wtorek, 31 stycznia 2012

Janikowski w Pro Bowl

9 lat temu wielu Polaków usłyszało po raz pierwszy o Sebastianie Janikowskim. Wówczas w polskiej telewizji można było w godzinach nocnych oglądnąć jeden z największych wydarzeń sportowych za oceanem jakim jest Super Bowl. W San Diego wybiegły naprzeciw siebie drużyny Tampa Bay Buccaneers i Oakland Raiders. W barwach Jeźdźców z jedenastką Polak, wałbrzyszanin - Sebastian Janikowski. Seba otworzył wynik tego meczu zdobywając 3 punkty, ale ostatecznie wygrała ekipa z Tampa Bay. Niestety, do tej pory Oakland nie zdołało powtórzyć tego sukcesu. Ba, nawet nie potrafili przejść do strefy play-off. O przygodzie Janikowskiego w amerykańskiej odmianie futbolu można sporo poczytać w  internecie. Nawet nie ma potrzeby znać angielskiego - w profilu na wikipedii można znaleźć sporo statystyk i ciekawostek z kariery. W niedzielę, na Hawajach rozegrano mecz gwiazd, czyli mecz wybranych graczy dwóch konferencji: American Football Conference (AFC) i National Football Conference (NFC). 11 punktów Janikowskiego pomogły jego konferencji AFC pokonać rywala 59:41. Grający na pozycji kopacza, czyli kickera, Sebastian raz trafił z gry w trzeciej kwarcie z odległości 37 jardów (około 34 metrów), czym zapewnił swojej ekipie pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu (31:28), poza tym ośmiokrotnie celnie kopał piłkę z podwyższenia, zdobywając dodatkowy punkt po przyłożeniach kolegów. Mecz ten nie budzi tyle emocji co słynny weekend gwiazd koszykarskiej ligi NBA. Przede wszystkim w Pro Bowl nie biorą udziału zawodnicy dwóch najlepszych drużyn, które będą grać w finale Super Bowl, bowiem starcie te jest zaplanowane tydzień po Meczu Gwiazd.
Nie znam reguł, zawodników futbolu amerykańskiego. W Polsce są zapaleńcy, którzy próbują przenieść na rodzimy grunt grę, którą kochają Amerykanie. We Wrocławiu, Bielawie mamy czołowe drużyny w kraju. Póki co jest to jeszcze sport niszowy. W większości przypadków na hasło futbol amerykański w Polsce odpowiada się- Sebastian Janikowski. Brak takiej popularności tej dyscypliny jak np. koszykówki powoduje, że Janikowski nie jest tak kojarzony, popularny jak choćby Marcin Gortat. A szkoda. Sebie póki co o wiele lepiej sportowo wiedzie się niż Gortatowi. Jeśli chodzi o popularność, medialność, kontrakty reklamowe - to już sprawa indywidualna, nie każdy musi o nie zabiegać. Są osoby, które wolą być z boku od tego całego zgiełku, skupiać no obie uwagę jedynie podczas meczów. Dlatego wciąż trudno mi do dziś zrozumieć pretensje coniektórych w Wałbrzychu rozżalonych brakiem odwiedzin Janikowskiego podczas jego ostatniej wizyty w mieście pod Chełmcem.
Być może władze Wałbrzycha przypomną sobie o Sebastianie, tak jak choćby ostatnio w przypadku siatkarza Krzysztofa Ignaczaka, uhonorując go tytułem Ambasadora Wałbrzycha  - w tej chwili nie ma bowiem bardziej rozpoznawalnej postaci za oceanem związanej również z naszym miastem.
Sebastian Janikowski zadebiutował w meczu gwiazd futbolu amerykańskiego.[foto:sport.tvp.pl]

sobota, 28 stycznia 2012

Akademickie priorytety

Po raz kolejny w Wałbrzychu okazało się, że zmagania studentów są ważniejsze od poważniejszej ligowej piłki. W czasie przygotowań do ligowych zmagań część piłkarzy Górnika PWSZ musiało ubrać koszulki z logo AZS i na hali rywalizować o honor wałbrzyskich uczelni. Nie mam nic do rywalizacji studentów, tylko czy, aby w tym czasie trener Robert Bubnowicz nie powinien swój czas poświęcać seniorom Górnika? W czasie gdy Rytko, Wepa, Sawicki i inni walczyli o awans do krajowego finału w rybnickim Kamieniu koledzy rywalizowali z pierwszoligowym GKS Katowice. Popularna Gieksa przebywa tam na zgrupowaniu i w sobotę zorganizowała sobie dwa sparingi - z wałbrzyszanami oraz Pniówkiem. Górnika, choć występuje w wyższej klasie niż piłkarze z Pawłowic, GKS potraktował jako słabszego sparingpartnera wystawiając teoretycznie drugi garnitur. Wałbrzyszanie mimo prowadzenia nie zdołali nawet osiągnąć remisu, mimo, że mieli rzut karny. Jacek Fojna niestety nie wykorzystał tej okazji. Wcześniej w sparingu z czeskim meczu z rezerwami FK Jablonec z 11 metrów spudłował Marcin Orłowski. Górnicy - na treningach trenować karne!!
Wspomniany Orłowski wraz z Romanem Maciejakiem tworzą karkonoski napad wałbrzyszan. Orłowski, wychowanek Nysy Zgorzelec, a Roman - Karkonoszy Jelenia Góra. W tegorocznych sparingach duet ten daje nadzieje, że w końcu może pozbędziemy się problemu z atakiem. W dotychczasowych 4 sparingach Górnik PWSZ strzelił 8 goli, a autorami trafień byli Maciejak - 3, Orłowski, Zinke- po 2, G.Michalak -1. W meczu z GKS testowani byli Marcin Kajca i Piotr Gorzkowski. Kajca grał ostatnio w Miedzi, gdzie zrobiło się, nie tylko dla niego, za ciasno. Wcześniej grywał głównie w Małopolsce, a ma również czeski epizod w Viktorii Żiżkov. Kto wie jakby wyglądała jego współpraca z kolegą z Miedzi Orłowskim? Z kolei Gorzkowski to produkt zabrzańskiej kuźni talentów, czyli tamtejszego Gwarka. W ubiegłym sezonie grywał w rezerwach Piasta Gliwice a jesień w MKS Myszków, gdzie raz trafił do siatki rywala. Póki co wyżej niż klasa okręgowa w seniorach jeszcze nie grał. A Robert Bubnowicz wolał dopingować chłopaków na hali niż oglądać ewentualnych nabytków, korygować błędy, wprowadzać nowe zagrywki. Niestety, prawdą jest, że to cena za sfinansowanie zgrupowania w Jagniątkowie przez PWSZ, które traktowane zostało nie jako element przygotowań seniorów do rozgrywek drugoligowych, a zgrupowanie przez futsalowymi mistrzostwami uczelni. Wałbrzyscy kibice muszą się uzbroić w cierpliwość jeszcze nie jeden raz - termin finałowego turnieju pokrywa się z towarzyskim meczem 18 lutego w Wałbrzychu z Czarnymi Żagań, później będą pewnie mistrzostwa drużyn akademickich na murawie, wreszcie w lipcu zapowiedziany jest udział w I Europejskich Igrzyskach Akademickich w hiszpańskiej Kordobie. Tutaj przynajmniej działacze poszli po rozum do głowy i postawiono na 11-osobową reprezentację AZS PWSZ a nie na futsal co czkawką dość długo odbijało się minionej jesieni. Mimo tego już panuje obawa, że piłkarze nie wystąpią w najsilniejszym składzie w pierwszej rundzie Pucharu Polski.Niestety, takie jest prawo rynku - uczelnia jest głównym sponsorem klubu i to ona ustala priorytety.
Teraz przed wałbrzyszanami wreszcie sparingi w Wałbrzychu, gdzie w końcu kibice będą mogli oglądnąć zimowy sparing. Będziemy w końcu mogli zobaczyć w akcji Orłowskiego, może pojawi się jakiś nowy gracz, może miejscowi wykorzystają rzut karny, może w końcu przebudzi się strona internetowa klubu...
Z lewej Marcin Kajca (tyłem Michał Zawadzki) podobnie jak Marcin Orłowski, w ub. roku dwukrotnie ograł w barwach Miedzi wałbrzyskiego Górnika w lidze. Czy wzorem "Orłem" zasili Górnika?

