poniedziałek, 30 lipca 2018

Bronisławski debiutuje w 1.lidze

Kadencję Jerzego Cyraka w wałbrzyskim Górniku nie wspomina się dobrze, bowiem zakończyła się ona w czerwcu 2015 degradacją z drugiej ligi. Jednym z niewielu zawodników, którzy mogą szczerze powiedzieć, że wiele mu zawdzięczają jest 22-letni dziś Dominik Bronisławski. Popularny Deco na wniosek Cyraka dołączył do kadry I zespołu i w wieku 18 lat stał się podstawowym młodzieżowcem kompletując w debiutanckim sezonie 18 spotkań. Został zauważony przez Raków Częstochowa, który zdecydował się na transfer Dominika. Niestety, półtora roczny pobyt pod Jasną Górą to przede wszystkim kontuzja, przez którą nie udało mu się wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. Po powrocie do rodzinnego Wałbrzycha wiosną ubiegłego roku kibice oglądali już całkiem innego zawodnika - odważnego,nie bojącego się wziąć odpowiedzialności. Dwie bramki w 17 meczach rundy wiosennej nie dały utrzymania i po raz drugi musiał przeżywać przy Ratuszowej gorycz degradacji. I po raz kolejny znalazł się chętny na jego usługi. W Stali Brzeg, której zresztą strzelił gola po pięknej indywidualnej akcji, był wyróżniającym się zawodnikiem całej ligi. 13 bramek i 7 asyst ma swoją wymowę, w różnych zestawieniach młodych, utalentowanych trzecioligowców z wszystkich 4 grup znajdowało się nazwisko Bronisławskiego, nic więc dziwnego, że latem próbował sił w lepszych drużynach. Udane występy w sparingach GKS Katowice zaowocowały podpisaniem dwuletniego kontraktu z opcją przedłużenia o kolejny rok. Popularna Gieksa przez lata uchodzi za faworyta i równie często zawodzi oczekiwania. Najwyższy trenerski duet, na pewno w Polsce, a kto wie czy nie w Europie, Jacek Paszulewicz (194 cm) - Jakub Dziółka (200 cm), pożegnał aż 16 zawodników, kontraktując jednocześnie do tej pory czternastu. Cel katowiczan pozostaje niezmienny od lat - awans do ekstraklasy. Póki co w 1.kolejce przyszło przełknąć gorzką pigułkę w postaci przegranej z Podbeskidziem (0:1) u siebie, ale już w drugiej, na boisku wysoko mierzącego beniaminka z Łodzi wygrana 1:0. Gola zdobył pozyskany z częstochowskiej Skry, a więc doskonale znany trenerowi Dziółce, 21-letni napastnik Daniel Rumin. W 69 minucie strzelca bramki zastąpił Dominik Bronisławski, dla którego był to debiut na zapleczu ekstraklasy.
Dominik Bronisławski debiutuje w GKS Katowice.
[foto:gkskatowice.eu]
Nieoficjalna strona klubu GieKSa.pl co prawda nie sklasyfikował jego ponad 20-minutowej gry, ale dość surowo zauważył "dość przeciętne wejście do gry w GKS". Ale na pewno nie pogorszył gry, o wiele więcej znaczy opinia sztabu szkoleniowego. Wydaje się, że po zwycięskim meczu Deco dostanie więcej szans na pokazanie się na tym szczeblu rozgrywek.
Po dwóch pierwszych kolejkach w tabeli sytuacja podobna do tej sprzed 12 miesięcy. Liderem opolska Odra, wiceliderem Raków Częstochowa. Popularnych Medalików w roli kapitana na murawę wyprowadza Rafał Figiel, najlepiej asystujący w ubiegłym sezonie. Figo po dwóch meczach ma na swoim koncie już dwie asysty! W pierwszym meczu (0:3) z Rakowem z ławki wszedł Marcin Orłowski, który tradycyjnie w sezonie ma więcej napomnień niż trafień. Napastnik Puszczy w niedzielę zaliczył 90 minut w historycznym meczu, bowiem pierwszym w Niepołomicach rozgrywanym przy sztucznym oświetleniu. Dwukrotnie w wyjściowym składzie z kolei zagrał jego klubowy kolega, wychowanek AKS Strzegom Mateusz Bartków. Komplet 180 minut zaliczył w barwach ŁKS Kamil Juraszek, również cały mecz w Stomilu rozegrał Miłosz Trojak (Stomil Olsztyn - do tej pory jeden rozegrany mecz), raczej niespodziewanie ani minuty w Podbeskidziu nie zagrał jeszcze Paweł Oleksy.
Bartosz Biel w debiucie przeciwko Siarce.
[foto:gksbelchatow.com]
Jeśli chodzi o ekstraklasę w zespole lidera Zagłębia Lubin jedynie w meczowej kadrze pojawił się Paweł Żyra. W trzecim Śląsku świdniczanin Arkadiusz Piech dwukrotnie wybiegał w wyjściowej jedenastce. Na ligowy pierwszy występ czeka Patryk Klimala w Jagiellonii, po powrocie z wypożyczenia do Wigier Suwałki, póki co zaliczył cenne 7 minut w eliminacjach Ligi Europy z portugalskim Rio Ave. W Miedzi Legnica pewny plac ma Mateusz Piątkowski, który przekonuje się, że zdobywanie bramek w ekstraklasie trudniej przychodzi niż w 1.lidze. Igor Łasicki po wyleczeniu urazu, póki co grzeje ławkę w Wiśle Płock. Ostatnio sporo się pisze o powrocie do ojczyzny świdniczanina Janusza Gola, którego swego czasu przymierzano do Wisły Kraków, a ostatni trop wiedzie do Sosnowca.
Również druga liga zainaugurowała sezon 2018/19. W drugiej kolejce w Bełchatowie debiutował Bartosz Biel, wchodząc w końcówce meczu za Mateusza Stolarczyka. Rywalem popularnych Brunatnych była Siarka Tarnobrzeg, gdzie podporą defensywy jest inny wałbrzyszanin Dawid Kubowicz.
Tabelę otwiera Widzew Łódź, z kolei drugi beniaminek Elana Toruń wyszarpała remis z Rozwojem i niespodziewanie w Pruszkowie łatwo ograła Znicz 2:0. W obu spotkaniach w ostatnich kwadransach wchodził Damian Lenkiewicz, natomiast bramkarz Michał Nowak przegrywa póki co rywalizację z młodszym o 3 lata,18-letnim Bartoszem Mrozkiem wypożyczonym z Lecha Poznań. Komplet punktów ma niespodziewanie Stal Stalowa Wola, gdzie trafił Kacper Czajkowski. 20-letni obrońca był wiosną wypożyczony z Ruchu Chorzów do GKS Jastrzębie, gdzie nie udało mu się przebić do składu i latem bez żalu pożegnano go. W Chorzowie po powrocie rozwiązano z nim kontrakt i wychowanek Championa Bielawa trafił do Stali.
Z kolei we wspomnianym wyżej Rozwoju dobre recenzje zbiera pozyskany z Lechii Dzierżoniów Damian Niedojad, który póki co nie wpisał się jeszcze na listę strzelców.

