wtorek, 30 czerwca 2015

Oni awansowali

Sezon 2014/15 przeszedł do historii. W Wałbrzychu będzie pamiętany jako ostatni na szczeblu centralnym. Rozczarowani są nie tylko kibice, ale piłkarze, trenerzy, działacze. Na szczęście niektórzy już byli gracze wałbrzyskiego klubu w minionym sezonie mogli świętować awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Paweł Oleksy wiosną reprezentował barwy chorzowskiego Ruchu, ale jesienią 7 razy pojawił się na pierwszoligowych boiskach w barwach Zagłębia Lubin - najlepszej drużyny 1.ligi. W barwach Miedziowych przegrał rywalizację z Dorde Cotrą, który zdaniem obserwatorów był najlepszym lewym defensorem całej ligi w przekroju sezonu. Już niedługo, bowiem w ostatni weekend sierpnia  Paweł może przypomnieć się dolnośląskim kibicom, bowiem z Ruchem będzie gościć w Lubinie.
Kamil Mańkowski, który jesienią grał w Górniku,wiosną wywalczył awans do 2.ligi z Polonią Bytom. Bytomianie najpierw wygrali piekielnie mocną grupę śląską 3.ligi, by w barażach okazać się lepszym od poznańskiej Warty.
Zaledwie dwa mecze w rezerwach Miedzi Legnica rozegrał Adrian Mrowiec, który zimą powrócił na Dolny Śląsk po niezbyt udanym pobycie w chorzowskim Ruchu. Drugi zespół pierwszoligowca nie miał sobie równych w 4.lidze dolnośląskiej i już jesienią Mrowiec będzie mógł się zmierzyć z niedawnymi kolegami już w barwach wałbrzyskiego Górnika.
Awans do IV ligi po wygraniu legnickiej klasy okręgowej wywalczyły rezerwy Chrobrego Głogów.
Rafał Figiel w meczu Chrobry II - Czarni Rokitki (4:1)
Jesienią barwy tego klubu reprezentował Rafał Figiel, który zimą przeprowadził się do wałbrzyskiego Górnika, gdzie z powodzeniem grał w drugiej lidze. Przygoda Figo z głogowskim klubem nie wyglądała tak jak sobie by życzyły obie strony. Występy pomocnika  rodem z Lubuskiego w 1.lidze nie przynosiły punktów drużyny, szybko stracił miejsce w składzie, a rytm meczowy utrzymywał grając w rezerwach. Kilka bramek w jesiennych występach przyczyniły się na pewno do wywalczenia promocji, choć akurat występy na boiskach okręgówki nie były szczytem marzeń Figla podczas pobytu w Chrobrym.
Do klasy okręgowej awans uzyskał 40-letni Jacek Sorbian. Przed sezonem niektóre media awizowały w kadrze trzecioligowej Foto-Higienie Gać, ale doświadczony rozgrywający w minionym sezonie pojawił się na boisku w koszulce MKS Czarnych Jelcz Laskowice. Zespół spod Oławy zdominował rozgrywki grupy 3 wrocławskiej A klasy kończąc sezon bez porażki i z zaledwie 3 remisami! Aż 107 zdobytych bramek w 24 spotkaniach ma również swoją wymowę.
Wielkim wydarzeniem jest awans Sudetów Dziećmorowice do wałbrzyskiej klasy okręgowej. Piłkarze Sudetów od wielu lat bezskutecznie walczyli o promocję i dopiero w czerwcu bieżącego roku mogli się z niej cieszyć. W gronie piłkarzy, którzy wygrali wałbrzyską grupę A klasy jest m.in. Piotr Horyk,rocznik 1985, który swego czasu został wyłowiony z Wałbrzycha przez Zagłębie Lubin. Po powrocie do rodzinnego miasta zagrał 4 mecze w czwartoligowym Górniku/Zagłębiu Wałbrzych jesienią sezonu 2006/07, a później można było go oglądać w rezerwach grających pod egidą AZS PWSZ,Białym Orle Mieroszów, MKS Szczawnie Zdrój, Górniku Gorce, Olimpii Kamienna Góra, a od 3 lat w Dziećmorowicach. Piłkarz, który miał wg znawców potencjał na prowadzenie grę I zespołu Górnika/Zagłębia będzie mógł sprawdzić się w nadchodzącym sezonie w klasie okręgowej.
Również z Sudetami awans świętował Arkadiusz Kacprzak, znany bardziej z występów w Jedlinie Zdroju, a wcześniej w Stroniu Śląskim.On z kolei w czwartoligowym Górniku/Zagłębiu debiutował jeszcze przed Horykiem - wiosną 2006 dwukrotnie pokazał się w lidze.
Wałbrzyską grupę B klasy, czyli najniższej klasy rozgrywkowej w wałbrzyskim okręgu wygrał Górnik Gorce, który po rocznej banicji powraca do A klasy. Najbardziej znanym graczem tej ekipy był Kornel Duś, 22-letni napastnik, nie tak dawno zdawałoby się oglądany w drugoligowym Górniku Wałbrzych, były reprezentant Polski juniorów.
Natomiast świdnicką B klasę wygrał Herbapol Stanowice, gdzie jesienią grał wychowanek Górnika Wałbrzych Fabian Jaworski, który zimą przeniósł się do Skalnika Czarny Bór.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Wałbrzyszanie w Austrii

Austria staje się prawdziwą ziemią obiecaną dla piłkarzy z byłego województwa wałbrzyskiego. Grupę ex-piłkarzy Górnika grających w tamtejszych niższych ma powiększyć kapitan zespołu Tomasz Wepa. A oto jak zakończyli sezon 2014/15 byli zawodnicy klubów wałbrzyskich i świdnickich:
Adrian Moszyk
1.klasse - grupa Waldviertel:
5.miejsce - Daniel Zinke - Weitra - 22 gole (wicekról strzelców)
2.klasse - grupa Alpenvorland:
6.miejsce - Roman Pawłowski - Gerersdorf - 2 gole
6.miejsce -Konrad Hajdamowicz - Gerersdorf - 7 goli
9.miejsce -Dariusz Filipczak - SV Neumarkt - 6 goli
12.miejsce- Bartosz Sobota - Erlauf - 7 goli
2.klasse- grupa Ybbstal:
5.miejsce - Paweł Matuszak - Kienberg/ - 20 goli
8.miejsce - Damian Misan - Lunz/See - 17 goli
8.miejsce -Łukasz Bieńkowski - Lunz/See- 1 gol
8.miejsce -Adrian Moszyk - Lunz/See- 7 goli
2.klasse- grupa Yspertal:
5.miejsce - Rafał Tragarz - Kleinpochlarn - 23 gole
5.miejsce - Artur Tragarz - Kleinpochlarn - 2 gole
10.miejsce - Łukasz Kopernicki - Poggstall - 3 gole
10.miejsce - Tomasz Sobota - Poggstall - 2 gole

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Bartosz Konarski królem strzelców

Może to trudne obecnie do wyobrażenia, ale były czasy, gdy wałbrzyski Górnik miał aż czterech w miarę równorzędnych napastników. I to całkiem niedawno. W tym kwartecie był m.in. Bartosz Konarski - supersnajper ze Strzegomia, który przy Ratuszowej może dużo goli nie nastrzelał, ale sympatię sobie zjednał walecznością i ambicją. Po awansie do drugiej ligi popularny Konar dał się zapamiętać z bramki strzelonej Miedzi Legnica, w dramatycznym pojedynku wygranym przez ówczesnego beniaminka 3:2. Po opuszczeniu Górnika wrócił do macierzystego AKS skąd wyemigrował za granicę z rodzinnego Strzegomia. Po grze w austriackim SV Motzing już drugi sezon gra w TV Geiselhoring występującym w grupie zachodniej Bezirksligi - będącej ...ósmym poziomem rozgrywek w Niemczech.
W minionym sezonie Konarski, podobnie jak rok wcześniej pojawił się 27 razy na boisku, ale swój dorobek bramkowy poprawił o jedną bramkę i kampanię 2014/15 zakończył z 21 golami. Pięciokrotnie został wybrany graczem meczu. Jego zespół, Geiselhoring, zajął siódme spośród 16 zespołów. Natomiast wśród snajperów 21 bramek obok Bartka zdobyli również Schiller (Vilsbiburg -9.miejsce), Ostermaier (Velden - 1.miejsce) i Mujić (Simbach-3.miejsce).
Z kolei w Landeslidze - siódmym poziomie rozgrywkowym w nadmorskim FC Insel Usedom występował Michał Protasewicz, udzielający się w Flocie Świnoujście. Protasowi lepiej szło na niemieckich boiskach, gdzie grając w defensywie aż 13 razy wpisywał się na listę strzelców, a jego zespół zakończył sezon na trzecim miejscu.
Najwyżej za zachodnią granicą grywał Roman Maciejak. Jego zespół Hammer SpVg 03/04 grał w Oberlidze grupie westfalskiej zajmując 11.miejsce na 17 drużyn.Maciejak zimą do zespołu zimą, wraz z rezerwowym bramkarzem Bytovii Bytów Dominkiem Sobańskim. Goalkeeperowi nie udało się ani razu zagrać, a Roman pojawił się na boisku 16 razy i raz wpisał się na listę strzelców. Do najskuteczniejszych nie należał, a warto dodać, że oprócz wspomnianego Sobańskiego oraz Niemców w kadrze Hammer znalazło się miejsce dla Turków, Bośniaków oraz obywatela Wysp Zielonego Przylądka.
Roman Maciejak
Poziom niżej niż Konarski grał wychowanek wałbrzyskiego Górnika, blisko 40-letni już Jacek Cieśla. Grający trener FC Eisdorf uplasował się ze swoim zespołem w połowie stawki Kreisligi - grupy Dolnej Saksonii. Jacek był trzecim strzelcem swego zespołu strzelając 11 bramek.
Jeszcze niżej, czyli 9.poziom rozgrywkowy, Kreisklasse - to arena zmagań drużyny Adama Jaworskiego. Urodzony w 1979 roku pomocnik z juniorami Górnika sięgnął po 4.miejsce w mistrzostwach Polski juniorów w 1998. Potem był wyróżniającym się zawodnikiem seniorów Górnika, a potem Górnika/Zagłębia w czwartej i trzeciej lidze. Sezon 2014/15 drużyna Adama - FC Stahl Rietschen zakończy na 5.miejscu (na 16 drużyn), a on strzelił strzelił zaledwie jednego gola. Co ciekawe w tej grupie - Landskron Oberlausitzliga - Polacy są nadzwyczaj skuteczni, bowiem najwięcej bramek strzelił Grzegorz Saficki - całkowity w ojczyźnie futbolowy anonim, za którego plecami plasuje się Tomasz Skrzypczak.

