wtorek, 29 grudnia 2015

Głosujmy na Mariana Szeję

We wtorek 29.12. sto dziesiąte urodziny obchodzi francuski klub AJ Auxerre. Wśród wielu Polaków broniących barw tego klubu byli również wałbrzyszanie. Zbigniew Szłykowicz, Marian Szeja i Piotr Włodarczyk. Jednym z pierwszych polskich graczy w klubie z Burgundii był Marian Szeja, który via FC Metz trafił do Auxerre w 1974 i grał z ogromnymi sukcesami - awans do finału Pucharu Francji i awans do ekstraklasy.
Marian Szeja
W 2001 do francuskiego klubu wyjechał ze Śląska Wrocław Piotr Włodarczyk, który nie wypełnił jednak trzyletniej umowy, zaledwie siedmiokrotnie pojawiając się na boisku w barwach Auxerre.
W przeciwieństwie do śp. pana Mariana Włodarczyk nie jest raczej pamiętany w Burgundii. Nie znaczy to, że wśród polskich piłkarzy tylko Szeja napisał swoja historię złotymi zgłoskami. Dowodem jest ankieta, o której w Polsce jako pierwszy napisał na swoim blogu red.Paweł Czado. W Burgundii wybierana jest najlepsza jedenastka w historii Association de la Jeunesse Auxerroise. Wśród grupy wybrańców oprócz nazwiska pana Mariana znajdziemy Pawła Janasa, Waldemara Matysika,Ireneusza Jelenia i Andrzeja Szarmacha.
Pod tym linkiem można oddawać głosy - rywalami Maryana Szei są Bruno Martini (młodzieżowy mistrz Europy z 1988,zdobywca z AJA Pucharu Francji w 1994), Lionel Charbonnier (rezerwowy mistrz świata'98, mistrz Francji 1996, Puchar Francji 1994, 1996), Joel Bats (mistrz Europy 1984) i Fabien Cool (mistrz Francji 1996, Puchar Francji 1996,2005, 2007). Doprawdy zacne grono, ale biorąc pod uwagę obecne wyniki ankiety Szeja nie jest bez szans!

środa, 23 grudnia 2015

Piątka wałbrzyszan w najwyższych ligach

Teoretycznie powiększyła się ilościowo liczba byłych wałbrzyskich zawodników w ekstraklasie, ale ich bilans w ekstraklasie daleki jest od satysfakcjonującego ich samych.
W chorzowskim Ruchu mamy duet Paweł Oleksy - Miłosz Trojak. Chorzowianie tradycyjnie prezentują formę z regularnością matematyczną - po sezonie zakończonym walką o utrzymanie przychodzi zaskakująco dobra kampania. W obecnym sezonie Niebiescy są na fali wznoszącej i krótką przerwę zimową spędzą na piątym miejscu. Obaj eks-wałbrzyszanie wspólnie na boisku pojawili się jedynie w trzecioligowych rezerwach. Obaj jesienią głównie się ... leczyli. Więcej powodów do radości miał 24-letni Oleksy, który został bohaterem najważniejszego dla kibiców meczu jesieni - Wielkich Derbów Śląska - 1:0 po jego celnym strzale z zabrskim Górnikiem. Wtedy był podstawowym zawodnikiem, który niedługo potem doznał kontuzji, którą leczył długie tygodnie. Do kadry meczowej wrócił w drugiej połowie listopada, by w grudniu zaliczyć jeszcze 3 mecze. Ogólnie jesienią zagrał 10 razy w lidze i po razie w Pucharze Polski i trzecioligowych rezerwach.
Z kolei młodszy o 3 lata Trojak na boisku o ligowe punkty pojawiał się jedynie na trzecioligowych boiskach. Trener Waldemar Fornalik późną jesienią sięgnął po Miłosza ustalając meczową kadrę. Trojak jr w listopadzie przeciwko Lechii (3:2) w Chorzowie oraz Piastowi w Gliwicach (0:3), a także w kończącej sezon eskapadzie do Niecieczy (1:0 z Termaliką) pełnił rolę rezerwowego. Niestety, na prawdziwy ekstraklasowy debiut musi poczekać do wiosny.
Michał Bartkowiak
Michał Bartkowiak to wciąż nadzieja wrocławskiego Śląska,który w tej rundzie dał wyraźny sygnał, że może stanowić w niedalekiej przyszłości pewny punkt zespołu. Niestety, uraz pokrzyżował plany regularnej gry w ekstraklasie. Michał jesienią grał w reprezentacji Polski (kadra U-19), eliminacjach Ligi Europy (1 mecz), ekstraklasie (10 meczy/1 gol), Pucharze Polski (2 mecze) i trzecioligowych rezerwach (7 meczów/2 gole). Szkoda, że uraz Bartkowiakowi odnowił się w listopadzie na kadrze uraz, przez co opuścił kilka ligowych spotkań.Również zmiana trenera spowodowała mniej minut na ligowych boiskach, choć na konferencjach pomeczowych Romuald Szukiełowicz zapewnia, że Michał potrafi grać w piłkę. Ciekawostką jest, że za swoje występy Bartkowiak zbierał pochlebne recenzje. W ostatnim numerze Piłki Nożnej w podsumowaniu piłkarskiej jesieni ma nawet najwyższą średnią ze wszystkich zawodników. Zespół wałbrzyskiego pomocnika dzięki zwycięstwu w Bielsku-Białej opuścił nie tylko ostatnie miejsce w tabeli, ale i strefę spadkową. Mała różnica punktowa i dzielenie dorobku punktowego po 30 kolejkach powodują, że przed Śląskiem raczej nerwowa wiosna.
W Lubinie beniaminek finiszował w grudniu na 7.miejscu, ale biorąc pod uwagę serię 6 spotkań bez zwycięstwa oraz zaledwie 2 zwycięstwa w ostatnich 6 domowych meczach, to fani Zagłębia mogą czuć lekki niedosyt. Piotr Stokowiec sukcesywnie wprowadza młodych zawodników, wychowanków miejscowej akademii. Na tej polityce zyskał wałbrzyszanin Paweł Żyra, który po regularnym graniu w trzecioligowych rezerwach (15/5 goli) już na dobre zadomowił się w ekstraklasowej kadrze meczowej. 4 mecze w lidze i 1 w Pucharze Polski od połowy listopada to niezły potencjał na zimowe przygotowania, gdzie Żyra będzie musiał udowodnić, że miejsce w I zespole nie dostał na kredyt.
Oto statystyki wałbrzyskich piłkarzy z portalu ekstraklasa.org:
Michał Bartkowiak,
Paweł Oleksy
Miłosz Trojak
Paweł Żyra.
Bartosz Biel
Bartosza Biela - jedynaka z wałbrzyskim rodowodem w pierwszej lidze, mogliśmy oglądać w lipcu w pojedynku pucharowym. Sam Bartek nie wspomina występu miło,bowiem zszedł po 41 minutach z kontuzją. Jesień w wykonaniu Wigier nie była udana, bowiem piłkarze z Suwałk zakończyli 2015 rok na spadkowym 16.miejscu wyprzedzając jedynie Rozwój Katowice i Olimpię Grudziądz. Na niewiele pomogła zmiana szkoleniowca, bowiem zarówno Litwin Donatas Vencevićius jak i jego poprzednik Zbigniew Kaczmarek doprowadzili zespół do trzech zwycięstw. U obu trenerów Biel nie miał pewnego placu. 21-letni pomocnik w wyjściowej jedenastce wybiegał jedynie w Pucharze Polski, w lidze natomiast zagrał 13 razy, za każdym razem wchodząc z ławki rezerwowych. Natomiast 3 razy z niej się nie podniósł podczas ligowej jesieni.
W jego przypadku nie funkcjonuje już handicap w postaci statusu młodzieżowca. Miejsce w składzie przegrywał z Łukaszem Monetą, rówieśnikiem, który przybył przed rundą wiosenną ze stołecznej Legii. Monetą zainteresował się Ruch Chorzów, a więc jakąś nadzieję na częstsze występy Bartek może mieć. Ponadto tyle samo punktów co Wigry ma chociażby MKS Kluczbork zajmujący bezpieczne 14.miejsce.
W 1.lidze jesienią teoretycznie mogło wystąpić jeszcze dwóch zawodników, którzy jeszcze w czerwcu zakładali koszulkę Górnika Wałbrzych. Krystian Stolarczyk, po powrocie do macierzystego GKS Bełchatów siedział w dwóch meczach pucharowych, ale w lidze ani razu nie załapał się do meczowej kadry. Głównie grywał w drugim zespole, w 4.lidze, a w grudniu dostał z klubu wolną rękę w poszukiwaniu klubu.
W identycznej sytuacji znalazł się Damian Lenkiewicz po powrocie do Miedzi Legnica, z tą różnicą, że jeszcze zaliczył testy na egzotycznej Malcie i rezerwy Miedzianki grają w trzeciej, a nie czwartej lidze.

