonał bramkarza Sokoła Marcinkowice,
Artur Słapek w bieżącym sezonie nie strzelił żadnej bramki,
kapitan Orła Seweryn Ślepecki w tym sezonie z 11 metrów celnie strzelał w Pucharze Polski, w lidze z kolei jego strzał z karnego wybronił Artur Walczak z MKP Wołów, mimo tego w Wałbrzychu ponownie podszedł do piłki i ... chybił. Po tym pudle nowym egzekutorem w Orle został młody Mateusz Fudali, którego strzał obronił Bartłomiej Kot (Polonia-Stal Świdnica). Dopiero Łukasz Maciejewski, pokonując wspomnianego Kota, przełamał karne fatum,
Kamil Ramiączek, król strzelców ubiegłego sezonu, w bieżącym sezonie z rzutu karnego pokonał bramkarzy Karoliny Jaworzyny Śląskiej, Unii Bardo, MKP Wołów, z kolei w meczu z Pogonią Oleśnica dopiero dobitka dała efekt, wiosną etatowym egzekutorem został Ukrainiec Ihor Nahornyi, ale w spotkaniu z Górnikiem zabrakło go na ławce rezerwowych.
Z 6 niewykorzystanych rzutów karnych, w czterech przypadkach spory udział miał 36-letni już Damian Jaroszewski, który odbił strzały. Jogi podczas swojej przygody z wałbrzyskim zespołem 13 razy wychodził zwycięsko z pojedynków z wykonawcami rzutów karnych. Do tej pory rekordowy dla niego był drugoligowy sezon 2012/13, gdy wygrał 3 pojedynki, w tym dwa podczas meczu z Ruchem Zdzieszowice, kiedy to Rafał Bobiński nie trafił w bramkę, a strzał Kamila Groborza padł łupem Damiana. W tym sezonie to puli 6 ligowych karnych należy jeszcze pamiętać o pucharowym konkursie w Strzegomiu, gdzie Jogi obronił aż 3 rzuty karne!

sobota, 12 maja 2018

Krzysztof Piątek w szerokiej kadrze na mundial

Zgodnie z wymogami FIFA selekcjoner reprezentacji musiał do połowy maja podać szeroki skład na rozpoczynający się w czerwcu czempionat w Rosji. Spodziewano się niespodzianek, który tak naprawdę zabrakło. Adam Nawałka w swojej kadencji po raz kolejny potwierdził, że w swoich wyborach jest konserwatywny,odporny na naciski dziennikarzy.
Influencer - to słowo zrobiło karierę w mediach w ciągu kilku ostatnich miesięcy.Tak ochrzciło się grono dziennikarzy sportowych, którzy w różnych audycjach video czy radiowych w sieci, artykułach zarówno prasowych jak i w sieci, twittach próbują kreować, wyjaśniać tematy związane z futbolem. Najmocniej lobbowanym nazwiskiem przez nich był Adrian Mierzejewski, najlepszy piłkarz sezonu w egzotycznej Australii. Bodaj jako pierwszy nazwisko popularnego Mierzeja rzucił Mateusz Borek, a potem mieliśmy wywiady w gazetach, reportaż w Canal +, a Krzysztof Marciniak zrobił o nim materiał ponoć podczas swojej podróży poślubnej. Nawałka jednak jasno wyjaśnił swoje stanowisko, że Adrian nie pasuje do jego koncepcji.
Tuż przed ogłoszeniem 35 nazwisk były tylko spekulacje dotyczące młodych, do tej pory nie powoływanych zawodników. Zgodnie z oczekiwaniami selekcjoner powołał Sebastiana Szymańskiego, który mimo 19 lat jest, obok bramkarza Malarza, najjaśniejszym punktem stołecznej Legii. Spekulowano o Konradzie Michalaku, kolejnym legioniście, wypożyczonym do Wisły Płock, Mateuszu Wietesce, skutecznym defensorze Górnika Zabrze, czy Jarosławie Niezgodzie - najlepszym piłkarzu finału PP. Wybór Adama Nawałki padł na najskuteczniejszego Polaka rodzimej ekstraklasy Krzysztofa Piątka z Cracovii. Z wałbrzyskiej perspektywy wybór selekcjonera cieszy jak najbardziej. Piona, Bania - jak nazywany jest 23-letni napastnik Pasów - to wychowanek Dziewiątki Dzierżoniów, a później gracz miejscowej Lechii!
Krzysztof Piątek w Lechii
Dzierżoniów [fot:lca.pl]
Dla przypomnienia Piątek po udanej grze w juniorach debiutował w trzecioligowej drużynie seniorów jesienią 2012 w wieku 17 lat. 6 niepełnych spotkań, 160 minut seniorskiej gry - takim bilansem zamknął rozdział dzierżoniowski, bowiem od wiosny 2013 do końca 2016 roku bronił barw Zagłębia Lubin. Od blisko półtora roku walczy pod Wawelem, gdzie od wiosny'17 strzelił 31 bramek. Chwalony przez Michała Probierza, który powtarza wciąż opinię o talencie podobnym do Roberta Lewandowskiego, najprawdopodobniej opuści latem ojczyznę. Już w chwili obecnej pisze się o zainteresowaniu angielskich klubów (Bournemouth, Crystal Palace, Huddersfield Town i Burnley). Podobny kierunek obrał jego dobry kolega z czasów wspólnej gry w Dzierżoniowie i Lubinie - Jarosław Jach, który zimą wyjechał do londyńskiego Crystal Palaca, gdzie jeszcze nie zadebiutował, czym zamknął sobie drogę na mundial.
Inna sprawa, że Piątek nie został nominowany do nagrody dla Najlepszego Napastnika kończącego się sezonu. Jego 20 trafień to dziesiąty rezultat wśród polskich napastników XXI wieku (Żurawski (4 razy) Frankowski (04/05) Kuźba (02/03) Niedzielan (02/03) Piechna (05/06) Brożek (07/08) Robak (13/14) Teodorczyk (13/14) Wilczek (14/15)), a mimo to kapituła wyżej wyceniła Jarosława Niezgodę.
Jeśli udałoby się Piątkowi załapać do ostatecznej kadry na mistrzostwa świata, to byłby nie tylko drugim zawodnikiem Lechii Dzierżoniów na mundialu, ale i drugim pochodzącym z Niemczy. Palmo pierwszeństwa w obu przypadkach dzierży Paweł Sibik, którego niespodziewanie w 2002 na azjatycki turniej powołał Jerzy Engel. Powołanie wiekowego (31 lat) zawodnika z Odry Wodzisław, która po kapitalnej jesieni wiosną znalazła się poza miejscem dającym udział w europejskich pucharach, spotkało się z powszechną krytyką. Głównym powodem był fakt, że Sibik poleciał w miejsce Tomasza Iwana, który grał w eliminacjach, tworzył atmosferę w kadrze. O tamtych czasach Sibik niedawno wspominał w wywiadzie dla sport.pl, choć kilku ówczesnych kadrowiczów wspominało wstydliwie, że nie pasował do tamtejszego towarzystwa.
Wyborom zawodników na turniej mistrzowski zawsze towarzyszą kontrowersje. Antoniego Piechniczka krytykowano za pomijanie w powołaniach Mirosława Okońskiego, do Hiszpanii nie zabrał niedawnych pewniaków w osobach Tomaszewskiego czy Szymanowskiego, do Meksyku w atmosferze animozji warszawsko-śląskich nie poleciał Wdowczyk. Wspomniany Engel zawsze będzie kojarzony z rezygnacji z Iwana, tak jak Janas z Dudka, Frankowskiego, Kłosa, Rząsy. Janosik w porównaniu z Engelem nie zdecydował się na sięgnięcie - wzorem Sibika - po doświadczonego Grzegorza Piechny, króla strzelców ekstraklasy. Wśród obecnych wybrańców jest kilku reprezentacyjnych żółtodziobów, wśród których upatruje się tych, którzy ostatecznie pożegnają z kolegami i nie polecą za wschodnią granicę.
Wśród bramkarzy Bartosz Białkowski zagrał w kadrze raz, Łukasz Skorupski -dwa, ale w AS Roma w tym sezonie zagrał zaledwie raz i to w Pucharze Włoch. Z grona defensorów opinia publiczna najchętniej pożegnałaby słabo prezentującego się Artura Jędrzejczyka, za którym jednak jest doświadczenie w kadrze oraz wszechstronność. Najprawdopodobniej przykre pominięcie stanie się udziałem któregoś z byłych graczy Lecha Poznań (Bednarek, Kędziora, Kamiński).
Żurkowskiego zauważył prestiżowy World Soccer
W drugiej linii dziwi brak powołania dla Tarasa Romanczuka - świeżo upieczonego nowego obywatela Polski, który zadebiutował przeciwko Korei Południowej i zdaniem wielu był wyróżniającym się zawodnikiem. Niestety, w lidze mocno obniżył loty w Jagiellonii Białystok. W przeciwieństwie do klubowego kolegi Frankowskiego. Zaskakuje powołanie dla Pawła Dawidowicza, który zawiódł w ubiegłym roku w młodzieżówce, obecnie gra w Palermo (Serie B), a w kadrze zagrał i to 3 lata temu. Adam Nawałka daje szanse powracającemu po kontuzji Maciejowi Makuszewskiemu z Lecha, wciąż liczy na cieniującemu w lidze z Lechią Gdańsk Sławomirowi Peszce. Docenił również postawę beniaminka Górnika Zabrze w całym sezonie. Rafał Kurzawa to najlepszy asystent ligi, który swoimi celnymi, groźnymi dośrodkowaniami zaimponował w meczu z Nigerią. Damian Kądzior był już powoływany na jesienne mecze towarzyskie, w przeciwieństwie do debiutanta Szymona Żurkowskiego. Ten ostatni jest największym odkryciem ostatnich miesięcy. Dla przypomnienia - do zabrskiego Górnika trafił przed sezonem 2016/17, gdzie głównie grał w trzecioligowych rezerwach. Trener I drużyny Marcin Brosz, sięgnął po niego już w październiku, ale szansę debiutu dał mu dopiero w połowie listopada w meczu z Wisłą Puławy. W czerwcu po meczu z tym samym  przeciwnikiem świętował awans do ekstraklasy! W międzyczasie głównie grywał w rezerwach, a przełomem był maj, gdzie wybiegł w wyjściowym składzie przeciwko Chojniczance (6:1) zagrał rewelacyjnie i nie oddał miejsca już do dnia dzisiejszego.
