sobota, 27 listopada 2021

Jesień w A klasie wałbrzyskich drużyn

 Po tym jak Górnik awansował do klasy okręgowej, a Podgórze postanowiło rywalizować w B klasie, Wałbrzych na poziomie A klasy ma trzech reprezentantów. Przed startem rozgrywek śmiało można było obstawiać, że Górnik Nowe Miasto będzie w ścisłej czołówce tabeli, natomiast Czarnym i Zagłębiu przypadłaby walka w dolnej połówce tabeli, raczej bez zagrożenia spadkiem.
Poniżej miejsca, które zajmował w ostatnich sezonach tercet wałbrzyskich drużyn:
Trener Górnika Nowe Miasto Wojciech Błażyński nie miał komfortowej sytuacji przed sezonem. Wyłączony z użytkowania stadion przy ul.Chopina, brak możliwości trenowania przy Ratuszowej, więc do sezonu przygotowania prowadzone były na orlikach, a sparingi rozgrywane poza Wałbrzychem. Kadra jest stabilna od lat, w większości tworzą ją piłkarze grający wcześniej ze sobą w juniorach oraz seniorach. Latem wreszcie doczekano się wielkiego transferu. 16-letni Jakub Raciniewski trafił do Lechii Gdańsk, gdzie ma za sobą debiut w zespole rezerw Lechii (jesienią 3 mecze w 4.lidze pmorskiej i 2 mecze w Pucharze Polski). Odszedł również rok starszy od Raciniewskiego Miłosz Ilski, który trafił do Świdnicy, gdzie gra w juniorach Polonii-Stali Świdnica. W rundzie jesiennej również zaliczył 2 ligowe występy w seniorach w 4.lidze. Po stronie nabytków znalazły się nazwiska Fabiana Chrebeli (bramkarz wypożyczony z Victorii Świebodzice) oraz Jakuba Kostko (Zagłębie Wałbrzych), którzy stanowili mocne punkty jesienią. 
W 1.kolejce Górnik Nowe Miasto rozgromił w Owieśnie Błękitnych 7:0, co jednak nie dało pozycji lidera. Spadkowicz z okręgówki, Zdrój Jedlina Zdrój z boiska Zagłębia Wałbrzych wywiózł bardziej okazałą wygraną 8:0. Te mecze zdefiniowały tak naprawdę rywalizację w grupie I wałbrzyskiej A klasy. Szybko okazało się, że ten duet nie ma godnych rywali w walce o pierwsze miejsce, a o prymacie rozstrzygną bezpośrednie mecze i bilans bramowy.
11 września, w 5.kolejce, w Jedlinie Zdrój doszło do hitowego meczu, który zakończył się bezbramkowym remisem. Trzy tygodnie później kolejny plus w tej rywalizacji na swoje konto zapisują Górnicy, po tym jak jedlinianie remisują w Boguszowie Gorcach 1:1 i spadają na 3.miejsce, z 2 punktami straty. Wówczas wydawało się, że mocnym rywalem będzie Iskra Witków Śląski będąca po wygranej w Głuszycy i megaskutecznym duetem Bartosz Ogrodnik – Radosław Łatka, ale szybko witkowianom przydarzyła się wpadka z Herbapolem u siebie 2:3. W 11.kolejce podopieczni Wojciecha Błażyńskiego tracą fotel lidera po niespodziewanym domowym remisie z Górnikiem Boguszów-Gorce 2:2,choć goście prowadzili już 2:0. Do końca rundy Górnik Nowe Miasto i Zdrój wygrywają swoje mecze. Wałbrzyszanie po rozgromieniu Unii Bogaczowice 10:0 wskakują po 13.kolejce na pierwsze miejsce, ale później to piłkarze z uzdrowiska wygrywają wyżej od bezpośredniego rywala i ostatecznie sięgają po pierwsze miejsce.
Górnik Nowe Miasto w 16 meczach zdobył 44 punkty, solidarnie po 22 w meczach domowych i wyjazdowych. Strzelił 74 gole (więcej tylko Zdrój 74), a stracił zaledwie 8. Najskuteczniejszymi zawodnikami byli Adrian Matuła (18 goli), Piotr Jankowski (10), Mateusz Wroczyński (9) oraz Adrian Gębski i Sebastian Misiułajtys (po 8). We wszystkich meczach wystąpili Gawron, Gębski, Kostko, Misiułajtys i Szydłowski. Elementem do poprawy zostaje… dyscyplina. Aż czterokrotnie piłkarze z Nowego Miasta oglądali czerwone kartki (Chrebela, Gębski oraz Mateusz i Marcin Wroczyńscy), a aż 13 zawodników oglądało żółte kartki.
Nie tylko mecze, które zakończyły się remisem, były ciężkimi przeprawami dla drużyny wicelidera. Długo wałbrzyszanie męczyli się na boisku w Strzegomiu, gdzie o skromnej wygranej rozstrzygnął rzut karny w Strzegomiu. Niespodziewanie sprawcami niespodzianki mogli być piłkarze Czarnych, którzy w derbowym pojedynku zdołali odrobić dwubramkową stratę, by ostatecznie ulec 2:4 po golach w doliczonym czasie gry. Od 4 lat w A klasie dochodzi do ligowych meczów Czarnych z Górnikiem Nowe Miasto – na 8 spotkań tylko raz, w ubiegłym sezonie (3:3) udało się Czarnym … nie przegrać. Bilans bramkowy 10:29. 
W rundzie jesiennej derbowe mecze w Wałbrzychu miały następujące wyniki:
Czarni w rundzie jesiennej skorzystali z usług 23 zawodników. Patryk Motak i Bartłomiej Rudnicki zaliczyli komplet 1440 ligowych minut. Dla goalkeepera Czarnych jest to niejako tradycja, bowiem nie opuścił minuty również w dwóch poprzednich sezonach, a licznik bijący od 25.05.2019,kiedy w 68.minucie pojawił się na boisku w Stanowicach (pamiętne 1:10 z Herbapolem), wskazuje 64 kolejne spotkania. W porównaniu z poprzednimi sezonami podopieczni trenera Leszka Dereweckiego zaliczyli naprawdę solidną rundę. Sezon rozpoczęli od porażki na boisku beniaminka rezerw MKS Szczawno Zdrój 1:3 tracąc decydujące bramki w końcówce meczu. Zrewanżowali się z kolei w listopadzie gromiąc rywali aż 6:1. Po „planowej” porażce w 2.kolejce ze Zdrojem Jedlina przyszła pewna wygrana z Unią Bogaczowice 5:2 (3 gole Kamila Szarka), co było kamieniem węgielnym pod kolejne sukcesy. 2:1 z Sudetami, 6:1 w Strzegomiu rozbudziły nadzieje, które ostudzili piłkarze Zielonych Mokrzeszów wygrywając przy Dąbrowskiego 5:4, po dwóch samobójach graczy gospodarzy! Jak się okazało wałbrzyszanie punktowali lub nie na zasadzie serii. Po 3 przegranych przełamanie na boisku outsidera z Owiesna (4:2, mimo, że Błękitni dwukrotnie prowadzili) i pogrom Zielonych Mrowin. Potem przyszły aż 4 porażki i remis z Zagłębiem oraz wspomniana wygrana z MKS II. Cieszyć musi skuteczność Łukasza Misiaka, który do 16 goli dorzucił 4 asysty, 9 goli strzelił Kamil Szarek, a 6 Ukrainiec Yurii Pelypets. Na pewno więcej można było się spodziewać po Jakubie Nowickim, który wcześniej grał w spadkowiczu z 4.ligi KS Legnickie Pole, a jesienią zagrał zaledwie 5 razy.
Niewiele dobrego można napisać o postawie Zagłębia. Latem zespół opuścili m.in. Jakub Kostko (Górnik Nowe Miasto Wałbrzych), Oliwier Michalak, Wiktor Smoczyk (juniorzy Polonii-Stali Świdnica). Zespół rozpoczął pod wodzą Jarosława Borconia, którego po 7 meczach zastąpił nowy-stary trener Łukasz Wojciechowski. 2:11 w Jedlinie Zdrój, 1:8 w Walimiu, domowe 0:8 ze Zdrojem, 1:7 z Iskrą czy 1:6 z Górnikiem Boguszów- Gorce wystawiają złą cenzurkę futbolistom Thoreza. Permanentne kłopoty z obsadą bramki trwają praktycznie od ubiegłego sezonu, które uspokoiły tymczasowo wznowienie kariery przez Mateusza Łobodzińskiego. W sezonie 2021/22 ratować przed utratą bramek próbował … Piotr Smoczyk. W końcu do bramki wrócił po blisko trzyletniej przerwie Krystian Tomczak, ale nie rozwiązało to problemów w defensywie. W 16 jesiennych meczach na boisku pojawiło się aż 33 zawodników. Najwięcej rozegrali Jakub Fijałkowski – 16, Olaf Makowski -15, Marek Górecki i Beniamin Mlostek -14. Najwięcej goli zdobył Fijałkowski – 9, Łukasz Wojciechowski – 3. Przerwa zimowa to wielkie wyzwanie dla zielono-czarnych, bowiem przedostatnie, spadkowe miejsce to wstyd dla takiej uznanej firmy. Co prawda 3 punkty więcej mają rezerwy strzegomskiego AKS, ale Zagłębie powinno przede wszystkim zadbać o stabilizację wiosennej kadry, załatać dziury w defensywie, wsparcie dla osamotnionego Fijałkowskiego.