wtorek, 22 grudnia 2015

Problem z młodzieżowcami w Górniku

Definicja młodzieżowca jest prosta: zawodnik,który w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie danego sezonu rozgrywkowego ukończyli 21 rok życia oraz zawodnicy młodsi. Zawodnikiem młodzieżowym jest wyłącznie zawodnik posiadający obywatelstwo polskie. W niższych klasach od dawna funkcjonuje reguła M-kowiczów, czyli młodzieżowców oznaczanych w protokołach meczowych oznaczanych przez literkę M przy nazwisku. Obecnie obowiązek gry młodzieżowców obowiązuje nawet na zapleczu ekstraklasy (jeden młodzieżowiec podczas 90 minut gry). Stąd istnieje zapotrzebowanie na młodych, zdolnych,którzy występując w meczu nie będą jednocześnie osłabieniem drużyny. W tegorocznych rozgrywkach trzeciej ligi dolnośląsko - lubuskiej przeciwko Górnikowi Wałbrzych rywalizowały zespoły mające nawet 8-9 młodych zawodników. W zespole lidera jest natomiast z tym problem.
Trener Robert Bubnowicz młodzieżowców wybierał z bardzo wąskiego grona. Pewniakiem był Damian Migalski (rocznik 1997, a więc status młodzieżowca będzie miał jeszcze dwa sezony), który z każdym meczem nabierał pewności, czego dowodem są choćby trzy bramki. Oprócz niego niego najczęściej grali Sebastian Surmaj (1996 - jeszcze jeden sezon w roli młodzieżowca) i Mateusz Krzymiński (ostatni sezon w roli młodzieżowca). Co do ich gry można mieć uwagi, ale na chwilę obecną pewniejszą pozycję ma młodszy Kaka,który zanotował premierową bramkę w seniorach oraz zaliczył kilka asyst. Krzymiński z kolei gra bardzo przeciętnie i pewnie najbliższa runda będzie ostatnią w Górniku - chyba, że niespodziewanie dla wszystkich zanotuje zwyżkę formy. Nowym zawodnikiem był Maksym Tatuśko (1995), który wcześniej grywał na Górnym Śląsku- jesienią w Wałbrzychu strzelił piękną bramkę Bystrzycy, zagrał 9 razy z ławki, ale tylko trzy razy pojawił się wcześniej niż w ostatnich 10 minutach gry. Piątym młodzieżowcem,który pokazał się jesienią w 3.lidze był Mateusz Sobiesierski (1997), który zanotował 12 wejść z ławki rezerwowych, ale pokazał się w nich niekiedy obiecująco. Wiadomo, że dla Sopel częściej grywał w DLJ, gdzie również Migalskiemu zdarzyło się trzykrotnie wystąpić. Czy na kwintecie młodzieżowców można zawojować ligę? Oczywiście, że tak - pod warunkiem, że daje on drużynie jakość. Tej niestety w Górniku zabrakło. Świadomy z tego faktu jest Robert Bubnowicz, który w wywiadzie dla Łukasza Haraźnego ze Słowa Sportowego (nr 49 z 07.12.2015) stwierdził jednoznacznie, że gdyby nie przepis o młodzieżowcach na pewno bylibyśmy drużyną silniejszą. Na pewno zimą będziemy szukać wzmocnień wśród młodzieżowców, bo to były w ostatnich miesiącach nasze słabe strony. Jeśli wiosną będę dysponował 2 lub 3 młodymi zawodnikami o potencjale Migalskiego, to będzie z korzyścią dla nas wszystkich.
Biorąc pod uwagę doniesienia prasowe i zainteresowanie Patrykiem Bobkiewiczem (1995) z KP Brzeg Dolny i Krzysztofa Pieśkiewicza (1996) z Włókniarza Leśna to znamy już kierunek w ewentualnych transferach. Kto wśród 3-ligowych młodzieżowców się wyróżnił? Jeśli nie będziemy brali pod uwagę zawodników rezerw trzech dolnośląskich ligowców oraz już wytransferowanego do Wisły Kraków Krzysztofa Drzazgi, to na pewno wyróżniającymi postaciami jesienią byli:
Maciej Firlej (Karkonosze, 1996) - tylko choroba wyeliminowała go z testów z Miedzi, a i Śląsk chce go sprawdzić.Dni wychowanka Orła Wojcieszów, strzelca 10 ligowych bramek w Jeleniej Górze zdają się być policzone.
Maciej Salak (Foto-Higiena, 1996) - ofensywny gracz z Gaci zapadł w pamięci wałbrzyszan dzięki bramce w 4.kolejce. Wychowanek Piasta Gliwice, gdzie był wyróżniającym się juniorem, a potem graczem rezerw obecnego lidera ekstraklasy.
Szymon Szymik (KS Polkowice, 1995) - obrońca już zaproszony przez pierwszoligowy GKS Bełchatów na test-mecz.
Patryk Bil (Stilon Gorzów, 1995) - podstawowy obrońca, strzelec 3 goli, bardzo dobre warunki fizyczne (196 cm).
Michał Chyrek (Stilon, 1996) - pozyskany latem z Zawiszy Bydgoszcz błysnął 4 bramkami w meczu z Lubskiem, a oprócz tego trafił jeszcze dwukrotnie.
Piotr Pietkiewicz (Lechia, 1995) - podstawowy młodzieżowiec ekipy Zbigniewa Soczewskiego, który co prawda bramki nie strzelił, ale już dwa lata temu terminował w gdyńskiej Arce. W Gdyni na początku tego roku sprawdzany był inny młodzieżowiec Damian Korkuś (1996) mierzący 190 cm.
Michał Pakuła (Piast Karnin, 1997) - strzelił bramkę Górnikowi w Wałbrzychu, a w trakcie rundy trafił trzykrotnie, ale w relacjach meczowych był jedną z nielicznych postaci wyróżniających się w Karninie. Wychowanek GKP Gorzów, terminował również rok w Zagłębiu Lubin.
Krzysztof Dziwer (Piast Żmigród, 1998) - bramkarz, który wiosną 2015 zadebiutował w seniorach. Nie grał zbyt wiele, ale i tak został zauważony i zaproszony na testy do Cracovii.
Czy któryś z tych piłkarzy mógłby być wzmocnieniem Górnika Wałbrzych? Niekoniecznie, wiadomo, że decyduje o tym wiele czynników. Poza tym niewiadomą byłby finansowy aspekt sprowadzenia danego zawodnika.
Kibice w Wałbrzychu zapewne zadają sobie pytanie: dlaczego w stutysięcznym mieście nie ma drużyny na szczeblu centralnym oraz są problemy z młodzieżowcami? W ligowej jesieni oprócz wspomnianych wyżej 5 nazwisk na ławce rezerwowych siedzieli jeszcze Kamil Misiak (1996) i Michał Tytman (1997). Im nie dane było wystąpić w ligowym meczu, choć Misiak zaliczył występ w dogrywce przeciwko Okocimskiemu Brzesko. Osoba Kamila Misiaka to doskonały przykład marnowania materiału piłkarskiego ze względu na brak drużyny rezerw. Z końcem sezonu 2014/15 stracił status juniora, co w praktyce oznaczało grę tylko i wyłącznie w dorosłym futbolu. Nie mogąc się przebić do składu I drużyny pozostawały mu jedynie treningi i gra w spotkaniach pucharowych. W przedsezonowych zapowiedziach, w klubie jest wizja uruchomienia drużyny rezerw - zapewne będzie ona oparta na graczach obecnej kadry juniorów starszych, gdzie większość kończy wiek juniora i pozostanie  w takiej sytuacji jak obecnie Misiak. Biorąc pod uwagę wiek Kamila, to młodzieżowcem będzie jeszcze przez następny sezon, tylko jaki z niego będzie pożytek, skoro tylko trenuje i nigdzie nie gra?
Jeśli weźmie się pod lupę kadrę juniorów starszych z ubiegłego sezonu, to z graczy z rocznika'96 jedynie wspomniany Misiak i Patryk Kowalczyk wypadli z obiegu regularnej gry. Trener Maciej Jaworski po objęciu Victorii Świebodzice postarał się o wypożyczenie Jakuba Borka, Marcina Gawlika, Dominik Bronisławski przeszedł do Rakowa Częstochowa, a Kamil Popowicz via Grudziądz trafił do trzecioligowego Startu Warlubie. Sebastian Surmaj dołączony został z kolei do kadry I zespołu. Ilu z nich zaistnieje w seniorskiej piłce ?

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Musin odnalazł się w Moskwie

Nie tak dawno przedstawiałem losy Patryka Janiczaka, który 12 miesięcy temu opuścił wałbrzyskiego Górnika. Wówczas rehabilitował się również Damian Jaroszewski i drugoligowiec pozostawał praktycznie bez bramkarza. Ówczesny szkoleniowiec biało-niebieskich przed rundą wiosenną 2014/15 sprowadził do klubu aż trzech bramkarzy, przy czym najczęściej bronił najstarszy, co nie oznacza, że najlepszy z nich. Mowa oczywiście o Łeonidzie Musinie, 30-letnim Ukraińcu z rosyjskim obywatelstwem urodzonym w Moskwie. Potężny,dwumetrowy bramkarz wskoczył do wałbrzyskiej bramki po tym jak kontuzji doznał Seweryn Derbisz.  9 spotkań i ani jednego czystego konta, 18 puszczonych bramek, co daje średnią 2 gole/mecz. Po druzgocącej porażce w Niepołomicach wskoczył do bramki Kamil Czapla i wszyscy zaczęli zachodzić w głowę czemu do tej pory to nie on bronił dostępu do wałbrzyskiej bramki.
Skończył się sezon, odszedł trener Cyrak, odeszło większość zawodników, w tym wspomniane bramkarskie trio. Najszybciej klub znalazł Derbisz - wrócił do Lechii Dzierżoniów, ale z powodów zdrowotnych nie zobaczyliśmy jego jeszcze na trzecioligowych boiskach. Czapla próbował załapać się w Wielkopolsce, ale ostatecznie trafił do trzecioligowca z Nowego Miasta Lubawskiego. Wciąż jego kartą zawodniczą dysponuje poznański Lech, który wraz z trójką zawodników rezerw Kolejorza został na początku grudnia zaproszony na treningi I zespołu. Sztab szkoleniowy mistrza kraju chce bliżej im się przyjrzeć i zadecydować o ich przyszłości w kontekście pierwszej drużyny. Handicapem Kamila może być fakt, że spadły akcje Gostomskiego, który wybiera się na testy do Glasgow Rangers.
Łeonid Musin  w barwach Solarisu
Musin z kolei latem zagrał w sparingu kieleckiej Korony, do której bezskutecznie próbował załapać się w przeszłości. Po nieudanym podejściu ostatecznie wrócił do rodzinnej Moskwy, gdzie odnalazł się na trzecim poziomie rozgrywkowym - czyli odpowiedniku naszej drugiej ligi. Nowy klub Łeonida Solaris Moskwa gra grupie zachodniej rosyjskiej drugiej dywizji. Solaris to klub, który powstał w ... 2014 roku, a obecnie blisko jest awansu do wyższej klasy. Po rundzie jesiennej zajmuje drugie miejsce, 6 punktów straty do FK Chimki, który swoją siedzibę mają pod Moskwą, a w bieżących rozgrywkach nie przegrał jeszcze meczu.
Musin trafił do zespołu, gdzie było już był duet bramkarzy, z którymi Solaris zakończył ubiegły sezon na 12.miejscu. 25-letni Romanow i 5 lat młodszy Zasiejew okazali się niezbyt wymagającymi rywalami dla Łeonida, bowiem aż 15 razy (na 17 meczów) pojawił się na boisku. Dwukrotnie zagrał Romanow.
Musin przepuścił 12 razy piłkę po strzałach rywali, w tym dwukrotnie z rzutów karnych. Noszący bluzę z nr 44 został również wybrany na piłkarza meczu.

niedziela, 13 grudnia 2015

Juniorzy Górnika w połowie drogi do Centralnej Ligi Juniorów

Rozgrywki o mistrzostwo Polski juniorów zmieniały się wielokrotnie. Nawet formuła Centralnej Ligi Juniorów ewaluowała. Obecnie trzeba wygrać najpierw swoją grupę CLJ, a potem jeszcze w fazie pucharowej okazać się lepszym od rywali. W mniejszych ośrodkach, takich jak choćby Wałbrzych, trzeba zapomnieć o przypadkowym zrywie, utalentowanym jednym roczniku, który pozwoli zdominować regionalnych rywali, a potem skutecznie rywalizować na szczeblu krajowym i sięgnąć po medal mistrzostw Polski. Teraz jest to praktycznie niemożliwe - sukces musi być oparty na systematycznej pracy z młodzieżą, która pozwoli na sukcesywne uzupełnianie kadr najstarszych roczników i skuteczną rywalizację z innymi klubami.
Górnik Wałbrzych przed laty mógł się pochwalić najlepszą pracą z juniorami, czego dowodem były tytuły mistrzowskie, a także transfery wychowanków do możniejszych, lepszych klubów. Później do głosu doszły większe kluby z regionu, Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin, które do tej pory wiodą prym w szkoleniu. Ostatnimi sukcesami wałbrzyszan były czwarte miejsca wywalczone w 1998 (drużyna prowadzona przez Wiesława Walczaka) i 2001 (trener Bogdan Przybyła). Potem była hegemonia juniorów Zagłębia Lubin, gdzie wypracowano schemat szkolenia, trafiali (i nadal trafiają) najzdolniejsi juniorzy nie tylko z Dolnego Śląska, ale i odległych zakątków kraju. Dowodem dobrej pracy są tytuły mistrzostw Polski, udziały w ścisłych finałach, triumfy w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy i kilkadziesiąt (w skali dekady) nazwisk reprezentantów kraju w różnych rocznikach. Obecnie funkcjonująca Akademia Piłkarska uchodzi za najlepszą w kraju. Wiadomo, że za znakomitymi sukcesami musi stać nienaganna organizacja, a tą zapewniają pieniądze od sponsora, jednego z najstabilniejszych w kraju firm jaką jest KGHM. Zorientowano się we Wrocławiu, że w tej materii Śląsk zostaje w tyle, odbudowuje się tam struktury, ale na chwilę obecną wyżej sklasyfikowany jest zespół FC Academy Wrocław - młodzieżowy twór zbudowany głównie przez Macieja Reklewskiego, który w przeszłości działał zarówno w Śląsku, Ślęzie jak i sławnej Szkole Mistrzostwa Sportowego Sport Contact, gdzie trenowali m.in. Kuszczak, Garguła, ale i wałbrzyszanie Mrowiec czy Grelewicz. Zaangażowanie w Miedź Legnica Andrzeja Dadełło zbiegło się z rozwojem Akademii Piłkarskiej Miedzi, gdzie również powstała szkoła mistrzostwa sportowego. O tym, że na sukcesy w Legnicy nie będzie trzeba długo czekać pokazują niezłe wyniki juniorów, ale również sukcesy rezerw opartych na młodych zawodnikach.
W takich uwarunkowaniach organizacyjnych Górnik Wałbrzych, klub z bogatymi tradycjami jawi się niejako jak ubogi krewny. Klasa sportowa, usystematyzowane szkolenie od najmłodszych roczników - dobrze, że to W KOŃCU zauważono, ale nie oszukujmy się - na wyniki trzeba będzie poczekać.
Biorąc pod uwagę ostatnie 10 lat rywalizację na Dolnym Śląsku wygrywało głównie Zagłębie Lubin oddając prymat w 2013, a to z prostego powodu - rywalizowało wraz ze Śląskiem Wrocław już w Centralnej Lidze Juniorów. Najlepszą okazała się Miedź wyprzedzając Lechię Dzierżoniów i Konfeks Legnica.
W sezonie 2013/14 mieliśmy do czynienia z największym zrywem juniorów Górnika Wałbrzych. W DLJ było o tyle łatwiej, że wielka trójka (Miedź, Śląsk, Zagłębie) rywalizowała w CLJ. Reforma najwyższej klasy spowodowała, że z urzędu utrzymywała się zaledwie jedna dolnośląska drużyna (drugie w tabeli Zagłębie), natomiast dwie pozostałe musiały rywalizować z mistrzem DLJ o drugie miejsce. W rozgrywkach dolnośląskich najlepsza okazała się druga drużyna Zagłębia,a tuż za nią uplasował się wałbrzyski Górnik. Podopieczni Piotra Przerywacza imponowali skutecznością, zwłaszcza Damian Migalski,który strzelił 20 goli. Zespół mógł liczyć na wsparcie Michała Bartkowiaka. W barażach o CLJ w Jeleniej Górze biało-niebiescy rozpoczęli od pokonania Miedzi 3:1 (Bartkowiak 2, Migalski), co przy remisie 2:2 pomiędzy legniczanami a wrocławianami stawiało w uprzywilejowanej sytuacji wałbrzyszan. Niestety, w Świdnicy Śląsk zdeklasował Górnika 5:0 i w dodatku kończył mecz w 9 po wykluczeniach Huberta Grędzińskiego i Damiana Migalskiego.
Po tym niepowodzeniu spodziewano się udanego sezonu 2014/15, bowiem ekipę praktycznie opuścił jedynie Michał Bartkowiak (transfer do Wrocławia). Życie zweryfikowało nadzieje juniorów, bowiem wyżej finiszowali juniorzy Academy FC Wrocław (którzy dołączyli do Zagłębia i Śląska w CLJ), Miedź Legnica i Lechia Dzierżoniów. W bieżącym sezonie zaczęli od pokonania najgroźniejszego rywala- Miedzi Legnica (1:0) i to na jej boisku. W listopadowym rewanżu (1:1) nie brakowało nerwów, zwłaszcza po stronie legniczan, którzy uważają, że zostali pod Chełmcem skrzywdzeni. Górnik w tym sezonie przegrał dwa spotkania - oba z Lechią Dzierżoniów, co stanowi niejako niespodziankę. Przegrana w ostatnim ligowym spotkaniu AD 2015 w Dzierżoniowie była szczególnie bolesna, bo nie dość, że wałbrzyszanie zaliczyli samobójczą bramkę, to bezsensowną (trzeba dodać, że nie pierwszą w drużynie juniorów) czerwoną kartkę zobaczył podstawowy bramkarz Gracjan Błaszczyk.
Obecnie po rozegraniu 17 meczów podopieczni Piotra Przerywacza przewodzą stawce DLJ. Jedynym realnym zagrożeniem jest ekipa Miedzi Legnica, która zapewne będzie czyhała na potknięcie rywala. Podobnie jak w przypadku seniorów Górnika, kibice drużyny juniorów mogą zazdrościć innym drużynom skuteczności. Miedź, Polkowice strzelili kilkanaście bramek więcej. Pewniakiem w bramce był Gracjan Błaszczyk, najskuteczniejszymi graczami są Mateusz Sobiesierski (10 goli), Filip Brzeziński (9), a w składzie najczęściej występowali ponadto Kamil Młodziński, Denis Dec, Hubert Grędziński, Szymon Ręczkowski, Piotr Rojek, Damian Bogacz, Michał Tytman. Wałbrzyszanie nie zaliczyli meczu bez zdobytej bramki. Wydawałoby się, że ciągnącym wózek jest Sobiesierski, który w tym sezonie zadebiutował w seniorach, gdzie zaliczył kilka udanych epizodów. Popularny Sopel rozstrzelał się na dobre dopiero od połowy października,kiedy to jego dwa gole przesądziły o wygranej z drugą drużyną Lubina. Popisem były ostatnie trzy mecze, w którym wśród Górników tylko Mateusz  trafiał do bramki rywala.
Wygranie wiosną rywalizacji w Dolnośląskiej Lidze Juniorów nie oznacza jednoznacznie awansu do Centralnej Ligi Juniorów. Dopiero wygranie baraży będzie przepustką do sezonu CLJ 2015/16.
Awans i co dalej?
Analizując tabele CLJ z poprzednich sezonów łatwo zauważyć, że klucz geograficzny wyraźnie pokazywał różnice pomiędzy drużynami. Przykładowo lubuski duet Promień Żary, Polonia Słubice dwa lata temu u siebie potrafiły wywalczyć po jednym punkcie, w ubiegłym sezonie MKS Kluczbork i Stilon Gorzów stracili w 30 meczach ponad setkę bramek, zwycięstwa dwucyfrowe czy 8:0, 9:1 są na porządku dziennym. W tym sezonie w grupie zachodniej Arka Nowa Sól już w 18 meczach ma 77 bramek straconych i wyjazdowe zero po stronie zysków punktowych. Zawsze będą wątpliwości czy aby Górnikowi nie przytrafi się wstydliwa klęska- taka jak choćby w finale MPJ AD 1961 gdy Zryw Chorzów zaaplikował wałbrzyszanom 10 bramek przed kilkudziesięcioma tysiącami kibiców oczekujących na mecz Górnika Zabrze z Tottenhamem Londyn.
W sezonie 2016/17 status juniora starszego stracą zawodnicy urodzeni w 1997 roku. Z obecnej kadry drużyny Piotra Przerywacza są to bramkarze Błaszczyk, Łobodziński oraz gracze z pola: Brzeziński, Grędziński, Młodziński, Otok, Kmieć, Ręczkowski, Rojek, Tytman, Sobiesierski, Mordasiewicz, Woźniak, Literski i Migalski. W ich miejsce muszą wskoczyć zawodnicy obecnie rywalizujący w juniorach młodszych podopieczni Jacka Fojny plasują się w dolnej połówce DLJMł. Czy będą godnymi następcami skoro w dotychczasowych jesiennych meczach wypracowali bilans bramek 20 na minusie?

piątek, 11 grudnia 2015

Drzazga z 3.ligi do ekstraklasy.