III Memoriał Stanisława Świerka dla Zagłębia

W styczniu minęło 14 lat kiedy pożegnaliśmy znakomitego dolnośląskiego trenera Stanisława Świerka. Ten piłkarz AKS Długopole (k.Bystrzycy Kłodzkiej), Olimpii Poznań, Ślęzy Wrocław, Czarnych Szczecin, Lotnika Warszawa, Stali Rzeszów, Unii Oświęcim, Motoru Lublin wielkimi sukcesami nie mógł się pochwalić, choć miał na swoim koncie awans do 1 ligi ze Stalą i do drugiej z Motorem.  Bardziej znany był z pracy szkoleniowej, gdzie zapracował na miano jednego z najlepszych szkoleniowców dolnośląskich klubów. Prowadził kolejno Motor Lublin, Moto-Jelcz Oława (awans do 3 i 2 ligi), Odra Wrocław, Górnik Wałbrzych (1975-78), GKS Tychy (2.miejsce w 2.lidze jesienią w 1978), Widzew Łódź (wicemistrzostwo Polski), Zagłębie Lubin (awans do 2.ligi i przegrana walka o awans do 1.ligi z ... Górnikiem Wałbrzych w 1983), Odra Opole, Ślęza Wrocław (utrzymanie w 2.lidze), Górnik Wałbrzych (1986-87), Ślęza Wrocław (utrzymanie w 2.lidze po barażach z Odrą Opole), Zagłębie Lubin (awans do 1.ligi, wicemistrzostwo Polski), Ślęza Wrocław (3.miejsce w 2.lidze - najwyższe w historii klubu), Śląsk Wrocław (awans do 1.ligi), Lechia Dzierżoniów. Stanisław Świerk z wałbrzyskim Górnikiem awansował do drugiej ligi i minimalnie przegrał walkę o 1.ligę z GKS Katowice, a podczas swojej drugiej kadencji, już na najwyższym szczeblu rozgrywkowym powtórzył największy sukces biało-niebieskich,jakim jest szóste miejsce w ekstraklasie.
W 2015 we Wrocławiu, kiedy Ślęza obchodziła swoje 70 -te urodziny po raz pierwszy rozegrano memoriał Stanisława Świerka. Turniej mający uczcić pamięć znakomitego trenera zgromadził 4 regionalne ekipy: Ślęzę, Śląsk, Zagłębie Lubin i Górnika Wałbrzych. Pomysłodawcą idei był Grzegorz Kowalski, który pracował w trzech z 4 wymienionych klubów. Pierwszy turniej wygrali nestorzy Śląska Wrocław. Drugi turniej rozegrano w Wałbrzychu, gdzie wspólną ekipę wystawił Wrocław (połączone siły Śląska i Ślęzy). Równych sobie nie miał Górnik, który skorzystał z młodszych zawodników niż rywale, co nie uszło uwadze pokonanych i pozostał spory niesmak.
W miniony weekend w Lubinie rozegrano trzecią edycję Memoriału Stanisława Świerka.
Wiadomo, że wynik w takich turniejach jest sprawą drugorzędną, ale w Lubinie niegościnni byli gospodarze, którzy okazali się najlepsi gromadząc 6 punktów w 3 meczach. Lepszym bilansem bramkowym wyprzedzili Ślęzę, trzeci był Górnik z 4 punktami, a jeden zanotował Śląsk.
Wałbrzyszan reprezentowali: bramkarz Arkadiusz Wtulich (co ma wspólnego z Górnikiem?), Tomasz Resel, Mirosław Kalka, Adrian Mrowiec, Grzegorz Michalak, Marek Wojtarowicz, Krzysztof Michalak, Marek Suchomski, Andrzej Dębski i Krzysztof Truszczyński. Była to wiekowo najmłodsza ekipa, ale jak się okazało nie dali rady wygrać rywalizację. W pierwszym meczu (2:2) jako jedyni nie potrafili ograć Śląska, w drugim z kolei jako jedyni ograli Zagłębie (4:3). W ostatnim spotkaniu, gdy ewentualne zwycięstwo dałoby triumf w memoriale Górnik uległ Ślęzie aż 2:6.
Grzegorz Michalak, a z tyłu Emil
Nowakowski i Andrzej Wójcik.
[foto:lubin.pl]
Wśród biało-niebieskich mieliśmy awizowanych dawnych pierwszoligowców (Truszczyński, Dębski) czy uczestnika europejskich pucharów (Mrowiec). W innych zespołach mogliśmy podziwiać znakomitych ongiś graczy. Wśród gospodarzy to przede wszystkim Romuald Kujawa (mistrz Polski z Zagłębiem, awans ze Śląskiem do 1.ligi, 1A, piłkarz 70-lecia Zagłębia), Andrzej Wójcik (mistrz i wicemistrz Polski z Zagłębiem, awans do 1.ligi z Górnikiem Wałbrzych), Emil Nowakowski (piłkarz Zagłębia, Górnika i Śląska, dziś trener w Akademii Piłkarskiej), Janusz Kubot (awans z Zagłębiem do 1.ligi, znany trener ligowy, ojciec tenisisty Łukasza), Zbigniew Grzybowski (znakomity napastnik ligowy Zagłębia i Amiki Wronki).
W Ślęzie nie mogło zabraknąć Grzegorza Kowalskiego, a także byłych piłkarzy, dziś uznanych w regionie trenerów Wiesława Urycza, Wojciecha Basiuka, Piotra Adamczyka. W obronie brylował Zbigniew Wójcik- jedyny uczestnik memoriału, który grał we wszystkich 4 zespołach grających w turnieju! Największą gwiazdą był niewątpliwie znany z Canal+ Maciej Murawski, mistrz Polski z Legią, a przede wszystkim uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku.
Najskromniej w tym towarzystwie wypada Śląsk, który może pochwalić się uczestnikiem Ligi Mistrzów Zbigniewem Mandziejewiczem i Radosławem Jasińskim, który jednak w zespole z ul.Oporowskiej nigdy nie grał, a w Zagłębiu spędził aż 7 sezonów.
Turniej w Lubinie był zorganizowany na wysokim poziomie, podobał się postronnym obserwatorom, uczestnicy zapowiadają kontynuację turnieju i za rok najprawdopodobniej spotkają się we Wrocławiu, a organizatorem powinien być Śląsk.
Na koniec mała dygresja - żaden z wałbrzyskich portali internetowych informacyjnych, czy też oficjalna strona klubowa Górnika ani nie zająknął się do tej pory o udziale piłkarzy w memoriale.

