czwartek, 27 lutego 2014

Łasicki strzela Realowi i odpada

Igor Łasicki jest pierwszym Polakiem uczestnikiem pierwszej edycji młodzieżowej Ligi Mistrzów, czyli UEFA Youth League. Wczoraj przeszedł do historii jako pierwszy polski piłkarz, który wpisał się na listę strzelców.
W fazie grupowej zespół Igora SSC Napoli zajęło drugie miejsce  - mimo aż 3 porażek w 6 meczach zdobyło tyle samo punktów co pierwszy Arsenal. Los w 1/8 finału przydzielił słynny Real Madryt, który wygrał swoją grupę z 11 punktami (3 zwycięstwa, 2 remisy i porażka z Kopenhagą 2:3 na wyjeździe w ostatniej kolejce). W tej fazie o awansie rozstrzygał jeden mecz i faworytem byli gospodarze, czyli Hiszpanie. Mecze tej rundy rozgrywane były w ciągu trzech dni. Najpierw FC Barcelona pokonała FC Kopenhaga 4:1, tydzień później, we wtorek awans uzyskały Chelsea (4:1 z Milanem), Schalke (2:1 na wyjeździe z Realem Sociedad), Arsenal (4:1 z Szachtarem), w środę na wyjeździe promocję uzyskały Paris SG (2:1 z CSKA Moskwa), Manchester City (1:0 z Atletico Madryt) oraz u siebie Benfica (4:1 z Austrią Wiedeń). Na stadionie imienia Alfredo Di Stefano Real uzyskał prowadzenie już w 15 minucie po uderzeniu Javiera Munoza Jimeneza. Do sędziowskiego protokołu wpisał się w I połowie jeden gracz Napoli - Łasicki, który w 26 minucie po faulu na Narvaezie zobaczył żółty kartonik.
Łasicki w walce z Narvaezem
Do przerwy goście nie mieli wiele do powiedzenia o czym świadczy bilans strzałów: 12-0 na korzyść miejscowych.
Po przerwie gra Napoli wyglądała o wiele lepiej i w 75 minucie po rzucie rożnym Igor Łasicki wyrównał na 1:1. Na 5 minut przed końcem meczu trener włoskiej drużyny ściągnął z boiska Polaka wprowadzając za niego obrońcę Gianluigi Mangiapię. Niestety, grecki arbiter przedłużył mecz o 5 minut i w ostatniej obrona gości w końcu pękła. Po rzucie rożnym strzał Jaime wybili z linii obrońcy, ale uderzenie wprowadzonego po przerwie Aleixa Febasa wpadł do bramki Scalese i Real wygrał 2:1. Ciekawostką jest fakt, że gospodarzy z opaską kapitana wyprowadził Enzo Fernandez - syn Zinedine Zidane. W ćwierćfinale na Królewskich czeka Paris St. Germain, które również 2:1 pokonał CSKA Moskwa.

wtorek, 25 lutego 2014

Gwałt Robaka

Miniony ligowy weekend przyniósł kilka zaskakujących w swoich rozmiarach wyników. Wydarzeniem piątkowym bez wątpienia było 5:1 Pogoni Szczecin z Lechem Poznań. Jeden z portali piszących o Kolejorzu relację ze szczecińskiego pogromu nazwał "Zgwałceni w Szczecinie" - idąc tą nomenklaturą, to głównym "gwałcicielem" był pochodzący z Legnicy napastnik Marcin Robak. Robak w swojej karierze strzelał już kilkanaście bramek w sezonie, ale głównie było to na zapleczu ekstraklasy, gdzie w 2010 był królem strzelców w barwach Widzewa. W najwyższej klasie rozgrywkowej w 2008 strzelił w Koronie 10 bramek, a w obecnym sezonie, po piątkowym strzeleckim popisie ma ich 15. Jego pięć goli w jednym meczu to nie tylko milowy krok w kierunku korony króla strzelców, ale i zapisanie się w annałach nie tylko Portowców, ale i ekstraklasy.
Marcin Robak - 5 goli w jednym meczu
Ponad dekadę temu zanotowaliśmy ostatni przypadek strzelenia 5 bramek przez jednego zawodnika. Co ciekawe ostatnie snajperskie popisy miały ścisły związek z Poznaniem. Ale po kolei.
Historia ligowych bojów w Polsce sięga 1927 roku i już w premierowym sezonie zanotowaliśmy rekordy strzeleckie. Najpierw w lipcu legenda krakowskiej Wisły HENRYK REYMAN pięciokrotnie pokonał bramkarza Warszawianki (8:2), ale ten wyczyn już po miesiącu poprawił napastnik wspomnianej Warszawianki - STANISŁAW JUNG - 6 goli w meczu przeciwko Jutrzence Kraków (8:2). We wrześniu rekord wyrównał HENRYK REYMAN, który sześciokrotnie pokonał goalkeepera TKS Toruń w rekordowo wygranym meczu 15:0!
W następnym sezonie - 1928 - pięć goli w jednym meczu zanotował LUDWIK GINTEL z Cracovii (6:0 z Czarnymi Lwów), a wyczyn ten został skopiowany dopiero po 4 latach - w 1932 WŁADYSŁAW KRÓL (ŁKS Łódź - Garbarnia Kraków 6:1). W 1934 objawił się w Polsce niesamowity talent ERNESTA WILIMOWSKIEGO - niespełna 18-letni napastnik sięgnął po koronę króla strzelców z wynikiem 33 bramek, a po drodze zaliczył 5 bramek w meczu z krakowskim Podgórzem (13:0). W 1936 5 bramek strzelił MICHAŁ MATYAS (Pogoń Lwów, w meczu z Wartą Poznań 6:0). Najbardziej dramatyczny sezon w historii, czyli AD 1939 przyniósł kolejne indywidualne popisy i niepobity po dzień dzisiejszy rekord. 21.05.1939 Ruch Chorzów pokonał Union Touring Łódź 12:1 (3:0), a łupem bramkowym podzieli się ERNEST WILIMOWSKI - 10 goli ! i Teodor Peterek 2. Do Wilimowskiego należy również rekord strzelenia kolejnych 7 bramek w jednym spotkaniu.
Ernest Wilimowski - ligowy rekordzista - 10 goli
w jednym meczu.
Co ciekawe piłkarze łódzcy kolejkę wcześniej doznali również dotkliwej porażki 1:6 z Polonią Warszawa, a 5 bramek dla Czarnych Koszul zdobył ZENON PIENIĄŻEK.
Po wojnie do głosy doszły kolejne snajperskie klubowe (i nie tylko) legendy. W 1948 jako pierwszy w historii 5 bramek na wyjeździe strzelił GERARD CIEŚLIK. Niedawno zmarły napastnik Ruchu dokonał tej sztuki na boisku w Krakowie w meczu z Garbarnią (6:2). W 1950 TEODOR ANIOŁA sześciokrotnie pokonuje w Poznaniu bramkarza rywali w meczu Lech-Szombierki 11:1, co pozwoliło mu w dużej mierze obronić tytuł króla strzelców. Pierwsze tytuły mistrzowskie warszawskiej Legii ściśle związane są ze skutecznością ERNESTA POLA. Słynny bombardier, patron stadionu Górnika Zabrze, w 1955 pięciokrotnie pokonał bramkarza Górnika Radlin (9:1, 2 gole dołożył późniejszy gracz wałbrzyskiego Górnika Henryk Kempny), a rok później wyczyn ten skopiował w spotkaniu, które przeszło do annałów polskiej ligi - Legia -Wisła Kraków 12:0! Pol w 1955-56 dwukrotnie sięgał z wojskowymi po krajowy dublet, po czym wrócił na Górny Śląsk zakładając koszulkę Górnika Zabrze. Nim tam poprawił swój rekord to 5 goli w jednym meczu zaliczył jego klubowy kolega - EDWARD JANKOWSKI (1958, Górnik Zabrze - Polonia Bydgoszcz). POL strzelił z kolei 6 goli w 1962, kiedy zabrzanie rozgromili Cracovię aż 9:0.
Na następne popisy snajperskie ligowym kibicom trzeba było czekać aż 14 lat. Wisła Kraków wygrała z Lechem Poznań 8:0 (3:0), a pięć goli zapisał na swoje konto KAZIMIERZ KMIECIK. Najskuteczniejszy wówczas snajper Białej Gwiazdy nie skompletował jednak klasycznego hat-tricka, bo gole jego podzieliły gole Henryka Szymanowskiego i Jana Jałochy (dwie).
Mimo, że liga polska miała takie snajperskie asy jak Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Włodzimierz Smolarek, Dariusz Dziekanowski to na kolejny snajperski popis trzeba było czekać aż do 1990. W 15.kolejce błysnął 20-letni wówczas ANDRZEJ JUSKOWIAK. Wychowanek Kanii Gostyń aż pięciokrotnie pokonał Piotra Wojdygę w meczu ze Stalą Mielec (6:1), aż 3 z 5 bramek uzyskał po uderzeniach głową. Jusko sięgnął po koronę króla strzelców polskiej ligi, potem igrzysk olimpijskich, a przy Bułgarskiej w strzelaniu bramek zastąpili go m.in. Jerzy Podbrożny i Jacek Dembiński. Duet ten z Lechem sięgnął po mistrza kraju, ale w europejskich pucharach realizowali się już w kolejnych klubach. Podbrożny strzelił w lidze ponad 100 bramek, ale nigdy nie uzyskał 5 w jednym meczu. JACEK DEMBIŃSKI dokonał tego w 1997, w 34.kolejce w spotkaniu z Rakowem Częstochowa (5:1). Był to ostatni mecz sezonu 96/97, zaraz po niesamowitym dreszczowcu przy Łazienkowskiej, gdzie Widzew Franciszka Smudy ograł Legię 3:2.
Kolejnym poznańskim snajperem, którego talent rozkwitł poza Wielkopolską był MACIEJ ŻURAWSKI. Żuraw-władca muraw, dwukrotny król strzelców ekstraklasy jesienią 2001 roku wyrównał rekordowy wyczyn wyjazdowy Gerarda Cieślika - 5 wyjazdowych bramek. W Katowicach przy Bukowej GKS przegrał z Wisłą 1:5, a Żurawski już do przerwy nie tylko skompletował klasycznego hat-tricka, ale 4 razy pokonał obecnego trenera reprezentacyjnych bramkarzy Jarosława Tkocza, którego po przerwie zmienił Piotr Lech.
Wreszcie ostatnie pięć goli przed popisem Robaka - czyli KRZYSZTOF GAJTKOWSKI, również mecz Lecha z Pogonią. 2002 rok, szczecinianie spadający z ligi przy Bułgarskiej nie mają wiele do powiedzenia - wynik 6:0 mówi sam za siebie. Dla popularnego Gajtka był to mecz życia, nigdy nie przekroczył w sezonie 10 bramek w sezonie, a rekord to 8 w 2006 roku.
O rekordowych meczach pisał w poniedziałek katowicki Sport (zdjęcie obok), ale niestety autor nie ujął
wszystkich snajperów.  Również moja skromna osoba nie uzurpuje sobie praw do nieomylności i być może kogoś pominąłem, zwłaszcza jeśli chodzi o czasy przedwojenne, kiedy to trudno o dokumentacje wszystkich meczów.