Biorąc pod uwagę dorobek jesiennych królów strzelców w trzecich ligach to w grupie dolnośląsko - lubuskiej mamy do czynienia z nie lada fachowcami. Aż w trzech z ośmiu grup zaledwie 10 goli wystarczyło do przodownictwie na liście snajperów. W gr. kujawsko - pomorsko -wielkopolskiej  - Michał Ciarkowski (Warta Poznań), Łukasz Cichos (Sokół Kleczew) i Krystian Tomaszewski (Elana Toruń), w opolsko-śląskiej - Damian Zdolski (BKS Stal Bielsko-Biała), w małopolsko-świętokrzyskiej duet Paweł Cygnar (Soła Oświęcim) - Paweł Czajkowski (KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski). Niewiele więcej strzelił najskuteczniejszy duet w łódzko-mazowieckiej Michał Michałek (Sokół Aleksandrów Łódzki) i Marcin Mirecki (Lechia Tomaszów Mazowiecki) - po 12 goli. W grupie podlasko-warmińsko - mazurskiej najskuteczniejszym jest Paweł Piceluk (Olimpia Elbląg) z 15 golami, a w lubelsko - podkarpackiej Wojciech Białek (Avia Świdnik) trafił 19 razy.
21 bramek Krzysztofa Drzazgi i 17 Marcina Orłowskiego naprawdę wygląda na tym tle imponująco.
Już w trakcie rundy mówiło się o zainteresowaniu popularnym Drzagą ze strony klubów z wyższych lig. Ostatnio nowy szkoleniowiec Śląska Wrocław Romuald Szukiełowicz mówił o nim, jako o ewentualnym zimowym transferze WKS. Snajpera z Polkowic zapamiętał z meczu Foto-Higiena Gać - KS (1:2), gdzie Krzysztof strzelił obie bramki, a Szukiełowicz był wówczas trenerem gospodarzy. Jednak najbardziej zdeterminowana w pozyskaniu Drzazgi okazała się krakowska Wisła, z którą ostatecznie najskuteczniejszy trzecioligowiec w Polsce podpisał dwu i pół letnią umowę.
Krzysztof Drzazga - wczoraj 3.liga dziś już ekstraklasa
Transfer z trzeciej ligi, czyli czwartego poziomu rozgrywek, do najwyższej klasy rozgrywkowej jest rzadkością. Z 3.ligi dolnośląsko-lubuskiej, istniejącej od sezonu 2008/09 niewielu udało się przebić trzy klasy wyżej:
Łukasz Sierpina (Górnik Polkowice 2008/09) - z Polkowicami awansował do 1.ligi, gdzie trafił do Korony Kielce, gdzie gra, z przerwą na występy w Ząbkach, do dzisiaj zbliżając się do pół setki występów w ekstraklasie.
Kamil Sylwestrzak (Ilanka Rzepin 2008/09 - 2010/11) - przez drugoligowe zespoły z Głogowa i Chojnic trafił w 2013 r. do ekstraklasowej Korony Kielce,gdzie zapracował na miano jednego z najsolidniejszych obrońców ligi.
Konrad Forenc (Wulkan/MKS Oława 2008/09) - co prawda Konrad występował w 3.lidze również w bieżącym sezonie, ale z Oławy trafił do Lubina, gdzie przyszło mu grać na wypożyczeniach w Stróżach, Świnoujściu i Kaliszu. Po powrocie do Zagłębia tej jesieni udało mu się zadebiutować w ekstraklasie.
Paweł Zieliński (Orzeł Ząbkowice 2008/09-09/10; Bielawianka 2011/12-12/13; Ślęza Wrocław 2013/14j) - brat Piotra, kadrowicza z Serie A, dopiero po przeprowadzce do Wrocławia wystarczyła jedna dobra runda w Ślęzie by został zauważony przez bogatego sąsiada. W Śląsku zagrał ponad 60 meczów, zadebiutował w europejskich pucharach. Do tej pory bodaj najbardziej udany bezpośredni transfer z trzeciej ligi dolnośląsko-lubuskiej do ekstraklasy.
Daniel Ciach (Pogoń Świebodzin 2008/09) - trafił bezpośrednio do ekstraklasy do Polonii Warszawa, gdzie w ciągu 3 lat gra trzy razy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Grał również w GKP Gorzów, Warcie Poznań i Radomiaku. Wiosną tego roku wrócił do trzeciej ligi do Stilonu Gorzów, obecnie ten 25-letni obrońca zarabia w niemieckim FC Einheit Rudolstadt
Konrad Kaczmarek (Chrobry Głogów 2009/10w- 10/11) - wychowanek UKS Głogów, z rodzinnego miasta trafił okrężnie przez Polkowice, Grudziądz do Śląska Wrocław. Od jesieni'14 zagrał 11 razy w ekstraklasie, głównie produkując się w trzecioligowych rezerwach,
Paweł Oleksy (Chrobry Głogów 2010/11j) - wałbrzyszanin zaliczył w trzecioligowym Chrobrym zaledwie 8 meczów, by zimą przenieść się dwie klasy wyżej do Polkowic, potem był Zawisza i debiut w ekstraklasowym Piaście Gliwice. Obecnie 24-letni obrońca reprezentuje barwy Ruchu Chorzów.
Mateusz Machaj (Chrobry Głogów 2010/11) - głogowianin wrócił do Chrobrego po grze w Amice, Lechu (gdzie zadebiutował w ekstraklasie), Słubicach, Turku i Gorzowie. Latem 2011 przechodzi do ekstraklasowej Lechii Gdańsk, gdzie spędza 2,5 sezonu, po czym przenosi się do Śląska Wrocław. Mimo, że jest w najlepszym piłkarsko wieku, jego kariera mocno ostatnio wyhamowała. Zbliża się do setki występów w ekstraklasie.
Michał Masłowski
Michał Masłowski (Lechia Dzierżoniów 2010/11) - okrzyczany najbardziej przepłaconym ligowcem. Z Lechii trafił do pierwszoligowego Zawiszy, z którym wywalczył ekstraklasową promocję, a potem Puchar Polski i Superpuchar. Od bieżącego roku zakłada koszulkę Legii Warszawa, z którą zdobył Puchar Polski, wicemistrzostwo Polski i grał w eliminacjach Ligi Europy.Trzykrotny reprezentant Polski.
Jarosław Jach (Lechia Dzierżoniów 2011/12w-12/13j) - wychowanek Pogoni Pieszyce w wieku 18 lat debiutuje w trzecioligowej Lechii, gdzie szybko zauważony zostaje przez Zagłębie Lubin. Od wiosny 2014 gra w I zespole, obecnie również kadrowicz reprezentacji młodzieżowej.
Krzysztof Piątek (Lechia Dzierżoniów 2012/13j) - podobna droga jak w przypadku Jacha - transfer do Zagłębia, gra w Młodej Ekstraklasie,rezerwach, w końcu debiut w I zespole i awans do kadry młodzieżowej.
Piotr Okuniewicz (Formacja Port 2000 Mostki 2013/14-2014/15j) - wychowanek Czarnych Żagań, gdzie debiutował w 2.lidze. W Mostkach zagrał dwa lata, gdzie po znakomitej jesieni (15 goli w 17 meczach) przeszedł do ekstraklasowego Górnika Łęczna. Zaliczył debiut w doliczonym czasie meczu z Koroną Kielce, a jesienią wypożyczony do drugoligowego GKS Tychy.

czwartek, 10 grudnia 2015

Pechowa runda Janiczaka

Dokładnie 12 miesięcy temu z wałbrzyskim Górnikiem żegnał się Patryk Janiczak. Wychowanek lubińskiego Zagłębia w seniorskiej piłce zadebiutował w trzecioligowej Bielawiance, gdzie w lipcu 2013 trafił do drugoligowego Górnika. Przy Ratuszowej przypadła mu rola zmiennika Damiana Jaroszewskiego, ale nadmiar kartek, a przede wszystkim kontuzje popularnego Jogiego spowodowały, że w lidze pokazał się w końcu Patryk. Dodatkowym handicapem był wiek,bowiem traktowany był jako młodzieżowiec. W 15 spotkaniach puścił bramek 20 bramek - zaczynał od wysokiego C,czyli zachowania czystego konta przez 255 minut, co wśród bramkarzy wałbrzyskiego klubu jest swoistym rekordem. Jesienią 2014 roku nie miał łatwego zadania, bowiem oprócz równorzędnego zmiennika brakowało wsparcia od kolegów z obrony.
Od wiosny bronił barw czwartoligowego BKS Bobrzanie Bolesławiec, który finiszował na wysokiej piątej pozycji. Rywalizacja toczyła się pod dyktando Miedzi II Legnica i KS Polkowice, które lały rywali jak chciały, a BKS został wyprzedzony jeszcze przez Sokół Wielka Lipa oraz Orkan Szczedrzykowice. Już pod koniec sezonu z Bolesławca zaczęły dochodzić niepokojące wieści, które znalazły potwierdzenie latem. Z powodów finansowych odeszło kilku doświadczonych zawodników, co znalazło odzwierciedlenie w wynikach Bobrzan - jesień zakończona na ostatnim miejscu w 17 meczach zaledwie jeden remis i 16 porażek! Patryk Janiczak wraz z 19-letnim Michałem Kapuszem  latem przeszli do KP Brzeg Dolny, gdzie .... trafili z przysłowiowego deszczu pod rynnę. Nie chodzi o wyniki sportowe, ale i narastające kłopoty organizacyjne.
Trener KP Piotr Bolkowski musiał zbudować całkiem nowy zespół nie biorąc pod uwagę nazwisk takich jak bramkarz Hornik, obrońcy Horwat, Mądrzejewski, Szczur, Pawełek, pomocnicy Małecki, Majbroda, napastnicy Wałęga, czy Żbik. W ich miejsce przyszli juniorzy, gracze z głębokich rezerw Śląska i Zagłębia Lubin oraz wspomniany duet z Bolesławca. Sportowo zakończyło się dramatycznie: 1 zwycięstwo odniesione nad Stilonem Gorzów, 5 remisów i 13 porażek. Gorzej w lidze radził sobie jedynie beniaminek z Lubska, który rozegrał jednak 1 mecz mniej. Janiczak sezon rozpoczął tak jak ... w Górniku Wałbrzych ! W Świdnicy, jak i w następnym meczu przeciwko macierzystemu zespołowi z Lubina zachował czyste konto. Później w 11 meczach puścił 28 bramek, w tym po 5 w Polkowicach i przy Oporowskiej we Wrocławiu ze Śląskiem II. Z pewnością więcej miałby rozegrany mecz, gdyby nie kontuzja oraz wypadek samochodowy. W tym czasie bronił Maciej Szaciłło, który już w trakcie rundy opuścił zespół.
Oprócz mizernych wyników sportowych w klubie coraz bardziej dotkliwie odczuwano brak gotówki. Z tego powodu powstały zaległości w płatnościach dla piłkarzy, spadła frekwencja na treningach, a apogeum przyszło przed ostatnim meczem w Lubinie, na który po prostu piłkarze się nie zebrali! Jak donosi w ostatnim numerze Słowo Sportowe już mecz KP w Wałbrzychu był poważnie zagrożony. Piłkarze wymusili wręcz na zarządzie zapewnienie na papierze, że po rundzie jesiennej będą oni wolnymi zawodnikami, a w zamian zrzekną się zaległych pieniędzy. Jedynym, który wyłamał się z tego układu był ... Patryk Janiczak, który wprost powiedział, że chce odzyskać swoje pieniądze. W porównaniu z pozostałymi kolegami miał po swojej stronie niebagatelny atutu - był po prostu jedynym bramkarzem w drużynie, a do protokołu meczowego w roli jego zmiennika był wpisywany pro forma 41-letni Mariusz Bołdyn. Po rundzie większość piłkarzy deklarowało odejście z drużyny,do której mieli nawet dokładać płacąc za dojazdy na mecze z własnej kieszeni. Patrykiem ponoć zainteresowana jest wrocławska Ślęza. Co ciekawe, jak podaje Słowo Sportowe, może na tym, skorzystać również Górnik Wałbrzych, który interesuje się najskuteczniejszym strzelcem z Dolnego Brzegu Patrykiem Bobkiewiczem (1995, 6 goli) zapraszając go na styczniowe treningi. Jemu ofertę również złożyła czołowa drużyna 4.ligi Sokół Wielka Lipa. Będąc przy wątku Górnika, to jak podają portal jg24.pl oraz Słowo Sportowe dobre wrażenie w grudniowym test-meczu pozostawił po sobie Krzysztof Pieśkiewicz (1996, Włókniarz Leśna) z jeleniogórskiej okręgówki.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Ekstraklasa - debiut i dymisja trenera Kowalskiego

19.kolejka ekstraklasy była pod pewnym względem wyjątkowa dla dwóch ludzi związanych wcześniej z Wałbrzychem. I nie chodzi o świąteczną oprawę spotkań. W Barbórkę w Lubinie po raz pierwszy w ekstraklasie od pierwszej minuty pokazał się Paweł Żyra.
Paweł Żyra trzeci w lewej
W połowie listopada Żyrkę wałbrzyscy kibice mogli oglądać w trzecioligowym meczu Górnika z rezerwami Zagłębia. Zaledwie 5 dni później 17-letni pomocnik po raz pierwszy pojechał na mecz z I zespołem i zagrał cały mecz w Poznaniu przeciwko Lechowi w 1/4 Pucharu Polski. Występ,mimo przegranej, został przez sztab szkoleniowy oraz obserwatorów oceniony pozytywnie. Paweł nie wrócił już do trzecioligowego kopania, a na dobre dołączył do ekstraklasowego zespołu. W Bielsku-Białej cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych, w Kielcach, gdzie koledzy ponownie wygrali, wszedł w doliczonym czasie gry za Krzysztofa Janusa zaliczając w końcu ligowy debiut. Tydzień temu w Lubinie (porażka z Jagiellonią 0:2) mógł zaliczyć debiut przed własną publicznością, o ile ona by była, bowiem decyzją wojewody zamknięto trybuny stadionu. Żyra pokazał się na murawie w 72 min. za czeskiego napastnika Michala Papadopulosa przy stanie 0:1. W zgodnej opinii było to najgorsze spotkanie w wykonaniu podopiecznych Piotra Stokowca. Okazją do rehabilitacji było spotkanie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, która swoje historyczne w ekstraklasie zwycięstwo odniosła w pierwszym spotkaniu z Zagłębiem. Żyra pojawił się w składzie wyjściowym w piątkowym meczu zagrał 88 minut zmieniony przez Filipa Jagiełło. Przegląd Sportowy ocenił go na 6 - wyżej ocenieni zostali jedynie strzelcy bramek (Tosik, Woźniak). Wałbrzyszanin zagrał odważnie, miał współudział w dwóch kluczowych dla meczu sytuacjach. W 37' to po faulu na nim drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Bartłomiej Babiarz, a trzy minuty później do Żyry podawał Woźniak. Paweł nie sięgnął piłki, ale dopadł do niej Jakub Tosik,który pewnym strzałem zdobył prowadzenie w tym meczu.
Zarówno piątkowe jak i sobotnie oraz niedzielne spotkania miały oprawę mikołajkową. Prawdziwym prezentem z tej okazji był debiut na ekstraklasowej ławce trenerskiej dla Grzegorza Kowalskiego. Popularny Kowal w Wałbrzychu pracował na początku swojej pracy szkoleniowej. Jako piłkarz pamiętany głównie z solidnej gry w Ślęzie Wrocław, gdzie rozpoczął samodzielną pracę trenerską. Wcześniej był m.in. asystentem trenera Wilka w Śląsku. W wieku 34 lat objął drugoligowy KP Wałbrzych, który w trakcie jego kadencji zmienił nazwę na Górnik SSA. Wałbrzyski zespół był jedną z rewelacji na zapleczu ekstraklasy, grał ofensywnie, ciekawie dla oka. Do tej pory pod Chełmcem nie doczekano się gry w tak wysokiej lidze i tak dobrze grającego. Jednym z małych sukcesów ówczesnych czasów była wygrana w derbowym pojedynku ze Śląskiem Wrocław 1:0, co dla renomowanego rywala oznaczało pożegnanie z marzeniami o powrocie do 1.ligi. Po sezonie Górnik wycofał się z rozgrywek, a Grzegorz Kowalski objął zespół Śląska, gdzie jednak nie dane mu było prowadzić jedynie do grudnia'98.  Marną pociechą był fakt, że zastąpił go były selekcjoner Wojciech Łazarek. Później ponownie zawitał na Oporowską w sezonie 2003/04,kiedy WKS grał już w trzeciej lidze. Nie dość, że nie udało mu się awansować, to i samodzielnie próbował korumpować arbitrów. Po latach udowodniono mu ustawienie 8 meczów, ukarano dwoma latami więzienia w zawieszeniu na trzy oraz 10 000 złotych grzywny - wyrok się już zatarł. W swojej karierze szkoleniowej prowadził m.in. Polar Wrocław, Inkopax Wrocław, Miedź Legnica, Lechię Zielona Góra,GKP Gorzów, MKS Kluczbork czy Ślęzę Wrocław. Ponadto wprowadził reprezentację Dolnego Śląska do Regions Cup. Wśród kibiców Śląska Kowalski funkcjonował w ostatnich latach jako ten, który przekonał Waldemara Sobotę na przeprowadzkę z Kluczborka do Wrocławia.
Śląsk tej jesieni mocno rozczarowuje. Oprócz organizacyjnych kłopotów (brak sponsorów, słaby marketing, obniżająca się frekwencja) doszły dramatyczne wręcz wyniki. Trener Tadeusz Pawłowski cieszył się dużym zaufaniem zarządu, ale z czasem zaczęto przeprowadzać coraz bardziej niezrozumiałe zmiany. Najpierw wymieniono Pawłowskiemu współpracowników, do sztabu szkoleniowego dołączyli Sztylka i wspomniany Kowalski, który z powodzeniem prowadził od marca 2012 wrocławską Ślęzę. Ten triumwirat prowadził w 3 spotkaniach Śląska, które nie przyniosły wymiernych efektów (dwa remisy). Martwił przede wszystkim styl,oparty głównie na destrukcji. Gwoździem do trumny okazał się mecz w Niecieczy, gdzie wrocławianie zremisowali na własne życzenie: prowadzili 1:0, potem Paixao z Kiełbem ośmieszyli się paląc sytuację 2 x 1 z bramkarzem gospodarzy, wreszcie niepotrzebne wyjście z bramki Pawełka zakończone faulem (i kontuzją bramkarza), po którym padła wyrównująca bramka.
Pamiątkowe zdjęcie Kowalskiego z Gdańska
2 grudnia klub wydał komunikat o urlopowaniu do końca roku Tadeusza Pawłowskiego. Powodem miały być sprawy rodzinne, co brzmiało wiarygodnie, zwłaszcza w świetle ciężkiej choroby syna. W niedzielnym spotkaniu Śląska w Gdańsku z Lechią w protokole w rubryce trener widniało nazwisko Tadeusza Pawłowskiego. De facto rolę tę pełnił Grzegorz Kowalski, dla którego był to debiut na szczeblu ekstraklasy. Poprzednie 63 mecze prowadził w drugiej i trzeciej lidze w roli I szkoleniowca. Premierowy mecz, za przygotowanie do którego samodzielnie odpowiadał Kowalski, wrocławianie przegrali 0:1, oddając pierwszy celny strzał dopiero po godzinie gry. Styl gry odpowiadał obecnej pozycji zespołu - 16.miejsce i seria kolejnych 11 meczów bez zwycięstwa.
Sam Kowalski przed kamerami zapowiadał, że jedynie zastępuje urlopowanego Pawłowskiego. Bomba wybuchła dzień po gdańskim blamażu - nowym trenerem Śląska zostaje Romuald Szukiełowicz. I jak tu wierzyć w informacje o urlopowaniu Pawłowskiego? Po co Kowalski prowadził zespół zaledwie przez jeden mecz? Na te pytania nie znają odpowiedzi najzagorzalsi kibice Śląska, którzy uważają, że zespół jest coraz bliżej degradacji.
Tymczasem skoro Śląsk zwolnił Kowalskiego to rozwiąże się problem w Ślęzie, gdzie zastanawiano się nad nowym trenerem.

