sobota, 29 czerwca 2013

Stranieri 2013

Z wałbrzyszan, którzy za granicą grali w minionym sezonie najwyżej grał Tomasz Gruszczyński w Luksemburgu, gdzie wrócił po półrocznym epizodzie w francuskim CS Orne Amnéville. Drużyna polskiego napastnika FC Progrès Niedercorn zajęła 12. miejsce na koniec sezonu, tracąc dwa punkty do lokaty gwarantującej utrzymanie. Gruszczyński zagrał w 17 meczach i strzelił 4 gole. Progrès musiał walczyć o utrzymanie w barażach i po dogrywce wygrał z drugoligowym FC UNA Strassen 1:0 i utrzymał się w lidze. W tym meczu Tomasz znalazł się poza składem.
Mniej szczęścia w Bułgarii miał Michał Protasewicz, który opuścił Etyr przed końcem sezonu.
W Niemczech w Bundeslidze mamy Adama Matyska -trenera bramkarzy w Norymberdze. W 3.lidze Adrian Mrowiec w Chemnitzer FC zagrał 10 razy, ale wiosną raptem dwa razy i wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Chemnitzer sezon zakończył na 5.miejscu ze stratą aż punktów do czwartego zespołu. Oczko niżej i klasę niżej uplasował się Waldhoff Manheim (6.miejce w IV lidze).
Roman Maciejak (Waldhoff Manheim)
W Manheim grał Roman Maciejak, który w czternastu meczach nie strzelił ani jednej bramki. Z tych kilkunastu meczy tylko w jednym zagrał 90 minut (w 36.kolejce z SC Idar-Oberstein 1:3 po dwóch bramkach straconych w doliczonym czasie gry!). Spośród pozostałych 13 występów -12 zaliczył wchodząc z ławki (głównie w okolicach 85 minuty, najdłuższy pobyt 27 minut) i raz rozpoczął mecz schodząc tuż przed przerwą (ostatnia kolejka sezonu). W Kreisliga (liga powiatowa - 9. i niższy poziom rozgrywek) grają m.in. doskonale znany w Wałbrzychu Jacek Cieśla (FC Eisdorf - 4.miejsce w grupie Osterode) czy Bartosz Konarski (SV Motzing - 3.miejsce w grupie Straubing). Konar, którego imię w Niemczech przemieniane jest na Bertl, był czołowym snajperem ligi strzelając 24 bramki.
W dalekiej Bawarii w SV Polonia 2006 Monachium (Senioren A Kreisklasse) gra Sebastian Matuszak, a jesienią w 5 meczach wystąpił Robert Rzeczycki. W Austrii minął pierwszy sezon pracy kojarzonego do tej pory z Niemcami Janusza Góry, który w lipcu kończy okrągłe 50 lat. Wychowanek Bielawianki, w Górniku Wałbrzych zadebiutował w ekstraklasie, potem grał m.in. w Śląsku Wrocław (PP, kadra), niemieckich Stuttgarter Kickers czy SSV Ulm. Jeszcze podczas czynnej kariery sportowej został w Ulm drugim trenerem, potem był szkoleniowcem w tym klubie różnych drużyn. Latem ubiegłego roku w jednym z najbogatszych klubów austriackich - Red Bull Salzburg wymieniono pion szkoleniowy akademii piłkarskiej i tak Janusz Góra został asystentem trenera Henrika Pedersena w kadrze U-18. Również w Austrii z juniorami pracuje Tadeusz "Teddy" Pawłowski - U16 w akademii AKA Vorarlberg.
Damian Misan (Poggstall/Olimpia)
Na szóstym poziomie rozgrywek (1.Klasse West) w SV Blindenmarkt grał Dariusz Filipczak - świdniczanin wraz z kolegami zajął 4.miejsce, ale ze stratą zaledwie 3 punktów do mistrza ligi. Klasę niżej (2.klasse) grało sporo wałbrzyszan. W grupie Ybbstal w klubie ASV Kienberg/Gaming odnalazł się Paweł Matuszak, który często mylony był z ojcem Radkiem, bowiem w oficjalnych zestawieniach używał również drugiego imienia Radosław. Były gracz wałbrzyskiego Górnika znakomicie odnalazł się w nowych realiach, ale czy to aby nie za wcześnie rozmieniać talent na drobne w amatorskiej lidze? Paweł strzelił 15 bramek i w tabeli strzelców zajął 6.miejsce (Kienberg finiszował na 9.miejscu). Przedostatni w tej klasie był zespół ASKÖ Lunz/See, gdzie od stycznia występował Bartosz Sobota (strzelił 11 goli) oraz ojciec Pawła Matuszaka - Radosław, znany bardziej jako Radek/Rado Matuzak. Jesienią Bartek występował w tej samej klasie rozgrywkowej ale grupie Alpenvorland w zespole Kirnberg. W grupie Yspertal wciąż gra 38-letni Rafał Tragarz (Kleinpöchlarn SV-10.miejsce), gdzie strzelił 15 bramek w roli grającego trenera. W tej samej lidze 4.miejsce zajął USC Pöggstall, gdzie snajperem był Damian Misan, który trafił do bramki rywala aż 31 razy a grał 22 mecze! Ciekawostką jest fakt, że wiosną Damiana często widywać można było w Polsce - w meczach jeleniogórskiej klasy okręgowej, gdzie z powodzeniem grał w Olimpii Kamienna Góra. To jego gole m.in. wyrzuciły z Pucharu Polski Karkonosze Jelenia Góra.

piątek, 28 czerwca 2013

Mistrzynie Europy!

28.06. przed 15 na Eurosporcie mogliśmy obejrzeć finał mistrzostw Europy kobiet U-17. Przyznam, że pierwszy raz zasiadłem przed przysłowiowym szkiełkiem by oglądnąć w całości mecz kobiet. Powód wiadomy - finał z udziałem Polski! I nie był to stracony czas. Nie trzeba się zbytnio orientować, że przed pierwszym gwizdkiem sędziny z Chorwacji faworytem meczu z młodymi Polkami były Szwedki. Szwecja to jedna z potęg w kobiecym piłkarstwie - porównać ją można do piłkarzy Hiszpanii. A jednak nasze dziewczęta walką, ambicją potrafiły zniwelować przewagę fizyczną, techniczną.
Jak się Polki dostały do finału? I faza eliminacji rozegrana została we wrześniu ub. roku na Słowacji i w pierwszym meczu Polska pokonała gospodynie aż 4:0 po golach Katarzyny Konat, Dżesiki Jaszek i dwóch rezerwowej Anny Zapały. Podopieczne Zbigniewa Witkowskiego w drugim meczu pokonały Wyspy Owcze 3:0 po golach Ewy Pajor 2 i Sylwii Matysik. W trzecim meczu nie przeszkodziła porażka 0:3 z Hiszpankami. W drugiej fazie, na przełomie marca i kwietnia w Austrii Polki pokonały Irlandię Północną 2:1 (Pajor, Paulina Dudek),Norwegię 3:0 (Pajor, Jaszek, Dudek) i zremisowały z Austrią 1:1 po golu Jaszek. Z pierwszego miejsca Polki awansowały do szwajcarskiego finału.Tam 4 drużyny rozgrywały półfinały oraz mecze o medale. We wtorek (25.06.) w samo południe piłkarki Zbigniewa Witkowskiego pokonały koleżanki z Belgii 3:1 po golach Ewy Pajor, Pauliny Dudek i Katarzyny Konat. Awans do finału okupiony został kontuzją kapitana zespołu Katarzyny Gozdek. W drugim meczu Szwedki zremisowały z Hiszpankami 2:2, ale w rzutach karnych wygrały 5-4.
Wreszcie finał, który poprzedził pogrom Belgijek (0:4 z Hiszpanią). Gol w 15 minucie Eweliny Kamczyk daje nam prowadzenie, potem nerwy po niewykorzystanych sytuacjach Ewy Pajor, która ośmieszała o głowę wyższe Szwedki. Po przerwie widać było, że nasze dziewczęta słabną, ale potrafią stworzyć po stałych fragmentach gry okazje. Poprzeczki zostają ostemplowane z obu stron. Wielu drżało, gdy piłka leciała w nasze pole karne, bo bramkarka Anna Okulewicz wzrostem nie grzeszy, będąc niższa od wielu koleżanek z pola oraz jakby przyspawana była do linii bramkowej. W końcu po 3 dodatkowych minutach ostatni gwizdek i wielka radość w obozie, gdzie widać było sekretarza generalnego PZPN Macieja Sawickiego i odpowiedzialnego za kobiecy futbol w związku -Andrzeja Padewskiego.
Ewa Pajor i Jonna Andersson w finale ME U-17
Teraz należy spożytkować ten sukces by złote dziewczęta Witkowskiego nie stały się pokoleniem straconym jak w przypadku mężczyzn. Na chwilę obecną najwięcej pisze się i mówi o Ewie Pajor, którą nazwano już kobiecym Messim. Liderka zespołu pochodzi z Pęgowa w gminie Uniejów to absolwentka Szkoły Podstawowej w Wieleninie. Jak sama mówi, do uprawiania tej dyscypliny sportu zachęcił ją kuzyn. Najwięcej, jak twierdzi, zawdzięcza Piotrowi Kozłowskiemu, nauczycielowi wychowania fizycznego w wielenińskiej szkole, który odkrył jej talent i nie szczędząc czasu i pieniędzy, woził swoją wychowankę na treningi do Konina. Po ukończeniu podstawówki trafiła do jednego z konińskich gimnazjów i klubu „Medyk” Konin. Szybko powołana została do kadry U15. Tam zadebiutowała w seniorach będąc najmłodszą piłkarką Ekstraligi. W 2012 roku w 14 spotkaniach strzeliła aż 10 goli. Dwa tygodnie przed triumfem z reprezentacją w szwajcarskim Nyonie Ewa błysnęła w finale Pucharu Polski. Przeciwnikiem Medyka Konin była RTP Unia Racibórz, która liczyła na czwarty z rzędu krajowy dublet.Wszystko zaczęło się zgodnie z planem, kiedy Słowaczka Dominika Sykorova wyprowadziła raciborzanki na prowadzenie, ale po przerwie na boisku pojawiła się Pajor, która najpierw doprowadziła do wyrównania w 78. minucie, a na sekundy przed końcowym gwizdkiem zadała decydujący cios, dzięki czemu Puchar Polski po pięciu latach wrócił do Konina.
Teraz pozostaje nam kibicować nie tylko Ewie i jej koleżankom z kadry, ale i dziewczętom z Victorii Aglomeracji Wałbrzyskiej, które zakończyły rozgrywki na 3.miejscu w 3.lidze gr.dolnośląskiej.