sobota, 21 lipca 2018

Nabór wstydu

Wałbrzyski OZPN podał terminarze okręgowych rozgrywek, które rozpoczną się 11-12 sierpnia. W grupie I A klasy dojdzie do bezprecedensowej sytuacji, bowiem po raz pierwszy od momentu powołania okręgu, w jednej klasie rozgrywkowej będzie występować 5 zespołów z samego Wałbrzycha. W sezonie 2018/19 na siódmym szczeblu będzie rywalizować 16 drużyn, o dwie więcej niż w poprzednim. Tym samym z A klasy nie spadła Unia Bogaczowice, a awans uzyskały rezerwy Górnika Wałbrzych, które ostatecznie zakończyły sezon B klasy na drugim miejscu. Decyzja o awansie spowodowała, że działacze Górnika wycofali wniosek o rozpatrzenie sprawy walkowera za mecz ostatniej kolejki z Zagłębiem. Już od 1.kolejki będziemy świadkami spotkań aż 10 derbowych w jednej rundzie pomiędzy Czarnymi, Górnikiem Nowe Miasto, Górnikiem II, Podgórzem, a Zagłębiem. Wydawać by się mogło, że Wałbrzych jest futbolowym miastem, rozwijającym się w tej dyscyplinie.
Ponad stutysięczne miasto może "pochwalić" się zespołem rywalizującym w czwartej lidze. Górnik nie tak dawno rywalizował na szczeblu centralnym, w drugiej lidze. Życie ponad stan, złe zarządzanie spowodowały, że klub podupadł nie tylko organizacyjnie, ale i sportowo. Trudno wskazać klub nr 2 w mieście. Wśród seniorów to drużyny grające na szczeblu A klasy, dwie klasy niżej, czyli kwartet, który będzie rywalizował z Górnikiem II. Wśród juniorów totalna posucha - przy Ratuszowej nie ma co chwalić się wynikami w Dolnośląskiej Lidze Juniorów, w klasie okręgowej juniorów grał jedynie Gwarek, który reprezentował Wałbrzych zarówno wśród juniorów młodszych jak i starszych. Przy Jagiellońskiej drużyny seniorów nie było od wiosny 2015, nie znany jest jeszcze terminarz B klasy, ale seniorów Gwarka zobaczymy w okręgowym Pucharze Polski.
Po 4 latach seniorzy Gwarka wracają do gry! Na Jagiellońską 
15 sierpnia przyjedzie Iskra Witków w ramach Pucharu Polski.
[foto: fotopolska.eu]
Próżno szukać zespołów juniorów, czy trampkarzy Czarnych Wałbrzych. W pozostałych klubach szkoli się młodych adeptów futbolu, choć trudno porównywać to co ma miejsce np. w Zagłębiu z Podgórzem Wałbrzych. W Thorezie nie zapomina się o młodym narybku, są młodzicy, trampkarze, którzy oprócz ligowych zmagań biorą udział w różnych turniejach, również poza województwem.
W Wałbrzychu funkcjonuje kilkanaście podmiotów zajmującym się szkoleniem dzieci i młodzieży. Największym problemem wydaje się być infrastruktura, która w mieście pozostawia wiele do życzenia. Można się chwalić funkcjonalnym Aqua Zdrojem z boiskami, ale już Nowe Miasto straszy nie tylko wizualnie, ale jest niebezpieczne dla mieszkańców spacerujących po koronie stadionu. Czarni przez dekady byli utożsamiani z boiskiem przy Wrocławskiej, gdzie zabrakło środków na zabezpieczenie przed dewastacją zarówno ludzi jak i zwierząt. Przez ostatnie sezony zespół Marka Zamojcina domowe mecze rozgrywa przy Dąbrowskiego. Wciąż nie doczekano się modernizacji płyty stadionu na Piaskowej Górze, gdzie nie ma wymiarowego boiska, które by spełniało minimalne wymogi. Największa sypialnia miasta Podzamcze również nie ma obiektu, gdzie powróciliby choćby piłkarze Juventuru (dawniej Szczawienka). Wspomniane szkółki, akademie muszą dzielić się orlikami jak i boiskami Aqua Zdroju.
Wracając do liczby drużyn seniorów w A klasie, to trzeba pamiętać, że mogła być ona o wiele większa, bo nie doczekaliśmy się reaktywacji wspomnianego Juventuru. Teoretycznie wychowankowie różnego rodzaju akademii, szkółek po 18 roku życia mają spory wybór do kontynuowania przygody w seniorach, ale życie pokazuje, że z tym jest różnie. Atmosfera, wyniki nie zachęcają zawsze W Szczawnie Zdroju w ubiegłym sezonie oddano dwa mecze walkowerem, bo nie zebrano chętnych do gry w Stolcu i Roztoce, choć w tym samym czasie B-klasowe rezerwy dysponowały kilkunastoma zawodnikami do gry. W Jedlinie również problem z frekwencją skutkował jednym walkowerem, w Mieroszowie wycofano drużynę seniorów z A klasy, w Świebodzicach prowizorka w I drużynie spowodowała, że Victoria z hukiem spadła z czwartej ligi, by po 12 miesiącach również z klasy okręgowej.
W lipcu na oficjalnej największego klubu Wałbrzycha pojawiły się komunikaty o naborze do zespołów juniorów starszych i młodszych. Jeśli Górnik szuka 18-latków do gry w DLJ to znak, że źle się dzieje w klubie pod kątem szkolenia narybku. Czy w klubie jest zachowana odpowiednia ciągłość szkolenia?  Jeszcze nie tak dawno snuto plany o klasach sportowych, internacie, współpracy z innymi klubami, a wychodzi na to, że Górnik, bądź co bądź futbolowa wizytówka miasta, ma problemy z najstarszymi rocznikami juniorów. Przyjęty przy Ratuszowej system zawiódł, klub przegrywa z konkurencją w walce o młodzież, która wybiera pod Chełmcem inny klub, więc trzeba sobie zadać pytanie gdzie popełniono błąd.
Problemy byłych zawodników Górnika w ich ostatnich klubach spowodował powrót do rodzinnego Wałbrzycha grupę pamiętającą nie tak odległe czasy gry w 2.lidze. Wepa, Oświęcimka, Orzech, Sawicki z pewnością dodadzą zespołowi Jacka Fojny jakości, charakteru. O dwóch pierwszych transferach informuje klub przez oficjalną stronę i profil na facebooku. Na taką zmianę w polityce informacyjnej czekają kibice. Odpowiednio budowany wizerunek, wykorzystanie lokalnych mediów to nie tylko potencjał marketingowy, ale i zachęta dla kibiców oraz potencjalnych przyszłych piłkarzy. Czytając komentarze pod ogłoszeniem o naborze do juniorów starszych wydźwięk jest na ogół krytyczny. Gdyby Górnik swój nabór poprowadził inną narracją, np.wysłanie info do mniejszych klubów z miasta i okolictesty, chcesz zostać następcą Ciołka, czy Kosowskiego, oprócz zajęć na boisku propozycja zajęć na siłowni, basenie itp., z pewnością odbiór byłby o wiele pozytywniejszy.
Najwięcej o seniorach czwartoligowca pisze skibasport.pl, gdzie w swoich felietonach często próbuje wbić szpilkę kibicom, którzy nie odwiedzają Stadionu 1000-lecia. Przytaczanie liczb frekwencji ponad 1000, która bywała od wielkiego święta i to kilka zaledwie razy w ciągu dekady, czy nawoływanie do wspomagania klubu poprzez kupno biletu pojawia się raz na jakiś czas. Może jednak by w końcu klub wyszedł z inicjatywą do kibiców?  Potencjał futbolowy miasta opisany został w felietonie Cztery drużyny, tylko czemu nie chce zauważyć, że ta zdecydowana większość wałbrzyszan grających dziś poza miastem musiała wyjechać, bo nie miała sensownej piłkarskiej alternatywy pod Chełmcem? Skoro już zawodnicy w wieku trampkarza emigrują, szukają szansy na rozwój z dala od rodzinnego domu, to nie można się dziwić, że największy klub w mieście szuka juniorów w ogłoszeniach, a nie potrafi ich sobie po prostu wyszkolić.
Słusznie redaktor Skiba zauważa potencjał telewizyjny, szkoda, że ignorowany jest przez klub w ubiegłym roku, gdzie nie był przesyłany materiał do TVRegionalna, która propagowała rozgrywki czwartoligowe w co tygodniowym materiale. Skrót z meczu mogli zobaczyć widzowie sieci kablowej, internauci, potencjalni reklamodawcy, kibice, czy nawet młodzi przyszli piłkarze, których obecnie szuka klub. Klub z Ratuszowej był jednym z grupy ignorujących ustalenia DZPN w sprawie współpracy z telewizją. Nie przynosi to chluby, bo można było kapitalnie wykorzystać. Nie widać współpracy klubu z lokalnymi witrynami, telewizjami, na oficjalnej stronie nie można było znaleźć standardowych informacji z meczów (składy, galeria). To wszystko buduje wizerunek klubu, który jest- tu cytat z red. Skiby - było nie było, rozpoznawalny i szanowany w całym kraju. 

niedziela, 15 lipca 2018

Smółka z pierwszym trofeum!