sobota, 15 lutego 2014

Polscy bramkarze w Anglii - fachowcy czy parodyści?

Pozycja bramkarza ma to do siebie, że błędy mające konsekwencje bramkowe są długo pamiętane. Zatrzeć kiepskie wrażenie po klopsie jest niezwykle trudne. Jerzy Dudek w Liverpoolu jest co prawda pamiętany przede wszystkim ze względu na swój taniec w serii rzutów karnych w finale Ligi Mistrzów (2005 z Milanem), ale poza Anfield bardziej pamięta się jego kiks z prestiżowego meczu z Manchesterem United, który wykorzystał Urugwajczyk Diego Forlan. Tomasz Kuszczak, gdy grał we wspomnianym Manchesterze, miał swój kącik w muzeum przy Old Trafford - w sekcji video oprócz kapitalnej obrony z 2006 (West Bromwich Albion-Wigan) miał filmik z bramki puszczonej w kadrze w meczu z Kolumbią, gdy w Chorzowie pokonał go bramkarz rywala. Już osiem lat gra na Wyspach Bartosz Białkowski - goalkeeper biało-czerwonych podczas MŚ U-20 w Kanadzie w 2007 roku. W Southampton grał m.in. z Garethem Bale'm, uważany był za jednego z kandydatów do gry w pierwszej reprezentacji. Na Wyspach oprócz udanych interwencji głośno było o nokaucie w sparingu Notts County - Galatasaray (2012), którego doświadczył w starciu z własnym obrońcą. Jednak najbardziej pamiętanym momentem w dotychczasowej ligowej karierze jest "wielbłąd" w meczu Southampton - Blackpool 2:2, kiedy to przepuścił piłkę między rękami i nogami po słabym uderzeniu Calluma McManamana.
Obecnie w Premiership jest trójka bramkarzy - duet Kanonierów oraz "Święty" Boruc. Łukasz Fabiański trafił do Arsenalu w 2007 roku, ale przez blisko 7 lat nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie. W lidze angielskiej skompletował do tej pory zaledwie 31 występów, w Pucharze Anglii -12, Pucharze Ligi -16, 12 w europejskich pucharach. W tym sezonie bronił jedynie w rozgrywkach pucharowych i już zapowiedział, że latem pożegna się z londyńskim klubem, bo dość ma grzania ławki. Z pewnością Fabianowi nie pomogły kontuzje, a kiedy już wskoczył do bramki to zdarzały mu się błędy, które były bardzo wypominane przez angielskie media. Przez klopsy ochrzczony został jako Flappy Handski (gra słów oznaczająca w wolnym tłumaczeniu dziurawe ręce), a gdy po dobrym występie w LM (m.in. obroniony rzut karny w Belgradzie) doczekał się medialnej rehabilitacji to przyplątała mu się kontuzja. I tak w kółko. Jego przygoda z piłką na Wyspach jest bardzo wyboista i na aktualności nie stracił chwytliwy tytuł sprzed 3 lat nawiązujący karierę Łukasza do Rocky Balboa.
Parada Szczęsnego z meczu Liverpool-Arsenal (5:1)
znalazło się 8 lutego wśród Fotografii Dnia 
Wojciech Szczęsny jest póki co numerem 1 w bramce Kanonierów i kandydatem do reprezentacyjnej bramki. Niedawno przedłużył na atrakcyjnych warunkach finansowych kontrakt, a w tym sezonie wraz z Arsenalem gra nadspodziewanie dobrze. Jego dyspozycja w bramce odzwierciedla formę kolegów z pola - gdy broni kiepsko, londyńczycy tracą przeważnie bramki. Nie tak dawno Daily Mail pokusił się o zestawienie piłkarzy, którzy ... są najbardziej "elektryczni", popełniają największe błędy, stanowią piątą kolumnę zespołu przyczyniając się do strat bramek. W tym zestawieniu najliczniejszą nacją, oprócz Anglików okazali się Polacy, bowiem trafili do niego zarówno Szczęsny jak i Boruc. Tłumaczenie można było znaleźć na stronie sportfan. W uzupełnieniu tłumaczenia dodam, że dziennikarze przypisali każdemu klubowi jednego piłkarza - najsłabsze ogniwo w drużynie. Jedynymi bramkarzami okazali się polscy bramkarze, a wśród "tykających" bomb znalazły się takie nazwiska jak Soldado (Tottenham), Toure (Liverpool) czy Demichelis (Manchester City).
Robin van Persie po odejściu z Arsenalu do MU w każdym
meczu z Kanonierami wpisywał się na listę strzelców. Teraz
zatrzymał go Wojciech Szczęsny
Artur Boruc z kolei w tym sezonie bronił początkowo rewelacyjnie, jego doskonała dyspozycja poprowadziła Southampton do wysokiej lokaty blisko ligowego podium. Potem nastąpiły feralne klopsy, o których również pisałem. Do tego przyplątała się kontuzja, a podczas absencji Artura popularni Święci zaczęli tracić nie tylko punkty, ale i kontakt z czołówką. Karta odwróciła się wraz z powrotem Polaka do bramki.
W minionym tygodniu na Emirate Stadium Arsenal zremisował z Manchesterem United 0:0. Wśród kluczowych momentów meczu była brawurowa obrona strzału van Persie'go przez Szczęsnego. Dziennikarze mając w pamięci ostatnie występy Polaka zaczęli spekulować czy już można go zakwalifikować do czołówki bramkarzy Premiership. Kto jest najlepszy? Sięgnięto więc do statystyk i niespodziewanie biorąc pod uwagę cyferki najlepszym goalkeeperem w tym sezonie jest Włoch Vito Mannone, który w zespole Kanonierów przegrywał rywalizację zarówno z Fabiańskim jak i Szczęsnym! Obecny bramkarz Sunderlandu broni ze skutecznością 82% obronionych strzałów. Tuż za jego plecami plasuje się niezbyt znany bramkarz West Ham United Hiszpan Adrian, który nie rozegrał w lidze jeszcze 10 spotkań! Za tym duetem znajdują się ... Artur Boruc i Wojciech Szczęsny!
W przedstawionym zestawieniu w kolumnach ilość obroniony strzałów, puszczonych bramek i procent obronionych strzałów.  Za polskimi bramkarzami znaleźli się Bośniak Asmir Begović (Stoke, ten co strzelił gola Borucowi), Amerykanin Tim Howard (Everton), Czech Petr Cech (Chelsea), Fin Jussi Jaaskelainen (podobnie jak Adrian - WHU), Belg Simon Mignolet (FC Liverpool) i jedyny Anglik Joe Hart (Manchester City).
Polacy są w klubach bardziej szanowani niż w brytyjskich mediach, gdzie nawet przy okazji tego zestawienia najlepszych fachowców Borucowi przypomniano tragikomiczną próbę dryblingu a'la Cruyff w meczu z Arsenalem.