niedziela, 21 czerwca 2015

Koniec sezonu - czas na licencje

Trzeci weekend czerwca to praktycznie koniec rozstrzygnięć w większości lig w naszym kraju.
W eliminacjach Ligi Mistrzów Polskę będzie reprezentował Lech Poznań.W tytuł mistrzowski małą cegiełkę dorzucił ... Jerzy Cyrak. Jako asystent Mariusza Rumaka miał skromny (7 punktowy wkład) w sezonowy dorobek Kolejorza. Najprawdopodobniej duet Rumak - Cyrak nie doprowadziłby "poznańską lokomotywę" do złotego medalu, ale trener Skorża z szacunkiem wypowiada się o poprzedniku oraz przygotowaniu przez niego zespołu. Skład  finału Pucharu Polski spowodował, że zdobywca czwartego miejsca będzie walczył w eliminacjach Ligi Europy. Mimo niezbyt udanej wiosny tę lokatę wywalczył Śląsk Wrocław pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego - pamiętanego przez starszych kibiców Zagłębia Wałbrzych. Dwukrotnie na boisku pojawił się wałbrzyszanin Michał Bartkowiak. Po sezonie Michał dwukrotnie wystąpił w kadrze przeciwko Gruzji, a także przedłużył umowę z wrocławskim klubem. Być może po wielu latach doczekamy się występu wychowanka wałbrzyskiego klubu w europejskich pucharach. Udaną rundę wiosenną zaliczył Paweł Oleksy, który zimą opuścił Zagłębie Lubin i zakotwiczył w Ruchu Chorzów. 14 występów zakończonych wykluczeniem w końcówce meczu z Zawiszą Bydgoszcz, gdzie swego czasu Paweł występował, to bilans wychowanka Skalnika Czarny Bór. Dobra postawa spowodowała, że już przed końcem sezonu zarząd Ruchu przedłużył umowę z Oleksym. Zimą do kadry miał być włączony Miłosz Trojak, który jednak ani razu nie załapał się do kadry meczowej.
Z kolei Arkadiusz Piech jesienią miał zawojować ligę w barwach Legii Warszawa, ale skończyło się na 4 meczach ligowych (+5 goli w 6 meczach w trzecioligowych rezerwach). Zimą przeszedł do GKS Bełchatów, który zanotował spektakularny zjazd do ... pierwszej ligi. Bodaj jedynym zawodnikiem, do którego pretensji nie można mieć był właśnie świdnicki napastnik - strzelec 11 bramek w 15 wiosennych spotkaniach
Damian Lenkiewicz
Wspomniany wcześniej Paweł Oleksy może zapisać sobie również na konto awans do ekstraklasy z Zagłębiem Lubin (7 występów). W miedziowym zespole występowali również byli gracze Lechii Dzierżoniów - Jarosław Jach (13 meczów, wiosną grał tylko w 3.lidze w rezerwach) i Krzysztof Piątek (30 meczów i 8 bramek), który został wybierany do Jedenastki Sezonu, a po sezonie zadebiutował w kadrze U-21. 9.miejsce przypadło Wigrom Suwałki, gdzie drugim pod względem ilości występów był wałbrzyszanin Bartosz Biel (28 meczów i 2 gole). Drugi z najwyżej sklasyfikowanych beniaminków - Chrobry Głogów zajął 11.miejsce,gdzie jesienią 5 razy na boisku pojawił się Rafał Figiel, który wiosną próbował drugą ligę ratować dla Wałbrzycha. Tuż za Chrobrym uplasował się zespół Miedzi Legnica, gdzie asystentem trenera Janusza Kudyby był Andrzej Wójcik. Wiosną w defensywie 5 razy pojawił się wałbrzyszanin Adrian Mrowiec, którego już pożegnano w Legnicy,podobnie jak trenera Kudybę. Jesienią grał również Damian Lenkiewicz, z większym powodzeniem niż na wypożyczeniu w Górniku Wałbrzych - w 12 spotkaniach strzelił 1 gola. 13.miejsce dla Bytovii, gdzie syn byłego gracza KP i Górnika/Zagłębia Wałbrzych Piotra Juraszka - Kamil zagrał 21 razy i po sezonie podziękowano mu za współpracę. Ostatnie bezpieczne miejsce - 14. - zajęła Sandecja Nowy Sącz, gdzie 27 razy zagrał wychowanek AKS Strzegom Mateusz Bartków i strzelił 1 gola. Jeszcze w grudniu przedłużył umowę wiążącą go do końca czerwca 2016 r.
Ostatnim rozstrzygnięciem zaplecza ekstraklasy był baraż pomiędzy 15. Pogonią Siedlce a czwartym Rakowem Częstochowa. W dwumeczu żadna z drużyn nie odniosła zwycięstwa, ale większą ilością bramek strzelonych na wyjeździe siedlczanie utrzymali pierwszoligowy byt. Po 1:1 i 2:2 pod Jasną Górą w drugiej lidze pozostanie Raków.
W drugiej lidze wciąż niewiadomy jest skład ligi na sezon 2015/16. Po wszystkich barażach wciąż nie wiadomo, kto dostanie licencje. Do poniedziałku (22.06.) zaświadczenie z ZUS ma dostarczyć Nadwiślan Góra, który i tak szykuje spore cięcia budżetowe. Z czwórki beniaminków tylko Olimpia Zambrów nie otrzymała licencji - musi dostarczyć dokumenty potwierdzające spełnienie kryteriów z zakresu personalu i administracji oraz z zakresu kryteriów sportowych. Spadkowicz z 1.ligi - Widzew Łódź jest w dość nieciekawej sytuacji, bowiem Sąd wydał postanowienie o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej. To daje podstawy, by podejrzewać, że Widzew może nie przystąpić, bądź szybko zrezygnować z gry w drugoligowym sezonie.
Ponadto niepokojące informacje dochodzą z Tarnobrzegu, gdzie coraz głośniej mówi się i pisze o ewentualnym wycofaniu się z 2.ligi tamtejszej Siarki. Reasumując - bardzo prawdopodobne jest, że w nowym sezonie zagra zdegradowana Kotwica Kołobrzeg (dzięki kłopotom Widzewa), a może dojść jeszcze do kuriozalnej sytuacji, że byt zachowa ostatnia na mecie Limanovia, która otrzymała licencję drugoligową na następny sezon.Co prawda w limanowskim klubie nie wiedzą jeszcze jakie decyzje co do sponsorowania klubu podjął główny sponsor Zbigniew Szubryt, ale bardzo prawdopodobnie, że w przypadku takiej szansy znów w Limanowej zagoszczą drugoligowcy.
Być może jedynym spadkowiczem po zakończonym sezonie drugoligowym będzie wałbrzyski Górnik,który spadł sportowo i nie otrzymał licencji oraz nie odwoływał się od decyzji Komisji Licencyjnej. Czy w takiej sytuacji wiele będzie głosów z pretensjami do zarządu, że walczyli o licencję?
Wiadomo, że teraz jest już "po herbacie" - Górnik zagra w trzeciej lidze. Najbliższe dni to wypoczynek zawodników i wytężona praca duetu Robert Bubnowicz - Marcin Morawski, który ma wg mediów poprowadzić trzecioligowców z Ratuszowej. Klub pewnie będzie dysponował mniejszym budżetem, poza tym wciąż klub musi spłacać długi z przeszłości. O co zespół będzie walczył? Szumne zapowiedzi o walce o awans trzeba traktować ostrożnie, bowiem nie wiadomo jak będzie wyglądać kadra zespołu, jak wystartuje zespół, jaka będzie atmosfera wokół drużyny.

czwartek, 18 czerwca 2015

Po barażach awans Mańkowskiego.

Z czterech zaplanowanych dwumeczów o miejsca w drugoligowym sezonie 2015/16 kilkanaście dni temu wiadomym się stało, że rozegrane zostaną jednak trzy. Najlepsza drużyna z 3.ligi dolnośląsko-lubuskiej Formacja Port 2000 Mostki z powodów organizacyjnych zrezygnowała z rywalizacji z Gryfem Wejherowo. Lubuska drużyna sportowo przewyższała resztę stawki w lidze, ale jej włodarze nie łudzili się w kwestii licencji drugoligowej. O ile o finanse nie ma co się w Mostkach martwić, to kryterium sportowe (drużyny juniorów) w chwili obecnej są nie do przeskoczenia. Nie jest powiedziane, że Formacja Port 2000 nie będzie chciała wypromować się na szczeblu centralnym w najbliższej przyszłości.
W dwóch z trzech pozostałych rywalizacji mogliśmy oglądać byłych graczy wałbrzyskiego Górnika. Jedynie w dwumeczu Stali Rzeszów z Olimpią Zambrów zabrakło akcentu z Wałbrzycha. Piłkarze z Zambrowa do końca sezonu odpierali ataki imienniczki z Elbląga, w której grał Dawid Kubowicz. Teraz okazali się lepsi od faworyzowanych rzeszowian wygrywając na wyjeździe 3:2 i remisując w rewanżu 1:1. Po spotkaniu w Rzeszowie gospodarze mieli pretensje do sędziego, który już przed przerwą wykartkował Piotra Murawskiego, co wykorzystali wykorzystała Olimpia odwracając losy meczu z 1:2 na 3:2. W rewanżu przeważała Stal,która prowadziła 1:0,ale w doliczonym czasie gry nadziała się na kontrę i utratę bramki.
Bartosz Szepeta w meczu z Radomiakiem
Ponad trzy tysiące widzów zasiadło na trybunach radomskiego Stadionu im. Braci Czachorów na meczu miejscowego Radomiaka z Wisłą Sandomierz. W barwach mistrza grupy małopolsko- świętokorzyskiej od tej rundy występuje Bartosz Szepeta, który wiosną 12 razy pojawiał się na drugoligowych boiskach w barwach Górnika Wałbrzych. W Wiśle jego 16 występów i gol pozwolił zająć pierwszą lokatę. Mimo, że w większości swoich występów Bartek wybiegał w wyjściowej jedenastce barażowy mecz zaczął na ławce rezerwowych. Radomiak miał przewagę, ale decydującym momentem w meczu było wykluczenie za 2 żółte kartki Brazylijczyka Leandro. Goście grający z przewagą zawodnika nie potrafili wykorzystać tego handicapu, ale i tak remis uznano powszechnie za sukces. Szepeta na radomskiej murawie pojawił się w 68 minucie zastępując Jarosława Pacholarza. W ciągu 20 minut gry dwukrotnie zapracował na żółte kartki i ekstraklasowy arbiter Mariusz Złotek po raz drugi w tym meczu musiał wyciągnąć czerwony kartonik.
W rewanżu Radomiak całkowicie zdominował Wisłę i praktycznie już do przerwy powinien rozstrzygnąć sprawę awansu. Po godzinie gry było 2:0 dla gości i wszelkie emocje się skończyły. Strzelcem drugiego gola był Leandro,który jak Szepeta opuścił boisko w pierwszym meczu za czerwoną kartkę.33-letni były pomocnik Górnika również pojawił się na murawie - w 80 minucie zmienił Kamila Hula. Kilka minut później sandomierzanie zmniejszyli rozmiary porażki na 1:2, ale to było wszystko na co było ich stać tego dnia.
Kamil Mańkowski w meczu z Wartą
W ostatnim dwumeczu spotkali się byli mistrzowie kraju i jednocześnie dwaj ubiegłoroczni drugoligowcy. O ile Warta Poznań oparła swoją kadrę na młodzieżowcach, to Polonia Bytom zatrzymała czołowych zawodników, którzy spokojnie dali by radę w drugiej lidze.  W pierwszym meczu w Poznaniu Polonia wygrała 2:1 po bramkach Dawida Cempy i Marcina Lachowskiego. Przy drugiej bramce asystował Kamil Mańkowski. 20-letni,podobnie jak Szepeta, trafił do Górnika Wałbrzych latem 2014, by po rundzie jesiennej pożegnać klub z Ratuszowej. Maniek szukał klubu i ostatecznie trafił do trzecioligowej Polonii - w 12 meczach trafił raz, ale im bliżej końca sezonu, tym jego pozycja w drużynie była bardziej znacząca. Również w barażach rozpoczynał mecze w wyjściowej jedenastce. Zarówno w pierwszym jak i rewanżowym spotkaniu został w drugich połowach zmieniany przez Kamila Banasia. Ale również miał niebagatelny udział w zwycięstwach. W Poznaniu wypracował bramkę na 2:1, a w Bytomiu po faulu na Kamilu podyktowany został rzut karny, który dał zwycięstwo Polonii 1:0.
Na boisku awans po barażach wywalczyły ekipy Radomiaka, Olimpii Zambrów i Polonii Bytom. Teraz przed nie lada wyzwaniem stanęli działacze trójki tych klubów, którzy muszą przekonać Komisję Licencyjną,by dopuściła kluby do drugoligowej rywalizacji. Kamil Mańkowski być może będzie reprezentował dalej barwy Polonii, która w ubiegłym roku drugoligowej licencji nie otrzymała. Szkoda by było,aby historia się nie powtórzyła, bowiem bytomianie musieli rozegrać aż 40 spotkań by awansować na boisku.

