niedziela, 20 maja 2018

Rewanż na Oleśnicy, czyli Liga Mistrzów przy Ratuszowej

Po meczu Górnika Wałbrzych z Bielawianką było głośno jedynie z powodu kibiców. Goście wygrywając przy Ratuszowej sprawili, że Jacek Fojna przegrał pierwszy mecz w roli trenera na własnym boisku. Z dwóch wyjazdowych meczów do Wołowa i Wielkiej Lipy biało-niebiescy przywieźli 4 punkty. Oba miały podobny przebieg: optyczna przewaga wałbrzyszan, skuteczność rywali, którzy do przerwy prowadzą 1:0, po przerwie ponownie ataki Górnika, dwa gole. MKP udało się wyrównać w samej końcówce meczu, a Sokół został trafiony w ostatniej minucie i zabrakło czasu na wyrównanie.
W 26.kolejce na Stadion 1000-lecia przyjechała Pogoń Oleśnica. Garstka kilkudziesięciu widzów, którzy we wczesne sobotnie popołudnie postanowili obserwować czwartoligową kopaninę, mogła obserwować wielką piłkę, ale tylko i wyłącznie za sprawą jednej osoby. Szkoleniowcem gości jest Zbigniew Mandziejewicz, wieloletni obrońca Śląska Wrocław, zdobywca krajowego dubletu z Legią Warszawa, z którą wystąpił również w Lidze Mistrzów, będąc bohaterem meczu w Blackburn (0:0), które dało awans do ćwierćfinału edycji 1995/96. Popularny Mandziej w przeszłości prowadził zespoły drugo- i trzecioligowe. Pogoń Oleśnica, nic nie umniejszając zespołom, choćby z Marcinkowic, czy Wielkiej Lipy, to czwartoligowa firma. Dwie dekady temu zaliczyła nawet epizod w drugiej (obecnie pierwszej) lidze oraz była rewelacją Pucharu Polski. Z tamtych złotych czasów w klubie został jedynie ...kierownik drużyny Zenon Olewiński, odpowiednik wiecznego Czesława Zaparta w Wałbrzychu. Od tamtej pory Pogoń przeżywała i spadki i awanse, a po bieżącym sezonie pożegna się z 4.ligą. Zespół oparty na młodzieży, głównie wychowankach oleśnickiej Akademii Piłkarskiej, wspomaganej przez urodzonych w pierwszej połowie lat 80-tych ub. wieku Siódmaka i Koselskiego, szybko stał się dostarczycielem punktów. W klubie miejsce postanowiono ratować sezon zmieniając trenera - Marcin Jurasika zastąpił Waldemar Tęsiorowski, który szybko wyjechał za Ryszardem Tarasiewiczem do Tychów. Wspomniany Zbigniew Mandziejewicz rozpoczął pracę od 1:4 w Bardzie z Unią, ale już drugi mecz, właśnie z Górnikiem Wałbrzych przyniósł sensacyjne 3:0. Dla gości był to najgorszy występ nie tylko jesienią, ale w całym sezonie. Z kolei oczekujący przełomu w wynikach Pogoni po tym zwycięstwie srogo się rozczarowali, bowiem kolejne wygrane przyszły dopiero w kwietniu i maju br. Największą gwiazdą zespołu jest 22-letni Piotr Kotwa, strzelec 10 bramek, z czego wiosną trafił ośmiokrotnie.
Trener Jacek Fojna do boju posłał jedenastkę, która kończyła mecz w Wielkiej Lipie. Więc Michalakiem na prawej obronie, duetem stoperów w osobach Smoczyka i Maruta, w środku z trójką Rytko-Błażyński-Chajewski, Wroczyńskim na prawej, Sobiesierskim na lewej stronie, Rodziewiczem w ataku. Nie mógł zagrać za kartki Kamil Młodziński, a urazy wykluczyły Damiana Bogacza, Denisa Deca.
Pogoń Oleśnica była, niestety, najsłabszym przeciwnikiem jaki zaprezentował się na murawie przy Ratuszowej. Gospodarze nie grali dobrego meczu, ale spokojnie mogli wygrać o wiele wyżej niż końcowe 3:0. Mecz prowadziła trójka sędziowska z OZPN Jelenia Góra z Waldemarem Sochą na czele i widać było doświadczenie wyniesione przez niego z wyższych lig. Pokazał tylko jedną żółtą kartkę, a co najmniej 4-5 zawodników obu drużyn zawdzięczają, że nie trafili do protokołu z powodu kar indywidualnych. Socha oszczędził gości w 20 minucie, kiedy to Kacper Rogala tak nieporadnie łapał piłkę, że Mateusz Krzymiński skorzystał z okazji i wpakował piłkę do siatki. Arbiter odgwizdał problematyczny faul na oleśnickim bramkarzu. W Górniku wyróżniał się Damian Chajewski, który momentami bawił się z rywalami przekładankami, technicznymi sztuczkami. Również w sytuacji sam na sam zlekceważył Rogalę próbując go nieudolnie lobować. O wiele lepiej w podobnej sytuacji zachował się Jan Rytko,który po ładnym zgraniu Wroczyńskiego, minął bramkarza i z końcowej linii dośrodkował, gdzie Miłosz Rodziewicz głową zdobył pierwszego gola.