niedziela, 22 stycznia 2012

Wyszperane w sieci

W minionym tygodniu pojawiły się na ogólnopolskich portalach piłkarskich artykuły związane z wałbrzyskim futbolem. Nie oszukujmy się, jesteśmy obecnie piłkarskim zaściankiem i niewiele materiałów możemy znaleźć na temat Górnika czy Zagłębia. Jeśli nie wyniki drugoligowców, to przypomnienie wałbrzyskich epizodów Włodarczyka, Matyska, Warzychy albo ludzi związanych z korupcją.
W internecie jest niezliczona stron poświęconych futbolowi. Jedne są mniej lub bardziej prowadzone profesjonalnie, aktualizowane co kilkadziesiąt minut lub co kilka dni. Sposobem na prowadzenie informacyjnego portalu jest albo czasochłonne przeglądanie stron klubowych, witryn gazet regionalnych itp. lub zamówienie pakietu codziennych newsów od wyspecjalizowanych w tej kwestii firm np. ASInfo. Wiąże się to oczywiście z kosztami, ale można je zmniejszyć poprzez reklamę na stronie. Niektóre strony są początkiem przygody późniejszych mistrzów dziennikarskiego pióra, a niektóre nieudolnymi próbami niespełnionych talentów reporterskich, dziennikarskich czy literackich. Cóż, internet jest dla wszystkich. Coraz częściej obecnie w sieci można znaleźć o wiele ciekawsze, rzetelniejsze artykuły, materiały niż w drukowanych wersjach branżowych periodyków. Na jednych z ciekawszych pod względem jakości felietonów czy wywiadów portali w ostatni weekend pojawiły się materiały futbolowe związane z naszym miastem.
Futbolnet w cyklu opisującym derbowe rywalizacje w piątkowe popołudnie opublikował króciutką historię Górnika i Zagłębia. Autor Dariusz Klima w encyklopedycznym  porządku postarał się przybliżyć internautom historię miasta, obu klubów,  ich rywalizacji. Nie obyło się bez błędów, które zostały wypomniane w komentarzach. Znalazłem w nich "reklamę" mojego bloga co jest miłe, szkoda tylko, że osoba, która powołała się na football-waldenburg.blogspot.com nie była na tyle konsekwentna, by podać prawdziwe sprawdzone informacje. Wspomniany przez "gościa" Garłowski nie grał nigdy w barwach zielono-czarnych. Z kolei Marek Wierzbicki faktycznie nigdy nie przywdziewał barw Górnika. Na nic zdaje się riposta autora podparta linkami do wikipedii czy 90minut.pl. Zresztą cały artykuł to typowe "ctrl+c, ctrl+v", czyli kopiuj wklej z powszechnie znanych witryn - czyli zabawa internauty na poziomie gimnazjum. Wracając do wspomnianego Marka Wierzbickiego to w jego profilu znajduje się Górnik Wałbrzych w sezonie 2000/01 - tylko, że wtedy wałbrzyski ligowiec funkcjonował pod nazwą Górnik/Zagłębie - kontynuator Klubu Piłkarskiego (KP), czyli tworu powstałego po fuzji Górnika i Zagłębia. Z kolei w ogóle nie wspomniany jest jego epizod z jesieni 1994/95 -3.liga w KP Wałbrzych za kadencji Zbigniewa Góreckiego. D.Klima nie wspomnina o tym, bo tego w wikipedii/90minutach nie ma. Wykaz zawodników reprezentujących oba kluby mógłby być oparty nie na wspomnianych sieciowych kopalniach wiedzy, a na forum Zagłębia Wałbrzych. Herb Górnika to koszykarskie JKKS co powielane jest przez wiele źródeł, które nie zadają sobie trudu rozszyfrowanie skrótu. Ale to szczegóły, które nie interesują, poza zainteresowanych tematem wałbrzyszan, internautów z innych rejonów kraju. Ważne, że ktoś w bardziej czy mniej udany sposób zasygnalizował, że Wałbrzych ma czym się pochwalić jeśli chodzi o byłe pierwszoligowe kluby.
Kilka dni wcześniej na futbolnecie pojawił się alfabet ksyw piłkarskich - polecam hasło na literę N - Nędza, czyli Piotr Włodarczyk :)
Weszlo.com funkcjonuje w sieci dobre kilka lat. Wcześniej był to zbiór blogów piłkarzy, typy bukmacherskie i prześmiewcze teksty. Nie tak dawno nastąpił coming out głównego autora tekstów, czyli Krzysztofa Stanowskiego (wcześniej m.in. Przegląd Sportowy, Magazyn Futbol). Oprócz kolokwialnie zwanej szydery są rzeczowe analizy, ciekawe wywiady, codzienny przegląd prasy. W sobotni ranek na portalu ukazał się ciekawy wywiad z Marianem Szeją autorstwa Tomasza Kwaśniaka. Autor do tej pory głównie pisywał o wrocławskim Śląsku, ale tym razem ruszył do Wałbrzycha przeprowadzając wywiad z miejscową legendą. Po raz kolejny okazało się, że pan Marian to niezwykle ciekawy rozmówca. Pojawiły się niepublikowane zdjęcia z przeszłości, a internauci mogli się przekonać o tym, o czym co niektórzy mogli przeczytać w wywiadzie-rzece opublikowanym najpierw na stronie www.zaglebie.walbrzych.pl a później na łamach Tygodnika Wałbrzyskiego autorstwa Piotra Zdanowskiego. Wywiad jest ciekawy, nie jest wtórny i dla chętnych odradzam czytanie komentarzy, bo to głównie trolling i szkoda na niego czasu.
Na koniec coś z wałbrzyskiego podwórka. Rzetelność, szybkość pojawiania się informacji na temat meczy, przygotowań choćby Górnika PWSZ pozostawia wiele do życzenia. Newsy z Jagniątkowa pojawiają się na stronie Bogdana Skiby, choć i jemu zdarzają się błędy, jak choćby sobotni news o szansie gry w ekstraklasie Dawida Kubowicza. "Kuba" owszem był na testach w Lechii, tyle, że dokładnie tydzień wcześniej po sparingu z Flotą Świnoujście podziękowano mu jako jednemu z pierwszych. Dariusz Michalak niestety po raz kolejny wrócił do Wałbrzycha po nieudanych testach. W bytomskiej Polonii, która zamyka pierwszoligową tabelę i zimą chce nie tylko wzmocnić kadrę, ale przede wszystkim walczyć o zdjęcie zakazu transferów, Darek przebywał dosłownie 3 dni. We wtorkowej gierce wewnętrznej wybiegł w teoretycznie silniejszej grupie, ale już w czwartek pakował się do powrotu, bowiem trenerzy najpierw oceniali defensorów, wśród których swoją dyspozycją Michalak nie powalił na kolana. Wg katowickiego Sportu w kręgu zainteresowań Górnika jest Dominik Piotrowski. Wychowanek Piasta Żmigród po 4 latach gry w Miedzi Legnica nie znalazł uznania w oczach Bogusława Baniaka, w listopadzie pisało się o zainteresowaniu jego osobą ze strony Kolejarza Stróże, Floty Świnoujście, a obecnie nie przekonał do siebie w Chrobrym Głogów Ireneusza Mamrota. Kończąc wątek transferów wciąż nie wiadomo kto jest/był tajemniczym lewonożnym doświadczonym ligowcem, który miał wzmocnić ekipę Górnika PWSZ.

sobota, 21 stycznia 2012

Marcin Wojtarowicz - przez korupcję kończy karierę ?

O Marcinie Wojtarowiczu i jego korupcyjnych czynach pisałem kilkakrotnie. Sezon 2003/04 był dla niego najlepszym w karierze - wychowanek wałbrzyskiego klubu zadebiutował w ekstraklasie w barwach Górnika Polkowice. Niestety, po czasie okazało się, że sezon ten był pasmem działalności korupcyjnej, kupczenia meczami, próbami przekupienia arbitrów, piłkarzy drużyn przeciwnych.W 20 meczach strzelił ledwie jedną bramkę a po przegranych barażach z Cracovią (0:4, 0:4) polkowicki zespół opuścił ekstraklasę i do dziś nie udało mu się powrócić. Ktoś kto chce bliżej zaznajomić się z kalendarium korupcji w Polkowicach informacje znajdzie na blogu dziennikarza śledczego Dominika Panka. Wracając do kar to Marcin W. został ukarany grzywną i karą w zawieszeniu. Teraz ukarany został przez Wydział Dyscypliny PZPN - 5 lat dyskwalifikacji. Do tej pory za polkowicki proceder dyskwalifikacjami zostali ukarani trener Mirosław Dragan i Andrzej Słowakiewicz, którzy byli zamieszani o wiele dłużej i (wg wyjaśnień oskarżonych i świadków) w większym stopniu niż Wojtarowicz. Trudno podejrzewać, że piłkarz, który przybywa do nowego klubu z prowincjonalnego Lubania, ma układać korupcyjne klocki wśród starszych, ogranych w wyższych ligach kolegów. Kara dla niego to raczej sygnał, że łańcuszek dyskwalifikacji rusza na dobre.
23.08.2003 Górnik Polkowice po golu Marcina Wojtarowicza (w zielonej koszulce) pokonuje Amikę Wronki. Po tym meczu i historycznym (pierwszym w ekstraklasie) golu Marcin był na ustach wszystkich - później było niestety już tylko gorzej.
 
Po spadku Górnika Polkowice Marcin wrócił do Wałbrzycha, gdzie przez sezon reprezentował barwy Górnika/Zagłębia Wałbrzych w IV lidze. Potem grę w Szczawnie Zdroju łączył z kopaniem piłki w Austrii. Jesienią grał w jeleniogórskiej okręgówce w Olimpii Kamienna Góra, ale wiosną miał już tam nie grać. Decyzja PZPN blokuje mu grę w innym klubie, a że w maju skończy 34 lata trudno przypuszczać, że po zakończeniu dyskwalifikacji zagra w jakimś klubie.
Przy okazji korupcji nasuwa się pytanie - co z abolicją PZPN, która nie miała karać za czyny przed 21.04.2004? Otóż nie dotyczy to sytuacji gdy korupcja miała charakter ciągły. Właśnie ten aspekt może mieć kluczowe znaczenie dla ... ewentualnego ukarania wrocławskiego Śląska, który póki co nie był karany za korupcję. Po sprawie Grzegorza Kowalskiego we Wrocławiu przeglądano terminarz ówczesnej 3.ligi i listę skorumpowanych meczy. Na dzień dzisiejszy nie ma jednoznacznej decyzji - czy sprawa Śląska trafi na wokandę WD PZPN (co może skutkować ujemnymi punktami, np. na starcie nowego sezonu - degradacja nie wchodzi w rachubę) czy korupcyjna przeszłość wrocławskiego klubu upiecze się ze względu na przedawnienie. Póki co sprawa jest w toku.
Olimpia Kamienna Góra jesienią 2011 - czwarty z lewej w górnym rzędzie Marcin Wojtarowicz. Jedno z ostatnich zdjęć Marcina w koszulce piłkarskiej? [foto: kksolimpia.futbolowo.pl]

piątek, 20 stycznia 2012

Obcokrajowcy w drugiej lidze

Praktycznie od dwóch dekad obserwujemy przypływ graczy zagranicznych do polskich drużyn piłkarskich. Prekursorem była białostocka Jagiellonia, która pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku sięgnęła po litewskie trio. W latach 90-tych oraz pierwszej dekadzie XXI wieku masowo gracze z obcymi paszportami ubierali koszulki naszych klubów. Na szczeblu ekstraklasy od 1991 jedynie bytomskie Szombierki nie posiadały w swojej kadrze obcokrajowca. Stranieri pojawiali się nie tylko w najwyższych ligach, ale zaczęli się pojawiać w niższych ligach.  Wyśmiewany pomysł Antoniego i Dawidów Ptaków z brazylijską Pogonią Szczecin znalazł naśladowców w innych rejonach kraju– Spartakus Szarowola wywalczył drugą ligę opierając się na młodych Ukraińcach, na Opolszczyźnie Marek Koniarek trenował LZS Piotrówka w której występowało więcej Nigeryjczyków i Ghanijczyków niż młodych Polaków. Swego czasu funkcjonowała zasada, która zabraniała zatrudnianie obcokrajowców w niższych ligach, ale w demokratycznym państwie szybko spotkała oponentów i obecnie afrykańskich piłkarzy możemy spotkać nawet w B-klasie! Powodów zatrudniania stranieri jest kilka i są podobne w ekstraklasie jak i w regionalnych ligach. Obcokrajowiec albo musi być lepszy od rodzimego zawodnika na danej pozycji, albo jest tańszy w utrzymaniu. O wyborze gracza zagranicznego w niższych ligach decydują jednak głównie względy ekonomiczne. Są, bowiem jeszcze kraje, w których płacą za grę mniej niż u nas i dlatego też piłkarze wolą grać za przysłowiową czapkę gruszek dziesiątki kilometrów od rodzinnego domu niż za darmo w swoim kraju. O ile w zespole aktualnego mistrza kraju Wiśle Kraków naliczono przedstawicieli kilkunastu nacji to utrzymuje się tendencja (oczywiście z wyjątkami) im niższa klasa rozgrywkowa tym jednak mniej cudzoziemców. W drugiej lidze zachodniej od czasu jej powołania żadnemu obcokrajowcowi nie udało się przebić do ekstraklasy, co stało się udziałem kilkunastu Polaków, a w przypadku Piecha czy Soboty zaowocowało nawet debiutem w reprezentacji.    
W obecnych rozgrywkach nie ma sporo stranierich. Mimo tego zimą głównie obcokrajowcy usłyszeli podziękowanie za swoją grę i muszą skupić się na poszukiwaniu nowego pracodawcy. Jeśli by ktoś wpadł na pomysł meczu polscy drugoligowcy vs. zagraniczne gwiazdy 2.ligi nie miałby kłopotów ze znalezieniem kandydatów do tej drugiej ekipy. Wśród bramkarzy był Ukrainiec Władysław Siamin –niechciany w Miedzi Legnica, przygarnięty przez Czarnych Żagań. Początki w lubuskim zespole miał wręcz tragiczne, ale później był mocnym punktem zespołu. W grudniu był na testach (nieudanych) w Polonii Bytom, a obecnie szuka nowego klubu. Jego rodak Oleksij Shlakotin latem bezskutecznie szukał klubu, przeprosił się z Zagłębiem Sosnowiec, a obecnie będzie walczył o miejsce w bramce ekstraklasowej Korony Kielce, gdzie ściąga były trener z Sosnowca Leszek Ojrzyński. Trzecim bramkarzem z zagranicy był posiadający niemieckie obywatelstwo bramkarz Energetyka ROW-u Marcel Nirstenhoefer, który zaliczył niewiele ponad połówkę meczu w Głogowie po wykluczeniu Piotra Pasia. Wśród obrońców był nasz Jan Bartoś, który wraca po chorobie do treningów i jeśli wróci do pełni formy może być jednym z najlepszych na swojej pozycji. W kaliskim beniaminku postawili na wariant bułgarski: Anton Wergiłow, Georgi Nedjałkow prezentowali formę zmienną – albo zawalili mecz albo stanowili zaporę nie do przejścia. Mimo to zrobili dobrą reklamę rodakom, po których chętnie w Kaliszu sięgną w tej przerwie między rundami. Grał w Calisi również znany w ubiegłego sezonu z Polonii Nowy Tomyśl Taras Maksymow, ale ukraiński młodzieżowiec (rocznik 1991) już został pożegnany. Czarnogórzec Darko Bulatović i Gwinejczyk Maddy Cisse latem byli w sytuacji takiej jak Siamin – niechciani w Legnicy, przygarnięci w Żaganiu. Dla Cisse był to powrót na Ziemię Lubuską, bowiem do Miedzi trafił z Vitrosiliconu Iłowa – ale w niedalekim Żaganiu nie nawojował sięzbytnio. Ciepło nie będzie wspominany lewonożny Darko przez niedopatrzenie formalne żagańskich działaczy (brak pozwolenia na pracę) kosztowało utratę wywalczonego w Turku punktu. Wiosną Bulatovica w Czarnych już nie zobaczymy. W przeciwieństwie do Brazylijczyka Filipe, który w przeszłości grał nawet w ekstraklasie (Zabrze, Lubin). Obecnie przegrywał rywalizację z mniej znanymi, młodszymi Polakami. Partnerem Filipe w Górniku Zabrze był przez rundę Galdino, który dopiero błysnął w Lechii Zielona Góra, stamtąd pociągnął za sobą do Bydgoszczy trener Murawski, a po awansie Zawiszy Brazylijczyk trafił do MKS Kluczbork. Po bardzo przeciętnej rundzie Galdino szuka nowego klubu i być może trafi do Chojnic. Już w trakcie rundy jesiennej Nielba pożegnała Dragana Jakovljevića który nie nadawał się do naszej drugiej ligi, a był powoływany do czarnogórskiej młodzieżówki. W Wągrowcu pożegnano już senegalskiego obrońcę Mouhamadou Falla oraz Abrahama Loligę – sympatycznego Murzyna z Burkina Faso, który nie potrafi się odnaleźć w kolejnym po Zawiszy, Warcie i Polonii Nowy Tomyśl klubie. W GKS Tychy ani minuty nie rozegrał Niemiec Dennis Mooy. Elanę opuścił solidny pomocnik  Białorusin Wiaczesław Zamara. Taki los nie spotkał Serba Aleksandara Atanackovića (Chojniczanka), z którym przedłużono umowę.  Z kolei letnią rewolucję kadrowo-organizacyjną w Turze Turek przeżył Brazylijczyk o głośnym pseudonimie Bebeto. Jednak póki co nie jest znany ze sztuczek technicznych, czy strzelanych goli a z twardej gry i żółtych kartek.
Wśród napastników udane wejście miał kaliski Nigeryjczyk Samuelson Odunka, który sezon wcześniej błysnął w 1.lidze w słabiutkiej Odrze Wodzisław. W MKS Kluczbork więcej sobie obiecywano po grze Nigeryjczyka Paschala Ekwueme, który głównie został zapamiętany jesienią z wykluczenia w meczu z Miedzią niż z 3 goli. W innym beniaminku – Bytovii – zawiódł nieskuteczny Adivano, którego zresztą już pożegnano. W Elanie cieniem samego siebie był 30-letni Nigeryjczyk Kelechi Iheanacho (kto jeszcze pamięta, że grał w Wiśle Kraków?). Dwa gole w rundzie nie mogło spełnić oczekiwań toruńskich działaczy, więc Iheanacho trafił na listę transferową. W sumie najlepsze wrażenie wśród graczy ofensywnych z obcym paszportem zrobił nasz Czech Daniel Zinke – strzelec 6 bramek, kilkakrotnie wybierany do Jedenastki Kolejki przez tygodnik Piłka Nożna, wybrany przez Słowo Sportowe do dolnośląskiej drugoligowej jedenastki rundy.  Zresztą dla przypomnienia lista strzelców zagranicznych piłkarzy w grupie zachodniej: 6 – Zinke, 4 – Odunka, 3-Ekwueme, 2- Iheanacho, 1- Adivano, Atanacković, Maksymow.
Po takim przeglądzie łatwo zauważyć, że nie byłoby problemu z skompletowaniem wspomnianej jedenastki. Jeśli chodzi o jakość jaką prezentowałaby drużyna złożona z obcokrajowców to już nie ma gwarancji by osiągnęła by sukces. Wałbrzyszan powinien cieszyć fakt, że Czesi przywdziewający koszulkę Górnika PWSZ stanowią o sile zespołu, nie są jedyni uzupełnieniem, egzotycznym dodatkiem. Gdyby ktoś pokusił się o wytypowanie najlepszych obcokrajowców ligi to Honza i Daniel na pewno znaleźli by się w takim zestawieniu i to na czołowych miejscach.
Paschal Ewkueme terminował w Legii, Polonii, Widzewie (bez gry w ekstraklasie), w greckim Olympiakós ASK Vólou grał z Emilem Nowakowskim, obecnie MKS Kluczbork jest trzecim po Czarnych Żagań i Olimpii Grudziądz drugoligowym klubem. Ma 3 braci piłkarzy, z których najsłynniejszy Emmanuel sięgnął z Nigerią po brązowy medal Pucharu Narodów Afryki. 

wtorek, 17 stycznia 2012

Talenty A.D. 2011 wg PIŁKI NOŻNEJ

Tradycyjnie tygodnik Piłka Nożna sklasyfikował młodych polskich piłkarzy. Tym razem były to talenty urodzone w 1990 i młodszych rocznikach. Jedynym wałbrzyskim akcentem w tym zestawieniu jest Paweł OLEKSY. Wiosną Paweł grał w Górniku (obecnie KS) Polkowice, by latem zmienić klub na beniaminka Zawiszę Bydgoszcz. W obu klubach gra na zasadzie wypożyczenia z Zagłębia KGHM Lubin, a ponadto jest etatowym reprezentantem Polski kadry U-21, która obok udanych występów zanotowała klapy takie jak 0:1  Mołdawią.
Pawel Oleksy wg PN najlepszy młody lewy obrońca ub.r.
Autorskie zestawienie polskich młodzieżowców przedstawia się następująco: Wojciech Szczęsny (1990 Arsenal Londyn) - Julien Tadrowski (1993 Lille), Marcin Kamiński (1992 Lech Poznań), Rafał Janicki (1992 Lechia Gdańsk), Paweł Oleksy (1991 Górnik Polkowice/Zawisza Bydgoszcz) - Tomasz Kupisz (1990 Jagiellonia Białystok), Ariel Borysiuk (1991 Legia Warszawa), Mateusz Klich (1990 Cracovia/Wolfsburg), Michał Żyro (1992 Legia Warszawa) - Maciej Jankowski (1990 Ruch Chorzów), Artur Sobiech (1990 Polonia Warszawa/Hannover). Oczywiście można dyskutować nad wyborem - ale trzeba ciągle pamiętać, że to tylko zabawa i to prowadzona przez dziennikarzy branżowego tygodnika. Większość graczy z zestawienia ma za sobą grę w różnych reprezentacjach i chyba głównie to decydowało o wyborze.  Prawdę powiedziawszy kto widział jak gra Julien Tadrowski z Lille? Niewielu śledzi mecze kadry  Władysława Żmudy, więc na jakiej podstawie można stwierdzić, że gracz drużyny młodzieżowej Lille jest lepszy od Modelskiego, który zadebiutował w ekstraklasie i trafił do notesu Smudy, czy Olkowskiego, który wiosną był najlepszym graczem GKS Katowice a jesienią bez kompleksów radził sobie w Zabrzu. Jedynie na podstawie meczów kadry można było sklasyfikować Klicha czy Sobiecha grzejących jesienią ławkę rezerwowych w Bundeslidze. Oleksy- wałbrzyski rodzynek - jest jedynym przedstawicielem pierwszej ligi w podstawowej jedenastce. A przypatrując się młodzieżowcom grającym w 2.lidze to już w ogóle jest posucha. Wśród 110 sklasyfikowanych graczy jest ledwie pięciu drugoligowców. Wśród bramkarzy na ostatnim 15.miejscu zauważony został Mateusz Abramowicz (1992 Czarni Żagań/MKS Kluczbork), o którym wg PN "może być głośno". Wśród prawych obrońców na 8.miejscu, ostatnim sklasyfikowany został Karol Fryzowicz (1991 Zagłębie Lubin/jesienią MKS Kluczbork). Wśród lewych obrońców - na 7.miejscu Jakub Kiełb (1993 Tur Turek) etatowy kadrowicz, wśród prawych pomocników - ósmy Patryk Stefański (1990 Zagłębie Sosnowiec), który ma wrócić z wypożyczenia do Ruchu Chorzów, ofensywnych pomocników - piąty Leszek Nowosielski (1992 wiosną Ruch Zdzieszowice, jesienią GKS Bełchatów co w głównej mierze zadecydowało o miejscu w tym zestawieniu). Oczywiście uważni obserwatorzy drugoligowych zmagań znaleźli by kilka, ba kilkanaście nazwisk z roczników 1990-94, którzy reprezentują się lepiej od wybrańców dziennikarzy, ale to że nie jest zestawienie w pełni obiektywne wiadomo od dawna. Choćby grupa młodzieżowców, która latem z SMS Łódź hurtem zasiliła Tur Turek całkiem dobrze sobie radzi wśród seniorów, ba ostatnio nawet pokonała w sparingu ekstraklasowe Podbeskidzie. Czy tacy gracze są gorsi od rówieśników, którzy wyróżniają się w rywalizacji Młodej Ekstraklasy i terminują w szerokiej kadrze seniorów?
Wielu w Wałbrzychu oczekiwałoby nazwiska Dariusza Michalaka wśród prawych obrońców, ale czy jeżdżenie na testy do klubów z wyższych lig jest rzeczywistą miarą talentu? Darkowi jesienią się nie udało, teraz próbuje zahaczyć się do bytomskiej Polonii, którą czeka heroiczna walka o utrzymanie się w lidze. Póki co przez kilka dni Michalak będzie starał się przekonać do siebie bytomski sztab szkoleniowy, a egzaminem zapewne będzie sparing z chorzowskim Ruchem. Pozostaje nam trzymać za niego kciuki, bo oprócz promocji być może Górnik PWSZ zyska kilka tysięcy za wyszkolenie zawodnika.

środa, 11 stycznia 2012

Górnik jako pierwszy!

Nie licząc noworocznych tradycyjnych posylwestrowych podrygów z piłką to właśnie 11 stycznia w Dzierżoniowie o godz.11 nastąpiła inauguracja spotkań tegorocznych przez piłkarzy grających na szczeblu centralnym. Na przeciwko siebie stanęły dwie górnicze jedenastki grając w nietypowym meczu 100-minutowym podzielonym na kwarty. Przeciwnikiem wałbrzyszan był nie byle kto, bo sam Górnik Zabrze. Bodaj najbardziej utytułowany polski klub w Dzierżoniowie odbywa jeden z dwóch zgrupowań, które mają zespołowi Adama Nawałki pomóc w przygotowaniu lepszej formy na wiosenne zmagania w T-Mobile Ekstraklasie. Zabrzanie przeżywają kłopoty finansowe, z tego powodu rezygnują z kolejnych graczy z szerokiej kadry. Na Dolnym Śląsku zagrają łącznie 3 sparingi - wszystkie z drugoligowcami. Będziemy mieć więc skalę porównawczą. Wynik nie był w tym meczu najważniejszy. Wygrali zabrzanie 3:1 po celnych strzałach byłego kadrowicza Zahorskiego oraz samobójczym Marka Wojtarowicza. Gola dla wałbrzyszan zdobył najskuteczniejszy jesienią w lidze Daniel Zinke.Mecz ten był znakomitą promocją wałbrzyskiej ekipy. Wynik ukazał się na telegazecie (wraz ze strzelcami bramek) oraz w telewizji orange sport. Wyniki drugiej ligi widnieją w telegazecie, ale kiedy nazwisko piłkarza Górnika widniało na telewizyjnych stronach?
 Kiedy wałbrzyszanie mieli za przeciwnika zespół z najwyższej klasy rozgrywkowej? Szukać trzeba aż 15 lat wstecz! Przed startem sezonu drugiej ligi 1997/98 KP Wałbrzych pod wodzą Grzegorza Kowalskiego pokonali beniaminka 1.ligi Dyskobolię Grodzisk Wlkp. 5:2 po golach Jacka Sorbiana 2, Sebastiana Matuszaka, Dariusza Zawalniaka i Piotra Borka. Przez długie lata wałbrzyszanie nie potrafili skorzystać z okazji, że w Dzierżoniowie czy Szklarskiej Porębie, Świeradowie, Zieleńcu formę szlifowali zespoły z ekstraklasy.  Nieważny jest wynik takiej konfrontacji z drużyną z najwyższej półki, a doświadczenia -bezcenne. Poza tym często bywa, że jeden, dwóch zawodników zostanie zauważonych, więc to również okazja do promocji.
Po zakończeniu ligowych zmagań rozgrywek głównie z klubów dochodziły sygnały o pożegnaniu się z kolejnymi piłkarzami. Jarota Jarocin stracił trenera Owczarka, który wybrał asystenturę w pierwszoligowej Warcie Poznań. W grudniu pierwsze wzmocnienia poczyniła Chojniczanka, do której wrócił z Elbląga Sierant i z Nielby pozyskano doświadczonego, ogranego nawet w ekstraklasie Bednarka. MKS Kluczbork rozczarował bodaj najbardziej jesienią, ale wiosną może być o wiele gorzej, bowiem Tuszyński trafił do Lechii Gdańsk, a do Bełchatowa najprawdopodobniej trafi Wilusz. Calisię z kolei opuściło pół podstawowego składu, ale w Kaliszu zapowiadają kolejne transfery. Bytovia ma w planach zagraniczne zgrupowanie i sprawdzenie Hiszpanów. W Sosnowcu tradycyjnie testują kilkunastu graczy z niższych lig. Miedź Legnica skupiła się najpierw na testowaniu młodzieżowców, a potem na pozyskaniu kilku młodych graczy. Jednocześnie z listy płac zeszło kilku graczy. Na tym skorzystać chce Górnik PWSZ, który chce pozyskać Marcina Orłowskiego. kto wie, czy na Ratuszową nie przyjdzie Patryk Spaczyński, syn Ryszarda, który do Legnicy trafił z wałbrzyskiego Gwarka. Orłowski dał się poznać z dobrej strony w zgorzeleckiej Nysie (tutaj można znaleźć szczegółowe statystyki) w IV lidze dolnośląskiej. Latem 2007 19-latek próbował sił w wyższych ligach, ale ani w Zagłębiu Lubin, ani w GKS Bełchatów, Śląsku Wrocław czy Legii Warszawie nie przekonał swoimi umiejętnościami. Ostatecznie trafia do legnickiej Miedzi, gdzie grał przez 4,5 sezonu. W ubiegłym już roku Miedź przedłużyła z nim kontrakt do końca czerwca 2014, ale po objęciu Miedzianki przez Bogusława Baniaka sytuacja jego zmieniła się. W taktyce z jednym silnym napastnikiem nie miał większych szans by wygrać rywalizację z Zbigniewem Zakrzewskim. Zainteresowanie "Orłem" świadczy, że z finansami wałbrzyskiego drugoligowca nie jest tak źle, jak świadczyłyby komunikaty z grudnia. Zespół opuścili co prawda dwaj zawodnicy, ale nie z pierwszego składu. Będzie zgrupowanie - choć łowcy sensacji czy teorii spiskowych łatwo dotrą do wiadomości, że właścicielami pensjonatu Borowik w Jagniątkowie, który będzie gościł piłkarzy są państwo ... Maciejakowie. Dziwić może jedynie zainteresowanie czeskim młodym bramkarzem Janem Dolejším. W lecie zagrał pół godziny w barwach Miedzi Legnica w wygranym z Polkowicami meczu (2:0), ale Baniak nie skorzystał z możliwości zatrudnienia go. Jaki ma sens angaż w Górniku PWSZ? Damian Jaroszewski jest gwarantem dobrego poziomu, jest Kamil Jarosiński -rówieśnik Dolejšíego, ale już po debiucie w lidze. Poza tym Czechowi trzeba zapewnić utrzymanie, zwrot kosztu przejazdu/zakwaterowania co w porównaniu z kosztami utrzymania Jarosińskiego jest pod każdym względem większe. Chyba, że jest to forma promocji, tylko czy wygra on rywalizację z "Jogim"? Póki z Zabrzem nie zagrał. Z czeskiego wątku cieszy powrót do zdrowia i do treningów Jana Bartoša.

niedziela, 1 stycznia 2012

Quo vadis Dominie i Kornelu?

Jedynym konkretem transferowym, który wypłynął do tej pory z wałbrzyskiego Górnika PWSZ to pożegnanie się z duetem napastników Duś i Janik. Teoretycznie jest to spore osłabienie nie najmocniejszej linii ataku wałbrzyszan, ale w praktyce jest to chyba jedynie zejście z kosztów, bowiem obaj gracze nie dają już tyle zespołowi co w niedalekiej przecież przeszłości. Obaj zapamiętani zostali jako bohaterowie drugoligowej inauguracji Górnika PWSZ w Żaganiu, kiedy to beniaminek zremisował 2:2 po golach właśnie Janika i Dusia. Później nie było już tak różowo i chyba ten mecz stanowił łabędzi śpiew obu napastników.
Dominik Janik w tym roku skończy 24 lata, więc postrzegany jest jako gracz ukształtowany. Jako junior opuścił Wałbrzych by uczyć się futbolowego rzemiosła w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie Dyskobolia sponsorowana przez firmę Groclin świętowała sukcesy w seniorach nie zapominając również o następcach Wieszczyckiego, Mili, Rasiaka, Niedzielana. Domin miał szczęście do debiutów, bowiem zawsze zdobywał w nich bramkę. Latem 2007 ruszył nowatorski pomysł PZPN - Młoda Ekstraklasa. W niedzielne sierpniowe przedpołudnie na chorzowskim gigancie Stadionie Śląskim Ruch podejmował Groclin. Było tak jak w książce Adama Bahdaja - do przerwy 0:1. Obecny kapitan Niebieskich Łukasz Janoszka pokonał aktualnego bramkarza stołecznej Polonii Michała Gliwę. W przerwie w grodziskim zespole nastąpiły aż 3 zmiany i siedzący do tej pory Domin wszedł za Jacka Piecucha. W 64 min. strzela wyrównującego gola, a później setkę widzów do smutku doprowadza Olejniczak i premierę goście z Wielkopolski wygrywają 2:1!
Debiut Janik w ME i gol w Chorzowie.
Groclin rozgrywki zakończył na solidnym 6.miejscu (wygrała wówczas Wisła z Jarosińskim, Krasnodębskim i Kubowiczem w składzie). Duet grodziskich trenerów Marek Kamiński, Piotr Kowal w trakcie całego sezonu najczęściej korzystał z usług ... Janika, który 26-krotnie wybiegał na murawę strzelając łącznie 2 gole (drugiego strzelił w 3.kol. Maciejowi Gostomskiemu z Legii). Wśród partnerów znajdowali się doświadczeni ligowcy nie mieszczący się w I składzie Groclinu (Rocki, Kozioł, Muszalik, Sokołowski) czy obcokrajowcy (Batata, Yunisoglu, Kumbev, Ivanovski). Latem 2008 Dominik wraca do rodzinnego Wałbrzycha, gdzie czwartoligowy Górnik PWSZ buduje dream team na bazie wychowanków powracający po grze w innych klubach. Dominik trafia tradycyjnie w debiucie (6:0 w Kobierzycach), dwukrotnie ustrzela hat-tricka, a sezon kończy z bilansem 19 bramek w 28 meczach, ogląda czerwoną kartkę w Derby Sudetów w Jeleniej Górze i dwukrotnie żółte kartki otrzymane za ściągnięcie koszulki w przypływie radości po strzelonym golu. Nikt z Górnika, ani z całej ligi nie strzelił więcej goli od niego. Pod koniec sezonu wraz z Pawłem Tobiaszem brał dział w testach organizowanych przez GKS Bełchatów, ale powrót do ME, bo tylko tyle mógł osiągnąć w Bełchatowie, nie interesował go. Trzecioligowy sezon 2009/10 rozpoczął jakżeby inaczej od strzelenia bramki Arce Nowa Sól (3:0). Mimo, że liga stawiała o o wiele większe wymagania niż czwarta Domin znów był najskuteczniejszym strzelcem zespołu ze znakomitą średnią gol/2 mecze: 14 bramek w 28 meczach.  Wiosną grał nieco słabiej, ale gdy po raz pierwszy Robert Bubnowicz posadził go na ławce (w meczu z Motobi) wszedł i kapitalnym wolnym ustalił wynik meczu na 3:1! W poprzednim sezonie do linii ataku doszedł kolejny konkurent - Kornel Duś, który wygrał rywalizację z Konarskim (odszedł w trakcie rundy do AKS Strzegom) i Moszykiem. Dominik jak zwykle w pierwszym meczu trafia do siatki, potem długo nie mógł się przełamać. Wałbrzyscy kibice na długo zapamiętali drugoligową inaugurację na Stadionie 1000-lecia, kiedy to po pełnym emocji meczu gospodarze pokonali Miedź Legnica 3:2. Te spotkanie zapamiętał Janik, tyle, że z innego powodu. Po raz pierwszy doznał kontuzji barku, która będzie mu się niestety odnawiać i wypali piętno w jego drugoligowej karierze.
Grymas bólu częściej gościł na twarzy Janika niż radość po golu.
Po tym urazie nie był już praktycznie takim napastnikiem jakiego zapamiętali kibice. Co prawda w meczu z Polonią Nowy Tomyśl zaliczył hat-tricka, którego do tej pory nikt nie potrafił skopiować, ale grywał mniej i nie był już tak skuteczny jak dawniej. Po jesieni zdecydował się na zabieg. Po rehabilitacji grywał w B-klasowych rezerwach, ale powrót znów był z przysłowiowym przytupem. Wchodząc w roli rezerwowego był współautorem wiosennych sukcesów: w Gdyni było to pierwsze zwycięstwo w rundzie, a tydzień później strzela w Jarocinie zwycięskiego gola! Janik znów na ustach dziennikarzy i kibiców! Niestety, do końca sezonu zagrał ledwie dwa epizody. Powód - kontuzja. Sezon drugoligowy to 20 meczy i 5 goli. Niektórzy prorokowali nawet koniec kariery. Obecny sezon zaczął na ławce rezerwowych w Jaworznie, gdzie po raz pierwszy oddał swoją "piętnastkę" Pawłowi Matuszakowi. Sam miał "10", którą nosi M.Morawski. W kolejnym meczu z Bytovią w Wałbrzychu, wygranym dość niespodziewanie przez gości Janik strzela bramkę - swoista tradycja może w tym przypadku troszkę naciągnięta została zachowana. Ale dla Domina była to jedyna bramka. W dwóch kolejnych, jakże nieudanych wybiegał w podstawowym składzie, ale podobnie jak reszta zawodników zawiódł zarówno w Żaganiu (1:2) jak i Legnicy (0:5). Do końca rundy głównie wyprowadzał i to w roli kapitana A-klasowe rezerwy, a w 2.lidze wybiegał w końcówkach meczów. 9 meczy i 1 gol - to bilans jesieni, a całej wałbrzyskiej przygody od lata 2008 85/39.  Janikowi karierę zwichnęły kontuzje - wielu piłkarzy gorszych jak i lepszych od niego tego doświadczyło. Obecna dyspozycja jest zagadką, bo znowu dochodzi do siebie po złamanej ręce. Robert Bubnowicz obiecał, że do czasu gdy Domin nie znajdzie sobie klubu będzie mógł trenować z zespołem. Być może będzie grał tylko w rezerwach, być może uda się załapać do jakiegoś klubu, ale szczerze wątpię by był to zespół drugoligowy czy nawet trzecioligowy.