niedziela, 14 czerwca 2015

Po Gruzji bliżej EURO 2016

Czerwcowy termin na rozgrywanie meczów, zwłaszcza po zakończonym sezonie nie jest zbyt fortunnym. Piłkarzom ciężko zmobilizować się po finiszu rozgrywek ligowych czy też pucharowych, myśli krążą wokół wakacji, ewentualnych zmian barw klubowych. Polska w tym miesiącu w bieżącym stuleciu rzadko wygrywała w meczach o stawkę - na 18 spotkań (przed sobotą) wygrała zaledwie 4 razy: z USA 3:1 (2002-MŚ), z Azerbejdżanem 3:0 (2005-el.MŚ), z Kostaryką 2:1 (2006-MŚ) i ponownie z Azerbejdżanem 3:1 (2007-el.MŚ). Tym razem po ośmiu latach ponownie komplet punktów biało-czerwoni mogą w czerwcu zapisać na swoje konto.
Taka sytuacja: kibic oglądający warszawski mecz z Gruzją, który z różnych powodów nie mógł zobaczyć go do końca - powiedzmy do 85 minuty - czytający wynik oraz peany na cześć Orłów może być w głębokim szoku. Polska jak najbardziej zasłużenie wygrała z Gruzją.4:0 w świetle niewykorzystanych okazji w I połowie też nie jest wynikiem za wysokim, Robert Lewandowski hat-tricka mógł ustrzelić już przed przerwą, ale znakomicie bronił Giorgi Loria, na którego dziennikarze szykowali zapewne pomeczowe tytuły w stylu (G)Loria. O ile pierwsza odsłona to jeden wielki niedosyt oraz narzekanie na nieskuteczność to początek drugiej połowy był tragiczny w wykonaniu podopiecznych Adama Nawałki. Gruzini coraz śmielej poczynali sobie na naszej połowie i byli bliscy uzyskania bramki.
Jedno z najbardziej symbolicznych zdjęć po meczu
Polska- Gruzja. Dwaj  liderzy kadry: Lewy i Kuba
Ciekawe jaki byłby przebieg meczu, gdyby Arkadiusz Milik cudownym uderzeniem po godzinie gry nie otworzył wyniku? Pod koniec meczu było nerwowo, zwłaszcza, gdy Giorgi Nawalowski trafia w poprzeczkę naszej bramki. Im bliżej końca tym częściej przypominał się finisz ostatniego meczu z Dublina, gdy Irlandia wcisnęła nam bramkę na wagę remisu. Ale mecz rozstrzygnął Lewy, który po dwóch podaniach Milika i jednym Błaszczykowskiego w ciągu 4 minut skompletował klasycznego hat-tricka!
Już wtedy zaczął się hype, który dopiero po kilkunastu godzinach jest tonowany i coraz trzeźwiej rozpatrywany jest sobotni bój z Gruzinami. Bodaj jako pierwszy z poważniejszych dziennikarzy obiektywnie spotkanie ocenił Michał Kołodziejczyk z wirtualnej Polski w swoim felietonie "Wynik mydli oczy".  Swoimi wyborami personalnymi nie przestaje zadziwiać Adam Nawałka. Kto by się spodziewał, że partnerem Krychowiaka będzie Mączyński? Znakomita końcówka sezonu sugerowała, że wystąpi Lechita Karol Linetty, którego niektórzy widzieli suwerenem środka pola w kadrze na następne lata. O ile występ i gol w Dublinie przemawiały za Sławomirem Peszko,to pomocnik z Kolonii był jednym ze słabszych w drugiej linii.Do przerwy słabiutko grał Milik, Grosicki gasł po godzinie gry, a wtedy pojawił się ten, o którego nieobecności również było głośno. Jakub Błaszczykowski po wyleczeniu groźnej kontuzji musiał przeżywać kolejno utratę opaski kapitańskiej, brak powołania na mecz w Irlandii, a teraz pokornie usiadł na ławce rezerwowych. Wszystkim swoim przeciwnikom chyba zamknął usta swoim występem. Kilka szarż w swoim stylu, asysta przy bramce na 3:0, a i gdyby wykorzystał jego podanie Grosicki byłaby następna. Dla szukających sensacji w relacjach byłych kolegów z Dortmundu obrazki po bramce, gdy Lewandowski dziękuje i wspólnie raduje się z Błaszczykowskim, są chyba najważniejszym elementem z wygranej z Gruzją.
Polska zagrała mecz co najwyżej przeciętny, by nie powiedzieć słaby. Widać wyćwiczone schematy, ale gorzej z utrzymaniem tempa, dokładności przez większość spotkania. Wiadomo, że powroty do dłuższej nieobecności do kadry Piszczka, Błaszczykowskiego czy nawet Pazdana,który w Jagiellonii zaliczył bodaj najlepszy sezon w karierze, zwiększy rywalizację. Dzięki wynikom Polska wciąż przewodzi stawce i prawdę powiedziawszy tylko kataklizm może pozbawić awansu. Na chwilę obecną tabela przedstawia się następująco:
1. Polska   6 14 20-3
2. Niemcy 6 13 16-4
3. Szkocja 6 11 12-6
4. Irlandia 6   9 12-5
5. Gruzja  6   3   4-13
6. Gibraltar 6 0  1-34
do zakończenia rywalizacji są 4 terminy. We wrześniu jedziemy do Niemiec, gdzie możemy stracić przodownictwo w tabeli, a punktami może zrównać się Szkocja, która gościć będzie w Gruzji. Zbliżyć się na 2 punkty może Irlandia po meczu wyjazdowym z Gibraltarem. Po 3 dniach do Warszawy przyjedzie outsider i znów będziemy oczekiwać goleady w wykonaniu Lewandowskiego, który przewodzi snajperom w eliminacjach, ale wszystkie bramki zdobył w ledwie 2 spotkaniach. Kopciuszek naszej grupy jest idealnym rywalem na podreperowanie konta bramkowego czy pobicie kolejnego strzeleckiego rekordu. W tym samym terminie Irlandia gościć będzie Gruzję, a w najciekawszym pojedynku Szkocja zagra z Niemcami - co spowoduje, że najprawdopodobniej Polska przed październikowymi spotkaniami będzie na awansowym miejscu. W październiku Polska najpierw jedzie do Szkocji, gdzie jeśli nie przegra to może bukować bilety na francuskie mistrzostwa, a 11 października eliminacje kończy z Irlandią. Niemcy w tym czasie zagrają w Dublinie i u siebie z Gruzją.