Od kilku lat rozpoczęcie sezonu odbywa się meczem o Superpuchar. W tym roku przeciwnikiem Legii Warszawa, zdobywcy krajowego dubletu, był finalista Pucharu Polski Arka Gdynia. Oba zespoły w starciu o Superpuchar zmierzyły się 12 miesięcy wstecz i górą po rzutach karnych okazali się niespodziewanie gdynianie. Tym razem ponownie stołecznej drużynie nie udało się zdobyć Superpucharu, bowiem na własnym boisku ulegli Arce 2:3. Gdynian prowadził nowy szkoleniowiec Zbigniew Smółka, dla którego będzie to debiutancki sezon na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Od niepamiętnych czasów doszło do debiutu trenera w meczu o tak dużą stawkę,mimo, że Superpuchar jest najmniej prestiżowym trofeum.
Smółka jest również trzecim trenerem w tym stuleciu, po Mirosławie Jabłońskim,który po prowadzeniu zespołu z okręgu wałbrzyskiego objął zespół ekstraklasy. W ubiegłym stuleciu, gdy w najwyższych klasach rozgrywkowych grali Zagłębie z Górnikiem, mogliśmy oglądać na ławkach trenerskich wałbrzyskich zespołów nawet selekcjonerów reprezentacji Polski (Alojzy Sitko, Antoni Brzeżańczyk), epizod zaliczył w tej roli również Artur Woźniak (Orzeł Ząbkowice). Po bolesnym upadku futbolu w okręgu wałbrzyskim, w XXI wieku jedynie Mirosław Jabłoński był szkoleniowym łącznikiem z ekstraklasą. Popularny Jabłuszko pracował w drugoligowym Górniku Wałbrzych w sezonie 1989/90, nowe stulecie przywitał trenując Zagłębie Lubin, w później prowadził m.in. Amikę Wronki, Wisłę Płock, ŁKS Łódź. Drugim jest Grzegorz Kowalski, obecny trener Ślęzy Wrocław, który w sezonie 1997/98 prowadził KP/Górnik SSA Wałbrzych, a w 2015 prowadził tymczasowo Śląsk Wrocław.
Zbigniew Smółka w OZPN Wałbrzych pracował w Świdnicy w sezonie 2008/09 będąc blisko awansu do upragnionej 3.ligi. Skąd się wziął Smółka?
W piłkarskiej biografii wysokiego (193 cm) bramkarza znajdziemy kilka podwrocławskich klubów, ale uwagę zwrócił na siebie dzięki udanym meczom w Inkopaksie Wrocław (trenowanym przez Kowalskiego). Najlepszy okres gry osiągnął w wieku chrystusowym, gdzie trzecioligowy bankrut z wrocławskiego Zakrzowa, Polar Wrocław sensacyjnie przewodził ligowej stawce. Zimą jednak doszło do rozpadu zespołu, Smółka wraz z Tomaszem Nakielskim i Dariuszem Filipczakiem przeszli do Odry Opole. Odra wiosną przegrywa zaledwie jedno spotkanie, finiszuje na drugim miejscu, co daje możliwość gry w barażach o drugą ligę. Dwa remisy po 1:1 i wygrany konkurs karnych oznaczał awans zespołu Smółki. W drugiej lidze doświadczony bramkarz wiele się nie nagrał, również po transferze do trzecioligowej Arki Nowa Sól, gdzie w praktyce w sezonie 2007/08 Smółka zaczął swoją pracę szkoleniową będąc współpracownikiem Romualda Wojno. Arka pod wodzą duetu finiszowała na 13.miejscu, co oznaczało wobec reformy rozgrywek grę w nowej 3.lidze, czyli spadek na czwarty poziom rozgrywkowy. Do historii przeszedł z kolei mecz w ostatniej kolejce z prowadzącym wówczas w tabeli Rakowem Częstochowa - goście prowadzili 2:0, by przegrać 2:3 po golach w końcówce meczu, co pozwoliło awansować ostatecznie GKP Gorzów Wlkp.
Zbigniew Smółka trener Polonii/Sparty Świdnica
W nowym sezonie Zbigniew Smółka został szkoleniowcem Polonii/Sparty Świdnica, która w cuglach wygrała 4.ligę, by raczej niespodziewanie przegrać baraże z Czarnymi Żagań. W sezonie 2008/09 3.liga dolnośląsko-lubuska stała pod znakiem dominacji Górnika Polkowice. Świdniczanie po jesieni mieli sporą stratę do MKS Oława, który połączył się z Wulkanem Wrocław i do rezerw Zagłębia Lubin. Wiosną zespół Smółki u siebie nie przegrał meczu, na wyjeździe zaledwie dwa (w Polkowicach i Ząbkowicach Śląskich) i ostatecznie finiszuje na drugim miejscu, co daje drugi rok z rzędu dwumecz barażowy o miejsce w 2.lidze. 0:0 z Zagłębiem Sosnowiec w Świdnicy i porażka na Stadionie Ludowym 0:1 po golu Krzysztofa Myśliwego w 42 minucie oznaczał koniec marzeń o szczeblu centralnym w Świdnicy.
Z czego zapamiętany został Zbigniew Smółka w Polonii/Sparcie? Zespół, który był wcześniej hegemonem na dolnośląskim czwartoligowym podwórku musiał wskoczyć na wyższy poziom, by nawiązać równorzędną rywalizację z trzecioligowcami. U Smółki szybko zweryfikowani zostali zawodnicy, którzy nie przyjęli jego reguł - m.in. wałbrzyszanin Piotr Broszkowski, złoty medalista Regions Cup czy Marszałek, Charciarek, Felich.  Za sobą ściągnął z Nowej Soli doskonale znanych graczy, na których mógł polegać. Sięganie po byłych podopiecznych stanie się znakiem firmowym Smółki. Oto krótkie zestawienie transferów byłych podopiecznych przeprowadzonych do swoich drużyn przez Zbigniewa Smółkę:
W Świdnicy udowodnił Smółka również, że doskonale zna fach bramkarski. W kadrze znajdowało się 2-3 bramkarzy, wiosenna hossa to duża zasługa wyciągniętego niczym królik z czarodziejskiego kapelusza Adama Hołdy wypożyczonego z LZS Leśnica.
Udany mimo wszystko sezon w Świdnicy był przepustką Smółki do drugiej ligi. Objął Czarnych Żagań, z którymi sięgnął po 10.miejsce. Oprócz sporej grupy zawodników których prowadził w Nowej Soli i Świdnicy, sięga również po byłych kolegów z boiska (z Gajowym grał w Polarze Wrocław, Traczem w Odrze). Jako niezależny finansowo, współwłaściciel firmy budowlanej Zbychpol, dodatkowo pomaga w klubie logistycznie - transport zawodników do odległego lubuskiego miasteczka. W drugim sezonie (2010/11) Czarnych zostawił na mecie sezonu na 11.miejscu, by objąć ligowego rywala MKS Kluczbork. W Kluczborku liczono na szybki powrót do 1.ligi, tymczasem w lidze rywale byli o wiele lepsi. Wiosną sam złożył dymisję, której zarząd nie przyjął, jednak po 30.kolejce, gdy po porażce z Jarotą Jarocin MKS był dopiero na 12.miejscu Smółka ogłosił, że nie poprowadzi już kluczborskiego zespołu, który ostatecznie finiszował na 10.miejscu.
O tym, że Zbigniew Smółka lubi niezależność potwierdziła kolejna praca w pierwszoligowym Ruchu Radzionków, która trwała ... kilkanaście dni. Mijają dwa miesiące i zostaje trenerem trzecioligowego LZS Piotrówka, naszpikowanego Brazylijczykami, Nigeryjczykami zespołu. Szkoleniowcem został 17 września na ...dwa dni, bowiem 19 września został szkoleniowcem drugoligowego Jaroty Jarocin. Wielkopolski zespół objął po 7.kolejce (5 punktów, 16.miejsce) i odszedł zimą zostawiając go również na 16.miejscu. Wiosną Araszkiewicz poprowadzi zespół do 10.miejsca, a Zbigniew Smółka kończy sezon 2012/13 w drugoligowym MKS Oława, który z hukiem spada z drugiej ligi (16.miejsce - 2-2-3 w roli trenera).
Sezon 2013/14 to przegrana walka MKS Oława o prymat w 3.lidze ze Ślęzą Wrocław. Lepszy o zaledwie 2 punkty okazał się niedawny nauczyciel Smółki Grzegorz Kowalski. Sezon 2014/15 to również 3.liga,tylko, że opolsko-śląska w Odrze Opole i ponownie drugie miejsce, również dwa punkty straty do Polonii Bytom. W sezonie 2015/16 Odrę zostawia po rundzie jesiennej na fotelu lidera 3.ligi, by w styczniu objąć pierwszoligowego Zawiszę. W Bydgoszczy spadkowicz z ekstraklasy po jesieni był na 4.miejscu ze stratą 5 punktów do drugiej Arki i 6 do Wisły Płock. Ostatecznie bydgoszczan wyprzedził jeszcze GKS Katowice, a na mecie do awansu zabrakło 11 punktów. Styl gry, praca została zauważona i długo po opuszczeniu Zawiszy Smółka nie pozostawał na bezrobotnym. Od września przez blisko dwa sezony z powodzeniem prowadził mielecką Stal, która blisko była włączenia się do bezpośredniej walki o awans. 10. i 8.miejsce nie odzwierciedlają możliwości ani stylu Stali. Ofensywna gra, pochwały zewsząd płynące i wreszcie oferta z Arki Gdynia.
Kariera szkoleniowa Zbigniewa Smółki udowadnia, że cierpliwość, solidna praca popłaca. Trener oprócz ponad dziesięcioletniej pracy zaliczył kilka zagranicznych stażów. Początkowo kojarzony głównie ze ciąganiem za sobą zawodników z poprzednich klubów, pokonywał kolejne szczeble, by po wskoczeniu na pierwszoligową półkę stać się jednym z najbardziej obiecujących szkoleniowców młodego pokolenia. Nie przeszedł szczebli młodzieżowych czy asystentury u trenerów z nazwiskiem, a mimo to gra jego zespołów podoba się. Przed nim niezwykle ciężkie zadanie w Gdyni - zmierzyć się z legendą trenerów Nicińskiego i Ojrzyńskiego, którzy byli autorami ostatnich sukcesów pucharowych Arki. Wiadomo również, że pomeczowe konferencje z udziałem Smółki nie będą nudne jak flaki z olejem, potrafi rzeczowo wskazać winnych, choć nieco spokorniał od czasów, gdy np. rywali świdniczan nazywał gwiazdorami.