sobota, 5 grudnia 2015

Jesień w drugiej lidze

Oglądając trzecioligową mizerię na pewno nie jeden z kibiców Górnika Wałbrzych zastanawiał się, co by było, gdyby biało-niebieskim udało się utrzymać w drugiej lidze. Abstrahując od zmian personalnych, bo zapewne w klubie zabrakłoby Jerzego Cyraka i części zawodników, najważniejszym pytaniem byłoby jak w lidze radziłby sobie zespół.
Dla przypomnienia - sezon 2014/15 zakończył się z Limanovią i właśnie z Górnikiem na końcu tabeli, którzy ostatecznie opuścili trzeci poziom rozgrywek. Piłkarze ze Stadionu 1000-lecia przez większość sezonu okupowali spadkową strefę, choć na początku maja strata do bezpiecznego 14.miejsca wynosiła zaledwie 3 punkty, a do rozegrania pozostawało 6 spotkań. Problemy Floty Świnoujście i Widzewa Łódź były wybawieniem dla kolejnych dwóch zespołów. Walkę o pierwszą ligę stoczyło 6 ekip, spośród których promocję wywalczyły MKS Kluczbork, Zagłębie Sosnowiec i niespodziewanie Rozwój Katowice. Raków Częstochowa uległ w barażach Pogoni Siedlce, a na finiszu rozgrywek noga powinęła się jednemu z głównych faworytów (ROW Rybnik) i rewelacji Pucharu Polski (Błękitni Stargard Szczeciński).
W sezonie 2015/16 zasady spadków i awansów nie zmieniły się. O pierwszą ligę miały walczyć drużyny, którym się nie udało w czerwcu (Raków, ROW, Błękitni), a głównym faworytem był jednak spadkowicz z 1.ligi GKS Tychy mogący się pochwalić najpiękniejszym obiektem na tym szczeblu rozgrywek.
Ligowe zmagania zweryfikowały nieco przedsezonowe prognozy. Tabelę otwierają drużyny, które rok wcześniej sezon rozpoczęły od porażek, by zakończyć na bezpiecznym miejscu w środku tabeli. Stali Mielec, a tym bardziej Wisły Puławy nikt nie traktował poważnie w rozważaniach o promocję do 1.ligi. Mielczanie, prowadzeni przez Janusza Białka już w poprzednim sezonie potrafili wypracować serię 10 kolejnych meczów bez porażki, a obecnie z Mielca stworzyli niezdobytą twierdzę (7-2-0 w 9 meczach). Skład diametralnie się nie zmienił, defensywę wzmocnił Sebastian Zalepa, były gracz Floty,który wiosną nie przebił się w Olimpii Grudziądz. W pomocy liderem został jeden z najlepszych obecnie pomocników ligi Serb Andreja Prokić,który 2 ostatnie sezony spędził w Bełchatowie. Prokić strzelił aż 7 bramek, a najlepszym snajperem jest tradycyjnie Sebastian Łętocha (10 bramek). Bardzo dobrze radzi sobie Bartosz Nowak, wypożyczony z Miedzi Legnica.Wisła Puławy, prowadzona przez Ukraińca Bohdana Bławackyja, w czerwcu finiszowała na odległym 13.miejscu, a obecnie traci zaledwie 2 punkty do lidera mając jednocześnie 6 punktów przewagi nad czwartym Zniczem. Puławianie w sierpniu zaliczyli 2 porażki pod rząd, ale potem aż 9 razy nie przegrali i na dobre zadomowili się w czołówce. Nadal najgroźniejszym żądłem jest 20-letni napastnik Jarosław Niezgoda (9 goli), Dobrze wkomponowali się nowi zawodnicy jak Głaz (Stal Mielec), Turzyniecki (Legia II), ale generalnie o obliczu decydowała stara gwardia, więc jego pozycja w tabeli jest zaskoczeniem.
Raków Częstochowa końcówkę ubiegłego sezonu miał iście szaloną - po klęsce u siebie z Nadwiślanem 0:4 wydawało się, że o awansie można na dobre zapomnieć,w ostatniej kolejce wygrana w Stalowej Woli 2:1 po golu w doliczonym czasie gry, aż wreszcie dramatyczne baraże z Siedlcami (1:1, 2:2). W tym sezonie pod Jasną Górą nie ukrywali ambicji awansowych. Poczyniono znaczące transfery jak na tę ligę. Trzeba przyznać, że w większości wypaliły: Adrian Klepczyński stał się ostoją defensywy, szybki Piotr Malinowski, wyśmiewany w ekstraklasie za brak skuteczności, dwie klasy niżej jest najlepiej asystującym w lidze, Dawid Kamiński pewniakiem wśród młodzieżowców, Damian Warchoł eksplodował skutecznością, a w ostatnim meczu strzelił 5 goli Nadwiślanowi Góra (6:0). Nie sposób odnieść się do dwóch transferów, które spowodowały, że na mecze Rakowa spoglądano również z perspektywy Wałbrzycha. Rafał Figiel, który wiosną był nie tylko liderem Górnika, ale i jednym z czołowych zawodników całej ligi przeszedł do częstochowskiego klubu, gdzie był podstawowym zawodnikiem. Jedynie z powodów osobistych opuścił dwa spotkania, strzelił dwa gole,zmarnował rzut karny, ale zaliczył kilka asyst i zbiera pochlebne recenzje za swoje występy. Dominik Bronisławski nie wypracował sobie takiej marki jak popularny Figo, ale w Częstochowie zaufano mu i na początku sezonu trener Radosław Mroczkowski wystawiał go w wyjściowej jedenastce. Konkurencja wśród młodzieżowców w Częstochowie jest spora, więc Dominik nie mógł sobie pozwolić na słabszą formę, zwłaszcza, że zbiegło się to z gorszymi wynikami całego zespołu. Podziękowano trenerowi Mroczkowskiemu, a dute Kołaczyk-Cecherz nie widział początkowo Dominika nawet w meczowej kadrze i pozostawała gra w czwartoligowych rezerwach.Pod koniec rundy wrócił do kadry meczowej zaliczył końcówki meczów, ale brak goli, asyst w przypadku ofensywnego zawodnika nie wróżą mu dobrze, zwłaszcza, że skutecznością imponują rywale do miejsca w składzie.
Mecz Raków -Polonia (0:2): R.Figiel i K.Mańkowski (nr 8)
Trzecim byłym graczem wałbrzyskiego Górnika, który grał w drugiej lidze jesienią był Kamil Mańkowski. Pod Chełmcem spędził zaledwie kilka miesięcy, gdzie dał się poznać jako szybki boczny pomocnik. Zespół mocno dołował i nie sposób jednoznacznie określić jego przydatność dla zespołu. Zimą nie przedłużono wypożyczenia i Kamil koniec końców wylądował w Polonii Bytom, z którą po barażach awansował do drugiej ligi. Niestety, powrót na ten szczebel rozgrywek Mańkowski nie zaliczy do udanych. Bytomski beniaminek najpierw ostro pikował w dół tabeli,przełomem było sensacyjne ogranie Rakowa w Częstochowie 2:0, gdzie Maniek zaliczył jedyny pełny mecz w tym sezonie. Po dwóch kolejnych triumfach bytomianie awansowali na 9.miejsce, ale słaba końcówka rundy i ostatecznie Polonia przezimuje w strefie spadkowej. Mańkowski zagrał 13 razy, ale tylko trzy razy wybiegł w podstawowej jedenastce, Pod koniec rundy wypadł z meczowej kadry. Biorąc pod uwagę brak skuteczności oraz pożegnanie się z trenerem Jackiem Trzeciakiem to los Kamila w Bytomiu jest niewiadomy.
Największym rozczarowaniem jest dyspozycja przedsezonowych faworytów. O Błękitnych Stargard mówiono w całym kraju, po pucharowej przygodzie zakończonej dopiero w półfinale. Tymczasem zespół opuścił praktycznie jeden kluczowy zawodnik (Kosakiewicz do Chojniczanki), a mimo to zaledwie 4 razy stargardzianie wygrali jesienią,którą zakończyli na odległym 16-tym spadkowym miejscu. W Rybniku już wiosną padały sygnały o kłopotach finansowych, z tego powodu odeszło kilku kluczowych zawodników (Bedronka, Bodzioch, Borovićanin, Gilewicz, Musiolik, Rybicki, Wolniewicz, Sobczak) i ROW 1964 niebezpiecznie blisko (zaledwie punkt) jest strefy spadkowej. Natomiast o degrengoladzie zespołu GKS Tychy można napisać pracę naukową. Piękny stadion, zimą przeprowadzone transfery, które miały uratować pierwszą ligę dla Tychów, spadek, kolejne transfery i jeszcze większe rozczarowanie. Cierpliwość powoli kibicom się wyczerpuje, a najliczniej pojawiali się na ligowych meczach. Ciekawostką, z perspektywy wałbrzyskich kibiców,jest gra Piotra Okuniewicza. Wysoki napastnik był bliski gry w Górniku latem 2014, po niezaliczeniu testów błysnął skutecznością w Formacji Port 2000 Mostki po czym trafił do ekstraklasowego Górnika Łęczna.Tam zagrał ...kilkadziesiąt sekund w ekstraklasie, głównie produkując się w rezerwach. Wypożyczenie do Tychów dla 22-latka miało być potwierdzeniem talentu, który dojrzano w nim. 12 występów, żaden w pełnym wymiarze, 1 bramka i 3 żółte kartki oraz 1 wykluczenie - bilans,który nie powala.
In plus w porównaniu z poprzednim sezonem grają w drugiej lidze drużyny Kotwicy,Okocimskiego i Puszczy, gdzie kibice nie muszą nerwowo spoglądać w dół tabeli. Blisko czołówki jest Siarka, gdzie tradycyjnie mówi się o chęci włączenia się do walki o awans, ale w przeszłości, gdy o tym zaczęto głośniej mówić,tym upadek był boleśniejszy. Z beniaminków najlepiej spisuje się Radomiak, gdzie prezesem jest Sławomir Stempniewski - gwiazda Canal+ w kwestii sędziowskich. Na boisku z kolei Brazylijczyk Leandro - najskuteczniejszy snajper ligi z 14 bramkami.
Brakuje w lidze takiego dominatora jakim był w poprzednim sezonie Łukasz Sekulski. Oprócz wymienionych wyżej do wyróżniających się postaci ligowych należą: obrońcy Jakub Poznański (Kotwica), Maciej Mysiak (Znicz) pomocnicy Dominik Lemanek (Olimpia Zambrów), ulubieniec tygodnika Piłka Nożna Damian Łanucha (Stal Stalowa Wola), Bartosz Nowak (Stal Mielec), Łukasz Grzeszczyk (GKS Tychy).