Kadrowicz Szymon Żurkowski w walce z D.Bronisławskim.
[foto: Dariusz Gdesz]
W ekstraklasie szybko został zauważony. Tygodnik Piłka Nożna nagrodził go tytułem Odkrycia 2017  Roku, zaczęto porównywać go ze Zbigniewem Bońkiem. Branżowy miesięcznik World Soccer w kwietniu tego roku podał coroczne zestawienie najlepszych 500 zawodników globu, gdzie w piątce Polaków, obok Glika, Lewandowskiego, Piszczka, Zielińskiego znalazł się Szymon Żurkowski.
I pomyśleć, że 12 miesięcy temu Żurkowskiego mogliśmy oglądać na murawie Stadionu 1000-lecia, gdzie walczył o ligowe punkty z Michalakiem, Jaroszewskim, Rytko czy Decem.
35 obecnych wybrańców Adama Nawałki czekają dwa zgrupowania w Juracie (21-16 maja) i w Arłamowie (28 maja - 7 czerwca). 5 czerwca ma być ogłoszenie kadry składającej się z 23 nazwisk. Do odstrzału więc 12 nazwisk, wśród których kilku trafi na listę rezerwowych. Pamiętny jest casus Bartosza Bosackiego, który przed niemieckim mundialem w ostatniej chwili wskoczył do kadry w miejsce Damiana Gorawskiego zostając bohaterem meczu z Kostaryką, gdzie strzelił dwa gola. Ta parszywa dwunastka zostanie wybrana po jedynie wspólnych treningach, bo nie ma w tym czasie przewidzianych spotkań towarzyskich. Przed wylotem Polska zagra z Chile i Litwą.

czwartek, 10 maja 2018

Puchar dla Lechii Dzierżoniów!

W Marcinkowicach dzierżoniowska Lechia zdobyła Puchar Polski Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Najlepsza drużyna okręgu wałbrzyskiego po potwierdzeniu dominacji w macierzystym okręgu okazała się najlepsza wśród kwartetu zdobywców pucharów w DZPN. Dla przypomnienia trzecioligowiec pucharowe granie rozpoczął 6 września 2017 w Piławie Górnej ogrywając Piławiankę 6:1 po bramkach Damiana Korkusia, Macieja Tomaszewskiego, Damiana Szydziaka, Damiana Niedojada, Filipa Barskiego i Grzegorza Borowego. A potem były kolejne wygrane:
Skałki Stolec 8:1 - D.Niedojad 3, G.Borowy 3, M.Krupnik, M.Buryło
Nysa Kłodzko 5:3 - G.Borowy 2, D.Szydziak, D.Niedojak, M.Krupnik
Orzeł Ząbkowice 1:0 - G.Borowy
finał PP OZPN Wałbrzych w Świdnicy - Polonia-Stal Świdnica 2:1 (F.Barski, D.Szydziak)
1/2 PP DZPN Dzierżoniów - KS Polkowice 3:2 (D.Niedojad 3)
finał PP DZPN Sokół Marcinkowice 4:0 (M.Buryło 3, D.Szydziak).
Lechia Dzierżoniów - zdobywca PP DZPN
[foto:Karol Michniewicz]
Drużyna Zbigniewa Soczewskiego udźwignęła ciężar faworyta, co nie udało się innym 3-ligowcom. W okręgu legnickim finał stał się wewnętrzną sprawą ligowców - KS Polkowice ograły Zagłębie II Lubin 2:0, ale już rezerwy Miedzi odpadły w meczu z Odrą Ścinawa (0:2) w II rundzie rozgrywanej jeszcze w sierpniu 2017. W okręgu wrocławskim los skojarzył Ślęzę Wrocław z Piastem Żmigród w półfinale, gdzie lepsi okazali się ci pierwsi wygrywając 3:0, by w finale sensacyjnie ulec Sokołowi Marcinkowice 0:1. W OZPN Jelenia Góra najwyżej grają czwartoligowcy, ale w finale przeciwko Sudetom Giebułtów zagrał przedstawiciel okręgówki Stella Lubomierz. Apis Jędrzychowice, Olimpia Kowary, Karkonosze Jelenia Góra zakończyły rywalizację na poziomie ćwierćfinałów.
W ostatnią środę kwietnia rozegrano półfinały, gdzie ten dzierżoniowski śmiało mógł uchodzić za przedwczesny finał. Lechia pokonała ówczesnego lidera 3.ligi z Polkowic 3:2 po hat-tricku Damiana Niedojada. Goście mieli sporo pretensji do sędziowania, a niebawem wzięli srogi rewanż w lidze gromiąc Lechię 4:0 ustalając wynik w I połowie. Z kolei Sokół Marcinkowice ograł w Giebułtowie Sudety 3:0 awansując do dolnośląskiego finału, co jest największym do tej pory osiągnięciem w historii klubu. Trener Sokoła Marcin Krzykowski swego czasu wygrał PP DZPN prowadząc LKS Stary Śleszów - grający w klasie okręgowej zespół okazał się lepszy od wyżej sklasyfikowanych zespołów.