czwartek, 13 lutego 2014

Startuje ekstraklasa

Zaledwie dwa miesiące trwała zimowa przerwa dla drużyn ekstraklasy. Dla Górnika Zabrze i Legii Warszawa nawet krócej, bowiem tuż przed świętami czekał ich pojedynek pucharowy. Przez niespełna dwa miesiące ligowcy rozegrają 9 kolejek sezonu zasadniczego, po którym górna połowa stawki będzie walczyć o mistrzostwo i europejskie puchary, a dolna połowa o utrzymanie. żeby było ciekawiej po tych 30 kolejkach dorobek punktowy będzie podzielony na pół co faworyzuje te słabsze zespoły. 7 decydujących kolejek będzie rozgrywanych od 26.04. do 01.06.  Zimowa przerwa nie przyniosła głośnych transferów - kluby obiecują większą aktywność w lecie. Największym gotówkowym transferem było przejście Patryka Małeckiego z Wisły do Pogoni. Najwięcej zarobiła Legia Warszawa na przejściu do ligi francuskiej Dominika Furmana, a i najwięcej wydała na sprowadzeniu napastnika Sa z cypryjskiego AEL Limassol. Fachowcy są zgodni, że na górze tabeli nie nastąpią większe zmiany mistrzostwo raczej obroni Legia, a o pozostałe medale mistrzostw powalczy tercet Lech, Górnik i Wisła.  Ciekawie powinno być jednak podczas walki o awans do grupy mistrzowskiej - do ósmej Jagiellonii dwunasta Korona traci ledwie 3 punkty! O górnej połówce tabeli marzą w obu dolnośląskich klubach. W Śląsku Wrocław jesienią wiele sobie obiecywano zarówno po pucharowych występach jak i po transferze Waldemara Soboty do Brugge. Dokonano zmian własnościowych - właściciela Polsatu zastąpił triumwirat ściśle związany z miastem, ale póki co nie poszło do wraz z przypływem gotówki na transfery. Wręcz przeciwnie - pożegnał się z Wrocławiem Mateusz Cetnarski (jeden z lepiej opłacanych graczy), odszedł Spahić, który mało grał, a i  niechciany w I zespole jest bramkarz Gikiewicz, którego ewentualne przejście zostało zablokowane z powodu wysokości transferu. W zamian o miejsce w bramce ma walczyć Wojciech Pawłowski, który nie zawojował Italii, Anglik Tom Hataley, który najbardziej znany jest z powodu swojego ojca Marka - b.reprezentanta Anglii i Paweł Zieliński z wrocławskiej Ślęzy. Wciąż nie wiadomo kiedy zatwierdzony zostanie Flavio Paixao, który ma problem z odzyskaniem certyfikatu z ostatniego klubu. Bilans strat i zysków jest raczej ujemny, biorąc pod uwagę kontuzje Pawelca podpory defensywy WKS. Marzenia wrocławian o czołowej ósemce opierają się na zaledwie pięciopunktowej stracie do Jagiellonii, z którą mają zresztą niekorzystny bilans obu spotkań (2:3, 1:3), a rozkład jazdy podopieczni Stanisława Levy'ego mają następujący: Lech (w), Ruch (d), Cracovia (w), Legia (d), Zagłębie (w), Górnik (d), Zawisza (w), Podbeskidzie (w), Lechia (d). Na papierze dobrze to nie wygląda, ale jak zwykle wszystko zweryfikuje boisko.
Paweł Oleksy (Zagłębie Lubin) podczas zimowego
ładowania akumulatorów.
Z kolei Zagłębie Lubin, co jest w ich przypadku tradycją, po kiepskiej jesieni znów musi walczyć o utrzymanie wiosną. Orest Lenczyk nie będzie musiał korzystać z usług największych hamulcowych (Jeż, Rakels, Gliwa), którzy ucierpieli w końcówce rundy ze strony chuligańskich wybryków. Udało się zakontraktować ciekawych zmienników: chorwackiego bramkarza Silvio Rodića, portugalskiego pomocnika Manuela Curto (11 lat temu mistrz Europy U-17 i król strzelców mundialu siedemnastolatków w 2003r., ale ostatnio bez klubu), obrońcę Słoweńca Elvedina Dzinića z bułgarskiego Botewu Płowdiw, szwedzkiego pomocnika Johana Bertilsona, Łukasza Janoszkę, któremu skończyła się umowa z Ruchem Chorzów. Te transfery plus potencjał obecnej kadry daje podstawy do wiary na awans w górę tabeli. Lubinianie póki co są na dalekim 14.miejscu ze stratą 12 punktów do ósmej lokaty. Czy 9 spotkań nie będzie zbyt małą liczbą do nadrobienia straty? Zagłębie będzie grać z: Górnikiem (d), Koroną (w), Zawiszą (d), Jagiellonią (w), Śląskiem (d), Widzewem (w), Wisłą (d), Lechią (w) i Legią (d). W Zagłębiu liczą przede wszystkim na skuteczność świdniczanina Arkadiusza Piecha. W Wałbrzychu przypatrywać się będziemy perypetiom byłego juniora wałbrzyskiego klubu Pawła Oleksego, który mimo 13 występom jesienią, nie może rundy zaliczyć do udanych. Mecze towarzyskie zimą pokazały, że trener Lenczyk na pozycji lewego obrońcy stawiał głównie na Serba Dorde Ćotrę, ale wystawiany był również 19-letni Piotr Azikiewicz. Póki co szansą na grę w podstawowym składzie dla Pawła jest uniwersalność Ćotry, który grać może też w pomocy.
Adrian Mrowiec i Łukasz Surma
Jeśli jesteśmy już przy piłkarzach z wałbrzyską przeszłością to nie jest różowo w chorzowskim Ruchu. Jesienią blisko debiutu był Miłosz Trojak a kontuzje zmogły Adriana Mrowca. Adrian zagrał 5 razy, ale po objęciu zespołu przez Słowaka Jana Kociana bilans minutowy wynosi 19 minut w 3 występach. Zimą Trojak i Mrowiec początkowo razem uczestniczyli w przygotowaniach Niebieskich, ale na zgrupowanie do tureckiego pojechał tylko Adrian. Czy wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce? Raczej nie. Trener Kocian cieszył się z pracy wykonanej przez Mrowca, zwłaszcza po absencji spowodowanej kontuzją. Ideą Słowaka jest mieć dwie równorzędne jedenastki, ale w tych pierwszych wyjściowych zestawieniach na środku obrony częściej było widać Piotra Stawarczyka i Marcina Malinowskiego, a po kontuzji wreszcie pełną parą trenuje Maciej Sadlok, jest też solidny Marek Szyndrowski. Konkurencja jest spora, Ruch zajmuje wysokie piąte miejsce.Czy walka o otrzymanie tej nadspodziewanie wysokiej lokaty będzie z udziałem Mrowca? Trojakowi z kolei pozostała walka na trzecioligowych boiskach w zespole rezerw chorzowskiego klubu.
Damian Ałdaś jesienią kapitan
Polkowic, a wiosną gracz Korony
Wśród zimowych transferów blisko ćwierćsetki nowych zawodników, którzy mogą pojawić się na boiskach ekstraklasy to obcokrajowcy. Są również gracze pozyskani z klas niższych. Paradoksalnie do najwyższej klasy rozgrywkowej z grupy zachodniej trafili gracze z zespołu, który wycofał się z drugoligowej rywalizacji.
Damian Ałdaś pochodzi z Głogowa, ale na zapleczu ekstraklasy zagrał w Górniku Polkowice, gdzie grał 4,5 roku. W międzyczasie blisko był angażu w GKS Bełchatów. Po rundzie jesiennej wydawało się, że wróci do rodzinnego Głogowa, ale ostatecznie trafił do kieleckiej Korony, która chętnie sięga po drugoligowców. Kolejnym zawodnikiem, którą zimą przeskoczył o dwie klasy rozgrywkowe jest Ariel Famulski, 23-letni rówieśnik Ałdasia, wychowanek Zagłębia Lubin, który sięgał w macierzystym klubie po mistrzostwo Polski juniorów, Młodej Ekstraklasy. W seniorach zaliczył jeden mecz, ale za to ze zdobytą bramką. Ostatnie półtora sezonu spędził w Polkowicach, a po wycofaniu się tamtejszego KS powrócił do Lubina, gdzie Orest Lenczyk widzi go w kadrze klubowej.
