czwartek, 11 czerwca 2020

Kiedy COVID-19 przeszkadza w debiucie

Pandemia koronawirusa spowodowała paraliż życia społecznego. Ucierpiał na tym również sport, choć akurat piłka nożna jako pierwsza z dyscyplin powoli budzi się do funkcjonowania. W wielu krajach ogłoszono zakończenie rozgrywek na wszystkich szczeblach, a w Polsce te ograniczenie dotknęło w praktyce od szczebla trzeciej ligi w dół. Wielu zawodników zimą zmieniło barwy klubowe, przygotowywało się w nowych miejscach do wiosennych rozgrywek, a tymczasem COVID-19 spowodował, że na oficjalne spotkanie muszą jeszcze poczekać.
Taka grupa zawodników, którzy nie zdążyli zagrać w lidze po zimowych transferach jest również znana wałbrzyskim kibicom. W zadłużonym Górniku Wałbrzych siódme miejsce w tabeli A klasy nikogo nie satysfakcjonowało,wręcz przeciwnie, bo stanowi powód do wstydu. Czas działa jednak na korzyść zespołu seniorów, który po przepracowanej przerwie zimowej z pewnością ruszyłby ostro w górę tabeli. 17 punktowa strata do lidera ze Świebodzic, który stracił punkty tylko w dwóch meczach przekreślała realną szansę na wygranie ligi, ale 8 oczek do najmniejszego stopnia podium zajmowanego przez MKS Szczawno Zdrój stanowiło godne wyzwanie dla biało-niebieskich.
Michał Bartkowiak w barwach
Radunii Stężyca.
[foto: fbk profil klubowy Radunii]
Trener Marcin Domagała mógł liczyć dodatkowo na wzmocnienie, w porównaniu z jesienią, kadry zawodniczej. Klub potwierdził powroty swoich byłych zawodników. Alan Sowik powrócił ze Szczawna Zdrój, gdzie był podstawowym zawodnikiem, co prawda doznał kontuzji w sparingu z Olimpią Kamienna Góra, ale pod koniec sezonu mógłby pomóc kolegom z Górnika. Edward Chałupka po latach gry na Wyspach Brytyjskich jesienią grał w wielkopolskiej klasie okręgowej (Spójnia Strykowo), a Jan Jakacki nie wywalczył sobie pewnego miejsca w składzie trzecioligowej Foto-Higieny Gać. Obaj walczyli z drobnymi urazami, ale na siódmym poziomie rozgrywkowym swoją grą mogli zapewnić odpowiednią jakość, by wałbrzyszanie kompletowali kolejne wygrane. Nie sposób też wspomnień o Michale Bartkowiaku, którego oglądać można było w zimowych sparingach w wałbrzyskim zespole. 23-letni pomocnik jesienią reprezentował, podobnie jak Jakacki czy Mateusz Sawicki, barwy Foto-Higieny Gać. W 15 meczach zdobył 3 gole, ale zimą postanowił zmienić klub. Widziany był na północy kraju, w czołowym zespole gr.II 3.ligi Radunii Stężyca, która finiszowała na drugim miejscu za KKS Kalisz. Klub znany jest z zasobnej kasy jak na tę klasę rozgrywkową, potrafiący przekonać do gry na Arenie Radunia byłych graczy z ekstraklasy, takich jak Filip Burkhardt czy Michał Czekaj. Bartkowiak nie zmienił klimatu dolnośląskiego na pomorski i bardzo szybko pojawił się na zajęciach Górnika. Ani klub ani zawodnik nie ogłosili oficjalnego podpisania, nawet krótkiej półrocznej umowy, ale kto wie, czy w przypadku fiaska z podpisaniem umowy z innym klubem to Michał nie pomagałby wałbrzyszanom na boiskach A klasy?