Zwycięstwo Lechii Dzierżoniów w dolnośląskim finale Pucharu Polski jest, biorąc  pod uwagę 17 finałów rozegranych w XXI wieku, dopiero piątym zespołem z wałbrzyskiego okręgu triumfującym na szczeblu województwa. 
A tak w przeszłości sobie radzili zdobywcy PP OZPN Wałbrzych na szczeblu DZPN:
2001/02 Zjednoczeni Żarów (klasa okręgowa) uległ u siebie czwartoligowej Iskrze Kochlice 1:4, która w finale u siebie dopiero w karnych przegrała ze spadającą z ligi  Pogonią Oleśnica,
2002/03 Sparta Świdnica w 1/2 w rzutach karnych wyeliminowała u siebie MKS Oława, by w finale ulec Karkonoszom w Jeleniej Górze 0:2,
2003/04 Sparta Świdnica w 1/2 wzięła rewanż na Karkonoszach wygrywając na wyjeździe 4:1. W finale gol Jacka Filipczaka zdecydował o wygranej w Świdnicy w meczu z Gawinem Królewska Wola 1:0,
2004/05 Górnik/Zagłębie Wałbrzych w 1/2 ogrywa trzecioligowy Chrobry Głogów 2:1, by w finale dość niespodziewanie ulec w Zgorzelcu ligowemu rywalowi  z 4.ligi - Nysie 2:3,
2005/06 Górnik/Zagłębie Wałbrzych wygrywa sensacyjnie z 3-ligową Miedzią Legnica 1:0 po golu Zdzisława Pyrdoła. W finale w Nowogrodźcu wałbrzyszanie wygrywają z miejscowym Chrobrym 3:1 po m.in. dwóch celnych uderzeniach z rzutów karnych Roberta Bubnowicza, który w zastępstwie Ryszarda Mordaka prowadził Górnik/Zagłębie. 
2006/07 Lechia Dzierżoniów przegrywa w półfinale z trzecioligowym Zagłębiem II Lubin 0:2 po golach Szymona Skrzypczaka, dziś Odra Opole. Lubinianie w finale przegrali po konkursie jedenastek w Oleśnicy z Pogonią,
2007/08 Orzeł Ząbkowice Śląskie (3.liga) w 1/2 gromi Miedź II Legnica (4.liga) 5:1. W finale w Oleśnicy zdobywa PP DZPN po pokonaniu Pogoni. W regulaminowym czasie był remis 2:2 (gole dla Orła Tomasz Zabawa i Piotr Woźniak), a w karnych 5:3.
2008/09 Górnik Wałbrzych triumfator 4.ligi wygrywa w półfinale z trzecim zespołem 3.ligi Zagłębie II Lubin 2:1. W finale w Chojnowie mimo prowadzenia po karnym Przerywacza przegrywa z innym 3-ligowcem Motobi Kąty Wrocławskie 1:2,
2009/10 Bielawianka (zwycięzca rywalizacji w okręgówce) w 1/2 wygrywa z 3-ligową Pogonią Oleśnica 2:0 po trafieniach Tomasza Boczkowskiego. W finale rozgrywanym w Oleśnicy łatwo pokonali Spartę Grebocice (klasa okręgowa) po 3 golach Daniela Chęcińskiego i 1 Boczkowskiego.
2010/11 Orzeł Ząbkowice (3.liga) w półfinale okazał się lepszy od grających szczebel niżej Karkonoszy. Wygrana w Jeleniej Górze 2:1 po golach Damiana Okrojka i Norberta Guły była przepustką do finału w Głogowie, gdzie miejscowy Chrobry okazał się lepszy w stosunku 2:0,
2011/12 MKS Szczawno Zdrój triumfatorem wałbrzyskiego PP po walkowerze dla rezerw Lechii Dzierżoniów. W 1/2 po rzutach karnych odpada z Granicą Bogatynia, która w finale okazała się gorsza od LKS Stary Śleszów,
2012/13 Bielawianka (3.liga) w półfinale przegrywa z czwartoligową Olimpią w Kowarach 2:3 po stracie bramki w 90 minucie gry! Olimpia w finale przegrywa z rezerwami ...Czarnych Rokitki 2:3,
2013/14 Polonia/Sparta Świdnica przegrywa u siebie z MKS Oława aż 0:4. Oławianie z kolei w finale ulegli w Lubinie rezerwom Zagłębia 1:2,
2014/15 Polonia-Stal Świdnica w półfinale w Ścinawie ogrywa rewelację ówczesnej edycji Grom Gromadzyń-Wielowieś z legnickiej A klasy 3:0. Dwie bramki zdobyli wałbrzyszanie Jan Rytko i Paweł Tobiasz. W finale na własnym boisku świdniczanie ulegli Ślęzy Wrocław 0:2, a mecz zapisał się w pamięci jedynie z powodu wybryków chuligańskich,
2015/16 Górnik Wałbrzych walczący o powrót do 2.ligi przegrał półfinałowy mecz w Legnicy z ligowym rywalem Miedzią II 0:1.  Legniczanie w finale ograli rezerwy Śląska we Wrocławiu 3:1.
