sobota, 22 czerwca 2013

Pożegnanie Kapitana

21 czerwca oficjalnie zakończyła się przygoda Marcina Morawskiego z Górnikiem Wałbrzych. News dla niektórych szokujący, a dla niektórych będących logicznym ciągiem decyzji trenera i zarządu przed nowym sezonem. Jaka była prawda, zapewne wiedzą tylko sami zainteresowani, faktem jest, że drugoligowy Górnik stracił nie tylko rozgrywającego, ale bodaj najbardziej charyzmatyczną postać zespołu.
Marcin Morawski [foto:jg24.pl]
O jego karierze poza Wałbrzychem pisałem przy okazji okrągłych 30 urodzin.Po powrocie stał się nie tylko najbardziej rozpoznawalną postacią zespołu, ale jej liderem z krwi i kości. Dla kibiców czwartoligowych zmagań sezonu 2008/09 był bodaj największym magnesem. Już w pierwszym meczu w Kobierzycach strzelił 3 gole i dorzucił asystę. Z rzutów karnych wyleczył się w spotkaniu z Prochowiczanką. W całym sezonie do 7 bramek dołożył dwa razy tyle asyst. W 3.lidze było już trudniej, ale był wciąż pierwszym egzekutorem rzutów wolnych i rożnych. Na 5 goli aż 4 strzelił w dwumeczu z Orłem Ząbkowice, piątego, jakże ważnego dorzucił w zwycięskim meczu w Oławie (1:0, po wolnym). Podobnie jak sezon wcześniej zobaczył jedną czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych.
W drugiej lidze w pierwszym sezonie gra Marcina zrobiła bodaj największe wrażenie na obserwatorach. Po pierwsze nie było typowej młócki jak w klasach niższych, więc było to pole do popisu do sztuczek technicznych, niekonwencjonalnych zagrań. Jego bramka z Jarotą może byś śmiało pokazywana w każdym programie telewizyjnym o futbolu. Strzelił 5 bramek, choć niektórzy doliczają mu bramkę ze Słubicami. Wszystkie bramki były zdobyte po strzałach z dystansu - trzykrotnie z wolnych.Wiosną po zakończeniu kariery przez Piotra Przerywacza podszedł w Legnicy do "jedenastki" i znów przegrał pojedynek z bramkarzem. W tymże sezonie pojawiają się propozycje z innych klubów - 31-letniego już pomocnika z chęcią widzieliby u siebie Elana Toruń czy Chojniczanka Chojnice.
W sezonie 2011/12 Marcin był znany na tym szczeblu rozgrywek, większość tricków zostało rozgryzionych przez sztaby rywali. Szkoleniowcy, dziennikarze opisujący wałbrzyszan pisali głównie o Morawskim, przypominając o jego stałych fragmentach gry, doświadczeniu. Niby wszystko wiadomo, ale Moraś zalicza jeszcze lepszy sezon - 7 bramek, w tym dwie z rzutów rożnych, trzy z rzutów wolnych, do tego dorzucił 4 asysty (w tym 3 po rogach). Tygodnik Piłka Nożna trzykrotnie wybierała go do Jedenastki Kolejki. Cień rzuca kolejny niewykorzystany rzut karny (z ROW-em) oraz czerwona kartka za brutalny faul na bułgarskim graczu Calisii Stojczewie.
Miniony sezon nie był już tak udany, zresztą który z graczy Górnika - za wyjątkiem Michała Bartkowiaka - mógł być zadowolony ze swojej postawy? Już w pierwszym pucharowym meczu z GKS Tychy (2:0) nie pokonuje z rzutu karnego Piotra Misztala. To powoduje zapowiedź Marcina o zaprzestaniu prób wykonywania karnych. W późniejszych pucharowych bojach trafił raz, w lidze - trzy razy, za każdym razem jesienią. Dwa z rzutów wolnych - z Kluczborkiem dał zwycięstwo, w Toruniu (3:0), raz w derby z MKS Oława. A jak grał Górnik wiosną to wszyscy doskonale pamiętają i wszyscy chcemy jak najszybciej o tym zapomnieć. Pierwszą ofiarą bessy był trener Robert Bubnowicz, jego następca Maciej Jaworski dokończył sezon, który biało-niebiescy zakończyli tuż nad strefą spadkową. Krótkim wstrząsem personalnym było posadzenie na ławce właśnie Morawskiego oraz Daniela Zinke. Jednoznacznie zostali wskazani przez szkoleniowca jako winni. Paradoksalnie wejścia z ławki Marcina ożywiały poczynania kolegów - w Katowicach (0:0) stworzył najbardziej bramkową sytuację, w Częstochowie (1:1) zaliczył asystę przy golu Dariusza Michalaka, a katowicki Sport wybrał go piłkarzem meczu. Przeciwko Calisii w Wałbrzychu pojawił się po przerwie, ale w meczu na wodzie niewiele mógł zrobić.