piątek, 13 lipca 2018

Po Nawałce czas na Brzęczka

Zgodnie z oczekiwaniami po nieudanym mundialu selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka przestał piastować swoją funkcję. Trwająca 5 lat kadencja była najbardziej owocną w XXI wieku. Na długie lata zostaną zapamiętane nie tylko niezwykle udane eliminacje do turniejów mistrzowskich w 2016 i 2018 roku, ale również atmosfera wokół kadry. Tak dobrej prasy, opinii, a przede wszystkim sympatii kibiców nie było od wielu lat. Punktem zwrotnym na pewno było pokonanie Niemców (2:0) w Warszawie, w październiku'14. Polska po awansie na francuskie Euro znakomicie poradziła sobie w grupie, gdzie ponownie nie dała się pokonać Niemcom (0:0). Konkurs jedenastek dał awans do ćwierćfinału, gdzie również po serii rzutów karnych biało-czerwoni odpadli z późniejszym mistrzem Portugalią.
Eliminacje do rosyjskiego mundialu to praktycznie spacerek, biorąc pod uwagę suche wyniki, za wyjątkiem potknięcia w Kopenhadze. Natomiast sam występ w Rosji to już totalna porażka - zespół po dwóch przegranych mógł się pakować do domu, radość z pyrrusowego zwycięstwa w trzecim meczu zmąciła postawa w końcowych minutach, gdzie niskim pressingiem pozwolili Japończykom dowieźć wynik premiujący awansem. Po niepowodzeniu nastąpiła również zmiana w idealnym wydawałoby się wizerunku kadry - coraz więcej wycieków o konfliktach, grupach w kadrze. Sam Adam Nawałka wystawił się na szydercze komentarze po swoich pomeczowych wystąpieniach. Niezrozumiałe jest również tłumaczenie prezesa PZPN Zbigniewa Bońka o rzekomym zaszczuciu Nawałki przez dziennikarzy. Były już selekcjoner, dzięki wynikom oraz kapitalnej pracy medialnej portalu związkowego Łączy Nas Piłka,zyskał ogromną popularność, stając się nie tylko jednym z idoli, ale i znakomitym nośnikiem reklamowym.
Jerzy Brzęczek
w Wałbrzychu 7 lat temu.
O merytorycznych przyczynach niepowodzenia w mistrzostwach świata i raporcie poturniejowym raczej się nie dowiemy, o czym poinformował prezes Boniek. Jeszcze przed zakończeniem mundialu poznaliśmy nazwisko następcy Nawałki, co wywołało jeszcze większe zaskoczenie w kraju niż marniutkie wyniki w Rosji. Od końca lipca za wyniki reprezentacji Polski będzie odpowiadał Jerzy Brzęczek.
Nie ma chyba w Polsce, gazety, portalu, stacji telewizyjnej i radiowej, która by nie dość, że podała informacji o nowym selekcjonerze, ale i nie przybliżyła jego sylwetki. Chyba nie ma już osoby w kraju, która by nie wiedziała, że następca Nawałki, to wujek Błaszczykowskiego, były reprezentant kraju, srebrny medalista olimpijski z Barcelony'92. Nie ma również osoby, której ten wybór nie zaszokował. Po udanej erze Nawałki wydawało się, że nie ma w Polsce szkoleniowca, który by nie tylko poradził sobie z kryzysem, w jaki wpadła kadra, ale tchnął nowego ducha w nieco zastały układ personalny. Media, nadinterpretując komentarze prezesa Bońka, widziały w roli opiekuna kadry szkoleniowca zagranicznego. Najczęściej pojawiały się nazwiska Włochów: Antonio Conte, Gianni De Biassi, Cesare Prandelii, a także Chorwata Slavena Bilića, Szweda Larsa Lagerbaecka, Portugalczyka Carlosa Queiroza czy Rosjanina Stanisława Czerczesowa. Z krajowych nazwisk dziennikarze najczęściej wymieniali nazwiska Michała Probierza i Marcina Brosza. Tymczasem, podobnie jak 5 lat temu, Zbigniew Boniek zaskoczył wszystkich powierzając funkcję najważniejszego trenera w Polsce Jerzemu Brzęczkowi.
Brzęczka czeka nie lada wyzwanie, bowiem nie uwolni się nie tylko od ciężaru koligacji rodzinnych z Jakubem Błaszczykowskim, ale przede wszystkim będzie porównywany z poprzednikiem. Niespodziewany wybór oraz 5.miejsce w ekstraklasie w ostatnim miejscu pracy - to póki co punkty wspólne. Podobnie jak pracowitość, cechy wolicjonalne oraz bardzo dobra opinia o człowieku, jaką się cieszy wśród rozmówców dziennikarzy.
Osoba trenera Brzęczka jest bliska kibicom wałbrzyskim, bowiem jego najdłuższa praca szkoleniowa bezpośrednio dotyczyła ligowej rywalizacji z Górnikiem. W lutym 2010 Jerzy Brzęczek objął I zespół Rakowa Częstochowa - klubu, z którego wyjechał w piłkarską Polskę.  Pierwsza runda w klubie spod Jasnej Góry to zaledwie 2 porażki w 15 meczach, mniej zanotowały tylko zespoły, które awansowały do 1.ligi (Ruch Radzionków i KS Polkowice). Dało to 10.miejsce. W następnych sezonach Raków pod wodzą Brzękola nie stał się potentatem drugiej ligi.
2010/11 - 11.miejsce (z Górnikiem Wałbrzych 0:0, 1:0)
2011/12 - 11.miejsce (z Górnikiem Wałbrzych 0:1, 1:4)
2012/13 - 12.miejsce (z Górnikiem Wałbrzych 1:1, 1:0)
2013/14 - 10.miejsce (z Górnikiem Wałbrzych 1:1, 0:2)
2014/15 (do listopada) - 10.miejsce (z Górnikiem Wałbrzych 1:0) - koniec sezonu -4.miejsce.
Częstochowianie dysponowali wówczas najmłodszym zespołem w lidze. W sezonie 2010/11 często w wyjściowej jedenastce wybiegało aż 9 młodzieżowców, do zespołu ściągał albo młodych zawodników z regionu lub też dawał szansę zawodnikom odbudowujących się po kontuzjach. Z jego podopiecznych w Rakowie najbardziej rozpoznawalną postacią jest bez wątpienia Maciej Gajos, który w 2012 przeszedł do Jagiellonii Białystok. Już wtedy pisano o transferze dzięki koneksjom Brzęczka z Tomaszem Hajto, wówczas współpracującym z białostockim klubem. Inni zawodnicy, którzy trafili do ekstraklasy z Częstochowy to:
Mateusz Zachara - Górnik Zabrze, Wisła Kraków, chiński Henan Jianye, portugalski CD Tondela, dziś ponownie Raków, a także Damian Byrtek - podopieczny również w Wiśle Płock. Pożegnał się z częstochowskim klubem na początku listopada 2014, po serii 4 spotkań bez zwycięstwa, na wniosek sponsora. Życie pokazało, że zmiana wyszła drużynie na dobre, bo pod wodzą Radosława Mroczkowskiego finiszowała na 4.miejscu, by awans do 1.ligi pechowo przegrać po 2 remisach w barażu z Pogonią Siedlce.
Jerzy Brzęczek w 2.lidze 9 razy rywalizował z Górnikiem Wałbrzych,
po 3 razy wygrał, zremisował i przegrał. Na zdjęciu podczas
konferencji pomeczowej w maju'14, gdy na Stadionie 1000-lecia
gospodarze wygrali 2:0. [foto:walbrzych24.com]
Mimo niezbyt oszałamiających wyników na trenerskim bezrobociu Jerzy Brzęczek przebywał raptem 14 dni, bowiem 17 listopada 2014 przedstawiono go jako trenera Lechii Gdańsk. Gdańszczanie wówczas po 15.kolejkach zajmowali 14.miejsce (ale tylko 2 punkty mniej od dziewiątego Piasta Gliwice). Sezon premierowy w ekstraklasie Brzęczek zakończył na solidnym piątym miejscu. Do czwartego Śląska Wrocław, który później zagrał w europejskich pucharach zabrakło Lechii 6 punktów. Gdańszczanie w 22 meczach wygrali zaledwie 3 mecze wyżej niż jedną bramką,  w dwóch meczach strzelili więcej niż dwa gole. 8 porażek, gdzie najdotkliwszą była we Wrocławiu (0:3), a także w ostatniej kolejce w Białymstoku (2:4). To jedyne niepowodzenia większą różnicą niż jedna bramka. W nowym sezonie Lechia rozpoczęła od dwóch porażek, a w ostatnim dniu sierpnia, gdy zespół legitymował się bilansem 1-4-2 po 7 meczach (5.miejsce) Brzęczek został zdymisjonowany.
Tym razem na nowego pracodawcę musiał czekać blisko 4 tygodnie, bowiem od 28 września objął GKS Katowice. Swój były klub objął, gdy ten w 1.lidze zajmował dalekie 15.miejsce. Pracę przy Bukowej rozpoczął wraz z asystentem Tomaszem Mazurkiewiczem, z którym współpracował również w Gdańsku, a później w Płocku i kadrze. Premierowe zwycięstwo 3:0 w Bytowie rozpędziło zespół, który do końca roku przegrał zaledwie 2 mecze i tracąc 6 bramek w 9 meczach. Katowiczanie sezon 2015/16 zakończyli na solidnym 4.miejscu, a celem następnego miał być awans do ekstraklasy. Po jesieni Gieksa była druga za Chojniczanką, ale wiosną przydarzyły się zespołowi niezrozumiałe dla kibiców domowe porażki z Zagłębiem Sosnowiec (0:1), Miedzią (0:2), Sandecją (0:1). Na samym finiszu rozgrywek, po przegranych derbach w Zabrzu, na Bukową przyjechał outsider MKS Kluczbork, który sensacyjnie wygrywa 3:2, mimo, że gospodarze po 17 minutach prowadzili 2:0. Zespół GKS mógł zapomnieć o awansie, wściekli kibice znów chcieli sami wymierzyć sprawiedliwość, a Brzęczek ponownie został zwolniony.
Ostatnia przerwa w trenerskiej pracy Jerzego Brzęczka trwała nieco dłużej, bowiem od końcówki maja do połowy lipca 2017, gdzie objął zespół Wisły Płock. Nafciarze pod jego wodzą finiszowali w maju 2018 na 5.miejscu.
Tak po krótce wygląda trenerski dorobek Brzęczka. O wysoką stawkę prowadził praktycznie tylko GKS Katowice, gdzie zawiódł. Najwyższe piąte miejsce w ekstraklasie raczej nie robi wrażenia przy kilkunastu trenerach, którzy doprowadzili swoje drużyny do gry w pucharach. Częste odwołania do ostatniej pracy, to głównie odbudowanie Arkadiusza Recy (chwalony w 1.lidze, ale dopiero w ostatnim sezonie rozwinął skrzydła co skutkowało transferem do Serie A), Semira Stilića, Damiana Szymańskiego, Jose Kante. Wiele dobrego na jego temat może powiedzieć były junior Górnika Wałbrzych Igor Łasicki, który w końcu u Brzęczka zadebiutował w ekstraklasie.
Na plus ogromny jest na pewno fakt współpracy z Leszkiem Deją, jednym z największych specjalistów od przygotowania fizycznego. To on postawił na nogi Jakuba Błaszczykowskiego, któremu nie potrafiono wiosną pomóc w Niemczech.
Generalnie biorąc dokonania szkoleniowe nie bronią Brzęczka jako trenera, ale prowadzenie drużyny klubowej, a narodowej, gdzie jest selekcjonerem, to dwie różne bajki. Ci co znają wujka Błaszczykowskiego podkreślają niesamowitą charyzmę, pracowitość, odpowiednie motywowanie, nowoczesne podejście do futbolu, nacisk na przygotowanie fizyczne. Czy to wszystko da się przekuć na sukces z kadrą? Podobne cechy można przypisać choćby Tomaszowi Hajto, któremu, delikatnie mówiąc, nie udało się w trenerskiej pracy w Białymstoku i Tychach.Ale było to w klubie.
Jerzemu Brzęczkowi należy się kredyt zaufania. Na pewno tegoroczne mecze kadry, również te z Pucharu Narodów, należy traktować jako poligon doświadczalny.Weryfikacja nastąpi w następnym roku w eliminacjach do kolejnego Euro.