Historia Kornela Dusia jest po trosze podobna do Janika. Również piłkarskiego szczęścia próbował poza Wałbrzychem. Dostrzeżony przez Zagłębie Lubin szybko się zaaklimatyzował. Trafił do kadry U-15, 16. Wydawało się, że wszystko przebiega harmonijnie i wystarczyć czekać by o Dusiu mówiło się w takich superlatywach jak swego czasu o młodym Włodarczyku. Dwu i pół letnia lubińska przygoda nagle skończyła się zimą 2009. Obserwatorzy talentów piłkarskich zachodzili w głowę co się stało, że Kornel, jeden z najzdolniejszych graczy w swoim wieku zamiast trenować w markowym klubie,  woli rozmieniać swój talent w klasie okręgowej seniorów w barwach Górnika Gorce (wiosna 2010). Nie znam powodów rozstania z Lubinem więc nie będę spekulował, czy to względy dyscyplinarne, czy różnice pomiędzy menadżerem Dusia a klubem. Faktem jest, że łatwiej było pozyskać Górnikowi PWSZ Kornela jako gracza drużyny z Gorc niż juniora z Lubina. Przed drugą ligą wałbrzyszanie poszukiwali wzmocnień, również wśród młodzieżowców.
Debiut Dusia w Górniku PWSZ - sparing w Hlavicach.
Po raz pierwszy pojawił się w sparingu z czeskimi Hlavicami i podczas jednych z pierwszych kontaktów z piłką pokonał bramkarza gospodarzy! Później co prawda nie trafiał podczas zgrupowania w Chodzieży, ale trenera oraz dziennikarzy oczarował dyspozycją w ostatnich sparingach w Świdnicy, a zwłaszcza z Twardym Świętoszów, gdzie 3-krotnie trafiał do siatki. W żagańskiej premierze zaliczył asystę by w ostatniej akcji meczu doprowadzić do remisu. Cóż więcej wymagać od zaledwie 17-letniego gracza? Wg niektórych mecz w Żaganiu był najlepszym występem Kornela, który już później nie potrafił wznieść się na podobny poziom. Co prawda wybiegał w podstawowym składzie, walczył, strzelał, ale konto bramkowe nie powiększało się. Ponownie trafił do notesu trenera kadry juniorów, ale i tam nie sprawdzał się w roli snajpera, więc Władysław Zmuda wymyślił sobie Dusia jako prawego pomocnika. Konsultacje, zgrupowania PZPN nie pomagały Robertowi Bubnowiczowi w odpowiednim wykorzystaniu potencjału Dusia. Pojawiła się teoria, że po wyjeździe na kadrę Kornel słabiej prezentuje się w klubie. W lidze przełamał się w Zdzieszowicach trafiając na 1:2, ale dopiero w końcówce rundy strzelił wreszcie w Wałbrzychu pokonując Krystiana Kalinowskiego z Lechii Zielona Góra. Było 30 października 2010 - historyczna data dla Dusia, bo wtedy uzyskał ostatnią ligową bramkę dla wałbrzyszan. Wiosną paradoksalnie dostawał więcej szans od pierwszej minuty, ale podobnie jak inni koledzy nie potrafił się przełamać. Gdy wchodził w końcówkach również nie był w stanie odmienić losów meczu. 27 meczy i 3 gole to bilans ubiegłego sezonu. Ten sezon rozpoczął jak poprzedni - od gola w pierwszym oficjalnym meczu. Było to pucharowe spotkanie w Katowicach z rezerwami Rozwoju. Ale liga zweryfikowała strzeleckie umiejętności Dusia. 13 meczy, tylko w Jaworznie pełny mecz, zero bramek. Stracił miejsce w kadrze, nie błyszczał w meczach A-klasowych rezerw. 
Harpo Marx? Nie, to Kornel w wersji blond
Mógł teoretycznie wspomóc juniorską ekipę Ryszarda Mordaka, tak jak było w ub.sezonie, ale szkoleniowiec nie korzystał z jego usług. Coraz głośniej wśród kibiców brzmiały głosy o niesportowym trybie życia zarówno Kornela jak i Dominika. O ile nie wpływało to na formę graczy, to życie poza treningami i meczami.
Duś w maju skończy 19 lat. Oprócz obecnego ma 2 sezony gry jako młodzieżowiec, więc może być smakowitym kąskiem dla zespołów od pierwszej ligi w dół. Ale czy napastnik, który w ciągu półtora roku w 40 meczach strzelił ledwie 3 bramki może przekonać do siebie dobry zespół? Pojawiające się plotki o zainteresowaniu lidera 1.ligi Pogoni Szczecin nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Styczeń będzie dla Kornela bardzo pracowitym miesiącem, bo zapewne będzie objeżdżał kluby chcąc przekonać do siebie. Grając w kadrze nie jeden raz rozmawiał pewnie z rówieśnikami z innych klubów, o warunkach, które mają zapewnione, o współpracy z menadżerami itd. Teraz może to wykorzystać. Szczerze, to nie mam pojęcia kto jest menadżerem piłkarza, ale teraz to w głównej mierze od niego będzie zależało, gdzie Kornel trafi. Jeśli to ta sama osoba, dzięki której z Lubina trafił do Gorc - to nie ma nic dobrego wróżyć Dusiowi. Zawodnik ma jeszcze czas, by obudzić się i zacząć grać na poziomie, za który podziwiany był przez kibiców i trenerów.
Co dalej Dusiu?
Ale obecnie przypadek Dusia przypomina mi przypadek sprzed kilkunastu lat Adriana Rzepeckiego. W podobnym wieku debiutował w seniorach Górnika, ba był nawet młodszy, gdy w derby przy Ratuszowej dawał wraz z Bubnowiczem zwycięstwo 2:0 nad Zagłębiem. Nikt się nie dziwił, że szybko trafił do budującego swoją ówczesną potęgę Sokoła Pniewy. Talent czystej wody nie szedł w parze ze sferą mentalną -Adrian zmieniał kluby od Legnicy po Radom czy Gorzyce nie potwierdzając umiejętności za które był nie tak dawno ceniony. Zawieszał karierę by rozpoczynać ją na nowo. Zamiast gry w kadrze, którą podobnie jak Duś posmakował w wieku juniora, pozostały mu boiskowe harce w Juventurze czy Czarnych Wałbrzych.Zamiast ekstraklasy kopanie się po czole po klepiskach A klasy.
Fakt, że z Dominikiem Janikiem i Kornelem Dusiem klub nie przedłużył umowy nie przekreśla możliwości, że wiosną nie ujrzymy tych graczy podczas drugoligowych spotkań Górnika PWSZ. Wystarczy przypomnieć sobie casus Maciejaka. Z Romana trener Robert Bubnowicz nie był wiosną zadowolony licząc na coś więcej niż dwa gole. Poza tym trzeba było zapłacić za jego transfer, więc pogodzono się z końcem przygody Maciejaka z biało-niebieskimi. Czas pokazał, że klub wciąż potrzebował napastnika, Roman nie mógł znaleźć sobie klubu grającego co najmniej w drugiej lidze i obie strony doszły do porozumienia. Niewykluczone więc, że Duś nie załapie się do klubu z 1. czy 2. ligi i razem z menadżerem stwierdzi, że za mniejsze pieniądze będzie grał przy Ratuszowej w zamian za możliwość wypromowania się, a Bubnowicz da się przekonać, że Kornela stać na formę z lata 2010. Albo w przypadku Janika Domin nie znajdzie sobie klubu, a błyśnie w okresie przygotowawczym formą jak sprzed kontuzji i po weryfikacji żądań finansowych zostanie przy Ratuszowej. Oczywiście są to tylko i wyłącznie gdybania. Obaj w stopniu większym (Janik) i mniejszym (Duś) tworzyli historię ostatnimi czasy Górnika PWSZ. Zostawili trochę zdrowia, potu na boisku. Pozostaje życzyć im powodzenia w najbliższym, niełatwym dla nich czasie.