We wiosennych kadrach zespołów T-mobile Ekstraklasy jest (oprócz wspomnianego dolnośląskiego duetu) 31 piłkarzy, którzy mają w swoich biografiach epizody w grupie zachodniej drugiej ligi. Dla przypomnienia:
Maciej Mańka (Górnik Zabrze - GKS Tychy 2011/12),
Mateusz Zachara (Górnik Zabrze - Raków Częstochowa 2008-2010, dziś wicelider klasyfikacji strzelców, w styczniu zadebiutował w reprezentacji A),
Bartłomiej Babiarz w 2.lidze strzelił bramkę Górnikowi
Wałbrzych, w ekstraklasie wciąż czeka na premierowego
gola.
Gerard Bieszczad (Wisła Kraków - Tur Turek 2010/11w - rezerwowy bramkarz Białej Gwiazdy),
Maciej Gostomski (Lech Poznań - Zagłębie Sosnowiec 2008/09, Bałtyk Gdynia 2010/11w, Bytovia Bytów 2011/12-2012/13 - jedna z rewelacji jesieni na pozycji bramkarza),
Bartosz Soliński (Ruch Chorzów - Rozwój Katowice 2012/13, trzeci w hierarchii bramkarz Niebieskich bez większych szans na grę, wciąż bez debiutu w ekstraklasie),
Bartłomiej Babiarz (Ruch Chorzów - GKS Tychy 2009/10 - 2011/12, obecnie podstawowy gracz Ruchu),
Dawid Kudła (Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec 2012/13, wciąż bez debiutu w ekstraklasie),
Maciej Dąbrowski (Pogoń Szczecin - Zawisza Bydgoszcz 2008/09w -2010/11, jeden z wyróżniających się obrońców ligi),
Maksymilian Rogalski (Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa 2008/09, pomocnik, który w ub.sezonie strzelił dwa gole - oba po pięknych rzutach wolnych),
Krzysztof Baran (Jagiellonia Białystok - Chojniczanka 2010/11, obecnie walczy z Jakubem Słowikiem o pozycję nr 1 w bramce Jagi),
Mateusz Piątkowski (Jagiellonia Białystok - Gawin/Ślęza Wrocław 2008/09w, po znakomitym sezonie w Ząbkach w wieku 29 lat urodzony w Bielawie napastnik wreszcie zadebiutował w ekstraklasie, gdzie 5 razy wpisał się na listę strzelców),
Andrzej Witan (Zawisza Bydgoszcz - w 2.lidze w "Zetce" 2009/10-2010/11, mimo, że z Zawiszą awansował z drugiej ligi do ekstraklasy to w najwyższej klasie rozgrywkowej mecze musi oglądać z perspektywy ławki rezerwowych),
Michał Markowski (Zawisza Bydgoszcz - Chojniczanka 2012/13, obrońca zadebiutował w meczu z Wisłą, kiedy wszedł w doliczonym czasie w meczu z Wisłą i to cały jego dorobek ekstraklasowy),
Piotr Petasz (Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Szczecin 2008/09w, jesienią błysnął asystami i atomowymi strzałami z lewej nogi, 29 lat, ale dopiero w Zawiszy zadebiutował w ekstraklasie),
Jacek Wójcicki (Zawisza Bydgoszcz - w 2.lidze z Zawiszą 2010/11, dobre recenzje za jesienne występy),
Bartosz Kaniecki (Lechia Gdańsk - Bałtyk Gdynia 2011/12w, w tym sezonie walkę o miejsce w gdańskiej bramce przegrał z Mateuszem Bąkiem),
Mateusz Machaj (Lechia Gdańsk - Polonia Słubice 2008/09w, Tur Turek 2009/10j, brat Bartosza niemniej ponoć utalentowanego pomocnika, który zimą zmienił Chrobrego Głogów na Miedź Legnica, okrzyczany wielkim talentem ostatnio coraz dalej od podstawowego składu),
Patryk Tuszyński (Lechia Gdańsk - Gawin/Ślęza Wrocław 2008/09j, MKS Kluczbork 2008/09w, 2010/11j, z Kluczborkiem awansował i spadł z 1.ligi, w Gdańsku nie może się przełamać i wciąż bez ligowego gola, w zimowych sparingach sporo grał i strzelił 4 gole),
Kornel Osyra (Piast Gliwice - Gryf Wejherowo 2012/13j, obrońca rodem z Brzegu Dolnego, produkt made in Lubin, w ciągu 12 miesięcy gry w Piaście ledwie dwa epizody),
Ołeksij Szlakotin (Korona Kielce - Czarni Żagań 2008/09w, Zagłębie Sosnowiec 2010/11-2011/12w, bramkarz rodem z Ukrainy wychowanek szkółki Dynama Kijów, do ekstraklasy trafił za sprawą Leszka Ojrzyńskiego, który znał go ze współpracy z Sosnowca, nękany przez kontuzję póki co przegrywa rywalizację z Małkowskim),
Kamil Sylwestrzak (Korona Kielce - Chrobry Głogów 2011/12, Chojniczanka 2012/13j, obrońca, który najpierw był jednym z najbardziej krytykowanych graczy, a jesienią podstawowy gracz kielczan),
Artur Lenartowski (Korona Kielce - Raków Częstochowa 2008/09, 2009/10w-2010/11w, trzeci sezon w Kielcach bodaj najwyższy gracz ekstraklasy grający w polu - 192 cm),
Marcin Trojanowski (Korona Kielce - Elana Toruń 2009/10w, Chojniczanka 2010/11-2011/12, urodzony w Zgorzelcu pomocnik, na którym nie poznano się w Śląsku Wrocław, po tułaczce ogólnokrajowej jesienią w Kielcach zadebiutował w ekstraklasie, gdzie zagrał 6 razy),
Miłosz Przybecki (Zagłębie Lubin - Ruch Radzionków 2009/10w, jeden z najszybszych pomocników ekstraklasy o niesamowitym wyskoku, póki co w Lubinie zawodzi jak większość jego partnerów),
Adam Deja gościł na Stadionie 1000-lecia
z MKS Kluczbork (z prawej M.Morawski).
Arkadiusz Piech (Zagłębie Lubin - Gawin/Ślęza Wrocław 2008/09j, właśnie znakomita runda w drugiej lidze (9 goli jesienią) stała się przepustką do łódzkiego Widzewa, ale jak wiadomo Arka talent eksplodował dopiero w Ruchu Chorzów, skąd via Turcja trafił jesienią ponownie na Dolny Śląsk, 4-krotny reprezentant kraju),
Adam Deja (Podbeskidzie Bielsko-Biała - MKS Kluczbork 2011/12-2012/13w, występy w 2.lidze stały się dla Dei przepustką do ekstraklasy, etatowy wykonawca rzutów wolnych może stracić na nie abonament po przyjściu Iwańskiego oraz z powodu zerowego konta bramkowego),
Mateusz Kupczak (Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Tychy 2011/12, z Tyskimi awansował do 1.ligi, a w Bielsku Białej jesienią zaliczył 7 epizodów),
Fabian Pawela (Podbeskidzie Bielsko-Biała - Czarni Żagań 2010/11w - 2011/12, podobnie jak Piech świdniczanin rocznik 1985, tyle, że bez tylu bramek i debiutu w kadrze),
Tomasz Kowalski (Widzew Łódź - Tur Turek 2011/12- 2012/13j, wychowanek SMS Łódź, wiosną ub.r. zadebiutował w ekstraklasie w Jagiellonii, a jesienią 6 gier dla outsidera ligi),
Krystian Nowak (Widzew Łódź - Tur Turek 2011/12, pochodzący z Ełku były junior SMS Łódź skąd trafił do Turku, drugi sezon w Widzewie, pomocnik o zapędach ... modela reklamującego męską bieliznę),
Łukasz Staroń (Widzew Łódź - Tur Turek 2011/12 - 2012/13, napastnik z dolnośląskiego Lubania, grał w SMS Łódź, MKS Oława, był na testach w Górniku Wałbrzych, a w debiucie w ekstraklasie strzelił gola przy Łazienkowskiej (Legia-Widzew 5:1), w klubie raczej bez szans na regularną grę, jedną nogą już jest ponoć na wypożyczeniu w Dolkanie Ząbki).
Jeśli chodzi o trenerów to zaledwie dwóch szkoleniowców pracowało w przeszłości w grupie zachodniej: Ryszard Wieczorek (dziś Górnik Zabrze), który w latach 2011-13 pracował w Rybniku, gdzie z ROW-em awansował do 1.ligi i Leszek Ojrzyński (Podbeskidzie) prowadzący Raków (2008-09), Zagłębie Sosnowiec (2010-11).

