piątek, 25 czerwca 2021

50 lat kończy Robert Bubnowicz

Pięćdziesiąte urodziny dziś obchodzi Robert Bubnowicz, były piłkarz i trener Górnika Wałbrzych, a obecnie szkoleniowiec AKS Strzegom.
Popularny Buba jest wychowankiem wałbrzyskiego Górnika, a debiutował 15 września 1990 w Wodzisławiu Śląskim w drugoligowym meczu przeciwko miejscowej Odrze zmieniając Tomasza Frelka, ojca Dominika obecnego ligowca z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wśród ówczesnych partnerów Roberta byli m.in. Andrzej Kisiel, Ryszard Spaczyński, Jacek Sobczak, Mariusz Sobczyk, Waldemar i Artur Milewscy, Dariusz Kurzeja, Krzysztof Lakus, a trenerem był Ryszard Walusiak. Od początku  swojej futbolowej imponował walką, grą głową, nieustępliwością, choć wówczas wielokrotnie musiał wysłuchiwać niewybredne uwagi nie tylko z trybun, ale od starszych kolegów. W premierowym sezonie w seniorach zagrał 17 razy, w kolejnym (1991/92) wpisał się trzykrotnie na listę strzelców (w 8 meczach), ale zostało to wymazane ze statystyk z powodu wycofania Górnika z rozgrywek drugoligowych. 21.urodziny Bubnowicz świętował grając dla Zagłębia Wałbrzych (wiosna’92 – 12 meczów), by latem stać się podporą obrony zgłoszonego do rozgrywek 3.ligi Górnika Wałbrzych (14 meczów). Po fuzji Górnika z Zagłębiem i powstaniu Klubu Piłkarskiego Buba dołączył do drużyny dopiero latem’93, ale drugoligowy sezon 1993/94 (33 mecze/2 gole) zakończył degradacją i pożegnaniem z Wałbrzychem na równe 10 lat.
Marco Simone i Robert Bubnowicz w meczu Zagłębie Lubin
- AC Milan (1:4, 1995)
Premierowy sezon po wyprowadzce, w barwach nowego klubu, Zagłębia Lubin okrasił 4.miejscem w ekstraklasie. Robert debiutował już w 1.kolejce wraz z innym byłym piłkarzem Górnika Dariuszem Kurzeją oraz przyszłym asystentem Piotrem Przerywaczem (30 lipca 1994 w Olsztynie ze Stomilem (2:2) zmieniając w 77 minucie Janusza Świerada), a jesienią zaliczył 8 meczów zdobywając jedną bramkę (1:1 z Hutnikiem w Krakowie). Zimą został wypożyczony do drugoligowej Miedzi Legnica (8.miejsce -16 meczów/3 gole), by po powrocie do Lubina sposobić się do dwumeczu ze słynnym AC Milan. Przeciwko gwiazdom światowego futbolu Buba wystąpił jedynie w rewanżowym meczu w Lubinie (1:4), gdzie po godzinie gry przy stanie 0:2 zmienił go Grzegorz Szeliga.
Bubnowicz w Lubinie spędził 8 sezonów i wspomniane 4.miejsce jest największym sukcesem ligowym. Oprócz gry przeciwko Milanowi zaliczył również występy w Pucharze Intertoto. W 119 pierwszoligowych spotkaniach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Latem 2002 przeprowadził się do Trójmiasta, gdzie bronił barw Arki Gdynia grającej w drugiej (dziś zwaną pierwszą) ligi. Niestety, kontuzja odniesiona w drugim sezonie gry zakończyła praktycznie poważne granie Roberta. Bilans w Gdyni to 39 meczów i 2 gole.
Robert Bubnowicz w barwach Arki Gdynia.
[foto:lodz.naszemiasto.pl]
Po wyleczeniu kontuzji będąc w wieku chrystusowym postanowił wrócić do Wałbrzycha, gdzie dołączył do zespołu Górnika/Zagłębia Wałbrzych, ówczesnego beniaminka 4.ligi. W latach 2004-2007 Bubnowicz rozegrał dla zespołu z Ratuszowej 101 meczów, strzelając aż 22 gole. Równolegle pełnił rolę grającego asystenta trenera podglądając pracę Ryszarda Mordaka, a później Bogdana Przybyły. Swój szkoleniowy debiut zaliczył 18.06.2005 w Nowogrodźcu w finale Pucharu Polski na szczeblu DZPN. Ówczesnego szkoleniowca Górnika/Zagłębia zatrzymały w domu sprawy rodzinne i Bubnowicz pełnił rolę grającego trenera, jednocześnie zdobywając 2 gole z rzutów karnych poprowadził zespół do wygranej 3:1 z miejscowym Chrobrym. W sezonie 2007/08 wałbrzyszanie, w wyniku reformy rozgrywek, walczyli o awans do drugiej (jeśliby zajęli pierwsze miejsce i wygrali baraże), bądź trzeciej ligi. Start był koszmarny i po 3.kolejce, gdy na koncie zespołu był zaledwie punkcik do dymisji podał się Ryszard Mordak i oficjalnie zastąpił go Robert Bubnowicz. Początki były bardzo trudne, Buba jak najbardziej słusznie zrezygnował z występów na murawie skupiając się na pracy trenera. W debiucie postawił na następujący skład Górnika/Zagłębia: Łukasz Jaśkiewicz (dziś obrońca Podgórza Wałbrzych) – Łukasz Jaworski, Bubnowicz (zobaczył żółtą kartkę), Sławomir Jurkowski, Marcin Smoczyk (dziś kapitan Górnika Wałbrzych, wówczas wyleciał z boiska za 2 żółte kartki), Grzegorz Michalak (dziś Górnik), Marcin Traczykowski (dziś Victoria Świebodzice), Robert Borkowski, Adrian Sobczyk, Adrian Moszyk, Paweł Fraś. Pierwsze punkty zdobył dopiero w trzecim meczu, ostatecznie 11.miejsce oznaczało pozostanie w 4.lidze, co oznaczało degradację z czwartego na piąty poziom rozgrywek w Polsce. 
Latem 2008 nastąpiła prawdziwa rewolucja kadrowa, do Wałbrzycha wraca grupa wychowanków z Marcinem Morawskim, Tomaszem Wepą, Damianem Jaroszewskim na czele. Zespół zdominował rozgrywki pewnie wygrywając 4.ligę dolnośląską i awansując do finału PP DZPN. Sezon 2009/10 to wygranie trzeciej ligi w roli beniaminka i awans na szczebel centralny. W drugiej lidze Robert Bubnowicz prowadził Górnika Wałbrzych w latach 2010-13 w 92 spotkaniach -  w dwóch meczach zastępował go Piotr Przerywacz, bowiem w tym czasie Buba prowadził zespół PWSZ w akademickich rywalizacji w Europie. Najgłośniej o Górniku zrobiło się w sezonie 2012/13, gdy zespół zanotował kapitalną przygodę w Pucharze Polski zakończoną dopiero w 1/8 i porażce po dogrywce z Olimpia Grudziądz. Wiosną po serii niepowodzeń, gdy wałbrzyszanie po 8 meczach bez zwycięstwa i klęsce w Sosnowcu 0:5 Bubnowicz złożył dymisję, a zespół zostawił Maciejowi Jaworskiemu. 
Buba podczas pracy trenerskiej w Górniku Wałbrzych,
w drugiej lidze nie posiadał wymaganych uprawnień
i często do protokołu meczowego było wpisywane
nazwisko Mariana Bacha.
Drugim etapem była praca od sezonu 2013/14 z juniorami młodszymi (rocznik 1997 z Mateuszem Sobiesierskim na czele, a rok później rocznik 1998. Po spadku Górnika Wałbrzych do 3.ligi Robert Bubnowicz ponownie wraca na ławkę trenerską. Sezon 2015/16 to wygranie po barażu 3.ligi dolnośląsko-lubuskiej, ale przegrana w barażach o 2.ligę z Polonią Warszawa (1:1, 0:1) spowodowała rozpad zespołu i w niezwykle ciężkich warunkach organizacyjno finansowych wałbrzyszanie po sezonie 2016/17 opuszcza 3.ligę wygrywając zaledwie dwa domowe mecze. Przegrany w Zdzieszowicach mecz z Ruchem (0:4) 17 czerwca 2017 był ostatnim w roli szkoleniowca Bubnowicza. Jego szkoleniowy bilans w Górniku to 256 meczów (122 zwycięstw, 54 remisy, 80 porażek).
Od 10 lipca 2017 roku Buba pełni funkcję szkoleniowca 4.ligowego AKS Strzegom, gdzie do gry namówił sporą grupę były podopiecznych z Wałbrzycha. Prowadził strzegomski zespół do tej pory w 109 meczach (81 wygranych, 15 remisów, 13 porażek), ale zakładanego sukcesu jakim byłby awans do 3.ligi nie udało się osiągnąć. W sezonie 17/18 strzegomianie prowadząc w tabeli szansę pogrzebali w ostatniej kolejce remisując sensacyjnie na boisku zdegradowanego Górnika Boguszów-Gorce i mając gorszy bilans bezpośrednich spotkań musieli uznać wyższość Apisu Jędrzychowice. 18/19 to po wygraniu grupy zachodniej przegrane baraże ze Śląskiem II Wrocław (1:3,1:4), pandemiczny sezon 19/20 to drugie miejsce za Apisem mimo tylu samo punktów, ale przegrany bezpośredni mecz. Wreszcie bieżący zakończony za plecami Lechii Dzierżoniów, mimo pokonania rywala na jego boisku i najmniejszej liczby porażek.
Z okazji 50.urodzin trenerowi Robertowi życzyć należy zdrowia, spełnienia marzeń i sportowego szczęścia.