czwartek, 12 lipca 2018

Jedenastka Talentów 2017-18 wg Piłki Nożnej

Tygodnik Piłka Nożna corocznie klasyfikował polskich młodych piłkarzy na początku roku. W 2018 redakcja zerwała z tą wieloletnią tradycją i dopiero w lipcu podsumowała zawodników z roczników 1997 i młodszych.
Najlepsza jedenastka zawodników, których gra w całym 2017 i półroczu 2018 była brana pod uwagę, przedstawia się następująco:
Oczywiście z wyborami dziennikarzy można dyskutować, każdy ma swoje zdanie na temat wyższości regularnych występów w lidze nad sporadycznymi powołaniami do kadry. Wśród ponad setki nazwisk znaleźli się również zawodnicy grający w dolnośląskich klubach, w tym wychowani w klubach okręgu wałbrzyskim.
Michał Bartkowiak świętował
z Miedzią awans do ekstraklasy
Wśród bramkarzy, niestety, nie ma zawodników z regionu. Wśród prawych obrońców równych sobie nie miał Robert Gumny, który zapewne niebawem zadebiutuje w dorosłej reprezentacji. Na 6.miejscu sklasyfikowany został zaledwie 19-letni Serafin Szota z Zagłębia Lubin.Etatowy kadrowicz od lata grać będzie w pierwszoligowej Odrze Opole. Wśród środkowych obrońców na wysokim siódmym miejscu dostrzeżony został Konrad Poprawa ze Śląska Wrocław, który latem również został wypożyczony do klubu z Nice 1.ligi - Wigier Suwałki. Na 9.miejscu jest jeleniogórzanin Dominik Jończy, który z Zagłębia Lubin wypożyczony wiosną był do Chojniczanki Chojnice, a w najbliższym sezonie będzie reprezentował barwy Podbeskidzia Bielsko-Biała. Na 12.miejscu jego rówieśnik 21-letni Łukasz Wiech, który przed rokiem opuścił Śląsk Wrocław i wrócił w rodzinne strony na Lubelszczyznę (Górnik Łęczna).
Wśród lewych obrońców i prawoskrzydłowych zabrakło Dolnoślązaków. Pośród nazwisk defensywnych pomocników na 9.miejscu znajdziemy nazwisko Bartosza Ślisza, który wiosną zadebiutował w ekstraklasie w Zagłębiu Lubin. Wśród ofensywnych pomocników na drugim miejscu sklasyfikowany został Filip Jagiełło (Zagłębie Lubin), na 5.miejscu Przemysław Mystkowski, który z Miedzią Legnica wywalczył awans do ekstraklasy, a latem został ponownie wypożyczony z Jagiellonii do 1.ligi, tym razem do Podbeskidzia. Ósmy jest Maciej Pałaszewski (Śląsk Wrocław), a na dziesiątym wałbrzyszanin Paweł Żyra (Zagłębie Lubin). Na 14.miejscu zauważony został Kacper Szymankiewicz, który 12 miesięcy temu zamienił rezerwy Zagłębia Lubin na Wisłę Puławy.
Wśród lewoskrzydłowych na wysokim czwartym miejscu (za Ryczkowskim, Patrykiem Szyszem i Miłoszem Kozakiem) sklasyfikowany został Michał Bartkowiak. Wałbrzyski pomocnik po raz ostatni gości w tym rankingu. Mimo kontuzji i znikomego wiosną udziału, może zapisać w piłkarskim CV awans do ekstraklasy z Miedzią Legnica. Obecnie szuka klubu.
Wśród napastników na podium załapał się wychowanek Zjednoczonych Żarów Patryk Klimala. 20-letni napastnik po wypożyczeniu do Wigier Suwałki wrócił do Jagiellonii Białystok, z którą przygotowuje się do nowego sezonu. Na 5.miejscu Artur Siemaszko, który udanie zaprezentował się na rocznym wypożyczeniu w Stomilu Olsztyn. 21-letni napastnik, co ciekawe urodzony w Wałbrzychu, latem powrócił do Lubina, gdzie przygotowuje się do sezonu z Zagłębiem.

poniedziałek, 9 lipca 2018

Podsumowanie sezonu w wykonaniu Górnika Wałbrzych

Wałbrzyski czwartoligowiec przystępował do sezonu 2017/18 jako spadkowicz z 3.ligi.Niejako z urzędu ustawiony został w roli faworyta rozgrywek, choć rzeczywistość nie dawała ku temu podstaw. Zespół opuścił nie tylko dotychczasowy trener Robert Bubnowicz, ale i ponad połowa zawodników z podstawowego składu. Nowy szkoleniowiec Maciej Jaworski musiał nie tylko zbudować nowy zespół, ale przede wszystkim zmierzyć się z presją wyniku. Nikt bowiem nie przewidywał roli przeciętniaka Górnika na piątym szczeblu rozgrywek. Runda jesienna zakończona została przez wałbrzyszan na dopiero ósmym miejscu. 12 punktów straty do lidera oznaczały realne pożegnanie się z nadziejami na powrót do 3.ligi, o którym przebąkiwał trener Jaworski. Co więcej, gra i wyniki w końcówce rundy, niekorzystny wiosenny terminarz, 8 punktów przewagi nad strefą spadkową, mogły spowodować nawet obawy o ligowy byt.
Nikt przy Ratuszowej zimą nie obiecywał już walki o awans, wiadomo, w jakiej rzeczywistości ekonomicznej znajduje się klub, więc na wartościowe transfery nie było co liczyć. Zimą biało-niebiescy rozegrali towarzyskie spotkania z rywalami od trzeciej ligi, do klasy rozgrywkowej. Sparingi z rywalami z "wyższej" półki Górnik nie ugrał przysłowiowego sztycha. GKS Wikielec (3:1), Lechia Dzierżoniów (2:0), Apis Jędrzychowice (3:2) i AKS Strzegom (3:0) nie mieli problemów z odniesieniem zwycięstw. Z drugiej były wygrane z outsiderami 4.ligi Górnikiem Boguszów-Gorce (3:1), Olimpią Kamienna Góra (5:0), walczącym o utrzymanie w klasie okręgowej MKS Szczawno Zdrój (3:0) i słabiutką Slavią Hradec Kralove (5:0). Spotkanie z drużyną czeską to również totalna kompromitacja informacyjna klubu, jak i mediów wałbrzyskich, którzy nie potrafili ani zdefiniować prawidłowo zarówno nazwy rywala, jak i klasy, w której Slavia występuje.
Trener Maciej Jaworski oraz wspierający go Ryszard Mordak, w porównaniu z rundą jesienną musieli korzystać z jeszcze bardziej węższego grona zawodników. Marcin Gawlik i Damian Migalski odeszli do Apisu Jędrzychowice. Ten pierwszy rundę wiosenną miał z głowy z powodu kontuzji (tylko raz w meczowej kadrze), a popularny Nuno znakomicie odnalazł się w roli skrzydłowego strzelając 10 bramek. Wypożyczeni do Karoliny Jaworzyny Śląskiej zostali Artur Słapek i Piotr Rojek - obaj z hukiem pożegnali się z 4.ligą, a dodatkowo Słapek wsławił się nie strzeleniem karnego w meczu z Górnikiem. Do Szczawna wypożyczony został Paweł Tobiasz, do Boguszowa Gorce bramkarz Marcin Malczewski. Po stronie nabytków odnotowano nazwiska z czwartoligowych outsiderów Kamila Drąga grającego jesienią w Jaworzynie Śląskiej i Dawida Maruta (Górnik Boguszów-Gorce). Do tego pozyskano filigranowego Mateusza "Papaja" Wroczyńskiego z A-klasowgo Górnika Nowe Miasto, który był bodaj najniższym zawodnikiem całej 4.ligi. Blok defensywny uzupełnił doświadczony Adrian Mrowiec, który jesienią rekreacyjnie pomagał rezerwom w B klasie.
Jaworski z tak skromnej ilościowo grupy zawodników ustawił zespół systemem 1-4-4-2:
                                                         Jaroszewski
Michalak                    Mrowiec                                                 Smoczyk                Krzymiński
                                                     Rytko (Drąg)
Wroczyński                                       Chajewski (Błażyński)                           Dec (Młodziński)
                                                  Sobiesierski (Bogacz)
Życie zweryfikowało plany- w okręgowym Pucharze Polski porażka z ligowym rywalem w Świdnicy 0:2. W pierwszej wiosennej kolejce Ratuszową zdobywa bezproblemowo Sokół Marcinkowice (3:1), a drugi mecz przyniósł również porażkę, tym razem we Wrocławiu z Piastem Żerniki (1:2). Po 19.kolejce Górnik Wałbrzych mając rozegrane 17 spotkań legitymował się zaledwie 23 punktami, co dawało dopiero 11.miejsce w tabeli, zaledwie 5 punktów nad będącym w strefie spadkowej zespołem Wiwy Goszcz. Nie widząc pozytywów nie tylko w wynikach, ale przede wszystkim w grze swoich podopiecznych Maciej Jaworski złożył rezygnację, która zaskoczyła zarząd klubu. 
Z powodów ekonomicznych, jak i również czysto sportowych, nie rozpatrywano zatrudnienia szkoleniowca z zewnątrz. Wybór padł na Jacka Fojnę, który opiekował się dotychczas juniorami. Z częścią zawodników nowy trener znał się jeszcze z boiska, a smaczku jego debiutowi w roli I szkoleniowca dodawał fakt, że rywalem była Polonia-Stal Świdnica, klub w którym Fojna spędził najwięcej czasu.
Górnik musiał zacząć punktować, niewykluczone, że nastąpiłoby to również w przypadku pozostawienia na stanowisku trenera Macieja Jaworskiego. Jacek Fojna konstruował swojego Górnika stopniowo - nie tylko wprowadzając byłych podopiecznych z drużyny juniorów, ale i układając inaczej taktycznie zespół. Zmiany personalne wymusiły niejako kontuzje Drąga, Bogacza i Mrowca. Na prawej stronie zadebiutował 18-letni Michał Zaremba, co pozwoliło na przesunięcie Dariusza Michalaka na środek obrony. 19-letni Piotr Krawczyk mocno zaczął naciskać na prawej stronie Wroczyńskiego, dał szansę Dawidowi Marutowi i sukcesywnie zaczęli się pojawiać się kolejni juniorzy: Dawid Kokoszka, Szymon Krupczak, podstawowym napastnikiem stał się Miłosz Rodziewicz, a Kacprowi Wiśniewskiemu debiut uniemożliwiła kontuzja.
Miłosz Rodziewicz - największe odkrycie
Górnika w sezonie 2017/18
[foto:Jakub Zima]
Zwycięstwo ze Świdnicą 1:0, później równie skromna wygrana na boisku najsłabszej w lidze Karoliny, ogranie słabiutkiej Wiwy 2:0 spowodowało, że Górnik wydźwignął się na 7.miejsce. Wizyta przy Oporowskiej to nie tylko pierwsze stracone bramki, ale i pierwsza porażka za kadencji Jacka Fojny. Wałbrzyszanie na boisku wicelidera powalczyli, ale nie potrafili realnie zagrozić rezerwom Śląska. Mecz z Orłem Ząbkowice Śląskie to z kolei mecz z kategorii tych, o których kibice wspominają miesiącami. Mimo, że Górnik nie grał dobrego spotkania wygrał w okolicznościach niesamowitych - rywal prowadził 1:0, 2:1, nie wykorzystał karnego, wyrównanie i wreszcie zwycięski gol w samej końcówce meczu! Szczęścia biało-niebieskim zabrakło już w następnym meczu, gdy Bielawianka wygrywa przy Ratuszowej 1:0 po bramce już w drugiej minucie.
Wyjazd do Wołowa przynosi remis 2:2 - 0:1 do przerwy, znakomity okres gry wałbrzyszan, dwa gole Miłosza Rodziewicza, nerwowa końcówka - obrona karnego, ale i stracona bramka. W Wielkiej Lipie podobnie - od 0:1 po 2:1, z tą różnicą, że zwycięstwa nie dają sobie wałbrzyszanie wyrwać, bo zwycięski gol padł w doliczonym czasie gry.
Rewanż za jesienną porażkę w Oleśnicy z outsiderem 0:3 Górnik wziął w identycznych rozmiarach, a znów dublet ustrzelił Rodziewicz. Mecz w Bardzie nie dochodzi do skutku, a 3 punkty do swojego dorobku za walkower dopisują sobie wałbrzyszanie. Wizyta na boisku lidera w Gaci to porażka 0:1, ale o wiele lepsza postawa niż przeciwko Śląskowi II. Sezon Górnik kończy wygranymi z beniaminkami z Kłodzka (2:1) i w Trzebnicy (4:1), gdzie po raz kolejny odrabia wynik od stanu 0:1.
Górnik zakończył sezon na 5.miejscu (51 punktów - 22 straty do duetu liderów). Na własnym boisku wywalczył 31 punktów: 10 zwycięstw - 1 remis - 4 przegrane, co było czwartym wynikiem w grupie wschodniej za Śląskiem II, Foto-Higieną i Bielawianką. Z delegacji wałbrzyszanie przywieźli 20 punktów: 6 zwycięstw (w tym walkower za mecz z Unią w Bardzie) - 2 remisy -7 porażek. Lepsi na wyjazdach okazały się 4 zespoły, które wyprzedziły Górnika w końcowej tabeli.