2016/17 Victoria Tuszyn - sensacyjny zdobywca okręgowego pucharu w półfinale spotkał się z grająca poziom wyżej ekipą Foto-Higieny Gać, która swą wyższość wykazała dopiero w rzutach karnych. W dolnośląskim finale gacianie, również po karnych, ulegli rezerwom Zagłębia Lubin, z którymi zresztą rywalizowali w barażach o awans do 3.ligi.

poniedziałek, 7 maja 2018

Po piłkarskiej majówce

Kończy się długi majowy weekend, w którym niektórzy kibice mogli zobaczyć nawet dwa spotkania swoich pupili. W najwyższych ligach rozgrywki wchodzą w decydującą fazę. W ekstraklasie, po wygranej w finale Pucharu Polski Legii Warszawa, wałbrzyskie trio (Łasicki, Pakulski, Żyra) walczy o czwarte miejsce, które da możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy. W Nice 1.lidze zostało 5 kolejek do końca. Na fotelu lidera, mimo porażki w Tychach zasiada Miedź Legnica mająca 5 punktów przewagi. Niestety, Michał Bartkowiak wiosną ani razu nie znalazł się w meczowej kadrze drużyny Dominika Nowaka. Między drugą Stalą Mielec a dziewiątym Rakowem jest różnica zaledwie 4 punktów. Walka o awans zapowiada się ekscytująco. Z kolei o utrzymanie raczej nie będzie musiał drżeć Bartosz Biel, którego Bytovia wygrywając z Odrą oddaliła się o 10 punktów ze strefy spadkowej. Porażka w Bytowie kosztowała trenera opolan Mirosława Smyłę utratę posady. Beniaminek jesień zakończył na drugim miejscu, by w 10 wiosennych spotkaniach nie odnieść ani jednego zwycięstwa. Być może wraz ze zmianą szkoleniowca zmieni się w Odrze sytuacja niedawnego kapitana zespołu Tomasza Wepy. Wałbrzyszanin wiosną zaledwie dwukrotnie wszedł z ławki rezerwowych, w połowie wiosennych meczów nie załapał się nawet do meczowej kadry.
Drugi spadek z rzędu zaliczy natomiast Miłosz Trojak z chorzowskim Ruchem, który ma 9 punktów straty do miejsca dającego szansę utrzymania w barażach.
Dawid Kubowicz (Siarka Tarnobrzeg)
foto: echodnia.eu
W drugiej lidze również pozostało 5 kolejek spotkań do zakończenia sezonu. Tylko kataklizm pozbawiłby awansu GKS 1962 Jastrzębie, który ma 8 punktów przewagi nad czwartym Radomiakiem, zajmującym miejsce barażowe. W Radomiu pożegnano Jerzego Cyraka, którego zastąpił dotychczasowy asystent Grzegorz Opaliński. Nowy trener w 2 spotkaniach zdobył komplet punktów, ale biorąc pod uwagę fakt, że Radomiak wyjeżdża do bezpośrednich rywali do awansu (ŁKS, Warta) jest wielce prawdopodobne, że ponownie zagrają w barażu z pierwszoligowcem. Z kolei Dawid Kubowicz w ostatniej kolejce zagrał z Siarką w prestiżowych derby Podkarpacia ze Stalą Stalowa Wola. Kuba zobaczył żółtą kartkę, dwie bramki padły w doliczonym czasie gry, a remis mocno komplikuje sytuację Stali, która jest w strefie spadkowej i traci 3 punkty do bezpiecznego miejsca w tabeli.
W trzeciej lidze zostało nieco więcej spotkań do rozegrania i w żadnej z czterech grup nie ma zdecydowanego lidera. W grupie I nie ma hegemonii Widzewa Łódź, który ma 2 punkty przewagi Lechią Tomaszów Mazowiecki, którą podejmuje w przedostatniej kolejce u siebie. W grupie II sprawa awansu rozstrzygnie się pomiędzy trójką zespołów: szczeciński Świt Skolwin ma punkt przewagi (i mecz w zapasie) nad Elaną Toruń, gdzie grają dwa byli piłkarze Górnika Wałbrzych Michał Nowak i Damian Lenkiewicz. Z kolei trzeci Bałtyk Gdynia ma do lidera stratę tylko 4 punktów.
W III grupie realne szanse na awans aż 5 zespołów.Po kapitalnym starcie i objęciu fotelu lidera wyhamował KS Polkowice, obudziła się po wiosennych potknięciach Skra Częstochowa, mocna szczególnie u siebie jest Stal Brzeg, punktuje regularnie Ślęza Wrocław, a rewelacyjnie poczyna sobie beniaminek z Tarnowskich Gór. Gwarek, mimo, że ma zaległy mecz do rozegrania, ma najwięcej zdobytych punktów. Na chwilę obecną nie ma dolnośląskich zespołów w strefie spadkowej, wiosną mocno odpaliły zawodzące w I rundzie rezerwy Zagłębia Lubin i Piast Żmigród. Biorąc jednak pod uwagę, że spaść do 3.ligi może MKS Kluczbork to wciąż musi uważać Miedź II Legnica, gdzie gra Sebastian Surmaj i odbudowuje się Michał Bartkowiak. Solidna zaliczka wypracowana jesienią pomaga Lechii Dzierżoniów uniknąć nerwowej końcówki, choć jeśli będą przydarzać się takie wpadki jak w Głubczycach czy ostatnio w Polkowicach, to może być różnie.
Z kolei dolnośląska 4.liga minęła półmetek wiosennych zmagań i wkracza w decydującą fazę. W grupie zachodniej do ostatniej kolejki będzie trwała ostra walka pomiędzy AKS Strzegom i Apisem Jędrzychowice, których dzielą dwa oczka. W przypadku zrównania się punktami, drobny handicap będą mieć piłkarze spod Zgorzelca, bowiem mają korzystny bilans dwumeczu (1:0,2:3). Już nawet matematycznych szans na utrzymanie nie ma duet beniaminków z Kamiennej Góry i Boguszowa-Gorc. Choć w ostatniej kolejce Górnik się przełamał i wygrał po raz pierwszy w lidze od października ubr. Swoją szansę z kolei ma Górnik Złotoryja, który aż 13 z 15 wiosennych meczów rozgrywa na swoim boisku. Dzięki dotychczasowym wiosennym zwycięstwom u siebie Górnik w tabeli wiosny ustępuje jedynie strzegomianom i wciąż w walce o utrzymanie.
Tabela wiosny - 4.liga grupa wschodnia
W grupie wschodniej doszło natomiast do hitowego spotkania na boisku lidera w Gaci. Foto-Higiena uległa rozpędzonemu Śląskowi II 0:1 i obecnie przewaga stopniała do 3 punktów, przy czym wrocławian czeka zaległy mecz z Karoliną Jaworzyna Śląska. Gacianie są lepsi w dwumeczu (wygrali przy Oporowskiej 3:1) i wydaje się, że kluczowym będzie najbliższy mecz w Bielawie. Bielawianka wiosną ograła Śląska II 5:3, jako jedyna nie przegrała w tym roku. W przypadku, gdy zwycięzca grupy wschodniej nie awansuje, to ligę opuści kwartet zespołów. Na chwilę obecną znamy jednego spadkowicza, bowiem matematyczne szanse na utrzymanie straciła Karolina Jaworzyna Śląska, która ostatnio przegrała w Trzebnicy 1:5, a pierwszą bramkę na wypożyczeniu z Wałbrzycha zdobył obrońca Piotr Rojek. Pogoń Oleśnica i MKP Wołów mają sporą stratę (9 i 6 punktów) do duetu Wiwa - Polonia-Stal. Wiosenny regres świdniczan jak i Nysy Kłodzko (patrz tabela) spowodowały, że oba zespoły czeka, niestety nerwowa walka o utrzymanie.
Ślepecki nie strzela karnego w meczu Górnik-Orzeł
foto:Paweł Gołębiowski/walbrzych.naszemiasto.pl
W Wałbrzychu podczas Majówki kibice mogli zobaczyć aż dwa czwartoligowe mecze. W pierwszym Górnik gościł w zaległym pojedynku Orła Ząbkowice, który do wtorkowego meczu miał serie 5 kolejnych meczów bez wygranej. Goście powinni spotkanie wygrać, bowiem dwukrotnie prowadzili, zmarnowali rzut karny, by stracić decydującą bramkę w przedostatniej minucie. Więcej szczęścia Orzeł miał w sobotę, choć zaczął od zmarnowanego karnego i straty bramki, ale ostatecznie ograł Polonię-Stal Świdnica 2:1. Z kolei Górnik po wygranej gościł Bielawiankę i przegrał 0:1. Jacek Fojna mógł skorzystać z nieobecnych wcześniej Rytko i Sobiesierskiego, ale z kolei musiał iść na kompromis z trenerem juniorów starszych Tomaszem Reselem, któremu nie podebrał Biskupa, Przybysza czy Kokoszki. Błąd na początku spotkania bezlitośnie wykorzystany przez Brazylijczyka Murilo Maia, a potem młócka w środku pola. Jedyne realne zagrożenie stanowiły strzały z dystansu Jana Rytko, które nie stanowiły problemu dla doświadczonego Łukasza Malca, który wcześniej grał w Lechii Dzierżoniów. Goście, bądź co bądź najlepsza drużyna w tym roku i trzecia w tabeli, swoją grą nieco rozczarowali, ale w pełni ich usprawiedliwia końcowy rezultat. Górnik przekonał się, że był to przeciwnik w zasięgu młodego zespołu. Niestety, wciąż szwankuje skuteczność, co odzwierciedla tabela - wiosną jedynie outsider z Jaworzyny Śląskiej strzelił mniej bramek. Wiadomo było, że Fojna nie jest cudotwórcą i Górnik nie zacznie nagle seryjnie wygrywać, póki co dla młodego zespołu egzaminy w postaci wyjazdu do lidera z Gaci, czy walczących o utrzymanie drużyn z Wołowa czy Trzebnicy.
A kogo możemy spodziewać się w roli beniaminka w następnym sezonie? Z klasy okręgowej wrocławskiej najwyżej sklasyfikowane są zespoły GKS Mirków i Orła Prusice, ale nie można zapominać o Mechaniku Brzezina, który po wygranych w zaległych spotkaniach może wskoczyć na drugie, awansowe miejsce. W wałbrzyskiej okręgówce zdecydowanie prowadzi Piast Nowa Ruda, a o drugą lokatę walczą trzy zespoły - najskuteczniejszy w lidze (średnia ponad 3 gole/mecz) Kryształ Stronie Śląskie oraz niepokonane jesienią LKS Bystrzyca Górna (komplet zwycięstw w tym roku!) i Zjednoczeni Żarów, którzy potrafili wygrać w Nowej Rudzie. Ostateczne rozstrzygnięcia poznamy 17 czerwca

piątek, 4 maja 2018

Dolnoślązak w Klubie Setników

Ma 36 lat, mimo, że dwukrotnie był królem strzelców ekstraklasy, raz najlepszym snajperem 1.ligi to w rodzimej lidze nie był uznawany za gwiazdę. Problemem Marcina Robaka, bo o nim mowa, był fakt, że praktycznie w wieku oldboja dopiero walczył z klubem o najwyższe laury. W Lechu Poznań 20 goli w 45 występach dało mu koronę najlepszego strzelca, ale konflikt z trenerem, brak mistrzostwa kraju dla Kolejorza sprawił, że przy Bułgarskiej usłyszy więcej gwizdów niż podziękowań. Letni powrót na Dolny Śląsk sprawił, że mimo braku walki o najwyższe laury w lidze, znów może liczyć na regularną grę i kolejne bramki.  17 goli w 29 występach ma swoją wymowę - Robak wciąż liczy się w walce o swój trzeci triumf w klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy. Ostatnie trafienie, w meczu z Lechią Gdańsk, było wyjątkowe, bowiem było golem numer 100 na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Potrzebował 213 spotkań, więc średnią również ma godną uznania. 19 bramek dla Korony Kielce, 7 dla Widzewa, 5 dla Piasta Gliwice, 32 dla Pogoni Szczecin, 20 dla Lecha i 17 dla Śląska.
Marcin Robak jest pierwszym piłkarzem, który wchodzi do elitarnego Klubu Setników grając dla dolnośląskiego klubu. Z kolei jest drugim, który strzelał w naszym regionie i uzyskał ponad 100 trafień - pierwszym był Jerzy Podbrożny. Podbrożny po sukcesach w Lechu Poznań (dwukrotna korona króla strzelców, mistrzostwo, superpuchar) i Legii Warszawa (mistrzostwo, puchar Polski, superpuchar, gra w Lidze Mistrzów) i zdobyciu równo setki goli wyjechał latem 1996 za granicę. Przed rundą wiosenną sezonu 1999/2000 wrócił do ojczyzny i zakotwiczył w Zagłębiu Lubin, gdzie w trakcie dwóch rund strzelił 11 goli. W ciągu następnych 3 lat i grze dla Pogoni Szczecin, Amiki Wronki, Widzewa Łódź dorzucił kolejne 11 bramek zamykając swój ligowy dorobek na 122 golach.
Z perspektywy wałbrzyskiej kibice mogli oglądać większość z 32 zawodników z Klubu 100. Co więcej, część z nich miejsce w elitarnym gronie zawdzięcza trafieniom w ligowych meczach z wałbrzyskimi zespołami.
W trakcie sześcioletniego pobytu Zagłębia Wałbrzych w pierwszej lidze Szeja, Dworniczek, Cieszowiec i spółka musieli rywalizować z największymi napastnikami w historii ligi. Sporym osiągnięciem defensywy Thoreza jest fakt, że tacy goleadorzy jak Lucjan Brychczy czy Włodzimierz Lubański nie zdobyli żadnego gola w rywalizacji z zielono-czarnymi! Inni supersnajperzy mieli jednak miłe wspomnienia z meczów z drużyną spod Chełmca.
Andrzeja Jarosika (dwukrotnego króla strzelców 1.ligi w 1970 i 1973) dziś kibice kojarzą głównie z odmowy Kazimierzowi Górskiemu wyjścia na boisko podczas olimpiady w Monachium. Tymczasem to legenda sosnowieckiego Zagłębia, która w 265 meczach aż 113 razy wpisał się na listę strzelców, w czasach, gdy liga liczyła raptem 14 zespołów. Jarosik w latach 1968-74 rywalizował w lidze z obrońcami Zagłębia Wałbrzych. Thorez w meczach z imiennikiem z Sosnowca stracił w 12 pojedynkach 19 goli, a 7 było autorstwa snajpera ze Stadionu Ludowego. We wrześniu'69 w Sosnowcu Jarosik ustrzelił hat-tricka, a w sezonie 72/73 Mariana Szeję pokonał w obu meczach tamtego sezonu.
Podobnie jak Jarosik, w 4 sezonach wałbrzyskich bramkarzy pokonywał Grzegorz Lato. Król strzelców mistrzostw świata, dwukrotnie prymat najlepszego snajpera zdobył w polskiej lidze. Do wałbrzyskiej bramki trafiał sezon po sezonie - łącznie 7 razy, paradoksalnie najgorzej poszło mu w sezonie 1972/73, kiedy to sięgnął po swoją pierwszą koronę króla strzelców.
W trzech sezonach na listę strzelców wpisywał się Joachim Marx. Kolega Mariana Szeji z olimpijskiej kadry'72, mistrz i zdobywca Pucharu Polski z Ruchem strzelił 5 goli z 18 goli w rywalizacji chorzowsko-wałbrzyskiej.
Najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem w Klubie Setników, który dorobek wypracował również w meczach z Zagłębiem Wałbrzych jest Kazimierz Kmiecik. Legenda Wisły Kraków strzelił aż 153 bramki w 304 ligowych występach. Cztery razy był najlepszym snajperem ligi, lecz już w czasach, gdy Thorez walczył w drugiej lidze o powrót na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Kmiecik trafiał po razie w dwóch ostatnich sezonach gry Zagłębia w 1.lidze.
Dwie bramki w swoim bogatym, liczącym 107 goli dorobku, zdobył Eugeniusz Lerch. Latem 1971 były już kadrowicz reprezentował barwy rybnickiego ROW.Lwią część swojego bramkowego dorobku zdobył w Ruchu Chorzów (85 goli). W sezonie 70/71 Rybnik spadał z 1.ligi, z kolei Zagłębie sięgnęło po 3.miejsce. ROW w bezpośrednim pojedynku u siebie wygrał jednak 2:0 po dublecie właśnie Lercha.
W swoim historycznym sezonie zakończonym trzecim miejscem Zagłębie przegrało aż 9 spośród 26 meczów. Wszystkie poza Stadionem 1000-lecia, a ostatnie, w przedostatniej kolejce w Bytomiu, gdzie walcząca o utrzymanie Polonia w obecności 40 tysięcy widzów wygrała 1:0 po golu klubowej legendy, 35-letniego wówczas Jana Liberdy. Były reprezentant Polski zdobył 147 goli w 303 meczach Polonii i po tym sezonie wyjechał do Holandii.
Ostatnim Setnikiem, który trafił Zagłębie był słynny Diabeł, czyli Andrzej Szarmach. W sezonie 72/73 przy Ratuszowej znalazł sposób na Mariana Szeję. Szarmach strzelił łącznie 109 ligowych bramek, z czego 49 w barwach zabrskiego klubu.
Wałbrzych po spadku Zagłębia na kolejne pierwszoligowe mecze czekał 9 lat, gdy w 1983 awans wywalczył Górnik. Biało-niebiescy przez lata grali w drugiej lidze, tam m.in. mogli rywalizować ze wspomnianym wyżej Szarmachem, który reprezentował barwy MZKS Gdynia, ale w drugoligowym meczu zamiast roli egzekutora przypadła mu rola asystenta przy bramce Szybalskiego (1971). Pobyt Górnika w pierwszej lidze to 6 sezonów.
Mimo, że do wałbrzyskiej bramki trafiali królowie strzelców,napastnicy reprezentacji, znakomici snajperzy klubowi, to z ówczesnych łowców bramek jedynie Markowi Koniarkowi udało się dobić do Klubu 100. Popularny Koniar  ligowe granie zaczynał w barwach Szombierek Bytom, w barwach,których zagrał przeciwko wałbrzyszanom w sezonie 83/84. Po spadku z ligi przeszedł do GKS Katowice, gdzie grał 4 pełne sezony. Wśród 32 goli zdobytych w barwach Gieksy trzy były strzelone kolejno,sezon po sezonie, Ryszardowi Walusiakowi, Markowi Grzywaczowi i Gerardowi Marszałkowi. 6 sezonów to 12 meczów Górnika z GKS i 15 bramek strzelonych przez katowiczan. Za kata wałbrzyszan uchodził Jan Furtok, który w 1.lidze trafił 5 razy, a już w 2.lidze dwukrotnie ukuł biało-niebieskich. Wracając do Marka Koniarka to swój dorobek najbardziej wzbogacił w barwach Widzewa Łódź,  gdzie strzelił 65 bramek, został mistrzem kraju i sięgnął po koronę króla strzelców. Jego wynik z 1996 roku 29 trafień, najlepszy od 1948 roku, do dziś jest nieosiągalny przez obecnych snajperów.
Po opuszczeniu najwyższego szczebla rozgrywkowego wałbrzyskim kibicom przyszło oglądać jedynie zmagania w niższych ligach. W barwach Polonii Bytom Wideckiego z Górnika pokonał Mariusz Śrutwa, który później przejdzie do Ruchu i strzeli w barwach Niebieskich i Legii 103 bramki. W barwach Igloopolu Dębica oglądać mogliśmy wspomnianego na początku Jerzego Podbrożnego, który nie znalazł sposobu na bramkarzy Górnika i Zagłębia, a jesienią'97 w jednym w swoich ostatnich meczów w barwach macierzystej Warty Poznań Maciej Żurawski (121 goli, 2 x król strzelców) nie potrafił pokonać Jacka Banaszyńskiego w przegranym meczu z Górnikiem Wałbrzych 1:2.
Marcin Robak nie rywalizował ani w ligowym ani w pucharowym meczu z wałbrzyskim zespołem. Najbliżej był tego w sezonie 2005/06, kiedy to w półfinale PP DZPN czwartoligowy Górnik/Zagłębie z trzecioligową Miedzią Legnica. W zespole gości w rundzie jesiennej występował Robak, który wówczas strzelił 9 bramek, zimą przeszedł do Korony Kielce i w dniu pucharowej rywalizacji miał na swoim koncie pierwsze dwa ligowe trafienia.