Dolnośląski puchar dla Rokitek

W liczącej niewiele ponad tysiąc mieszkańców wsi Rokitki rozegrano finał Pucharu Polski na szczeblu DZPN. W sezonie 2012/13 najlepszym zespołem okazały się rezerwy Czarnych Rokitki z legnickiej A klasy! Oczywiście w finałowej rozgrywce wzmocnili zespół gracze z pierwszego zespołu występującego w klasie okręgowej, ale pozostawienie w pobitym polu Olimpii Kowary z IV ligi stanowi nie lada niespodziankę.  Zresztą właśnie pod znakiem niespodzianek zakończona stała edycja na Dolnym Śląsku.  I tak w OZPN Wrocław ubiegłoroczna rewelacja LKS Stary Śleszów odpadł w 1/16 przegrywając z Polonią Wrocław aż 1:7! Wicemistrz 3.ligi Ślęza Wrocław w 1/8 pokonana została przez Dąb Dobroszyce (kl.O) 2:3. W ogóle na poziomie ćwierćfinału był tylko jeden przedstawiciel grający powyżej okręgowóki - Foto Higiena Gać, która w półfinale przegrała w Goszczu z Wiwą 2:3. Wiwa w finałowej rozgrywce pokonała na własnym boisku KP Brzeg Dolny 2:1. W okręgu jeleniogórskim mocnych nie było na faworyta z Kowar. Olimpia pokonała odradzający BKS w Bolesławcu 4:2 po 3 bramkach Macieja Udoda, w Dziwiszowie Piast 1:0 po golu Marcina Smoczyka, w Kamiennej Górze imienniczkę 2:0 (Smoczyk, Szujewski) i w finale w Jeżowie Sudeckim Granicę Bogatynia 2:1. Karkonosze odpadły w 1/4 po 1:4 w Kamiennej Górze gdzie dwa razy trafił powracający z Austrii Damian Misan. W OZPN Legnica wygrali Czarni II Rokitki, które pokonały kolejno Czarnych Miłkowice 10:0, Iskrę Niedźwiedzice 9:0, Chojnowiankę 2:0, Skorę Jadwisin 3:1, Odrę Ścinawa 3:0 i w finale LZS Buczyna 7:1. Pierwszy zespół Czarnych odpadł w II rundzie (1:5 ze Skorą Jadwisin). Hitem legnickich rozgrywek było ćwierćfinałowy pojedynek rezerw Miedzi z Prochowiczanką (2:1). Legniczanie w walce o finał przegrali w Buczynie po dogrywce 4:5 (3:3, 1:2). W wałbrzyskim okręgu działy się bodaj najciekawsze rzeczy - już w I rundzie odpadają faworyci (Polonia/Sparta Świdnica w Witkowie 3:5), Orzeł Ząbkowice (1:2 z Unią Bardo), w 1/8 w świętych wojnach Bielawianka pokonuje Lechię Dzierżoniów 1:0, a Karolina Jaworzyna Śl. Zjednoczonych Żarów 2:1 po karnym w 90 minucie. W Witkowie Grom przegrywa z Piastem Nowa Ruda 4:5 (2:2, 1:1) a goście w dogrywce przegrywali już 2:4, a w 119 minucie 3:4! Dwa gole strzelił dla Piasta wychowanek Włokniarz Głuszyca Łukasz Kalka, który po epizodzie w Górniku Wałbrzych w minionym sezonie jesień spędził w Piaście, a wiosnę w Polonii/Sparcie Świdnica.  W 1/4 zakończyła się pucharowa przygoda juniorów Lechii Dzierżoniów, którzy doszli dalej niż starsi koledzy, Piast zremisował w Złotym Stoku 2:2 z Unią by w dogrywce strzelić gospodarzom aż 7 bramek! W finale w Wałbrzychu spotkali się MKS Szczawno Zdrój z Bielawianką. Podopieczni Wiesława Walczaka w I rundzie wyeliminowali rezerwy bielawskiego klubu (0:0, karne 12:11), ale w decydującej rozgrywce nie mieli wiele do powiedzenia (1:7).
Liderzy finalistów: Udod i Serkies.
W dolnośląskim półfinale nie brakowało zamieszania organizacyjnego. O ile pojedynek w Kowarach Olimpii z Bielawianką (3:2) był znakomitą reklamą rozgrywek to rywalizacja Czarnych II z Wiwą pozostawił niesmak. Nie było tajemnicą, że w pucharowych meczach w rezerwach występowali gracze I drużyny Czarnych. Wg pierwotnej interpretacji Czarni sięgnęli po więcej niż 3 zawodników spoza zgłoszonej wcześniej listy. Poza tym kilku piłkarzy nie było zarejestrowanych w elektronicznym systemie licencyjnym. Tak oficjalnie DZPN tłumaczył przyznany pierwotnie walkower dla Wiwy Goszcz. Klub z Rokitek złożyło odwołanie do centrali i zostało one pozytywnie rozpatrzone! Nie był z tego powodu zadowolony sternik DZPN Andrzej Padewski, ale od początku w kuluarach szeptano, że przy zielonym stoliku wrocławianie chcą przepchnąć Wiwę kosztem zespołu z okręgu legnickiego. W drugim terminie Czarni II wygrali w Goszczu niespodziewanie, ale całkowicie zasłużenie 1:0 po złotym golu Chrystiana Serkiesa.
Finał w Rokitkach miał jednego faworyta i nie byli nim gospodarze. Olimpia Kowary w końcówce czwartoligowego sezonu przegrała bezpośrednią walkę z Kobierzycami o awans do 3.ligi choć nie kryto aspiracji awansowych. Puchar miał osłodzić gorycz ligowego sezonu i być przepustką do gry na szczeblu centralnym, gdzie czeka już Stal Stalowa Wola. Czarni II mogą w ataku liczyć na 28-letniego Chrystiana Serkiesa, który w 28 meczach ligowych strzelił aż 26 bramek! Serkies swego czasu bliski był transferu do ... Górnika Wałbrzych, który przed rundą wiosenną'09 trenował w zespole Roberta Bubnowicza. W swojej karierze grał m.in. w Miedzi, Prochowiczance, BKS Bolesławiec (w tych klubach w IV lidze przeciwko wałbrzyszanom) a w ubiegłym sezonie reprezentował barwy AKS Strzegom. W finale najciekawiej było w samej końcówce, choć bezbramkowa I połowa nie wiele na to wskazywała. W drugiej przewagę osiągnęli piłkarze z Kowar, ale gola strzelił Mateusz Gołębiewski dla miejscowych. Goście podkręcili tempo i wałbrzyszanin Marcin Smoczyk wyrównał na 1:1.
Serkies i z tyłu Smoczyk.
W 75 minucie znakomicie z rzutu wolnego uderzył Maciej Udod, ale bramkarz Rokitek zdołał obronić ten strzał. "Udi" dzięki stałym fragmentom gry stał się w ub.sezonie jedną z gwiazd całej ligi. Gdy w 80' schodził z boiska nie spodziewał się, że to co najciekawsze dopiero się wydarzy. W 87' kowarska ekipa eksplodowała z radości, gdy Szujewski daje prowadzenie 2:1. Minutę przed końcem piłka z lewej strony trafia do nieobstawionego Serkiesa, który doprowadził do wyrównania. W doliczonym czasie gry Szymon Gut dośrodkował z rzutu rożnego na przedpole bramki Tryndy, gdzie wprowadzony na boisko pięć minut wcześniej Paweł Malik strzałem głową zapewnił swojemu klubowi największy sukces w jego historii.
Po meczu wielka radość gospodarzy i chyba jeszcze większe rozczarowanie gości. Po przegraniu awansu oraz finału Kowary wyrosły na jednego z największych przegranych sezonu w regionie.
Tymczasem wiadomo, że w nowym drugoligowym sezonie nie zagra MKS Oława. W Poznaniu Warta zaczęła spłacać długi, podpisywać porozumienia i złożyła ostatecznie wniosek licencyjny na grę w II lidze. Operacja zakończyła się sukcesem o czym poinformował PZPN w czwartek. Tak więc wałbrzyszan będzie czekała wyprawa do Poznania, zamiast derbowego pojedynku z Oławą.

środa, 26 czerwca 2013

Ciołek awansował, Pyrdoł też...

Już tylko w nielicznych ligach w najbliższy weekend rozegraną zostaną ostatnie mecze sezonu 2012/13. W najwyższych klasach nie możemy pochwalić się zbyt dużą liczbą byłych wałbrzyszan. Choć można dorobić naciągane teorie, że z naszego regionu są przedstawiciele w najlepszych polskich klubach. Z Legią dublet zdobył świdniczanin Janusz Gol, asystentem trenera wicemistrzów kraju jest były junior Górnika Jerzy Cyrak, w szerokiej kadrze trzeciej drużyny i finalisty PP Śląska znajduje się Kamil Juraszek, syn byłego gracza KP i Górnika/Zagłębia Piotra, w czwartej drużynie ekstraklasy grał Paweł Oleksy. Ale realnie na rzecz spoglądając to nie mamy wielu piłkarzy, którzy grali pod Chełmcem a dziś grają o najwyższe stawki. Na zapleczu ekstraklasy jesienią mieliśmy Michała Oświęcimkę w Brzesku, Michała Protasewicza we Flocie, a wiosną Dawida Kubowicza w Arce i przez chwilę Bartosza Biela w ŁKS Łódź. W Grudziądzu dopiero wiosną po kontuzji pojawił się nieco zapomniany wychowanek Victorii Świebodzice Marcin Kokoszka (6 niepełnych meczów).
Marcin Orłowski podczas fety w Chojnicach
Na trzecim froncie, dumnie nazywanym drugą ligę Marcin Orłowski w lipcu 2012 zdążył zaliczyć dwa mecze pucharowe w Górniku by przenieść się do Chojnic. Z Chojniczanką zdobył awans z drugiego miejsca, a jego wkład to 33 mecze (11 w pełnym wymiarze) i 7 bramek. Pięć zdobył jesienią, wiosną częśćiej wchodził z ławki rezerwowych, a najbardziej dał się zapamiętać defensywie MKS Oława (3 gole) i tradycyjnie Zagłębia Sosnowiec, któremu strzelał gole w barwach Nysy Zgorzelec, Miedzi, Górnika i Chojniczanki! 19-letni Bartosz Biel sezon zaczął i skończył w w Turze Turek, który sportowo utrzymał się, ale organizacyjnie wiele pozostawiał do życzenia. Jako formalnie piłkarz SMS Łódź zimą przeniósł się z kolegami by ratować ŁKS Łódź. Tam wystąpił w 3 pełnych meczach po czym nastąpiło wycofanie się z rozgrywek łódzkiego klubu. Powrót łódzkiej młodzieży do drugoligowego Turu był efektowny - 3:0 z Górnikiem Wałbrzych, później nie było już tak kolorowo i finisz zespołu to 7 kolejnych meczów bez zwycięstwa. Biel w 2.lidze zagrał 24 razy, w których strzelił jedną bramkę, ale za to jaką!
Bartosz Biel
W meczu z MKS Kluczbork bramkarza rywali Roberta Błąkałę pokonał bezpośrednio z rzutu rożnego. Gdzie zagra Bartek w nowym sezonie? Wciąż niewiadomo.
Oto jak w niższych ligach zakończyli rozgrywki byli przedstawiciele wałbrzyskich klubów - 3.liga:
2.miejsce - trener Grzegorz Kowalski z wrocławską Ślęzą;
3.miejsce - Paweł Tobiasz (Lechia Dzierżoniów 27/5 goli);
6.miejsce -Jacek Sorbian (Foto-Higiena Gać  27/2 gole);
7.miejsce - Marcin Matysek (Bielawianka 12/0); Mateusz Krawiec (Unia Swarzędz 15/2 gole);
8.miejsce - Dawid Kubowicz (Arka II Gdynia 4/1 gol);
9.miejsce - Grzegorz Kopernicki (Promień Żary 11/0);
12.miejsce z Polonią/Spartą Świdnica: Jacek Fojna - 25/4 gole, Łukasz Kalka -7/0, Wojciech Wierzbicki -12/0.
Czwarta liga
2.miejsce i awans do 3.ligi - Wojciech Ciołek- 2 gole (GKS Kobierzyce);
3.miejsce - Marcin Smoczyk -7goli  i Maciej Udod - 16goli (Olimpia Kowary);
4.miejsce - Robert Borkowski-18 goli, Marcin Traczykowski-5 goli (AKS Strzegom)
5.miejsce - Artur Milewski-1 gol (trener i obrońca Karkonoszy Jelenia Góra),
10.miejsce - Rafał Majka i Adam Kłak - 2 gole (Orkan Szczedrzykowice),
13.miejsce - Łukasz Kalka (Piast Nowa Ruda).
W niższych ligach ekswałbrzyszanie odnosili nie tylko w okręgu wałbrzyskim. W bodaj najsilniejszą z dolnośląskich okręgówek - wrocławską - wygrał nie tak dawny pucharowy rywal Górnika Wałbrzych, LKS Stary Śleszów. W zespole, który 2 lata temu awansował z A klasy grają Łukasz Jaworski, Sławomir Jurkowski i Tomasz Sokół - wychowankowie Górnika/Zagłębia Wałbrzych. Awans do IV ligi wywalczyła również Kuźnia Jawor, gdzie grał Daniel Główka - 23-letni bramkarz jesienią 2010 był rezerwowym bramkarzem drugoligowego Górnika, a wiosną tego roku zdarzało mu się wystąpić również w polu. W Kuźni podstawowym obrońcą jest syn Piotra Przerywacza - Patryk.
W legnickiej klasie okręgowej szkoleniową pracę kontynuuje Andrzej Kisiel, swego czasu trener Miedzi i Konfeksu Legnica. Jego Mewa Kunice  zajęła 11.miejsce, a jesienią 2012 grali tam Adam Kłak (wiosną grał w Orkanie Szczedrzykowice) i Patryk Spaczyński (od wiosny w trzecim na mecie okręgówki Konfeksie, gdzie pod koniec rundy doznał kontuzji).
Piotr Smoczyk (Olimpia Kamienna Góra)
W jeleniogórskiej okręgówce na siódmym miejscu finiszowała Olimpia Kamienna Góra trenowana przez Tomasza Sobotę i zasilona przez Piotra Smoczyka, Wojciecha Błażyńskiego, Jarosława Grzesiaka oraz powracającymi Damianem Misanem czy Marcinem Masielem. Ciekawostką jest fakt, że dwa tygodnie temu kamiennogórski klub świętował swoje 40-lecie. W 1973 Międzyzakładowy Klub Sportowy powstał z połączenia dwóch zespołów Dofamy i Sudetów, a nazwa Olimpia została wyłoniona w drodze ... konkursu. Jak wieść niesie nazwa pochodzi od słów: Obuwie, Len, Meta, Polgan, Inwestycje i Administracja.
W wałbrzyskiej klasie okręgowej najlepsi okazali się podopieczni Wiesława Walczaka, w którym roi się od byłych ligowców z Ratuszowej. MKS okazał się lepszy m.in. od Zjednoczonych Żarów z Arkadiuszem Felichem i Łukaszem Wawrzyniakiem i Piławianki z wiecznie młodym 41-letnim już Piotrem Juraszkiem. Trener Ryszard Mordak zimą przeniósł się do Świebodzic, gdzie uratował ligę dla Victorii. Tam spotkał wielu swoich wychowanków (Jasiński, Broszczak, Rosicki, Kozak, Baczyński, Olejnik, Chworostiany). W Pieszycach z powodzeniem grają Sebastian i Sławomir Gorząd, przy czym ten pierwszy pełni dodatkowo funkcję trenera, z kolei jesienią w Gromie Witków grał Jarosław Solarz.
W A klasie skutecznością przypomnieli się zapomniani nieco snajperzy z rocznika 1981 - Marcin Miecznikowski (Gwarek Wałbrzych), Piotr Kałoń (Zdrój Jedlina Zdrój), którzy zbliżyli się do liczby 20 bramek w sezonie. Awans wywalczył Skalnik, gdzie wciąż bryluje kapitan Zdzisław Pyrdoł grający na Stadionie 1000-lecia w Górniku/Zagłębiu w czasach "starej" 3.ligi. Oprócz niego starsi kibice Górnika powinni pamiętać Rafała Grzelaka, Waldemara Porębę czy Jarosława Dudiaka, którzy grali w 4.lidze. Nie byłoby awansu Czarnego Boru, gdyby nie sensacyjna porażka Cukrownika Pszenno w Kłaczynie z Nysą 3:4, a tam gra 40-letni już Mariusz Rajca, swego czasu ocierający się o kadrę drugoligowego Zagłębia Wałbrzych. Czarni Wałbrzych wiosnę zaliczyli fatalną - z jednym zwycięstwem na koncie, na szczęście zespół Marcina Zamojcina utrzymał się na 11.miejscu. W zespole, gdzie grają piłkarze pamiętający złoty okres gry w IV lidze ekipy z ul.Wrocławskiej (Kwiatek, Konsewicz) epizod zaliczył 34-letni Damian Dudek - jeden z filarów juniorów Górnika Wałbrzych czwartej drużyny MPJ 1998. Ze średnią ponad 1gol/mecz kończy sezon Piotr Osiecki z Dziećmorowic, ale Sudety po raz kolejny nie liczyły się w walce o awans. Być może włączyliby się do niej, gdyby więcej grał wych.Górnika, były gracz juniorów Zagłębia Lubin Piotr Horyk. Przyzwoite ósme miejsce zajął beniaminek z Jedliny Zdrój trenowany przez Roberta Kubowicz (grał i strzelił również 6 goli), gdzie miał do dyspozycji bramkarzy Żendarskiego, Perlaka oraz wspomnianego wcześniej Kałonia (17 goli), Kacprzaka, Piwońskiego, Sajdaka. Niestety, po 3-letniej przygodzie z A-klasą w fatalnym stylu żegna się wałbrzyskie Zagłębie, gdzie wiosną trenerem był Mirosław Otok, któremu zdarzyło się zagrać wraz z synem Gasparem.
Z dużym zawodem sezon skończył z kolei Fabian Jaworski, który gra we wrocławskiej A klasie gr.IV. Zespół w 26 meczach strzelił aż 117 bramek, ale na mecie okazał się gorszy od Burzy Chwalibożyce o 3 punkty. Jest to sporą niespodzianką, bo oprócz Jaworskiego, który liznął w Wałbrzychu IV ligi grają m.in. Marcin Kruszelnicki (Ślęza, Śląsk, Górnik Polkowice, Gawin), Tomasz Kosztowniak (mistrz Europu U-16 z 1993) czy Grzegorz Podstawek (grający trener, wcześniej m.in. Śląsk, Arka, Polonia Bytom).

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Diament z Wałbrzycha we Wrocławiu?

Nie ma wakacji  Michał Bartkowiak, o którym głośno zrobiło się ostatnio. Najpierw kapitalnie zagrał w Głogowie, a tuż po zakończeniu drugoligowego sezonu rozpoczął testy w ekstraklasowym Śląsku Wrocław. Diament, Talent czystej wody, Największy dolnośląski talent - o takich komplementach marzy nie jeden młody adept sztuki piłkarskiej. Szkoda tylko, że "życzliwi" wrocławscy dziennikarze robią krzywdę Michałowi pisząc o jego rzekomych problemach pozasportowych. takie uwagi pojawiają się w kontekście pierwszego podejścia Śląska do Bartkowiaka.I tak Słowo Sportowe pisze o pochodzeniu Michała z rodziny z nieciekawego środowiska, brakiem zainteresowania rodziców, Gazeta Wyborcza zauważa, że przygodę ze Śląskiem przerwały słabe wyniki w nauce i problemy pozasportowe. Obraz 16-latka z Wałbrzycha we wrocławskich mediach, które później cytują ogólnopolskie portale, jest jednoznaczny - zdolny piłkarz, a poza boiskiem trudny charakter spowodowany jego pochodzeniem. Nie znam osobiście rodziny Michała, ale obraz przedstawiany w mediach płynące z Wrocławia są krzywdzące dla jego i jego bliskich. Śląsk ma ogromne parcie na wypromowanie wychowanka, bądź młodego piłkarza z regionu. Od wielu lat na juniorskim polu przegrywa z Zagłębiem Lubin. O ile tam wychowankowie nie trafią do pierwszej drużyny to odnajdują się na wypożyczeniach, grają w kadrze.
Michał Bartkowiak w meczu Śląska z Karviną
W Śląsku tego brak, ba, jeśli brać pod uwagę liczbę wychowanków w I drużynie, za miniony sezon wrocławski klub plasuje się na samym końcu. W dwóch ostatnich sezonach na Stadionie Miejskim bramkowo przypominali się świdniczanie: Janusz Gol w Legii, Arkadiusz Piech w Ruchu czy Fabian Pawela w Podbeskidziu. Od razu padało pytanie - czemu z nie tak odległej Świdnicy piłkarze nie trafili do "wielkiego" Śląska, odrzucano ich w testach, a potem odnajdywali się w innych klubach? Czy w takiej atmosferze we Wrocławiu mogli sobie pozwolić na odpuszczenie tematu Bartkowiaka? Raczej nie, bo to aspekt nie tylko sportowy, a głównie ambicjonalny. Te uwagi o sprawach pozaboiskowych Michała to szukanie usprawiedliwienia przez działaczy, że piłkarz jeszcze nie gra w stolicy regionu. Dyrektor sportowy Krzysztof Paluszek krytykowany był pod tym względem od lat, brak wyników, niewypał ze ściągnięciem młodych graczy z Ameryki Południowej, współpraca z mniejszymi klubami, wymieniać można jeszcze długo. Michał Bartkowiak ma być odwróceniem złej passy. Oby tego nie żałował, bo może być tak, że zamiast ekstraklasy przyjdzie mu biegać w rezerwach w 3.lidze lub Centralnej Lidze Juniorów. Wałbrzyszanin ma trenować do końca tego tygodnia, jeśli wpadnie w oko trenerowi Levy'emu to może wyjechać na zgrupowanie do Austrii.
Paweł Oleksy strzela gola Janowi Šeda
 Dzień wcześniej niż Śląsk swoje pierwsze sparingi rozegrał drugi dolnośląski przedstawiciel T-Mobile Ekstraklasy. Zagłębie Lubin rozegrało dwumecz z ósmą drużyną czeskiej ekstraklasy - FK Mladá Boleslav. Najpierw lepsi okazali się goście 1:0, a później gospodarze 2:1 (0:1). W tym drugim spotkaniu ponownie w miedziowej koszulce wystąpił Paweł Oleksy, który kilka dni wcześniej parafował nową, trzyletnią umowę. Paweł zagrał dobre zawody i w 51 minucie zdobył zwycięską bramkę!
W większości lig europejskich trwa letnia przerwa, ale w niektórych krajach, gdzie gra się systemem wiosna-jesień ligowe boje toczą się bez przerwy. W trzeciej lidze norweskiej - Oddsen-Ligaen - w grupie 2 doszło do spotkania, w którym wystąpili byli gracze wałbrzyskiego Górnika. W niedzielne popołudnie Alta If z Łukaszem Jarosińskim w bramce podejmowała Fram Larvik, gdzie z dziewiętnastką na plechach (tak jak za czasów gry przy Ratuszowej) gra Michał Zawadzki. Rozgrywany mecz w hali Finnmarkshallen spotkanie oglądało ledwie 414 widzów i w 11 meczu Alta odniosła 11 zwycięstwo! 1:0 zapewnił celnym strzałem Magnus Nikolaisen i po 11 kolejkach drużyna Jarosińskiego oraz Rafała Wodzyńskiego, który pełni funkcję szkoleniowca bramkarzy ma aż 10 punktów przewagi nad drugim w tabeli zespołem Raufoss. Fram z kolei ma 17 punktów i zajmuje szóste miejsce. Alta udanie prezentowała się również w rozgrywkach krajowego pucharu, gdzie odpadła dopiero w 1/8 finału (4 dni przed spotkaniem z Framem) 3:4 na wyjeździe z Haugesund szóstą ekipą norweskiej ekstraklasy mimo prowadzenia 2:1. Do tej pory Łukasz Jarosiński zagrał w sezonie 2013 14 razy (10 razy w lidze i 4 w pucharze) w których puścił 16 bramek (po 8 w lidze i pucharze). Michał Zawadzki w 2013 zagrał 9 razy w Division 2 oraz w dwukrotnie w rezerwach Framu grającego w Division 4 (odpowiedniku piątej ligi).

niedziela, 23 czerwca 2013

Solarz bez licencji - NARESZCIE !