Głogów - ostatni mecz Morawskiego w Górniku.
Mecz w Głogowie zakończony zwycięstwem 2:0 jak się okazuje był ostatnim Marcina w barwach Górnika. Do tej pory grał w IV lidze (1998/99) i III lidze (1999/2000) oraz po reformie od IV do II ligi (2008-2012). Tych ligowych spotkań zebrało się łącznie 196, w których strzelił równo 50 bramek. Przez ostatnie sezony nosił opaskę kapitańską i nie był "malowanym" kapitanem. Był Kapitanem właśnie przez duże K. I nie chodzi to tylko i wyłącznie o to, że ma najdłuższy staż, że grał w ekstraklasie, w kadrze juniorów. Charyzma, zdolności przywódcze to raz, umiejętności to dwa. Czy ktoś pamięta jakikolwiek wywiad Marcina, w którym nie tryskał optymizmem, nadzieją na lepszy wynik? Ja takowego nie pamiętam, ba wręcz przeciwnie, w każdej wypowiedzi Moraś z uporem powtarzał, że Górnik nie był gorszy, zabrakło szczęścia, w następnym meczu będzie lepiej. On wierzył w ten zespół i na boisku to potwierdzał, bo nie można zarzucić mu gwiazdorstwo, obijanie się, unikanie gry. Mimo skromnego wzrostu walczył o górne piłki (oczywiście w miarę możliwości), orał murawę wślizgami. Owszem hejterzy wypomną mu pokrzykiwanie na młodszych kolegów, ale po prawdzie kto ma ich ustawiać na boisku, podpowiadać? Moraś, Maran, Maradona (nie wiem czemu wałbrzyskie portale piszą Maradona przez dwa N?), Mały - był twarzą tego zespołu, tego klubu. Wiedział jak zjednać sobie kibiców - nie tylko postawą na boisku podczas meczu - ale zawsze podziękował kibicom za doping, obojętnie czy Górnik wygrał czy przegrał. I nie był to tylko obmyślony PR. Brał udział w spotkaniach z kibicami, a przede wszystkim aktywnie uczestniczył w akcjach
Marcin zawsze pamiętał o kibicach {foto.gonik1946.l]
charytatywnych, tak jak np Biało-niebieski Mikołaj (patrz zdjęcie). Podarował ze swoich zbiorów koszulki na aukcje, z których pieniądze szły albo na organizacje wyjazdów, albo na flagi albo na inne szczytne cele. Nie sposób również nie wspomnieć o treningach, które prowadził Marcin m.in. z młodzieżą Gwarka Wałbrzych. Morawski gdy nie grał, wspomagał kolegów z ławki trenerskiej i właśnie tam trzeba oczekiwać kolejnego etapu przygody z Górnikiem.
Jeśli wierzyć Arturowi Szałkowskiemu z portalu walbrzych.naszemiasto.pl trener Jaworski miał pretensje do Kapitana Górnika o brak umiejętności budowania odpowiedniej atmosfery w szatni. Ciekaw jestem kto teraz pociągnie zespół za sobą, kto lepiej od niego zagra prostopadłą piłkę do napastników, kto wrzuci piłkę z rogu... Najprawdopodobniej zarząd chce zejść z kosztów i pozbyć się jednego z najlepiej opłacanych graczy lub istnieje konflikt pomiędzy graczem a trenerem. Jaka jest prawda? Nie ma co prawda ludzi niezastąpionych, ale przed Górnikiem piekielnie ciężki sezon, w którym zabraknie również najprawdopodobniej Bartkowiaka, niewiadomą jest Zinke i Morawski z całą pewnością podołałby trudom kolejnego sezonu. Nowym kapitanem będzie zapewne Damian Jaroszewski, za rozgrywanie weźmie się Wepa z Moszykiem lub ulubieńcem Jaworskiego Sobczykiem(?).
Marcin Morawski był symbolem wałbrzyskiego Górnika, dał wiele zespołowi i może jeszcze dać na boisku i poza nim. Rezygnację z jego usług uważam za błąd nie tylko sportowy, ale i marketingowy klubu. Potrafiła wykorzystać to PWSZ, kiedy to Maran był kluczowym graczem medalistów AMP. Klub, który organizacyjnie wciąż ewaluuje mocniej powinien postawić na marketing, by zapełnić trybuny Stadionu 1000-lecia. Zwłaszcza, że w porównaniu z innymi ligowymi obiektami jest archaiczny, niefunkcjonalny. Kto był najbardziej rozpoznawalną do tego celu twarzą zespołu jak nie Marcin? Kto mógłby gościć na banerach, "dać twarz" różnym kampaniom? Jeszcze tydzień temu odpowiedź byłaby oczywista.
Co teraz będzie robił Marcin? Sam zaprzecza przenosinom do Bytowa, ale chętnych na jego piłkarskie usługi zapewne nie zabraknie. Szkoda, że nie będzie póki co zespół z Ratuszowej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz