poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Zmiennicy pokonują Bielawiankę.

Część kibiców udających się samochodami na sobotni mecz Górnika Wałbrzych z Bielawianką Bielawa spotkała przykra niespodzianka, bowiem policja uniemożliwiała wjazd w ulicę Ratuszową i Piasta tłumacząc, że jest "wielki mecz". Przyjazd grupy kibiców gości, których była ponad setka spowodował mobilizację nie tylko służb porządkowych, ale i fanatyków Górnika. Wiadomo, że obie grupy fanów nie pałają do siebie zbytnią sympatią - dlatego też przez całe spotkanie mieliśmy festiwal bluzgów i przekleństw, poza tym służby porządkowe, oprócz problemów z wjazdem na ww. ulice (części kibicom udało się podjechać na przybasenowy parking, wg jakiego klucza byli wpuszczani - niewiadomo), przykrą niespodzianką dla wałbrzyskich kibiców było wyłączenie wyjścia od strony ul. Ratuszowej. Po meczu kilkaset osób musiało opuścić jednym wyjściem od strony hotelowego parkingu. Taka sytuacja na Stadionie 1000-lecia nie miała miejsca pierwszy raz, organizacyjnie, niestety, klub jeszcze nie jest przygotowany na mecze z większą ilością osób połączoną z przyjazdem zorganizowanej grupy sympatyków gości. Pod Chełmcem podobnych sytuacji należy się spodziewać podczas wizyty Śląska II Wrocław (choć możliwe, że zabraknie kibiców gości) i Piasta Nowa Ruda.
Otoczka wokół meczu przypominała, że jest to mecz derbowy, oba zespoły z wałbrzyskiego okręgu ubiegły sezon w czołowej piątce, a bielawianie na najniższym stopniu podium. Co więcej, dwukrotnie ograli wałbrzyszan po 1:0. Mecz w Bielawie zapamiętany został z dyskusyjnie podyktowanego oraz nietypowo wykonanego karnego przez Mateusza Kuriatę, natomiast wiosenne zwycięstwo w Wałbrzychu stanowi do dnia dzisiejszego jedyną porażkę Górnika pod wodzą Jacka Fojny. Latem Bielawianka zmieniła nieco oblicze - odeszli przede wszystkim zagraniczni zawodnicy, którzy stanowili siłę ofensywną - Brazylijczycy Murilo i Marcos łącznie strzelili 22 gole. W ich miejsce latem pozyskano młodych zawodników, głównie z drużyny juniorów Lechii Dzierżoniów, która rywalizowała w DLJ z wałbrzyszanami. Ligowa premiera dla podopiecznych Piotra Pietrewicza była mocnym szokiem - beniaminek Orzeł Prusice rozgromił Bielawiankę na jej boisku aż 5:0! Była to pierwsza tak wysoka domowa klęska od kwietnia 2015, gdy w 3.lidze Polonia-Stal Świdnica wygrała różnicą 5 goli. W 2.kolejce Bielawianka ograła groźnego Sokoła z Marcinkowic 2:0 i w bojowych nastrojach przyjechała do Wałbrzycha. Niestety, humory popsuł uraz Mateusza Kuriaty na przedmeczowej rozgrzewce i w jego miejsce wskoczył Dawid Wasilewski. Z kolei Jacek Fojna po raz trzeci w tym sezonie postawił na ten sam zestaw nazwisk w wyjściowej jedenastce.
Pierwsza połowa toczyła się pod znakiem lekkiej przewagi miejscowych, którzy jednak nie mogli przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę gości. Bielawianka w swojej pierwszej groźnej akcji mogła tymczasem cieszyć się z bramki. Rzut wolny w wykonaniu Macieja Rakoczego, błędy w kryciu obrońców Górnika, wybiegającego z bramki Jaroszewskiego ubiega Daniel Chmielewski, który głową posyła piłkę w poprzeczkę. Dopiero w 27 minucie mieliśmy pierwszy celny strzał w wykonaniu gospodarzy! Pięć minut później z rzutu wolnego ładnie uderzył Damian Chajewski, ale piłkę odbił Łukasz Malec, a nieudolnie dobijający strzał Mateusz Krzymiński był na spalonym. Wałbrzyszanie coraz groźniejsi byli tuż przed końcem I połowy, ale Malec broni strzał z dystansu Szymona Tragarza oraz z ostrego konta Jana Rytko. W ostatniej minucie niespodziewanie mógł bramkarza zaskoczyć Mateusz Sawicki, którego ni to strzał ni to dośrodkowanie odbiło się od słupka.
W drugiej połowie meczu oglądaliśmy już całkiem odmieniony zespół gospodarzy. Bezproduktywnego Dominika Woźniaka zastąpił Miłosz Rodziewicz. Górnik wyraźnie przyspieszył grę, z dystansu mocno i celnie uderzył w 53 minucie Michał Oświęcimka. 10 minut później obrońca Bielawianki wybija uderzenie głową Dariusza Michalaka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W 71 minucie na boisku zameldował się Mateusz Sobiesierski, który jak się później okazało, odmienił losy meczu. Na kwadrans przed końcem meczu Tragarz przejął piłkę na własnej połowie i zagrał do Chajewskiego, który prostopadłym podaniem uruchomił na prawej stronie właśnie Sobiesierskiego.
Mateusz Sobiesierski otwiera wynik meczu z Bielawianką.
[foto: walbrzyszek.com]
Sopel wykorzystał sytuację sam na sam z Malcem i Górnik objął prowadzenie 1:0! Bramka spowodowała, że sektor kibiców gości ucichł, a głośniej zrobiło się wśród sympatyków wałbrzyszan. Nie minęły cztery minuty i praktycznie było po meczu. Ponownie akcję zainicjował Tragarz, który zagrał na lewej stronie do Krzymińskiego. Dokładne zagranie na bliższy słupek znakomicie wykorzystał Miłosz Rodziewicz, który mimo asysty obrońcy zdołał posłać futbolówkę do siatki.
Bielawianka przeprowadziła kolejne zmiany, ale nie przyniosły spodziewanego efektu. W Górniku zaś szansę debiutu otrzymał 19-letni Jan Jakacki. Syn byłego prezesa Górnika ostatnie lata spędził w Małopolsce, gdzie terminował w Akademii Piłkarskiej Profi Zielonki założonej przez byłych reprezentantów Polski - Andrzeja Niedzielana i Arkadiusza Radomskiego, a ostatnio grał Popradzie Rytro, który spadł z małopolskiej 4.ligi. W doliczonym czasie gry żółtą kartkę zobaczył Jan Rytko, choć za bezsensowne szukanie rewanżu na rywalu mógł oglądnąć czerwoną. Trzeci mecz sezonu i drugie napomnienie - Janek cierpliwie śrubuje swój klubowy rekord w ilości kartek. Kilkadziesiąt sekund później uderzył za pola karnego i piłka odbiła się od słupka. Goście w drugiej odsłonie wyraźnie ustępowali wałbrzyszanom, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. Trzy punkty zapewniły trafienia rezerwowych. W przypadku Mateusza Sobiesierskiego jest to drugi z kolei mecz, w którym wchodzi z ławki i trafia do bramki rywala. W klasyfikacji snajperów jokerów Sopel ma 2 trafienia, tyle co Grzegorz Tomasiuk z Piasta Żerniki, więcej od nich strzelił w roli zmiennika tylko  Kamil Vacek (Śląsk II) - 3.
Po 3 kolejkach 4.ligi w grupie wschodniej lideruje tercet Śląsk II - Górnik - MKP Wołów. Wrocławianie, podobnie jak wałbrzyszanie, nie kryją ambicji trzecioligowych. Zespół Piotra Jawnego nie będzie mógł liczyć na wsparcie Czecha Kamila Vacka, który rozwiązał w końcu kontrakt ze Śląskiem, ale poza grupą młodych zawodników ogranych czy to w rezerwach czy w CLJ są zawodnicy z I zespołu dochodzący do formy. Niebawem być może w Śląsku II zagra Michał Bartkowiak, którego we Wrocławiu mają odbudować piłkarsko. MKP Wołów, który niespodziewanie się utrzymał w lidze wykorzystuje maksymalnie atut własnego boiska - 3 mecze i tyleż wygranych. Martwi dolna część tabeli - wśród ośmiu ostatnich zespołów, aż 7 jest z okręgu wałbrzyskiego. Na dziś jedynie Górnik Wałbrzych jest w górnej połowie stawki.

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Sokół z Wielkiej Lipy ponownie upolowany

Wałbrzyskim kibicom nazwa Ludowego Klubu Sportowego "Sokół" Wielka Lipa niewiele mówi. Ot kolejny przeciwnik - meteor, bez większych tradycji, lada chwila zabraknie finansów na tak wysoki szczebel, odejdą zawodnicy i drużyna wróci do niższych klas. Tymczasem Sokół to zespół, który ósmy sezon z rzędu grać będzie w czwartej lidze dolnośląskiej! Lepszym rezultatem pod tym względem może pochwalić się jedynie Orkan Szczedrzykowice. Wielka Lipa to wieś położona 5 km od Obornik Śląskich, zamieszkana przez niecałe 5 setek mieszkańców - dla porównania podwałbrzyską Strugę zamieszkuje dwukrotnie większa ilość ludzi.
Stadion Sokoła znajduje się na rogatkach wsi, a infrastruktury może pozazdrościć zdecydowana większość drużyn z miejscowości o prawach miejskich. Jest i parking dla samochodów, boczna płyta treningowa, wreszcie główna arena zmagań czwartoligowców - murawa to piękny zielony dywan, wokół schludne ogrodzenie, szatnie umiejscowione pod krytą trybuną dla setki widzów. Rzadko się zdarza, by siedziska dla kibiców były tapicerowane, szkoda, że miejscowi kibice w ogóle nie dbają o nie, zostawiając po meczu sporą ilość na nich pozostałości po słoneczniku czy papierosach. Na przeciw trybuny znajdują się ławki rezerwowych przedzielone funkcjonalnym zegarem wyświetlającym czas, wynik i nazwy drużyn. Ile tygodni temu pisano o zegarze na wałbrzyskim Stadionie 1000-lecia? Póki co, byłe miasto wojewódzki może zazdrościć zegara podobornickiej wsi...
Sokół w swojej historii czwartoligowych występów dwukrotnie otarł się o awans do 3.ligi. W 2015 i 2016 zajął odpowiednio trzecie i drugie miejsce, natomiast po podziale na grupy wschodnią i zachodnią - 10 i 8. Bieżący sezon rozpoczął od remisu z imiennikiem z Marcinkowic 2:2 tracąc bramkę, za tym samym dwa punkty w doliczonym czasie gry. Motorami napędowymi drużyny są doświadczeni zawodnicy: blok defensywny trzyma w ryzach wysoki Michał Sudoł, który przeciwko wałbrzyszanom grał już w 5 różnych klubach (Motobi Kąty Wrocławskie, AKS Strzegom, Czarni Żagań, MKS Kluczbork, Polonia-Stal Świdnica), obok gra 22-letni Mateusz Wojtyło, były gracz rezerw Zagłębia Lubin, a także Piasta Żmigród, w pomocy bracia Michał i Jakub Wróblowie, kapitanem jest Mateusz Janas, były gracz Ślęzy Wrocław czy Foto-Higieny Gać, wreszcie w ataku Kamil Pyzłowski - 33-letni napastnik. Ciekawostką jest fakt, że w trzecim ligowym pojedynku Sokoła z Górnikiem w bramce zespołu z Wielkiej Lipy stał trzeci bramkarz. Karol Frątczak latem dołączył do klubu z Mirkowa.
Jacek Fojna poprzednią wizytę w Wielkiej Lipie udanie wspomina, bowiem odniósł tam zwycięstwo 2:1 (0:1) - na bramkę Kamila Pyzłowskiego wałbrzyszanie odpowiedzieli trafieniem Marcina Smoczyka, a komplet punktów zapewnił Mateusz Sobiesierski w doliczonym czasie gry. Takich emocji przed meczem na pewno się nie spodziewał, bowiem Górnik był murowanym faworytem pojedynku, choć jego przebieg nie wskazywał na łatwe zwycięstwo. W porównaniu z meczem z 1.kolejki przeciwko Orłowi Ząbkowice Śl. Fojna desygnował do gry identyczną jedenastkę. Na ławce zabrakło kontuzjowanego Pawła Tobiasza, ale pojawili się za to Sobiesierski, Rodziewicz i Orzech.
Początek meczu musiał zadowolić najwybredniejszych koneserów futbolu, bowiem tempo akcji było naprawdę imponujące. Już w 2.min. zapachniało niespodzianką, gdy nieporozumienie Wepy z Jaroszewskim o mały włos nie wykorzystałby Michał Wróbel - strzał minął bramkę. W odpowiedzi z dystansu, również niecelnie strzelają Chajewski, Wepa, a uderzenie Sawickiego Frątczak wybija na rzut rożny. To wszystko się działo zanim zegar nie wskazał 6 minuty meczu!
Rzut karny Michała Wróbla - 1:0
W 15 minucie po błędach defensywy gości w pole karne przedziera się Michał Wróbel, którego w kleszcze biorą stoperzy Górnika. Decyzja kłodzkiego sędziego nie może być inna niż rzut karny. Sam poszkodowany postawił piłkę na wapnie i pewnym strzałem pokonał Jaroszewskiego, który był bliski odbicia strzału. Dla 36-letniego Wróbla był to czwarty gol w 15 meczu przeciwko Górnikowi - wcześniej trafiał do siatki w barwach Inkopaksu Wrocław i Czarnych Żagań. Po stracie bramki wałbrzyszanie nie rzucili się do szaleńczych ataków, ale spokojnie budowali akcje, które z kolei dość łatwo rozbijali defensorzy gospodarzy. Górnik raził niedokładnością przy decydującym ostatnim podaniu, jedynym zagrożeniem były uderzenia z dystansu, które mijały bramkę Sokoła. Z czasem przewaga Górnika była coraz większa, a tymczasem bramkę zdobywają miejscowi. Prawym skrzydłem znowu Michał Wróbel poradził sobie z obrońcami, zagrał wzdłuż końcowej linii, a pozostawiony bez opieki Kamil Pyzłowski nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Końcówka I połowy to nieco szybsza gra wałbrzyszan, która przynosiła kolejne, niewykorzystane szanse. Sędzia nie dał się nabrać na próby wymuszenia rzutu karnego przez Sawickiego i Woźniaka. O ile do pierwszej bramki pretensje do arbitra mieli gospodarze, to później goście. Podobnie jak w pierwszym meczu, również w Wielkiej Lipie, boczni pomocnicy zamienili się skrzydłami. Szymon Tragarz na lewej stronie ośmieszył rywala, wbiegł w pole karne i zagrał do Damiana Chajewskiego, który nie mógł spudłować z metra do pustej bramki. Do przerwy Sokół prowadził 2:1, ale mając w pamięci przebieg ostatniej rywalizacji pomiędzy obiema drużynami śmiało można było obstawiać emocje bramkowe w drugiej odsłonie.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza - od mocnego uderzenia gospodarzy. Znów zawahanie się obrońcy, Michał Wróbel wychodzi sam na sam i tylko wybieg Damiana Jaroszewskiego ratuje gości od utraty bramki. Górnik głównie atakował skrzydłami, w środku sporo napracował się Dominik Woźniak toczący fizyczne boje z Sudołem czy równie mocno zbudowanym Bartłomiejem Ożgą. W 55 min. sędzia odgwizdał faul na popularnym Zibim, piłkę lekko musnął Chajewski, a Michał Oświęcimka mocnym uderzeniem wyrównuje stan meczu na 2:2.
Tak padł wyrównujący gol Michała Oświęcimki.
Piłkarskiej jakości było więcej po stronie wałbrzyszan, ale Sokół miał swoje szanse dzięki niepewnej postawie defensywy Górnika. Najsłabszym ogniwem był Marcin Smoczyk, który pod presją gubił się. Przy rzutach rożnych niczym wmurowany w linię bramkową stał Damian Jaroszewski, co powodowało, że po dośrodkowaniach robiło się naprawdę gorąco pod wałbrzyską bramką. Jaroszewski zresztą o mały włos nie sprezentował bramki Sokołowi, gdy wybił piłkę, którą na linii pola karnego przejął Pyzłowski. Na szczęście popularny Pyza zmarnował znakomitą okazję. W odpowiedzi ładny rajd przeprowadził prawą stroną Jan Rytko, którego ni to dośrodkowanie ni to strzał z najwyższym trudem wybił Karol Frątczak. W 67 minucie Dominik Woźniak huknął z linii pola karnego w poprzeczkę. Trener Fojna przeprowadza zmiany - na boisku meldują się Sobiesierski, Rodziewicz i Młodziński. Akcje gości są coraz składniejsze, a gospodarze jakby mieli coraz mniej sił. Wreszcie na kwadrans przed końcem dynamiczne wejście Michała Oświęcimki, uderzenie broni Frątczak, ale dobitka Sobiesierskiego ląduje pod poprzeczką. 2:3 i po raz kolejny Sopel świętuje zdobycie gola w Wielkiej Lipie. Gospodarze szukają jeszcze wyrównania - po zmianie kapitana rezerwowy Suppan ma zabezpieczyć tyły, a wysuniętym napastnikiem zostaje rosły stoper Michał Sudoł. Obrona Górnika gra jednak uważnie, aż wreszcie już w doliczonym czasie gry po wykopie Jaroszewskiego z obrońcami Sokoła walczą Sobiesierski z Rodziewiczem. Mateusz w starciu z Suppanem pada i arbiter dyktuje druga tego dnia jedenastkę. Niezawodny przy takich okazjach jest Dariusz Michalak, który pewnym strzałem ustala wynik meczu na 4:2 dla gości!
Dariusz Michalak z 11 metrów: Sokół - Górnik 2:4
Wynik sugeruje łatwe zwycięstwo wałbrzyskiego faworyta, ale ono nie przyszło łatwo. Sokół postawił momentami mocne warunki, co prawda w środku pola dość łatwo wałbrzyszanie operowali piłką, ale uważna gra w obronie sprawiła, że Górnik nie potrafił stworzyć sytuacji strzeleckiej. Przyspieszenie gry, szukanie kombinacji, prostopadłych podań dało szybko efekty. Problemy z wynikiem to efekt przede wszystkim niefrasobliwości w defensywie. Przy lepiej nastawionych celownikach Pyzłowskiego i Wróbla Sokół powinien zapewnić sobie przewagę, którą goście by nie odrobili. Mimo zwycięstwa sztab trenerski wałbrzyszan ma materiał do przemyśleń.
Mecz oglądała spora liczba widzów, zdaniem miejscowych takiej ilości nie było od dawna. Byli fani futbolu z Wałbrzycha, zabrakło szalikowców, na przybycie których była przygotowana policja.

sobota, 18 sierpnia 2018

20 lat temu: Górnik wycofuje się z 2.ligi

W zgodnej opinii rok 1998 to czas, kiedy skończył się futbol w Wałbrzychu na dobrym poziomie na szczeblu centralnym. Wycofanie z rozgrywek drugiej ligi, czy zaplecza dzisiejszej ekstraklasy, po najlepszym od wielu lat sezonie było rzuceniem betonowego koła dla pływającego, którego pociągnęło go głęboko pod wodę i do dnia dzisiejszego nie udało się odbudować ówczesnej pozycji w hierarchii krajowej piłki nożnej. Był to historyczny krok w tył, bowiem w historii piłki nożnej w powojennym Wałbrzychu po raz pierwszy miasto nie miało zespołu w trzech najwyższych klasach rozgrywkowych...
Ostatni mecz na drugim szczeblu rozgrywek na murawie Stadionu 1000-lecia rozegrano 6 czerwca 1998, Górnik podejmował Wartę Poznań i był popisem Jacka Sorbiana, który dwoma trafieniami po przerwie odwrócił losy meczu - 2:1 (0:1). Spotkanie w upale oglądało trzystu widzów, którzy nie spodziewali się, że przez ponad dwie dekady nie doczekają meczu z udziałem wałbrzyskiej drużyny na tak wysokim szczeblu. Skromna, jak na ten sezon, liczba kibiców wynikała głównie z faktu rozczarowującymi wynikami Górnika. Po ograniu Śląska Wrocław przy rekordowej frekwencji biało-niebiescy przegrali w Namysłowie i w ciągu dwóch minut roztrwonili dwubramkową przewagę w meczu z Zawiszą. Kto by nie chciał przeżywać dziś takich rozczarowań?
Zespół prowadzony przez Grzegorza Kowalskiego (dziś trener Ślęzy Wrocław) finiszował na 7.miejscu. Szkoleniowiec sam ostrożnie wypowiadał się o swojej przyszłości, że nie wie czy będzie pracował w Wałbrzychu - wyniki, a przede wszystkim efektowna gra zwróciły uwagę możniejszych klubów ze Śląskiem Wrocław na czele, który już zimą kusił go. Pod znakiem zapytania stanęła gra przy Ratuszowej wypożyczonych z Zagłębia Lubin bramkarza Jacka Banaszyńskiego i obrońcy Dymitrija Nazarowa - ówczesne przepisy nie pozwalały na ponowne wypożyczenie i gra pod Chełmcem wiązała by się z płatnym transferem definitywnym. Odejść chciał Rafał Klajnszmit. Emil Nowakowski przebąkiwał o powrocie do Włoch,który jasno postawił sprawę wałbrzyskim działaczom - albo gra o awans do I ligi lub wyjeżdża do Italii. Generalnie z całej kadry I zespołu kontrakty w większości kończyły się z dniem 30.06.1998 - wyjątkiem byli: kapitan zespołu Krzysztof Radziemski, Piotr Borek, Jarosław Solarz, Radosław Matuszak, Paweł Murawski, Dariusz Zawalniak, Janusz Jelonkowski, których umowy obowiązywały jeszcze 12 miesięcy.
W piątek 3 lipca doszło do Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Sportowej Spółki Akcyjnej "Górnik". Jednym z punktów w porządku obrad znalazł się wniosek zarządu o ...likwidację drugoligowej drużyny! Prezes Włodzimierz Kwaśniewski nie dopuszczał w mediach myśli o wycofaniu zespołu, zwłaszcza po tak udanym sezonie. Sytuację finansową miała uratować sprzedaż kilku zawodników oraz 4 działek gruntowych należących do spółki.
Kwaśniewski w wywiadzie z Bogdanem Skibą dla Tygodnika Wałbrzyskiego, stwierdził, że bieżących kłopotów klub nie ma, wszystko wypłaca na bieżąco, problem jest z planowaniem przyszłości. Zabezpieczenie finansów do końca sezonu  97/98 to przede wszystkim środki z transferu Piotra Włodarczyka do Legii i te co wnieśli udziałowcy powołanej jesienią 1997 SSA. Zaplanowane przychodzy (m.in. z biletów) nie pokrywały bieżących wydatków, więc klub "przejadał" kapitał akcyjny. Klub szukał inwestora z regionu i spoza Dolnego Śląska. Wreszcie pada pytanie o konkrety - ile klub potrzebuje, by normalnie funkcjonował w 2.lidze (dziś to pierwsza). Prezes Kwaśniewski odpowiada: 80-100 tysięcy złotych miesięcznie. Wspomniał o sponsoracie, odpowiedniku dzisiejszego Klubu 100, czyli darowizn stu firm po tysiąc złotych. W zarządzie funkcjonowała złota karta członkowska - za 100 złotych/miesiąc można korzystać z basenu, sauny, sprzętu sportowego. Szpilkę wbił władzom miasta, które przyznały dotację klubowi w wysokości zaledwie 6 tysięcy,choć naliczono aż 150 000 podatku za nieruchomości.
Trener Kowalski, wysoko oceniony przez zarząd,  swoje odejście z Wałbrzycha uzależniał jedynie w przypadku sprawdzenia się najczarniejszego scenariusza. Jednak w wywiadzie dla Słowa Sportowego oceniał swoje szanse na pozostanie w Górniku na 30%. Przygotował plan przygotowań - ze startem treningów 24 czerwca i zaplanowanym obozem od lipca w Słubicach. Jednak uważnie śledzący wydarzenia w klubie Kowalski szybko zdecydował się na ofertę ze Śląska Wrocław. Zespół objął duet Ryszard Mordak - Wiesław Walczak, w klubie również zabraknie Banaszyńskiego i Nazarowa, Jacek Sobczak wypożyczony do tej pory do BKS Bolesławiec wykupiony został przez Górnika Polkowice, wśród nabytków wymienia się jedynie niedawnych juniorów, którzy zostali czwartą drużyną w kraju.
15 lipca drugie spotkanie zarządu SSA Górnik, gdzie miało być  wyjaśnione dalsze losy drugoligowej drużyny. Akcjonariusze mają ograniczone możliwości finansowe, wiadomo, że ciężko będzie utrzymać niedawną kadrę. Zarząd pod głosowanie przedstawi trzy warianty na przyszłość drużyny seniorów:
1) niezgłoszenie drużyny do rozgrywek 2.ligi, co wiąże się automatycznie z degradacją o dwie klasy niżej,
2) likwidacja zespołów seniorów  -rozpoczęcie gry od szczebla klasy okręgowej, gdzie spadła druga drużyna,
3) gra w 2.lidze z mniejszym budżetem przy równoczesnej likwidacji zespołu rezerw.
Paradoksalnie wobec złej sytuacji finansowej przeprowadzony był remont Stadionu 1000-lecia: drenaż murawy, instalacja krzesełek, nie doszło do zapowiadanego zadaszenia części trybun oraz instalacji nowego zegara. Remont był możliwy dzięki dotacjom z UKFiT i Totalizatora Sportowego.
O ile w lokalnych mediach najczęściej wypowiadał się Włodzimierz Kwaśniewski to po decyzji o wycofaniu się "twarzą klęski" został wiceprezes zarządu Piotr Ek. Dla katowickiego Sportu tłumaczy:
Miniony sezon miał być promocją klubu na zewnątrz. (...) Środki na funkcjonowanie klubu się wyczerpały i praktycznie nikt nie wyraził zainteresowania dalszym finansowania klubu. Wysłaliśmy ponad sto pism proponujących współpracę. (...)W bilansie brakowało nam 90 tys., kiedy spotkaliśmy się wczoraj, po dwóch tygodniach kwota zmalała do 14 tysięcy. (...) To nie jest tak, że w ciągu kilku minut "spuściliśmy" klub z drugiej ligi. Oczywiście mogliśmy przystąpić do rozgrywek, pograć miesiąc, może dwa, ewentualnie skończyć rozgrywki w kompromitującym stylu. Czy to ma sens? Wczoraj zgłosiliśmy zespół do 4.ligi z głęboką wiarą, że za rok będziemy w trzeciej. Taki sam efekt byłby również w przypadku, gdybyśmy jesienią grali w drugiej lidze.
W Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich redaktor Robert Radczak w analizie upadku zwrócił uwagę na brak zainteresowania podczas obowiązującej kadencji Rady i Zarządu Miasta Wałbrzycha. Wycofanie piłkarskiego Górnika to kolejny rozpaczliwy krok sportowych działaczy po rozpadzie jednej z najlepszych z kraju grupy kolarskiej, czy upadek drużyny koszykarzy grających pod szyldem Aspro Śnieżki Świebodzice. Z kolei prezes Kwaśniewski szukał winy w ... legendzie wałbrzyskiej piłki, czyli osobie Horsta Panica. Trenujący wówczas Vartę Namysłów miał zdaniem Kwaśniewskiego zdecydować się na wykupienie Jacka Sorbiana co dało by zastrzyk finansowy Górnikowi w wysokości 150 tysięcy - a właśnie tyle zabrakło, by spiąć budżet na grę w drugiej lidze na cały sezon. Panic zdecydował się na Jacka Cieślę.
Zarządowi nie udało się również sprzedać działek gruntowych, ale czy faktycznie był na ten ruch zdecydowany? Bardzo rozgoryczeni byli sami piłkarze, którzy zostali na przysłowiowym lodzie kilkanaście dni przed inauguracją nowych rozgrywek. Od razu po hiobowej wieści sami zaczęli wydzwaniać po klubach. Zbigniew Wójcik trafił do Zagłębia Lubin, gdzie nie udało się z kolei zaczepić Hubertowi Łukasikowi i Januszowi Jelonkowskiemu, którzy ostatecznie trafili do drugoligowego klubu w Jeleniej Górze. Nie udało się zmienić barw klubowych Jarosławowi Solarzowi (zgłosił akces do Lechii Zielona Góra), Piotrowi Borkowi (Górnik Polkowice) i Pawłowi Murawskiemu (Ravia Rawicz), Jacek Sorbian, który nie przeszedł testów w Widzewie Łódź ostatecznie dołączył do JKP Jelenia Góra. Wiceprezes Piotr Ek zapowiedział, że ci co pozostaną w klubie mogą liczyć na takie same pobory w czwartej lidze, co podczas gry w drugiej. Co więcej zapowiedział był gotów założyć się z dziennikarzami, że Górnik za trzy lata będzie ponownie grał w drugiej lidze...
Papier wszystko przyjmie, ale nie da się tak łatwo przekonać kibiców. Nikt już nie wierzył w deklaracje zarządu o rychłych awansach piłkarzy Górnika. Rozczarowanie było bardzo mocne, zwłaszcza, że w trakcie sezonu z klubu nie wypływały jakiekolwiek sygnały o problemach finansowych. Narracja po 15 lipca niebezpiecznie skierowała się w stronę Horsta Panica, który nie wziął do Namysłowa Sorbiana za potrzebną klubowi kwotę 150 000. W spotkaniach z zarządem grupy kibiców grzmiały: Panowie weźcie coś zróbcie z tym Wałbrzychem, by nie kojarzył się tylko z zamykaniem, wycofywaniem się, degradacją!
Mocno spadło morale piłkarzy, którzy nie spodziewali się najgorszego. Głosem drużyny był jej kapitan Krzysztof Radziemski, który nie krył rozczarowania decyzją zarządu SSA. Wielu stanęło przed dylematem - w ciągu kilku godzin podjąć decyzję, czy szukać innego klubu, gdzie praktycznie kadry są dopinane, czy pozostać w klubie i jeździć po czwartoligowych klubach, kiedy nie tak dawno biło się o ekstraklasę... Trudno znaleźć motywację w takiej sytuacji, ale koniec końców kadra czwartoligowego Górnika nie wyglądała tragicznie. Oprócz wymienionych wyżej zawodników odszedł Dariusz Zawalniak wypożyczony do Odry Opole. Podczas przygotowań do nowego sezonu
Górnik jeszcze przed eksodusem piłkarzy przegrał ze Śląskiem Wrocław (2:4 - gole Jelonkowskiego, Wójcika) i wygrał z Lechią Zielona Góra (2:1 - Zawadzki, Wójcik) oraz zremisował z Kem-Budem (zmieni wkrótce nazwę na Jeleniogórski KP) Jelenia Góra 0:0. Testowanymi byli bramkarze Kazach Sergazin i Jarosław Mordal (Ślęza), a także pomocnik Daniel Miecielica (Lechia Dzierżoniów). Po 15 lipca 1998, czyli w nowej rzeczywistości organizacyjnej zespół prowadzony przez duet Mordak - Walczak wzmocniony został przez niedawnych juniorów. Udanie zaprezentował się w pojedynkach z Górnikiem Polkowice (2:2), Kryształem Stronie Śląskie (7:0), Śląskiem Wrocław (0:2), Śląskiem II Kobierzyce (2:1). Niecały miesiąc później Górnik w Pucharze Polski ogrywa Odrę w Opolu 3:0...
Robert Radczak piszący również dla Słowa Sportowego zadał bardzo dobre pytania, które niestety do dziś nie znalazły odpowiedzi:
Po co było tworzyć spółkę, skoro nie było widoków na jej utrzymanie?
Dlaczego władze samorządowe po raz kolejny pozwoliły zginąć dobrze prosperującej w mieście dyscypliny sportu?
Dlaczego zarząd spółki działał opieszale i mało efektywnie w poszukiwaniu pieniędzy?
 Dlaczego marnotrawiono kapitał założycielski spółki?
Komu zależało na wycofaniu Górnika?

czwartek, 16 sierpnia 2018

Sezon ruszył, czas debiutów

Podczas letnich przygotowań w sparingach w zespołach występują zawodnicy aspirujący do gry w nowym zespole. O ile w najwyższych klasach rozgrywkowych nie robi się tajemnicy z nazwisk testowanych, to w niższych ligach najczęściej działacze ratują się terminem testowany. Najczęstszą wymówką jest obawa przed przechwyceniem danego zawodnika przez inny klub lub chęć ujawnienia dopiero po podpisaniu umowy. Z tego też powodu dopiero po starcie rozgrywek można zauważyć jakie transfery przeprowadziły zespoły niższych klas. Jak pokazali się wałbrzyszanie w nowych klubach?
Sebastian Surmaj zanotował udany sezon w trzecioligowych rezerwach Miedzi Legnica, latem testowany był przez ligowego rywala z Brzegu, ale jak dotąd pozostaje bez klubu. Trudno spodziewać się, że Stal nadal sprawdza popularnego Kakę,jak sugeruje skibasport.pl, bowiem rzadko się zdarza, by testy trwały ponad miesiąc. Na tym poziomie rozgrywek póki co pozostaje nam wałbrzyszanom kibicować Dawidowi Pakulskiemu z rezerwach Zagłębia Lubin (strzelił dwa gole Lechii Dzierżoniów), Kamilowi Mańkowski (Ślęza Wrocław) czy Dominikowi Radziemskiemu, który stracił miejsce w podstawowej jedenastce KS Polkowice. Szansę na grę w 3.lidze stracił 21-letni bramkarz Gracjan Błaszczyk, który wiosną awansował z 4.ligi z Foto-Higieną Gać, a latem dołączył do Polonii-Stali Świdnica.
Damian Migalski w AKS Strzegom.
[foto:e-legnickie.pl]
W 4.lidze debiut marzeń zaliczył w nowym klubie Bartosz Chabrowski. 2 efektowne gole w barwach Piasta Nowa Ruda zapewne dają do myślenia kibicom Górnika Wałbrzych, którzy kolejny sezon wypatrują skutecznego napastnika w swoim zespole. W świdnickim zespole nie zadebiutował jeszcze Błaszczyk, ale udało się to uczynić Filipowi Brzezińskiemu, który przy Ratuszowej grał w trzecioligowym sezonie 2016/17, a ubiegły sezon w MKS Szczawno Zdrój. Natomiast Nysę Kłodzko opuścił Wojciech Rzeczycki, który zdecydował się na wyjazd za granicę.
W grupie wschodniej kadrę przemeblował ubiegłosezonowy mistrz z Jędrzychowic. Apis opuścił m.in. duet z Wałbrzycha. O ile Marcin Gawlik stracił całą rundę z powodu kontuzji, to o Damianie Migalskim można śmiało napisać, że zagrał bardzo dobrą rundę. Latem wzmocnił AKS Strzegom, gdzie dołączył do znajomych z czasów gry przy Ratuszowej - trenera Roberta Bubnowicza, Marcina Morawskiego i Kamila Sadowskiego.
Wśród drużyn typowanych do czołowych miejsc w grupie wschodniej niejako z urzędu wymienia się Orkan Szczedrzykowice. Już wiosną zabrakło tam Rafała Majkę, którego namówił jeszcze do gry jego były kolega z boiska Piotr Przerywacz. Oboje grali razem w Zagłębiu Lubin i Górniku Wałbrzych, a teraz spotkają się w Kuźni Jawor grającej w legnickiej okręgówce, którą latem objął w roli szkoleniowca Przerywacz.
W wałbrzyskiej klasie okręgowej sporo się pisało o nowym sponsorze MKS Szczawno Zdrój. Nowy trener Tomasz Poros kojarzony jest w regionie głównie z asystentury u Jerzego Cyraka w Górniku Wałbrzych (spadek z 2.ligi) oraz nieudanego epizodu w Piaście Nowa Ruda, gdzie pożegnano go bez żalu po kiepskim początku sezonu w 4.lidze (2016/17). Poros obecny sezon zaczął od 2 niepowodzeń. A kadrę wzmocniło kilku zawodników, którzy uczyli się gry w Górniku: o miejsce w bramce rywalizować będą Radosław Brzeziński (ostatnio Czarni Wałbrzych) i Bartłomiej Ziobro, który wypożyczono od czwartoligowca, podobnie jak Jakuba Jędrasa, Damiana Olejnika, Piotra Rojka, po spadku z ligi z Karoliną wrócił Wojciech Pyda, Dawid Wodnicki przeszedł z Sudetów Dziećmorowice, a Michał Starczukowski z WKS Wierzbice.
Po spadku z 4.ligi Górnik Boguszów-Gorce opuścił nie tylko trener Siczek, ale i kilku zawodników. Najciekawszym transferem jest przejście bramkarza Marcina Jaskółowskiego do ligowego rywala Victorii Tuszyn, którą prowadzi były uczestnik mundialu z 2002 roku Paweł Sibik. Do Górnika z kolei wrócił po wypożyczeniu Dawid Murat, który nie przekonał Jacka Fojny,by przedłużyć wypożyczenie.
W bieżącym sezonie iście wałbrzyską ligą jest zapewne I grupa A klasy, gdzie jest aż pięć zespołów z samego Wałbrzycha. Dodając do tego aż dwóch spadkowiczów z klasy okręgowej to rywalizacja w tym sezonie zapowiada się bardzo interesująco. Już w pierwszej kolejce doszło do pierwszych derbów miasta w siódmej lidze - przy Dąbrowskiego Czarni ulegli Górnikowi Nowe Miasto 2:3.
Na stadionie kojarzonym głównie z Zagłębiem w pierwszych derbach
Wałbrzycha w sezonie 18/19 Czarni ulegli Górnikowi z Nowego Miasta.
Goście wystąpili wzmocnieni powrotem Mateusza Wroczyńskiego (choć wg Bogdana Skiby miał już nie grać...), który wiosną grał w 4.lidze, ba nawet zdobył bramkę w meczu Górnika Wałbrzych z Orłem Ząbkowice Śl. (3:2). Popularny Papaj niczym szczególnym się nie wyróżnił, a bramkę zdobył dobijając swoje uderzenie z rzutu karnego. Z kolei zespół gospodarzy, Czarnych, poprowadził pierwszy raz w roli szkoleniowca Leszek Derewecki, który zmienił w tej roli Marka Żamojcina prowadzącego zespół przez 12 lat. Oprócz powrotu kilku starszych zawodników debiutował Filip Arski, który swego grywał w drużynie juniorów Górnika Wałbrzych z Bronisławskim, Surmajem, Woźniakiem, Sobiesierskim czy Młodzińskim.
W Orle Lubawka, któremu nie pomogła aneksja piłkarzy z wycofanego zimą Białego Orła Mieroszów, jesienią w kadrze będzie dwóch 30-letnich wychowanków Górnika/Zagłębia Wałbrzych,  który opuścili spadkowiczów z 4.ligi - Rafał Grzelak przybył z Górnika Boguszów-Gorce, a Tomasz Szyszka z Karoliny Jaworzyna Śląska. W Unii Starej Bogaczowice ponownie zagrają bracia Bartosz i Tomasz Sobotowie, którzy porzucili (na jak długo?) granie w Austrii.KS Walim pożegnał Kamil Śmiałkowski, ale za to dołączyli niedawni czwartoligowcy w osobach Kamila Drąga (Górnik Wałbrzych) i Artur Słapek (Karolina Jaworzyna Śl.). Wciąż gra w Walimiu i celnym uderzeniem z karnego rozstrzygnął o awansie w PP OZPN w meczu z Czarnymi 49-letni Robert Rzeczycki.
Victoria Świebodzice po zanotowaniu dwóch kolejnych spadków, chce w końcu zatrzymać seryjne porażki. Nowym trenerem został były wychowanek Górnika/Zagłębia Wałbrzych 36-letni Daniel Gandera, którego można zobaczyć również na boisku. Odkurzył innego wychowanka klubu z Ratuszowej Mariusza Antasa - dobrze zapowiadającego się juniora, który w seniorach grał jedynie w Szczawnie Zdrój. W bramce pewność ma zapewnić Damian Michno ostatnio grający w czwartoligowych Sudetach Giebułtów, a już w pierwszym meczu na listę strzelców wpisał się Jakub Namlik (ostatnio Zagłębie Wałbrzych).
Jeśli chodzi o inne grupy A klasy to robią wrażenie wzmocnienia Ślęży Ciepłowody, gdzie grać będzie Wojciech Ciołek.Syn legendy wałbrzyskiego futbolu po wielu latach gry w drużynach okręgu wrocławskiego (GKS Kobierzyce, Sokół Wielka Lipa, Orzeł Sadowice, Polonia Środa Śląska) już w 1.kolejce wpisał się na listę strzelców w meczu z PUO Wiśniowa, gdzie z kolei grającym trenerem jest Tomasz Idziak. On z kolei w czerwcu pożegnał się z Karoliną Jaworzyna Śląska, którą wprowadził do 4.ligi. Ciekawostką jest zmiana barw klubowych przez Pawła Raka, który w ciągu 2 ostatnich sezonów strzelił blisko setkę bramek dla LKS Gilów, a obecnie gra w Unii Złoty Stok.

wtorek, 14 sierpnia 2018

Udana inauguracja

Jacek Fojna obejmując drużynę seniorów Górnika Wałbrzych debiutował na Stadionie 1000-lecia z zespołem prowadzonym przez Tomasza Oleksego. Minęło pół roku i debiut w roli szkoleniowca nowej ekipy zaliczał Oleksy - również przy Ratuszowej, również przeciwko podopiecznym Fojny.
Premierowe mecze sezonu są zwykle niewiadomą - mimo zmian personalnych, kilkunastu jednostek treningowych, rozegranych sparingów, często bój o ligowe punkty weryfikuje wielu zawodników wyróżniających się w meczach bez stawki. W historii ligowych spotkań Górnika z Orłem Ząbkowice Śląskie gościom ani razu nie udało się wygrać pod Chełmcem, choć wiosną było naprawdę blisko. Latem ząbkowiczanie pożegnali się z kilkoma podstawowymi zawodnikami, m.in. Sewerynem Ślepeckim, kapitanem zespołu, który w Wałbrzychu nie strzelił karnego czy najskuteczniejszym strzelcem Dawidem Kuriatą. Ich następcy byli znakomicie poustawiani taktycznie, od razu widać stempel krótkiej pracy trenera Oleksego. Formacje grające w linii, pilnujący odległości pomiędzy nimi - z tym wałbrzyszanie długi czas nie mogli sobie poradzić. Co z tego, że piłka krążyła od jednego do drugiego zawodnika miejscowych, skoro nie mogli przedrzeć się przez ząbkowickie zasieki? Indywidualny błąd w kryciu spowodował, że Damian Chajewski otrzymał znakomite podanie od Szymona Tragarza, wyszedł sam na sam z Sewerynem Derbiszem i z ostrego konta otworzył wynik meczu. Nie bez winy był tu goalkeeper Orła, który swego czasu grał w Górniku, który mógł się lepiej zachować w tej sytuacji. Derbisza zresztą trudno ocenić, bo z jednej strony wielokrotnie uratował swój zespół przed wyższą porażką, ale wielokrotnie wypluwał piłkę, interweniował niepewnie, czego nie potrafili wykorzystać zawodnicy Górnika.
Tylko kapitan Górnika Tomasz Wepa miał na koszulce
reklamę - czyżby indywidualna umowa sponsorska?
[foto:wdwi.pl]
Oczekiwania wobec wałbrzyszan w tym sezonie są zgoła odmienne, niż choćby przed meczem obu drużyn z rundy wiosennej. Już od pierwszej kolejki każde zwycięstwo jest na wagę złota - boleśnie przekonały się o tym rezerwy Śląska, które w 1.kolejce przegrały w Świdnicy, z prowadzoną przez Tomasza Oleksego Polonią-Stalą 0:2 i tego choćby punktu zabrakło na mecie sezonu, by wyprzedzić Foto-Higienę Gać. Jacek Fojna obecnie ma do dyspozycji całkiem nowy zespół, kibice, którzy oglądali mecze sparingowe, nie byli w stanie prawidłowo wytypować wszystkich 11 nazwisk wyjściowej jedenastki. W bramce trener postawił na Damiana Jaroszewskiego, który wiele pracy w meczu nie miał, raz uchronił od utraty bramki przy kąśliwym strzale Remigiusza Kowerko. Jogi nie popisał się wraz z kolegami z defensywy przy bramce Antoniego Konderaka. Ząbkowiczanie wykorzystali bałagan w polu karnym rywali zdobywając kontaktową bramkę - ostrzeżenie dla Górnika, że koncentrację trzeba zachować do ostatniego gwizdka sędziego.
Defensywa biało-niebieskich to ponowna, od czasów Roberta Bubnowicza, próba Jana Rytko na prawej stronie. Na środku doświadczenie Marcina Smoczyka i Dariusza Michalaka, a na lewej Mateusz Krzymiński. Ten kwartet radził sobie z rozbijaniem ataków Orła, ale martwić musi nonszalancja w końcówce meczu i niepotrzebne nerwy. Komentowanie decyzji sędziego nigdy nie przyniosło korzyści, wręcz przeciwnie. O tym szczególnie powinien pamiętać Rytko, który już zaczął kolekcjonować żółte kartki w bieżącym sezonie.
W drugiej linii Górnika serce drużyny to przede wszystkim trójkąt: Tomasz Wepa - Michał Oświęcimka - Damian Chajewski. Kapitan, a zarazem grający asystent trenera, znakomicie ubezpiecza partnerów, kontroluje tempo akcji. Oświęcimka to przede wszystkim walka, w środku pola, choć też musi uważać, bo bardzo łatwo rywal wyprowadza go z równowagi. Powrót do Wałbrzycha uświetnił ładną bramką zdobytą znakomitym strzałem przy słupku spoza pola karnego. Chajewski z kolei zdobył najważniejszą, bo pierwszą bramkę meczu, udanie rozdzielał piłki, próbował strzałów z dystansu. Na bokach mecz rozpoczął duet Mateusz Sawicki - Szymon Tragarz, który po pewnym czasie zamienił się rolami. Zdecydowanie lepiej zaprezentował się młody świdniczanin, któremu ciężko zabrać było piłkę, efektownie dryblował, siał popłoch wśród defensorów Orła. Sawicki potrzebuje czasu, by dojść do dyspozycji z czasów drugiej ligi, ale mimo to jest pewnym punktem na boku pomocy.
Martwić musi oddanie inicjatywy w końcówce meczu - po strzeleniu bramki goście śmielej zaatakowali, przenieśli grę na połowę wałbrzyszan. Co prawda obyło się bez zagrożenia bramkowego, ale sztab szkoleniowy ma spory materiał do przemyśleń.
Najbardziej wysuniętym napastnikiem, typową "dziewiątką" był Dominik Woźniak, który na tle kolegów zaprezentował się najsłabiej, co nie znaczy,że zawiódł. Zibi ma swoje ograniczenia, nie jest przebojowym napastnikiem, który minął by rywala, strzelił celnie lub wypracował bramkową sytuację partnerowi. Warunki fizyczne są niewątpliwie plusem, ale jak postępy będzie robił o wiele skuteczniejszy Miłosz Rodziewicz, Woźniak szybko może usiąść na ławce rezerwowych.
Paweł Tobiasz strzela trzecią bramkę, w tle skromna w liczbie
wałbrzyska publiczność.
[foto: Paweł Gołębiowski/walbrzych.naszemiasto.pl]
Większa kadra Górnika, to również wachlarz roszad, które może przeprowadzać Jacek Fojna. W defensywie nie może pomóc Sławomir Orzech z powodu urazu. W drugiej linii w spotkaniu z Orłem zobaczyliśmy 3 zmiany. Paweł Tobiasz, niby najlepsze lata ma za sobą, ale znakomicie znalazł się w polu karnym rywala i zdobył trzecią bramkę. Miał jeszcze szansę na kolejnego gola, ale mecz kończył z grymasem bólu po starciu z przeciwnikiem. 19-letni Piotr Krawczyk wciąż zdobywa doświadczenie, ale każdy pobyt na boisku będzie procentował i być może na swoje konto dopisze wkrótce bramki tak jak to bywało w DLJ. Jego rola, podobnie jak Damiana Bogacza to maksymalne wykorzystanie krótkiego czasu gry, ciągłe naciskanie na starszych, bardziej renomowanych kolegów, jednym słowem zwiększenie rywalizacji.
Dość niespodziewanie zmiennikiem Woźniaka był Kamil Młodziński, który kojarzony był z gry w drugiej linii. Kamil w ostatnim sparingu dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Komplet rezerwowych, wraz z nowopozyskanymi Stecem i Winiarskim, wystąpił dzień później w zespole Górnika II.
Pewne zwycięstwo piłkarzom Fojny nie wystarczyło nawet by wskoczyć na podium ligowej tabeli grupy wschodniej 4.ligi. Niespodziewanie liderem został beniaminek Orzeł Prusice, który zmiótł w Bielawie gospodarzy aż 5:0. Bohaterem nie tylko meczu, ale całej kolejki był 30-letni napastnik Grzegorz Rajter, który już w Ślęzie Wrocław kończył trzecioligowe sezonie z dorobkiem 20 trafień. Bielawiankę opuścili Brazylijczycy, kadra została mocno odmłodzona i premierowy prysznic mocno zweryfikował nadzieje na czołowe miejsce. Nie zawiódł Śląsk II, którego prowadzi teraz Piotr Jawny. Niby mniej młodzieżowców, ale to wciąż młodzi 22-23 letni zawodnicy, wzmocnieni niechcianymi w I zespole obcokrajowcami, którzy rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych. Wrocławianie, pomimo transferów w Wałbrzychu, pozostają faworytem nr 1 tej ligi.
5 goli na wyjeździe pozwoliło Unii Bardo wskoczyć na 3.miejsce. W Strzegomiu gospodarzem meczu drużyn bezdomnych (bez licencji na rozgrywanie meczów na swoich obiektach w rundzie jesiennej) bardzianie ograli Zjednoczonych Żarów 5:3. Beniaminek dwukrotnie obejmował prowadzenie, na 3:3 wyrównał w 87 minucie, by jeszcze stracić dwa gole. Premierowe trafienie dla Zjednoczonych w tym sezonie zdobył Damian Uszczyk, swego czasu grający w Górniku. Drugi wałbrzyski beniaminek, Piast Nowa Ruda ograł Polonię-Stal Świdnica 2:0 po trafieniach Bartosza Chabrowskiego. Okazuje się, że nawet szczebel wyżej łatwo przychodzi mu pokonywanie bramkarzy rywali. Jak utrzyma formę strzelecką to niechybnie dostanie zaproszenie na testy do wyższej ligi. W świdnickim zespole, który miał swoje szanse, ale nie mógł znaleźć sposobu na bramkarza Dominika Gasińskiego, debiutował kolejny były junior wałbrzyskiego Górnika - Filip Brzeziński. Z kolei bramkarz Gracjan Błaszczyk musi poczekać na swoją szansę. Czwarty z beniaminków GKS Mirków nie miał większych szans przy Oporowskiej, natomiast w Marcinkowicach w starciu dwóch Sokołów padł niespodziewany remis. Gospodarze remis uratowali dopiero w 95 minucie, a wcześniej, jako jedyni w tej kolejce, nie wykorzystali rzutu karnego.
W najbliższej kolejce Górnik zagra w Wielkiej Lipie, lider z Prusic zagra z trzecią w tabeli Unią, a Śląsk II podejmie Zjednoczonych Żarów, gdzie inny wynik niż wysoka wygrana gospodarzy będzie sporą niespodzianką. 

czwartek, 9 sierpnia 2018

Górnik Wałbrzych przed sezonem prawdy

Bywają okna transferowe, że klub opuszcza kilkunastu zawodników i tylu samych nowych przybywa. Najczęściej bywa to na szczeblach centralnych, gdzie są zgoła inne cele, a przede wszystkim możliwości w porównaniu z klubami grającymi w niższych ligach. Gdy w czwartej lidze przychodzi 8-9 zawodników to znak, że będzie się działo.
Jeśli porównać kadrę wałbrzyskiego Górnika z czerwca z tą obecną, zaprezentowaną w sobotnie popołudnie przed wałbrzyską galerią Victoria, to mamy aż 10 nowych nazwisk. Pod względem ilości nowych nazwisk letnie mercato w wykonaniu biało-niebieskich jest rekordowe:
Czy ilość idzie w parze z jakością?
Wszystko zweryfikuje boisko, na pewno nazwiska są mocne jak na tę klasę rozgrywkową, tyle, że nazwiska nie grają. Po powrocie z Opola Tomasz Wepa przejął ponownie kapitańską opaskę. Wepka z Odrą w 2 lata awansował do drugiej i pierwszej ligi, trzeci sezon okazał się najgorszym:18 meczów (4 pełne) i 5 żółtych kartek. Wiosną zaledwie 5 (1 pełen) występów plus 3 mecze w rezerwach w opolskiej okręgówce. 31-letni zawodnik lepszy już nie będzie, ale na pewno doda jakości w drugiej linii, a w razie potrzeby również na środku defensywy. W 201 występach w barwach biało-niebieskich Tomek zdobył zaledwie 7 bramek, co świadczy, że nie nigdy nie był zorientowany ofensywnie.
Michał Oświęcimka przez ostatnie dwa sezony reprezentował Polonię Warszawa, z którą spadł z 2.ligi, a w ub.sezonie zanotował tylko 12 meczów (4 pełne) z powodu koszmarnej jesiennej kontuzji. W ramach dochodzenia do formy, w A klasie z Polonią II zaliczył 6 meczów, w których strzelił 2 gole. Dyspozycja Cimka jest częściowo niewiadomą, w przeciwieństwie do serca, które na pewno zostawi na murawie, dzięki któremu również zdobył dozgonną sympatię stołecznych kibiców. Skromne warunki fizyczne ograniczają nieco pole manewru, na pewno będzie grał w drugiej linii, choć niektórzy pamiętają, że w młodości był łowcą bramek.
Z SV Rot-Weiß Bad Muskau wraca duet Orzech - Sawicki. Zespół z Mużakowa grał w Landesklasse, siódmym poziomie rozgrywkowym w Niemczech. W Polsce siódmą ligą jest A klasa, gdzie podobnie jak w Niemczech, w większości klubów raczej ciężko o regularne, kilkakrotne w tygodniu treningi. Trudno również oczekiwać, by wałbrzyszanie odbywali systematyczne zajęcia na tak niskim szczeblu. Sławomir Orzech zagrał w 23 meczach, strzelił 1 bramkę, zaliczył 3 asysty, 3 razy w Jedenastce Kolejki, Mateusz Sawicki - 23/4 gole/3 asysty/raz w XI kolejki. Czy Orzi i Sawka podczas krótkiego okresu przygotowawczego nadrobili zaległości? Czy będą prezentować formę z czasów gry w 2.lidze? Orzech to przede wszystkim obrońca, zapewne jeszcze w sierpniu świętować będzie setny występ w barwach Górnika. Sawicki może występować na boku zarówno pomocy jak i defensywy, legitymuje się dorobkiem 8 goli w 154 meczach w barwach biało-niebieskich.
Kibice zapewne zastanawiają się czy w bramce wałbrzyszan wystąpi doświadczony Jaroszewski czy 19-letni Szymon Stec. Wychowanek Gryfa Świdnica 6 lat spędził w Zagłębiu Lubin, gdzie największym sukcesem było powołanie na konsultację kadry U-15. W minionym sezonie zaliczył 2 mecze w trzecioligowych rezerwach, 2 w PP oraz 4 w zespole juniorów w CLJ.  Kolegą Szymona w Gryfie był jego imiennik Tragarz, który jego śladem trafił do Lubina, gdzie w 2016 odebrał brązowy medal MP juniorów młodszych po półfinałowej przegranej z Progresem Kraków (1:2, 1:1). Latem 2017 wrócił do rodzinnej Świdnicy i zagrał w Polonii-Stali - 12 meczów/5 goli w 4.lidze, w PP - 5 meczów/6 goli, w DLJ 5 meczów/4 gole. W pucharowych meczach 4 gole strzelił Czarnym (9:0), a po jednym Górnikowi Nowe Miasto (5:1) i Górnikowi Wałbrzych (2:0). Czy młody świdniczanin rozwiąże problemy wałbrzyszan z napastnikami?
O Oskarze Winiarskim wałbrzyskie media piszą najmniej. Wychowanek MKS Szczawno Zdrój, grał później w Górniku, a ostatnie dwa sezony w Miedzi Legnica. W sezonie 2017/18 grał w DLJ - 15 meczów. Mając za rywali doświadczonych Michalaka, Smoczyka, Orzecha czy Krzymińskiego, naprawdę trudno mu będzie wskoczyć do I zespołu.
Czwartym nabytkiem wałbrzyszan z rocznika 1999 jest pomocnik Victorii Świebodzice Daniel Borowiec. W minionym sezonie, niejako z przymusu,był podstawowym zawodnikiem I zespołu, który z hukiem spadł z klasy okręgowej. Daniel zagrał w 23 meczach, strzelił 8 bramek będąc najskuteczniejszym strzelcem zespołu.
Dziewiątkę nowych twarzy uzupełnia duet wypożyczonych zawodników. Dominik Woźniak w ubiegłym sezonie spadł z grupy zachodniej 4.ligi z Górnikiem Boguszów-Gorce, a jego dwa trafienia nie stanowią powodu do  dumy. Latem w sparingach pokonywał bramkarzy Orkana Szczedrzykowice i Karkonoszy Jelenia Góra. Zibi w seniorach gra od 3 lat, ale zdobył zaledwie 6 goli w tym czasie, wszystkie na wypożyczeniach z Górnika. 31-letni Paweł Tobiasz w minionym sezonie jesienią w Górniku zagrał 5 razy w I zespole i 2 razy (2 gole) w rezerwach, zimą wypożyczony do MKS Szczawno Zdrój strzelił 5 bramek w klasie okręgowej. Pamiętając dyspozycję Tobiego z ostatniego sezonu trudno spodziewać, że będzie grał w wyjściowym składzie.
Bartosz Chabrowski nie trafił
do Górnika, ostatecznie
zagra w Piaście Nowa Ruda
Z awizowanego składu przez oficjalną stronę Górnika można wywnioskować, że klub pożegnał się z wypożyczonymi zimą Mateuszem Wroczyńskim i Dawidem Marutem, którzy wrócili do macierzystych Górników. Kamil Drąg jesienią będzie grał w A klasie w KS Walim, gdzie również trafił występujący jesienią w Wałbrzychu, a wiosną w Jaworzynie Śląskiej Artur Słapek. Drąg ze Słapkiem razem występowali już w Szczawnie Zdroju, Świebodzicach i wspomnianej Jaworzynie Śląskiej. Zabraknie także w I zespole doświadczonych Adriana Mrowca i Wojciecha Błażyńskiego.
Z czwartoligowców nikt nie dokonał transferów w podobnej skali co Górnik, z tego względu wałbrzyszanie zaliczają się do faworytów grupy wschodniej. Głównym rywalem powinny być rezerwy Śląska, które opuściło kilku zawodników z ubiegłego sezonu przechodząc do innych klubów. Na pewno słabszymi składami niż wiosną nie dysponują w Bielawie czy Marcinkowicach. Kto wie,czy rewelacją nie będzie Polonia-Stal Świdnica chwalona za grę w sparingach, gdzie trafiło dwóch byłych juniorów Górnika Wałbrzych: Filip Brzeziński (ostatnio MKS Szczawno Zdrój) i Gracjan Błaszczyk (Foto-Higiena Gać). Jak zwykle niewiadomą jest postawa beniaminków - z wałbrzyskiej okręgówki Piast Nowa Ruda wzmocnił się Bartoszem Chabrowskim, znanym snajperem z Jedliny Zdroju, który latem testowany był pod Chełmcem, a Zjednoczeni Żarów po lipcowych klęskach grających w rezerwowym składzie zremisowali z AKS Strzegom.
Nadchodzący sezon będzie sprawdzianem przede wszystkim dla trenera Jacka Fojny. Przepracował okres przygotowawczy z zespołem, mógł dobrać nowych wykonawców, pod których ułoży odpowiednią taktykę. Sam zapowiada walkę o awans i nie są to kurtuazyjne zapowiedzi, jak 12 miesięcy temu było w przypadku Macieja Jaworskiego. Obecnie na ewentualne niepowodzenie nie będzie wymówki w postaci problemów organizacyjnych, wąskiej kadry itp.
Pierwszy mecz już w sobotę, z Orłem Ząbkowice Śląskie, którego po raz pierwszy o ligowe punkty poprowadzi inny świdnicki szkoleniowiec Tomasz Oleksy.

wtorek, 7 sierpnia 2018

20 lat temu: juniorzy Górnika czwartym zespołem w Polsce!

Juniorzy wałbrzyskiego Górnika zapisali się w historii złotymi literami zdobywając dwukrotnie złoty medal w 1968 i 1973 roku. Dekada lat 80-tych nie przyniosła sukcesu, a lata 90-te to transformacja ustrojowa, upadek górnictwa i piłkarzy, którzy by zachować egzystencję musieli połączyć się z Zagłębiem. Nadzieje na lepsze czasy dla wałbrzyskiego futbolu przyniósł niewątpliwie sezon 1997/98, gdy seniorzy rozgrywali dobry sezon w drugiej lidze, czyli zapleczu dzisiejszej ekstraklasy. Klub Piłkarski przemienił się w Sportową Spółkę Akcyjną Górnik, a oprócz solidnych seniorów pochwały spływały na juniorów.
Drużynę prowadził Wiesław Walczak - wieloletni obrońca Zagłębia Wałbrzych, później trener seniorów KP w latach  1993-94. Działacze widząc potencjał w chłopakach przeznaczali spore środki finansowe, by nie zabrakło im przysłowiowego ptasiego mleczka. Spora zasługa kierownika drużyny Andrzeja Romańczaka, pomocy nie skąpił dyrektor Wałbrzyskiej Kopalni Węgla Kamiennego Andrzej Płonka, ani Zdzisław Sommerfeld z firmy Wabtur.
Już runda jesienna zwiastowała, że młodzi piłkarze spod Chełmca mogą przerwać na Dolnym Śląsku hegemonię koalicji Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Na 16 meczów Górnik wygrał 15, przy jednym remisie!
Przed rundą wiosenną działacze szukali młodych zawodników pod kątem wzmocnienia zespołu. Tomasz Lisowicz, Piotr Igras z Piasta Nowa Ruda, Arkadiusz Felich z Polonii Świdnica, Patryk Gawrysiak z Nysy Kłodzko wzmocnili zespół Walczaka. Felich zadecydował o zwycięstwie m.in. nad Polonią w Świdnicy (1:0). Głównym rywalem o prymat na Dolnym Śląsku był niespodziewanie Parasol Wrocław, który wiosną coraz bardziej tracił dystans, by po porażce w decydującym meczu w Wałbrzychu 0:1 po golu Rafała Jeziorskiego odpaść z gry. Wówczas strata do Górnika wynosiła 11 punktów, a na drugie miejsce wskoczyło Zagłębie Lubin. Właśnie lubinianie okazali się pogromcami wałbrzyszan ogrywając ich u siebie 2:1. Ostatecznie po 32 kolejkach ligę juniorów Górnik wygrał z dorobkiem 87 punktów i bilansem bramkowym 103-21! Drugie miejsce na mecie odzyskał Parasol (72 punkty), trzecie Zagłębie zgromadziło 66 punktów.
Juniorzy Górnika w 1998 na murawie stadionu
przy ul. Dąbrowskiego,gdzie rozgrywali swoje mecze.
Najwięcej bramek zdobyli Marcin Morawski - 31, Marcin Domagała - 20, Łukasz Łukasik -14. Zespół tworzyli:
bramkarze - Marek Łoś (rocznik 1980), Artur Wieczorek (1980)
obrońcy - Wojciech Jagielski (1979), Rafał Jeziorski (1979), Piotr Smoczyk (1979 -kapitan zespołu), Wojciech Smolec (1980), Wojciech Wójcik (1980)
pomocnicy i napastnicy - Marcin Domagała (1979), Damian Dudek (1979), Arkadiusz Felich (1980), Radosław Grelewicz (1980), Patryk Gawrysiak (1979), Adam Jaworski (1979), Piotr Igras (1979), Piotr Kałoń (1981), Łukasz Łukasik (1979), Marcin Morawski (1980), Marcin Wasilewicz (1980), Bartosz Sobota (1979).
O ile w Dolnośląskiej Lidze Juniorów mecze rozgrywano 2 x 40 minut, to od turnieju półfinałowego grano 2 x 45 minut. Wałbrzyszanie trafili do Poznania, gdzie oprócz gospodarzy musieli rywalizować z Polonią Warszawa i ŁKS Łódź, czyli zapleczem nowokreowanych wice- i mistrzów Polski.
Pierwszy mecz z ŁKS stał pod znakiem pretensji łodzian do arbitra z Poznania, który zastąpił Kobierskiego, który nie dojechał z Kielc. Ponoć pan Bzdęga miał powiedzieć zdobyliście mistrza Polski, bo załatwiliście sędziów, gdybym ja sędziował, nic byście nie wygrali. Górnik wyszedł niespodziewanie na prowadzenie tuż po przerwie, gdy Adam Jaworski wykorzystał rzut karny. Chwilę później sędzia nie dyktuje drugiej jedenastki dla wałbrzyszan, co ich zdeprymowało. W ciągu 7 minut łodzianie za sprawą Łabędzkiego, Gorzaka i Derczyńskiego wychodzą na bezpieczne prowadzenie 3:1. Wynik ustala ostatecznie w 80 minucie Arkadiusz Felich. Górnik przegrywa 2:3, a w drugiej kolejce za rywala ma stołeczną Polonię, która w 1.kolejce została rozgromiona przez Lecha 4:0! Mecz rozgrywano na głównej płycie stadionu przy Bułgarskiej, wałbrzyszanie zaprezentowali się bardzo słabo, podobnie jak rywale, którym nie pomogła obecność Mateusza Bartczaka - kadrowicza, który ma za sobą grę w ekstraklasie. Pod koniec meczu szanse zaprzepaścili Morawski, Łukasik i Felich. W drugim meczu Lech wygrał z ŁKS 2:0 i otwierał tabelę.
Wałbrzyszanie by znaleźć się w strefie medalowej musieli nie tylko ograć niepokonanych gospodarzy, ale liczyć na porażkę łodzian. Lecha w ostatnim meczu półfinałowego turnieju prowadził szkoleniowiec seniorów Adam Topolski, bowiem trener Tadeusz Jaros pojechał do Wodzisławia oglądając potencjalnych rywali. Gwiazdą Lecha i całego turnieju był Arkadiusz Głowacki, już ligowiec, próbowany również w reprezentacji olimpijskiej Pawła Janasa. Pewni swego poznaniacy zagrali nieco niefrasobliwie, co wykorzystali podopieczni Wiesława Walczaka. Gole Adama Jaworskiego (27 karny) i Marcina Morawskiego (40) dały dwubramkowe prowadzenie do przerwy.  Wystarczył jednak moment nieuwagi, by w ciągu trzech minut zrobił remis za sprawą Michała Golińskiego i Łukasza Rewersa. Na szczęście po kolejnych dwóch minutach Jaworski wyprowadza Górnika na prowadzenie, a w 78 minucie wynik na 4:2 ustala Arkadiusz Felich.
Po tym spotkaniu Polonia grała z ŁKS - przy stanie 3:1 dla Czarnych Koszul i dwóch wykluczeniach łodzian, trener Wiesław Pokrywa nakazał swoim piłkarzom opuszczenie murawy. Mecz ostatecznie zweryfikowano na walkower dla Polonii.
W końcowej tabeli Lech (6 punktów) wyprzedził Górnika (4 punkty bramki 6:5), Polonię (4 punkty bramki 3:5) i ŁKS (3 punkty). Najlepszym strzelcami byli Adam Jaworski z Górnika i Łukasz Rewers z Lecha z 3 bramkami.
W drugim turnieju w Wodzisławiu sensacyjnie triumfowali gospodarze,którzy wyprzedzili Wisłę Kraków (2:1 w bezpośrednim pojedynku, a Biała Gwiazda później ogrywa Lubliniankę 9:3 oraz Zawiszę 5:1).
Źródło: tygodnik Piłka Nożna
W finale Odra Wodzisław ograła Lecha, a o brązowe medale wałbrzyszanom przyszło rywalizować z krakowską Wisłą. Rywali, rekordzistów w ilości tytułów mistrza kraju juniorów, prowadził Wojciech Stawowy,później uznany trener. Wisła poprzednie edycje 1996,1997 zakończyła tytułem mistrzowskim, a z ostatniej edycji grali jeszcze bramkarz Łukasz Szymski, pomocnik Jakub Żurek, mający za sobą debiut w ekstraklasie Paweł Nowak oraz napastnicy Wojciech Ankowski, Przemysław Tworek i Rafał Połowiec.
1 lipca 1998 w Krakowie oba zespoły postawiły na ofensywną grę, co skutkowało sporą ilością bramek. Gospodarze wygrali 6:4 (3:1). Po golach Nowaka, Ankowskiego i Połowca było 3:0 i wydawało się, że już po meczu. Gola jednak strzela Radosław Grelewicz, który w DLJ grał w SMS Sport-Contact Wrocław. Tuż po przerwie Żurek z karnego i Tabak podwyższają na 5:1. Jednak wówczas wałbrzyszanie pokazali górniczy charakter - dwukrotnie Marcin Morawski i raz Arkadiusz Felich trafiają do bramki miejscowych i w 79 minucie zrobiło się 5:4. Wynik w 87' ustalił Paweł Nowak.
5 lipca w Wałbrzychu przy Dąbrowskiego miała rozstrzygnąć się kwestia trzeciego miejsca. Na Stadionie 1000-lecia rozpoczęła się renowacja murawy, co wykluczało rozgrywanie meczu. Spotkanie rozgrywano w strugach rzęsistego deszczu. Początek należał do ustępujących mistrzów Polski, ale z czasem przewagę osiągnęli gospodarze. W 35 minucie pierwszą sytuację zmarnował Morawski posyłając piłkę obok bramki, chwilę później Łukasik przegrywa pojedynek z Szymskim, który za chwilę orbi uderzenie Gwarysiaka. W 40 minucie Felich i za chwilę Morawski nie potrafią wpakować piłki do bramki. Wreszcie w 45 minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego Adama Jaworskiego i z 16 metrów Marcin Morawski daje Górnikowi prowadzenie i nadzieje na brązowe medale. Po przerwie wałbrzyszanie ruszają do frontalnych ataków, a goście oddali dwa strzały i na dodatek celne. Zmęczeni prowadzeniem ataków na grząskiej murawie miejscowi z czasem pozostawiali coraz więcej miejsca, aż w 83 minucie marzenia o medalach zakończył rezerwowy Królik, który posłał piłkę obok wybiegającego z bramki Wieczorka. Pod koniec meczu błąd Grelewicza, kontra i celny strzał Świerczka daje ostateczny wynik 2:1 dla Wisły.
Górnik w tym meczu zagrał w składzie:
Wieczorek - Jagielski, Jeziorski, Smoczyk, Jaworski, Domagała (63 Igras), Felich, Dudek, Morawski, Łukasik (53 Grelewicz), Gawrysiak (75 Sobota).
Co się stało z niedoszłymi medalistami z Wałbrzycha?
Z powodu wycofania drużyny seniorów z rozgrywek drugoligowych i rozpoczęcie gry na szczeblu 4.ligi spora grupa zadebiutowała w I drużynie Górnika, który z czasem przyjął nazwę Górnik/Zagłębie. W trzeciej lidze zagrali Wojciech Jagielski, Piotr Smoczyk, Adam Jaworski, Marcin Domagała, Marcin Morawski. Łukasz Łukasik, wychowanek Zjednoczonych Żarów, zadebiutował jeszcze w 1997 w drugoligowym KP Wałbrzych, Patryk Gawrysiak powrócił do macierzystego Kłodzka, by przenieść się do Wrocławia i podczas studiów grać w tamtejszym Inkopaksie (3.liga), by skończyć na grze amatorskiej w Wielkiej Brytanii. Bartosz Sobota w seniorach Górnika/Zagłębia zagrał tylko sezon 2003/04, gdzie pomógł wygrać klasę okręgową z 10 trafieniami. W Polsce grał w Kuźni Jawor, Lechii Dzierżoniów, Stali Świdnica, Czarnych Wałbrzych, Spójni Sady Górne, Victorii Świebodzice, Orle Lubawka,Olimpii Kamienna Góra i Unii Bogaczowice, a od 2001 w Austrii reprezentował barwy Kilb SCU, ASV Kienberg/Gaming, ASKO Lunz/See, Erlauf SV. Pokaźny dorobek za granicą wypracował najlepszy piłkarz z rundy półfinałowej Adam Jaworski. Po udanej grze w trzecioligowym Górniku/Zagłębiu, mimo propozycji z klubów centralnej Polski wybrał grę w Łużycach Lubań, gdzie utknął na 4 sezony, a od 2005 grywał już w Niemczech w Bischofswerdaer FV, Holtendorfer SV, NFV Gelb-Weiss Goerlitz i FC Stahl Rietschen. Dobra gra już w seniorach z Ratuszowej zaowocowała propozycjami dla Rafała Jeziorskiego, który w 2001 przeniósł się do Stargardu Szczecińskiego. Z Błękitnymi wywalczył dwa awanse (do trzeciej i drugiej ligi). Po wycofaniu się z rozgrywek drugiej ligi szybko znalazł pracodawcę w Gdyni, gdzie z Arką grał również na zapleczu ekstraklasy. Po przejściu do Unii Janikowo dwukrotnie wywalczył z nią drugie miejsce w 3.ligi, po czym wyjechał do Danii. Po powrocie grywał Piaście Choszczno, Sokole Pyrzyce i Sparcie Węgorzyno.Marcin Domagała odszedł z trzecioligowego Górnika/Zagłębia do Austrii, a po powrocie grywał bez większych sukcesów w Skalniku Czarny Bór, Sudetach Dziećmorowice, MKS Szczawno Zdrój. Zrobił papiery trenerskie, udanie rozpoczął pracę z młodzieżą w Starych Bogaczowicach, a od dwóch lat pracuje z juniorami Górnika. W poprzednim sezonie grywał w B-klasowych rezerwach biało-niebieskich.
Kapitan juniorów Piotr Smoczyk, podobnie jak w przypadku Jaworskiego, miał możliwości grac wyżej niż trzecia liga w Wałbrzychu. W jego przypadku mocno karierę mocno wyhamowały kontuzje. Wierny Górnikowi pozostał do 2004 roku, z przerwą na rundę w Mirsku, gdy wycofano seniorów w 2001. Oprócz epizodu w austriackim ASV Kienberg/Gaming, od 2004 grywał w Czarnych Wałbrzych, MKS 1985 Szczawno Zdrój, Olimpii Kamienna Góra, Grodnie Zagórze Śląskie, Jokerze Jaczków i Hotturze Borowice.
Największe nadzieje z ekipy Wiesława Walczaka wiązano jednak z dwoma zawodnikami młodszymi od pozostałych - Radosławem Grelewiczem i Marcinem Morawskim z rocznika 1980. Grela zaliczył debiut w drugiej lidze w wieku 17 lat - trener Grzegorz Kowalski dał mu szansę debiutu w meczu z Naprzodem Rydułtowy (5:1). Wysoki (190 cm), debiutował w kadrze juniorów prowadzonej przez Jana Pieszko. Po powołaniu Szkół Mistrzostwa Sportowego trafił do wrocławskiego Sport-Contactu, gdzie w sezonie 97/98 grał w niepunktowanych meczach w 3.lidze, a sezon później już w 4.lidze przeciwko Górnikowi. Niestety, mimo znakomitych warunków nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Po epizodzie w WKS Wieluń, jesienią 2000 dwa razy zagrał w Górniku/Zagłębiu Wałbrzych, a później to już były próby w GKS Żórawina, Miedzi Legnica, Inkopaksie Wrocław i MKS Szczawno Zdrój. Z kolei Morawski od zawsze był chwalony za technikę użytkową. W seniorach Górnika debiutuje w wieku 18 lat i awansuje do 3.ligi, gdzie jest wyróżniającą się postacią całej ligi. Mimo wielu ofert wybiera Widzew Łódź, w barwach którego debiutuje w ekstraklasie. W międzyczasie zalicza krótkie epizody w niemieckim TSV Havelse, Włókniarzu Mirsk i Ceramice Opoczno. W piłkarskim CV ma grę w reprezentacji Polski juniorów, a także w Promieniu Żary, Zagłębiu Sosnowiec, Górniku Polkowice, GKP Gorzów Wlkp. Latem 2008 wrócił do Wałbrzycha, gdzie z Górnikiem awansuje do trzeciej i drugiej ligi. Odrzuca kolejne propozycje transferowe i dopiero w 2013 przenosi się na 2 sezony do Polonii-Stali Świdnica, gdzie rozpoczyna pracę szkoleniową. Po kolejnych 2 sezonach w Wałbrzychu (2015-17, spadek z 3.ligi) przenosi się do AKS Strzegom, gdzie czaruje na czwartoligowych boiskach strzelając piękne bramki - od rzutów rożnych, poprzez wolne po strzały głową.
Z kolei trener Wiesław Walczak już latem obejmuje I zespół Górnika, który trenuje przez ponad 2,5 roku awansując z nim do 3.ligi. Zastąpiony przez Józefa Borconia wiosną 2001, jesienią prowadził Gryfa Gryfów (jeleniogórska klasa okręgowa), by od sezonu 2002/03 objąć grający w 4.lidze zespół Łużyc Lubań. Później pracował we Włókniarzu Mirsk, którego wprowadził do 4.ligi w 2006 roku,by po roku spaść. Od 2007 pracował w MKS 1985 Szczawno Zdrój, którego po roku pracy wprowadził do 4.ligi. Po degradacji w 2011 nadal pozostał na stanowisku, które opuścił po tym jak zespół, po kolejnym awansie do 4.ligi, wycofał się po rundzie jesiennej sezonu 2013/14. Po roku wraca do MKS, z którym wygrywa A klasę i awansuje do klasy okręgowej. Z powodu zdrowotnych zrezygnował z prowadzenia zespołu.