środa, 24 listopada 2021

Parada jesiennych tabel w podokręgu Wałbrzych

 Ósmy poziom rozgrywkowy w podokręgu wałbrzyskim, czyli B klasa, rozbity w sezonie 2021/22 został na 5 grup. W porównaniu z minionym sezonem, który ukończyły ostatecznie 50 drużyn w 4 grupach, do rywalizacji przystąpiło o sześć ekip więcej  - wystartowało 56 zespołów. Wśród nowych twarzy, oprócz spadkowiczów, znalazły się:
- Podgórze Wałbrzych, Victoria Dębowiec, które nie przystąpiły do gry w A klasie,
- reaktywowane Victoria Tuszyn, Płomień Makowice
- rezerwy Granitu Roztoka, Victorii Świebodzice, STEP Tąpadły/Wiry, Klubokawiarni Roztocznik
Nie zgłosiły się zespoły Henrykowianki Henryków, Harnasia Starczówek i Orła Mąkolno, które zrezygnowały z rywalizacji w trakcie trwania sezonu 2020/21.
Układ 4-grupowy funkcjonował w sezonach 2016/17– 20/21. Po pięciu latach wrócono do 5 grup, ostatni raz taki stan funkcjonował, gdy istniał OZPN Wałbrzych, a podział grup dla istniejących wówczas podokręgów wyglądał następująco: 1- Wałbrzych, po 2 Świdnica i Kłodzko.
UWAGA: Lista strzelców opracowana została na podstawie danych na stronie Łączy Nas Piłka.

Grupa 1

Przed sezonem „na papierze” faworytami do walki o 1.miejsce wydawały się być zespoły z Boguszowa, Mieroszowa oraz Roztoki. Pierwszy zespół Granitu awansował do 4.ligi, działacze podeszli do tematu bardzo poważnie, wzmocnili zespół, aby piłkarze nie mający szans na regularną grę w I zespole zachowali rytm meczowy mieli grać trzy poziomy niżej. Stąd obecność na boiskach B klasy takich zawodników jak Marcin Bałut, czy pozyskany z Bogaczowic Michał Krynicki.
Przez 7 kolejek kompletem zwycięstwem legitymowały się zespoły Klubu Piłkarskiego Mieroszowskiego Centrum Kultury oraz Podgórza. Tak dobra dyspozycja wałbrzyszan stanowiła zaskoczenie. Jeszcze kilka tygodni wcześniej zespół borykał się z problemami kadrowymi, większość zawodników wolała poświęcić się grze w retrofutbolowych Czarnych Lwów, były problemy ze skleceniem jedenastki na mecz ligowy. Stąd też decyzja nieprzystąpienia do rozgrywek A klasy, mimo zajęcia bezpiecznego 10.miejsca, i zgłoszenie się do gry w B klasie. Niespodziewanie Podgórze potknęli się w Jaroszowie (0:1), co wykorzystali mieroszowianie. Dwa tygodnie później w bezpośrednim pojedynku w Wałbrzychu lepsi okazali się podopieczni Alana Dobrowolskiego, którzy rundę zakończyli bez straty punktu! Powoli KP MCK może uchodzić za zespół były Thoreziaków, bowiem do mających zielono-czarną przeszłość Jakuba Namlika, czy Krystiana Żygało dołączył młody zdolny bramkarz Filip Fonfara, ostatnio grający w Lubawce. A tymczasem Zagłębie przez większą część rundy borykała się z problemem obsady w bramce...
8 punktów KP MCK przewagi na półmetku wydaje się kończyć jakiekolwiek dyskusje o awansie do A klasy.
Więcej na pewno spodziewano się w Boguszowie, gdzie Szczyt mając w składzie takie nazwiska jak Baszak, Mitelsztet, Kapelko, czy Krawczykowie zajął dopiero 5.miejsce. Niespodzianką in plus jest postawa Unii Jaroszów, która sezon wcześniej plątała się na dnie tabeli. Jaroszowską młodzież wzmocnili weterani ze Strzegomia z Rafałem Wiśniewskim (7 goli), co pozwoliło zająć 8.miejsce. Zaledwie po jednej wygranej jesienią mogą się pochwalić powracającej po 4 latach przerwy rezerwy Victorii oraz Zielonych II Mokrzeszów, a także Płomienia Dobromierz.

Grupa 2

LKS Wiśniowa miniony sezon w A klasie zakończył z kompletem wyjazdowych porażek, tymczasem jesienią, już poziom niżej, nie doznał goryczy przegranej. W ekipie Macieja Masnego możemy odnaleźć znane w regionie nazwiska, takie jak Paweł Chrzan, supernsajper Darboru Bolesławice, czy Roman Morozov Ukrainiec z grą w Victorii Świebodzice.
Dwa punkty mniej oraz przegrany domowy mecz z Wiśniową 1:3 mają rezerwy Zjednoczonych Żarów. Grający trener Jakub Jagła stawia na żarowską młodzież, która jesienią dwukrotnie pokonała barierę 10 goli w jednym meczu (13:2 ze Spartą Przełom, 11:1 z Gromem Panków). Na listę strzelców wpisało się aż 14 zawodników.
Tęcza Bolesławice zamyka podium grupy drugiej, ale za to może pochwalić się najlepszym letnim transferem. Paweł Wysota w minionym sezonie w Sparcie Przełom Pastuchów zdobył 9 goli w trakcie całego sezonu, a po zmianie barw klubowych ma już 15 bramek na swoim koncie. Trzy punkty straty do lidera pozwalają wnioskować, że w tej grupie runda wiosenna zapowiada się najciekawiej ze wszystkich B-klasowych grup.
Wyraźnie odstaje od reszty stawki Sparta Przełom Pastuchów, która zaledwie dwukrotnie nie schodziła z boiska jako pokonana, a na wyjazdach była bita niemiłosiernie.
W rozegranych w 6.kolejce derbach Żarowa Silesia sromotnie przegrała ze Zjednoczonymi II 3:7.

Grupa 3

Jeszcze kilka lat temu głośno było o Victorii Tuszyn w całym wałbrzyskim okręgu. Zespół po spadku do B klasy w 2014 roku po dwóch latach wraca do A klasy, by zaledwie po sezonie zameldować się w okręgówce. Rok później sensacyjnie sięga po Puchar Polski na szczeblu okręgu po ograniu trzecioligowego wówczas Górnika Wałbrzych. Niestety, w październiku 2020 roku Victoria wycofała się z rozgrywek klasy okręgowej, a wyniki z jej udziałem zostały anulowane. W Tuszynie szybko reaktywowano drużynę seniorów, a mając do dyspozycji zawodników, którzy kilka miesięcy wcześniej grali w 4.lidze (m.in. Krzysztof Słonecki w Bielawiance, Bartosz Sikora w Pogoni Pieszyce), grający trener Sylwester Kret mógł śmiało celować w awans. Po efektownym 7:0 w Bystrzycy Górnej z rezerwami LKS przyszły rozczarowujące 3:3 z Piastem Jaźwina i 4:6 w Makowicach. Do końca rundy tuszynianie przegrali jeszcze w Dobrocinie, natomiast ograli w Gilowie miejscowy LKS 3:1. LKS Gilów 9 z 10 spotkań zakończył zwycięsko, a wygraną 9:0 z Klubokawiarnią II Roztocznik osiągnął bez udziału … trójki sędziowskiej, która nie dotarła na mecz, stąd brak informacji w systemie Łączy Nas Piłka o strzelcach bramek. Trenerem zespołu lidera z Gilowa jest Ryszard Ciemski, w przeszłości gracz m.in. Lechii Dzierżoniów (3.liga), Victorii Tuszyn, Zielonych Łagiewniki.
Na pewno do rozczarowań należy zaliczyć dopiero 5.miejsce Płomienia Makowice, który 12 miesięcy temu wycofał się z rozgrywek klasy okręgowej. Najgorzej w grupie 3 radzi sobie Dąb Mościsko – komplet domowych porażek, 1 wygrana i 4 porażki w delegacjach. Może to nieco dziwić, skoro w ubiegłym sezonie zespół wywalczył 28 punktów.

Grupa 4.

10 meczów i tyleż wygranych to jesienny bilans Ślęży Ciepłowody. Czy mogło być inaczej skoro z 4.ligi, z Orła Ząbkowice Śląskie i Unii Bardo trafili Kamil Olejarnik, Damian i Dawid Różana, Łukasz Idzi, z Kamieńca Ząbkowickiego Bartłomiej Gerlach, a przecież w Ciepłowodach był już skuteczny duet Daniel Tekieli – Kamil Zębala, który zdobył w sezonie 20/21 36 goli. Tym razem w rolę goleadora wcielił się Olejarnik, 26-latek sześć goli strzelił Victorii Dębowiec, pięć Wieży Rudnica, a cztery Tarnovii.
Rezerwy Skałek Stolec wygrały aż 8 z 10 spotkań, ale nie wydaje się, aby zbliżyły się do lidera. Po jednorocznej przygodzie w A klasie na ósmy poziom wraca Victoria Dębowiec. Bilans 2 wygrane i 8 przegranych świadczy, że jest to bolesny powrót.

Grupa 5

Spadkowicze z A klasy Hutnik Szczytna i Zamek Gorzanów w ogóle nie liczyli się w jesiennych bojach o pierwsze miejsce. O ile Hutnicy uplasowali się w środku stawki, to piłkarze z Gorzanowa w 9 jesiennych meczach dwukrotnie zremisowali u siebie i ponieśli 7 porażek. Biorąc pod uwagę, że Zamek miniony sezon zakończył również bez wygranej, to na dopisanie sobie trzech punktów po meczu gorzanowianie czekają od ponad dwóch lat (19 września 2019, 1:0 z KS Polanica Zdrój). 
Najlepszym zespołem okazała się Sparta Stary Waliszów, która wygrała 8 z 9 spotkań, przegrywając na boisku najgroźniejszego rywala Zamku Trzebieszowice 0:1. Pomimo tego Spartanie mają przewagę 4 punktów i w zanadrzu wiosenny mecz u siebie ze wspomnianym wiceliderem.

Wałbrzyska A klasa nie przeszła rewolucyjnych zmian i w sezonie 2021/22 wciąż rywalizowała w 3 grupach po 16 zespołów. 