Zimą grono nazwisk byłych zawodników Górnika, którzy jesienią'19 grali w 3.lidze uszczupliło się nie tylko o wspomniany już duet Bartkowiak - Jakacki. 26-letni obrońca Krystian Stolarczyk na Ratuszową trafił za sprawą Jerzego Cyraka, mając wiosną 2015 ratować drugą ligę dla Górnika jako utalentowany młodzieżowiec.9 drugoligowych meczów to do tej pory największe osiągnięcie defensora, który później grał co najwyżej w 3.lidze. Od lata 2018 grał w Pelikanie Łowicz, jesienią tylko 7 spotkań, w których zobaczył aż 5 żółtych kartek. Zimą, podobnie jak dwóch innych piłkarzy Pelikana, zmienił barwy klubowe przechodząc do wicelidera 4.ligi kujawsko-pomorskiej Lidera Włocławek. Zimą Stolarczyk strzelił nawet bramkę w sparingu, a wiosną miał pomóc zniwelować 4 punktową stratę do,nomen omen, lidera ligi Pomorzanina Toruń. Zakończenie rozgrywek spowodowało, że marzenia o trzeciej lidze dla Włocławka trzeba odłożyć o rok.
Przed sezonem do Gaci trener Jacek Fojna sprowadził z Górnika Mateusza Sawickiego, który nie zanotował udanej rundy- 7 meczów, ale tylko 2 w pełnym wymiarze. Zimą trafia pod opiekę innego szkoleniowca znanego z pracy w Górniku - Roberta Bubnowicza. W AKS Strzegom cel był tylko jeden, wygrana grupy zachodniej w 4.lidze dolnośląskiej. Niestety, w marcu rozegrano jedynie zaległy mecz, w którym Apis Jędrzychowice pokonał 7:0 KS Legnickie Pole, co pozwoliło mu objąć przodownictwo w tabeli, dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. Sawka nie miał okazji pomóc strzegomskiej ekipie w walce o 3.ligę. Podobny cel co Mateusz miał powracający z Wrocławia Szymon Tragarz. Tragi jesienią w Ślęzie nie mógł narzekać na ilość szans, bowiem trener Kowalski aż w 16 spotkaniach puszczał go do boju, ale świdniczanin nie potrafił w nich ani razu wpisać się na listę strzelców. Wracając do Polonii-Stali Świdnica po półtora rocznej nieobecności w lidze nie będzie miał szansy zagrać, podobnie jak w barażu o awans, bowiem Apis Jędrzychowice nie uzyskał licencji na grę w 3.lidze, a tym samym świdniczanie mogą spokojnie przygotowywać się do finału Pucharu Polski na szczeblu wałbrzyskiego podokręgu, a potem do ewentualnej gry na szczeblu wojewódzkim czy centralnym.
Dobry znajomy Tragarza ze wspólnej gry w Świdnicy, Lubinie i Wałbrzychu, bramkarz Szymon Stec jesień spędził w LZS Starowice Dolne, najgorszej drużynie na szczeblu trzeciej ligi, legitymującej wstydliwym zerem po stronie ligowych zwycięstw. Szymon wystąpił jedynie w 3 spotkaniach PP Opolskiego ZPN, a zimą przeszedł do czwartoligowego Piasta Nowa Ruda, gdzie jeszcze poczeka na ewentualny ligowy debiut.
W Nowej Rudzie od pewnego czasu obserwować możemy bardzo ciekawe transfery, a wśród zimowych to nie tylko Stec, ale i Łukasz Kalka. Pochodzący z Głuszycy pomocnik,mający za sobą najkrótszy występ wśród drugoligowców Górnika Wałbrzych (1 minuta w Turku w 2011), ostatnie 4 lata spędził na grze w austriackim ASV Kienberg/Gaming. Jesienią w 10 meczach trafił tylko raz. Wśród wałbrzyszan występujących za granicą zimą barwy zmienili, a wiosną nie zagrali jeszcze w lidze są m.in.
37-letni Bartosz Konarski postanowił wrócić do gry na krajowym podwórku po ośmioletniej tułaczce w Niemczech. Jesienią zarejestrowany był jako piłkarz LSV Neustadt/Spree, ale wystąpił jedynie w jednym meczu w rozgrywkach pucharowych Sachsenpokal, wiosną miał pomagać rezerwom AKS Strzegom w rozgrywkach B klasy,
Damian Misan - od 2012 gra w Austrii, gdzie po 6 latach gry w ASKÖ Lunz am See 2019 spędził w FC Göstling an der Ybbs. Jesienią'19 w 11 meczach strzelił 14 bramek, by zimą wrócić do ASKÖ Lunz am See, gdzie ponownie spotka Adriana Moszyka. Przed rundą wiosenną w sparingach strzelał bramki, ale na ligowe mecze się już nie doczekał.
Bartosz Sobota - weteran gry w Austrii,jesienią grał wraz z Misanem w FC Göstling an der Ybbs, gdzie w 11 spotkaniach raz wpisał się na listę strzelców. Zimą opuścił dotychczasowego pracodawcę, portal Łączy Nas Piłka awizował go w szerokiej kadrze Unii Bogaczowice, ale bardziej prawdopodobna w jego przypadku byłaby gra w innym zespole pod Alpami.
Zbigniew Wójcik w zimowym sparingu w barwach KS
Męcinka. [foto:e-legnickie.pl]
Piotr Rojek - jesienią mocny punkt defensywy MKS Szczawno Zdrój, zimą przeniósł do grającej w Bezirkslidze (siódmy poziom) FC Blauberen, który w okręgu Donau/Iller zajmował drugie miejsce ze stratą 5 punktów do prowadzącego SSG Ulm 99. Piotr nie miał okazji debiutu w zespole, gdzie nie byłby osamotniony,bowiem spotkał tam rodaków w osobach Arkadiusza Mroczkowskiego, Tomasza Strzelca, Rafała Śledzia (byłych zawodników klubów z Olsztyna, Mrągowa), a także Wojciecha Bolechowskiego, Bartłomieja Gębicza (związanych z Częstochową).
Odwołanie ligowych rozgrywek spowodowało, że 49-letni już Zbigniew Wójcik nie mógł śrubować rekordu długowieczności w legnickiej okręgówce. Zdobywca Pucharu Polski i Superpucharu z Lechem Poznań,Pucharu Ligi ze Śląskiem Wrocław niespodziewanie w 2012, w wieku 41 lat postanowił kontynuować zabawę z piłką w barwach KS Męcinka, który balansował na szczeblu klasy okręgowej i A klasy. Kilkakrotnie kończył grę,by ją wznawiać. Głośno było o jego powrocie już wiosną ubiegłego roku. Jesienią Męcinka w okręgówce zajęła szóste miejsce, w jej barwach występował były rezerwowy bramkarz Górnika Wałbrzych Daniel Główka, który od kilku lat z powodzeniem grywa w linii pomocy. Wójcik w pierwszej rundzie nie grał,nie trenował, ale zimą wznowił treningi i jego doświadczenie korzystnie wpływało na grę defensywy podczas zimowych sparingów. Czy latem zdecyduje się na dalsze treningi?
Oczywiście jest więcej przypadków w podokręgu wałbrzyskim, gdzie piłkarze nie mogli zadebiutować w lidze w nowych barwach wiosną'20. Dotyczy to przede wszystkim zawodników, którzy opuścili zimą Lechię Dzierżoniów. Przykładem może być choćby Damian Uszczyk, wypożyczony z Żarowa nie podbił czwartoligowych boisk (2 bramki w 14 występach), a po powrocie w barwach Zjednoczonych w zimowych sparingach strzelał jak na zawołanie, co mogło sugerować wysoką formę w wiosennych ligowych występach na boiskach już klasy okręgowej.