niedziela, 9 lutego 2014

Odliczanie do wiosennego startu

Równo miesiąc dzieli drugoligowców od inauguracji ostatniej w historii dwugrupowej drugiej ligi. W Wałbrzychu piłkarze przygotowują się z pozycji wicelidera, ale do optymizmu równie daleko jak do awansu do pierwszej ligi.  Co historia mówi o liderach grupy zachodniej po jesiennych zmaganiach?
2008/09 - jesień -1.Gawin (40 pkt), 2.Kotwica Kołobrzeg (38 pkt), 3.MKS (37 pkt), 4.Pogoń (35 pkt);
koniec sezonu - 1.MKS Kluczbork (67 pkt), 2.Pogoń Szczecin (62 pkt), 3. Gawin/Ślęza (50 pkt - porażka w barażach o 1.ligę z GKP Gorzów 0:5, 0:1),.. 6.Kotwica (53 pkt).
2009/10 - jesień -1. Ruch Radzionków (40 pkt), 2. Zagłębie Sosnowiec (37 pkt), 3. Zawisza Bydgoszcz (37 pkt), 4. Górnik Polkowice (35 pkt);
koniec sezonu - 1. Ruch Radzionków (76 pkt), 2. Górnik Polkowice (68 pkt), 3. Zagłębie (62 pkt), 4. Zawisza (59 pkt).
2010/11 - jesień - 1.Olimpia Grudziądz (34 pkt), 2. Zawisza Bydgoszcz (33 pkt),...12. Górnik Wałbrzych (22 pkt);
koniec sezonu - 1.Olimpia Grudziądz (71 pkt), 2. Zawisza Bydgoszcz (66 pkt), ...10. Górnik Wałbrzych (48 pkt).
2011/12 - jesień - 1. GKS Tychy (39 pkt), 2. Chrobry Głogów (36 pkt), 3. Miedź Legnica (36 pkt), ...11. Górnik Wałbrzych (25 pkt);
koniec sezonu - 1. Miedź Legnica (64 pkt), 2. GKS Tychy (59 pkt), ...6. Górnik Wałbrzych (50 pkt), ...8. Chrobry (49 pkt).
2012/13 - jesień - 1. ROW Rybnik (34 pkt), 2. Bytovia (31 pkt), 3. Chojniczanka (30 pkt), ...6.Górnik Wałbrzych (26 pkt);
koniec sezonu - 1. ROW Rybnik (72 pkt), 2.Chojniczanka (71 pkt), 3.Bytovia (63 pkt),....14. Górnik Wałbrzych (42 pkt).
Reasumując - z pięciu sezonów tylko raz zdarzyło się, by prowadzący po jesiennych meczach duet przewagę utrzymał do mety sezonu. Biorąc pod uwagę sparingi, przeprowadzone transfery w Głogowie wydaje się, że tylko jakaś niespodziewana katastrofa pozbawi promocji Chrobrego.
Mocno zbroi się Bytovia, która tradycyjnie wyjeżdża do ciepłych krajów przygotowując się do sezonu, niepokonana jest poznańska Warta, która formę szlifowała w Wałbrzychu. Dyżurnym faworytem jest Zagłębie Sosnowiec, w Bytomiu ruszyło się do przodu pod względem organizacyjnym, dzięki czemu PZPN oddał 3 z 5 ujemnych punktów za zaległości finansowe. Raków wzmocnił (?) się Brazylijczykami, a wielkimi niewiadomymi są drużyny z zagrożonej spadkiem strefy od miejsca 9 w dół.  Spore zmiany w Opolu, gdzie Odrę do utrzymania ma poprowadzić czeski szkoleniowiec Petr Nemec. Zarówno w Zdzieszowicach jak i w Wejherowie powtórka z rozrywki - Ruch przed katastrofą ma ratować desant z Leśnicy, czyli trener Wróbel i jego zawodnicy, a nad Gryfem ponownie pojawiło się widmo wycofania z ligi! W Kaliszu, Jarocinie czy Zielonej Górze nie dopuszczają myśli o degradacji i zapewne tamtejsze zespoły będą zaciekle walczyć. W UKP wciąż grać będzie jeden z najskuteczniejszych snajperów jesieni Wojciech Okińczyc.
Kluby już przeprowadziły transfery, ale i testują oraz planują wzmocnienia, wiele wyjaśni się również po starcie dwóch najwyższych lig i kilku graczy zapewne będą chcieli załapać się na kilka miesięcy do drużyn z 2.ligi. W wałbrzyskim Górniku wielkiego ruchu w kadrze nie było, a apetyty wśród kibiców były duże. Ubiegłe zimowe przerwy pomiędzy rundami nie przynosiły rewolucji. A jak przebiegały sparingi i transfery Górnika w historii drugoligowej przygody?
Dwa lata temu zimą Mateusz Sawicki
walczył z Arkadiuszem Milikiem (Górnik
Zabrze), dziś  kadrowiczem i graczem
niemieckiego Augsburga. 
2010/11 - odeszli - Michał Protasewicz (Concordia Piotrków Trybunalski), Bartosz Konarski (AKS Strzegom), Rafał Majka (Orkan Szczedrzykowice), przyszli - Michał Zawadzki (Warta Poznań), Roman Maciejak (Piast Gliwice); sparingi: Polonia/Sparta Świdnica (3.liga) 7:2 (wśród testowanych był Kamil Śmiałowski!), NVL Gelb-Weiss Goerlitz (6.liga) 3:1, Piast Zawidów (4.liga) 4:0, Włókniarz Mirsk (kl. O) 6:0, Orzeł Ząbkowice (3.liga) 2:1, MKS Oława (3.liga) 1:2, Chrobry Głogów (3.liga) 1:0, FK Trutnov 3:1, Oderka Opole (3.liga) 4:3, Motobi Kąty Wrocławskie (3.liga) 4:0, Śląsk Wrocław (ME) 3:2.
2011/12 - odeszli - Dominik Janik, Kornel Duś, przyszedł - Marcin Orłowski (Miedź Legnica); sparingi: Górnik Zabrze (ekstraklasa) 1:3, Karkonosze Jelenia Góra (4.liga) 3:3, FK BAUMIT II Jablonec (4.liga czeska) 3:1, GKS Katowice (1.liga) 1:2, KS Polkowice (1.liga) 0:2, SK Hlavice 1:1, Polonia/Sparta Świdnica (3.liga) 9:2, MKS Szczawno Zdrój (kl. O) 8:1, Orzeł Ząbkowice (3.liga) 5:0, Bielawianka (3.liga) 5:1, MKS Oława (3.liga) 2:2.
2012/13 - przyszedł Michał Oświęcimka (Okocimski Brzesko), odszedł - Dawid Kubowicz (Arka Gdynia); sparingi: Nielba Wągrowiec (3.liga) 5:3, Olimpia Kowary (4.liga) 5:1, Karkonosze Jelenia Góra (4.liga) 10:0, KS Polkowice (2.liga) 0:3, GKS Kobierzyce (4.liga) 4:0, Śląsk Wrocław (Młoda Ekstraklasa) 3:0, Lechia Dzierżoniów (3.liga) 6:1, Polonia/Sparta Świdnica (3.liga) 2:1, Olimpia Kowary (4.liga) 5:2.
W tym roku wałbrzyszanie nie stracili nikogo z graczy podstawowego pierwszego składu. Co prawda nie widać na treningach oraz sparingach Patryka Janiczaka, ale był on zaledwie rezerwowym. Ciekawe co będzie, gdy (odpukać w niemalowane!) zaniemoże lub wykartkowany zostanie Damian Jaroszewski. Młody Gawlik nie gwarantuje spokoju w bramce co pokazują sparingi, liczyć, że do bramki wejdzie Wojciech Wierzbicki też nie ma co. Ciekawostką jest, że wspomniany wyżej Janiczak otrzymał stypendium sportowe - ciekawe czy Urząd Miasta zweryfikuje i te kilkaset złotych trafi do innego sportowca. Najprawdopodobniej wypożyczony zostanie Michał Łaski (też miejski stypendysta), który nie potrafił przekonać do siebie trenera Macieja Jaworskiego. Słychać było głosy o wypożyczeniu do Bielawianki, gdzie grają już wałbrzyszanie Olejnik, Rosicki i Matysek. Wbrew plotkom nie odszedł ani Michał Bartkowiak, ani Dariusz Michalak (który jak co rundę szukał klubu) czy Sławomir Orzech, który po udanej rundzie i konsultacji w kadrze znalazł się w kręgu zainteresowań pierwszoligowca. Wśród nabytków drugoligowego Górnika zawsze zimą byli gracze, którzy stanowili mocny punkt wiosną. Teraz do tego wąskiego grona może dołączyć 23-letni Kamil Śmiałowski, który na lewej stronie wygrywa rywalizację z Adrianem Moszykiem.
Wiosną zadebiutują w nowych zespołach - z lewej b.mistrz
kraju i kadrowicz Maciej Iwański (Podbeskidzie), z prawej
Kamil Smiałowski (Górnik Wałbrzych).
Nie przekonująco wypadł Sławomir Truszczyński, który szybko znalazł nową przystań w Świdnicy. Długo sprawdzany był 22-letni Josef Krolop, zaliczył obóz, strzelał w sparingach, ale zdecydowane "nie" zarządu przekreśliło jego angaż. Jeśli nie mieści się w polityce kadrowej klubu to czemu ponoszono koszty z jego pobytem na obozie? A może po prostu inne sprawy o tym zdecydowały (menedżer, finansowe oczekiwania)?
Górnik w sparingach zagrał w tym roku z Podbeskidziem (1:6 - Folc), Olimpią Kowary (2:0 - Krolop, Migalski), Wartą Poznań (0:2), Bystrzycą Kąty Wrocławskie (3:0 - G.Michalak, Moszyk, Krolop) i Sołą Oświęcim (1:1 - Folc). Do wyników nie ma co przywiązywać większej uwagi, bo jeszcze test-meczów Górnik do startu kilka rozegra. W Walentynki prestiżowe starcie z Miedzią Legnica, potem jeszcze mecze z trzecioligowcami (Bielawianka, Śląsk II, Polonia/Sparta Świdnica). Co do wyborów personalnych Macieja Jaworskiego to zweryfikują je mecze ligowe. W Wałbrzychu ciekawi jesteśmy, czy wyciągnięto wnioski z ubiegłorocznych przygotowań, po których nastąpił totalny wiosenny zjazd. Do tej pory mogą dziwić taktyczne nowinki biało-niebieskich: Misiak, Folc w defensywie czy wystawienie jedenastki bez ani jednego młodzieżowca! Jaki ma sens gra takim zestawieniem skoro nigdy o punkty Górnik tak nie będzie mógł zagrać?
Różnie zestawiona grywa defensywa, gdzie wciąż brakuje Jana Bartośa, który niby wyleczył kontuzje, ale w sparingach nie gra. O wiele lepiej wygląda sytuacja z Michałem Oświęcimką, który może okazać się największym wygranym zimowych przygotowań. W obronie na różnych pozycjach grywa Mateusz Sawicki, który popełnia coraz mniej błędów. Martwić może posucha wśród młodzieżowców. Orzech, Szuba, Bartkowiak, Krzymiński - najprawdopodobniej w tym gronie będzie Jaworski się poruszał w kwestii wyboru młodych graczy, Migalski, Misiak, Surmaj mogą się stać alternatywą, ale najprawdopodobniej dla nich priorytetem będzie gra w Dolnośląskiej Lidze Juniorów.

piątek, 7 lutego 2014

Józef Trojak nie żyje

Nie wałbrzyskie media, a wielkopolskie podały tę smutną wiadomość jako pierwsze. Za radiosud.pl podał portal 90minut.pl informację o odejściu Józefa Trojaka w miniony wtorek 4 lutego.
Trojak był graczem wałbrzyskiego Górnika, uchodzący swego czasu przez Przegląd Sportowy za jednego ze zdolniejszych w swoim roczniku. Ten potężnie zbudowany (187 cm i 90 kg) stoper przybył pod Chełmiec z LZS Jankowy. O pierwszoligowej grze w Wałbrzychu pisałem przy okazji jego syna Miłosza - obecnie piłkarza Ruchu Chorzów. To on wyrósł na bohatera baraży o utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek w 1988 (2:1, 2:2 z Zagłębiem Lubin), kiedy w Lubinie pięknym strzałem dał prowadzenie skazanym na porażkę wałbrzyszanom. W następnym, spadkowym, sezonie grał w dwóch dolnośląskich klubach - Górniku i Śląsku Wrocław. Potem grał ponownie na Nowym Mieście w drugiej lidze od rundy wiosennej sezonu 1989/90 - 5 spotkań (3 od pierwszego gwizdka), gdzie przeciwko Gwardii Warszawa zdobył swego jedynego drugoligowego gola dla biało-niebieskich. W pojedynku z byłym klubem
ówczesnego szkoleniowca Górnika, Mirosława Jabłońskiego, biało-niebiescy objęli prowadzenie już w pierwszej minucie. Z kolei goście, trenowani wówczas przez Lesława Ćmikiewicza wyrównali przed przerwą. Druga odsłona była kiepskim widowiskiem, którą oglądała niespełna setka widzów (w tym niżej podpisany). Pod koniec meczu z rzutu wolnego stołecznych piłkarzy na prowadzenie wyprowadził przyszły Widzewiak Paweł Miąszkiewicz. Ale w ostatniej minucie Trojak w zamieszaniu w polu karnym gości ze szpica pokonał Rutkowskiego i piłka wylądowała w bramce (od strony zegara) dając jeden punkt gospodarzom.
W następnym sezonie 1990/91 zespół prowadził Ryszard Walusiak, który nie widział potężnie zbudowanego Józefa w bloku defensywnym biało-niebieskich. Trojak zagrał jedynie w pierwszej kolejce (0:3 w Gorzowie Wlkp.), gdzie paradoksalnie Sport wybrał go najlepszym piłkarzem wałbrzyszan. Potem w defensywie grywał Frelek, zadebiutował Bubnowicz. Zimą 1991 Józef Trojak opuścił Górnika przechodząc do LZS Jankowy, który z czasem przyjął nazwę sponsora Lignomat. Związał się w rejonem południowej Wielkopolski, w Jankowych rozpoczął pracę szkoleniową, którą kontynuował m.in. w Polonii Kępno, Przełomie Torzeniec czy Sokole Świba.
Jak sugeruje radiosud przyczyną mogły być kłopoty z krążeniem. Trojak zmarł w wałbrzyskim szpitalu.
Pogrzeb odbędzie się w najbliższą sobotę w Głuszycy, a nabożeństwa w intencji zmarłego odbędą się również w Grębaninie.

środa, 5 lutego 2014

Kiełbasa przy Ratuszowej najlepsza w lidze!

W dniu wczorajszym PZPN opublikował raport dotyczący organizacji i bezpieczeństwa na meczach ligowych rundy jesiennej 2013/14. Pod lupę wzięto trzy szczeble rozgrywek - od ekstraklasy po drugą ligę. Jest to drugie, po wiosennym ubiegłego sezonu, takie zestawienie. O ile 6 miesięcy temu próżno było szukać w czołówce wałbrzyskiego Górnika to po lekturze obecnego zestawienia czeka nas miłe rozczarowanie.
Jesienny mecz derbowym z Chrobrym, który oficjalnie oglądało 2370 widzów był rekordem frekwencyjnym rundy. W porównaniu z topowymi meczami pozostałych 4 lig liczba ta jest niezwykle skromna - dla porównania w grupie wschodniej spotkanie mieleckiej Stali z Wigrami Suwałki oglądało 4999 kibiców. Wałbrzyskie mecze Górnika przyciągnęły na trybuny łącznie 8509 kibiców, a w lidze więcej ludzi w trakcie rundy przyszło na obiekty Polonii Bytom (14292), Zagłębia, Odry, Warty i Chrobrego. Jeśli chodzi o średnią na 1 mecz to Wałbrzych legitymuje się cyfrą 945 widzów. Powyżej tysiąca osiągnęły Polonia (1588), Zagłębie, Odra, Warta i Chrobry. Najmniejszą z kolei Rozwój (211) i Polkowice (229). Średnio mecz przy Ratuszowej zabezpieczało 46 stewardów (tylko w Polkowicach, Bytomiu i Sosnowcu (75) więcej) oraz 60 policjantów (więcej w Sosnowcu i Bytomiu - ponad 70).
Jeśli chodzi o szczegóły organizacji spotkań to wciąż bardzo wysoko cenione są zdolności organizacyjne KS Polkowice, które po wycofaniu klubu przechodzą do historii. Miła dla oka jest z kolei obecność w kilku klasyfikacjach wałbrzyszan. W klasyfikacji BUFETY w grupie zachodniej Górnik został oceniony najwyżej w lidze! Organizacja, ilość, rozmieszczenie bufetów, przyjazna obsługa czy zarządzanie kolejkami ustawiającymi przed nimi - zostało ocenione na 4,78. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że za plecami wałbrzyszan znalazły się Chrobry (4,56) i KS Polkowice (4,50) , a na podium w ekstraklasie Śląsk, a w 1.lidze Miedź to śmiało można stwierdzić, że na Dolnym Śląsku element gastronomii stadionowej jest rozwinięty i zorganizowany najlepiej w kraju!
Podobnie rzecz się ma z parkingami, polityką informacyjną, sanitariatami, warunkami pracy dla mediów, ciągami komunikacyjnymi, organizacją wejść kibiców, ale w tych kategoriach próżno wałbrzyszan szukać w czołówce ligowej z różnych względów. Co ciekawe Górnik Wałbrzych wysoko został oceniony (4,67) w kategorii FURTKI EWAKUACYJNE. Obsługa wejść i wyjść stadionowych służących w celach ewakuacyjnych przez stewardów została oceniona wyżej jedynie w Chrobrym i Polkowicach, którzy byli w poprzednim zestawieniu. Równie wysoko została oceniona PROAKTYWNOŚĆ STEWARDÓW. Subtelne, delikatne wychodzenie naprzeciw określonym potrzebom kibiców, przez co kreowany jest pozytywny wizerunek klubu został oceniony na 4,56 - tak samo jak w Bytowie i Głogowie. Lepsze oceny otrzymały Polonia Bytom (4,67) i KS Polkowice (4,78).
Bogdan Skiba  wśród najlepszych spikerów
drugiej ligi wg PZPN!
 W kategorii SPIKER ZAWODÓW w grupie zachodniej aż 4 kluby zostały ocenione na 5,00. Obok mistrzów mikrofonu stadionów Calisii, Chrobrego i Polkowic tak wysoko został oceniony Bogdan Skiba ! Spiker jako członek służby informacyjnej podlega kierownikowi ds. bezpieczeństwa, przez co jednym z zadań jest więc dbanie o bezpieczeństwo uczestników meczu poprzez właściwe przekazywanie komunikatów informacyjnych. Na ocenę pracy wpłynęło styl i sposób współpracy spikera ze stanowiskiem dowodzenia, ton głosu oraz precyzyjność i charakter wygłaszanych komunikatów. Tyle o pracy i ocenie spikera możemy przeczytać w komunikacie. Jeśli bowiem wzięlibyśmy wiarygodność komunikatów dotyczących wydarzeń na boisku ocena pana Skiby zapewne nie byłaby tak wysoka. Niekiedy nie zauważył żółtej kartki (vide mecz z UKP) czy błędnie zapowiedział strzelca bramki czy przeprowadzoną zmianę. Mimo wszystko za całokształt należą się duże gratulacje!
W tej, jak i powyższych kategoriach ocen dokonywali Delegaci Meczowi PZPN, obserwatorzy sędziów, pełniący funkcję Delegatów Meczowych PZPN.
Jeśli chodzi o przyjmowanie gości GÓRNIK WAŁBRZYCH przyjął największą ilość kibiców drużyn przyjezdnych - 712. Wyprzedził m.in. Zagłębie (542) i Chrobrego (490). Ilość kibiców gości zależna była oczywiście od kalendarza rozgrywek. Prawdę powiedziawszy jesienią przyjeżdżały zespoły z największym potencjałem kibicowskim w lidze. Wiosną trudno będzie otrzymać pozycję lidera, choć na Stadion 1000-lecia zapewne przyjadą fani Rakowa czy Odry Opole, ale trudno oczekiwać autokaru z kibicami Jaroty, Rozwoju czy MKS Kluczbork. Jedynym klubem jesienią w drugiej lidze, który nie przyjmował gości była Ostrovia.
Dla zainteresowanych raport znajduje się na stronie związkowej.
 Jakie nasuwają się wnioski po lekturze tego raportu? W Wałbrzychu jesienią, za wynikami sportowymi poszedł progres organizacyjny. Sami w Wałbrzychu wiemy, ile brakuje do normalności, w niektórych stadionowych kwestiach (trybuny z brudnymi siedziskami, problem podczas deszczu przy wejściu/wyjściu na trybuny itp) to pozytywna ocena jest podstawą do optymizmu. Miejmy nadzieję, że w raporcie po rundzie wiosennej Górnik Wałbrzych pojawi się w kilku innych kategoriach, a w obecnych utrzyma wysokie noty i pozycje.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Transfer zimy

Zimowe okienko transferowe nie przyniosło spodziewanych hitów z udziałem polskich piłkarzy. Najgłośniej było o podpisaniu umowy Roberta Lewandowskiego, który do Bayernu Monachium przeniesie się dopiero latem. Utarło się, że najciekawszym dniem jest ten ostatni. Trafiają się przysłowiowe strzały w dziesiątkę lub też niewypały - tak jak w Arsenalu, gdzie mimo przymiarek podpisano umowę ze Szwedem Kimem Kallstromem, który na pierwszym treningu doznał kontuzji wykluczającej go z gry na dwa miesiące. Na rodzimym podwórku do rozmiaru epopei rozrasta się historia sprzedaży asa Górnika Zabrze Prejuce'a Nakoulmy, udanie zadebiutował we francuskim Rennes Kamil Grosicki, strzelający bramki w 2.lidze holenderskiej Piotr Parzyszek nie przeszedł ani do Benfiki ani do Nantes, a do Charltonu, Legię na Toulouse zamienił Dominik Furman, do dalekich Chin wyjechał świeżo upieczony kadrowicz z Zabrza Krzysztof Mączyński. Ale najbardziej zaskakującą zmianą barw klubowych było podpisanie umowy z pierwszoligowym FC Nantes Pawła Garygi, który jesienią biegał po drugoligowych boiskach. W grupie zachodniej występowali już przyszli reprezentanci Polski, bohaterowie zagranicznych transferów, ale to pierwszy przypadek kiedy drugoligowiec przechodzi bezpośrednio do zagranicznego klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej! Palmę pierwszeństwa niektórzy mogą przyznać Michałowi Gruntowi, ale ostatecznie nie dane mu było zadebiutować w portugalskiej ekstraklasie. 21-letni dziś wychowanek Zagłębia Sosnowiec w 2.lidze zadebiutował w wieku 17 lat, a mogliśmy kilkadziesiąt sekund oglądać go w maju 2011 (1:0 dla Zagłębia) przy Ratuszowej, kiedy w ostatniej minucie gry zmienił strzelca zwycięskiej bramki Posmyka. W następnym sezonie został królem strzelców Młodej Ekstraklasy (14 goli dla stołecznej Polonii), ale nie była to przepustka do dobrego klubu. Po powrocie do Sosnowca, w drugiej lidze zaliczył 6 spotkań bez bramki i doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry do końca sezonu. Tymczasem po sezonie, w lipcu niespodziewanie podpisał 4-letni kontrakt z ówczesną czwartą drużyną ligi portugalskiej SC Braga. O debiucie w Liga Zon Sagres musi jednak tylko pomarzyć, bo póki co gra w zespole rezerw Bragi.
Garyga - wczoraj przeciwko Wepie i Wojtarowiczowi
jutro przeciw Cavaniemu i Pastore?
Pawel Garyga z kolei to wychowanek wrocławskiego Śląska, który w sezonie 2011/12 mógł zawiesić brązowy medal na szyi za trzecie miejsce w Młodej Ekstraklasie. W następnym sezonie Orest Lenczyk dał mu szansę debiutu w ekstraklasie (co w teorii pozwala mu być członkiem trzeciej drużyny ub.sezonu) - w dwóch jesiennych meczach zaliczył całe 18 minut! Zimą przeszedł do pobliskiej Oławy, gdzie nie zdołał uratować drugiej ligi dla MKS (15 meczów i 2 gole). Latem ubiegłego roku nie udało mu się zahaczyć w MKS Kluczbork, ale za to przygarnął go KS Polkowice, gdzie w 18 meczach strzelił dwa gole, za każdym razem wybiegając w podstawowej jedenastce.  Z Wrocławia Paweł był wypożyczony na pół roku z opcją przedłużenia o kolejne 6 miesięcy, ale z powodu wycofania się polkowiczan z drugiej ligi musiał wrócić do Śląska. Tam nikt na niego nie czekał z otwartymi rękami i pod koniec stycznia rozwiązano z nim umowę co nie stanowiło wielkiej sensacji. Po kilkudziesięciu godzinach w mediach gruchnęła wiadomość o podpisaniu umowy Garygi z FC Nantes co wywołało falę komentarzy. Po pierwsze krytyka Śląska, że po raz kolejny spod nosa zostaje sprzątnięty utalentowany wychowanek (vide Kamil Biliński, który zawojował Litwę a teraz będzie starał się podbić Rumunię). W klubie odpierają zarzuty, że szkoleniowcy ocenili go jako nieperspektywicznego gracza. Calkiem odmienne zdanie ma autor transferu - Michel Thiry. Ten belgijski menedżer, mieszkający pod Twardogórą jest postacią doskonale znaną na Dolnym Śląsku. Swego czasu jawił się jako dobrodziej klubu z Oporowskiej, a później maczał palce za francuskie transfery do Auxerre Piotra Włodarczyka czy Marcina Kuźby. Ostatnio słychać było o nim przy okazji turniejów halowych w Twardogórze ku pamięci zmarłego red. Ireneusza Maciasia oraz dementowania ubiegłorocznych plotek o przejęciu udziałów w Śląsku przez dobrodzieja FC Nantes Waldemara Kitę. Zresztą kontakty tego ostatniego z Thirym zaowocowały właśnie transferem Garygi. Niektórzy podejrzewają kumoterstwo, zwykły szwindel. 22-letni wrocławski pomocnik podpisał z ósmym klubem Ligue 1 na 6 miesięcy, jeśli się sprawdzi to Kanarki przedłużyć mogą przedłużyć umowę o 2 lata. Zarówno Thiry jak i Kita potwierdzają, że Garyga podpisał umowę z FC Nantes, a nie jego rezerwami i tylko od zawodnika zależy czy zadebiutuje w jednej z najsilniejszych lig europejskich czy nie. O wiele bardziej znane postacie z polskich boisk wyjechały za granicę z większymi nadziejami (Stępiński - Norymberga, Kupisz - Chievo) nie debiutując jeszcze w I drużynie swojego zespołu. Garyga nie był w orbicie zainteresowań nie tylko macierzystego Śląska, ale i innych klubów z regionu. Po rozpadzie Polkowic Bartków testowany jest przez Cracovię, Ałdaś podpisał kontrakt z Koroną Kielce, Kamińskiego próbowała Chojniczanka, a doskonale znany w Wałbrzychu Maciejak chciałby grać w Świnoujściu, by poprzestać na wyższych od drugiej ligach. Niewielu wierzy w powodzenie Garygi we francuskiej lidze, ale kto może piłkarskie szczęście uśmiechnie się do wrocławianina?