GRUPA 1

Do mistrza Górnika Wałbrzych, wobec wycofania się przed rywalizacją Unii Bardo i Orła Lubawka, do okręgówki awansował MKS Szczawno Zdrój. Spadkowiczami zostali piłkarze Orła Witoszów Dolny i LKS Wiśniowa, z klasy okręgowej dołączył jedynie Zdrój Jedlina Zdrój, bowiem Karolina wchłonęła piłkarską sekcję Darboru Bolesławice i tym samym zachowała miejsce w lidze. 
Biorąc pod uwagę przebieg rundy jesiennej to śmiało można stwierdzić, że jest to najciekawszy sezon od wielu, wielu lat w gr.I A klasy. Niejako tradycją bywało, że w tej grupie wybija się zdecydowanie jeden zespół, z którym nie jest w stanie nikt skutecznie nawiązać walki o pierwsze miejsce. Cztery lata temu Orzeł Lubawka wyprzedził Białego Orła Mieroszów o 3 punkty, a wcześniej i później mieliśmy prawdziwych dominatorów. W 2018 była to Pogoń Pieszyce (zaledwie 1 mecz bez wygranej), potem Orzeł Lubawka, Victoria Świebodzice, no i wałbrzyski Górnik bez straty punktu. Tym razem walka zapowiada się pasjonująco pomiędzy Górnikiem Nowe Miasto a spadkowiczem z Jedliny Zdrój. W Zdroju po spadku nie rozpaczano, zatrudniono trenera Kamila Jasińskiego, do zespołu dołączyli m.in. Łukasz Gut (KS Walim), Mateusz Jaskółowski (Darbor Bolesławice), Piotr Kmera i Paweł Wroczyński (KS Legnickie Pole), Rafał Lipiński (powrót ze Szczytu Boguszów), Rafał Pietrzak (Victoria Świebodzice), Paweł Sajdak (Podgórze Wałbrzych), Adrian Maliszewski (Błękitni Koskowice), Alan Sowik (Górnik Wałbrzych), Konrad Zwolenik (Orzeł Lubawka). A przecież trzon zespołu z braćmi Chałupkami, Kałwakiem, Rzeszótem czy Samcem został utrzymany. Póki co w rywalizacji z Górnikiem Nowe Miasto jedlinianie idą łeb w łeb i być może na mecie będzie decydować różnica bramek. W bezpośrednim pojedynku na boisku Zdroju padł bezbramkowy remis, a ponadto obie drużyny potknęły się z Górnikiem Boguszów Gorce: Zdrój na wyjeździe (1:1), a Górnik Nowe Miasto u siebie (2:2). Przed 14 wiosennymi kolejkami Zdrój ma bilans plus 71, a podopieczni Wojciecha Błażyńskiego plus 66. Zapowiadają się więc fajerwerki skuteczności w meczach obu drużyn.
Pozostałym zespołom pozostaje walczyć jedynie o 3.miejsce. Po dobrej rundzie wiosennej w ub.sezonie formę utrzymują piłkarze Włókniarza Głuszyca, gdzie bryluje Brazylijczyk Patrick Rangel Mendes. O koronę króla strzelców będzie zapewne walczył ze skutecznym duetem beniaminka z Witkowa Śląskiego Bartosz Ogrodnik – Radosław Łatka, który strzelił łącznie 43 gole! Na pewno warto zauważyć solidną dyspozycję KS Walim, gdzie jesienią w roli trenera dołączył Piotr Borek, pojawił się Kamil Śmiałowski mający za sobą grę w 2.lidze w Górniku Wałbrzych czy w 3.ligowej Lechii Dzierżoniów. 
Póki co najgorzej jesienią zaprezentowała się Unia Bogaczowice, która utrzymała się tylko dzięki kłopotom innych zespołów i degradacji tylko 2 zespołów z gr.I.  Zero punktów z wyjazdowych meczów, permanentne kłopoty kadrowe pomimo zarejestrowania takich nazwisk jak Adrian Mrowiec, Piotr Kałoń czy Oskar Winiarski, chluby nie przynosi. Również duży zjazd ze środka tabeli do strefy spadkowej zanotowały Zieloni Mrowiny i Zagłębie Wałbrzych.

GRUPA 2

Jedyna grupa, która nie dostarczyła swojego przedstawiciela do klasy okręgowej. Darbor został wchłonięty przez Karolinę, a Bielawianka nie była zainteresowana grą swoich rezerw klasę niżej niż I zespół. W porównaniu z poprzednim sezonem do B klasy spadły jedynie Sudety Kątki, a stawkę uzupełniły zespoły Cukrownika Pszenno (spadkowicz z okręgówki), Lechii II Dzierżoniów i Klubokawiarnia Roztocznik (mistrzowie B klasy).
Jesień należała zdecydowanie dla Piławianki Piława Górna, gdzie procentuje praca Tomasza Idziaka, wychowanka Zagłębia, a potem zawodnika KP, Górnika Wałbrzych, a później szkoleniowca m.in. w Świdnicy, Jaworzynie Śląskiej (awans z Karoliną do 4.ligi), a przed dołączeniem do Piławy Górnej w Wiśniowej. Po 16 kolejkach piławianie mają 3 punkty przewagi nad Cukrownikiem i za sobą kluczowy dwumecz: w Pszennie wygrana 4:3, a u siebie przegrana 2:3. Nie bez znaczenia jest obecność w kadrze takich zawodników Karol Bohajczuk (wcześniej Darbor), świdniczanie Damian Kucharski, Kacper Matwiejko, Tomasz Piątkowski (ostatnio Bielawianka, wcześniej Orzeł Ząbkowice Śl.) czy znany również w Wałbrzychu Maksym Tatuśko. Przegrana w ostatnim jesiennym meczu z Cukrownikiem była pierwszą w tym sezonie. Z kolei w Pszennie oglądać możemy 47-letniego Dariusza Filipczaka wraz z kolejną grupą byłych wychowanków Polonii, czy Polonii/Sparty Świdnica. Kto wie, czy podobnie jak w przypadku gr.I o ewentualnym prymacie nie będzie rozstrzygać różnica bramek
Dopiero w połowie stawki uplasowała się Bielawianka II, co jest następstwem zmian kadrowych w I zespole. Siłą rzeczy rezerwy zostały odmłodzone, choć regularnie możemy oglądać 50-letniego Arkadiusza Paszkowskiego (2 gole), zaledwie kilka lat młodszego Daniela Chęcińskiego, a także schodzących z I zespołu Brazylijczyków Marcosa czy Italo).
Wyraźnie od reszty drużyn odstają Boxmet Piskorzów i Lechia II Dzierżoniów, które solidarnie przegrały wszystkie wyjazdowe mecze.

GRUPA 3

Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że do drugiego ATS Wojbórz zaledwie 2 punkty na mecie ubiegłego sezonu traciły Pogoń Duszniki Zdrój i Iskra Jaszkowa, to można było się spodziewać, że również w bieżącym sezonie będą spore emocje. Oprócz ww. duetu grupę trzecią opuścili spadkowicze: Victoria Dębowiec, Hutnik Szczytna i Zamek Gorzanów. W ich miejsce trafiły natomiast zespoły Sparty Ziębice, Trojana
Lądek Zdrój (spadkowicze z kl.okręgowej), Kłosu Laski, Granicy Tłumaczów, LKS Bierkowice (z B klasy).
Jak się okazało spadkowicze nie włączyli się do aktywnej walki o awans. Najlepszą ekipą okazała się Iskra Jaszkowa Dolna, która 3 lata temu zakończyła 9-letni pobyt w okręgówce. Zespół imponuje przede wszystkim skutecznością aż 80 zdobytych goli w 16 meczach, ale nie może to dziwić, skoro trener Kamil Matusik ma do dyspozycji trio Jarosław Drobek – Kamil Dawiec – Łukasz Gargała, mający po jesieni łącznie 62 trafienia.
Rok temu dostarczycielem punktów w tej grupie był Zamek Gorzanów, w tym tę rolę przejął beniaminek LKS Bierkowice – jedyna ekipa bez wygranej. Niezwykle ciężko będzie się utrzymać futbolistom z Międzylesia i Krosnowic. Beniaminkowie z Tłumaczowa i Lasek w dolnej połowie tabeli, ale w bezpiecznej strefie. Rozczarowaniem jest nie tylko postawa Trojana Lądek Zdrój (8.miejsce), ale i Pogoni Duszniki Zdrój, która długo liczyła się w walce o awans. Obecnie dopiero 7.miejsce. Nie
zawodzi z kolei Krzysztof Wiśniewski z Polanicy Zdrój, który znowu seryjnie pokonywał bramkarzy rywali będąc bezkonkurencyjnym nie tylko w okręgu czy województwie, ale i w skali ogólnokrajowej.
Jak wyliczył facebookowy profil Dębicka Piłka Nożna przed weekendową serią spotkań, że w całym kraju najskuteczniejszymi są Łukasz Nowak z Warty Kamieńskie Młyny i właśnie popularny Wiśnia. Nowak swój dorobek wyśrubował w zaledwie 13 spotkaniach lublinieckiej A klasy, a mógł liczyć przede wszystkim na dokładne zagrania znanego również na Dolnym Śląsku (mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław) Sebastiana Dudka. Z zaprezentowanej dziesiątki snajperów w miniony weekend zagrali i wpisali się na listę strzelców:
Krzysztof Wiśniewski - 2 gole w meczu z Orlętami Krosnowice (3:0)
Karol Jabłoński - 3 gole w meczu Wiekowianka Wiekowo - Mechanik Bobolice (0:4)
Daniel Ciechański - 1 gol w meczu Legionovia II Legionowo - KTS Weszło Warszawa (1:5).
Reasumując, po rundzie jesiennej 2021 lista najskuteczniejszych przedstawia się następująco:
44 - Krzysztof Wiśniewski (KS Polanica Zdrój)
42 - Karol Jabłoński (Mechanik Bobolice), Łukasz Nowak (Warta Kamieńskie Młyny)
40 - Jakub Caputa (GLKS II Wilkowice).

wtorek, 9 listopada 2021

Michalakowie wciąż piszą historię

 Piłkarska rodzina Michalaków wciąż pisze piękne strony w historii piłkarskiego Górnika Wałbrzych. Dariusz z Grzegorzem śrubują rekordy pod względem ilości spotkań ligowych, a Krzysztof pod względem … wieku najstarszego ligowca. Tym razem do annałów trafiła cała trójka braci. 
W meczu 13.kolejki wałbrzyskiej klasy okręgowej przeciwko ATS Wojbórz w wyjściowej jedenastce wybiegł tradycyjnie tylko Dariusz. Natomiast starsi bracia, urodzeni w latach 80-tych usiedli na ławce rezerwowych. Na ostatni kwadrans do gry desygnowany został Grzegorz, który zmienił młodszego o ponad 20 lat Huberta Gorczycę. Natomiast tuż przed końcem regulaminowego czasu gry za Marcina Kobylańskiego trener Marcin Domagała po raz pierwszy w tym sezonie dał szansę Krzysztofowi Michalakowi. Te kilka minut na wietrznym boisku w Wojborzu trójki braci Michalaków to wydarzenie bez precedensu w wałbrzyskim futbolu i historii Górnika. Były w przeszłości duety braci, ale trójka razem grająca na boisku to miało miejsce po raz pierwszy 7 listopada 2021 roku.
Co ciekawe czwarty z braci Michalaków, Piotr (rocznik 1982), również grał w piłkę i jako pierwszy z braci zadebiutował w seniorach wałbrzyskiego klubu. Miało to miejsce w sezonie 2001/02, gdy Górnik/Zagłębie Wałbrzych grał w 4.lidze. Po rundzie jesiennej zespół wycofał się z rozgrywek, wyniki zostały anulowane. W tej rundzie debiut ligowy zanotował wówczas 18-letni Grzegorz, który przez 10 minut w meczu z Olimpią w Kamiennej Górze przebywał na boisku wraz ze starszym bratem.
W kolejnym sezonie, 2002/03, Górnik/Zagłębie rywalizował już na boiskach A klasy. W składzie drużyny prowadzonej przez Ryszarda Mordaka byli bracia Michalakowie: Krzysztof i Piotr, którzy zaliczyli 14 wspólnych występów zdobywając awans do klasy okręgowej.  Później razem grali na tym szczeblu w zespole AZS PWSZ Wałbrzych, czy Grodno z Zagórza Śląskiego.
Dariusz i Grzegorz Michalakowie kilkanaście
lat wspólnych gier dla wałbrzyskiego klubu.
W klasie okręgowej (2003/04) w kadrze I zespołu ligowca z Ratuszowej był Krzysztof, rok później, już w 4.lidze wrócił Grzegorz po krótkiej odysei poza Wałbrzychem. Natomiast w 2007 roku w wieku 17 lat debiutuje w seniorach Dariusz. Dostaje szanse od trenera Roberta Bubnowicza, który stopniowo wprowadza go do gry, czasem wpuszczając go na boisko w miejsce starszego o 7 lat Grzegorza. Od 2007/08 do 2017/18 bracia nieprzerwanie reprezentują barwy biało-niebieskich, pokonując drogę najpierw z czwartej do drugiej ligi, a później przeżywać gorycz kolejnych spadków. Drogi braci rozeszły się po ogłoszeniu końca kariery przez Grzegorza, który w swoim postanowieniu długo nie przetrwał, najpierw pojawiając się w składzie rezerw Górnika, a później w A klasowym już I zespole Górnika. Z kolei Darek, po wycofaniu się drużyny z rozgrywek 4.ligi na 2 lata opuścił rodzinne miasto. Po powrocie latem tego roku dochodzi do ponownych wspólnych występów braci Michalaków. Mecz z ATS był jubileuszowym, bo dwusetnym (wliczając do ligowych spotkań baraże z sezonu 2015/16) meczem, w którym razem występowali Dariusz i Grzegorz Michalakowie.
Z kolei Krzysztof do meczu w Wojborzu nie zaliczył wspólnego ligowego występu z Dariuszem, natomiast z Grzegorzem wspólny mecz odnotowali dopiero po raz drugi. W minionym sezonie (2020/21) zagrali tylko raz – w Bogaczowicach, gdzie obaj w ostatnim kwadransie weszli z ławki rezerwowych. Trzykrotnie Krzysztof wchodził na boisko, w meczu, gdy Grzegorz już murawę opuścił. Było tak m.in. w spotkaniu z Orłem Witoszów Dolny, gdzie obaj wpisali się na listę strzelców.
200 wspólnych meczów Dariusza i Grzegorza Michalaków to rekordowe osiągnięcie w historii Górnika. Oprócz wspomnianego klanu rodzinnego były inne duety w ligowych meczach biało-niebieskich.
Bracia Garłowscy w Śląsku Wrocław. Zygmunt stoi
pierwszy z prawej, Ireneusz w dolnym rzędzie pierwszy
z lewej.
Bodaj pierwszym duetem braci, którzy zaistnieli w Górniku byli Zygmunt i Ireneusz Garłowscy.  Wychowankowie Bielawianki trafili do Wałbrzycha pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku. W drugoligowym sezonie 1971/72 7 razy zagrali razem w lidze, by podwoić ten rezultat w kolejnym sezonie. 21 wspólnych występów, choć zdarzały się mecze, w którym Ireneusz wchodził na boisko za starszego o 4 lata brata. Później przenieśli się do Śląska Wrocław, gdzie zdobyli MP i PP, a Zygmunt zadebiutował nawet w reprezentacji Polski.
W 1980 roku drugoligowy Górnik Wałbrzych sprowadził ze Zjednoczonych Żarów braci Lesława i Ryszarda Spaczyńskich.  Więcej grał Ryszard, a swój jedyny wspólny występ w sezonie 1980/81 przeciwko Stali Stocznia Szczecin zaliczyli, gdy równocześnie wchodzili na boisko z ławki rezerwowych w 80.minucie gry. W kolejnym sezonie (81/82) takich braterskich meczów zaliczyli 12. Natomiast w awansowym (82/83) sezonie Leszek pojawił się raz, gdy w przerwie meczu z Odrą Wodzisław zmienił … Ryszarda. Spaczyńscy wspólnych występów zaliczyli więc 13. Ryszard na długie lata został w Górniku grając z powodzeniem w 1., 2., a nawet 3.lidze. Leszek szybko wrócił do Żarowa.
Waldemar (rocznik 1963) i Artur (1967) Milewscy są wychowankami Olimpii Kamienna Góra. Do Górnika pierwszy trafił starszy z braci via Kuźnia Jawor. Są pierwszymi braćmi, którzy razem zagrali w 1.lidze. W sezonie 1987/88 zaliczyli 5 wspólnych występów, a mógł być i szósty, ale Artur przeciwko ŁKS Łódź wszedł na murawę za Waldka. W kolejnym sezonie, który zakończył się spadkiem Górnika, razem zagrali dwukrotnie. W drugiej lidze w pierwszym występie po powrocie z wypożyczenia Artur strzela 2 gole Polonii Bytom, trzeciego dorzuca Waldemar i Górnik odnosi zwycięstwo 3:2. W sezonie 1989/90 13 wspólnych gier, choć jeszcze trzykrotnie trener Mirosław Jabłoński wpuszczał na murawę starszego brata w miejsce młodszego. Z kolei Ryszard Walusiak w kolejnym sezonie aż 29 razy stawiał na braci Milewskich w drugoligowych meczach Górnika. Łącznie skompletowali 49 meczów.
Sławomir i Krzysztof Radziemscy podczas wspólnej gry
dla Czarnych Wałbrzych
Krzysztof i Sławomir Radziemscy są wychowankami Zagłębia Wałbrzych, ale nie było im dane rozegrać wspólnego ligowego meczu. Krzysztof zadebiutował w 2.lidze w Zagłębiu, a 3 lata młodszy Sławek trafił do seniorów w sezonie 1993/94, gdy pod Chełmcem funkcjonował już Klub Piłkarski. 7 meczów w 93/94, po spadku kolejno 23 (94/95 i mecz ze Stalą Chocianów 2:0 po golach obu braci) i 29 (95/96). W drugiej lidze w latach 1996-98 21 wspólnych gier oraz dwa mecze, gdzie Sławek zmienia Krzyśka. Sezon 1998/99 to gra w 4.lidze – 33 wspólne mecze i gole duetu przeciwko Sport Contact Wrocław. Po awansie Górnika Krzysiek wyjechał do Niemiec, potem wrócił grając w Miedzi Legnica. Trzecioligowy sezon 2000/01 to ostatni sezon, gdzie zagrali wspólnie dla Górnika/Zagłębia – 12. Łącznie 125 wspólnych meczów. Choć później w różnych sezonach obaj grywali dla wałbrzyszan zarówno w A klasie, jak i 4.lidze. Razem grywali również w Progresie Jelenia Góra, farerskim B-71 Sandur, czy Czarnych Wałbrzych.
Bliźniaków Gorządów wałbrzyskie Zagłębie wyszukało w Pogoni Pieszyce. W zespole seniorów Sebastian i Sławomir po raz pierwszy razem zagrali w KP Wałbrzych wiosną 1994, gdzie zaliczyli 2 wspólne występy. Później razem występowali w Stroniu Śląsku, Jeleniej Górze, Polkowicach, a od kilkunastu lat w rodzinnych Pieszycach.
Marek i Marcin Wojtarowiczowie
Marka i Marcina Wojtarowiczów dzieli rok życia. W sezonie 1997/98 zaliczyli jeden wspólny występ – w 1.kolejce w Opolu (0:2 z Odrą), gdy Marcin w przerwie zmienił Sebastiana Matuszaka, a Marek w ostatnim kwadransie wszedł za Jacka Sorbiana. Na kolejny wspólny mecz musieli czekać do następnego sezonu – w 4.lidze (98/99) 18 razy zagrali razem, a Polonii Bystrzyca Kłodzka obaj strzelili bramkę. Podczas gry w 3.lidze 1999-2001 uzbierali 30 wspólnych gier, a na przeszkodzie większej liczbie stanęła emigracja zarobkowa Marcina do austriackiego Purgstall oraz licznie kolekcjonowane kartki żółtego i czerwonego koloru. Po 3 latach tułaczki braci w 2004 wrócili do czwartoligowego wówczas Górnika/Zagłębia, gdzie zaliczyli 30 wspólnych meczów, gdzie przeciwko nieistniejącym dziś Sparcie Świdnica i Gawinowi Królewska Wola wpisywali się na listę strzelców. Popularni Wojtarowi zgromadzili 79 wspólnych występów ligowych dla wałbrzyskiego klubu.
Piotr i Marcin Smoczykowie
Piotra i Marcina Smoczyków dzieli 4 lata, a łączy fakt, że obaj zdobyli 4.miejsce w mistrzostwach Polski juniorów i do dziś są czynnymi zawodnikami. Marcin nie dość, że jest filarem defensywy, to w chwili obecnej jest drugim strzelcem w zespole lidera klasy okręgowej! Piotr z kolei gra w Zagłębiu Wałbrzych i najczęściej na pozycji ... bramkarza. Największe sukcesy obaj odnosili jednak w Górniku. W sezonie 2001/02, gdy trener Przybyła sięgał po juniorów Smoki zaliczyły 4 wspólne mecze. Rok później, w A klasie, to 10, w tym dwa, gdzie obaj zdobywają bramki. Wreszcie 2002/03 i 18 gier w okręgówce. Razem zagrali wspólnie dla Górnika/Zagłębia 32 mecze.
Tomasz i dwa lata młodszy Bartosz Sobotowie grali w Górniku/Zagłębiu tylko sezon. Sezon 2003/04 klasy okręgowej rozpoczęli od meczu z AKS Strzegom (6:0), gdzie obaj wpisali się na listę strzelców. Zgromadzili łącznie 15 wspólnych gier dla wałbrzyskiej drużyny. Później razem reprezentowali barwy m.in. Spójni Sady, Orła Lubawka, Olimpii Kamienna Góra, Unii Bogaczowice oraz klubów austriackich.
Co ciekawe w wałbrzyskim zespole już widzieliśmy synów wspomnianych wyżej rodzin. Dawid Milewski grał w 4.ligowym Górniku/Zagłębiu, Dominik Radziemski debiutował w seniorach w drugoligowym Górniku Wałbrzych, a obecnie gra w pierwszoligowym imienniku z Polkowic. Z kolei Wiktor Smoczyk po grze wspólnej z ojcem w Zagłębiu Wałbrzych obecnie gra w juniorach Polonii-Stali Świdnica.
Z kolei przed Michalakami jeszcze kolejne wyzwanie: ciekawe czy cała trójka wpisze się na listę strzelców w trakcie jednego meczu?

wtorek, 2 listopada 2021

Górnik w okręgówce - koniec rekordowej serii, ale wciąż na fotelu lidera

 17 listopada 2019 roku. W niedzielne przedpołudnie, na stadion na Nowym Mieście w ostatniej kolejce rundy jesiennej A klasy przyjeżdża Unia Bogaczowice zajmująca 11.miejsce. Gospodarze, Górnik Wałbrzych, mający 10 punktów więcej zajmuje siódmą lokatę, a gdyby nie zawirowania organizacyjne przed i na początku rozgrywek zapewne dorobek byłby bardziej okazały i kibice spoglądaliby z nadzieją na nawiązanie walki z Victorią Świebodzice, która kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa.  W spotkaniu z drużyną z Bogaczowic trener Marcin Domagała postawił na następującą jedenastkę:
Reczulski - Rosicki, Zaremba, Smoczyk, Marciniak, Mrowiec, Sobiesierski, Krawczyk, Biskup, Rzeszotko, Siwiński. W trakcie meczu pojawili się jeszcze Rodziewicz, Budzyński i Grudziński. Goście oczywiście liczyli na sprawienie niespodzianki w postaci może remisu, raczej wygranej nie zakładano. Do przerwy plan przyjezdnych się powiódł - na celne trafienie Dawida Rosickiego odpowiedział 17-letni wówczas Michał Krynicki, który poprzednią rundę spędził w juniorach Górnika. Po zmianie stron trwał napór wałbrzyszan, ale brakowało skuteczności pod bramką szczęśliwie broniącego Dariusza Krynickiego. Tuż po przerwie co prawda przepuścił strzał Rodziewicza, ale później na pierwszoplanową postać wyrósł jego syn, Michał.  Krynicki jr bezlitośnie wykorzystał szkolne wręcz błędy stoperów Górnika kompletując klasyczny hat-trick i zrobiło się 2:4. Górnik dwoił się i troił, jedynie Rodziewicz zdobywa gola, ale nie przyniósł on nawet punktu. 3:4 stanowiło wówczas jedynie niespodziankę. Odradzający się Górnik Wałbrzych w trakcie rundy jesiennej doznał kilku potknięć, które dla rywali stanowiły wręcz historyczne rezultaty. Kibice biało-niebieskich z trudem przełykali gorycz porażek, ale przyjmowali ze zrozumieniem, zespół budowany nie tylko od podstaw, ale na początku wręcz na wariackich papierach dopiero swoje oblicze miał pokazać w rundzie wiosennej. Ale pandemia Covid-19 nie pozwoliła dokończyć rozgrywek, które decyzją PZPN finiszowały tabelą po I rundzie.
Pomiędzy meczami z Unią Bogaczowice i Zjednoczonymi Żarów Górnik Wałbrzych odniósł 35 zwycięstw.
[foto:walbrzyszek.com/Zjednoczeni Żarów)
W sezonie 2020/21 Górnik już był całkiem innym zespołem. Unia w dwumeczu z biało-niebieskimi straciła 10 bramek i może mówić o sporym szczęściu, bowiem w jesiennym meczu wałbrzyszanie nie strzelili dwóch jedenastek, a w rewanżu najskuteczniejszy snajper ligi Damian Chajewski z powodu urazu wszedł dopiero po przerwie. Podopieczni Marcina Domagały walczyli jedynie sami z sobą, śrubując wszelkie rekordy. Pandemia spowodowała, że sezon zakończył się po 27, a nie po 30 seriach spotkań. Górnik wszystkie wygrał, strzelił 178 goli, 9 doliczono za 3 walkowery, gdy rywale zrezygnowali z udziału w meczach. Tylko MKS Szczawno Zdrój udało się strzelić w jednym meczu więcej niż jedną bramkę (3:4), w 48 rozegranych połowach meczów zaledwie czterokrotnie Górnicy nie wygrali, a jedynie Włókniarzowi Głuszyca udało się nie stracić bramki. 7 razy Górnik zdobywał 10 i więcej bramek. 
Taki sezon nigdy w historii klubu wcześniej nie miał miejsca. Jedynie na początku istnienia klubu w 1949 roku Górnik zanotował komplet wygranych w 11 meczach, w tym rekordowe 16:0 ze Spójnią Bielawa i siedmioma golami E.Połednika. Wygrana wówczas dawała przepustkę do gry o drugą ligę. Ponad siedem dekad później wałbrzyszanie mieli więcej rywali, a wygrane dawały awans do klasy okręgowej. Tam biało-niebiescy również nie brali jeńców śrubując rekordy w liczbie kolejnych wygranych. Po 8 kolejkach beniaminek spod Chełmca wypracował już pięciopunktową przewagę nad resztą stawki. Lider w minioną niedzielę wybrał się na wyjazdowy pojedynek do Żarowa. Tamtejsi Zjednoczeni zaliczyli znakomitą rundę jesienną, gdzie w 12 meczach aż 11 z nich zakończyli zwycięsko, jedynie z Ziębic wywożąc remis. Liderów, obecnych czwartoligowców zdecydowanie ograli - 4:0 Granit Roztoka, a Słowianina Wolibórz 4:2. Z kolei jedną z tegorocznych rewelacji Skałki ograli w Stolcu 4:0. Nic dziwnego, że latem przed sezonem żarowianie byli wymieniani w roli faworytów. Tymczasem Zjednoczeni przegrali z LKS Bystrzyca Górna 0:4 i w derbowym pojedynku w Jaworzynie Śląskiej 0:1. Dodatkowo w Pucharze Polski musieli uznać wyższość A-klasowego Górnika Nowe Miasto Wałbrzych 3:4. Wałbrzyszanie z optymizmem podchodzili do tego pojedynku, mając również w pamięci 3 wygrane trzy sezony wstecz, w których Górnik zdobył 13 bramek. Mimo to Zjednoczeni nie tylko nie przegrali, ale dość gładko ograli faworyta aż 3:0.
Porażka po tak długiej serii samych sukcesów mogła w różny sposób wpłynąć na zespół. Kolejne mecze miały być próbą charakteru wałbrzyszan, zwłaszcza, że przeciwnikami były czołowe drużyny klasy okręgowej. Zamek Kamieniec Ząbkowicki przy Ratuszowej przerwał inną serię  - bramka Krzysztofa Czachora była pierwszą straconą przez Górnika w domowym pojedynku. Rezultat 3:1 jest nieco mylący, bowiem do przerwy, gdyby goście wykorzystali swoje sytuacje, po których powinni prowadzić nawet dwoma bramkami mecz różnie mógłby zakończyć się.
Najbliższy wyjazd w lidze, czyli wizyta w Szczawnie Zdrój miał podobny charakter, z tą różnicą, że MKS strzelił dwa gole i żałował pudła na 3:0. Górnik po przerwie zmobilizował się, wyrównał w dramatycznych okolicznościach w końcówce doliczonego czasu gry. Biorąc pod uwagę przebieg meczu, niewykorzystane szanse, szkoleniowcy obu zespołów odczuwali spory niedosyt po remisie. MKS w październiku wywalczył w lidze zaledwie jeden punkt, właśnie w meczu z Górnikiem, ale bardzo dobra I połowa i stracony gol w ostatniej akcji meczu spowodowały, że w obozie Mineralnych nie było wielkiej radości. Z kolei wałbrzyszanie stracili dwa punkty, głównie po słabej pierwszej połowie, przewaga nad rywalami stopniała do zaledwie dwóch punktów. Spowodowało to, że w spotkaniu ze Skałkami Stolec wałbrzyszanie w przypadku porażki mógł spaść na trzecią pozycję.  
Skałki Stolec, podobnie jak Górnik w bieżącym sezonie wygrał wszystkie domowe mecze, natomiast ubiegły sezon zakończyli na najwyższym miejscu w historii klubu – piątym w klasie okręgowej. Latem I szkoleniowcem został Piotr Kupiec, poprzednio pracujący w juniorami Orła Ząbkowice Śląskie. Kadra oparta jest na byłych zawodnikach Orła, a latem dodatkowo dołączyli Szymon Radziszewski, Marcin Skubisz, a także ostatnio wypożyczeni do Unii Bardo Michał Szabat, Łukasz Łużny. Z Nysy Kłodzko latem wrócił po rocznym wypożyczeniu (11 goli w 4.lidze) 32-letni Piotr Satanowski, który grał w Stolcu w latach 2014-17, a także jesienią 2019 (zdobył wtedy 16 goli w trakcie jednej rundy). Popularny Satan w bieżącym sezonie zdobył już 15 bramek, tydzień temu czterokrotnie pokonując bramkarza Karoliny Jaworzyna Śląska. Jego pojedynek z mającym dwa trafienia więcej Damianem Chajewskim zapowiadał się również pasjonująco.
 Wałbrzyscy kibice z radością przyjęli powrót do składu duetu stoperów Sławomir Orzech – Marcin Smoczyk, których wyraźnie brakowało w ostatnim meczu. Wzorem poprzednich spotkań kolejny nastolatek dostał szansę gry od 1.minuty. Po Konradzie Korbie i Oskarze Pawłowskim tym razem w wyjściowej jedenastce wybiegł Hubert Gorczyca. 17-letni pomocnik zagrał bez kompleksów, był autorem pierwszego uderzenia na bramkę rywala, często szukał kontaktu z rywalem, czasem starszym o kilkanaście lat. 
Hubert Gorczyca zaliczył udany występ ze Skałkami.
[foto: Bartłomiej Nowak/walbrzyszek.com]
Mimo, że gospodarze częściej byli przy piłce sytuacji bramkowych brakowało. Co ciekawe, to goście spod Ząbkowic Śląskich mogli zdobyć  jako pierwsi bramkę. W 21.minucie, najgorzej prezentujący się z bloku defensywnego w meczu ze Skałkami, Dawid Rosicki nie zrozumiał się z Szymonem Stecem i Robert Herdy posłał piłkę nad wałbrzyskim bramkarzem. Od utraty gola gospodarzy uratowała poprzeczka. 9 minut później wreszcie pokazał się Piotr Satanowski. Po kolejnym błędzie Rosickiego wpadł na pole karne i tylko ofiarny, acz ryzykowny wślizg Dariusza Michalaka zażegnał niebezpieczeństwo. Trener Marcin Domagała zdecydował się na manewr znany z  reprezentacji Polski sprzed kilkunastu lat. Za kadencji Pawła Janasa często skrzydłowi biało-czerwonych (Krzynówek, Kosowski) w trakcie meczu zamieniali się stronami. W wersji wałbrzyskiej Piotr Krawczyk dokonał roszady z Mateuszem Kopernickim i jak się okazało akcje biało-niebieskich stały się coraz groźniejsze. Właśnie po akcjach inicjowanych lewą stroną Damian Chajewski dwukrotnie pokonał Pawła Kota. Stojący w bramce 30-letni kapitan stoleckiej ekipy uratował kolegów od trzeciej bramki minutę później, gdy w sytuacji sam na sam z Kopernickim odbił piłkę, która odbiła się od słupka.
Po przerwie praktycznie po 10 minutach było już po meczu. W 50.minucie szybki atak prawą stroną dogranie Piotra Krawczyka i trzeci gol Damiana Chajewskiego! Goście nie zdążyli się otrząsnąć, ruszyli zdecydowanie do ataku, ale nadziewali się na kolejne kontry. Jedna z nich zakończyła się powaleniem w polu karnym Mateusza Sobiesierskiego i decyzja arbitra mogła być tylko jedna – rzut karny. Mocne uderzenie Damiana Chajewskiego wyczuł co prawda Paweł Kot, ale piłka wylądowała w siatce. 4:0. Kilka minut później efektownie chciał bramkę zdobyć Piotr Krawczyk, ale jego uderzenie piętką obiło jedynie słupek. Goście, co należy docenić, nie zwiesili głów i wciąż próbowali zmniejszyć rozmiary porażki. Piotr Satanowski wiele nie mógł wskórać w twardych, bezpardonowych pojedynkach czy to ze Smoczykiem czy Orzechem. Jedynie próbował uderzeń z rzutów wolnych z okolic 25-30 metrów. Mocne strzały nie stanowiły jednak problemu Szymonowi Stecowi.  Również seryjnie bite rzuty rożne przez Krzysztofa Niziołka, a później Marcina Skubisza również nie przyniosły efektu wiceliderowi.
W końcówce meczu obaj trenerzy dokonali seryjnych zmian w składach, które jakościowo lepiej wyglądały po stronie miejscowych. Co więcej, w doliczonym czasie gry Górnik powinien podwyższyć wynik, ale dwukrotnie Damian Chajewski nie dostrzegł lepiej ustawionych partnerów sam próbując zdobyć bramkę.
Górnik Wałbrzych, beniaminek klasy okręgowej, przewodzi w tabeli z dwoma punktami przewagi nad LKS Bystrzyca Górna i pięcioma nad trzecimi Skałkami. Awans do 4.ligi przypadnie dwóm najlepszym drużynom. Do końca ligowej jesieni pozostają jeszcze 4 mecze, bowiem pierwszy mecz rundy rewanżowej rozegrany zostanie jeszcze w listopadzie. Wyjazdy do Wojborza, Kudowy Zdrój i Pieszyc oraz domowe spotkanie z outsiderem z Nowic.