Jak donosi red. Dominik Panik na swoim blogu pilkarskamafia Jarosław Solarz w czwartek został pozbawiony licencji menadżerskiej. Taką decyzja podjęła Komisja Dyscyplinarna PZPN.
Popularny Soli rozegrał równo 190 meczów w Wałbrzychu, w których strzelił jedną bramkę- przybył za kadencji Zbigniewa Góreckiego do KP Wałbrzych latem 1995, wywalczył awans do drugiej ligi, przeżył wycofanie, wygranie czwartej ligi oraz dwa sezony trzecioligowe, w których pełnił funkcję kapitana. Odszedł w 2001 do Łużyc Lubań, gdzie zabawił ledwie rundę, a potem ruszył w Polskę. Kariera toczyła się pomiędzy Dolnym Śląskiem, a województwem świętokrzyskim. 6 lat temu wrócił do rodzinnej Świdnicy, gdzie nie udało mu się wywalczyć awansu do drugiej ligi, nieudana była próba trenerska w Polonii/Sparcie, a od 2010 jako gracza mogliśmy go oglądać w okręgówce w Gromie Witków. Cieniem na jego przygodę z piłką jest epizod w Czermnie, za który został ukarany w ubiegłym roku. Jarosław Solarz został ukarany dyscyplinarnie w październiku 2012 za korupcję. Wyrok karny w tej sprawie zapadł w lutym 2012. Wydział Dyscyplinarny PZPN ukarał go rokiem zakazu działania w profesjonalnym futbolu, a sąd we Wrocławiu dwuletnim zakazem. O tym pisałem również 16 miesięcy temu.
Transferowy hit Solarza - Arkadiusz Piech (w środku).
Podobna kara dyskwalifikacji dotknęła innych graczy związanych z Wałbrzychem, choćby Sebastiana Gorząda czy Marcina Wojtarowicza. Obaj swoje odcierpieli i teraz próbują odbudować reputację w roli szkoleniowców. Solarz zniknął  co prawda z boisk klasy okręgowej, ale to inna, bardziej dochodowa i jego główna profesja w futbolu okazała się jego przekleństwem. To prawdziwy - P(i)ech...
Jarosław Solarz jest licencjonowanym menedżerem piłkarskim, a futbolowa Polska usłyszała o nim szerzej przy zamieszaniu przy transferze jego podopiecznego, a swego czasu nawet i kolegi ze świdnickiego boiska Arkadiusza Piecha. Negocjacje, wodzenie za nos chorzowskich działaczy spowodowały wiele krytycznych uwag pod adresem Soliego. Ostatecznie przy pomocy Przemysława Pańtaka (na zdjęciu po prawej), a konkretnie jego kontaktów i znajomości języków obcych udało się Piecha wytransferować do tureckiego Sivasspor. Jak sugerował portal slask.sport.pl to właśnie poliglota (zna 8 języków) z niemieckiej agencji Football-Management Group grał pierwsze skrzypce przy przeprowadzce Piecha. Sam Pańtak przyznaje jednak: "Menedżerem Arka Piecha jest oczywiście Jarosław Solarz. To mój kolega i poprosił mnie o pomoc w znalezieniu zawodnikowi klubu w Turcji. To się udało i stąd moja obecność przy transferze Arka do Sivassporu." Nie jest tajemnicą, że przy transferze zawodnika sowitą prowizję otrzymuje menedżer.
W PZPN nie potrafili skojarzyć nazwisko menedżera z byłym graczem HEKO Czermno. Latem tego roku media znowu cytowały Solarza, choć kilka miesięcy temu pisały o nim Solorz...Powodem było zainteresowanie Zagłębia Lubin Januszem Golem, a menedżerem legionista jest ziomek ze Świdnicy, czyli Solarz. W mediach cytowano Soliego, który tłumaczył, że zaangażowana na wielu frontach Legia nie chce się pozbywać zawodnika, który obecnie przegrywa rywalizację z młodszymi kolegami (Furman, Łukasik). Na pytanie co myśli sam piłkarz o tym, Jarosław odpowiada szczerze: Nie wiem. Na razie jest na wakacjach. Ta krótka wypowiedź również była medialnym gwoździem do trumny menedżerskiej - prawdziwy profesjonalista ma ze swoim podopiecznym zawsze kontakt, wie czego chce, jest przygotowany na każdą ewentualność. Wszystko wskazuje na to, że ewentualną przeprowadzkę Janusz Gol będzie musiał przygotować przy pomocy innego menedżera.  Komisja Dyscyplinarna słusznie (tylko dlaczego tak późno?!) zauważyła, że Jarosław Solarz łamie nałożone na niego nakazy. Ba, kilka miesięcy wcześniej na oficjalnej stronie związku można było znaleźć wykaz jego piłkarzy.

sobota, 22 czerwca 2013

Pożegnanie Kapitana

21 czerwca oficjalnie zakończyła się przygoda Marcina Morawskiego z Górnikiem Wałbrzych. News dla niektórych szokujący, a dla niektórych będących logicznym ciągiem decyzji trenera i zarządu przed nowym sezonem. Jaka była prawda, zapewne wiedzą tylko sami zainteresowani, faktem jest, że drugoligowy Górnik stracił nie tylko rozgrywającego, ale bodaj najbardziej charyzmatyczną postać zespołu.
Marcin Morawski [foto:jg24.pl]
O jego karierze poza Wałbrzychem pisałem przy okazji okrągłych 30 urodzin.Po powrocie stał się nie tylko najbardziej rozpoznawalną postacią zespołu, ale jej liderem z krwi i kości. Dla kibiców czwartoligowych zmagań sezonu 2008/09 był bodaj największym magnesem. Już w pierwszym meczu w Kobierzycach strzelił 3 gole i dorzucił asystę. Z rzutów karnych wyleczył się w spotkaniu z Prochowiczanką. W całym sezonie do 7 bramek dołożył dwa razy tyle asyst. W 3.lidze było już trudniej, ale był wciąż pierwszym egzekutorem rzutów wolnych i rożnych. Na 5 goli aż 4 strzelił w dwumeczu z Orłem Ząbkowice, piątego, jakże ważnego dorzucił w zwycięskim meczu w Oławie (1:0, po wolnym). Podobnie jak sezon wcześniej zobaczył jedną czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych.
W drugiej lidze w pierwszym sezonie gra Marcina zrobiła bodaj największe wrażenie na obserwatorach. Po pierwsze nie było typowej młócki jak w klasach niższych, więc było to pole do popisu do sztuczek technicznych, niekonwencjonalnych zagrań. Jego bramka z Jarotą może byś śmiało pokazywana w każdym programie telewizyjnym o futbolu. Strzelił 5 bramek, choć niektórzy doliczają mu bramkę ze Słubicami. Wszystkie bramki były zdobyte po strzałach z dystansu - trzykrotnie z wolnych.Wiosną po zakończeniu kariery przez Piotra Przerywacza podszedł w Legnicy do "jedenastki" i znów przegrał pojedynek z bramkarzem. W tymże sezonie pojawiają się propozycje z innych klubów - 31-letniego już pomocnika z chęcią widzieliby u siebie Elana Toruń czy Chojniczanka Chojnice.
W sezonie 2011/12 Marcin był znany na tym szczeblu rozgrywek, większość tricków zostało rozgryzionych przez sztaby rywali. Szkoleniowcy, dziennikarze opisujący wałbrzyszan pisali głównie o Morawskim, przypominając o jego stałych fragmentach gry, doświadczeniu. Niby wszystko wiadomo, ale Moraś zalicza jeszcze lepszy sezon - 7 bramek, w tym dwie z rzutów rożnych, trzy z rzutów wolnych, do tego dorzucił 4 asysty (w tym 3 po rogach). Tygodnik Piłka Nożna trzykrotnie wybierała go do Jedenastki Kolejki. Cień rzuca kolejny niewykorzystany rzut karny (z ROW-em) oraz czerwona kartka za brutalny faul na bułgarskim graczu Calisii Stojczewie.
Miniony sezon nie był już tak udany, zresztą który z graczy Górnika - za wyjątkiem Michała Bartkowiaka - mógł być zadowolony ze swojej postawy? Już w pierwszym pucharowym meczu z GKS Tychy (2:0) nie pokonuje z rzutu karnego Piotra Misztala. To powoduje zapowiedź Marcina o zaprzestaniu prób wykonywania karnych. W późniejszych pucharowych bojach trafił raz, w lidze - trzy razy, za każdym razem jesienią. Dwa z rzutów wolnych - z Kluczborkiem dał zwycięstwo, w Toruniu (3:0), raz w derby z MKS Oława. A jak grał Górnik wiosną to wszyscy doskonale pamiętają i wszyscy chcemy jak najszybciej o tym zapomnieć. Pierwszą ofiarą bessy był trener Robert Bubnowicz, jego następca Maciej Jaworski dokończył sezon, który biało-niebiescy zakończyli tuż nad strefą spadkową. Krótkim wstrząsem personalnym było posadzenie na ławce właśnie Morawskiego oraz Daniela Zinke. Jednoznacznie zostali wskazani przez szkoleniowca jako winni. Paradoksalnie wejścia z ławki Marcina ożywiały poczynania kolegów - w Katowicach (0:0) stworzył najbardziej bramkową sytuację, w Częstochowie (1:1) zaliczył asystę przy golu Dariusza Michalaka, a katowicki Sport wybrał go piłkarzem meczu. Przeciwko Calisii w Wałbrzychu pojawił się po przerwie, ale w meczu na wodzie niewiele mógł zrobić.
Głogów - ostatni mecz Morawskiego w Górniku.
Mecz w Głogowie zakończony zwycięstwem 2:0 jak się okazuje był ostatnim Marcina w barwach Górnika. Do tej pory grał w IV lidze (1998/99) i III lidze (1999/2000) oraz po reformie od IV do II ligi (2008-2012). Tych ligowych spotkań zebrało się łącznie 196, w których strzelił równo 50 bramek. Przez ostatnie sezony nosił opaskę kapitańską i nie był "malowanym" kapitanem. Był Kapitanem właśnie przez duże K. I nie chodzi to tylko i wyłącznie o to, że ma najdłuższy staż, że grał w ekstraklasie, w kadrze juniorów. Charyzma, zdolności przywódcze to raz, umiejętności to dwa. Czy ktoś pamięta jakikolwiek wywiad Marcina, w którym nie tryskał optymizmem, nadzieją na lepszy wynik? Ja takowego nie pamiętam, ba wręcz przeciwnie, w każdej wypowiedzi Moraś z uporem powtarzał, że Górnik nie był gorszy, zabrakło szczęścia, w następnym meczu będzie lepiej. On wierzył w ten zespół i na boisku to potwierdzał, bo nie można zarzucić mu gwiazdorstwo, obijanie się, unikanie gry. Mimo skromnego wzrostu walczył o górne piłki (oczywiście w miarę możliwości), orał murawę wślizgami. Owszem hejterzy wypomną mu pokrzykiwanie na młodszych kolegów, ale po prawdzie kto ma ich ustawiać na boisku, podpowiadać? Moraś, Maran, Maradona (nie wiem czemu wałbrzyskie portale piszą Maradona przez dwa N?), Mały - był twarzą tego zespołu, tego klubu. Wiedział jak zjednać sobie kibiców - nie tylko postawą na boisku podczas meczu - ale zawsze podziękował kibicom za doping, obojętnie czy Górnik wygrał czy przegrał. I nie był to tylko obmyślony PR. Brał udział w spotkaniach z kibicami, a przede wszystkim aktywnie uczestniczył w akcjach
Marcin zawsze pamiętał o kibicach {foto.gonik1946.l]
charytatywnych, tak jak np Biało-niebieski Mikołaj (patrz zdjęcie). Podarował ze swoich zbiorów koszulki na aukcje, z których pieniądze szły albo na organizacje wyjazdów, albo na flagi albo na inne szczytne cele. Nie sposób również nie wspomnieć o treningach, które prowadził Marcin m.in. z młodzieżą Gwarka Wałbrzych. Morawski gdy nie grał, wspomagał kolegów z ławki trenerskiej i właśnie tam trzeba oczekiwać kolejnego etapu przygody z Górnikiem.
Jeśli wierzyć Arturowi Szałkowskiemu z portalu walbrzych.naszemiasto.pl trener Jaworski miał pretensje do Kapitana Górnika o brak umiejętności budowania odpowiedniej atmosfery w szatni. Ciekaw jestem kto teraz pociągnie zespół za sobą, kto lepiej od niego zagra prostopadłą piłkę do napastników, kto wrzuci piłkę z rogu... Najprawdopodobniej zarząd chce zejść z kosztów i pozbyć się jednego z najlepiej opłacanych graczy lub istnieje konflikt pomiędzy graczem a trenerem. Jaka jest prawda? Nie ma co prawda ludzi niezastąpionych, ale przed Górnikiem piekielnie ciężki sezon, w którym zabraknie również najprawdopodobniej Bartkowiaka, niewiadomą jest Zinke i Morawski z całą pewnością podołałby trudom kolejnego sezonu. Nowym kapitanem będzie zapewne Damian Jaroszewski, za rozgrywanie weźmie się Wepa z Moszykiem lub ulubieńcem Jaworskiego Sobczykiem(?).
Marcin Morawski był symbolem wałbrzyskiego Górnika, dał wiele zespołowi i może jeszcze dać na boisku i poza nim. Rezygnację z jego usług uważam za błąd nie tylko sportowy, ale i marketingowy klubu. Potrafiła wykorzystać to PWSZ, kiedy to Maran był kluczowym graczem medalistów AMP. Klub, który organizacyjnie wciąż ewaluuje mocniej powinien postawić na marketing, by zapełnić trybuny Stadionu 1000-lecia. Zwłaszcza, że w porównaniu z innymi ligowymi obiektami jest archaiczny, niefunkcjonalny. Kto był najbardziej rozpoznawalną do tego celu twarzą zespołu jak nie Marcin? Kto mógłby gościć na banerach, "dać twarz" różnym kampaniom? Jeszcze tydzień temu odpowiedź byłaby oczywista.
Co teraz będzie robił Marcin? Sam zaprzecza przenosinom do Bytowa, ale chętnych na jego piłkarskie usługi zapewne nie zabraknie. Szkoda, że nie będzie póki co zespół z Ratuszowej...

Oława w drugiej lidze (?)

18.06.2013r. był dniem sądnym dla klubów, które nie dostały w pierwszym terminie licencji. Ulgę poczuli działacze większości drużyn. Na cenzurowanym pozostały głównie drużyny, które zostały zdegradowane. Jeśli chodzi o drugą ligę to największą sensację jest brak licencji dla Resovii, która w grupie wschodniej zajęła wysokie czwarte miejsce! W grupie zachodniej związek zmienił decyzję Komisji ds. Licencji Klubowych i przyznał licencję na grę w 2.lidze Gryfowi, Rakowowi, Ruchowi, MKS Oława, podtrzymał natomiast decyzję w sprawie Tura i Elany. W tych dwóch klubach od dawna kiepsko było w kwestii finansowej. Elana sportowo również nie podołała grze w drugiej lidze w minionym sezonie. W Turku zimą ogłoszono blisko dwu milionowe zadłużenie i dzięki zaciągowi z SMS Łódź rozgrywki Tur zakończył nad kreską. Spekulowano, że w nowym sezonie zagra Tur pod inną nazwą lub na jego licencji zagra łódzka szkoła (od początku odpadła wersja z ŁKS Łódź). Zimą niewesoło było w Wejherowie, gdzie zmobilizowano się, nie doszło do wycofania się. Do determinacji środowiska dostosowali się piłkarze, którzy w dobrym stylu utrzymali się zajmując 11.miejsce. W przypadku Rakowa wiadomo było, że większych kłopotów nie będzie. Z kolei w Zdzieszowicach i Oławie licencja otworzyła szansę na utrzymanie. Ruch uratowany został dzięki Turowi, a MKS Oława ...No właśnie, dolnośląski beniaminek swoją roczną przygodę z drugą ligę najprawdopodobniej przedłuży dzięki poznańskiej Warcie. Warciarze nie otrzymali licencji na grę w 1.lidze i nie odwołali się od decyzji Komisji ds. licencji. PZPN więc nie rozpatrywał jego sprawy. Komunikat w sprawie poznańskiego klubu z 5 czerwca brzmiał: odmówić Warcie licencji na grę w 1 lidze ze względu na naruszenie wymogów F01 to jest niezłożenie sprawozdania finansowego oraz F03 i F04, czyli zakazu posiadania przeterminowanych zobowiązań finansowych w stosunku do piłkarzy, ZUS i US oraz ze względu na nie wniesienie opłaty licencyjnej. W ciągu dwóch tygodniu klub nie zrobił nic by poprawić swoją sytuację - na papierze wciąż posiada zaległości finansowe, które również dyskwalifikują ubiegających się o licencję w 2.lidze. PZPN nie wydał oficjalnego komunikatu w tej sprawie, więc nawet na oficjalnej stronie Warty milczą w kwestii klasy rozgrywkowej, w której zagrają Zieloni. Na dodatek brak licencji drugoligowców chciano wykorzystać w klubach ekstraklasy by upchnąć swoje reaktywowane rezerwy. Związek jednak podtrzymał swoje stanowisko i Lech II, Zagłębie II czy Korona II zaczną od 3.ligi. Wszystko więc wskazuje, że z 1.ligi do 2.ligi gr. zachodniej trafi jedynie Polonia Bytom, a do 3.ligi spadnie (nie licząc wycofanego Lecha Rypin) jedynie Elana Toruń - MKS Oława się utrzyma.
Nowy sezon 2013/14 w drugiej lidze będzie najtrudniejszym w swojej krótkiej historii. Aż połowa spośród osiemnastu drużyn pożegna rozgrywki, czyli chcąc się utrzymać trzeba będzie walczyć o awans. Szczególnie powinno się o tym pamiętać w Częstochowie i Wałbrzychu, gdzie po udanej jesieni wiosną Raków i Górnik mocno spuściły z tonu i przez pewien okres z niepokojem zaczęto spoglądać na zbliżającą się strefę spadkową.
O ile drugoligową reformę przyklepano bez większych konsultacji w terenie, to z o trzeciej lidze zadecydują okręgowe ZPN.

piątek, 21 czerwca 2013

Górnik w pucharze zagra w Częstochowie

We wtorkowy wieczór poznaliśmy pucharowego rywala wałbrzyskiego Górnika. Będą nimi rezerwy Skry Częstochowa. Pierwszy zespół Skry od dwóch lat gra w śląskiej 3.lidze i obecnie zajmuje 5.miejsce. Największym sukcesem klubu jest gra na zapleczu ekstraklasy w latach 1949-52. Rezerwy z kolei grają w A klasie, gdzie ustępują w tabeli tylko MKS Myszków, ale w praktyce nie mają szans na awans. Skra II pucharową przygodę zaczęła w teorii w na początku sierpnia ub.r. Wtedy w I rundzie przeciwnikiem miał być ligowy rywal z A klasy Płomień Kuźnica Marianowa, który jednak wycofał się z rozgrywek. Później jednak nie było mocnych na rezerwy Skry:
II runda - Orkan Rzerzęczyce (kl.okręgowa) 7:2 (Wolski 2, Sobala 2, Gerega, Wiśniewski, Gliński)
III runda - Lotnik Kościelec (kl.okręgowa) 4:1 (Wolski 2, Sobala, samob.)
IV runda - Pilica Koniecpol (4.liga) 4:0 (Sobala, Gliński, Świder, Musiał)
1/2 finału - Liswarta Krzepice (kl.okręgowa) 7:0 (Woldan, Synoradzki, Świder, Sobala, Chmiest 2, Wolski)
finał Podokręgu Częstochowa - LKS Kamienica Polska (4.liga) 6:3 (2:2, 1:1) - Tomczyk 2, Chmiest, Gliński, Kowalski, Musiał.
Po wygraniu w kwietniu finału, w maju czekała I runda na szczeblu Śląskiego ZPN, gdzie rywalem był triumfator PP na szczeblu podokręgu Zabrze:
I runda - Przyszłość Ciochowice (4.liga) 2:1 (0:1) - Piwiński, Pietrasiński
II runda - Przyszłość Rogów (3.liga)  3:2 (2:1) - samob., Paulista, Blik.
1/2 finału - Górnik Wesoła (Mysłowice) (3.liga)  4:0 (1:0) - Pawlak, Woldan, Gliński, Groborz.
Finał - Rekord Bielsko-Biała (4.liga) 1:0 (0:0,0:0) - Marcin Chmiest 114.
Największa gwiazda Skry - Brazylijczyk Paulista.
Jak widać zespół trenowany przez Tomasza Musiała pokonywał zespoły wyżej notowane. Nie może to dziwić z prostego powodu - zespół był oparty głównie na trzecioligowcach, których trenuje Jan Woś. 39-letni szkoleniowiec znany jest nie tylko z faktu, że urodził się w ... Pacanowie, ale z gry w Odrze Wodzisław , gdzie grał od 1993 aż do 2010 z trzyletnią przerwę na grę w Ruchu i Groclinie. W kadrze Skry figurują zawodnicy z ekstraklasową przeszłością. Defensywę trzyma 32-letni Marcin Drzymont (Zagłębie Sosnowiec,Odra Wodzisław, Korona, Lech, GKS Bełchatów,Zawisza Bydgoszcz - 130/3 gole w ekstraklasie), w ofensywie bryluje Brazylijczyk Jean Paulista (36 lat), który po latach gry w lidze portugalskiej od 2005 grał w Wiśle Kraków (69/12 goli), z którą sięgnął po tytuł MP i blisko był awansu z nią do LM kiedy przegrali po dogrywce z Panathinaikosem. Potem na Cyprze sięgał po krajowy superpuchar z APOEL-em. Od dwóch lat znów gra w Polsce (Polonia Bytom, LZS Piotrówka), a w Częstochowie od wiosny tego roku. Zwycięstwo w finale pucharu zapewnił 34-letni Marcin Chmiest mający w CV tytuł MP z Legią (10 meczów jesienią sezonu 2005/06). W ekstraklasie grał w Wodzisławiu Śląskim, Arce Gdynia, gdzie w 49 meczach strzelił 11 goli. Występował również w SC Braga (10/0 wiosną 2007). Po nieudanym epizodzie w Sandecji, spalonych testach w Wiśle Płock, Cracovii i kilkumiesięcznej przerwie w tym sezonie gra w Skrze, gdzie strzelił 13 bramek.
Marek Wojtarowicz być może pamięta z meczów Górnika/Zagłębia Wałbrzych z Rakowem Częstochowa w trzecioligowym sezonie 2000/01 32-letniego dziś Sławomira Piwińskiego. W drugiej lidze przeciwko wałbrzyszanom w barwach Ruchu Zdzieszowice zagrał 21-letni Kamil Groborz, który jesienią nie pokonał z karnego Damiana Jaroszewskiego w 90 minucie meczu.
Wałbrzyskim łącznikiem w Skrze swego czasu był Daniel Krasnodębski, który z Ratuszowej wyemigrował do krakowskiej Wisły przed laty wraz z Dawidem Kubowiczem. Po grze w juniorach, rezerwach w Częstochowie grał przez 2,5 roku (2009/10 - jesień 2011/12) i wyjechał do niemieckiego SKG 1888 Walldorf.
Los wałbrzyskiemu drugoligowcowi dwa lata temu przydzielił w pucharowej przygodzie rezerwy trzecioligowca występujące w A klasie. I jak pamiętamy Rozwój II po dogrywce upokorzył Górnika aż 5:2. Oby trener Maciej Jaworski i jego podopieczni o tym pamiętali.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Koniec gliwickiego etapu Oleksego

To już pewne - były junior Górnika/Zagłębia Wałbrzych nie zagra w nadchodzącym sezonie w gliwickim Piaście, gdzie zadebiutował w ekstraklasie i z którym wywalczył prawo gry w europejskich pucharach. 22-letni lewy obrońca należał do wyróżniających się graczy nie tylko śląskiego klubu, ale był czołowym graczem w lidze na swojej pozycji. Henriquez, Wawrzyniak, Pazio, S.Gancarczyk i właśnie Paweł Oleksy należeli na najczęściej wymienianych jako najlepsi defensorzy minionego sezonu po lewej stronie. 
Oleksy od 6 lat jest związany z Zagłębiem Lubin, gdzie w wieku juniorach osiągał sukcesy w mistrzostwach Polski i rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. W seniorach zagrał raptem jeden mecz, kiedy "Miedziowi" grali w 1.lidze. Potem były wypożyczenia do Głogowa, Polkowic, Bydgoszczy i Gliwic.
Oleksy w 2010 oblał testy w Legii ME.
Ostatnie dwa przystanki w jego karierze były przełomowe, bo piłkarska Polska poznała na dobre nazwisko Pawła. Z Zawiszą walczył o awans do ekstraklasy, który przegrał na boisku Piasta Gliwice. W tamtym meczu (0:3) miał bramkową sytuację, ale szczęście uśmiechnęło się do rywali, którzy kilka tygodni później zostali kolegami Oleksego. 23 mecze, 1 gol, 4 asysty, 4 żółte i 1 czerwona kartka to suma występów w premierowym występie w ekstraklasie. Gliwiczanie wywalczyli 4.miejsce, ale, że dwaj medaliści rozgrywek zagrali w finale PP to Piast latem i miejmy nadzieję jesienią zagra w europejskich pucharach. Od bodaj kwietnia działacze Piasta sondowali możliwość wykupienia Pawła z Zagłębia Lubin. Niestety, stanowisko dolnośląskiego klubu było nieugięte i kwota odstępnego wciąż oscylowała wokół 700 tysięcy co przerasta możliwości gliwiczan. Sytuację Piasta nie wyglądała najlepiej w sprawie transferu, bowiem obrońcą zainteresowały się zagraniczne kluby: 22-krotny mistrz Norwegii Rosenborg Trondheim oraz dwa kluby z 2.Bundesligi Ingolstadt 04 i Erzebirge Aue. Dużo do powiedzenia miało Zagłębie, które nie przedłużyło umowy z Costą Nhamoinesu, do tej pory podstawowym lewym obrońcą. Pozostał Dorde Cotra, ale nie gwarantuje on stabilnego wysokiego poziomu. Najmocniej starał się drugoligowiec z Aue, który najpierw oferował 150 000 €, a później ofertę podbił o kolejne 100 000. W Lubinie przedstawiono nowe warunki umowy i jak zapewnia menedżer Oleksego Ireneusz Hurwicz, jego podopieczny najprawdopodobniej ją zaakceptuje. Jak donoszą media Paweł dotychczas mógł liczyć przed podwyżką na skromne jak na ekstraklasę 3 000, a teraz ma zarabiać w granicach 20 - 25 tysięcy miesięcznie. Ale same informacje o jego zarobkach już napędzają koniunkturę medialną wokół niego. Już na przykład wiadomo, że ma tatuaż z wizerunkiem Ala Capone. Pensja nie powala na kolana, ale już taki Piast nie mógł mu tyle zagwarantować.
Póki co w sobotę Oleksy pojawił się w Gliwicach, zdał sprzęt i pożegnał się z kolegami. Nie ma jeszcze oficjalnej informacji o podpisaniu nowej umowy w Lubinie czy też transferze za granicę.  

niedziela, 16 czerwca 2013

Łasicki czeka na profesjonalny kontrakt

Igor Łasicki przed rokiem z kadrą U-17 sięgnął po brązowy medal mistrzostw Europy. Z tamtej drużyny Stępiński, Linetty zadebiutowali w ekstraklasie, natomiast po Igora sięgnęło włoskie Napoli. We Włoszech Łasicki nie ma póki co szans na grę w Serie A, ale dość regularnie grywał w odpowiedniku naszej Młodej Ekstraklasie, czyli Primavera. W grupie C, czyli Campionato Primavera Girone C, rozegrał 18 meczów, w których dwukrotnie wchodził z ławki rezerwowych i tyleż samo był zmieniany. Pauzę zaliczył po obejrzeniu czerwonej kartki w meczu z Pescarą. Ostatecznie w grupie C Napoli zajęło 4 miejsce za Lazio, Catanią i Palermo co spowodowało, że w fazie play-off zagrało na wyjeździe z AC Chievo. Łasicki z kolegami przegrał 2:4 i pożegnał się z szansami na tytuł. Chievo z kolei pokonało w finałowej fazie play-off na wyjeździe Palermo (4:2 pd), w ćwierćfinale Juventus (2:1 pd) i odpadło dopiero w półfinale z późniejszym triumfatorem Lazio (1:3)
W kwietniu walczył w finale Primavera Cup, czyli młodzieżowym Pucharze Włoch. Przeciwnikiem Napoli był Juventus, który w pierwszym meczu w Turynie zremisował 1:1. W rewanżu bianconeri prowadzili 1:0, ale w 87 min. wyrównał Węgier Soma Novothny i doszło do dogrywki, gdzie bramkę ponownie strzelili goście i puchar trafił do Juve.
W kadrze U-19 trenowanej przez Marcina Sasala był pewniakiem. Wiosną zagrał w dwumeczu z silną w tej kategorii wiekowej Gruzją. W eliminacjach do młodzieżowych mistrzostw Europy U-19 Polacy byli gospodarzami mając za rywali Hiszpanów, Chorwatów i Greków.  W pierwszym meczu przeciwko faworytom - Hiszpanii nie mógł zagrać Łasicki. Nieco zaspało kierownictwo kadry, które tuż przed meczem dowiedziało się, że za czerwoną kartkę w poprzednich rozgrywkach Igor musi jeszcze pauzować. Gdyby zagrał, mecz zakończyłby się walkowerem dla przeciwników i kompromitacją PZPN. A na boisku i jego koledzy nie mieli wiele do zaoferowania i wynik 0:1 jest nieco mylący, bo Hiszpanie dzielili i rządzili. Przed drugim meczu z Chorwacją, rozgrywanym w Stargardzie Gdańskim, wiadomo było, że gospodarze turnieju nie mają już szans na awans po drugim zwycięstwie w grupie nad Grecją (2:0). Polacy zagrali słabo i przegrali z Chorwacją 0:2. Łasicki zaliczył bardzo słaby występ, popełniając szkolne błędy,choć raz wyręczył bramkarza Oskara Pogorzelca przy stale Kruno Ivancića, który otworzył wynik po przerwie. Jako komentarz znakomicie oddaje zdanie z jednego z wielu sprawozdań: "w szeregach obronnych Polaków panowała totalna panika, a rywale z łatwością dochodzili do czystych sytuacji".
Stargard Gd.,Polska-Chorwacja - Łasicki czwarty z prawej
Łasicki 26 czerwca skończy 18 lat i będzie mógł podpisać pierwszy profesjonalny kontrakt. Umowa z Zagłębiem Lubin, skąd do Napoli jest wypożyczony, wiąże go jeszcze do końca czerwca 2014r., transfermarkt wycenia Igora na 125 000 EURO.
W tym miesiącu Igor dowie się z jakim klubem podpisze profesjonalny seniorski kontrakt. Trzymamy kciuki, by wzorem kolegi z lubińskiego Zagłębia, Piotra Zielińskiego, podpisał umowę na Półwyspie Apenińskim i obyśmy mieli kolejnego Polaka w Serie A.

sobota, 15 czerwca 2013

Operacja Głogów 2013

PRZED MECZEM
Na papierze, w świetle ostatnich wyników, faworytem byli głogowianie, którzy w Bytowie wybili z głowy awans Bytovii, dzielnie stawiali czoła w Rybniku świeżo upieczonemu pierwszoligowcowi przegrywając 3:4. Wałbrzyszanie w tej rundzie wygrali na boisku tylko JEDEN mecz, z Chojniczanką 2:1, po meczu, który długo będzie wspominany ze względu na jego przebieg. Kibiców, działaczy i samym piłkarzy zmroziła wtorkowa informacja, która krążyła krótko, przez kilka godzin w internecie. Na zasadzie "gdzieś dzwoni, ale nie wiadomo w jakim kościele" sport.pl za nim 90minut.pl, a na końcu media regionalne kolportowały news, że w wyniku likwidacji Młodej Ekstraklasy rezerwy klubów ekstraklasy od nowego sezonu mogą grać w tych klasach, w których występowały przed likwidacją rezerw i powołaniem ME. Tym samym w grupie zachodniej trzeba byłoby zrobić miejsca dla drugich zespołów Zagłębia Lubin i Lecha Poznań, które grały w 3.lidze - odpowiedniku dzisiejszej drugiej. Nowe miejsca oznaczają degradacje więcej niż 4 zespołów, więc Górnika mogłoby zabraknąć w nowym sezonie. Na szczęście PZPN szybko wyjaśnił, że rezerwy co najwyżej mogą zagrać w 2.lidze, ale do niej muszą awansować z 3.ligi. Tutaj problem mają trzecioligowcy. Cóż, kolejny faul ze strony związku, gdy zmieniane są zasady spadku i awansu na tydzień przed końcem rozgrywek...
Poza tym oba zespoły poznały swoich pierwszych rywali w rozgrywkach Pucharu Polski. Wałbrzyszanie już 13 lipca zagrają albo w Bielsku-Białej z Rekordem albo w Częstochowie z rezerwami Skry. Gdy wygrają tę rywalizację 4 dni później podejmą zwycięzcę meczu Elana Toruń-Motor Lublin. W przypadku zwycięstwa w I rundzie, 24.07. dojdzie do rewanżu za przegrany mecz w minionej edycji z Olimpią Grudziądz.
Wracając do meczu Chrobrego z Górnikiem, to mobilizacja w Głogowie odbyła się na taką skalę, jakby mecz decydował co najmniej o awansie. Do pompowania balonika w regionalnych mediach (sieć, radio, tv, prasa) dochodziła działalność stowarzyszenia kibiców pomarańczowo-czarnych, derby ogłaszane były na transparentach wiszących nawet na żywopłotach. Normalnie kosztujące bilety po 15 złotych można do dnia poprzedzającego mecz zakupić po 5. Cel był jeden - rekord frekwencji. Wielu do dziś wspomina atmosferę i wynik z trzecioligowej victorii Chrobrego nad Górnikiem w 2010 (4:1 i 3500 widzów). Jeśli chodzi o drugą ligę to najwięcej widzów w Głogowie zgromadził inauguracyjny mecz sezonu 2011/12- z Miedzią (2700, w tamtym sezonie mecz z Górnikiem zgromadził 2200 widzów), w tym sezonie przyjazd Zagłębia Sosnowiec przyciągnął 2600 kibiców. Nie trudno się zorientować, że magnesem był nie tylko przeciwnik, ale i jeżdżący za drużyną kibice. I było również tym razem.
OBIEKT
Cytując klasyka, czyli red.Skibę po meczu w Polkowicach, "byłem, widziałem". Głogowski Ośrodek Sportu to kompleks, którego wielu może zazdrościć, w tym wałbrzyszanie. Nawet po oddaniu do użytku Aqua Zdroju nie będzie to obiekt taki jak w Głogowie. Basen kryty, korty tenisowe, hala sportowa, pełnowymiarowe boiska ze sztuczną i naturalną nawierzchnią, wreszcie arena zmagań piłkarzy - czyste krzesełka, kryta trybuna, oświetlenie, piękna murawa, a wokół niej tartan do zawodów lekkoatletycznych. Kasy umieszczone z jednej strony, ale przynajmniej nie trzeba samemu wypisywać PESEL-u, jest to wszystko robione w kasie, z głową - numer i nazwisko na bilecie (można zidentyfikować kibica, a nie jak w Wałbrzychu, gdzie numer wyrzucany jest po kontroli...), bilet sprawdzany z dowodem przez bramkę z kołowrotkami, których również brakuje przy Ratuszowej. To już standard i nam wałbrzyszanom po prostu wstyd, gdy się wspomni wejście na trybuny Stadionu 1000-lecia. Działacze Górnika powinni pofatygować się na kilka wyjazdowych meczów i wejść jak normalny kibic, a nie korzystać z wejścia dla vip-ów.
Derby w Głogowie- tym razem bez kompletu widzów.
Jeśli chodzi o widownię, to trzeba przyznać, że większość ubrana w barwy klubowe. Miasto żyło tym meczem, ale i tak nie udało się pobić rekordów frekwencji, jak ogłosił na początku II połowy spiker, na trybunach zasiadło 2100 widzów. Wielu z nich pofatygowało się ze względu na kibiców Górnika. Wielu z nich po prostu było pierwszy raz w tej rundzie, w tym sezonie, a może i byli tacy co po raz pierwszy w ogóle. Co mnie osobiście zdziwiło - ludzie mocno identyfikowali się z miejscem, które znajdowało się na ich biletach, przez co widziałem z 4-5 przykładów, że niektórzy musieli się przesiadać!
MECZ
Z różnych względów oba zespoły nie mogły wystąpić w najsilniejszych składach. W Chrobrym zabrakło m.in. najskuteczniejszego Kaliciaka, który zimą blisko był Górnika Zabrze, czy były gracz Śląska Wrocław czy MKS Kluczbork Krzysztof Ulatowski, w zespole Macieja Jaworskiego zabrakło pauzującego za kartki Tomasza Wepy. Skład gości był jak za kadencji Roberta Bubnowicza - do łask wrócili Morawski i Wojtarowicz. Czy to miało być "łabędzi śpiew" koncepcji poprzednika? A może po prostu są najlepsi na swoich pozycjach?
Mocne otwarcie Chrobrego - strzał Kaczmarka.
Mecz rozpoczął się od przewagi optycznej Górnika, ale to miejscowi stworzyli pierwszą groźną sytuację. Po lewej stronie w 3 min. szarżował Konrad Kaczmarek, którego strzał wylądował na bocznej siatce. Zapowiadało to emocje, zwłaszcza, że podczas dwóch ostatnich wizyt w Głogowie goście nie wywieźli nawet punktu przegrywając 1:4 i 1:2. Potem okazało się, że wałbrzyszanie umiejętnie blokowali poczynania Chrobrego, ale z tego klepania nie wychodziło nic konstruktywnego. Mecz był przeciętny i nic nie było z atmosfery piłkarskiego święta.
Dramat Dariusza Michalaka.
Przerywnikiem, niestety dość dramatycznym, była kontuzja Dariusza Michalaka, który po starciu (na zdjęciu - źródło zdjęć: glogowmix.pl) najpierw musiał skorzystać z pomocy lekarskiej, a jej werdyktem była przymusowa zmiana. Za niego wszedł Dominik Radziemski, chwilę wcześniej żółte kartki zobaczyli Mateusz Sawicki i Sławomir Orzech. Można było wyrokować kłopoty w defensywie wałbrzyszan. Na szczęście do nich nie doszło. Trybuny nudzące się poczynaniami na boisku żyły nieobecnością na trybunach fanów Górnika. Dla głogowian widać panowie w biało-niebieskich szalikach byli największym magnesem w piątkowy wieczór. Co chwilę plotki typu" już są, tylko policja ich trzyma", "przyjadą z lewej strony, przyjadą z prawej" krążyły z sektora na sektor. Wałbrzyskie autokary podjechały pod stadion w okolicach 30 minuty i paradoksalnie wówczas w największych opałach znalazł się Damian Jaroszewski. Najpierw instynktownie wybił piłkę na rzut rożny, a po nich z pustej bramki wybił asekurujący słupek Damian Chajewski.
Jedyny celny strzał Górnika w I połowie...
Wałbrzyszanie z kolei w I połowie oddali JEDEN celny strzał w światło bramki. Były próby z dystansu w wykonaniu Zinke, Morawskiego czy Chajewskiego, ale dopiero w doliczonym czasie gry Grzegorz Michalak podprowadził piłkę i z blisko 30 metrów oddał kąśliwy strzał (patrz zdjęcie), po którym Sławomir Janicki wybił piłkę na rzut rożny. Po nim głogowscy defensorzy wybili piłkę, a sędzia odgwizdał przerwę podczas której zakończyli wchodzenie na sektor gości przybyli fani Górnika.
Druga połowa toczona była już w całkiem innej atmosferze, przy dopingu kibiców obu zespołów. Nie mnie oceniać jakości dopingu, opraw etc, ale ciśnienia pierwsi nie wytrzymali miejscowi, którzy zaczęli bluzgać na przyjezdnych. Na boisku z kolei wciąż Chrobry nie miał pomysłu na stworzenie okazji podbramkowej, wałbrzyszanie z kolei grali uważnie i chyba byli trochę zdziwieni, że tak łatwo przejmują piłkę i nie mają większych problemów w destrukcji. Momentem przełomowym była 63 minuta, kiedy Maciej Jaworski zdecydował się na zmianę: za Damiana Chajewskiego wszedł Michał Bartkowiak.
One man show - Michał Bartkowiak
16-latek zajął miejsce na lewej stronie i chyba nikt nie spodziewał się, że za chwilę uciszy pomarańczowo-czarną część stadionu. Podanie na lewą stronę do Michała a ten wspaniałym strzałem w długi róg pokonuje Janickiego. 0:1. Szok dla co niektórych i radość w obozie gości. Chrobry stanął pod ścianą - duże oczekiwania, rywal z dołu tabeli, rachunki z jesieni do wyrównania, a tu nie dość, że nie ma sytuacji do strzelenia bramki to jeszcze rywal wychodzi na prowadzenie. Po golu nie było widać szczególnej determinacji, może zwiększyła się ilość fauli na wałbrzyszanach, ale ci nie dali się sprowokować, choć Sawicki nie raz otrzymał szturchańca w twarz od rywala z Głogowa. Tymczasem Górnicy złapali luz, coraz częściej zaczęli atakować. Nie udawało się przedrzeć przez defensywę Danielowi Zinke, w środku przegrywał często walkę Adrian Moszyk, więc piłki rozprowadzali skrzydłowi. I to oni, notabene, dwa Michały, byli bohaterami akcji w 74 minucie: Bartkowiak zagrał piłkę tak, że Oświęcimka strzelił pierwszą swoją bramkę w seniroach Górnika.
Po tej bramce kryte trybuny głogowskiego stadionu zaczęły się przerzedzać, bo "kibice" zaczęli powoli opuszczać obiekt. Górnik kontrolował przebieg wydarzeń, coraz bardziej zdenerwowani gospodarze zaczęli coraz częściej faulować z bezradności i posypały się kartki. Nerwowo zrobiło się również w okolicach ławek rezerwowych i Piotr Przerywacz musiał uspokajać Czesława Zaparta. Gdy sędzia ogłosił przedłużenie gry szczęśliwy Maciej Jaworski zaczął świętować swój PREMIEROWY TRIUMF w charakterze trenera Górnika - przybijając piątki z ławką rezerwowych. Musi jednak zastanawiać, że w oficjalnym protokole meczowym w rubryce I trener wciąż tkwi Marian Bach, natomiast jako II trener są wpisani Maciej Jaworski i Piotr Przerywacz. Czy zarząd klubu ma zamiar zrobić coś z wykształceniem/licencją trenera? Właśnie kończy się trzeci sezon w drugiej lidze, a Górnik w kwestii licencji pierwszego trenera wciąż wysługuje się "trenerem-słupem".
Grzegorz Michalak - bodaj najlepszy wśród wałbrzyszan
Końcowy gwizdek sędziego to uzasadniona radość wałbrzyszan. To nie tylko derby, ale przełamanie bessy, bowiem po zwycięstwie nad Chojniczanką przez 13 meczów Górnik nie potrafił wygrać meczu na boisku! Jak się okazało lekiem na całe zło okazał się Bartkowiak, który, podobnie jak z Chojnicami, zaliczył bramkę i asystę. W międzyczasie wałbrzyszanie nie potrafili zdobyć więcej niż jedną bramkę w meczu. Aż strach pomyśleć co będzie gdy go zabraknie, a ptaki ćwierkają, że długo pod Chełmcem Bartkowiak nie zabawi...
Dla mnie, oprócz oczywiście Michała Bartkowiaka, głównym aktorem w Górniku Wałbrzych był Grzegorz Michalak. Jego uniwersalność sprawiała, że w tym sezonie grał na lewej i prawej obronie czy pomocy, z potrzeby chwili grał na środku pomocy jak i w ataku, ale po raz kolejny trener Jaworski ustawił go jako defensywnego pomocnika. Jak się okazuje na niej "Dziki" spisuje się znakomicie - jest odbiór, rozegranie i w razie potrzeby podciągnięcie pod bramkę rywala i strzał z dystansu. Nie ma już głupich fauli, kartek, których nazbierał w tym sezonie aż nadto. Kto wie czy nie jest to pierwszy personalny sukces Macieja Jaworskiego.
CO DALEJ
Zwycięstwa w Głogowie się nie spodziewałem, ale okazało się, że Górnik może powalczyć z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a wałbrzyszanie nie pozwolili Chrobremu na wiele. Bolączką jest wciąż atak - krytykowany wiosną Zinke był osamotniony, nie dostawał prostopadłych piłek, a te górne to nie na jego wzrost. W ogóle przydałby się typowy środkowy napastnik, taki jakim był choćby Marcin Orłowski. Nie wiem czego spodziewać się po campie dla piłkarzy z roczników 1995-2000. Już w przeszłości był przegląd młodych graczy, ale i tak doszło do tego, że nie sięgnięto po Łukasza Staronia, pochodzącego z Dolnego Śląska, który w tym sezonie w Turze Turek strzelił 11 goli...
Wciąż trudno ocenić pracę Macieja Jaworskiego, bowiem na jego dorobek cieniem rzucają wyniki z Ratuszowej, natomiast na wyjeździe za jego kadencji Górnik nie przegrał ! Coś więcej będzie można powiedzieć po przepracowaniu krótkiej przerwy letniej, gdy dojdzie do meczów pucharowych i ligowych. 20 czerwca poznamy przyszłość drugiej ligi, czyli zasady spadków i awansów, po rozstrzygnięciu procesu licencyjnego poznamy również ostatecznie przeciwników w nowym sezonie.