Jeśli chodzi o bramki: 51 trafień to dopiero siódmy wynik w lidze, jeśli chodzi o bramki zdobyte, natomiast 40 straconych to piąty rezultat w lidze. Domowa skuteczność (29 goli) - 8.miejsce, na wyjeździe (22 bramki, w tym 3 za walkower w Bardzie) - 10.miejsce.
W tabeli jesieni Górnik  - 4.miejsce (28 punktów 9-1-5) za Śląskiem II (42 pkt), Foto-Higieną (38) i Bielawianką (34). Natomiast za kadencji Jacka Fojny - 3.miejsce (28 punktów 9-1-3), za Śląskiem II (36) i Foto-Higieną (29 punktów, ale 1 mecz rozegrany mniej).
Strzelcy bramek: 9 -Dariusz Michalak, 7 - Mateusz Sobiesierski, 5 - Damian Chajewski, Kamil Młodziński, Miłosz Rodziewicz, 4 - Jan Rytko, 2 - Damian Bogacz, Denis Dec, Marcin Smoczyk, 1 - Wojciech Błażyński, Piotr Krawczyk, Damian Migalski, Mateusz Wroczyński oraz 3 samobójcze.
Żółte kartki: 10 - Jan Rytko, 8 - Mateusz Sobiesierski, 7 - Damian Chajewski, 6 - Dariusz Michalak, Kamil Młodziński.
Czerwone kartki: 2 - Mateusz Sobiesierski (za dwie żółte), 1 - Mateusz Krzymiński (faul), Dawid Marut (faul taktyczny).
Górnik rozegrał 29 spotkań, wszystkie w pełnym wymiarze czasowym Damian Jaroszewski i Marcin Smoczyk, 28 - Chajewski, 27 - Michalak, Młodziński, 26 - Rytko, 24-Krzymiński, 23-Sobiesierski, 22-Dec, 17-Błażyński, Bogacz, Rodziewicz
tylko jesienią grali: 13-Gawlik, Niemczyk, 12-Słapek, 7-Migalski, 5-Tobiasz, 3-Rojek
tylko wiosną grali: 10-Wroczyński, 8-Krawczyk, Zaremba, 6-Kokoszka, 5-Krupczak, Marut, 4-Mrowiec, 2-Drąg, 1-Olejnik.
REZERWY W B KLASIE
Do zespołu rezerw działacze Górnika podeszli poważnie... Tzn. samo zgłoszenie do rozgrywek to sukces, bowiem już poprzedni sezon pokazał, że zasiedzieli na ławce rezerwowych zawodnicy wpuszczeni na boisko wyraźnie odstają od kolegów, nie czują piłki. Życie pokazało, że sezon 2017/18 w wykonaniu Górnika II nie daje się normalnie zdefiniować. Z jednej strony spora ilość juniorów, którzy zaliczyli debiut w seniorach. Najmłodszy z 2002 roku, ale też szokuje liczba aż 61 zawodników! Do gry aspirowali nie tylko trenerzy (bracia Domagałowie, Fojna), członkowie zarządu (Krzysztof i Grzegorz Michalakowie), ale i nieco zapomniani wychowankowie (Dominik Grzesiak, Damian Olejnik, Dawid Rosicki, Krzysztof Zakrzewski). Bramkarz Bartłomiej Ziobro, ewentualny zmiennik Jaroszewskiego w 4.lidze, bronił w DLJ, a w B klasie często grywał w polu. Do historii przeszedł jesienny mecz z Nysą Kłaczyna, gdzie zagrało w meczu 4 bramkarzy: Marcin Malczewski w bramce, a Kamil Reczulski, Karol Grzondziel i Ziobro w polu! 
Bilans zawodników Górnika II Wałbrzych w B klasie
[wg Łączy Nas Piłka]
Zespół jesienią prowadził Jacek Fojna, by wiosną oddać ster Marcinowi Domagale. Górnik II w 1.kolejce wygrał w Jaworzynie Śląskiej z Karoliną II 3:0 i pierwsze miejsce nie zajmowali jedynie dlatego, że Zieloni Mrowiny wygrali 5:2 w Pankowie. Ale w 2.kolejce 5:0 z Gromem pozwoliło awansować na fotel lidera. Pierwsze stracone punkty to remis w 4.kolejce z Nysą Kłaczyna (2:2) u siebie.Pauza w 5.kolejce spowodowała, że liderem zostało Zagłębie Wałbrzych. W 10.kolejce Thorez sensacyjnie przegrywa u siebie z Sokołem Kostrza 0:3, co pozwoliło objąć ponownie 1.miejsce przez biało-niebieskich. Po derbowym spotkaniu, wygranym przez Górnika II 2:0 przewaga wynosiła 3 punkty nad lokalnym rywalem, a po zaległym meczu z outsiderem Huraganem Olszany (14:0!) wzrosła do 6 oczek. 
Wiosną rezerwy zaczęły od 3 zwycięstw i 2 meczów przełożonych. W 19.kolejce Górnik II traci punkty dopiero w trzecim meczu w sezonie (2:2 w Kalnie z Błyskawicą). Po tym meczu przewaga nad Zagłębiem wynosiła 9 punktów, które w dodatku miało rozegrany 1 mecz więcej. Po dwóch kolejnych zwycięskich meczach przyszedł niespodziewany remis w Dobromierzu 2:2, a po pokonaniu Sokoła Kostrza 6:1, remis w Łażanach 1:1 po golu w 94 minucie Adriana Mrowca. W 24.kolejce Górnik II ponosi pierwszą porażkę w sezonie - mimo prowadzenia 1:0 porażka z Zielonymi Mrowiny 1:5, choć goście nie strzelili jeszcze karnego. Po przedostatniej kolejce przedostatniej kolejce przewaga nad Zagłębiem stopniała z 5 do 2 punktów, bowiem przy Ratuszowej rezerwy ogrywa MKS II Szczawno Zdrój. 
W ostatniej kolejce w meczu bezpośrednich rywali pada bezbramkowy remis, który dawał prymat w B klasie rezerwom Górnika. Już po meczu radość zapanowała w obozie Zagłębia - jak czas pokazał, jak najbardziej uzasadniona. Wałbrzyski OZPN uznał rację działaczy Thoreza, po prostu w Górniku nie przeliczono dokładnie spotkań i przez niedopatrzenie przegrali mecz walkowerem tracąc tym samym szansę na awans do A klasy. Działacze z Ratuszowej odwoływali się jeszcze od tej decyzji opierając linię obrony na terminie zakończenia rozgrywek 4.ligi - mimo, że już I zespół Górnika zakończył grę w 4.lidze, zdaniem działaczy rozgrywki kończą się dla piłkarzy wałbrzyskich dopiero po barażach mistrzów obu grup 4.ligi.
Trudno nie odnieść wrażenia, że sezon rezerw to wielka prowizorka. Klasą dla siebie był niewątpliwie Adrian Mrowiec, który broniąc dostępu do bramki okazał się najskuteczniejszym strzelcem zespołu z 19 bramkami. Od niego okazało się zaledwie dwóch graczy skuteczniejszych w B klasie. Absencje kartkowe, czy ławka w 4.lidze to znakomita szansa na utrzymanie rytmu meczowego w B klasie.  
JUNIORZY
Piotr Krawczyk
[foto:walbrzych24.com]
Postawa i wyniki juniorów potwierdziły, niestety, kryzys wśród młodych zawodników pod Chełmcem. Sezon podopieczni Jacka Fojny rozpoczęli od pogromu Polonii w Ząbkowicach Śląskich 6:1. Potem było już tylko gorzej. Jesienią z Wałbrzycha komplet punktów wywoziły zespoły Parasola (0:3), MKS Oława (1:3), FC Academy (0:3), Ślęzy (0:3) i Polonii-Stali (3:4). Młodym piłkarzom Górnika udało się u siebie pokonać jedynie Lechię Dzierżoniów (1:0) i  BKS Bobrzanie Bolesławiec (3:2). Wiosną nie było lepiej - jedyne zwycięstwa domowe to 2:0 z ząbkowicką Polonią,3:2 z Karkonoszami plus wygrana w niezwykle ważnym meczu w Bolesławcu 2:1. Gdy Jacek Fojna objął zespół seniorów, za wynik odpowiadał Tomasz Resel. 12.miejsce chwały nie przynosi, zwłaszcza, że nie tak dawno o Górniku mówiło się o trzeciej czy czwartej sile w kategorii juniorów. 
Do Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław od lat nie można równać wałbrzyszan. Mocno odskoczyły Miedź Legnica i Chrobry Głogów, systematycznie rozwijający swoje szkółki piłkarskie. Od dłuższego czasu ciężko Górnikowi rywalizować również z FC Academy Wrocław, Ślęzą i KS Polkowice. Na pocieszenie można zauważyć, że spora grupa trafiła do I zespołu. Michał Zaremba, Szymon Krupczak, Miłosz Rodziewicz, Piotr Krawczyk, Dawid Kokoszka czy bramkarze Kamil Reczulski i Bartłomiej Ziobro mogą śmiało o sobie powiedzieć jako o piłkarzach szerokiej kadry czwartoligowca. Jeszcze większa grupa zaliczyła debiut w B klasowych rezerwach. Najskuteczniejszym strzelcem wałbrzyszan w DLJ był Piotr Krawczyk - strzelec 8 bramek. Do tego dorzucił trafienie w 4.lidze w meczu w Trzebnicy i 4 w B klasie. Dla niego był to ostatni sezon w juniorach, w podobnej sytuacji znaleźli się: bramkarze Ziobro i Malczewski (wiosną wypożyczony do Górnika Boguszowa Gorce), Michał Jędrusik, Szymon Krupczak, Jakub Jędras, czy Patryk Ciepielewski. Krupczak poznał już smak gry w 4.lidze, Jędras, podobnie jak Ziobro, tylko zaliczył ławkę rezerwowych. Na pewno w letnich sparingach otrzymają szansę na pokazanie się trenerowi Fojnie na tle seniorów.