czwartek, 3 grudnia 2015

3.liga dolnośląsko - lubuska - garść ciekawostek

Grupa dolnośląsko-lubuska grała najdłużej ze wszystkich trzecich lig. Opublikowany dziś na stronie DZPN komunikat z XVII posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej jest praktycznie ostatnim akordem jesiennego grania. W ostatniej kolejce nie doszło do skutku spotkanie Zagłębia II z KP Brzeg Dolny. Oficjalna strona lubinian poinformowała najpierw o kłopotach kadrowych dolnobrzeżan, ale związek uznał argumenty KP za niewystarczające i ukarał przedostatnią drużynę walkowerem.
Oto garść ciekawostek z rundy jesiennej:
Krzysztof Drzazga
Najskuteczniejszym strzelcem został  Krzysztof Drzazga, 20-letni wychowanek Zametu Przemków, grający w Polkowicach od 2011 roku. Strzelił 21 bramek i tylko raz, w ostatniej kolejce z rzutu karnego. Dorobek zebrał w 13 z 18 rozegranych spotkań: raz trafił 4 razy, raz trzy, trzykrotnie po dwa i ośmiokrotnie po razie. Mecz z Formacją Port 2000 w zgodnej opinii był pożegnaniem popularnego Drzagi z drużyną z Polkowic, mówi się o zainteresowaniu wieli klubów z wyższych lig, z Wisłą Kraków na czele.
Kapitan drużyny lidera rozgrywek Marcin Orłowski to drugi w kolejności snajper ligi (17 bramek), ale i najskuteczniejszy egzekutor rzutów karnych - 7 razy. Oprócz Orła do najlepszych wykonawców jedenastek należą: Paweł Posmyk (Stilon), Adrian Repski (Śląsk II) i Tomasz Wojciechowski (Miedź II), którzy pięciokrotnie w ten sposób wpisali się na listę strzelców. Podyktowano jesienią 57 rzutów karnych, z czego wykorzystano 47. Wśród niefortunnych strzelców są oczywiście nazwiska najlepiej wykonujących - Marcin Orłowski w meczu z Lubskiem trafił w słupek, a uderzenie Posmyka obronił młody bramkarz Żmigrodu Krzysztof Dziwer wybierający się na testy do Cracovii. Uderzenie z popularnego wapna było zmorą dla piłkarzy rezerw legnickiej Miedzi, którzy aż czterokrotnie nie strzelili tego stałego fragmentu gry! Zieliński trafił w słupek,Garuch i Wichłacz nie trafili w bramkę, a strzał Wasilewskiego obronił Matlak z Bystrzycy. Wśród elitarnego grona bramkarzy, którzy obronili jedenastkę są, oprócz wspomnianych Dziwera i Matlaka, Mateusz Abramowicz (Śląsk II - obronił strzał Kątnego ze Ślęzy), Patryk Janiczak (KP - obronił strzał Mazura z Foto-Higieny), Manuel Kowalski (Budowlani - strzał Raćko z Karnina).
Marcin Orłowski - 5 razy pokonał Manuela Kowalskiego
Największy snajperski popis jesienią zaliczył Marcin Orłowski, który 5-krotnie pokonał bramkarza Budowlanych Lubsko (7:1), a wynik byłby okazalszy, gdyby wykorzystał jeszcze rzut karny. Marcin tym samym wyrównał rekordowe osiągnięcie Krzysztofa Piosika z ubiegłego sezonu, który w barwach Formacji Port 2000 tyleż razy pokonał bramkarza KP Brzeg Dolny (6:0). Z kolei do snajpera z Mostek należy rekord bramek uzyskanych w całym sezonie (29), a w bieżącym jest najskuteczniejszym dżokerem,czyli strzelcem wchodzącym z ławki - uczynił to do tej pory trzykrotnie.
Czterokrotnie do bramki rywala trafiało trzech zawodników - Grzegorz Rajter dwukrotnie i to z tym samym rywalem. Snajperowi Ślęzy najwyraźniej marzy się  gra przeciwko Bystrzycy Kąty Wrocławskie,bowiem w obu spotkaniach przeciwko niej ustrzelił futbolową karetę. 4 gole Drzazga zaliczył przeciwko Piastowi Karnin (6:2), a młodzieżowiec Stilonu Michał Chyrek 4 razy trafił w meczu z Budowlanymi (7:0). W ogóle beniaminek z Lubska służył rekordom strzeleckim,bo oprócz przysłużeniu się Orłowskiemu i Chyrkowi na tej drużynie hat-trick zaliczyli Mateusz Fedyna (Piast Żmigród - 4:0 w Lubsku) i Kamil Zieliński (Miedź II - 10:0). Ponadto 3 gole w jednym meczu strzelili: Drzazga (z Foto-Higieną 4:2), Idzik (Śląsk II ze Stilonem 3:0), Jeremicz (Budowlani z KP 3:1), Orłowski (we Wrocławiu ze Ślęzą 4:0), Wasilewski (Miedź II z Bystrzycą 8:0),Woźniczka (Miedź II z KP 6:1) oraz Paweł Żyra (Zagłębie II z Bystrzycą 11:0).
Jeśli chodzi o rzuty wolne to bezpośrednio uderzona piłka 10 razy lądowała w siatce. Żadnemu z zawodników nie udało się tego dokonać dwukrotnie. Najczęściej, bo dwa razy, w ten sposób bramkę traciły drużyny Foto-Higieny i ... Górnika Wałbrzych. Kamila Jarosińskiego w ten sposób pokonali Maciej Salak z Foto-Higieny i Jehor Tarnow z Polonii-Stali Świdnica.
Jedyna bramka z rzutu rożnego padła w spotkaniu Lechii Dzierżoniów z KS Polkowice (3:2), gdy dośrodkowanie Dawida Wacławczyka wylądowało w bramce gospodarzy dając wówczas wyrównującą bramkę.
Piotr Reczka w walce z M.Sawickim
Największym brutalem ligi jest 20-letni obrońca Bystrzycy Kąty Wrocławskie Piotr Reczka - 3 razy był wykluczony i zobaczył ponadto 8 żółtych kartek! Najbardziej kartkowani zawodnicy to Kamil Pilarski (Piast Żmigród - 3 czerwone/7 żółtych), Radosław Somrani (Stilon - 3cz./7ż.), Wojciech Szuba (Polonia-Stal - 2cz./8ż.), Mateusz Konefal (Piast Karnin - 2cz./8ż.). Najczęściej karaną indywidualnie drużyną była Polonia-Stal Świdnica - 58 żółtych i 8 czerwonych kartek, w tym sam Rafał Luber aż trzykrotnie opuszczał przedwcześnie boisko. Drugą brutalną drużyną był Piast Karnin (51 żółtych i 7 czerwonych), gdzie najczęściej karanym był ... grający trener, wspomniany wcześniej Konefał. Ciekawostką jest fakt, że właśnie w rywalizacji z podgorzowskim Piastem piłkarze Górnika oglądali czerwony kartonik - w pierwszym meczu Mateusz Sawicki, a w drugim Michał Oświęcimka. Z 65 wykluczeń siedmiokrotnie rywale wałbrzyszan oglądali kartkę oznaczającą wcześniejsze opuszczenie boiska: Słonecki (Lechia), Salak (Foto-Higiena), Kikut (Formacja Port 2000), Liber i Morawski (Polonia-Stal),Szuszkiewicz (Polkowice).
Najbardziej czerwona kolejka to trzecia,gdzie wykluczono 9 zawodników, w tym czterech w meczu Piast Żmigród - Piast Karnin (solidarnie po dwóch, a niechlubnym rekordzistą okazał się Oskar Raćko, który po minucie odkąd pojawił się na murawie obraził arbitra i musiał udać się do szatni).
Oprócz jednostronnych pojedynków, takich jak mecze Miedzi II z Bystrzycą (8:0), Budowlanymi (10:0), czy Zagłębia II z Bystrzycą (11:0) najbardziej emocjonujące spotkania jesieni to:
3.kolejka - Miedź II-Stilon (1:1)-legniczanie z 5 ligowcami zaledwie remisują u siebie,bo nie wykorzystują aż 2 rzutów karnych!
3.kolejka - Śląsk II - Formacja Port 2000 (3:2) - wrocławianie prowadzili już 2:0,m.in. po bramce Michała Bartkowiaka, mistrz ubiegłej edycji doprowadził do wyrównania, pod koniec meczu wylatuje z boiska Ostrowski, a mimo to grający w osłabieniu miejscowi w 92 minucie zadają decydujący cios.
6.kolejka- Polonia-Stal - Śląsk II (2:3) - gdy w 80 minucie wrocławianie zdobyli gola na 2:0 wydawało się, że jest już pozamiatane, tymczasem w ciągu 180 sekund Borowy z Tarnowem doprowadzają do remisu. Świdniczanie spoczęli na laurach zapominając, że gra się do ostatniego gwizdka sędziego- w 94' Cieśla karci gospodarzy i 3 punkty jadą na Oporowską.
8.kolejka - Ślęza - Śląsk II (0:0) - rekord frekwencji przy Oporowskiej na derby Wrocławia (ok. 800 widzów) - 3 czerwone kartki w końcówce meczu,w tym dwie dla graczy rezerw WKS, wreszcie w doliczonym czasie gry Kątny ze Ślęzy nie potrafi pokonać Abramowicza z 11 metrów). A propos frekwencji - najwięcej widzów oglądało premierowe mecze ligowe w Lubsku, gdzie przyszło ponad tysiąc widzów. Do tej liczby zbliżyły się Derby Sudetów Górnik - Karkonosze.
10.kolejka - Ślęza - Górnik (0:4) - wg zgodnej opinii obserwatorów najlepszy występ lidera w rundzie jesiennej. Gospodarze nie mieli wiele do powiedzenia,czego potwierdzeniem są aż 23 rzuty rożne wykonywane przez gości, a klasą dla siebie był Marcin Orłowski strzelec trzech bramek.
10.kolejka - Miedź II - Ilanka (1:3) - wynik niezrozumiały dla większości, ale jak najbardziej zasłużone zwycięstwo beniaminka w jaskini lwa
11.kolejka - Piast Karnin - Stilon (4:0) - w dotychczasowych derbach gorzowianie nie mieli problemów z ogrywaniem kopciuszka z Karnina, w ostatnim sezonie zaaplikowali Piastowi aż 13 goli (6:2, 7:1), więc wynik obecnej rywalizacji zszokował kibiców gorzowskich.
13.kolejka - Zagłębie II - Miedź II (0:4) - prestiżowe derby wśród rezerw największych klubów b.województwa legnickiego mają przebieg jednostronny, choć gospodarze po wcześniejszej porażce domowej ze Ślęzą (1:3) odgrażali się gościom. Już do przerwy było 3:0, a wynik ustalił pięknymi nożycami Murawski.
14.kolejka - KP Brzeg Dolny - Bystrzyca (0:1) - oba zespoły przystępowały do spotkania z zerowym kontem po stronie zwycięstw. Celna jedenastka Pałysa przerwała bessę 21 meczów bez triumfu kąteckiej ekipy.
15.kolejka - Piast Karnin - Miedź II (2:3) - prawdziwy piłkarski rollercoaster: planowe 0:1,a na przerwę miejscowi schodzą z wynikiem 2:1,  po przerwie legniczanie nie strzelają karnego, wyrównują dopiero w 84', by w doliczonym czasie za sprawą rezerwowego Światłego zdobyć zwycięską bramkę. Tydzień później rezerwy Miedzi sensacyjnie zostaną wypunktowane u siebie przez Lechię (0:3)
17.kolejka - Bystrzyca - Budowlani (2:2) - suma szczęścia w futbolu równa jest zeru - o tym przekonał się beniaminek z Lubska, który tydzień wcześniej roztrwonił dwubramkową przewagę u siebie z Mostkami, a w Kątach grając w dziesiątkę po przerwie dogonił wynik po bramce w 94 minucie.
19.kolejka - Ilanka - Lechia (2:1) - goście mieli passę 6 meczów bez porażki (w tym 5 wygranych) i do przerwy zasłużenie prowadzili 1:0. Ambitna gra beniaminka, a przede wszystkim kapitalne zmiany trenera Michniewicza, dwa gole zmienników i niespodziewana wygrana 2:1.
NAJWIĘKSZY SKANDAL JESIENI:
Boisko w Jeleniej Górze, gdzie odwołano dwa ligowe spotkania Karkonoszy z Piastem Żmigród i Górnikiem Wałbrzych, a podczas meczu reprezentacji kobiet zgasło światło. Według Słowa Sportowego DZPN cofnął licencję na rozgrywanie meczów na stadionie przy ul.Złotniczej i działacze jeleniogórscy póki co muszą zmierzyć się z problemem braku obiektu do rozgrywania ligowych, domowych meczów.