czwartek, 13 czerwca 2013

Fabian Pawela - bohater drugiego planu

Wiosna w wykonaniu Podbeskidzia Bielsko-Biała przeszła do historii ekstraklasy. W przeszłości bywały olśniewające rewanżowe rundy jesiennych outsiderów tak jak w latach 70-tych Zagłębia Sosnowiec czy w niedalekiej przeszłości Groclinu Dyskobolii. Tyle, że za tymi sukcesami albo stała władza (E.Gierek -Sosnowiec) lub operatywność działaczy poza boiskiem. Teraz w świetle telewizyjnych kamer zespół, który uzbierał jesienią 6 punktów wiosną zasłużenie i jak najbardziej uczciwie wywalczył sobie ligowy byt. Bohaterem Podbeskidzia był niewątpliwie słowacki napastnik Robert Demjan, który nie tylko sięgnął po koronę króla strzelców, ale przez piłkarzy ligi został wybrany najlepszym piłkarzem sezonu! Oczywiście trzeba też oddać to co królewskie trenerom - Dariuszowi Kubickiemu i Czesławowi Michniewiczowi, poszczególnym piłkarzom. Wśród tych wiosennych herosów jest również świdniczanin, na którego przed sezonem nikt nie stawiał. Fabian Pawela wcześniej bardziej znany był wałbrzyskim kibicom niż świdnickim. Dlaczego? 05 marca 2010 w 2.lidze zainaugurowano rundę rewanżową - beniaminek Górnik Wałbrzych podejmował Czarnych Żagań, gdzie debiutował właśnie Fabian. Mecz nie był porywającym widowiskiem.
Debiut Paweli w Czarnych - walkower dla Górnika
Bezbramkowy remis mówi sam za siebie, ale PZPN ostatecznie weryfikuje spotkanie jako walkower dla gospodarzy z powodu gry nieuprawnionego zawodnika, a był nim właśnie Pawela. Świdniczanin swoje piłkarskie kroki stawiał w miejscowej Polonii. Jak każdy marzył o karierze, która stała się udziałem Filipczaka czy Jezierskiego, którzy trafili do ekstraklasy. Z rocznika 1985 są również Janusz Gol i Arkadiusz Piech, którzy szybciej niż Fabian trafili do najwyższej klasy rozgrywkowej, sięgnęli po medale mistrzostw Polski, zadebiutowali w reprezentacji. Oni jednak wybili się najpierw w seniorach Świdnicy. Pawela w wieku 19 lat postanowił zagrać va banque i swoje losy powierzył menedżerowi, prywatnie koledze świdnickiego trenera Tadeusza Masnego. I w 1994 trafił na sześć lat do Grecji, gdzie otarł się o tamtejszą ekstraklasę w barwach  AE Chalkidona – ale nie wystąpił jednak w żadnym spotkaniu, a po fuzji z Atromitosem przeniósł się do grającego w niższych ligach AO Acharnaikos. Później był zawodnikiem Thýella Patrón, Panetolikos GFS i Panegialios GS. Większość czasu poświęcił na leczenie kontuzji, które niestety nie omijały go.W międzyczasie  bliski był występów w Portugalii. Nie udało się załapać ani do Pacos Ferreira ani do Penafielu czy Belenenses. Zimą 2010/11 wrócił do ojczyzny i po treningach z Polonią Świdnica, zagrał w sparingu Czarnych Żagań, których prowadził Zbigniew Smółka - doskonale znany w Świdnicy szkoleniowiec. O debiucie w seniorach w Polsce było już wyżej. Certyfikat z Grecji długo nie docierał do Polski i z tego powodu Pawela wiosną 2011 zagrał tylko w 11 meczach i strzelił w nich 3 gole.
Czarni-Górnik 2:1 i gol Paweli (obok Fojna)
Kolejny sezon, w którym Czarnych trenerem został Janusz Kudyba stał pod znakiem ... walkowerów dla rywali Czarnych i znów negatywnym bohaterem został Pawela, bowiem mając 4 żółte kartki na koncie wystąpił przeciwko Chojniczance i 0:0 zweryfikowano na 0:3. Do tego meczu Fabian w ośmiu meczach trafił aż 5 razy. W 2.kolejce w Żaganiu pokonał Kamila Jarosińskiego w spotkaniu z Górnikiem. Po pauzie kartkowej na następne gole czekał do wiosny, gdzie dorzucił ich 9, w tym m.in. 3 przeciwko Calisii czy 2 w Jarocinie. 14 goli w 28 meczach to naprawdę dobra średnia, ale nikt nie stawiał by Pawela trafił do ekstraklasy. Udało mu się przekonać działaczy Podbeskidzia, gdzie zaliczył prawdziwe "wejście smoka". W 1.kolejce T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie grało w Białymstoku z Jagiellonią i widzowie przecierali oczy ze zdumienia, kiedy przed dwudziestą sekundą gry miejscowi tracą bramkę ! Strzelcem bramki absolutny debiutant - Fabian Pawela. W wieku 27 lat mało kto debiutuje w najwyższej klasie rozgrywek, ale świdniczanin wszedł na salony z przytupem.
Debiut Paweli w Białymstoku i gol w 1.minucie!
Szkoda, że ten mecz Podbeskidzie przegrało 1:2. W kolejnym meczu, w debiucie przed bielską publiką Pawela przeciwko Śląskowi zobaczył dwie żółte kartki i za czerwoną przedwcześnie udał się do szatni. Całą rundę popularni Górale zakończyli z jednym zwycięstwem na koncie. Pawela trafił jeszcze dwukrotnie i to na swoim boisku przeciwko Lechii (2:3) i Widzewowi (2:2). Wiosną Podbeskidzie grało jak z nut, Pawela grał "podwieszony" za skutecznym Dejmanem. Pokonał bramkarza GKS Bełchatów Zubasa, co dało ledwie remis 1:1, a 2 tygodnie później za brzydki faul na czeskim pomocniku Bilku w spotkaniu z Zagłębiem Lubin wyleciał z boiska otrzymując czerwoną kartkę. Mało kto wówczas wierzył, że Fabian zostanie bohaterem Podbeskidzia. Podczas "zesłania" do Młodej Ekstraklasy w dwóch meczach nie potrafił pokonać bramkarzy, a tu czekał mecz z wiceliderem Lechem i to w Poznaniu. Kolejorz właśnie przegrał przy Łazienkowskiej i cień nadziei na tytuł mógł zachować zdobywając komplet punktów w 3 ostatnich meczach i licząc na potknięcie Legii.
Lech-Podbeskidzie 0:2 po golach Paweli
Podbeskidzie z kolei musiało po prostu wygrać. Pawela niespodziewanie wybiegł w podstawowym składzie i dwukrotnie pokonał Krzysztofa Kotorowskiego. Najpierw głową sfinalizował kapitalną akcję w wykonaniu Koniecznego, a potem spokojnie wykonał rzut karny. Ekipa Michniewicza wróciła do gry o utrzymanie, a Lech stracił szansę na tytuł co spowodowało świętowanie Legii. Właśnie stołeczny sportowy dziennik Przegląd Sportowy poświęcił sporo miejsce Fabianowi tytułując jego historię "Człowiek, który dał mistrzostwo Legii". W dwóch ostatnich meczach Podbeskidzie nie zaprzepaściło szansy i pokonało zarówno Pogoń w Bielsku-Białym (gola na 2:0 strzelił Pawela) i Widzew w Łodzi w jednakowym stosunku 2:1. 7 goli w 24 meczach to bardzo przyzwoity wynik, bowiem wśród rodaków więcej jedynie strzelili Ślusarski (11), Saganowski (10), Korzym i Kosecki (po 9) oraz Broź, Ćwielong i Pawłowski (po 8).
Sam marzy o debiucie w kadrze, na pewno nie będzie miał problemów z grą w składzie Podbeskidzia, zwłaszcza, że w ataku bielszczan może zrobić się luźniej. Już nie ma Wodeckiego, powracającego z wypożyczenia, Demjan z pewnością chciałby zarabiać więcej i grać o coś więcej, a chętnych na jego usługi nie brakuje, zwłaszcza, że skończył mu się kontrakt z Podbeskidziem. Być może jego kolegą klubowym zostanie znany z gry w Górniku Wałbrzych Marcin Orłowski z Chojniczanki, który znalazł się na celowniku działaczy bielskiego ligowca.

środa, 12 czerwca 2013

Wiosna Dawida Kubowicza

Dawid Kubowicz siedział na ławce ekstraklasowej Wisły Kraków, trzy lata grał na zapleczu ekstraklasy w zespołach, które w tym roku o krok były od awansu i na własne życzenie jego nie wywalczyły, czyli Termaliki Nieciecza i Floty Świnoujście. Jesienią wrócił do macierzystego klubu w rodzinnym Wałbrzychu by odbudować się i wiosną znów spróbować sił w wyższej niż druga lidze. Ostatecznie trafił pod skrzydła byłego opiekuna z Floty - Pawła Sikory. Początkowo nie potrafił przekonać do siebie, przegrywał rywalizację z Damianem Krajanowskim, byłym kolegą również ze Świnoujścia.  Pozostała mu gra w trzecioligowych rezerwach gdyńskiego ligowca.
Debiut w Arce II i gol strzelony Gryfowi Słupsk (4:0)
Bilans w 3.lidze Kuby to 4 pełne mecze (wszystkie zwycięskie) i 1 gol. W czwartej tegorocznej kolejce Dawid w końcu zadebiutował w pierwszej lidze. Kontuzji doznał w trakcie meczu Krajanowski i Kubowicz wszedł na ostatnie 37 minut meczu. Nie zebrał dobrych opinii, ale zespół wygrał, wobec kontuzji konkurenta występ w następnym meczu w Bydgoszczy był pewien. A oto jak przedstawiały się występy w I zespole Arki Dawida:
22.kolejka, Zawisza Bydgoszcz (wyjazd) 0:0 - 90 minut na boku defensywy, żółta kartka, nota dziennikarzy Sportu - 5 (wyżej ocenieni zostali bramkarz Miszczuk i Radzewicz). Niezbyt orientujący się w pierwszoligowych bojach dziennikarze Piłki Nożnej desygnowali Kubowicza do Jedenastki Kolejki! Potem okazało się, że uraz Krajanowskiego nie jest groźny i Dawid zniknął na 5 kolejek w międzyczasie grając w rezerwach.
28.kolejka, Miedź Legnica (wyjazd) 1:1- 90 minut, jak się okazuje w składzie żółto-niebieskich znalazło
Kubowicz i Grzegorzewski
się miejsce i dla Dawida Kubowicza i Damiana Krajanowskiego. Przydała się wałbrzyszaninowi opinia uniwersalnego gracza, bo tym razem wystąpił na boku drugiej linii. Za swój występ otrzymał od dziennikarzy piątkę (w skali dziesięciostopniowej), a wyżej oceniony został jedynie strzelec bramki dla gdynian Janusz Surdykowski. Mecz w Legnicy był okazją spotkania z wałbrzyskimi kibicami, którzy wspomagali zaprzyjaźnionych kibiców Arki. W następnej kolejce Kubowicza niestety zabrakło w składzie Arki...
30.kolejka, Olimpia Grudziądz (wyjazd) 1:0- 90 minut. Jak ocenił poziom meczu trener gdynian - "dobrze, że tego meczu nie puszczała telewizja". Wydarzeniem była pierwsza domowa w tym sezonie porażka grudziądzan. Kubowicz zagrał na prawej obronie, zobaczył drugą w tej rundzie żółtą kartkę. Zagrał również Krajanowski.
31.kolejka - GKS Katowice (wyjazd) 2:1 - 90 minut, 1 bramka. Oba zespoły były wysoko w tabeli wiosny, ale pierwsza odsłona meczu należała do gości. Już w 6.minucie Jarzębowski, znany z występów w Legii i Miedzi Legnica wyprowadził Arkę na prowadzenie. W 24 minucie było już 2:0, a autorem bramki był Dawid Kubowicz ! Przy linii bocznej faulowany był Krajanowski, a Marcin Radzewicz z rzutu wolnego zacentrował na bliższy słupek, gdzie nabiegający Kuba zaskoczył strzałem głową Łukasza Budziłka. Potem był gol dla Gieksy, niewykorzystany karny przez gości, czerwona kartka dla Krajanowskiego, ale ostatecznie trzy punkty pojechały do Trójmiasta. Dawid otrzymał ponownie "5", a Piłka Nożna po raz drugi wybrała go do Jedenastki Kolejki.
GKS - Arka (1:2) Kubowicz i S.Duda - obaj strzelili po bramce
 32.kolejka - Stomil Olsztyn (dom) - 0:1, 90 minut. szósty pierwszoligowy mecz w barwach Arki i dopiero drugi rozgrywany w Gdyni, a pierwszy od początku meczu. Po 7 meczach bez przegranej niespodziewana klęska z beniaminkiem z Olsztyna, który walczył o utrzymanie. Nie mógł zagrać z powodu nadmiaru kartek główny rywal do gry na boku obrony, czyli Krajanowski. Po słabym meczu, błędzie Pruchnika Andrzej Newulis zapewnił komplet punktów gościom, a ich bramkarz Piotr Skiba został bohaterem całej kolejki. Dawid ponownie oceniony został na przeciętną "5".
33.kolejka- Dolcan Ząbki (wyjazd) 4:1 - jedna z większych niespodzianek sezonu to postawa Dolcanu, a tymczasem w ostatnim meczu u siebie piłkarze z Ząbek nie mieli nic do powiedzenia z Arką, która tym meczem kończyła sezon 2012/13. Dawid rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a wszedł po godzinie gry przy stanie 3:1 dla gdynian zmieniając Marcina Radzewicza. Mimo ledwie 28 minut gry dziennikarze wycenili jego postawę na "4" w skali 1-10. Niektóre źródła (np. Piłka Nożna) błędnie Kubie przypisują asystę przy bramce na 4:1 autorstwa Viniciusa.
Ogółem Dawid zagrał w 1.lidze w 7 meczach, strzelił 1 bramkę, zobaczył 2 żółte kartki, 5 razy wybiegał w podstawowym składzie i tyleż razy rozegrał pełne mecze, 2 razy wchodził z ławki.
Po sezonie Arka zaczęła porządkować kadrę, bowiem całkowicie od sponsorowania ma odejść Krauze, a raczej jego firmy. Pierwsze decyzje personalne na "nie" póki co nie dotyczyły Kubowicza. Dodatkowo z Gdyni odchodzi jego główny rywal do występów Damian Krajanowski.