środa, 10 czerwca 2015

Czas rozliczeń za spadek

Sezon zakończony, więc czas zacząć rozliczać.
Anatomię spadku próbował przedstawić na swoim portalu redaktor Bogdan Skiba. Dziennikarz, do którego można mieć sporo pretensji co do rzetelności relacji meczowych, udowodnił, że dobro klubu leży mu na sercu. Artykuł „Dlaczego Górnik spadł?” powstawał nieco na raty, bowiem we wtorkowe przedpołudnie mogliśmy najpierw część poświęconą głównie stronie sportowej, a po kilku godzinach doszła „część organizacyjna”. Trzeba uczciwie oddać autorowi, że większość wniosków jest bardzo trafnych.  Zwłaszcza dotyczących organizacji klubu. Polecam poczytać.
Tuż po meczu z Okocimskim Brzesko doszło do spotkania zespołu Górnika z władzami klubu i miasta. Optymistyczne wieści to przede wszystkim chęć dalszego wspierania drużyny, plany powrotu do drugiej ligi. Minus to ciągnące się długi, niezbyt pewna wizja budowy marki piłkarskiego Górnika Wałbrzych.
Kogo więc można winić za obecny spadek? Nie ma jednego winnego, jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: Dlaczego Górnik opuszcza drugą ligę?
ZARZĄD
Przed minionym już sezonem prezesem został Tomasz Jakacki, człowiek z wałbrzyskiej strefy przemysłowej z sukcesami w sferze biznesowej, ale bez doświadczenia w tematyce sportowej.  Długo było i raczej będzie mu wypominane przedsezonowe zapowiadanie czwartego miejsca. Z jednej strony zapewnił drużynie dobre warunki do przygotowania się do obu rund, trenerzy Polak i Cyrak mieli wolną rękę w doborze zawodników, a jedynym ograniczeniem były środki finansowe. Być może właśnie danie zbyt dużej swobody szkoleniowcom spowodowało tragedię na koniec sezonu? Być może już zimą, wzorem Rozwoju Katowice (Kamil Kosowski) trzeba było zorganizować konkurs, wybrać odpowiednią osobę na stanowisko dyrektora ds. sportowych? Kadra I zespołu była bardzo szeroka, ale ilość nie przeszła w jakość. Kłania się również brak drużyny rezerw, gdzie mogliby utrzymywać rytm meczowy rezerwowi w drugiej lidze, ogrywać się juniorzy. Na współpracę z klubem narzekają kluby z dawnego województwa wałbrzyskiego, którzy tak jak Lechia Dzierżoniów upominała się długi czas na rozliczenie za transfer Kamila Śmiałowskiego. Z klubem współpracują ponoć skauci, którzy pojawiali się na trzecioligowych boiskach – a Górnik sprawdza anonimowych graczy typu Koza z Kątów Wrocławskich czy Uszczyk z Żarowa. Teraz sposobiący się do barażów o 1.ligę Raków Częstochowa testuje duet z Bielawianki Adrian Niewiadomski (1996) i obrońca Łukasz Łużny (1995, swego czasu w rezerwach Widzewa), czy staną się one „wyrzutem sumienia”, tak jak Krzysztof Piątek – swego czasu testowany w Wałbrzychu, dziś napastnik ekstraklasowego Zagłębia Lubin, reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski?
Prezes Tomasz Jakacki
Są oczywiście plany utworzenia klas sportowych, powołania rezerw, poprawy współpracy z klubami z regionu. Za tym jednak muszą iść konkretne działania, wsparte podstawami finansowymi, a klub jest zadłużony na 300-400 tysięcy. Po spadku środki do dyspozycji będą mniejsze, bo po pierwsze trzeba spłacić długi, po drugie niektórzy sponsorzy ograniczą środki. A nowych dobrodziejów nie widać.Plan naprawczy obejmuje dwa, trzy lata, jak i również przewiduje powrót za rok na szczebel centralny na 70-lecie klubu. Czy to się uda, czy są to tylko papierowe plany?
W klubie kuleje marketing. O stronie internetowej i polityce informacyjnej można pisać godzinami i byłyby to głównie narzekania. Ogólnie – brak. Czemu strona klubowa nie może korzystać z silnika internetowego futbolowo.pl, wziąć przykład choćby z koleżanek z boiska, które awansowały do ekstraklasy? W tej kwestii, czy też prowadzenia sklepu z pamiątkami, gadżetami klubowymi brak dialogu z kibicami czy też z zaprzyjaźnioną PWSZ. Czemu studenci w ramach praktyki, stażu nie mogli by ogarnąć spraw związanych z marketingiem, stronami internetowymi? Współpraca z wałbrzyskimi mediami, portalami i związanymi z nimi gazetami, telewizją to wciąż niewykorzystane pole dla ewentualnych reklamodawców – zdjęcia, krótkie video relacje z meczów na tle banerów, można wymieniać tak długo. A za tym idą korzyści finansowe jak i wizerunkowe, które mogą zaprocentować w przyszłości.
TRENERZY
Piotr Przerywacz i Andrzej Polak
Andrzej Polak – według większości kibiców główny winowajca tegorocznego spadku. Ale czy rzeczywiście jest on winnym? Gdy objął wiosną 2014 zespół po Macieju Jaworskim nie zmienił nic w ustawieniu zespołu. Ograł Raków i Wartę na wyjeździe i utrzymał zespół. Zwrócił uwagę na panujące zwyczaje w drużynie i potrzebie świeżej krwi (słynna wśród komentujących klubokawiarnia). Latem dostał kredyt zaufania w postaci możliwości przeprowadzenia transferów. Faktem jest, że Górnik opuścili Zinke, Bartkowiak i Wojtarowicz – podstawowi zawodnicy, których trudno było zastąpić. Polak postawił na zawodników sobie już znanych (Filipe, Szepeta), bądź młodych, niedoświadczonych, niegrających jeszcze na tym szczeblu (Mańkowski, Cichocki). Do tego doszedł Orłowski oraz szukający klubu Tyktor. Wyniki letnich sparingów, a przede wszystkim prezentowany styl już budził wątpliwości. Zespół nie miał charakteru, tracił bramki po prostych indywidualnych błędach. Do tego doszła kontuzja Jaroszewskiego, a na konto jego zmiennika Janiczaka można zapisać kilka bramek. Szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski, kolejne porażki zaczęły irytować. Drużyna miała problem ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych, co przekładało się na zerowe konto po stronie zdobytych bramek. Dopiero w 4 kolejce Adrian Moszyk zdobył bramkę (1:2 w Katowicach), w meczu, gdzie fragmentami gra wyglądała dobrze. Ale potem przyjechał na Ratuszową Nadwiślan Góra, który odnosi historyczne premierowe zwycięstwo w lidze 3:2, grając w 10 strzelając bramkę w doliczonym czasie gry. Po tym trener sam złożył dymisję, jeszcze nie przyjętą przez zarząd. Po następnym przegranym meczu Andrzej Polak pożegnał się z klubem po 6 meczach, w których zdobył zaledwie punkt. Warto dodać, że mimo beznadziejnego dorobku Polak nie bał się mówić wprost o braku trenera bramkarzy, o błędach popełnianych przez piłkarzy (problem z przesuwaniem formacji przeciwnika), a i o jego treningach sami piłkarze mówili jako ciekawe, interesujące w porównaniu z poprzednikiem.
O epizodzie Piotra Przerywacza nie ma co wspominać, a nowym szkoleniowcem został Jerzy Cyrak – były junior Górnika, odnoszący sukcesy z juniorami Amiki Wronki, Lecha Poznań, znany jako asystent Mariusza Rumaka właśnie w Kolejorzu.
Jerzy Cyrak
Pierwsza samodzielna praca z I zespołem seniorów nie przyniosła sukcesu. Jesienią wciąż trwał marazm, choć w końcu zespół zaczął punktować. Odsunął od zespołu Szepetę, a dołączył Bronisławskiego. Jesienne niepowodzenia miały jednak alibi w postaci Polaka. Zimą znowu doszło do małej rewolucji: odeszli Szepeta, Mańkowski, Felipe, Rytko, Orzech, Janiczak, Gawlik, Moszyk, a w ich miejsce przyszło aż 3 bramkarzy (Derbisz, Musin, Czapla), obronę wzmocnił Stolarczyk, a linię ofensywną duet mający za sobą grę w 1.lidze Lenkiewicz z Figlem. Zespół zaczął grać trójką defensorów, rewelacją rundy okrzyknięty został Rafał Figiel – motor napędowy akcji ofensywnych. Mimo, że przyszły kolejne domowe zwycięstwa, aż do końca sezonu nie udało się przerwać wyjazdowej niemocy. O wiele lepsza gra wiosną nie przełożyła się na poprawę lokaty w tabeli – zarówno po jesieni jak i na mecie sezonu Górnik w tabeli wyprzedził jedynie Limanovię.
Na pewno Jerzy Cyrak urozmaicił zajęcia treningowe, zwłaszcza, że w międzyczasie zaliczył staż w Holandii. Cieniem na jego pracę jest fakt, który ujawnił nie tak dawno prezes Tomasz Jakacki. Otóż Cyrak nie był zainteresowany przedłużeniem obowiązującej do końca sezonu umowy. Tłumaczył innymi planami zawodowymi i nawet utrzymanie nie miałoby wpływu na decyzję. Czy traktujący pracę z piłkarzami Górnika jako tymczasową mógł wycisnąć więcej z zespołu? Czy był odpowiednio zdeterminowany? Trudno powiedzieć. W posezonowej krótkiej wypowiedzi dla skibasport.pl Jerzy Cyrak głównie mówi o problemach organizacyjnych z jakimi musiał borykać się zespół, a może by tak uderzyć się pierś? Dobry motywator poradziłby sobie w o wiele gorszych warunkach – vide Ojrzyński w Koronie czy wcześniej Stokowiec w Polonii Warszawa. Cyrak miał do przepracowania całą zimę, zgrupowanie w Wągrowcu, gdzie zamiast już zgrywać zespół, wciąż testowano nowych zawodników. Również meczowe wybory personalne były niekiedy kontrowersyjne – zbytnie zaufanie Musinowi i Lenkiewiczowi, których pożegnano bez żalu i za kilka miesięcy o nich nikt nie będzie pamiętał. Uparte trzymanie się schematycznego ustawienia szybko zostało rozszyfrowane przez rywali. Czemu częściej w środku pola nie grał Michał Oświęcimka, często zawodzący na boku? Czy Kamil Śmiałowski faktycznie był gorszy od Damiana Lenkiewicza? Kto w końcu jest lepszy wśród młodzieżowych defensorów: Cichocki czy Stolarczyk? Do tego wypowiedzi typu: zmieniłem zmianę po podpowiedzi asystenta Przerywacza - czemu sam nie potrafi dobrze ocenić wydarzeń boiskowych?
Jerzy Cyrak zapewnił Jakackiego, że ma inne plany zawodowe – licencja uprawnia go do pracy z seniorami wyższych lig, tylko czy z taką wizytówką, na jaką zapracował w Wałbrzychu szybko znajdzie pracodawcę?
ZAWODNICY
Górnik spadł, bo był jedną z najsłabszych piłkarsko drużyn. Już wiosna minionego sezonu pokazała, że większość zawodników związanych przez lata z Górnikiem nie jest gwarantem walki o czołowe miejsca. Jedni, jak Jaroszewski, Wepa, G.Michalak, od pewnego czasu stoją futbolowo w miejscu, a nawet cofają się, czyniąc coraz więcej błędów, drudzy (D.Michalak, Sawicki, Oświęcimka, Śmiałowski) wiekowo wchodzą w najlepszy piłkarsko okres, ale prócz co najwyżej solidnej gry mogą zaoferować wahania formy. Do tego dochodzą nabytki, którzy w zdecydowanej większości zawiedli. W bramce Derbiszowi zawdzięcza Raków komplet punktów - kto wie, czy akurat ta puszczona z 40 metrów bramka nie zadecyduje o awansie częstochowian? Musin obronił karnego w Pruszkowie, ale przy dośrodkowaniach był niepewny i swoimi interwencjami nie dodawał pewności obrońcom. Czapla wskoczył do bramki w końcówce sezonu, kiedy było już praktycznie pozamiatane, nic nie zawalił, wciąż młody, ale czy po odejściu Cyraka zostanie?
Obrońcy - Cichocki solidny, tylko i może aż. Większej wtopy nie zaliczył, ale spektakularnego występu na plus również nie. Stolarczyk miał niezły początek, ale później grał coraz słabiej,a gdy usiadł na ławce wyraźnie stracił rytm meczowy i jego powroty do składu (Niepołomice, mecz z OKS) skutkowały błędami i stratami bramek. Tyktor - najlepiej grający głową, ale mało zwrotny i wolny co przy szybkich napastnikach było wodą na młyn dla przeciwnika. O wiele lepiej grał wiosną, gdy strzelił dwie bramki. Można by było budować w trzeciej lidze defensywę wokół niego. Felipe - jesienne egzotyczne rozczarowanie, przykład tego jak można bazować na opinii sprzed lat. Choć bez większych wpadek (samobój w Stargardzie idzie na konto Janiczaka), ale bez dyspozycji gwarantującej spokój na lewej obronie.
Damian Lenkiewicz - jedno z
największych rozczarowań sezonu
Pomocnicy - Szepeta już przy podpisaniu umowy wzbudzał wątpliwości,32-letni z kilkunastoma zmianami barw ani razu nie zagrał na miarę oczekiwać. Wypracował kilka bramek, głównie dając się sfaulować w polu karnym. Po odejściu Polaka, pozycja w zespole bardzo się osłabiła, aż w końcu odstawiony od I zespołu.Mańkowski robił trochę wiatru, ale od podstawowego zawodnika wymaga się nieco więcej. Dla porównania o wiele lepiej zaprezentował się wiosną Bronisławski. Figiel - najlepszy zimowy nabytek, kandydat na lidera, którego brakowało rok wcześniej oraz w rundzie jesiennej. Lenkiewicz miał być jednym z motorów napędowych w ofensywie, łącznikiem między linią pomocy a atakiem. Tymczasem po jego grze nie było widać ogrania pierwszoligowego, a kibice częściej dopominali się miejscowych graczy zamiast blondwłosego bezproduktywnego gracza.
Napastnik - Orłowski,najskuteczniejszy i wg niektórych najlepszy piłkarz Górnika w minionym sezonie. Po opuszczeniu Nysy Zgorzelec dopiero teraz udało mu się ustrzelić dwucyfrową liczbę bramek.Inna sprawa, że gdyby wykorzystał wszystkie sytuacje to mógłby zakończyć sezon na podium wśród snajperów. Minusem jest fakt, że Orzeł częściej oglądał żółte kartki niż piłkę w siatce po swoich uderzeniach.
Na koniec wyliczanka, co by było gdyby:
2.kolejka- gdyby G.Michalak nie przestrzelił rzutu karnego,Górnik wygrałby na wyjeździe w Limanowej (+2 punkty)
5.kolejka - gdyby nie brak koncentracji,faul Tyktora w 94 min. i gol Nadwiślana po rzucie wolnym dający triumf beniaminkowi (+1 punkt)
11.kolejka -gdyby Orlowski strzelił w Kluczborku przy stanie 0:0, to najprawdopodobniej MKS nie wygrałby tego meczu (+1 punkt)
15.kolejka - gdyby... w Mielcu Bronisławski ma "patelnię" na 1:0,potem Folc strzela z karnego,a po przerwie festiwal kiksów i błędów przy dwóch bramkach Stali i zamiast co najmniej remisu porażka (+1 punkt)
18.kolejka - gdyby Janiczak...kiks Filipe, farfocel Janiczaka i mimo prowadzenia 1:0 Górnik ze Stargardu wraca bez punktu (+1 punkt)
20.kolejka - gdyby Derbisz obronił strzał Pawlusińskiego, to może spod Jasnej Góry Górnik wywiózłby co najmniej punkt (+1 punkt)
22.kolejka - gdyby Orłowski miał lepiej nastawiony celownik i choć raz udałoby mu się pokonać Taudula to Górnik wygrałby w Górze (+2 punkty)
25.kolejka - gdyby Musin nie spał w bramce, a koledzy z obrony przypilnowali bardziej Sekulskiego to może nie byłoby pierwszej wiosennej porażki ze Stalą (+1 punkt)
26.kolejka- gdyby Musin lepiej zachował się przy rzucie wolnym (gol na 0:1),nerwy nie puściły Oświęcimce, który wyleciał z boiska, to może Górnik zremisowałby w Pruszkowie (+1 punkt)
32.kolejka - gdyby w meczu z Mielcem, Orłowski trafił do siatki a nie w słupek,Czapla wybił karnego w bok, a nie przed siebie, a w końcówce główki Tyktora i Smiałowskiego trafiły do siatki... (+1 punkt)
33.kolejka - gdyby z osłabioną Legionovią Figiel z wolnego zamiast poprzeczki trafił do bramki, Orłowski pokonał Smyłka, a w końcówce obrońcy powstrzymali Lewickiego, to Górnik wracałby z kompletem punktów (+2 punkty).
Na podstawie prostego gdybania wychodzi, że do zdobytych 30 punktów śmiało można by dodać 14 punktów. 44 oczka dałoby 11.miejsce. A jeszcze można byłoby wyliczyć bramki stracone po stałych fragmentach gry,które można było uniknąć. Ale to jest tylko gdybanie - liczy się to co w sieci.
CZAS BUBY
Jak mówił Tomasz Jakacki w swoim posezonowym wywiadzie, że 1 lipca poznamy sztab szkoleniowy na 3.ligę oraz drużyny juniorów, to śmiało można było stawiać, że następcą Jerzego Cyraka będzie albo Maciej Jaworski lub Robert Bubnowicz. Ten ostatni nadrobił zaległości w trenerskiej edukacji i jak donosi red. Skiba poprowadzi on piłkarzy Górnika w najbliższym sezonie. Popularny Buba pracę z seniorami zakończył ponad dwa lata temu, potem prowadził juniorów. Póki co nie wiadomo jaki kształt będzie miała kadra zespołu, ale kibice mają nadzieję, że pobyt biało-niebieskich w trzeciej lidze dolnośląsko - lubuskiej będzie tak samo efektowny jak ten za poprzedniej kadencji Bubnowicza, czyli zakończy się awansem.

wtorek, 9 czerwca 2015

Koniec emocji w drugiej lidze

Mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego. Reforma drugiej ligi miała swoich zwolenników jak i przeciwników, jednak po zakończeniu sezonu można stwierdzić, że scentralizowanie rozgrywek było strzałem w dziesiątkę. Od niepamiętnych czasów walka o awans była wielce emocjonująca i toczyła się do ostatniej minuty ostatniej serii spotkań.
Po rundzie jesiennej wydawało się, że walka o trzy miejsca premiowane awansem i czwarte, barażowe, rozstrzygnie się pomiędzy kwartetem ROW, Rozwój, MKS Kluczbork i Stal Stalowa Wola. Dzieliło ich zaledwie dwa punkty. O włączeniu się do walki głośno mówiono w Sosnowcu, Pruszkowie i Częstochowie, choć Raków tracił aż 8 punktów. Znakomite wyniki w Pucharze Polski pobudziły apetyt na 1.ligę również w Stargardzie Szczecińskim.
Po pierwszej serii wiosennego grania pożegnano się w Zagłębiu z trenerem Smyłą,którego zastąpił anonimowy duet Artur Derbin i Robert Stanek,który do końca sezonu nie przegrał meczu. Niepowodzenia na początku rewanżów dymisją opłacił Dietmar Brehmer, którego zluzował Marek Koniarek. Koniec sezonu to prawdziwy rollercoaster i sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Po 31.kolejce prowadziło trio Zagłębie - ROW - Raków po 53 pkt.Czwarte barażowe miejsce dla Rozwoju, który wyprzedzał MKS (po 52). Siódme Błękitni mieli 49 punktów. Potem wyniki zaskakiwały, nad czym boleli zwłaszcza grający u bukmachera, bowiem niespodzianek nie brakowało:
32. kolejka- MKS remisuje u siebie z walczącą o utrzymanie Kotwicą tracąc gola w 90', ROW przegrywa u siebie z Okocimskim 1:4, co już jest trudne do wytłumaczenia! Dystans między siódmymi Błękitnymi a liderującym Zagłębiem zmalał tylko do dwóch punktów!
33.kolejka - ROW ogrywa w Stargardzie Błękitnych, co w praktyce eliminowało miejscowych z walki o awans. Rozwój remisuje ze Zniczem 1:1 po straconym golu w 90 minucie! Stal Stalowa Wola w Brzesku z 0:2 wyciąga na 3:2 by ostatecznie zremisować. Raków z kolei nie wytrzymał ciśnienia i uległ Nadwiślanowi 0:4 Podopieczni Radosława Mroczkowskiego w tym momencie byli na 5.miejscu ze stratą 3 pkt do lidera i tyle samo punktów co barażowa Stal.
34. kolejka - tylko kataklizm mógł zabrać awans gospodarzom meczów w Sosnowcu, Rybniku i Kluczborku, bo nawet remisy premiowały ich. Tak się stało na Stadionie Ludowym. W Kluczborku MKS stoczył pasjonujący bój ze Stalą Mielec (3:2 po 3 golach Giela), a ROW grając z ostatnią Limanovią... przegrał 0:2! W Rybniku do dziś są w głębokim szoku, jak można zmarnować taką szansę.Awans u siebie przegrała Stal Stalowa Wola, która uległa ambitnie grającym Błękitnym (0:2),  Niesamowity przebieg dający w ostatecznym rozrachunku sukces, miały pojedynki Rozwoju i Rakowa. Katowiczanie ograli co prawda Nadwiślan w Górze 3:1, ale najpierw nie strzelili karnego, potem długo remisowali, by w końcówce przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Częstochowianie z kolei przegrywali w Tarnobrzegu 0:1, by wyrównać po strzale Okińczyca, a w doliczonym czasie gry po uderzeniu kapitana Wojciecha Reimana zgarnąć komplet punktów i wedrzeć się na czwarte barażowe miejsce.
Niestety, emocje w drugiej lidze dla wałbrzyskich piłkarzy skończyły się już jakiś czas temu. Górnik zleciał do trzeciej ligi, klub nawet nie walczył z Komisją Licencyjną by uzyskać prawo gry w drugiej lidze.
Ostatnie chwile Figla w barwach Górnika...
Pożegnanie z ligą w ostatnich trzech dekadach piłkarze Górnika przerabiali kilkakrotnie, również były to wycofania z powodów finansowych. Z ekstraklasą wałbrzyszanie żegnali się w Chorzowie, w meczu, w którym Ruch pieczętował swoje ostatnie mistrzostwo Polski.  Wałbrzyszanie by się utrzymać musieliby wygrać na boisku rywala co najmniej za 3 punkty (czyli różnicą 3 lub więcej bramek) i liczyć na przegrane GKS Jastrzębie i Pogoni Szczecin u siebie. Żaden z tych warunków nie został spełniony, ba to Górnik przegrał 1:4 i musiał odjąć od swego dorobku jeszcze punkt.
W 1994, gdy już nie było Górnika, tylko Klub Piłkarski Wałbrzych grający na zapleczu ekstraklasy na licencji Zagłębia, mimo ambitnej gry w rundzie rewanżowej tracił dystans i w ostatniej kolejce, 15 czerwca wiadomo było, że jest to pożegnanie z ligą. Gościem była Arka Gdynia, która z GKS Tychy i Lechią Gdańsk walczyła o utrzymanie. Gol Krzywniaka zadecydował o skromnym, ale bezcennym dla gdynian zwycięstwie. Wałbrzyszanie nie grzeszyli ambicją, a po mieście szybko rozeszła się wieść, że w zamian za niezbyt waleczną postawę goście odwdzięczyli się organizacją wczasów nadmorskich dla rywala.
Następne pożegnanie z ligą miało w sezonie 2000/01 gdy Górnik/Zagłębie Wałbrzych targane organizacyjnymi problemami ambitnie walczyło w 20-drużynowej trzeciej lidze. Dopiero końcówka sezonu i 5 kolejnych porażek oznaczało osunięcie do strefy spadkowej i 16.miejsce. Ostatni mecz to wizyta przy Ratuszowej beniaminka BBTS Marbet Bielsko-Biała (dzisiejszego Podbeskidzia) i łatwa wygrana 2:0 pod wodzą obecnego prezesa, a wówczas trenera Wojciecha Boreckiego. Ekipę Józefa Borconia z kolei żegnało 200 wiernych kibiców...
Wreszcie sezon przejściowy, czyli 2007/08 gdzie 11.miejsce w IV lidze oznaczało dalszy pobyt Górnika PWSZ Wałbrzych w tej lidze, która po wakacjach stawała się piątym szczeblem rozgrywek.  Ostatni mecz w Wałbrzychu nie mogli oglądnąć kibice (1:2 z Karkonoszami) ze względów nie wydania zgody przez policje. Z kolei w ostatnim meczu sezonu podopieczni Roberta Bubnowicza ulegli w Prochowicach 1:4. Wówczas,7 lat temu w wałbrzyskim zespole grali m.in. bracia Michalakowie.
Niestety, obaj po przeżyciu pięknych chwil związanych z awansami do trzeciej i drugiej ligi w swoim piłkarskim CV mogą od kilkunastu dni wpisać sobie spadek z drugiej ligi.
W ostatnim meczu obyło się bez niespodzianek w składzie, choć znów mogła dziwić nieobecność Śmiałowskiego czy Cichockiego. Goście z Brzeska przyjechali bez kilku podstawowych zawodników, w tym skutecznego napastnika Jurija Hłuszko. Górnik szybko zdobył prowadzenie, którego nie potrafił jednak utrzymać do końca meczu. W ogóle trudno oczekiwać było fajerwerków w takim spotkaniu. Okocimski ambitnie walczył o odwrócenie losów meczu i to mu się udało. Brawa należą się również dla gospodarzy, którzy za wszelką cenę dążyli, by pożegnanie z drugą ligą nie było porażką.
Wielu zawodników oglądaliśmy na Stadionie 1000-lecia po raz ostatni. Damian Lenkiewicz wraca z wypożyczenia do Miedzi Legnica, Rafał Figiel nie jest zainteresowany grą w 3.ligowym Górniku, za Łeonidem Musinem nikt nie będzie płakał. O pozostałych decyzjach personalnych zadecydują: zarząd, nowy trener jak i sami zawodnicy, bowiem na pewno nie będą mogli liczyć na takie apanaże jak w 2.lidze.
Teraz przyjdzie czas podsumowań, zawodnicy udadzą się na urlopy, by od lipca przygotowywać się do rozgrywek nowego sezonu. Najważniejsze dla wałbrzyskich kibiców jest to, że Górnik na pewno zagra w trzeciej lidze, a nie niżej, tak jak pesymiści spekulowali.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Znakomity występ Bartkowiaka we Wrocławiu

Dwa lata temu Górnik Wałbrzych drugoligowy sezon kończył derbowym meczem w Głogowie. Faworyzowany Chrobry uległ gościom 0:2, a bohaterem został 16-letni Michał Bartkowiak, który minutę po tym, jak się zameldował na boisku przelobował skutecznie Sławomira Janickiego, a 9 minut potem wyłożył piłkę Oświęcimce tak, że nie pozostawało mu nic innego jak umieścić futbolówkę w siatce. Prasa dostrzegła znakomity występ wałbrzyszanina nazywając go diamentem. Rok później żegnał już drugoligowy zespół z Ratuszowej przenosząc się do Śląska Wrocław. Abstrahując od zamieszania związanego z kwotą ekwiwalentu, który miał ekstraklasowy zespół przesłać do Górnika, Michał jesień nie mógł zaliczyć do udanych. Gdy udało się Śląskowi zatwierdzić Bartkowiaka do gry zadebiutował on w Bełchatowie zaliczając niewiele ponad 5 minut w przegranym pojedynku 0:2. Wówczas zmienił Flavio Paixao. Nazajutrz zagrał w 1.kolejce 3.ligi gdzie na Oporowską przyjechał UKP Zielona Góra. Fatalne złamanie i runda z głowy. Po zimowych przygotowaniach Michał w marcu zaliczył dwa występy w trzecioligowych rezerwach, by potem wspomagać kolegów z Centralnej Ligi Juniorów. Rówieśnicy Michała stoczyli ciężką walkę o utrzymanie zapewniając sobie byt dopiero w ostatniej kolejce wygrywając w jaskini lwa, czyli na boisku mistrza CLJ Lecha Poznań. W międzyczasie Tadeusz Pawłowski dwukrotnie posadził go na ławce w ekstraklasie (mecze rundy finałowej z Legią i Lechem. Szkoleniowiec Śląska o Michale powiedział: cieszę się, że rośnie nam fajna grupa chłopaków, którzy są już blisko, żeby wejść do pierwszej drużyny. Muszą mieć jednak cierpliwość, bo nie da się im wszystkim dać szansy od razu. Chcieliśmy pokazać nawet Michała Bartkowiaka, ale woleliśmy, żeby zagrał 90 minut w CLJ, bo tam on jest szefem i tam od niego zależy kreowanie gry. Cieszę się, że ci zawodnicy się rozwijają.
Michał Bartkowiak i Flavio Paixao w meczu z Pogonią
Z kolei szkoleniowiec drugiej drużyny WKS Piotr Jawny na pytanie co jest lepsze dla Bartkowiaka gra w 3.lidze czy CLJ, odpowiedział portalowi slasknet: Myślę, że najważniejsze jest indywidualne podejście do każdego gracza. Jeśli zawodnik jest już dobrze rozwinięty pod względem fizycznym i stać go na walkę, to powinien grać w seniorach. Michał na wiosnę rozegrał dużo meczów w juniorach, ponieważ trzeba było ratować ten zespół przed spadkiem. Wydaje mi się, że gdyby nie było takiej potrzeby, to występowałby w III lidze. Moim zdaniem do pewnego momentu powinien grać jeszcze w rezerwach. Może za pół roku, może za rok zobaczymy, czy jest w stanie przebić się do składu pierwszego zespołu. Jeżeli nie, to rozwiązaniem może być także wypożyczenie do I lub II ligi.
W ostatnim meczu sezonu 2014/15 Michał ponownie usiadł na ławce rezerwowych. Trener Pawłowski w meczu z Pogonią wpuścił go w 62 minucie i był to naprawdę bardzo udany występ. Zastąpił on Słowaka Petera Grajciara, a po 6 minutach zaliczył tzw. asystę drugiego stopnia. Zagrał dokładnie do Flavio, który był faulowany, a następnie skutecznie zamienił jedenastkę na bramkę na 2:1. Później wałbrzyszanin nie dał o sobie zapomnieć:
78' - Michał szarżuje lewą stroną i dogrywa piłkę do drugiego z bliźniaków Piaxao - Marco, którego uderzenie broni Kudła
79' - podanie od Picha Bartkowiak w swoim stylu łamie akcję z lewej strony do środka i pięknie uderza pod poprzeczkę, ale strzał broni Kudła
85' - po podaniu Michała ponownie Flavio ma szansę podreperować swój bilans bramkowy, ale traci piłkę.
Jak portal slasknet wyliczył Bartkowiak zaliczył 4 kluczowe podania, oddał jeden strzał, tyleż samo uderzeń zostało zablokowanych, 5 podań (4 do przodu - wszystkie celne), 2 udane dryblingi, 2 udane dośrodkowania, 4 przechwyty i 1 stratę.
Nic dziwnego, że o Michale zrobiło się głośno. Trener Pawłowski został nawet na pomeczowej konferencji zapytany czy takim występem Bartkowiak zasłużyłby na miejsce w wyjściowym składzie w kolejnym meczu. Były napastnik wałbrzyskiego Zagłębia odpowiedział:Michał ma ogromy talent, ale musimy troszeczkę zostać na ziemi, bo wychodzi Karol Angielski, oddaje jeden fajny strzał i już w przerwie proszony jest na wywiad w telewizji. Michał świetnie się wprowadził, ale ja oczekuję od nich dalszej pracy, podnoszenia swoich umiejętności. Mają indywidualny cykl szkolenia, najpierw przygotowujemy ich pod względem siły i dzisiaj było to widać. Oni już są bardzo blisko składu, a przy wzmocnieniach rywalizacja nam się jeszcze zwiększy.
Ciekawostką jest, że dobrą grę wałbrzyskiego pomocnika zauważył portal kibiców Śląska, który raczej oszczędny jest w komplementach. Na stronie fanslask czytamy: Co do Bartkowiaka. Albo zagrał mecz życia, albo jest to perełka. Widzieliście jego podania? Prowadzenie piłki, odwaga w podejmowaniu decyzji... Kilka osób jest nim zauroczonych.
Bartkowiak został więc zauważony i teraz musi mocno popracować by spotkanie z przeciętniutką Pogonią Szczecin nie było tylko jedynym udanym występem, ale początkiem udanej ligowej kariery na najwyższym szczeblu ligowym. Póki czeka go w najbliższych dniach dwumecz w Tbilisi z Gruzją w kadrze U-18.

niedziela, 7 czerwca 2015

Koniec sezonu w trzeciej lidze

Zakończyły się rozgrywki trzeciej ligi. Jedynie mistrz grupy dolnośląsko - lubuskiej nie przystąpi do kolejnego etapu walki o awans do drugiej ligi. Pierwszym beniaminkiem drugiej ligi sezonu 2015/16 stał się wejherowski Gryf wracający po rocznej przerwie na trzeci poziom rozgrywkowy. Trenerem wejherowian jest Tomasz Kotwica, a w składzie starzy znajomi z 2.ligi:bramkarz Ferra, obrońcy Kostuch, Skwiercz, Osłowski, a w pomocy Gicewicz czy Kołc.  Pozostali to zawodnicy z niższych klas rozgrywkowych i rezerw pomorskich ligowców. Może to jest kierunek zmian personalnych, który powinien przyjąć po spadku Górnik Wałbrzych?
W najbliższą sobotę na stadionach w Rzeszowie, Radomiu i Poznaniu rozpoczną się pierwsze barażowe spotkania. Stal Rzeszów o mały włos latem ubiegłego roku nie wylądowała by w 1.lidze, bowiem Flota Świnoujście planowała sprzedać swoją licencję. Na szczęście nie doszło do tego, a rzeszowianie wywalczyli awans i to w imponującym stylu. Po jesieni w grupie lubelsko-podkarpackiej prowadziły Karpaty Krosno z przewagą aż 8 punktów nad duetem Stal - Resovia. W Stali zmieniono trenera Andrzeja Szymańskiego, którego zluzował Marcin Wołowiec.Mimo, że wiosną najlepiej grał Motor Lublin, to tuż za jego plecami najlepiej w lidze punktowała właśnie Stal.Oba zespoły przegrały po razie. Lider przegrał 4-krotnie, ale rundę wiosenną rozpoczął od pokonania Stali Rzeszów 4:1 i nikt nie podejrzewał zmiany ról. Do końca sezonu rzeszowianie wygrywali już wszystko, czterokrotnie remisując. Kogo można kojarzyć z kadry Stali? Obronę trzymają doświadczeni: Arkadiusz Baran (36 lat, Cracovia, Termalica) i rok starszy Dominik Bednarczyk (Siarka, Radomsko, kluby cypryjskie). Wicekrólem strzelców z 26 golami został Piotr Prędota (33 lata,dawniej m.in. Piast Gliwice,Pogoń Szczecin).
Dawid Kubowicz (Olimpia Elbląg)
Przeciwnikiem Stali będzie Olimpia Zambrów, która musiała do ostatniego meczu walczyć o awans z Olimpią Elbląg. Więcej szans dawano spadkowiczowi z drugiej ligi, gdzie zimą przeszedł doskonale znany w Wałbrzychu Dawid Kubowicz. Dodatkowo Zambrów opuścił najskuteczniejszy jesienią Kamil Zapolnik, który został kolegą klubowych Bartosza Biela w Wigrach Suwałki. Z rozpoznawalnych zawodników w kadrze figurują Mariusz Dzienis czy Michał Twardowski, byli piłkarze Jagiellonii. Wiosną obie Olimpie szły łeb w łeb,by w sobotę w Zambrowie rozstrzygnąć kwestię pierwszeństwa. Goście tracący punkt do lidera musieli wygrać i do przerwy to oni byli w barażach po prowadzeniu 1:0. Tuż po przerwie Kuczałek wyrównał, a potem żadnemu z zawodników nie udało się strzelić bramki. Remis oznaczał pierwsze miejsce zambrowian.
Dawid Kubowicz zagrał w 14 pełnych meczach, strzelił 4 gole i zobaczył 5 żółtych kartek.
Drugą parę barażową będą tworzyć Radomiak z Wisłą Sandomierz. Spadkowicz z Radomia nie miał sobie równych w grupie mazowiecko - łódzkiej, gdzie spodziewano się lepszej dyspozycji rezerw Legii (ostatecznie dopiero 10.miejsce), czy odradzających się ŁKS Łódź czy Polonii Warszawa. Były klub Marcina Orłowskiego przegrał zaledwie trzykrotnie i będzie faworytem w pojedynku z mistrzem grupy małopolsko - świętokrzyskiej. Wisła Sandomierz jesienią odpierała ataki Soły Oświęcim.
Zimą do Sandomierza trafił Bartosz Szepeta z Górnika Wałbrzych.Obok Jarosława Piątkowskiego był najstarszym zawodnikiem Wisły, z której odszedł do Siarki Tarnobrzeg Mariusz Kukiełka. Szepeta wybiegał w wyjściowej jedenastce - ogółem rozegrał 15 spotkań (4 w pełnym wymiarze czasowym) i strzelił jednego gola z rzutu karnego- w przegranym spotkaniu z Porońcem Poronin 1:3,który wiosną zdystansował Sołę Oświęcim i zameldował się ostatecznie na drugim miejscu.
Rywalizacja w najliczniejszej -20 zespołowej - grupie opolsko - śląskiej stała po znakiem dominacji Odry Opole i Polonii Bytom. Do duetu spadkowiczów nie dostosował się niedawny towarzysz niedoli ze Zdzieszowic. Odra trenowana przez Zbigniewa Smółkę oparła swoją kadrę na braciach Gancarczykach,którzy strzelili łącznie 25 bramek ! 14 Janusz , 7 Krzysztof, 4 Waldemar. Jesień opolanie zakończyli w fotelu lidera z przewagą dwóch punktów nad Polonią, z którą zremisowali w Bytomiu 1:1. Po 25.kolejce przewaga wzrosła do 4 punktów po remisie Polonii w Czarnowąsach (0:0),w 28.kolejce Odra w obecności 1700 widzów przegrywa u siebie z GKS Jastrzębie 0:1, a Polonia po 4 golach Dawida Cempy (4:0) pokonuje Czaniec i był punkt przewagi Odry. W 30.kolejce Polonia wychodzi na czoło tabeli po wygranej w Ozimku (4:0) i remisie Odry u siebie z Grunwaldem Ruda Sląska (0:0). W 33.kolejce z kolei oba zespoły tracą punkty: Polonia u siebie z BKS Bielsko (0:1), a Odra remisuje w Zabrzu z Górnikiem II (1:1) . Gdy w następnej kolejce w bezpośrednim pojedynku Odra wygrała z bytomianami 2:1 wydawało się, że autostrada do baraży stoi otworem. Tymczasem podopieczni Zbigniewa Smółki w końcówce maja zaliczyli najczarniejszą serię, bowiem najpierw zremisowali u siebie z BKS Bielsko Biała 0:0 i przegrali w Bytomiu ze słabiutkimi Szombierkami 0:1. Poloniści nie wydarli sobie prowadzenia i to oni wystąpią w barażach.Swój udział w tym sukcesie ma Kamil Mańkowski, który jesienią grał w Górniku Wałbrzych. Młodzieżowy pomocnik zagrał 12 razy (1 w pełnych 90 minutach), strzelił jednego gola i zobaczył 3 żółte kartki. Jacek Trzeciak posiadał mocny skład, z którym śmiało mógłby walczyć w drugiej lidze. Gwarancją tego mogą być nazwiska Broniewicza, Banasia,Trznadla, Lachowskiego, Cyganka, Grube, Mroza, Setlaka,Cempy czy Zielińskiego.
W tej grupie mieliśmy oprócz Mańkowskiego jeszcze inny wałbrzyski łącznik. Po dymisji z Górnika Wałbrzych do Swornicy Czarnowąsy wrócił trener Andrzej Polak, który w styczniu oficjalnie został I szkoleniowcem zespołu, a przed startem rundy wiosennej dołączył do ekipy Brazylijczyk Filipe.Popularna Swora finiszowała ostatecznie na 12.miejscu, a celem było utrzymanie w lidze. Filipe zagrał 17 razy,strzelił jednego gola i zobaczył 2 żółte kartki. Tuż za drużyną z Czarnowąsów uplasowały się rezerwy Ruchu Chorzów, gdzie jesienią grywał Adrian Mrowiec (11 meczów,1 gol), który zimą przeszedł do Miedzi Legnica,oraz Miłosz Trojak, który skompletował 18 występów (wiosną zaledwie 1), w których zobaczył 3 żółte kartki.
Rywalem Polonii będzie poznańska Warta - jedyny ligowiec w swojej grupie, który nie zaznał goryczy porażki u siebie. Po jesieni Zieloni oglądali plecy nie tylko lidera Sokoła Kleczew (3 punkty straty),ale i Startu Warlubie. Piłkarze Tomasza Bekasa wiosną przegrali zaledwie raz (2:4 w Ostrowie Wlkp.) i dwukrotnie zremisowali, a w pozostałych spotkaniach wygrywali! Mieszanka zdolnych juniorów oraz doświadczonych graczy pamiętających występy Warty w 1.lidze (Ngamayama, Ciarkowski, Marciniak) zbierała zasłużone gratulacje za grę i wyniki.Ale w dwumeczu z Polonią Bytom to Ślązacy będą faworytami.
Paweł Tobiasz i Wojciech Szuba
Osieroconą z baraży 3.ligą jest dolnośląsko - lubuska. Sezon stał pod znakiem dominacji Formacji Port 2000 Mostki, która organizacyjnie wyraźnie odstaje od standardów drugoligowych. Działaczy nie interesowały rewolucyjne w ich przypadku transformacje, czyli rozbudowa pionu sportowego, dostosowanie obiektu do warunków licencyjnych. Sportowo lubuscy piłkarze nie mieli sobie równych. Królem strzelców został Krzysztof Piosik z 29 bramkami, 23 trafienia zaliczył Adrian Świątek, a trzeba pamiętać, że jesienią 15 goli strzelił Piotr Okuniewicz, który nie przebił się w ekstraklasowym Górniku Łęczna (jedynie kilkusekundowy epizod w meczu z Koroną). Co ciekawe Formacja przegrała w sezonie zaledwie dwa razy i to u siebie 2:3 z rezerwami Lubina i 3:4 z rezerwami Śląska mimo prowadzenia już 3:0! Jesienią komplet wyjazdowy zaliczyła Lechia Dzierżoniów, ale młoda drużyna wiosną wyraźnie spuściła z tonu - w tabeli meczów AD 2015 dzierżoniowianie sklasyfikowani zostali dopiero na 10 pozycji! Najlepiej grało Zagłębie II (komplet domowych zwycięstw, jedna porażka w Zielonej Górze). Wciąż nie jest znany finał nierozegranego spotkania Lechia - Polonia/Stal Świdnica ze względu na Dni Dzierżoniowa. Świdniczanie zanotowali dobrą wiosnę, gdzie w roli trenera zadebiutował Marcin Morawski. Z ligą natomiast żegnają się: podgorzowski Piast Karnin, Bielawianka oraz wyraźnie odstający od reszty stawki KS Bystrzyca Kąty Wrocławskie (2 gole Janusza Kozy, który zimą testowany był przez Górnika Wałbrzych), Dąb Przybyszów oraz Polonia Trzebnica, która zaledwie raz wygrała (3:2 z UKP Zielona Góra) i zanotowała rekordowe 0:10 u siebie z Zagłębiem II.
Oto bilans byłych wałbrzyskich zawodników w 3.lidze dolnośląsko-lubuskiej:
Paweł Żyra - Zagłębie II Lubin (2.miejsce) - 14 mecze- 2 gole
Michał Bartkowiak - Śląsk II Wrocław (3.miejsce) 3 mecze
Paweł Tobiasz - Polonia - Stal Świdnica (8.miejsce) - 30 meczów - 7 goli
Marcin Morawski - Polonia - Stal Świdnica (8.miejsce) - 27 meczów - 9 goli
Wojciech Szuba - Polonia - Stal Świdnica (8.miejsce) - 26 meczów - 5 goli
Sławomir Truszczyński - Polonia - Stal Świdnica (8.miejsce) - 16 meczów
Jan Rytko - wiosną Polonia - Stal Świdnica (8.miejsce) - 14 meczów - 1 gol
Dominik Radziemski - jesienią Karkonosze Jelenia Góra (11.miejsce) - 18 meczów - 3 gole
Michał Łaski - Bielawianka (15.miejsce) - 32 mecze
Sławomir Orzech - wiosną Bielawianka (15.miejsce) - 15 meczów.

Górnik Tychy Zawisza

Jedną ze stadionowych przyśpiewek wałbrzyskich kibiców jest wymienianie nazw zaprzyjaźnionych klubów. Do nich należą bracia po szalu z Tychów i Bydgoszczy. Niestety, w tym roku wymienione w tytule trio kończy bieżący sezon w minorowych nastrojach, bowiem muszą opuścić ze względów sportowych klasę rozgrywkową. Każdy przypadek jest inny, choć Zawisza, GKS Tychy i Górnik Wałbrzych, posiadają wspólny mianownik w postaci trenera, który przejął zespół w trakcie sezonu dając nadzieje na udany finisz i niepowodzenie misji pt. utrzymanie.
Bydgoski Zawisza rozpoczynając sezon nie spodziewał się zapewne nadchodzących problemów. Zdobywca Pucharu Polski ograł w meczu o Superpuchar Legię, zaprezentował się nie najgorzej w eliminacjach Ligi Europy, a sezon rozpoczyna od ogrania Korony Kielce 2:0. Potem przyszło 6 kolejnych ligowych porażek i pożegnano się z portugalskim trenerem Jorge Paixao. Zawiszę objął raczej niespodziewanie Mariusz Rumak, którego co pogoniono z Lecha Poznań. Do końca 2014 roku bydgoszczanie wygrali zaledwie raz i trzy razy remisując. Nie było chyba odważnego, który by wierzył w skuteczną walkę o utrzymanie. Zespół, który na wskutek konfliktu właściciela klubu Radosława Osucha z kibicami, nie mógł liczyć na takie wsparcie dopingiem jak choćby pozostałe drużyny T-Mobile Ekstraklasy, przeszedł wiosną prawdziwą metamorfozę. Pożegnano aż 15 zawodników, w tym największy skarb, za jaki uchodził Michał Masłowski, który za niespotykaną jak na nasze warunki sumę (800 tysięcy euro) przeszedł do Legii. W ich miejsce sprowadzono 12 zawodników, którzy całkowicie odmienili Zawiszę. Pierwsze osiem meczów to 5 zwycięstw i 3 remisy! W tym niezwykle prestiżowe dla Rumaka 1:0 z Lechem. Zespół złapał kontakt z resztą stawki, jak wyliczyli statystycy aż 5 razy bydgoszczanie mieli szanse by opuścić strefę spadkową. Niestety, nie udało im się ani razu. Za kluczowy moment ogłoszono nie wykorzystaną szansę przez Portugalczyka Mikę. 22-letni pomocnik, podobnie jak Alvarinho,Luka Marić, Pulhac, a przede wszystkim Ivan Majewskij znaleźliby miejsce w większości klubów ekstraklasy. Na chwilę obecną nie wiadomo jakie ruchy personalne zostaną poczynione w Bydgoszczy. Osuch proponował zakład o grube pieniądze, że Zawisza się utrzyma.Przegrał by, ale wygranym wiosny jest Mariusz Rumak, któremu niewiele brakowało do utrzymania zespołu.
Współpracownikiem Rumaka w Lechu był Jerzy Cyrak, który nie poszedł do Bydgoszczy śladem swego kolegi po fachu. Trafił do Wałbrzycha podejmując się misji ratowania drugiej ligi dla miejscowego Górnika. Podobieństw pracy Cyraka do osiągnięć Rumaka jest kilka. Jesień wręcz beznadziejna, niewiele symptomów poprawy i dół tabeli. Zimą mała rewolucja kadrowa, której raczej nie można porównać z tą bydgoską. Wiosną mieliśmy oglądać autorski zespół Cyraka, już bez alibi w postaci dziedzictwa poprzednika. O ile przyszła poprawa gry, pojawiły się wartościowe domowe zwycięstwa to niemoc wyjazdowa skutecznie niwelowała wysiłek drużyny. Mimo, że niepowodzenia rywali powodowały, że dystans do bezpiecznego miejsca z kilkunastu punktów stopniał w pewnym momencie trzech, to w decydującym momencie Górnik zawiódł. Klęska w Niepołomicach, porażka ze Stalą Mielec spowodowały, że przy Ratuszowej pogodzono się ze spadkiem.
O ile wałbrzyscy kibice mogą narzekać na beznadziejne wyniki (zaledwie 7 remisów) poza własnym boiskiem, to co mają powiedzieć sympatycy Tychów, którzy tylko 6 razy nie przegrali na wyjazdach? Zresztą "domowe" spotkania GKS rozgrywał w Jaworznie ze względu na budowę nowego stadionu,który latem ma być otworzony. Niestety, tyski stadion, podobnie jak lubelski, nowoczesne,funkcjonalne cacko, będzie świadkiem zmagań zaledwie drugoligowych. Przed sezonem GKS objął Przemysław Cecherz, uznany na tym szczeblu szkoleniowiec, który nie mógł się pochwalić dobrymi wynikami, choć klub zakontraktował m.in. niedawnego króla strzelców Macieja Kowalczyka czy wypożyczono z Podbeskidzia Wojciecha Trochima. Rundę jesienną dokończył w roli trenera dokończył Andrzej Wolak, a zimą doszło do fundamentalnych zmian w klubie. Dyrektorem został były reprezentant kraju Marcin Adamski, a na trenerską ławkę powrócił Tomasz Hajto, którego szerzej nie trzeba przedstawiać. Mieli być oni gwarantem jakościowego dużego kroku naprzód. Pożegnano 9 graczy, w tym długoletnich defensorów Łukasza Kopczyka i Mariusza Masternaka, co wywołało na śląsku pewien niesmak. Marsz w górę tabeli (z poz.16 i stratą 7 punktów do bezpiecznej 14 lokaty) miało zapewnić 14 nowych graczy, w tym takie nazwiska jak jeden z najlepszych asystentów w lidze Łukasz Grzeszczyk z Sandecji, który odrzucił ofertę Termaliki, czy bramkarz Sebastian Przyrowski. GKS swoją walkę o utrzymanie udokumentował zaledwie 3 zwycięstwami i 4 remisami. Co prawda gorzej grali Sandecja i Widzew, w dodatku wycofała się Flota, z której ściągnięto obrońcę Stasiaka, ale to za mało by myśleć o utrzymaniu. Nawet w ostatniej kolejce, gdy Tychy MUSIAŁY wygrać w Ząbkach, by przedłużyć nadzieje na utrzymanie po barażach z drugoligowcem,zespół przegrał. Gdyby zawodnicy mieli charyzmę Tomasza Hajto, to pewnie byłby to zespół bijący się o ekstraklasę. Popularny Gianni najprawdopodobniej pożegna się z posadą w GKS, a zapamiętany zostanie na pomeczowe narzekanie na sędziowanie, na wszystko inne niż własne decyzje. W Tychach były bodaj największe ambicje na utrzymanie zespołu, ze względu na nowy stadion.

piątek, 5 czerwca 2015

Spadkowy dublet Łaskiego i Orzecha

Duet wałbrzyskich obrońców wypożyczonych do Bielawianki,Michał Łaski i Sławomir Orzech, kończący się sezon 2014/15 nie zaliczą do udanych. Na początku sezonu obaj reprezentowali wałbrzyskiego Górnika,choć po letniej rewolucji kadrowej zbytnio nie mogli liczyć na miejsce w wyjściowym składzie. Łaski powracający z wypożyczenia z Bielawy w lipcu zaliczył dwa występy w Pucharze Polski, ale nie zaprezentował się na tyle,by trener Andrzej Polak wiązał z nim większe nadzieje. Poza tym w Ostrowie Wielkopolskim Michał wyleciał z boiska i jeszcze przed inauguracją trzecioligowego sezonu ponownie został zawodnikiem Bielawianki.
Sławomir Orzech i Michał Łaski w Bielawiance.
[foto: jelonka.com]
Podczas właśnie kończącego sezonu był ostoją bloku defensywnego, wybrany został kapitanem zespołu. Opuścił mecze jedynie z powodu nadmiaru żółtych kartek.
Z kolei dla Sławomira Orzecha obecny sezon jest pierwszy, w którym nie występuje jako młodzieżowiec. Z tego też powodu Andrzej Polak w sparingach nie dawał mu zbytnio szans, a na drugoligowych meczach pojawiał się jedynie na ławce rezerwowych. Jesienią zadebiutował dopiero po dymisji Polaka w meczu z Rybnikiem, kiedy to skład ustalał Piotr Przerywacz. Również Jerzy Cyrak początkowo opierał linię obrony na popularnym Orzim. Po 6 jesiennych meczach, zimowych przygotowaniach, w tym zgrupowaniu w Wągrowcu, Sławek ostatecznie wylądował w Bielawie. Zespół wałbrzyskich obrońców już rok temu tułał się w ogonie stawki,a w obecnym było jeszcze gorzej. Po jesieni zaledwie 15.miejsce i strata 5 punktów do Karnina i 6 do Kątów Wrocławskich. Wiosna jest o wiele lepsza w wykonaniu Bielawianki, zdołano wyprzedzić zespół z Kątów, ale znakomitą wiosnę zaliczył MKS Oława. W Bielawie zmieniono szkoleniowca, zespół niespodziewanie wywiózł komplety punktów z gorących boisk Ślęzy czy Karkonoszy i na kolejkę przed końcem wciąż zajmuje 15.miejsce ze stratą punktu do Piasta Karnin i 4 do MKS Oława. Niestety, wobec rezygnacji z ubiegania się o drugą ligę mistrza ligi Formacji Port 2000 Mostki, ligę opuszczać będzie 5 zespołów i tym samym bielawianie stracili szanse na utrzymanie. Biorąc pod uwagę udział w jesiennych meczach Górnika Wałbrzych Michała i Sławomira można stwierdzić, że w kończącym się sezonie zostali podwójnymi pechowcami, bo zapisać sobie mogą na konto degradację i z drugiej i z trzeciej ligi.
Czy po spadku do IV ligi Bielawianka będzie zainteresowana wypożyczeniem wałbrzyskich zawodników? Czy Łaski z Orzechem wrócą do Górnika Wałbrzych? O tym zapewne przekonamy się w ciągu najbliższych kilkunastu dni.
Do barażowych spotkań o awans do 2.ligi przygotowuje się z kolei Bartosz Szepeta - największe jesienne rozczarowanie z letniego zaciągu wałbrzyskiego Górnika. Jego Wisła Sandomierz wytrzymała ciśnienie i napory Soły Oświęcim, a obecnie na kolejkę przed końcem rozgrywek grupy małopolsko-świętokrzyskiej ma 4 punkty przewagi już nie nad Sołą, ale Porońcem Poronin,który zimą gościł na zgrupowaniu w Dzierżoniowie,a w swoim składzie ma Macieja Żurawskiego.
Filipe [foto:nto]
W grupie opolsko - śląskiej coraz bliżej triumfu i gry w barażach z Wartą Poznań jest Polonia Bytom, która w ostatnim meczu w Łaziskach Górnych z tamtejszą Polonią będzie bronić dwupunktowej przewagi nad Odrą Opole. Nie tak dawno premierową bramkę strzelił dla bytomian Kamil Mańkowski, a w środę  w meczu z Pniówkiem Pawłowice Śl.(3:0) zaliczył premierową asystę, przy golu Marcina Lachowskiego na 1:0. Mecz w Bytomiu oglądało ponad 1100 widzów, ale są i to w większości spotkania, gdzie nie udaje się doliczyć nawet setki kibiców. Zaledwie 50 obserwatorów w Mysłowicach oglądało pojedynek zdegradowanego Górnika Wesoła ze Swornicą Czarnowąsy. Słabiutki mecz, o czym przyznał szkoleniowiec gości Andrzej Polak, zakończył się triumfem popularnej Swory 2:1. Goście przyjechali osłabieni kadrowo, a niespodzianką była obecność w napadzie Brazylijczyka Filipe - nominalnego obrońcy. Znany z jesiennych występów w Górniku Wałbrzych defensor wiosną stracił miejsce w wyjściowym składzie przeciętniutkiej ekipy z Czarnowąsów, ale w środę sytuacja wymusiła jego obecność w składzie i odwdzięczył się celnym trafieniem na 1:0. Było to premierowe trafienie Filipe w tym sezonie i pierwsze ligowe od 10.10.2013 kiedy to w barwach LZS Piotrówka pokonał bramkarza rezerw Piasta Gliwice. Swornica wygrając 2:1 zapewniła sobie co najmniej 14.miejsce, co nawet w przypadku niepowodzenia mistrza ligi w barażach o 2.ligę gwarantuje utrzymanie. Filipe pojawił się dopiero wiosną, podobnie jak Polak, który dopiero w 2015 oficjalnie odpowiada za wyniki zespołu. Po jesieni zespół był na 15.miejscu, teraz co prawda jest oczko wyżej, ale w tabeli wiosny Swornica sklasyfikowana jest na 10.miejscu (przed ostatnią serią spotkań).