czwartek, 24 czerwca 2021

EURO 2020 - momenty były

Koniec fazy grupowej i koniec przygody reprezentacji Polski z turniejem EURO 2020. Nastroje podczas turnieju wśród społeczeństwa przypominały rollercoaster. Od zawodu, krytyki, wyśmiewania kadry po porażce ze Słowację, poprzez dumę, radość, nadzieję po remisie z Hiszpanią, po ponowne minorowe nastroje po przegranej ze Szwedami.
Od wielu, wielu lat niczym mantrę pisze się i mówi o tym, że najważniejszy jest pierwszy mecz w turnieju. Życie pokazało, że również w tym roku miało to niebagatelne dla nas znaczenie. Porażka ze Słowacją ograniczyła nam ogromnie możliwości awansu, choć regulamin mistrzostw przewiduje przejście do następnego etapu rywalizacji również z trzeciego miejsca. Przed spotkaniem w Hiszpanii nie było wielu optymistów. Historia spotkań obu reprezentacji, potencjał ekip wskazywał jednoznacznie w roli faworyta gospodarzy. Paolo Sousa ustawić taktycznie polskich piłkarzy ZNAKOMICIE. Uważna gra w obronie, umiejętne przesuwanie oraz groźne kontrataki okazały się wystarczające na PRZECIĘTNIE grającą do tej pory reprezentację La Roja. Od listopadowego zwycięstwa w Sewilli z Niemcami 6:0 krytyka nie opuszcza podopiecznych Luisa Enrique. W Tbilisi Gruzję Hiszpanie pokonują 2:1 po golu Olmo dopiero w 90+2 minucie, mimo wygranej z Kosowem 3:1 wiele uwag do skuteczności Moraty, młodego Pedriego, a na samym turnieju rozczarowujący remis 0:0 ze Szwecją. To nie jest Hiszpania oparta na dominujących w Europie graczach Realu Madryt (na EURO 2020 żadnego kadrowicza w La Roja!) czy FC Barcelony z Xavim, Iniestą, Ramosem, Torresem. Nowe pokolenie, inny styl gry, ale wciąż wierni koncepcji posiadania piłki, gry kombinacyjnej. Ustawienie Polaków znakomicie zafunkcjonowało i nie dało szansy rozwinąć skrzydeł Hiszpanom. A wyznawcy gdybologii  uznać mogli, że bliżej wygranej byli biało-czerwoni. Gdyby strzał Świderskiego nie trafił w słupek, lecz wpadł do bramki, gdyby skuteczniej dobijał ten strzał Lewandowski, gdyby Bereszyński zrobił krok w bok to strzelec bramki Alvaro Morata byłby na spalonym. Gdyby… Ale gdyby sędzia Daniele Orsato odgwizdał faul Lewandowskiego tuż przed oddaniem strzału dającego nam wyrównującą bramkę to nie mielibyśmy historycznego remisu.
W kraju zapanował hurra optymizm po sewilskim remisie. A oto jak zagraniczna prasa oceniła Polaków:
Wynik z Hiszpanią miał być punktem zwrotnym w historii obecnej reprezentacji Sousy. Miał być tym, czym był remis na Wembley w 1973 roku, wygrana z Niemcami w Warszawie w 2014 za kadencji Adama Nawałki. Odeszły stare demony, okazało się, że Szczęsny potrafi wybronić poważny mecz na dużej imprezie, Glik wciąż jest skałą w bloku obronnym, gdzie wspierani przez niego młodsi koledzy potrafią uniknąć prostych błędów, Zieliński to nie tylko fenomenalne wyszkolenie techniczne, ale też walka i ogromny przebyty po boisku dystans, a Lewandowski potrafi strzelić bramkę w turnieju i to jednemu z faworytów do ostatecznego sukcesu.
Aby ten mecz na Estadio Olimpico de Sevilla, zwanym też La Cartuja, zapisał się na trwale w historii rodzimego futbolu Polacy musieli wyjść z grupy. Ten jeden punkt z Hiszpanami nie miał być jedynym w turnieju. Przynależność do grupy E spowodowała, że znaliśmy już rozstrzygnięcia w 4 grupach, wiadomo, że prowadząca w tabeli Szwecja nawet w przypadki porażki wyjdzie z grupy, nam to gwarantowało jedynie ich pokonanie. To co wydarzyło się w przeciągu 3 dni, od meczu z Hiszpanią do rywalizacji z podopiecznymi Janne Anderssona pokazało, jak w Polsce traktowana jest piłka nożna. Prawdziwa winda z piekła do nieba, od pośmiewiska do uwielbienia. Nagle okazało się, że ci sami, jakże krytykowani po porażce ze Słowacją piłkarze, są oceniani z dnia na dzień jako potencjalni sprawcy niespodzianki na EURO. Szwecja oceniana jako średniak europejski bez gwiazd pokroju Ibrahimovića czy naszego Lewandowskiego, jedynie z szybkim z Alexandrem Isakiem z San Sebastian, dobrze dryblującym Emilem Forsbergiem z Lipska i ostoją defensywy Manchesteru United Victorem Lindelofem. Czy wyżej można w Europie oceniać od dwóch ostatnich przykładowo Krychowiaka, Klicha, Zielińskiego czy Bednarka z Klichem? 
Historia meczów Szwedów z Polakami jest przeciwko nam. Ostatnie spotkanie wygrane o punkty biało-czerwonych? Mundial’74. Przed środowym meczem 7 meczów, 6 wygranych Szwedów przy bramkach 12:2. Ostatnia wygrana w meczu towarzyskim? Gdynia 1991 – kiedy większości kadrowiczów jeszcze nie było na świecie. Mecz na Gazprom Arenie po części mógł przypominać spotkanie kończące kadencję śp. Janusza Wójcika w kadrze – eliminacje do mistrzostw Europy 2000, Szwedzi zapewnili sobie awans prowadzą w grupie, na drugim miejscu Anglia przed Polską z taką samą ilością punktów, z tą różnicą, że Wyspiarze zakończyli rywalizację, a przed biało-czerwonymi mecz w Solnie pod Sztokholmem, gdzie remis dawał nam drugą lokatę i możliwość gry w barażach. Nadzieje na punkt ponad 20 lat temu były większe niż przed spotkaniem w St.Petersburgu, a mimo tego grający o przysłowiową pietruszkę Szwedzi wygrali bezproblemowo 2:0.
Szwedzi w tym roku rozegrali, do spotkania z Polską,7 meczów, spośród których wygrali 6 i zremisowali tylko jeden - z Hiszpanią na EURO. Stracili zaledwie jedną bramkę, w towarzyskim meczu z Armenią. Nadzieje polskich kibiców rozwiał tuż na początku meczu as RB Lipsk Emil Forsberg. Po przerwie w końcu na boisku pojawił się klubowy kolega Wojciecha Szczęsnego Dejan Kulusevski, ktory miał współudział w dwóch kolejnych bramkach. W międzyczasie dwa gole zdobył Robert Lewandowski, który był najjaśniejszym punktem Polski w całym turnieju. Gdyby w pierwszej połowie zdobył bramkę w akcji, gdzie dwukrotnie obił poprzeczkę... Gdyby...
Mecz boleśnie obnażył brak formy Puchacza, Jóźwiaka, gorzej zagrali Bereszyński, Klich, beznadziejne wręcz zmiany dali Frankowski z Płachetą. Chociaż odczucie bezstronnych obserwatorów są całkiem odmienne niż krajowych dziennikarzy czy ekspertów.  Oto noty za spotkanie ze Szwecją w zagranicznej prasie:

Turniej kończymy ze wstydliwym jednym punktem na koncie. Wprowadzone ustawienie z trzema stoperami nie przyniosło skutku, bowiem nie potrafiliśmy zachować ani razu czystego konta. Do historii turnieju jednak się zapisaliśmy. Wojciech Szczęsny pierwszym bramkarzem z samobójczą bramką, Kacper Kozłowski najmłodszym debiutantem, Grzegorz Krychowiak z największą ilością żółtych kartek po fazie grupowej, Jakub Kwiatkowski pierwszym rzecznikiem prasowym ukaranym żółtą kartką w historii EURO...
Z drugiej strony Robert Lewandowski potwierdził światową klasę, 3 gole, choć powinno być ich więcej, respekt, który budził u Hiszpanów i Szwedów, to jednak za mało, by samotnie pociągnąć zespół ku fazie pucharowej. Piotr Zieliński, regularnie krytykowany za kadrę w kadrze, w końcu pokazywał grę taką jak w błękitnej koszulce SSC Napoli. Poza tym po fazie grupowej, był czołówce zawodników, którzy stworzyli partnerom sytuacje bramkowe:
W innych klasyfikacjach po fazie grupowej również nasi byli wysoko. Lewandowski miał najwięcej szans bramkowych, ale też w czołówce ich zmarnowanych. Wśród czołowych zawodników, którzy wygrali swoje pojedynki znalazł się Kamil Glik:
Wiele ciepłych słów napisano pod kątem Kacpra Kozłowskiego, który 16 października osiągnie pełnoletność. W meczu z Hiszpanią, gdzie zaprezentował się bardzo obiecująco, w wieku 17 lat i 246 dni został najmłodszym graczem w historii mistrzostw. Co ciekawe do tej pory legitymuje się zaledwie 24 występami w ekstraklasie, gdzie zdobył jedną bramkę. Ale o Kozłowskim w Europie było już głośno przed rokiem. World Soccer pisał o polskim talencie już w sierpniu 2020, kiedy Kacper za sobą miał zaledwie 32 minuty gry w ekstraklasie w 3 meczach.
Polska zaprezentowała się na EURO mocno przeciętnie, jedynie krótkimi fragmentami prezentując grę, na jaką czekali kibice, trenerzy, dziennikarze. Kredyt zaufania dla Paolo Sousy po szwedzkiej porażce szybko się wyczerpał i wypominana jest mu liczba wygranych pod jego wodzą (jedynie 3:0 z Andorą). EURO pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi w kwestii jego pracy - czy warto było się kurczowo trzymać taktyki z 3 stoperami, skoro nie mieliśmy odpowiednich do niej wykonawców, czemu po dorbym meczu ze zdobytą bramką zniknął Karol Linetty, czemu szans nie otrzymali Piątkowski z Kędziorą?
 Biorąc pod uwagę jesienne batalie o awans na katarski mundial nikt o zdrowych zmysłach nie zwolni Portugalczyka mimo obowiązującego kontraktu. Wiosenne mecze eliminacyjne, sparingi oraz mistrzowskie udowodniły, że nie możemy być pewni w jakim zestawieniu zobaczymy biało-czerwonych we wrześniowym tryptyku (02.09. Albania, 05.09. San Marino, 08.09. Anglia). Być może niektórzy z uczestników EURO 2020 nie otrzymają powołania na zgrupowanie. Być może wykuruje się Milik, być może Sousa wróci do nazwisk, które niespodziewanie podczas turnieju ominął (Piątkowski), a kto wie, czy nowy sezon nie przyniesie nowych odkryć jak wspomniany wyżej Kozłowski czy Jakub Świerczok.
Martwić może jedynie chaotyczne, niezrozumiałe dla 95% (5% to najbliższe otoczenie) tłumaczenie ustępującego powoli ze stanowiska prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Jego piłkarze nie zawiedli, koncepcja trenera jak najbardziej udana, a przede wszystkim brak odpowiedzi na klasyczne pytanie w takiej sytuacji: jeśli jest tak dobrze, to czemu wyniki były tak złe?

Fortuna 1.liga i eWinner 2.liga po wałbrzysku

Barażowy pojedynek ŁKS Łódź z Górnikiem Łęczna zakończył oficjalnie w niedzielę ligowy sezon 2020/21 na szczeblu centralnym. Fortuna 1.ligę opuszcza kwartet drużyn – trzy awansowały do Ekstraklasy, a GKS Bełchatów jako jedyny spadkowicz latem rozpocznie rywalizację w drugiej lidze.
Bezpośredni awans wywalczył Radomiak Radom i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Bartosz Biel był czołowym zawodnikiem GKS Tychy
[foto:gkstychy.info]
Przed wiosennym graniem w tabeli prowadził Bruk-Bet, który miał aż 10 punktów przewagi nad Górnikiem Łęczna i ŁKS Łódź, czwórkę gwarantującą udział w barażach uzupełniały Radomiak (2 punkty straty do 2.miejsca), Arka Gdynia i Miedź Legnica.  Z kolei stawkę zamykała Resovia (4 mecze u siebie i aż 13 wyjazdów) z dwoma punktami straty do Zagłębia Sosnowiec, 4 do Sandecji Nowy Sącz i 7 do piętnastego GKS Bełchatów. Kalendarz ligowy w 2021 układany był przez pandemię, mecze przekładano, by później fundować niektórym zespołom prawdziwy maraton. Jeśli podsumować tylko mecze rozegrane w bieżącym roku najlepszy był Radomiak (38 punktów w 17 meczach) przed GKS Tychy, Sandecją Nowy Sącz. Bruk-Bet dopiero jedenasty wywalczył tyle samo punktów co Resovia, a najsłabsza w stawce drużyna GKS Bełchatów zaledwie 9 punktów z jednym remisem przy 8 porażkach w wiosennych domowych spotkaniach. Walka o bezpośredni awans trwała do ostatniej kolejki, bowiem blisko promocji był tyski GKS. Ostatecznie zabrakło 3 punktów, by wyprzedzić popularne niecieczańskie Słoniki, które zgromadziły dwa punkty więcej i mając lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Tyszanie byli faworytem baraży, ale już w pierwszym meczu niespodziewanie przegrali w rzutach karnych z szóstym Górnikiem Łęczna. W drugim barażu Arka Gdynia posiadała w meczu z ŁKS Łódź ogromną przewagę, która nie przełożyła się na bramki. Tymczasem spadkowicz z ekstraklasy po golu Hiszpana Pirulo wygrali 1:0 i stali się faworytem finału baraży. W niedzielny wieczór w Łodzi z kolei sensacyjnie wygrywa teoretycznie najsłabszy z kwartetu drużyn biorących udział w barażach, czyli szósty na mecie Górnik Łęczna. Dla beniaminka złotego gola zdobył Ukrainiec Serhij Krykun, który z większością kolegów oraz trenerem Kamilem Kieresiem świętuje drugi z rzędu awans.
Wśród uczestników rywalizacji w Fortuna 1.lidze było kilkunastu zawodników wywodzących się z klubów podokręgu wałbrzyskiego.
Paweł Żyra (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
[foto:sportowefakty.pl]
W Bruk-Becie Termalice Nieciecza awans świętuje Paweł Żyra. Wychowanek wałbrzyskiego Górnika latem ubiegłego roku zakończył 9-letnią przygodę z Zagłębiem Lubin, skąd wyciągnął go trener Mariusz Lewandowski pamiętający Pawła z zespołu Miedziowych. 23-letni pomocnik wystąpił w 33 meczach, gola nie zdobył, ale przy 3 asystował.  Jesienią w Niecieczy występował również 20-letni pomocnik Michał Orzechowski. Wychowanek Gryfa Świdnica zaliczył 5 spotkań (1 asysta), by w styczniu zostać wypożyczony do Wigier Suwałki (2.liga – 17 meczów/1 gol/2 asysty).
Udany indywidualnie sezon zaliczył Bartosz Biel. 27-letni wychowanek wałbrzyskiej Baszty w GKS Tychy zagrał 34 mecze, w których zdobył 7 bramek, a przy 2 asystował. Tygodnik Piłka Nożna wybrał go do Jedenastki Dublerów Sezonu 2020/21. Do szczęścia zabrakło jedynie awansu. To samo stało się udziałem Kamila Dankowskiego, wychowanka Nysy Kłodzko, który po 9 latach w Śląsku Wrocław dołączył latem ubiegłego roku do ŁKS Łódź. W 1.lidze w 20 meczach zanotował 2 asysty, a w barażowym meczu w Gdyni doznał poważnej kontuzji kolana i czeka go kilkumiesięczna przerwa w treningach.
Siódme miejsce i 5 punktów do strefy barażowej to wielkie rozczarowanie w Miedzi Legnica, która nie ukrywała ambicji awansowych. Jednym z nielicznych, do których nie można mieć pretensji był wychowanek Orła Ząbkowice Paweł Zieliński (33 mecze/2 gole/5 asyst), co zaowocowało przedstawieniem przez klub nowej umowy dla 31-letniego obrońcy.  Jesienią w kadrze znajdował się 20-letni napastnik, wychowanek Zielonych Łagiewniki, a potem junior Lechii Dzierżoniów Rafał Adamski, ale na boisku pojawił się jedynie w meczu Pucharu Polski. Inny zawodnik z rocznika 2001, Igor Lewandowski, wychowanek Baszty Wałbrzych, trzykrotnie znalazł się w meczowej kadrze, ale nie opuścił ławki rezerwowych. Natomiast bramkarz Alan Madaliński (rocznik 2005, wychowanek Polonii/Stali Świdnica) w lutym został zgłoszony do rozgrywek pierwszoligowych, ale ani razu nie znalazł się w kadrze meczowej.
Ósme miejsce Odry Opole odzwierciedla potencjał zespołu ze stolicy polskiej piosenki. Miłosz Trojak, wychowanek Górnika Wałbrzych, w 30 meczach zanotował 1 asystę, ale 13 razy oglądał żółtą kartkę, co jest rekordem w minionym sezonie Fortuna 1.liga. 36-letni Arkadiusz Piech, wychowanek Polonii Świdnica, był jednym z najstarszych strzelców w lidze (5 goli w 27 meczach). Chrobry Głogów finiszował na 11.miejscu. Odkryciem była postawa 20-latka Dominika Piły. Wychowanek Gryfa Świdnica zanotował 19 występów, które okrasił 1 golem i 2 asystami (5 żółtych kartek i 1 czerwona). Gorzej oceniono jego bardziej doświadczonych kolegów – Paweł Oleksy, w kwietniu świętujący 30.urodziny sezon rozpoczął w Niecieczy, gdzie trzykrotnie był rezerwowym, a po przeprowadzce do Głogowa zaliczył 18 meczów (1 gol/2 asysty), by usłyszeć po sezonie brak zainteresowania dalszą współpracą przez Chrobrego. Również z Głogowem żegna się Kamil Juraszek (były piłkarz Piławianki, Polonii/Sparty Świdnica, Lechii Dzierżoniów), który zanotował 13 występów z 1 asystą, ale 30-letni defensor został bardziej zapamiętany z błędów powodujących gole, bądź rzuty karne dla rywali.
Na 13.miejscu znalazła się Puszcza Niepołomice, gdzie bronił były bramkarz Nysy Kłodzko i Ajaksu Amsterdam Mateusz Górski. 21-letni goalkeeper w 18 spotkaniach puścił 29 goli, a 5 razy zachował czyste konto. 8 razy jesienią zagrał Mateusz Bartków, który zimą przeszedł do GKS Bełchatów, z którym spadł na ostatnią pozycję i opuścił pierwszą ligę. 30-letni wychowanek AKS Strzegom w 14 meczach wiosną zdobył jednego gola i zaliczył 1 asystę.
Niezwykle trudny sezon miał beniaminek z Rzeszowa, gdzie kluczową rolę w defensywie pełnił Dawid Kubowicz. 24 mecze, 4 gole, 7 żółtych kartek, 1 czerwona to bilans 33-letniego wałbrzyszanina w sezonie 20/21. Jego rolę w utrzymaniu na zapleczu ekstraklasy doceniono i jeszcze przed końcem sezonu działacze Resovii przedłużyli z nim umowę do końca przyszłego sezonu z opcją przedłużenia.
Przedostatnie, 17.miejsce Zagłębia Sosnowiec to bodaj największe rozczarowanie minionego sezonu. Zimą dołączył do zespołu 32-letni były reprezentant kraju (3 mecze) Michał Masłowski, były zawodnik Zielonych Łagiewniki i Lechii Dzierżoniów. Wiosną w 11 meczach raz wpisał się na listę strzelców, a pod koniec sezonu doznał koszmarnej kontuzji zerwania więzadła krzyżowego, co oznacza dwie operacji i wielomiesięczną przerwę w grze.
Dominik Radziemski - mistrz 2.ligi 
[foto:ksgornik.eu]
Trzeci poziom rozgrywek, czyli druga liga występowała pod szyldem eWinner 2.liga.  Promocję wywalczył niezwykle równo grający przez cały sezon Górnik Polkowice. Praca przewodniczącego Rady Nadzorczej Górnika Mateusza Drożdża i trenera Janusza Niedźwiedzia została doceniona i w nowym sezonie będą pracować w Widzewie Łódź. GKS Katowice po kuriozalnych niepowodzeniach na finiszu 2.ligi w ubiegłym roku, byli bliscy skopiowania tego „wyczynu”, ale kryzys został opanowany i po dwóch latach katowiczanie wracają do 1.ligi. Kluczowym meczem była wygrana Gieksy na boisku bezpośredniego rywala w walce o 2.miejsce Chojniczanki 3:0 w 36.kolejce. W Chojnicach natychmiast zmieniono trenera (Tomasz Kafarski zastąpił Adama Noconia), co miało dać gwarancję wygranych w barażach, gdzie Chojniczanka uchodziła za zdecydowanego faworyta. Ale baraże w drugiej lidze miały bliźniaczy przebieg jak w pierwszej – w każdym meczu wygrywali goście i awans wywalczyła teoretycznie najsłabsza, szósta ekipa na mecie sezonu. Skra Częstochowa ograła Chojniczankę 1:0, a beniaminek KKS 1935 Kalisz w karnych okazał się lepszy od Wigier w Suwałkach. W finale w Kaliszu Skra wygrała niespodziewanie aż 3:0. Niezwykle zacięta walka była również o utrzymanie. Ostatecznie 2.ligę opuszczają Bytovia Bytów, Błękitni Stargard i spadkowicz z 1.ligi Olimpia Grudziądz. A jak wspominać będą miniony sezon byli zawodnicy klubów podokręgu wałbrzyskiego?
Z Górnikiem Polkowice awans wywalczył m.in. Mateusz Piątkowski, wychowanek Orła Piława Dolna. 37-letni napastnik z 14 bramki (+1 asysta w 27 meczach), był najskuteczniejszym strzelcem mistrza ligi. Udanie odbudował się po nieudanym pobycie w Niecieczy 20-letni wychowanek Lechii
Rafał Figiel po awansach z Rakowem przyszła kolej
na sukcesy z GKS Katowice.
[foto:gieksa.pl]
Dzierżoniów Ernest Terpiłowski, który w 33 meczach zdobył 8 goli i zaliczył 4 asysty. Wałbrzyszanin Dominik Radziemski (30 meczów/1 gol/5 asyst) kilkakrotnie trafił do Jedenastki Kolejki, dzięki dynamicznej grze na prawej stronie. Awans również świętował Rafał Figiel, który zimą zamienił ekstraklasowe Podbeskidzie Bielsko-Biała na GKS Katowice. Długo trwała aklimatyzacja popularnego Figo, zaczęto już pisać o nim jako wielkim rozczarowaniu, ale 30-letni rozgrywający w drugiej części sezonu zaczął grać na miarę oczekiwań będąc jednym z autorów powrotu do 1.ligi (17 meczów, 1 asysta).
Do ostatniej kolejki o baraże walczył rezerwy Śląska Wrocław, ostatecznie zajmując ósme miejsce z taką samą ilością punktów co świętujący awans do 1.ligi zespół Skry Częstochowa. W dolnośląskiej ekipie nie brak oczywiście wychowanków wałbrzyskich klubów:
Igor Maruszak – rocznik 2003 wych. Lechii Dzierżoniów 16 meczów/1 gol/1 asysta
Szymon Krocz – rocznik 2000 wych. Orła Ząbkowice Śl. 35 meczów /5 gol/5 asyst
Miłosz Tysiak – bramkarz, rocznik 2002 wych. Zamka Gorzanów 5 meczów/8 goli puszczonych
Hubert Konstanty – 2003 wych. Gryfa Świdnica (później Polonia/Sparta, Tęcza Bolesławice) – 1 minuta w przegranym meczu ze Skrą (0:2).
Zimą z Zagłębia Lubin zostali do drugoligowców wypożyczeni wałbrzyszanie. Dawid Pakulski w Motorze Lublin (13 meczów/1 asysty), który nie ukrywa mocarstwowych planów, zawiódł, bo oczekiwano więcej niż 9.miejsce. Po sezonie klub nie wyraził chęci na dalszą współpracę z 23-letnim już pomocnikiem. Dwa lata młodszy Dominik Więcek trafił do Sokoła Ostróda, gdzie w 13 meczach zanotował 4 asysty.
W gronie spadkowiczów znalazł się 27-letni dawny goleador Lechii Dzierżoniów Damian Niedojad. W Błękitnych Stargard zagrał 25 razy 6-krotnie wpisując się na listę strzelców.

środa, 16 czerwca 2021

EURO 2020 Polska - Słowacja

[foto:transfery.info]
Już po pierwszym meczu mistrzostw Europy reprezentacja Polski postawiła się w bardzo trudnej sytuacji. Na inauguracje zmagań grupowych biało-czerwoni ulegli  drużynie Słowacji
.
Opis ze strony związkowej dotyczący meczu kadr młodzieżowych podczas Euro 2017 jak ulał pasuje również po 4 latach, gdy zmierzyły się pierwsze reprezentacje obu krajów. Dla przypomnienia, Polacy, gospodarze turnieju finałowego w spotkaniu ze Słowakami uchodzili w zgodnej opinii rodzimych dziennikarzy i ekspertów za faworytów tego spotkania. Z jednej  strony dzisiejsi kadrowicze w osobach Tomasza Kędziory, Jana Bednarka, Karola Linettego, Przemysława Frankowskiego czy Pawła Dawidowicza. W bramce Jakub Wrąbel ochrzczony jako polski Neuer, w pomocy kadrowicz Nawałki Bartosz Kapustka, a na ławce takie nazwiska jak Drągowski, Bielik, Piątek. A wśród rywali co prawda grał Milan Skriniar, ale w Polsce zauważyli Jaroslava Mihalika zawodzącego w Cracovii. Znani z ekstraklasy, uczestnicy meczu z St.Petersburga Łubomir Satka i Lukas Haraslin siedzieli wówczas na ławce. Polska mecz rozpoczęła od bramki Patryka Lipskiego już w 1.minucie, a później było już tylko gorzej. Przewaga gości rosła, wyrównanie w 20.minucie, by w ostatnim kwadransie zdobyć zwycięskiego gola. Wynik 2:1 nie oddaje w pełni obrazu gry - bezradności biało-czerwonych, znakomitej dyspozycji Stanislava Lobotki, który po tym turnieju przeniósł się z duńskiego FC Nordsjælland do Celty Vigo, skąd w ubiegłym roku trafił do SSC Napoli.
Polska jako gospodarz zawiódł w MME zajmując ostatnie miejsce w grupie, Słowacy po porażce z Anglią 1:2 odprawili z kwitkiem Szwedów 3:0, ale w bilansie wicemistrzów grup okazali się gorsi o jedną bramkę od Niemców i nie awansowali do półfinałów.
W porównaniu z młodzieżowym turniejem z 2017 w polskiej kadrze na obecne Euro znajduje się  tylko pięć nazwisk (Kędziora, Bednarek, Dawidowicz, Linetty, Frankowski), a natomiast Stefan Tarković powołał siódemkę: Martin Valjent, Ľubomír Šatka, Milan Škriniar, Lukáš Haraslín, Stanislav Lobotka, Denis Vavro, Laszlo Benes. 14 czerwca na Stadionie Kriestowskim zobaczyliśmy jedynie Bednarka, Linettego, Šatkę, Haraslín, a przede wszystkim Škriniara. 
Optymizm polskiego środowiska futbolowego przed meczem z naszymi południowymi sąsiadami był większy niż przed czterema laty. Mamy w składzie najskuteczniejszego piłkarza świata, Lobotka w Neapolu może jedynie pomarzyć o pozycji jaką obecnie zarówno w zespole, jak i w całej lidze ma Piotr Zieliński, Krychowiak w jedenastce sezonu ligi rosyjskiej, Szczęsny podstawowym bramkarzem Juventusu, a rywale moga pochwalić sie jedynie Milanem Škriniarem podstawowym stoperem nowokreowanego mistrza Włoch Interu Mediolan. W rankingu FIFA Polska - 21, a Słowacja -36. W ostatniej dekadzie biało-czerwoni zaliczyli mistrzostwa Europy w 2012 i 2016 oraz mundial w 2020, podopieczni Tarkovića wciąż żyją mundialem w RPA, gdzie po sensacyjnej wygranej z Włochami 3:2 zajęli 2.miejsce w grupie za Paragwajem i odpadli w 1/8 z późniejszymi wicemistrzami świata Holendrami 1:2. Później Słowacja zaliczyła Euro we Francji w 2016: porażka z Walią 1:2, wygrana z Rosją 2:1 i remis z Anglią 0:0 dało futbolistom prowadzonym przez Jána Kozáka 3.miejsce i awans do 1/8 finału, gdzie gładko ulegli Niemcom 0:3. Adam Nawałka wówczas wprowadził Polskę do ćwierćfinału, a dwa lata później nieco pogubił się narosyjskim mundialu. W drodze do Euro 2020 Polska wygrywa w cuglach swoją grupę zdobywając 25 na 30 możliwych punktów, a Słowacja w swojej grupie zajmuje 3.miejsce za Chorwatami i Szkotami, awans wywalczając po barażach: najpierw 0:0 i 4:2 w karnych z Irlandią, a następnie 2:1 po dogrywce z Irlandią Północną.
To tyle z historii czy statystyki,które przemawiały za Polską. Kibice biało-czerwonych po raz pierwszy od wielu, wielu lat tak naprawdę nie wiedzieli czego od kadry oczekiwać. Z jednej strony łatwo wywalczony awans do turnieju, a z drugiej fatalna postawa w meczach Ligi Narodów z Włochami i Holandią.  W powszechnej opinii, którą często powtarzał prezes PZPN Zbigniew Boniek Liga Narodów stanowić miała substytut meczów sparingowych. Ale tenże Boniek zaskoczył wszystkich, gdy w styczniu, a więc dwa miesiące po ostatnim meczu reprezentacji zwolnił selekcjonera Jerzego Brzęczka podpisując umowę z Portugalczykiem Paulo Sousą. Słodką tajemnicą Zibiego zostanie nie tylko wybór trenera, ale przede wszystkim czas, którego obecnemu po prostu brakuje.
Kto z perspektywy czasu stracił na tej zmianie? Nie licząc kontuzjowanych Recy, Góralskiego, Bielika czy Piątka u nowego szkoleniowca uznania nie zyskali Bochniewicz, Jędrzejczyk, Kądzior. Sousa we wiosennych meczach musiał pogodzić eksperymenty z walką o punkty w eliminacjach do mistrzostw świata. Ograł jedynie Andorę (3:0), z Węgrami wywalczył remis 3:3 i przegrał z Anglią 1:2 na Wembley, gdzie gospodarze rozegrali jedno z najsłabszych spotkań od lat. W powołaniach na Euro zaledwie na liście rezerwowych znaleźli się Szymański i Grosicki, których wielu widziałoby w szerokiej kadrze. 22-letni Sebastian został wybrany do Jedenastki Sezonu Ligi Rosyjskiej, a mimo to jego akcje stoją o wiele niżej niż pozostałych pomocników. Grosicki ma za sobą nieudany sezon w Anglii, spędzony głównie na ławce rezerwowych. W każdym z meczów Paulo Sousa stawiał na różne zestawy nazwisk, mieszał w ustawieniach i tak naprawdę trudno było fachowcom wytypować najlepsze ustawienie. Poniżej grafiki z zagranicznej prasy, która przed Euro 2020 przedstawiała każdego z uczestników:

Warto zauważyć, że większość ekspertów widziała Polskę w ustawieniu z dwoma napastnikami, nie wiedząc o urazie Arkadiusza Milika. W porównaniu z jedenastką, która wybiegła w St.Petersburgu powtarza się większość nazwisk. Z powyższych przedstawionych formacji na zaufanie Sousy od pierwszego gwizdka sędziego nie zasłużyli Helik, Moder i Świderski.
Bolesną porażkę ze Słowacją dziennikarze, trenerzy, różnej maści eksperci rozłożyli na czynniki pierwsze. Szczęsnemu wypomniano nieudane starty w poprzednich turniejach, Krychowiak tak chwalony za mecz z Anglią został głównym winowajcą, a Lewandowski potwierdził, że nie jest liderem z prawdziwego zdarzenia, zawodzi z reprezentacją na turniejach. 
Ciekawie, że tak ostro nie oceniała Polski zagraniczna prasa. Oto poniżej noty z hiszpańskiej, włoskiej i portugalskiej prasy:

Krótka analiza powyższych zestawień pokazuje, że nawet bezstronni obserwatorzy mieli problem z rozszyfrowaniem, w jakim ustwieniu Polska rzeczywiście grała. O ile za kadencji Adama Nawałki wiadomo było, że siłą ofensywną kadry biało-czerwonych jest gra skrzydłami, to za czasów Jerzego Brzęczka wiedzieliśmy, że priorytetem będzie szczelny kwartet defensorów z Glikiem i Bednarkiem na czele, a w ofensywie, bez fajerwerków, ale drużyny pokroju Słowacji były pokonywane. A co wiedzieliśmy o zespole Paulo Sousy? Kłopoty w defensywie kończące się utratą bramki, krótkie zrywy, które dały wyrównanie w meczach z Węgrami, Anglią, czy Islandią, przez optymistów oceniane jako prawidłowe wyciąganie przez trenera wniosków. O ile przed Euro mógł portugalski szkoleniowiec liczyć na ochronkę to po porażce ze Słowacją spotkał się ze sporą krytyką, w dużej części uzasadnionej.
Styl (a raczej jego brak), wyniki przed turniejem nie musiały jeszcze niepokoić, to po blamażu ze Słowacją zaczęto zauważać osławione detale decydujące o niepowodzeniu.
Na pewno w ocenie pracy Portugalczyka najważniejszy jest termin podpisania z nim umowy - ze wszystkich selekcjonerów miał najmniej czasu, by poznać swoich podopiecznych, wdrożyć swoje rozwiązania, ustawienia, popracować nad stylem. Za to odpowiada prezes PZPN, podobnie jak za sprawy organizacyjne, które też mogą zaważyć w końcowym rozrachunku.
W Skarbie Kibica wydanym przed Euro przez Przegląd Sportowy (11.06.2021) ciekawie zauważył profesor Jan Chmura:
Specjalista od motoryki utyskuje również na to, że baza Polaków mieści się w Trójmieście. – Nie rozumiem wyboru tej lokalizacji, bo to zaprzecza wszelkim naukowym kanonom. Dwa mecze rozgrywamy w Sankt Petersburgu i to właśnie w tym mieście lub w okolicach powinna być zlokalizowana baza. Tak zrobili Słowacy, którzy też zagrają tam dwa mecze.  My mamy trudniejszy układ gier, bo drugi mecz gramy z Hiszpanią, a temperatura między Sewillą i Sankt Petersburgiem może się różnić nawet o 20 stopni Celsjusza. To  też może mieć wpływ na obniżenie zdolności wysiłkowych organizmu – zauważa prof. Chmura. 
Polacy świadomi,że ze wszystkich uczestników turnieju pokonają najwięcej kilometrów wybrali sobie lokalizację jeszcze bardziej komplikującą logistykę transportową. Gdańsk - St.Petersburg (mecz ze Słowacją) - Gdańsk - Sewilla (mecz z Hiszpanią) - Gdańsk - St.Petersburg (mecz ze Szwecją) to daje, jak wyliczył Wprost 8948 km! A Słowacy, grający podobnie jak Polska dwa mecze w St.Petersburgu bazę w centrum miasta w hotelu Belmond...
Przygotowanie fizyczne podczas turniejów w reprezentacji na ogół zawodziło, nie pomagało nawet zatrudnienie specjalistów od przygotowania fizycznego z USA (Barry Solan za czasów Franciszka Smudy). W czerwcowych sparingach z Rosją i Islandią widoczne było brak dynamiki, jednostajne tempo akcji. Islandia, która nie awansowała na Euro 2020, najlepszych zawodników nie powołała do boju przeciwko Polsce, dając szansę na wypoczynek, a tymczasem ci zmiennicy byli bliscy wygranej grając o wiele lepiej, kombinacyjnie, tak jak sobie życzylibyśmy sobie w Polsce. W związkowych kulisach z poznańskiego meczu Paulo Sousa mówi przed meczem czego oczekuje, czyli szybkości, ruchliwości. Tego zabrakło w spotkaniu, a w szatni słowa o sercu, duszy, które w ocenie selekcjonera będą najważniejsze w turnieju. A gdzie słowa typu: dziś zabrakło nam dynamiki, ale ją odzyskacie, ona przyjdzie w odpowiednim czasie ? Piękne słowa Sousa sprzedawał również na konferencjach prasowych, gdzie dziękował za wszystkie pytania, ale Euro to czas prawdy, weryfikacji. Póki co zespół Polski egzamin oblewa, a w sobotę być może będzie pierwszą z grona wszystkich uczestników ekipą, która straci szanse na awans.

czwartek, 3 czerwca 2021

Z kart historii - jak Górnik/Zagłębie wygrał A klasę w 2003 roku

 Wałbrzyski Górnik wygrał bez problemów rozgrywki A klasy w sezonie 2020/21.  Wcześniej wygraną w popularnej wałbrzyskiej Serie A ligowiec z Ratuszowej zapewnił sobie18 lat temu i nie było to tak łatwo i przyjemnie jak obecnie. A jak to wyglądało?
Wałbrzyski Górnik wygrywa A klasę.  Wielkich powodów do radości  nie ma, bowiem pobyt na siódmym poziomie rozgrywkowym jest wstydliwym epizodem w historii klubu, bowiem w swojej bogatej historii tak nisko wcześniej nie grał.  A klasę wałbrzyszanie wygrali 18 lat temu, ale wtedy był to szósty poziom rozgrywek, a poza tym nie do końca można jednoznacznie przypisać ten awans tylko do historii Górnika. W 2002 roku przy Ratuszowej funkcjonował Górnik/Zagłębie chełpiąc się kontynuacją piłkarskich tradycji nie tylko Górnika czy Zagłębie, ale również i Victorii. Wygranie A klasy i awans do klasy okręgowej nie przyszedł wałbrzyszanom tak łatwo jak obecnie, a jak to przebiegało prawie dwie dekady temu?
PÓŁ ROKU HIBERNACJI
Wiosna 2002 była koszmarna dla wałbrzyskich kibiców. Po raz kolejny musieli przełknąć gorzką pigułkę wycofania się zespołu z rozgrywek ligowych. Ale w przeciwieństwie do poprzednich rejterad teraz przy Ratuszowej nie było możliwości oglądania żadnych meczów. W 1991, gdy z 2.ligi wycofał się Górnik kibice mogli mecze tego szczebla obserwować w wykonaniu Zagłębia, w 1998 wałbrzyszanie pod szyldem Górnika wycofali się z drugiej ligi latem, a w sezonie 2001/02 czwartoligowy Górnik/Zagłębie ogłosił wycofanie się z rozgrywek pod koniec lutego. Piłkarze dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów, a kibicom zostały jedynie wizyty na boisku przy ul.Wrocławskiej na meczach Akropolu Wałbrzych, bowiem pod takim szyldem występowali wówczas Czarni.
BUDOWA ZESPOŁU
Sebastian Bąk w tej sytuacji posłał piłkę obok bramki
Wycofanie zespołu z rozgrywek 4.ligi spowodowało, że Górnik/Zagłębie nowy sezon musiał rozpoczynać o dwie klasy rozgrywkowe, czyli od A klasy. Wielką niewiadomą był skład, którego budową zajął się Ryszard Mordak. Ten były zawodnik Górnika Wałbrzych, mistrz Polski juniorów, mający za sobą występy w Górniku w 3. i 2.lidze, jako trener prowadził biało-niebieskich w ekstraklasie (1988/89), a później w 4.lidze jesienią 1998. W międzyczasie prowadził juniorów wałbrzyskiego Górnika, a także pracował m.in. w trzecioligowej Bielawiance. Pod koniec lipca zespół rozpoczął treningi, grupa zawodników wciąż się zmieniała, pojawiali się coraz to nowi zawodnicy, by zaraz odejść do innego klubu. Po dwóch tygodniach zespół zaczął sparingi, których wyniki mogły napawać optymizmem. Z przedstawicielami klasy okręgowej Górnik/Zagłębie wygrał z Victorią Świebodzice 2:1, Akropolem aż 7:0 oraz uległ Zjednoczonym Żarów 3:5 i Włókniarzowi Głuszyca 3:4. Z ligowymi rywalami podopieczni Ryszarda Mordaka wygrali z Sudetami Dziećmorowice 4:2 i ulegli Juventurowi Wałbrzych 0:1. Ciekawostką jest fakt, że wśród  testowanych był Bartosz Kulik, obecny snajper rezerw MKS Szczawno Zdrój. W spotkaniu z Sudetami brakowało bramkarza i awaryjnie bronił obrońca Piotr Smoczyk, który do bramki wróci … wiosną 2021, gdy zabraknie goalkeeperów w Zagłębiu Wałbrzych. Tuż przed startem ligi Ryszard Mordak mógł liczyć na następujących zawodników:
W bramce 19-letni Damian Michno, który już trenował we Włókniarzu Mirsk, gdzie była już spora wałbrzyska kolonia. Jego zmiennikiem miał być Maciej Jesionowski ostatnio broniący w Białym Orle Mieroszów. W defensywie podporą miał być kapitan zespołu 34-letni Krzysztof Lakus grający w Górniku  1., 2. i 3.lidze. Wiosną spadł z 4.ligi z Piastem Nowa Ruda, więc postanowił pomóc w odbudowie w Wałbrzychu. Z Mirska wrócili wychowankowie Krzysztof Sałata i Piotr Smoczyk, z Mieroszowa wrócił Jarosław Dudiak. Z kolei Piotr Michalak wrócił z Lechii Dzierżoniów. Nie udało się namówić na powrót Piotra Borka, któremu podziękowano w Bielawiance, ale wybrał grę w Dzierżoniowie. Kto miał odpowiadać za wypracowanie i strzelanie bramek? Najstarszymi zawodnikami byli 22-latkowie Tomasz Sikorski (przyszedł z Akropolu Wałbrzych) i Krzysztof Michalak. Trudno wówczas o nich napisać, że mogli przed sezonem uchodzić za mocne punkty zespołu. Po niezbyt udanej przygodzie w trzecioligowej Bielawiance wrócił pod Chełmiec 21-letni Marcin Miecznikowski, który miał być najważniejszym żądłem wałbrzyszan. Wreszcie byli juniorzy, zdobywcy 4.miejsca mistrzostw Polski juniorów sprzed roku – Sebastian Bąk, Michał Nadzieja, Daniel Gandera, Daniel Kłosowski, Michał Nadzieja, Marcin Smoczyk, Wojciech Błażyński. W większości zaliczyli ligowy debiut w seniorach już w 4.lidze, ale Gandera dodatkowo wiosnę spędził na wypożyczeniu w Kamiennej Górze, a Nadzieja w Mirsku. W prasowych spekulacjach przewijały się nazwiska Zbigniewa Zawadzkiego, Roberta Gąsiorowskiego (pozostali w Górniku Gorce), Macieja Gaczyńskiego czy Jarosława Falkenberga (Biały Orzeł Mieroszów).  Zespół Ryszarda Mordaka nie był zdecydowanym faworytem rozgrywek. Mocne nazwiska skompletowali w Czarnym Borze czy Gorcach. Nadziei na lepsze jutro wlał w serca kibiców nowy prezes Andrzej Zibrow, który podpisał list intencyjny o współpracy z Zagłębiem Lubin.
UDANA INAUGURACJA
Górnik/Zagłębie sezon 2002/03 w A klasie rozpoczął na boisku w Jedlinie Zdrój. Jeszcze w lutym, gdy wałbrzyszanie nie wycofali się z rozgrywek 4.ligi, to oba zespoły dzieliło aż 3 klasy rozgrywkowe. Jedlinianka przed meczem odebrała puchary za wygranie B klasy, ale na boisku wiele do zaoferowania nie miała. Za wałbrzyszanami przyjechało sporo kibiców, w tym niżej podpisany, a frekwencję oszacowano na 300 widzów. W 14.minucie faulowany w polu karnym rywali był Sebastian Bąk, a rzut karny na bramkę zamienił Daniel Gandera, kilkanaście minut później debiutujący w seniorach 19-letni
Jarosław Dudiak (w środku) w meczu z Jedlinianką
w Jedlinie Zdroju, później przeniesie się do Górnika
Boguszów-Gorce
Wojciech Błażyński podwyższa wynik na 2:0, a ostateczny rezultat ustalił cennym uderzeniem rezerwowy Tomasz Sikorski. Dla przypomnienia historyczny skład Górnika/Zagłębia: Damian Michno – Piotr Michalak, Krzysztof Lakus, Daniel Kłosowski, Krzysztof Sałata, Daniel Gandera – Michał Nadzieja, Szczepan Mączyński (80 Krzysztof Michalak), Sebastian Bąk (75 Tomasz Sikorski) – Marcin Miecznikowski, Wojciech Błażyński (60 Jarosław Dudiak). Warto dodać, że po raz pierwszy w seniorach wystąpili: Sikorski (22 lata), Nadzieja (20 lat), Błażyński, Mączyński i Kłosowski (po 19 lat). Pierwszym liderem został Skalnik Czarny Bór, który rozgromił Sudety Dziećmorowice 7:1, a 4 gole zdobyli wychowankowie … Górnika Wałbrzych – Damian Dudek 3 i obecny szkoleniowiec Górnika Wałbrzych Marcin Domagała 1.
NERWOWA REMONTADA
Pierwszy mecz na płycie Stadionu 1000-lecia przypadł 1 września na derbowy mecz z MKS 1985 Szczawno Zdrój. Większość przybyłych na mecz kibiców to sympatycy zespołu z uzdrowiska, który prowadzi były partner Ryszarda Mordaka z Górnika Wałbrzych Tadeusz Obuchowski. Gospodarze do przerwy męczyli się niemiłosiernie z lepiej zgranymi piłkarzami MKS. W 39.minucie Lakus niefortunnie wybija piłkę tak, że pada ona łupem Tomasza Radonia, który skorzystał  z prezentu i pokonał Michno. Po przerwie w Górniku/Zagłębiu pojawia się Piotr Smoczyk, ale zamiast poprawy wyniku gospodarze dostają gong w postaci drugiego gola: Wojciech Lipecki z rzutu wolnego bezlitośnie wykorzystuje dziurę w murze i po 57 minutach było 0:2. Po 9 minutach był już remis, bowiem najpierw Marcin Smoczyk, a później Wojciech Błażyński pokonują Mateusza Kozłowicza. W końcówce meczu po akcji starszego z braci Smoczyków zwycięską bramkę zdobywa Tomasz Sikorski. Dwa gole 19-latków, dwa gole zmienników. Ta wygrana daje piłkarzom Mordaka 3.miejsce, bowiem swoje mecze wygrywają Skalnik (3:1 z Juventurem Wałbrzych) i Górnik Gorce (6:1 z Gromem Witków).
WRESZCIE LIDER
Mecz w Nowicach z Venusem przynosi skromną wygraną 2:1. Cóż z tego, że wałbrzyszanie posiadali piłkę, jak nie potrafili przebić się przez mur rywali. Udało się dopiero na 10 minut przed końcem
W środku Marcin Smoczyk, sezon rozpoczął w roli
napastnika, później występował głównie na lewej
obronie.
Marcinowi Smoczykowi, który wówczas występował w linii ataku. Dwie minuty później powalony w polu karnym jest Kłosowski, a karnego wykorzystuje Krzysztof Sałata. Nerwowo robi się w 87.minucie gdy Janusz Charytanowicz wykonuje rzut wolny, piłka po nierównej murawie robi psikusa Michno i miejscowi zdobywają kontaktową bramką. Liderem wciąż Skalnik, który ogrywa w Boguszowie Szczyt aż 4:0, a w najciekawszym meczu Biały Orzeł Mieroszów zremisował z Górnikiem Gorce 2:2.
Po meczu 4.kolejki w Dziećmorowicach było najwięcej emocji. Kilkudziesięciu kibiców zaledwie wybrało się na boisko Sudetów, by na żywo oglądać mecz. Dziennikarze po wynik zadzwonili do działaczy Sudetów, którzy nieprecyzyjnie podali wynik – 1:0, ale nie wskazując gości, jako zwycięzców. W Polskę poszła plotka o porażce Górnika/Zagłębia, ale dość szybko została zdementowana.  Sudety postawiły mocne warunki wałbrzyszanom, ale szczęście sprzyjało młodym piłkarzom z Ratuszowej. Jedyną bramkę zdobył głową Sebastian Bąk, a po przerwie rzut karny Piotra Osieckiego broni Damian Michno. Lider z Czarnego Boru wygrał z Gromem Witków 4:1, by stracić pierwsze punkty w 5.kolejce przegrywając w Mieroszowie 0:1. Skrzętnie to wykorzystuje Górnik/Zagłębie, który już w 1.minucie napoczął Karolinę Jaworzyna Śląska po uderzeniu Piotra Smoczyka. Tymczasem na przerwę zespoły schodziły z remisem 1:1, po celnym uderzeniu Grzegorza Ignatowicza, który później będzie sięgał po koronę króla strzelców klasy okręgowej. Po przerwie gospodarze zdobyli 4 gole, w tym 3 w ostatnich 10 minutach, a łupem bramkowym podzielili się Marcin Smoczyk, Wojciech Błażyński, Krzysztof Sałata i Marcin Miecznikowski.
STRZELECKIE FAJERWERKI
W 6.kolejce Górnik/Zagłębie pojechał do Strzegomia, gdzie ograł rezerwy AKS 6:1 (M.Smoczyk 2, P.Smoczyk, Sałata, Miecznikowski i debiutujący Dominik Pala), ale Skalnik odpowiedział 10:0 z Jedlinianką i pięcioma trafieniami Zdzisława Pyrdoła. W kolejnych meczach wałbrzyszanie ogrywają Górnika Gorce 5:0 (Sałata z karnego, Błażyński, P.Smoczyk, Sikorski, Nadzieja) i w Mokrzeszowie Zielonych 6:1 (P.Smoczyk 2, Miecznikowski, Błażyński, Sikorski, Sałata z karnego). Skalnik po remisie w Mieroszowie 0:0 i ograniu Venus 6:0 traci do Górnika/Zagłębia już 5 punktów, tyle samo co Biały Orzeł Mieroszów.
JESIENNY HIT ZE SKALNIKIEM
 Mecz ligowy nr 9 przypadał na wałbrzyski bój ze Skalnikiem, który personalnie uchodził za najgroźniejszego rywala do awansu do klasy okręgowej. Duetu snajperów Domagała-Pyrdoł śmiało mogły zazdrościć zespoły z wyższych lig, ale przystępując do meczu z liderem piłkarze z Czarnego Boru mieli już 5 punktów straty. Sporo walki, zwłaszcza w środku pola, gdzie Sebastian Bąk, Piotr Smoczyk, Daniel Gandera toczyli pojedynki ze Zdzisławem Lepuckim i Damianem Dudkiem. Paweł Świętanowski, pamiętający grę Górnika w 2.lidze, łatwo radził sobie z Miecznikowskim czy Błażyńskim. Jedyna bramka meczu padła w 79.min,kiedy Szczepan Mączyński technicznym strzałem zaskoczył Pawła Wyszowskiego. Górnik/Zagłębie wygrywa 1:0, a Skalnik spada aż na 4.miejsce, bo w tabeli wyżej są Biały Orzeł i MKS 1985 legitymujący się zaledwie jedną porażką. 
ZERO Z TYŁU
Piotr Smoczyk zdecydowanie przewyższał
umiejętnościami większość ligowych rywali
Wyjazdowy mecz z Juventurem lider rozegrał na nieistniejącym dziś boisku na Szczawienku. W miejscu, gdzie dziś jest Castorama popularne wałbrzyskie Juve podejmowało rywali na specyficznym, nierównym boisku. Jedynego gola zdobył Marcin Miecznikowski, po którym spodziewano się większego dorobku bramkowego. Tydzień później na Ratuszową przyjechał Szczyt Boguszów. W ciągu 6 minut lider rozwiewa wątpliwości zdobywając 3 gole (Błażyński, Miecznikowski, Sałata), aczkolwiek ostatnie trafienie nie powinno być uznane. Po faulu na Miecznikowskim sędzia podyktował rzut karny, Krzysztof Sałata z 11 m posyła piłkę w słupek, a dobitka w wykonaniu egzekutora ląduje w siatce. Arbiter błędnie ocenił sytuację i niesłusznie uznał bramkę. Po przerwie gole dorzucili Krzysztof Michalak i Marcin Smoczyk – duet, który po 13 latach ponownie będzie świętował z zespołem z Ratuszowej awans do klasy okręgowej. Po wygranej w Witkowie z Gromem (3:0 – Błażyński 2, Miecznikowski) w ostatniej kolejce podopieczni Ryszarda Mordaka podejmowali wicelidera z Mieroszowa. W międzyczasie Skalnik przegrał u siebie z Górnikiem Gorce, więc Biały Orzeł stał się głównym rywalem. Blisko 300 widzów, największa do tej pory  frekwencja na trybunach Stadionu 1000-lecia, nie pomogła Górnikowi/Zagłębiu. Co prawda szczelna defensywa nie dopuściła do straty bramki, ale z przodu nie było fajerwerków, a w bramce mieroszowian znakomicie spisywał się Grzegorz Gruszka, w przeszłości bramkarz Górnika Wałbrzych. Sporo się działo przy linii bocznej, bowiem większość decyzji arbitra w niewybredny sposób komentował szkoleniowiec gości Józef Borcoń, który ostatecznie został odesłany na trybuny. 0:0 oznaczało pierwszy mecz w A klasie Górnika/Zagłębia, który nie zakończył się wygraną.

1.GÓRNIK/ZAGŁĘBIE             13 37 41:6
2.BIAŁY ORZEŁ MIEROSZÓW 13 32 46:14
3.SKALNIK CZARNY BÓR 13 26 52:11.

ZIMA POD ZNAKIEM PUCHARU POLSKI
Górnik/Zagłębie po zdobyciu Pucharu Polski na szczeblu podokręgu (3:1 z Sudetami Dziećmorowice w finale). W 1/16 na szczeblu OZPN Wałbrzych na Ratuszową zawitał Akropol Wałbrzych, dzisiejsi Czarni Wałbrzych prowadzeni przez Tadeusza Kobiałko. Akropol jesień w klasie okręgowej zakończył na 12.miejscu, a w pucharowym meczu szybko dał się zaskoczyć liderowi A klasy. Dariusza Ilskiego (obecnie rezerwowy bramkarz Górnika Nowe Miasto) pokonuje najpierw Sebastian Bąk, a 5 minut później Daniel Gandera. Na ziemię gospodarzy sprowadził Patryk Konsewicz, który w ciągu 3 minut po dwóch bliźniaczo podobnych akcjach objeżdża obrońców i pokonuje Macieja Jesionowskiego, który debiutuje w Górniku/Zagłębiu (w lidze cały czas bronił Michno). W końcówce I połowy błysk talentu Krzysztofa Michalaka. W 43 i 44.minucie dwa razy wpisuje się na listę strzelców i do przerwy 4:2. W końcówce meczu celne strzały zaliczają Daniel Gandera i Piotr Smoczyk. 6:2 dla Górnika/Zagłębia dało awans do 1/8, gdzie 1 grudnia dochodzi do pojedynku z kolejnym przedstawicielem okręgówki Victorią Świebodzice (5.miejsce po rundzie jesiennej). Do przerwy Victoria, prowadzona przez byłego zawodnika Górnika i KP Wałbrzych Roberta Prykę, prowadziła 1:0 po golu Marcina Rogowskiego z rzutu wolnego. Po przerwie wyrównuje 17-letni Krzysztof Zakrzewski, a w 80.minucie z trochę problematycznego karnego wygraną gospodarzom zapewnił  Piotr Smoczyk.
Przygotowania do rundy wiosennej Ryszard Mordak rozpoczął z zespołem pod koniec lutego. Sparowano z 4.ligowcami: Spartą Świdnica (0:3), Bielawianką (2:3 i 1:0), Lechią Dzierżoniów (wygrana 7:0!), przedstawicielami klasy okręgowej: Victorią Świebodzice (1:2), Akropolem Wałbrzych (5:1) i AKS Strzegom (1:1). Wśród nowych twarzy można było zauważyć byłych zawodników Górnika Damiana Sadysia, Roberta Cyrtę, Macieja Gaczyńskiego, Marka Wierzbickiego oraz duet z Sudetów Dziećmorowice Piotra Osieckiego i Marka Świdra. Za granicą szczęścia szukać postanowił Piotr Smoczyk, Krzysztof Sałata z kolei trafił do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie będzie odbywał obowiązkową wówczas służbę wojskową. Działaczom udało się zatwierdzić do gry Cyrtę oraz Sławomira Radziemskiego.
Tuż przed startem ligowej wiosny Górnik/Zagłębie spotkał się w ¼ PP z AKS Strzegom. Na bocznej płycie (obecnie tam jest parking przed Aqua Zdrojem) piłkarze powtórzyli wynik ze sparingu rozegranego zaledwie kilkanaście dni wcześniej – 1:1, a wyrównującego gola zdobył „Kazik” Miecznikowski dopiero w 89.minucie. Po bezbramkowej dogrywce w konkursie rzutów karnych lepsi okazali się strzegomianie wygrywając 4:3 po nieudanych próbach z 11 metrów Mączyńskiego i Zakrzewskiego.
MOCNY POCZĄTEK WIOSNY
Górnik/Zagłębie rozpoczął od 5:0 z Jedlinianką, po 2 gole zdobyli Nadzieja i ponownie w roli
Mecz MKS 1985 z Górnikiem/Zagłębiem oglądało
blisko tysiąc widzów
zmiennika Sikorski, jedynego gola w historii swoich występów w wałbrzyskim zespole z kolei zalicza 30-letni Mariusz Zarzycki. Z nowych twarzy grają Cyrta, a Radziemski pojawia się dopiero w 2.połowie. Mecz w Szczawnie Zdroju zgromadził rekordową frekwencję ocenioną przez prasę nawet na 900 widzów! Po bramkach Mączyńskiego i Nadziei z karnego lider wygrywa bez problemów 2:0. Domowy mecz z Venusem zapamiętany został z piorunującego początku II połowy – 4 gole w ciągu 9 minut! Ostatecznie piłkarze z Nowic przegrali 0:6 po 3 golach Nadziei, 1 Miecznikowskiego oraz dublecie bramkowym Tomasza Sikorskiego, który 8 goli w sezonie zdobył w roli zmiennika! Dało mu to w końcu przepustkę do wyjściowego składu przeciwko Sudetom Dziećmorowice. No i się odwdzięczył 4 golami, a po jednym dorzucili Nadzieja z karnego oraz Sławomir Radziemski.  Wałbrzyska maszyna się rozkręciła. Rezerwy AKS Strzegom wyjeżdżają z bagażem 5 goli (Sikorski 2, Mączyński, Miecznikowski, Bąk), w Jaworzynie Karolina przegrywa 0:2 (Miecznikowski, Sikorski), w Gorcach miejscowy Górnik z byłymi wałbrzyszanami Zawadzkim, Gąsiorowskim, Kałoniem i Dudiakiem, który sezon rozpoczął u Ryszarda Mordaka, przegrywa 0:2 po dwóch celnych „główkach” Tomasza Sikorskiego. Wreszcie 4:0 z Zielonymi Mokrzeszów (po 2 gole Miecznikowskiego i Sikorskiego).
REMIS W CZARNYM BORZE
W 22.kolejce dochodzi do rewanżu w Czarnym Borze. Skalnik mocno szykował się na ten mecz
Szarża śp. Marcina Miecznikowskiego pod 
bramką Skalnika
oszczędzając w poprzedniej kolejce Pyrdoła i Świętanowskiego. Kontuzjowanego Damiana Michno w bramce zluzował 19-letni Łukasz Jaśkiewicz, którego jesienią br. mogliśmy obserwować w obronie Podgórza Wałbrzych. Oba zespoły dzieliło nie tylko 11 punktów, ale i Biały Orzeł Mieroszów (3 punkty nad Skalnikiem i 8 do Górnika/Zagłębia).  Skalnik był wymagającym rywalem, dodatkowo w I połowie kontuzja zmogła kapitana lidera Krzysztofa Lakusa. Defensywa miejscowych, którą zimą wzmocnił wychowanek Górnika Marcin Żydek wyłączyła z gry Tomasza Sikorskiego, który zaliczył serię 6 kolejnych spotkań ze zdobytą bramką. Jaśkiewicz w debiucie kilka razy ratuje swój zespół od utraty gola. 0:0 oznacza pierwszy mecz wiosną ze stratą punktów wałbrzyszan, ale pierwszy wyjazdowy w sezonie bez wygranej i zdobytej bramki. Biały Orzeł Mieroszów po wygranej w Dziećmorowicach 2:0 zbliżył się na 6 punktów.
ODROCZONE ŚWIĘTOWANIE
Domowy mecz z Juventurem zakończył się 3 bramkami Sikorskiego, a Biały Orzeł sensacyjnie traci punkty w Jedlinie Zdroju (3:3) – przewaga wynosiła 8 punktów na 3 kolejki przed końcem.  W Boguszowie, na najwyżej położonym boisku na Dolnym Śląsku Górnik/Zagłębie miał wygrać i świętować awans do klasy okręgowej. Przebieg meczu nic złego nie wskazywał, bo po trafieniach Miecznikowskiego i Bąka było 2:0 dla lidera, a do zakończeniu meczu coraz mniej czasu. W
Jedna z wielu bramek zdobytych przez Tomasza
Sikorskiego
87.minucie gracz Szczytu Robert Sołtysiak w zamieszaniu podbramkowym pokonuje Michno i tym samym wałbrzyszanie tracą pierwszą w rundzie wiosennej bramkę! Po wznowieniu gry piłka przeniosła się na połowę boguszowian, w walce o piłkę przewrócony zostaje Krzysztof Michalak, sędzia asystent sygnalizuje faul, ale arbiter główny Marek Grzywacz, były bramkarz Górnika Wałbrzych i młodzieżowej reprezentacji Polski nakazuje grać dalej. Szymon Beszterecha w polu karnym faulowany jest przez Piotra Michalaka i sędzia musi odgwizdać karnego. Ciśnienia nie wytrzymali wałbrzyscy szalikowcy wbiegając na murawę, zanosiło się na dużą rozróbę, ale ostatecznie sytuacja się uspokoiła, Beszterecha zdobywa drugą bramkę i Szczyt sensacyjnie remisuje 2:2. O mały włos by brakowało, by ten remis dałby i tak awans, bowiem Mieroszów ogrywa MKS 1985 Szczawno Zdrój 1:0 po golu dopiero w 83 minucie.
W przedostatniej kolejce do Wałbrzycha przyjechał Grom Witków i mało kto wierzył, by wywiózł komplet punktów, który by dawał nadzieję rywalom z Mieroszowa na dogonienie Górnika/Zagłębia. Sikorski głową, Gandera kapitalnym wolejem, po którym piłka odbija się od spojenia słupka z poprzeczką i do przerwy 2:0. Po przerwie o zdobywaniu bramek przypomina sobie obecny szkoleniowiec Górnika Nowe Miasto Wojciech Błażyński. Popularny Chudy kompletuje klasycznego hat-tricka. 5:0 i przy Ratuszowej mogły wystrzelić szampany.
W ostatniej kolejce w Mieroszowie Górnik/Zagłębie ponosi jedyną porażkę – 2:4. Ryszard Mordak mógł skorzystać z powracającego z Niemiec Piotra Smoczyka, który w swoim jedynym wiosennym występie zaliczył bramkowy dublet. 
Prowadzeni przez Ryszarda Mordaka wałbrzyszanie sięgnęli pewnie po awans. Na portalu 90minut.pl wciąż widnieje błędna tabela z rzekomymi dwiema porażkami Górnika/Zagłębia, bowiem nikt nie zweryfikował mylnego wyniku z Dziećmorowic
Wałbrzyszanie w trakcie pobytu na szóstym wówczas poziomie rozgrywkowym pobili kilka historycznych rekordów, zaliczyli wiele znakomitych pass:
25 kolejnych meczy bez porażki
13 kolejnych meczy bez porażki w Wałbrzychu
12 kolejnych meczy bez porażki na wyjeździe
12 kolejnych meczy ze zdobytą bramką
7 kolejnych meczy ze zdobytą bramką w Wałbrzychu
10 kolejnych meczy ze zdobytą bramką na wyjeździe
12 kolejnych zwycięstw
7 kolejnych zwycięstw w Wałbrzychu
10 kolejnych zwycięstw na wyjeździe
15 kolejnych meczy bez straconej bramki
11 kolejnych meczy bez straconej bramki w Wałbrzychu
6 kolejnych meczy bez straconej bramki na wyjeździe
12 kolejnych meczy bez remisu
7 kolejnych meczy bez remisu w Wałbrzychu
10 kolejnych meczy bez remisu na wyjeździe
Mistrzostwo A klasy wywalczyło 23 zawodników:
Odkryciem sezonu był Tomasz Sikorski, który przez wiele kolejek był zmiennikiem młodszych kolegów. Zdobywane seryjnie bramki spowodowały, że wskoczył do I składu i odwdzięczył się skutecznością - w 24 meczach 23 razy wpisał się na listę strzelców! Sięgnął tym samym po koronę króla strzelców, najgroźniejszy rywal - Zdzisław Pyrdoł ze Skalnika Czarny Bór zaliczył 17 trafień.
Jak czas pokazał A klasowy sezon był zakończeniem gry w I zespole Górnika/Zagłębia dla Mariusza Zarzyckiego, Jarosława Dudiaka, Daniela Kłosowskiego, Roberta Cyrty, Dominika Pali, Pawła Nyklasza. Część z podopiecznych Ryszarda Mordaka będzie z zespołem grała jeszcze w 4.lidze, Marcin Smoczyk wywalczy awans do 2.ligi, by obecnie pomagać młodszym kolegom w A klasie. W tym sezonie na boiskach mogliśmy oglądać Damiana Michno (jesienią w Orle Lubawka), Łukasza Jaśkiewicza (jesienią w Podgórzu), Daniela Ganderę (grający trener w Victorii Świebodzice), Piotra Smoczyka (Zagłębie Wałbrzych), Wojciecha Błażyńskiego (grający trener w Górniku Nowe Miasto Wałbrzych). 
Zdjęcia pochodzą z Tygodnika Wałbrzyskiego.