Miłosz Rodziewicz - 4 gole w ostatnich
3 meczach [foto:wdwi.pl]
W drugiej połowie Pogoń zaczęła popełniać dziecinne błędy przy wyprowadzaniu piłki, że długimi chwilami nie potrafiła wyjść z piłką z własnej połowy. Gospodarze z kolei nie potrafili udokumentować przewagi bramkami. Ani Rytko po kapitalnym rajdzie, ani Chajewski czy Wroczyński nie potrafili posłać piłki czy to w światło bramki, czy też do lepiej ustawionych partnerów. Drugą bramkę strzelił Chajewski, który wykorzystał chaos w oleśnickiej defensywie, wyłuskał piłkę i mocnym strzałem pokonał Rogalę. Goście obudzili się w okolicach 70 minuty, kiedy najgroźniejszy wśród nich Kotwa zobaczył żółtą kartkę za brzydkie wejście łokciem w Smoczyka, a trener Mandziejewicz zmienił Stanisławskiego na młodziutkiego Pietrzaka. Wałbrzyszanie coraz więcej notowali strat, a piłkarze Pogoni coraz odważniej zapędzali się pod bramkę Jaroszewskiego. W najgroźniejszej sytuacji popularny Jogi wybiegiem poza pole karne nieco przestraszył rywala, który po odbiciu piłki nogą przez bramkarza skupił się na krzyczeniu o rzekomej ręce niż na posłaniu piłki do pustej bramki.
Tuż przed końcem meczu Pogoń znów została na spalonym - Jaroszewski wprowadził piłkę do gry dalekim wykopem, Rodziewicz wygrywając pojedynek główkowy zgrał do Sobiesierskiego, który zrewanżował się udaną akcją i asystą przy drugim trafieniu 18-letniego Rodzyna.
Górnik wygrał zasłużenie 3:0, ale w grze widać było sporo mankamentów, na które na bieżąco reagował Fojna. Lekkomyślne szukanie efektownych zagrań, które kończyły się niepotrzebną stratą, nieodpowiednie wybory pod bramką Pogoni - gdyby Rodziewicz był dostrzeżony przez Rytko czy Chajewskiego spokojnie skompletowałby hat-tricka. Mateusz Wroczyński notorycznie zapominał o grze w defensywie, za którego wielokrotnie musiał popracować Dariusz Michalak i który często musiał młodszemu koledze przypominać o jego boiskowych obowiązkach. Dla Dawida Maruta był to pierwszy występ od początku meczu, większych błędów nie popełnił, ale prawdziwy sprawdzian czeka go podczas najbliższych spotkań z bardziej wymagającymi rywalami.
Do zakończenia sezonu pozostały 3 tygodnie, 4 kolejki, w tym 3 weekendowe plus czwartkowe granie w Boże Ciało. O pierwsze miejsce dające prawo gry w barażu o 3.ligę grają Foto-Higiena Gać z rezerwami Śląska. Oba zespoły mają po tyle samo punktów, ale gacianie posiadają handicap w postaci korzystniejszego bilansu dwumeczu. Wrocławianie muszą liczyć na to, by Foto-Higiena zgubiła punkty na wyjeździe ze słabiutkimi Pogonią Oleśnica i Nysą Kłodzko lub u siebie z Górnikiem lub Unią Bardo. Jednocześnie Śląsk II musi wygrać z Orłem, oboma Sokołami i w derbach Wrocławia z Piastem Żerniki.
Matematycznych szans na utrzymanie nie ma już Karolina Jaworzyna Śląska, w której wystąpił nawet trener Tomasz Idziak. Porażka w Wałbrzychu oznacza również spadek Pogoni, która nie wyprzedzi już trzynastej Wiwy Goszcz. W trudnej sytuacji jest MKP Wołów (6 punktów straty do Wiwy, 8 do Nysy), a czwarta lokata od końca (obecnie okupowana przez Wiwę) da utrzymanie w przypadku awansu do 3.ligi mistrza grupy wschodniej. Gdyby stało się inaczej wówczas ostatnią bezpieczną lokatą jest dwunasta (obecnie Nysa z 30 punktami). Z kolei poznaliśmy już pierwszego beniaminka w nadchodzącym sezonie,bowiem Piast Nowa Ruda po wygranej z trzecim w tabeli LKS Bystrzyca Górna na 5 kolejek przed końcem ma nad nim 16 punktów przewagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz