wtorek, 30 września 2014

Niedzielne strzelanie

Potęgi internetu nie trzeba nikomu przedstawiać. Wszelkie wpadki czy to w klasycznych mediach typu radio, telewizja, czy też bez obecności kamer i mikrofonów szybko wchodzą do kultury masowej dzięki internetowi. O tym przekonują się również piłkarze
Do klasyki przeszła wypowiedź Piotra Ćwielonga dotycząca warunków atmosferycznych oraz pory rozgrywania meczu Śląska Wrocław. Przekładając to na wałbrzyskie podwórko to idealną porą rozgrywania meczów powinna być niedziela godzina 11.00.
MKS Szczawno Zdrój powrócił do ligowej gry po wycofaniu się z IV ligi. Początki w A klasie były trudne, ze względów kadrowych, bowiem kilka dni przed inauguracją Wiesław Walczak nie wiedział jakimi piłkarzami będzie dysponował. Start nie wróżył nic dobrego - trzy kolejne porażki, ale w następnych spotkaniach było o wiele lepiej i obecnie po 8.kolejce MKS ma 4 zwycięstwa i tyleż samo porażek. Ostatni, niedzielny, przedpołudniowy triumf przeszedł do historii rozgrywek i chyba szczawieńskiego klubu, bowiem MKS rozgromił Gwarka Wałbrzych aż 13:1! Piłkarze z ulicy Jagiellońskiej w tym sezonie grają bardzo słabo i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w bieżącym sezonie przypadnie im rola dostarczyciela punktów. Z kolei 4 trafienia w meczu z Gwarkiem wywindowały Tomasza Czechurę na szczyt listy najlepszych strzelców.
Również o godz. 11.00 tyle, że na stadionie przy ul.Dąbrowskiego rywalizowało wałbrzyskie Zagłębie. W skromnej, ośmiozespołowej B klasie w tym sezonie zapowiada się ciekawa walka o awans do A klasy. Oprócz odradzającego się Zagłębia o B-klasowy prymat  walkę zapowiadają w Gorcach, Witkowie Śląskim. Zresztą w Boguszowie Górnik w niedzielę pokonał w meczu na szczycie Iskrę 2:0, a po raz trzeci w rzędu na listę strzelców wpisał się Kornel Duś.  Z kolei na Biały Kamień przyjechały rezerwy Victorii.
Zagłębie - Victoria II - Paweł Nyklasz pudłuje z 11 m.
[foto:damiinfo.pl]
Goście w niedzielę mieli mecz I zespołu oraz juniorów w klasie okręgowej, więc nie dziwił fakt, że świebodziczanie wybiegli z dziesięciu, by drugą połowę kontynuować w dziewięciu. Spora liczba bramek w meczach z udziałem Zagłębia przez ostatnie lata kojarzyła się ze sromotnymi porażkami. Ostatnie, tak wysokie zwycięstwo jak niedzielne, miało miejsce dokładnie 4 lata temu, gdy w A klasie zielono-czarni pokonali Venus Nowice 6:0. Wynik potyczki ligowej z Victorią II powinien być jeszcze większy, bowiem gospodarze stworzyli sobie kilkanaście szans na zdobycie bramki, ale brakowało skuteczności, albo zapominali o przepisie o spalonym (co w przypadku zdekompletowanego rywala nie było trudno wpaść w pułapkę ofsajdową), albo bawili się w wałbrzyską odmianę tiki-takę, co najczęściej skończyło się stratą piłki. Humorystycznym epizodem okazał się rzut karny podyktowany dla podopiecznych Józefa Borconia. Trener Thoreza powstrzymał Macieja Maciejczyka przed wykonaniem jedenastki wskazując bramkarza Pawła Klicha jako wykonawcę. A że na przeciwległej połowie przebywał kolejny Paweł - Nyklasz, to on omyłkowo wziął na siebie odpowiedzialność wykonania karnego. Niestety, uderzenie kapitana Zagłębia minęło prawy słupek bramki przeciwnika. Na szczęście lepiej nastawiony celownik miał autor 3 goli filigranowy Bartłomiej Kochanowski, a kolejnego gola dorzucił do swego dorobku dorzucił Maciejczyk.

niedziela, 28 września 2014

Górnik kopał piłkę, a Puławy nią grały

Po dość udanym występie przeciwko Zniczowi Pruszków w Wałbrzychu oczekiwano, że Górnik w końcu sięgnie po premierowe w tym sezonie trzy punkty. Przeciwnikiem przedostatniej drużyny była bowiem ostatnia ekipa, która do sobotniego meczu mogła "pochwalić" się zaledwie dwoma zdobytymi bramkami. W rywalizacji najgorszej defensywy z najgorszą ofensywą drugiej ligi lepsi okazali się ci drudzy. Styl prezentowany przez miejscowych mocno zdegustował sympatyków Górnika i najprawdopodobniej tendencja zniżkowa frekwencji będzie się pogłębiać. Jerzy Cyrak po części odmienił biało-niebieskich - jest niby idea, której brakowało w tegosezonowych meczach poprzedników, ale punktów nie przybyło. W ustawieniu zespołu zaszły kosmetyczne korekty: Mateusz Sawicki gra wyżej i po lewej stronie, ubezpiecza do Mateusz Krzymiński, Filipe ugrzązł na ławce rezerwowych, w środku pola kontuzjowanego Grzegorza Michalaka zastąpił Bartosz Szepeta. Ci co narzekali na dyspozycję "Dzikiego" w tym sezonie w sobotę raczej za nim zatęsknili oglądając "popisy" Szepety.
Wisła Puławy przyjechała do Wałbrzycha podbudowana pucharowym meczem z ekstraklasowym Piastem Gliwice, któremu uległa dopiero po serii rzutów karnych. Podopieczni ukraińskiego szkoleniowca Bohdana Bławackiego (różna jest pisownia jego nazwiska) zaimponowali ogromną dyscypliną taktyczną. Przez
Tak padła pierwsza bramka meczu
[foto: Robert Radczak -www.db2010.pl]
cały mecz Wisła była ustawiona defensywnie, stawiając kolejne zasieki, które okazały się nie do przejścia dla gospodarzy. Górnik przez te 94 minuty meczu posiadał piłkę przez około 80-85% czasu gry. Odległość pomiędzy poszczególnymi formacjami puławian była ok.20-25 metrów i przez taki gąszcz podopieczni Jerzego Cyraka nie mogli się przedrzeć. Początek meczu był obiecujący - szarpał najlepszy w Górniku Marcin Orłowski, który najwyraźniej przewyższa umiejętnościami partnerów. Tymczasem jedna długa piłka, nieudana pułapka ofsajdowa i kapitan Wisły Konrad Nowak w sytuacji sam na sam lobem zdobywa prowadzenie. Trzeci w sezonie gol dla Puław i trzecie trafienie Nowaka. Jeszcze wówczas z sektora C można było usłyszeć "Górniku, nic się nie stało". Z czasem jednak sektor najzagorzalszych fanów nie tylko ucichł, ale i opustoszał. Wałbrzyszanie do przerwy nie potrafili oddać celnego strzału na bramkę Michała Leszczyńskiego. W dodatku na przerwę goście schodzili z dwubramkowym prowadzeniem! Sytuację po części sprokurował Damian Jaroszewski, który wyprowadził piłkę podaniem do Dariusza Michalaka, za którego plecami czyhał ukraiński obrońca Wołodymyr Fedoriv. Darek musiał ratować się wybiciem wślizgiem wyprostowaną nogą i mimo, że trafił w piłkę arbiter uznał to za faul, ukarał wałbrzyszanina żółtą kartką, a goście otrzymali rzut wolny. Przy dośrodkowaniu Macieja Machalskiego wałbrzyszanie zachowali się jako początkujący adepci futbolu. Spokojnie obserwowali jak na zagraną piłkę nabiegają rywale i Jaroszewskiemu pozostało wyjąć piłkę po celnym uderzeniu Arkadiusza Maksymiuka. Co więcej, mimo częstszego posiadania piłki Górnik nie potrafił nic pozytywnego skonstruować, irytujące były rozgrywania piłki ze środka boiska do pary wałbrzyskich stoperów. Fatalnie w defensywie wyglądała wałbrzyska prawa strona w osobach Dariusza Michalaka i Kamila Mańkowskiego. Całe szczęście, że goście nie mieli kreatywnego rozgrywającego, który dostrzegał niepilnowanego bądź Nowaka lub Szczotkę. Młodszy z braci Michalaków w ogóle nie przypomina obecnie gracza, który jeździ po testach do klubów z wyższych klas rozgrywkowych. Swego czasu na podobnych testach bawił Tomasz Wepa, ale kapitan gospodarzy w sobotę należał do najsłabszych na boisku.
Druga połowa miała odmienić nie tylko grę Górnika, ale i wynik. Bezbarwnego Szepetę zmienił niedawny rekonwalescent Adrian Moszyk, ale tak naprawdę gra miejscowych ożywiła się nie po wejściu najlepszego snajpera biało-niebieskich ubiegłego sezonu Marcina Folca, ale Michała Oświęcimki. Pierwsza ofensywna akcja Cimka, faul na Moszyku, wolny i piłka po rękach Leszczyńskiego wpada do bramki. 1:2 i ożywają nadzieje. Chwilę później Adek mógł zostać bohaterem meczu, gdy po dośrodkowaniu z prawej strony uderzył po ziemi z kilkunastu metrów, ale bezbłędnie zachował się w tej sytuacji Leszczyński. Górnik klepał piłkę, a Wisła mądrze potrafiła ją rozegrać. W ostatnim kwadransie gapiostwo tym razem na lewej stronie wałbrzyszan wykorzystał rezerwowy Jarosław Niezgoda, którego nie dogonił ani Oświęcimka, ani Krzymiński. Puławski pomocnik w sytuacji sam na sam minął Jaroszewskiego i strzelił do pustej bramki. I było w praktyce po meczu.
Jerzy Cyrak w pomeczowej wypowiedzi po swoim debiucie w Stalowej Woli stwierdził, że dopiero po 60 minucie można było oglądać grę Górnika, której by sobie życzył i jaką zespół będzie za jego kadencji prezentował. W sobotę podobny fragment można było oglądać od 80-85 minuty. Marcin Orłowski mógł dwukrotnie strzelić bramkę, ale znakomicie powstrzymał go Leszczyński, Moszyk chybił z rzutu wolnego i po strzale z dystansu. Napór gospodarzy przetrzymali puławianie i to oni świętowali przełamanie.
Wielu rozczarowanych kibiców zapowiadało, że była to ostatnia wizyta na stadionie po tym co zobaczyli w wykonaniu niedawnych idoli. Niepowodzenia można zrozumieć, wybaczyć, zresztą łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Prawdziwi kibice przyjdą zapewne na kolejne spotkanie za dwa tygodnie gdy przyjedzie jeden z czołowych zespołów ligi - Zagłębie Sosnowiec. Będzie to zaraz po wizycie na boisku wicelidera MKS Kluczbork, który po dwóch kolejnych porażkach zapewne będzie chciał się odkuć na outsiderze. Obecna dyspozycja nic dobrego nie wróży Górnikowi, chyba, że zacznie prezentować się na miarę oczekiwań dłużej niż kilkanaście minut.

czwartek, 25 września 2014

Pucharowa środa

Termin piłkarska środa bardzo się zdewaluował. Mecze reprezentacji wybrały sobie weekendy lub wtorki, puchary europejskie rozciągają się od wtorku do czwartku. A dawniej była sobota i środa...
W ubiegłą środę ruszyła I runda Pucharu Polski na szczeblu OZPN Wałbrzych, gdzie faworytem są trzecioligowe drużyny z Dzierżoniowa, Świdnicy i Bielawy. Te trio nie miało najmniejszych problemów z wygraniem swoich spotkań. Kopciuszkami tej edycji są zespoły juniorów Zagłębia Wałbrzych i Lechii Dzierżoniów. Thoreziacy grają zaledwie w Terenowej Klasie Juniorów i dzielnie trzymali się w spotkaniu przeciw Skalnikowi Czarny Bór. Ostatecznie wygrała ekipa Waldemara Poręby i Zdzisława Pyrdoła 2:0. Z kolei dzierżoniowscy futboliści w DLJ walczą o prymat z wałbrzyskim Górnikiem, a w Pucharze odprawili z kwitkiem rezerwy Polonii/Stali Świdnica (kl.okręgowa) aż 4:0. Największą jednak sensację sprawił B-klasowy Słowianin Wolibórz, który wyeliminował lidera okręgówki Piasta Nowa Ruda 4:2. Noworudzcy piłkarze w lidze zanotowali komplet zwycięstw, a teraz będą mogli skupić się jedynie na ligowych spotkaniach. W dwóch przypadkach los skojarzył najbliższych sąsiadów - w Stroniu Śląskim Kryształ w rzutach karnych odprawił Trojan Lądek Zdrój, który po raz pierwszy bodajże w historii występuje w wyższej klasie niż sąsiad zza miedzy. Również konkurs jedenastek rozstrzygnął o awansie beniaminka IV ligi z Żarowa w meczu z Karoliną w Jaworzynie Śląskiej.
Od wtorku z kolei rozgrywana jest 1/16 finału szczebla centralnego. Brakuje w niej piłkarzy Górnika Wałbrzych, choć w przedsezonowych założeniach liczono na grę co najmniej na tym szczeblu. Prowadzeni wówczas przez Andrzeja Polaka drugoligowcy odpadli w Ostrowie Wielkopolskim w lipcu z Ostrovią 1:3, a mecz oprócz fatalnego rozstrzygnięcia zapamiętany został z kontuzji Jaroszewskiego, który w tym spotkaniu obronił rzut karny, wykluczenia Michała Łaskiego, dla którego był to do tej pory pożegnalny mecz w barwach biało-niebieskich. Tymczasem Ostrovia w kolejnej rundzie po dramatycznym meczu i dogrywce odprawiła z kwitkiem Puszczę Niepołomice uznawaną przed sezonem za jednego z faworytów do wygrania 2.ligi. Teraz z kolei w pokonanym boju pozostawiła trzeci zespół ostatniego sezonu, czyli Ruch Chorzów! Niedawny ligowy rywal Górnika, Stal Stalowa Wola również sprawiła nie lada sensację, eliminując Lechię Gdańsk 2:1.  W następnej rundzie przeciwnikiem Stalówki będzie Śląsk Wrocław, a Ostrovii Cracovia.  Znicz Pruszków, który w sobotę wywiózł punkt z Ratuszowej nie miał problemów w Rzeszowie z tamtejszą Stalą - 3:1 i za miesiąc na Mazowsze zajedzie Zagłębie Lubin. Piłkarze spadkowicza z ekstraklasy nadspodziewanie łatwo ograli czołową drużynę 2.ligi Energetyk ROW 4:0. Paweł Oleksy nie podniósł się z ławki rezerwowych. Błękitni Stargard Szczeciński pokonał niedawnego ligowego rywala - Gryf w Wejherowie  2:1. Z Cracovią przegrał u siebie OKS Brzesko 1:2.
Wisła Puławy - Piast Gliwice w Pucharze Polski:
 Słowak M.Izvolt vs.Amerykanin C.Evans
Najbliższy rywal wałbrzyszan - puławska Wisła stawiła spory opór Piastowi Gliwice, który dopiero w rzutach karnych pokonał outsidera 2.ligi. Nieźle bronił Michał Leszczyński, gola tradycyjnie zdobył Konrad Nowak - strzelec obu ligowych bramek. Pechowym wykonawcą rzutu był debiutujący Ukrainiec Wołodymyr Fedoriw, na którego mocno liczy jego rodak trener Bohdan Bławackij. W defensywie partnerem Fedoriwa jest Amerykanin Chris Evans, ale niczym szczególnym do tej pory się nie wyróżnił.
W innych meczach Lech wypunktował grającą rezerwowym składem Wisłą Kraków 2:0. Śląsk ograł w Łodzi Widzew 2:1 po zwycięskiej bramce Flavio Paixao, który później zanotował pudło sezonu. Legia gościła w Legnicy i grając najsilniejszym składem nie dała żadnych szans Miedzi deklasując ją 4:0. W Pogoni Szczecin przełamał się Patryk Małecki, który dwoma bramkami przesądził o zwycięstwie 3:2 w Ząbkach. W Zabrzu Górnik ograł Koronę, w Świnoujściu GKS Bełchatów wygrywa z Flotą po golu w doliczonym czasie gry, w Płocku po karnych GKS Tychy ogrywa miejscową Wisłę, wreszcie w Bydgoszczy obrońca trofeum przegrywa z Podbeskidziem Bielsko - Biała, które zawitało w rezerwowym składzie.
Pucharowe rozgrywki służyły polskim piłkarzom w zagranicznych klubach - Arkadiusz Milik strzelił 6 bramek a Sebastian Steblecki jedną w Pucharze Holandii, Kamil Biliński dwie w Pucharze Rumunii, a Jarosław Fojut w Pucharze Szkocji.

sobota, 20 września 2014

Regions Cup - DZPN gra dalej

Reprezentacja Dolnego Śląska była gospodarzem turnieju półfinałowego Regions Cup. Zwycięzca polskiego etapu zagra w 2015 roku w turnieju finałowym, którego gospodarza jeszcze nie wybrano. Rozgrywki toczą się w cyklu dwuletnim, a biorąc pod uwagę krajowe eliminacje to można mówić o trzech latach. Po triumfie w krajowych eliminacjach Dolnoślązacy musieli zmierzyć się na boiskach Polkowic i Legnicy z rywalami z Francji, Macedonii i Rumunii w terminie 13-17.09.2014 r.W pierwszym dniu rywalizacji Paris Ile de France w Polkowicach pokonał New Amateurs Macedonia 1:0, a w Legnicy reprezentacja DZPN pokonała ekipę z rumuńskiego Brasov 5:2. Po bramkach Konrada Babeczko (Orkan Szczedrzykowice) i Adriana Leśniarka (Lechia Dzierżoniów) do przerwy gospodarze prowadzili 2:0, niestety celne strzały Vasilache i Davida spowodowały, że w 76 minucie był remis. Końcówka meczu należała do wybrańców Grzegorza Kowalskiego i Mirosława Drączkowskiego - dwa razy trafił napastnik dzierżoniowskiej Lechii Damian Niedojad, a w doliczonym czasie gry wynik ustalił Patryk Gołębiewski, obrońca Piasta Żmigród.
W drugiej turze spotkań, w Polkowicach Paris Ile de France rozgromił Brasov 4:0, a trzy gole uzyskał strzelec bramki z Macedończykami Harel. Polscy amatorzy w Legnicy rozgromili News Amateurs Macedonia 5:1 (4:0) po bramkach Marka Gacka (KP Brzeg Dolny) -2, Marka Budnego (Foto-Higiena Gać), Adriana Leśniarka z karnego i samobójczej Shakjiriego. Goście strzelili bramkę w ostatniej minucie gry. Te dwa wysokie zwycięstwa spowodowały, że w ostatnim meczu Polakom do wygrania turnieju wystarczał remis. I tak też się stało. Na stadionie legnickiej Miedzi prowadzenie uzyskał w 31 minucie Adrian Leśniarek, a nerwowo zrobiło się w końcówce meczu po strzale Younessa Mokrane.
Trzecie miejsce przypadło Macedończykom, którym nie udało się utrzymać dwubramkowego prowadzenia z I połowy i doszło do remisu z Brasovem 2:2 (2:0).
Kadra DZPN została skonstruowana metodycznie. Duet trenerów miał zapewnić wybór najlepszych dolnośląskich piłkarzy trzeciej i czwartej ligi. W tej wyższej klasie rozgrywkowej już kolejny sezon w Ślęzie Wrocław pracuje Grzegorz Kowalski, a za rozeznanie wśród piłkarzy drużyn IV ligi odpowiadał Mirosław Drączkowski pracujący w Sokole Wielka Lipa. Dla przypomnienia w tych rozgrywkach biorą udział zawodnicy, którzy nie podpisali profesjonalnego kontraktu.
Kto wywalczył awans do turnieju finałowego?
Marcin Gąsiorowski (bramkarz, Ślęza Wrocław - 2 mecze w turnieju)
Jarosław Krawczyk (bramkarz, Sokół Wielka Lipa - 1 mecz)
Marcin Kula (obrońca, Orkan Szczedrzykowice - 1 mecz)
Jacek Mądrzejewski (obrońca, KP Brzeg Dolny - 3 mecze)
Szymon Przystalski (obrońca, Ślęza Wrocław - 2 mecze)
Patryk Gołębiewski (obrońca, Piast Żmigród - 2 mecze/1 gol)
Kamil Żbik (obrońca, KP Brzeg Dolny - 3 mecze)
Konrad Babeczko (obrońca, Orkan Szczedrzykowice - 3 mecze/1 gol)
Paweł Boczarski (pomocnik, Foto Higiena Gać - 2 mecze)
Mariusz Paszkowski (pomocnik, Lechia Dzierżoniów - 3 mecze)
Adrian Leśniarek (pomocnik, Lechia Dzierżoniów - 3 mecze/3 gole)
Łukasz Deneka (pomocnik, Orzeł Ząbkowice - 3 mecze)
Marcin Buryło (pomocnik, Lechia Dzierżoniów - 3 mecze)
Jakub Jakóbczyk (pomocnik, Ślęza Wrocław - 2 mecze)
Łukasz Maciejewski (pomocnik, Lechia Dzierżoniów - 3 mecze)
Marek Budny (napastnik, Foto Higiena Gac - 2 mecze/1 gol)
Marek Gacek (napastnik, KP Brzeg Dolny - 1 mecz/2 gole)
Damian Niedojad (napastnik, Lechia Dzierżoniów - 3 mecze/2 gole).

środa, 17 września 2014

"Poznański" debiut Cyraka

Nowy szkoleniowiec Górnika Wałbrzych kojarzony głównie jest z pracy w poznańskim Lechu. Etap pracy w klubie z ul. Bułgarskiej zakończył się z chwilą pożegnania się z pierwszym trenerem ekipy wicemistrza kraju Mariuszem Rumakiem. Po kilkunastu dniach trenerskiego niebytu Rumaka na lasso złapał Radosław Osuch - właściciel Zawiszy Bydgoszcz. Wielu zastanawiało się czy dołączy do niego jego asystent. Jak się okazało próżno szukać było nazwisko Cyraka zarówno w sztabie szkoleniowym popularnej Zetki czy Lecha. Koniec końców Jerzy wrócił w rodzinne dolnośląskie strony i objął wałbrzyskiego Górnika. Przerwa na mecze reprezentacji spowodowała, że zarówno Cyrak, jak i Rumak, a także nowy szkoleniowiec Lecha Maciej Skorża zaliczali debiut w nowych klubach w miniony weekend. Niestety, żaden z nich nie może pochwalić nawet punktem. Zawisza nawet zagrał poprawny mecz z Wisłą Kraków, ale uległ 2:4, Lech poległ w kiepskim stylu w Białymstoku, a outsider drugiej ligi poległ w Stalowej Woli 1:3. Media debiuty w ekstraklasie posunęły się do nazwania tego zjawiska "poznańską klątwą debiutu". Na swoje (nie)szczęście w najbliższej kolejce Lech Skorży spotka się z Rumakowym Zawiszą. Górnik Wałbrzych w  najbliższej kolejce będzie starał się zgasić pruszkowski Znicz, by po raz pierwszy zapunktować w tym sezonie u siebie!
Typowy obrazek ze Stalowej Woli po stałych
fragmentach gry, czyli  podbramkowy kocioł.
Nie sposób coś zmienić w ponad tydzień w zespole, nie ma też sensu większego oceniać, czy Górnik Cyraka gra lepiej niż poprzednio. Na chwilę obecną ważne są fakty - wałbrzyszanie przegrali kolejny mecz, po raz czwarty z rzędu stracili 3 gole w meczu. Jak zmienił się zespół personalnie? Zabrakło po raz pierwszy w wyjściowym składzie dotychczas podstawowego młodzieżowca Przemysława Cichockiego, wciąż w niełasce pozostaje Brazylijczyk Filipe, a do podstawowej jedenastki wrócił Szepeta. O ile we wcześniejszych meczach Górnik tracił błędy po indywidualnych błędach defensorów to teraz ze Stalowej Woli został wysłany wyraźny sygnał, że wałbrzyszanie mają poważny problem ze stałymi fragmentami gry rywala. Dwa dośrodkowania Mateusza Kantora wypromowały Michała Czarnego na snajpera a'la Andrzej Szarmach. Z kolei seria błędów po rzucie rożnym pozwoliły powiększyć dorobek bramkowy Łukaszowi Sekulskiemu. Wszystko to działo się do przerwy, a początek spotkania, pierwszy kwadrans tego nie zapowiadał, zwłaszcza, że to goście prowadzili po rzucie karnym Marcina Orłowskiego. Po przerwie gra wyglądała o wiele lepiej, zwłaszcza w defensywie. Trener gospodarzy, Jaromir Wieprzęć, tłumaczył słabszą dyspozycją swoich piłkarzy chorobami, które decydowały o słabości fizycznej. Niestety, Górnik nie potrafił tego wykorzystać.
O ile w poprzednich meczach, za kadencji Andrzeja Polaka, mogliśmy najczęściej wysłuchać uwag o innych założeniach w przeciwieństwie do reprezentowanej grze, to Jerzy Cyrak po gratulacjach dla zwycięzców, zauważył, że biało-niebiescy ostatnie dwa kwadranse zagrali tak jak sobie życzył i tak jak będzie grał Górnik w niedalekiej przyszłości. Oto fragmenty II połowy, czyli zwiastun "nowego" Górnika z serwisu Stalowe Miasto.
Dobra gra po godzinie może zwiastować powrót do podstawowego składu Michała Oświęcimki. Wciąż niewiadomą jest gra Folca, Moszyka czy G.Michalaka. Sami zawodnicy nie wiedzą, czemu tak źle rozpoczęli sezon. O tym dla portalu sportowe fakty mówi kapitan zespołu Tomasz Wepa. Drużynie potrzebny jest mecz na przełamanie, taki jaki zdarzył się mieleckiej Stali, która odprawiła Limanovię aż 3:0. Zadanie w sobotę będzie trudne, bo przyjeżdża Znicz Pruszków trenowany przez Dariusza Banasika, odnoszącego sukcesy z juniorami Legii Warszawa. Pruszkowianie sezon na wyjazdach rozpoczęli od 3 wygranych, w tym na gorącym terenie w Rybniku, Znicz zastopowała Stal Stalowa Wola, która za sprawą skutecznego Sekulskiego wygrała aż 3:0. Pruszkowianie w ostatniej kolejce zremisowali bezbramkowo z OKS Brzesko kończąc mecz bez dwóch wykluczonych zawodników oraz wyrzuconego na trybuny trenera. W Wałbrzychu zabraknie wykartkowanych Januszewskiego (38 lat, ponad 150 meczów w ekstraklasie) oraz Niewulisa (zdobywca PP z Jagiellonią). W tym sezonie najlepsze recenzje zbierają: 21-letni obrońca Igor Biedrzycki, ledwie 19-letni Maksymilian Banaszewski, który prowadzi w klasyfikacji najlepszych asystentów ligi oraz najskuteczniejszy w zespole Maciej Górski.
Porównując sezon do ligowy do meczu koszykarskiego to obecnie jesteśmy po pierwszej kwarcie. Górnik przegrał ją z kretesem i celem jest by zejść na przerwę z jak najmniejszą stratą, a najlepiej dojść rywali. Podopieczni Jerzego Cyraka nie mogą oglądać się na przeciwników, muszą grać swoje, wyszarpywać każdy punkt, który w końcowym rozrachunku może być bezcenny. Wiadomo, że zła karta musi się odwrócić, oby jak najszybciej.

Ruszyła wałbrzyska Bundesliga

Na palcach jednej ręki możemy policzyć drużyny seniorów w Wałbrzychu. Posucha powoduje, że rozgrywki ósmej klasy rozgrywkowej, czyli B klasy ruszyła dopiero w połowie września. W najniższej klasie rozgrywkowej będziemy świadkami derbowego pojedynku Podgórza Wałbrzych z Zagłębiem Wałbrzych. Inne wałbrzyskie derby rozegrane zostaną w A klasie: Gwarek vs. Czarni.
Zagłębie to bodaj najbardziej utytułowany zespół w tej klasie w skali ogólnokrajowej. Thorez po reaktywacji nie potrafi nawiązać do najlepszych czasów, jak i nie może zacząć grać na miarę oczekiwań wiernych kibiców, których w Wałbrzychu i okolicach nie brakuje. W tym sezonie zielono-czarni z ul. Dąbrowskiego uchodzą za cichych faworytów rozgrywek, a bodaj głównym rywalem będzie inny klub reprezentujący górnicze barwy - Górnik Gorce. Spadkowicza z A klasy prowadzi obecnie Rafał Siczek, którego kibice mogą pamiętać z gry w juniorach Górnika Wałbrzych oraz seniorach m.in. Juventuru Wałbrzych, Gwarka Wałbrzych czy Skalnika Czarny Bór. Wśród jego podopiecznych jest 21-letni Kornel Duś - były reprezentant kraju juniorów, obecnie najgłośniejsze nazwisko wałbrzyskiej B klasy. W 1.kolejce jego bramka zadecydowała o zwycięstwie Gorc na boisku Podgórza. Większość wałbrzyskich mediów wspomniały o nim, a warto przypomnieć, że Kornel zimą trenował przy Ratuszowej, ale nie przekonał Macieja Jaworskiego, by ten włączył go do kadry drugoligowca.
Zagłębie Wałbrzych - Grodno Zagórze 4:1
Pierwszym liderem zostało Zagłębie Wałbrzych, które u siebie wygrało pewnie 4:1 z Grodno Zagórze Śl., a połowę bramek strzelił Maciej Maciejczyk. Obiektywni obserwatorzy spotkania twierdzą, że rezultat nie odzwierciedla przewagi gospodarzy, którzy liczbę zdobytych goli przy lepiej nastawionych celownikach powinni podwoić lub nawet potroić.
Nieźle wystartowała Iskra Witków Śl., która wypunktowała na wyjeździe Unię Stare Bogaczowice 3:0. Dla uważnych obserwatorów rozgrywek B-klasy dziwić może brak wśród strzelców bramek Bartosza Ogrodnika - supersnajpera Iskry, który zadowolił się jedynie asystą. Unia mocno odmłodziła swój skład i bardzo możliwe, że w tym sezonie dość często będzie tracić sporo bramek. W ostatnim meczu padło z kolei najwięcej bramek - Promyk Borówno pokonał rezerwy Victorii Świebodzice w hokejowych rozmiarach 5:3. Dla gości dwie bramki strzelił Robert Bodio, który wraz z Thoreziakiem Maciejczykiem został pierwszym współliderem klasyfikacji strzelców.

piątek, 12 września 2014

Szansa Cyraka

Nowe otwarcie - to hasło najczęściej powtarzane jest w Wałbrzychu. Górnik sięgnął ligowego dna - jeden punkt, ostatnie miejsce w tabeli, nie wygląda to ciekawie. Zrezygnował z pracy szkoleniowej Andrzej Polak, nie dała impulsu "nowa miotła" w osobie Piotra Przerywacza, a teraz nową kartę otwiera Jerzy Cyrak. Będzie to dla niego nie tylko debiut w roli szkoleniowca Górnika, ale trenera zespołu seniorów. Do tej pory ze sporymi sukcesami pracował z juniorami, w roli asystenta zdobywał doświadczenia w Lechii Gdańsk i Lechu Poznań, a także kilku zagranicznych stażach (m.in. w Werderze Brema, Twente Enchede). Podkreślał, że jego celem jest praca w roli pierwszego trenera. Zaczyna w swoim pierwszym klubie, bowiem Jurek grywał w juniorach Górnika Wałbrzycha. Jest to dla niego szansa, a kibice zastanawiają się jak potoczy się jego szkoleniowa przygoda. Czy tak jak jak choćby Pawła Janasa, który asystował Januszowi Wójcikowi podczas pracy z reprezentacją olimpijską i warszawską Legią, by przejąć stołeczny zespół doprowadzić go do Ligi Mistrzów, a potem z powodzeniem prowadzić nawet reprezentację Polski? Czy może jak Rafał Ulatowski - podobnie jak Cyrak nie mogący pochwalić się godną zapamiętania karierą piłkarską, u boku Czesława Michniewicza sukcesy z Lechem (PP) i Zagłębiem Lubin (MP), a potem w samodzielnej pracy, chwalony za warsztat, wiedzę, ale bez wyników. Ostatnio nie poradził sobie z pierwszoligowym zespołem Miedzi Legnica.
Dla Cyraka błogosławieństwem były ... Dni Wałbrzycha. Przyspieszony termin spotkania z Energetykiem ROW Rybnik sprawił, że przerwa do następnego meczu trwała aż 10 dni. Jerzy mógł poznać lepiej zespół, już spróbować coś zmienić, choć wiadomo, że w Stalowej Woli nie będzie mógł skorzystać z Marcina Folca i najprawdopodobniej Adriana Moszyka. W środę w towarzystwie swego ojca, Michalaka seniora i prezesa Jakackiego oglądał dawno nieoglądany pod Chełmiec dreszczowiec ze szczęśliwym zakończeniem dla Górnika. Podopieczni Macieja Jaworskiego na 5 minut przed końcem przegrywali 0:2 z wrocławskim
Jerzy Cyrak pierwszy z prawej podczas meczjuniorów Górnika (foto:walbrzych24.com]
Śląskiem, a mimo to potrafili odwrócić losy meczu i wygrać 3:2. Czy ktoś z juniorów zostanie dokooptowany do kadry drugoligowców? Który z letnich wybrańców Andrzeja Polaka zachowa miejsce w wyjściowej jedenastce? Jak zmieni się styl gry Górnika? Czy w końcu będzie zdobycz punktowa? Odpowiedzi na pytania poznamy w sobotnie popołudnie. Pierwszym przeciwnikiem wałbrzyszan pod wodzą Cyraka będzie Stal Stalowa Wola - jedna z bardziej z uznanych firm z dawnej grupy wschodniej. Popularna na Podkarpaciu Stalówka jest prowadzona przez Jaromira Wieprzęcia, który ze Stalą grywał w ekstraklasie. Zespół nie mógł na dłużej zasymilować się na najwyższym szczeblu rozgrywek, ale właśnie tam po raz pierwszy spotkali się z Górnikiem Wałbrzych. W sezonie 1987/88, który był historycznym, bo premierowym w 1.lidze Stali. W Stalowej Woli padł remis 1:1 po bramkach Janusza Weselaka i Zenona Przybysza. Wałbrzyszanie okupili punkt wykluczeniem Andrzeja Kisiela. Rewanż miał nieprawdopodobny przebieg. Górnicy do przerwy prowadzili 2:0 po golach Wojtkowiaka i Stańko, gdy po przerwie kontaktową bramkę strzelił Wydra dwoma celnymi strzałami odpowiedział najskuteczniejszy wówczas wśród podopiecznych Henryka Kempnego Waldemar Milewski. 4:1 oznaczało nie dwa, ale trzy punkty, co było bezcenne w walce o uniknięcie bezpośredniego spadku. Marzenia szybko rozwiane zostały przez gości, którzy w ciągu pięciu minut (pomiędzy 79 a 84 min) strzelili dwa gole za sprawą Strzelca i Weselaka. Zamiast trzech wydawało by się, że Górnik wywalczy zaledwie jeden punkt! Emocje sięgały zenitu, jeden z kibiców na trybunach stadionu na Nowym Mieście doznaje nawet ataku serca. Pod koniec meczu wynik na 5:3 ustala Wiesław Stańko.
Następne mecze Górnik - Stal rozegrane zostały w starej drugiej lidze:
1989/90 Wałbrzych - 1:0 (bramka Krzysztofa Lakusa), widzów 1700 - co wówczas było bardzo dobrym wynikiem.
1989/90 Stalowa Wola - 0:0, widzów 2000.
1990/91 Stalowa Wola 0:1 (bramka Ukraińca Władymira Jurczenko), widzów 2000.
1990/91 Wałbrzych 2:1, widzów 807 - goście walczący o awans do ekstraklasy prowadzili po strzale Tomasza Jasiny - dziś realizującego się w roli sportowego komentatora. W ostatnim kwadransie wałbrzyszanie trenowani przez Ryszarda Walusiaka odwrócili losy meczu - najpierw byłego reprezentacyjnego bramkarza Eugeniusza Cebrata pokonał Zbigniew Małachowski, a 4 minuty później zwycięskiego gola zdobył Krzysztof Lakus, który najwyraźniej miał patent na Stalówkę.
Obecnie media piszą o twierdzy Stalowa Wola - Stal na własnym obiekcie rozegrali 3 mecze, w którym trzykrotnie wygrali (1:0 z Rozwojem, 2:1 z Nadwiślanem wg terminarza gospodarzem w Stalowej Woli był beniaminek z Góry, 3:0 ze Zniczem). Wciąż są kłopoty organizacyjne ze stadionem - mecze może oglądać co najwyżej 999 widzów, dlatego też prestiżowe derby z Siarką Stal w roli gospodarza rozegrała w ... Tarnobrzegu. Pokonanie Rozwoju, a przede wszystkim mocnego Znicza musi robić wrażenie. Przede wszystkim defensorzy Górnika muszą uważać na najskuteczniejszego w całej lidze Łukasza Sekulskiego, strzelca 5 bramek. Do meczowej wraca inny napastnik Tomasz Płonka (w tym sezonie dopiero jeden gol, ale w ub. 9) - Stal ma kim straszyć w napadzie. Na kogo muszą zwrócić jeszcze piłkarze outsidera? Kapitanem zespołu jest Tomasz Wietecha - 36 letni już bramkarz broniący w Stali z krótkimi przerwami od 20 lat! W meczy wystąpić mogą Adrian Bartkiewicz i Radosław Mikołajczak, których wałbrzyszanie mogą pamiętać z gry w Elanie Toruń, a wcześniej Bartkiewicz wraz z Michałem Oświęcimką występował w Ruchu Wysokie Mazowieckie. Marcin Kowalski nie wspomina dobrze spotkania z Górnikiem - w sezonie 2012/13 przegrał w PP z Sandecją aż 1:4, a sam zobaczył żółtą kartkę. W pomocy gra Paweł Giel, mający na koncie występy w ekstraklasie w barwach GKS Bełchatów, a w ub.sezonie dwukrotnie walczył przeciwko Górnikowi w barwach Odry Opole.
Rozjemcą spotkania będzie Piotr Lasyk, który już w tym sezonie prowadził zawody z udziałem wałbrzyszan - przegrany mecz przy Ratuszowej z Błękitnymi. Warto wspomnieć, że w poprzednich sezonach bytomski sędzia był szczęśliwy dla Górnika - 3 mecze i 3 zwycięstwa. W tym sezonie z kolei prowadził pierwszoligowy mecz Chrobrego Głogów i za niewybredny komentarz podczas meczu z Chojniczanką (1:2) odesłał na trybuny trenera głogowian Ireneusza Mamrota. Pokłosiem tego była nieobecność Mamrota podczas derbowego spotkania w Lubinie. Tak nawiasem mówiąc, po pierwszych klęskach Chrobrego pojawiły się głosy o szybkim powrocie do drugiej ligi, tymczasem w Głogowie odnotowano 3 kolejne zwycięstwa i przed obecną kolejką Chrobry był już szósty w tabeli. Warto wziąć przykład i w Wałbrzychu czekamy na pierwsze zwycięstwo, kolejne punkty i marsz w górę.

Rio nie dla polskich piłkarzy

Szkoda. Polskich piłkarzy zabraknie w dalszej fazie młodzieżowych mistrzostw Europy. Podopieczni Marcina Dorny oczekiwali na ostatni mecz grupowy w Grecji aż 10 miesięcy, wiadomo, że zabraknie dodatkowych liderów drugiej linii - kapitana zespołu Dominika Furmana i Piotra Zielińskiego. W dodatku Adam Nawałka zabrał do reprezentacji A najskuteczniejszego strzelca całych eliminacji Arkadiusza Milika. Jak skończyło wszyscy wiemy - najczęściej pojawiający się tytuł Grecka tragedia oddaje wszystko. Gospodarze nie grali wielkiego meczu, ale posiadali wyraźną przewagę. Proste błędy w defensywie przyprawiały o palpitacje serca, ale szczęście sprzyjało młodym Polakom. Na gola Karelisa odpowiedział celnym strzałem Kacper Przybyłko po dograniu Michała Żyro. Okazało się, że był to jedyny celny strzał gości w trakcie meczu... Wynik remisowy premiował Polskę bez względu na wynik spotkania Szwedów z Turkami. Końcówka meczu to prawdziwy dramat biało-czerwonych, Przybyłko minął bramkarza Kapino, ale zamiast do pustej bramki piłkę posłał w boczną siatkę! Po kilku minutach w roli głównej wystąpił niemiecki arbiter, który faul Kamińskiego dobry metr przed polem karne "wciągnął" w szesnastkę i podyktował rzut karny dla Greków. Gianniotas pewnie pokonał Szumskiego i było 2:1. Przy tym wyniku i remisie w Szwecji jeszcze piłkarze Dorny byli w grze o awans. W Skandynawii działy się ciekawe rzeczy - Turcja wyciągnęła ze stanu 3:1 na 3:3, by ostatecznie przegrać po golu w 92 minucie 3:4. Również w doliczonym czasie Grecja dobiła Polskę - ponownie na listę strzelców wpisał się Gianniotas.
Po meczu na polskich młodzieżowców spadł deszcz krytyki. Rozbudzone nadzieje szybko zostały rozwiane przez nieudany występ w greckim Katerini. Ale prawdą jest, że na 5 wyjazdowych spotkań biało-czerwoni wygrali tylko raz ze słabiutką Maltą, która zresztą zdobyła jednego z dwóch eliminacyjnych goli. Twierdza jaką stała się arena ligowych zmagań Cracovii pomogła zniwelować straty poniesione w Szwecji i Turcji. Często sprzyjało szczęście, a przede wszystkim skutecznością imponował Arkadiusz Milik, któremu nie wiodło się w niemieckich klubach, ale w kadrze zawsze można było na niego liczyć. Zapewne wielu wróżono mu karierę podobną do tej, która stała się udziałem Andrzeja Juskowiaka - króla strzelców olimpiady w Barcelonie'92, a dziś ambasadora właśnie kadry U-21. O ile w młodzieżówce Milik nie zawodził, to trudno uznać go za pewniaka w kadrze Adama Nawałki. Były szkoleniowiec Górnika Zabrze postanowił włączyć Arka do podstawowej jedenastki, która zainaugurowała eliminacje do EURO 2016 z Gibraltarem. Tam Milik zawiódł na całej linii, co dało pretekst wiecznych krytyków i hejterów, że nie ma pewności by pomógł młodszym kolegom w Grecji. Milik we wcześniejszych meczach dawał jakość, bramki, nawet w czasach gdy nie łapał się na ławkę rezerwowych w Bundeslidze.  Osobiście uważam, że błędem było zabranie Milika z młodzieżówki. Na cenzurowanym znaleźli się również kadrowicze grający za granicą. Może nie grający, ale będący w kadrach zagranicznych zespołów. Wielcy nieobecni, czyli Furman i Zieliński, tak na dobrą sprawę w swoich klubach nie grają w ogóle, mimo to w kadrze dawali z siebie wszystko. Głupie kartki za dyskusje z sędzią na pewno długo będą pamiętać, podobnie jak straconą szansę. W ogóle regularna gra kadrowiczów w klubach była ogromnym problemem ekipy Marcina Dorny. Jakub Szumski w Piaście Gliwice przegrywa rywalizację w wiekowym Hiszpanem, a niekiedy z meczowej kadry wygryza go jeszcze Szmatuła. W Grecji debiutował Dawidowicz, którzy zmienił Lechię Gdańsk na Benfikę Lizbona. Wolski, Wszołek, podobnie jak Zieliński piłkarskiej Italii nie podbijają, Przybyłko nie będzie raczej drugim Podolskim i tak można wyliczać. Były momenty dobrej gry, dającej nadzieję na przyszłość.
Wiadomo, że w każdej federacji priorytetem jest reprezentacja A - więc kogo Dorna mógłby z czystym sumieniem polecić Nawałce? Wielu jego kadrowiczów już zasmakowało gry w najważniejszej reprezentacji - Kamiński, Linetty, Bereszyński, Furman, Wolski, Wszołek, Zieliński, Żyro, Milik. Bramkarz Dolkanu Leszczyński bawił na zgrupowaniu.
Wśród piłkarzy przygotowujących się do najważniejszego meczu w tym roku był Igor Łasicki. Marcin Dorna znał go ze wspólnej pracy z kadry U-17, która zdobył brązowe medale ME. W tej kadrze zagrał tylko raz, w towarzyskim spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną. Co ciekawe szansę debiutu otrzymał jako defensywny pomocnik, a nie stoper. W meczowej kadrze na Grecję Igora zabrakło. Szkoda, że tak skończyła się przygoda z eliminacjami olimpijskimi Łasickiego i jego reprezentacyjnych kolegów. Od czasów Mariana Szeji o olimpiadę walczyli m.in. Leszek Kosowski, Robert Warzycha czy Piotr Włodarczyk.