środa, 2 grudnia 2015

Wepa zalicza jesień na plus

Oprócz Dawida Kubowicza w Olimpii Elbląg, występuje kilku byłych graczy wałbrzyskiego Górnika w trzeciej lidze. Ale praktycznie oprócz Tomasza Wepy nie mają oni wielkich powodów do radości.
Latem 2014 roku z wałbrzyskim klubem pożegnał się m.in. Daniel Zinke, najlepszy obcokrajowiec w historii Górnika. Jego następcą miał być Bartosz Szepeta - piłkarski obieżyświat, który zawiódł oczekiwania. Doświadczony (rocznik 1982) pomocnik miał być nie tylko alternatywą na skrzydle, ale i również w środku pola. Mimo, że miał współudział w kilku bramkach, to zespół nie dopisywał do swego dorobku punktów. Wszyscy doskonale pamiętają jak się skończyło - pożegnano trenera Polaka, a Bartosz był pierwszym "odstrzelonym" przez jego następcę Jerzego Cyraka. Faktem jest, że po Szepecie nikt nie płakał w Wałbrzychu, a sam zawodnik w miarę miękko wylądował, bo znalazł miejsce w czołowej wówczas drużynie 3.ligi małopolsko - świętokrzyskiej Wiśle Sandomierz. Zespół trenowany przez Tadeusza Krawca wygrał rozgrywki, zdobył okręgowy Puchar Polski, ale w barażach o drugą ligę musiał uznać wyższość Radomiaka (0:0 i 1:2 u siebie). Latem Wisłę pożegnał nie tylko trener Krawiec, ale kluczowi zawodnicy: bramkarz Stanisław Wierzgacz (KSZO), obrońcy Pydych, Podstolak, a także pomocnicy Hul, Oślizło (hurtem do Wólczanki Wólka Pełkińska), lider zespołu Jarosław Piątkowski wybrał Karpaty Krosno, Ziółek do Michałowianki, Pacholarz (Opolanin Opole Lubelskie), Motyl (Czarni Połaniec). Praktycznie nowy trener Adam Mażysz musiał na nowo budować zespół. Nic dziwnego, że Wisły, o której już przed czerwcowymi barażami, pisało się jako klubie z finansowymi problemami, nie wymieniano w roli faworytów. Ba, nawet utrzymanie w reformowanej nowej trzeciej lidze obecnie jest odległym celem. Sandomierzanie jesień spędzą na odległym 15.miejscu wyprzedzając jedynie 3 zespoły, w tym prawdziwych outsiderów z Woli Rzędzińskiej (8 pkt) i Andrychowa (dwa oczka).  Od wymarzonego ósmego miejsca Wisłę dzieli 11 punktów. U siebie Szepeta i spółka zdobyli 14 z 17 punktów, a z  9 wyjazdów przywieźli jedynie trzy punkty po wygranej w Woli Rzędzińskiej z Wolanią 1:0.
Bartosz Szepeta, był kluczowym zawodnikiem Wisły i co więcej, z 5 bramkami (w tym 3 z rzutów karnych), jest najskuteczniejszym graczem sandomierzan. Z 17 meczów zagrał 16,bowiem w jednym pauzował za nadmiar żółtych kartek, których zobaczył w całej rundzie 5.
Na zdjęciu po lewej: Szepeta w walce z byłym kadrowiczem, Maciejem Małkowskim w pucharowym meczu Wisły z Sandecją Nowy Sącz.
W grupie opolsko - śląskiej ubiegły sezon stał pod znakiem rywalizacji Odry Opole z Polonią Bytom. Po niezwykle emocjonującej walce palma pierwszeństwa przypadła bytomianom, którzy ostatecznie zameldowali się w drugiej lidze. Finisz rozgrywek był z kolei dla opolan ogromnym rozczarowaniem, ale działacze ponownie zaufali trenerowi Smółce i celem ponownie jest walka o awans. W niezwykle ciężkim, z powodu reformy i spadku połowy stawki, sezonie Odra walczy łeb w łeb z Rekordem Bielsko-Biała, który do tej pory znany był z futsalu. Oba zespoły przegrały po jednym spotkaniu jesienią: Odra w Chorzowie z rezerwami Ruchu (3:4), a Rekord w Pawłowicach z Pniówkiem (0:1). W bezpośrednim pojedynku w Opolu padł bezbramkowy remis. Wizytówką składu opolan jest kwartet braci Garncarczyków. Goli w tym sezonie nie pada wiele, lider w ciągu 15 meczów i 10 wygranych strzelił ich 28. Wśród strzelców próżno szukać nazwiska wałbrzyszanina Tomasza Wepy.
Tomasz Wepa
Były kapitan Górnika nigdy nie był specjalnie skuteczny, bowiem głównie ukierunkowany był na destrukcję. W Odrze jesienią zagrał w 15 (12 pełnych) meczach na 17 możliwych. Zobaczył 3 żółte kartki.
W Opolu coraz częściej spoglądają w stronę ... Pomorza, a dokładnie rozgrywek trzeciej ligi pomorsko-zachodniopomorskiej, w której zimę w fotelu lidera spędzi dość niespodziewanie GKS Przodkowo przed Vinetą Wolin i Bałtykiem Gdynia. Tylko przypominając sobie ostatnią wiosnę Odra powinna być uważna i spoglądać tuż za siebie na depczący po piętach duet bielskich drużyn. Jedyną porażkę piłkarze Zbigniewa Smółki ponieśli z Ruchem II Chorzów w 2.kolejce spotkań. W rezerwach popularnych Niebieskich zobaczyć mogliśmy jesienią dwóch byłych graczy Górnika Wałbrzych. Miłosz Trojak (rocznik 1994) pojawił się trzykrotnie na ligowych boiskach w drugiej połowie października: końcówkę meczu z Ruchem Zdzieszowice (0:1), cały przegrany 0:2 mecz w Jastrzębiu i 20 minut z rezerwami Podbeskidzia (0:1), gdzie szybciutko zobaczył dwie żółte kartki. Czemu tak długo czekał na ligowe granie? Powodem były tajemnicze bakterie,które pojawiły się w ...  migdałkach piłkarza.
Paweł Oleksy z kolei może uchodzić za jednego z większych pechowców tej rundy. Chorzowski Ruch jest uznawany za jedną z rewelacji jesiennego grania, a w pierwszych 9 kolejkach aż siedmiokrotnie pojawił się na lewej obronie drużyny Waldemara Fornalika. Był też bohaterem WDŚ -czyli Wielkich Derbów Śląska - po strzeleniu jedynego gola w meczu z Górnikiem Zabrze. Niestety, w pucharowym meczu w Poznaniu na początku spotkania doznał kontuzji. Do grania powrócił w drużynie rezerw na mecz 13.kolejki z Podbeskidziem II (0:1). I jak tu nie wierzyć w przesądną pechową 13? Oleksy doznaje kontuzji w pierwszym kwadransie gry, a kilka chwil potem Trojak schodzi po czerwonej kartce. Paweł wykurował się i obecnie łapie się do meczowej kadry Ruchu Chorzów. Natomiast rezerwy są na dalekim 12.miejscu i tracą do bezpiecznego siódmego miejsca sześć punktów.
W 3.lidze kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej roi się od drużyn,które znane są wałbrzyskim kibicom z czasów gry Górnika w drugiej lidze. O pierwsze miejsce walczy Jarota Jarocin z poznańską Wartą, które jesienią przegrały zaledwie po razie. W górnej połówce są jeszcze rezerwy poznańskiego Lecha, czy beniaminek Pelikan Niechanowo, który został osierocony przez Jerzego Cyraka. Zastąpił go Sławomir Majak,który w 5 ostatnich spotkaniach zanotował aż 4 zwycięstwa przy jednej porażce. W gronie bezpiecznych drużyn jest nowy zespół Kamila Popowicza - Start Warlubie. Zespół z niewielkiej mieściny umiejscowionej w pobliżu autostrady A1 w tym roku obchodzi 40-te urodziny, bieżący sezon jest trzecim w 3.lidze, a 7 lat temu grał jeszcze w ... C klasie! Popowicz przed sezonem trafił do Olimpii Grudziądz, gdzie uznano, że 19-latek powinien ogrywać się na wypożyczeniu niż wygrzewać ławkę rezerwowych. Szkoda, że nie brano pod uwagę wypożyczenia do Wałbrzycha ...
Kamil Popowicz
Kamil pojawił się na trzecioligowych boiskach 9 razy, tylko dwa razy od pierwszego gwizdka sędziego. Jedyny raz pełne spotkanie zaliczył na boisku lidera z Jarocina, gdzie Start wywiózł sensacyjny wręcz remis 1:1. Oprócz warlubian jedynie Warcie udało się urwać Jarocie punkty na jego obiekcie. W 11.kolejce w meczu z Unią Swarzędz wszedł na ostatnie 20 minut i nie dotrwał do końca meczu, bowiem zobaczył dwie żółte kartki. W ostatnich meczach zabrakło Kamila w meczowej kadrze Startu. Zimą nie wiadomo czy nie dostanie swojej szansy w Grudziądzu, gdzie Olimpia zamyka pierwszoligową tabelę i zapewne będą w klubie szukać nowych bodźców, zawodników, by ratować ligę.
Dla ciekawostki można wymienić firmy, które są za plecami Startu Warlubie i na chwilę obecną żegnają się z trzecią ligą: Elana Toruń, Nielba Wągrowiec, czy Ostrovia Ostrów Wielkopolski.