czwartek, 4 czerwca 2015

W FIFA lawina ruszyła, a Greń znika z polskiej piłki

W piątek Sepp Blatter został wybrany po raz kolejny prezydentem światowej federacji piłkarskiej. Nie wszystkie media zdążyły jeszcze kończyć komentować ten wybór, a już we wtorek wybuchła bomba - Blatter rezygnuje. Komunikat samego zainteresowanego był ... śmieszny,mówił o potrzebie ewolucji FIFA, a w związku z brakiem poparcia wszystkich członków federacji wycofuje się dla dobra futbolu. Cóż, wcześniej ten argument przez kilkanaście lat mu nie przeszkadzał w kontrowersyjnym zarządzaniu jedną z największych federacji sportowych na świecie.
Zdjęcie - symbol
Co spowodowało taki nagły zwrot Szwajcara? Najczęstszym powodem, jaki był sugerowany, był nacisk sponsorów. Sowite kwoty zasilające konta FIFA są znacznym czynnikiem budżetu, a doniesienia o korupcji, szerzące się podejrzenia i coraz gorszy PR nie wpływają na dobro wizerunkowe poszczególnych firm. Jeśli faktycznie nacisk dobrodziejów organizacji był głównym powodem rezygnacji Blattera, to miał on rację, że jego odejście wiąże się z dobrem FIFA.
Tymczasem obserwatorzy tego co się dzieje wokół organizacji wręcz nie nadążają ze zwrotami akcji. Śledztwo przeciwko FIFA ma być prowadzone w Stanach Zjednoczonych, co już zostało oprotestowane przez Putina, obawiającego się o organizację najbliższego mundialu, które mają się odbyć na rosyjskich boiskach. Ma być wyjaśnione czy nie doszło do nieprawidłowości przy przyznaniu organizacji mistrzostw nie tylko w Rosji, ale i Katarze 4 lata później. Tymczasem z USA lotem błyskawicy nadleciał news o przyznaniu się do brania łapówek przez niejakiego Chucka Blazera. Brodaty jegomość,przypominający bardziej pisarza książek fantasy niż wpływowego działacza, przyznał się, że on jak i inny członkowie komitetu wykonawczego zgodzili się przyjąć łapówki w zamian za przyznaniu mistrzostw Francji w 1998 oraz RPA 2010. Blazer, który dwa lata temu opuścił FIFA, został informatorem FBI, które prowadzi śledztwo i to on dostarczył ponoć dowody na zatrzymanie innych działaczy federacji.
W głębokim cieniu tych rewelacji wokół FIFA, w Polsce ogłoszono 10-letnią dyskwalifikację polskiego działacza Kazimierza Grenia. Podkarpacki "baron futbolowy", chełpiący się wyniesieniem na prezesowski fotel Grzegorza Latę, a później Zbigniewa Bońka, od pewnego czasu jest w opozycji do tego ostatniego. Polacy,nie interesujący się na co dzień piłka, poznali jego nazwisko pod koniec marca. W Dublinie, przy okazji rozgrywanego meczu eliminacyjnego, miejscowa policja zatrzymała działacza PZPN za tzw. ticket - tauting, czyli nielegalną sprzedaż/nakłanianie do kupna biletów. Przed irlandzkim sądem Greń się przyznał do zarzutów,został szybko zwolniony i rozpoczął medialną szopkę w ojczyźnie.
Pokaz dublińskiej mody wg Grenia
Konferencja prasowa,przemieniona w teatrzyk pt. w co byłem ubrany przed Aviva Stadium, wywiady prasowe i telewizyjne, szybko zostały uciszone przez zawieszenie przez PZPN.
Po blisko dwóch miesiącach związek ogłosić wspomnianą dyskwalifikację. Komisja dyscyplinarna nie mogła wziąć pod uwagę materiałów sądowych z Dublina,bowiem na to nie zgodził się pełnomocnik Grenia, za to na niekorzyść działacza miały przemawiać inne dowody, m.in. zebrane przez dziennikarzy Przeglądu Sportowego,którzy dotarli do kupujących u Grenia bilety.
Sam podkarpacki baron nie brał udziału,mimo zaproszenia, w obradach komisji tłumacząc złym samopoczuciem.Po ogłoszeniu dyskwalifikacji, od której można się odwołać, w mediach próżno szukać wypowiedzi Grenia, którego w obronę wziął JEDYNIE portal futbolplus.pl.
Abstrahując od wojenki toczonej w PZPN przeciwko Greniowi, czy wypominanie przez niego błędów obecnego zarządu, to jest jeden niezaprzeczalny fakt: kara aż 10 lat jest niewspółmierna do przewinienia. Za kupczenie biletami winny został ukarany KILKAKROTNIE SUROWIEJ niż ten co kupczył meczami, które powodowały, że drużyny spadały, czy awansowały. Meczami,które powodowały, że obecnie próżno szukać niektórych klubów na mapie futbolowej Polski szczebla centralnego.
Kazimierz Greń jest winny, skompromitował się jako człowiek,działacz związku, Związku, który przez to poniósł wizerunkowe straty. Ale czy kara dziesięcioletnia to nie jest lekka przesada? Warto przypomnieć sobie nazwiska ukaranych sądownie (a Greń w przeciwieństwie do innych został uniewinniony przez irlandzki sąd), którzy zostali zdyskwalifikowani przez PZPN. Niektórzy z nich już wrócili do piłki i służą nawet ekspercką radą (trener Dariusz Wdowczyk).

wtorek, 2 czerwca 2015

Przełamanie Mańkowskiego,gole Biela i Kubowicza

Wśród letniego zaciągu nowych piłkarzy przeprowadzonego przez Andrzeja Polaka w Górniku Wałbrzych znalazł się 20-letni obecnie Kamil Mańkowski. Płowowłosy wrocławianin anonsowany był jako napastnik, ale w trzecioligowym sezonie 2013/14 w barwach LZS Piotrówka na listę strzelców wpisał się aż …dwukrotnie. Sebastian Madejski z rezerw Podbeskidzia oraz Czech Richard Mrozek z Odry Wodzisław byli tymi nieszczęśnikami pokonanymi przez popularnego Mańka. Kamil w wałbrzyskim zespole był ustawiany z boku, nie na szpicy, w zaledwie jednym spotkaniu nie zobaczyliśmy go na boisku. Owszem prezentował szybkość, waleczność, kilka udanych dryblingów, ale asyst, a przede wszystkim bramek próżno szukać na jego koncie. Faktem jest, że w Górniku nie było wśród młodzieżowców należytej rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie. Dopiero za kadencji Jerzego Cyraka, po dokooptowaniu do I składu Bronisławskiego czy Migalskiego Mańkowski zaczął rozpoczynać mecze w roli zmiennika. Po rundzie jesiennej kończyło się wypożyczenie Mańkowskiego z Piotrówki, które nie zostało przedłużone. Zimą po wielu perturbacjach Kamil ostatecznie trafił do walczącej o powrót do drugiej ligi Polonii Bytom. Początki w drużynie spadkowicza nie były różowe, bowiem najpierw przyszło mu grywać w rezerwach. Zadebiutował na początku kwietnia w Czarnowąsach, przeciwko Swornicy prowadzonej przez doskonale mu znanemu Andrzeja Polaka. Opolsko – śląska III liga składa się aż z 20 drużyn co wymusza rozegranie aż 38 kolejek. Przełomem dla bytomskiej przygody Mańkowskiego był maj, w którym wreszcie zaczął wybiegać w wyjściowym składzie ekipy Jacka Trzeciaka. Było to w 5 z 7 majowych meczów. W ostatnim z nich WRESZCIE wpisał się na listę strzelców! W Częstochowie pokonał Patryka Procka dając prowadzenie w zwycięskim pojedynku z miejscową Skrą.
Na chwilę obecną w ciągu ostatnich dwóch sezonów w 58 meczach strzelił 3 bramki.
Bartosz Biel z lewej
O ile  Mańkowski jeszcze w przyszłym sezonie będzie mógł występować na statusie młodzieżowca, to taki handicap straci z końcem sezonu wałbrzyszanin Bartosz Biel. Występujący obecnie w Wigrach Suwałki pomocnik może żałować, że co tydzień nie gra przeciwko Chojniczance Chojnice, bowiem przeciwko tej drużynie zdobył do tej pory swoje jedyne w tym sezonie bramki. Beniaminek z Suwałk notuje znakomitą rundę, bowiem wiosną lepiej punktuje od nich jedynie przodujący tercet (Zagłębie, Termalica, Wisła), a przyczyniła się do tego efektywna gra u siebie wiosną – zaledwie jeden remis przy 6 zwycięstwach i 11:1 w bramkach. Wydawało się, że po przybyciu legionisty Łukasza Monety abonament na młodzieżowca na boisku przypadnie właśnie jemu, ale trener Zbigniew Kaczmarek znalazł miejsce również dla Biela, który odwdzięcza się skuteczną grą. Suwalski zespół zajmuje szóstą lokatę i jest nie bez szans by wskoczyć na piątą, tylko musi liczyć na potknięcie Stomilu i oczywiście wygrać z największym przegranym sezonu – płocką Wisłą.
W ostatni weekend maja na listę strzelców wpisał się również Dawid Kubowicz, który zimą wrócił z Norwegii i zasilił Olimpię Elbląg, spadkowicza z II ligi. Celem elblążan na wiosnę było odrobienie dwupunktowej straty do imienniczki z Zambrowa. Niestety, mimo, że lider dwukrotnie potknął się remisując na wyjeździe z rezerwami Jagiellonii i KP Wasilków to Olimpia Elbląg w 14 wiosennych meczach nie zdołała tego wykorzystać, mimo, że 13 razy schodziła w glorii zwycięzcy. A wszystko przez marcową porażkę w Ostródzie 0:1. Kubowicz wystąpił w pełnym wymiarze czasowym w 13 meczach, pauzował tylko w jednym z powodu nadmiaru żółtych kartek. Wpisał się na listę strzelców aż czterokrotnie, a ostatnio w sobotę pokonując bramkarza Olimpii Olsztynek. W sobotę w ostatniej kolejce, w Zambrowie megahit sezonu – lider vs. wicelider z Elbląga, który musi wygrać by zagrać w barażach o drugą ligę.