niedziela, 7 września 2014

Letnie okienko transferowe po wałbrzysku

Hitem transferowym lata wśród piłkarzy pochodzących z Ziemi Wałbrzyskiej było niewątpliwie przejście Arkadiusza Piecha ze spadkowicza z ekstraklasy Zagłębia Lubin do mistrza kraju - Legii. Co prawda dotychczasowe mecze w wykonaniu Arka nie napawają optymizmem, ba nie został zgłoszony do rozgrywek grupowych Ligi Europejskiej, ale zapewne trener Berg będzie dawał mu szansę w lidze. Do tej pory Piech w lidze zagrał 3 mecze, mecz o Superpuchar,w el.LM zaliczył krotki epizod w Irlandii, natomiast w dwóch meczach w rezerwach wpisał się trzykrotnie na listę strzelców. Czy dyspozycja jest powodem absencji w kadrze na fazę grupową w LE? Niekoniecznie - UEFA wymaga, by na liście znaleźli się zawodnicy tzw. club-trained players, czyli piłkarze uznawani za wychowanków klubu. Zamiast Piecha z kolei dość niespodziewanie znaleźli się w ogóle nie grający Ronan czy Guilherme. Czy świdniczanin w takiej, niezbyt komfortowej dla siebie, sytuacji wytrzyma presję i będzie dobrze prezentował się w spotkaniach I drużyny w lidze czy Pucharze Polski?
Z chorzowskiego Ruchu, trzeciej drużyny ubiegłego sezonu, odeszło dwóch wałbrzyszan. Choć termin "odeszło" jest niezbyt precyzyjny, bowiem Miłosz Trojak i Adrian Mrowiec grają w niebieskich koszulkach z eRką na piersi, tyle, że w zespole rezerw w trzeciej lidze. Na młodego Trojaka nie znalazł się chętny, by go wypożyczyć, natomiast Adriana wiąże kontrakt z chorzowskim klubem jeszcze do czerwca 2015 r. Klub jednak nie robił mu kłopotów w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Wydawało się, że trafi do Widzewa Łódź, ale ponoć obie strony rozminęły się  w kwestii finansowych. Mrowiec nie chcąc stracić sezonu trenuje i gra w rezerwach.
Jeśli chodzi o transfery zagraniczne, to Igor Łasicki przeszedł z Napoli do AS Gubbio, grającego w trzeciej lidze. Po dwóch kolejkach Gubbio zdobyło zaledwie 1 punkt i wśród 20 ligowców zajmuje dopiero 15.miejsce.
P.Oleksy (nr 15)
W 1.lidze Arka Gdynia chętnie sięgała po piłkarzy z klubów b.województwa wałbrzyskiego. Latem, niestety, nastąpił exodus tych piłkarzy - Dawid Kubowicz, który wiosnę spędził w rezerwach żółto-niebieskich wyemigrował do Norwegii do Fram Larvik, Kamil Juraszek, syn byłego gracza wałbrzyskiego ligowca Piotra - przeszedł do beniaminka Bytovii Bytów, natomiast po zakończeniu okresu wypożyczenia Paweł Oleksy wrócił do Zagłębia Lubin. Juraszek zagrał w pierwszych meczach, po czym usiadł na ławce rezerwowych. Również sytuacja Oleksego nie wygląda dobrze w Lubinie - pewniakiem na lewej stronie jest bowiem Dorde Cotra, a Paweł może liczyć jedynie na grę w przypadku jego kontuzji, co miało miejsce w drugiej i trzeciej kolejce zaplecza ekstraklasy i mimo dobrej gry, niezłych not, w następnych meczach usiadł na ławce rezerwowych. Pawła nie tak dawno mogliśmy oglądać w Świdnicy w barwach rezerw Zagłębia, gdzie nie dość, że przegrał 0:1 to po godzinie gry wyleciał z boiska za dwie żółte kartki.
Do zespołu beniaminka ligi Wigier Suwałki trafił 20-letni Bartosz Biel, który wciąż gra ze statusem młodzieżowca. Dla wałbrzyskiego pomocnika jest to trzeci klub na tym szczeblu rozgrywek - po ŁKS Łódź i Puszczy Niepołomice. Niestety, nie można powiedzieć, że Bartek jest pewniakiem w składzie Wigier. Jedyne pełne spotkanie rozegrał w Pucharze Polski z Flotą, natomiast w lidze tylko raz wybiegł w podstawowym składzie, a trzykrotnie wchodził w roli zmiennika. W pierwszych meczach w lidze zabrakło go nawet w kadrze meczowej. Biel powoli buduje swoją pozycję w zespole, cierpliwie czeka na swoją szansę i i być może jeszcze w tej rundzie będzie grał częściej.
Bartosz Biel
W trzeciej w Bielawie skurczyła się dość mocno wałbrzyska kolonia, bowiem nie ma już Marcina Matyska, Dawida Rosickiego (po raz kolejny zagra w Świebodzicach) i Damiana Olejnika. Wałbrzyskim jedynakiem jest Michał Łaski, który bliski był powrotu do Górnika - zaliczył dwa mecze pucharowe (jeden zakończony przedwcześnie po wykluczeniu), ławkę w meczu z Błękitnymi po czym wrócił do Bielawianki, gdzie jest pewniakiem w linii defensywy.
W Karkonoszach Jelenia Góra pewnym punktem w drugiej linii został Dominik Radziemski, dla którego zabrakło miejsca w Górniku, z kolei w Foto-Higienie Gać w tej rundzie jeszcze nie zagrał Jacek Sorbian. Być może spowodowane było to kończącym się postępowaniem w związku z korupcją. Ostatecznie Sorbian w czwartek, 04.09., został zdyskwalifikowany przez Komisję Dyscyplinarną PZPN dyskwalifikacją na pół roku w zawieszeniu na rok. Być może po tym werdykcie zobaczymy go ponownie na ligowych boiskach, podobnie jak w przypadku Jarosława Solarza, który po odcierpieniu dyskwalifikacji gra w Gromie Witków.
Do świdnickiego ligowca, występującego obecnie pod szyldem Polonia-Stal, wrócił Wojciech Szuba, który zluzował Jacka Fojnę, który przeszedł do AKS Strzegom. Mateusz Krawiec spadł z drugiej ligi z Odrą Opole, klub podziękował mu za współpracę, a sam zawodnik ostatecznie wylądował w wałbrzyskiej okręgówce w KS Zdrój Jedlina Zdrój. Będąc w klimatach Opolszczyzny to wciąż czynnym zawodnikiem jest 42-letni Dariusz Zawalniak, w przeszłości napastnik KP i Górnika Wałbrzych. Zawalniak grał wiosną w klubie Silesius Kotórz Mały, a latem został grającym trenerem GKS Piomar Tarnów-Przywory grającego w opolskiej okręgówce. W 4.lidze LKS Stary Śleszów na GKS Kobierzyce zamienił Łukasz Jaworski, co raczej nie dziwi, skoro kobierzycki zespół objął Marcin Krzykowski prowadzący Łukasza kilka sezonów w Starym Śleszowie.
A co z niedoszłymi transferami do Górnika Wałbrzych? Na ocenę letnich nabytków przyjdzie jeszcze czas, ale przyjrzyjmy się jak potoczyły się losy testowanych graczy przez Andrzeja Polaka:
Filip Barski - 24-letni obrońca wiosną grał z Bartoszem Tyktorem w UKP Zielona Góra, a gdy nie udało mu się załapać do Wałbrzycha powrócił do Lechii Dzierżoniów, gdzie jest jednym z architektów sensacyjnej passy - 6 kolejnych zwycięstw i przodownictwo stawce trzecioligowców!
Adrian Żmija, Bartosz Pawlak - obaj 21-letni obrońcy, byli gracze Odry Opole wciąż szukają klubu,
Paweł Synowiec - 22-letni pomocnik po nieudanych testach powrócił do Foto-Higieny Gać, w tej rundzie zdołał już dwukrotnie wpisać się na listę strzelców,
Damian Chajewski - wychowanek wałbrzyskiego klubu zagrał w sparingu z Zagłębiem Lubin, został nawet zgłoszony przez klub do rozgrywek drugoligowych, po czym został ponownie wypożyczony do Olimpii Kowary (4.liga),
Mateusz Wrana - 22-letni obrońca, który wiosną jedynie figurował w kadrze Olimpii Grudziądz, latem blisko był powrotu do swojego dawnego klubu - trzecioligowego GKS 1962 Jastrzębie Zdrój, póki co szuka klubu.
Daniel Bujok - 20-letni pomocnik, który wiosną nie podbił Bytovii, nie przekonał do siebie ani sztabu szkoleniowego Górnika, ani później Nadwiślana Góra. Ostatecznie gra w trzecioligowych rezerwach Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Przemysław Kwaśniewski - 20-letni pomocnik, wiosną pojawiający się w MKS Kluczbork, trafił ostatecznie do 3-ligowego LKS Czaniec.
Przemysław Mycan - 19-latek z UKP Zielona Góra, gdzie gra do dnia dzisiejszego i ma na koncie jednego gola.
Piotr Okuniewicz - 21-letni napastnik Formacji Port 2000 Mostki, zespołu, który wespół z Lechią Dzierżoniów prowadzi w 3.lidze. W 6 dotychczasowych kolejkach strzelił 6 bramek - najwięcej w lidze.
Krystian Bagiński - 20-letni obrońca Bystrzycy Kąty Wrocławskie, wrócił do macierzystego klubu, gdzie jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry. W tej rundzie już ma na koncie jednego gola.
Mateusz Tetłak - 20-letni gracz rezerw Śląska Wrocław, wczoraj zadebiutował w sparingu w barwach trzecioligowego MKS Oława z ... Śląskiem.
Mateusz Bany - 22-letni obrońca po nieudanych testach w Górniku powrócił do Legnicy, gdzie gra w czwartoligowych rezerwach.
Mateusz Fedyna - 21-lat, z rezerw Śląska trafił do trzecioligowego Piasta Żmigród.
Dawid Siemko - 19-letni obrońca Floty Świnoujście, wciąż bez gry w 1.lidze w pierwszym zespole.

czwartek, 4 września 2014

Trenerska karuzela w Wałbrzychu

Stało się to czego nie spodziewano się przed sezonem - w ósmej kolejce spotkań wałbrzyszan poprowadzi trzeci szkoleniowiec. Z Andrzejem Polakiem wiązano spore nadzieje - szkoleniowiec odnosił sukcesy ligowe (awanse ze Skalnikiem Gracze, MKS Kluczbork, Oderką Opole) oraz pucharowe (ze Skalnikiem Gracze, Ruchem Zdzieszowice), trzykrotnie wybierany był najlepszym trenerem w województwie opolskim. Licencja UEFA PRO w świetle permanentnych kłopotów z uprawnieniami jego poprzedników również działała na wyobraźnię. Utrzymanie zespołu Górnika w 2.lidze trudno uznać za sukces - zaczął od porażki ze słabiutkim UKP w Zielonej Górze, zanotował ledwie dwie wygrane, ale za to z największymi rywalami (2:0 z Rakowem i 1:0 z rozbitą organizacyjnie Wartą). Dodatkowo dwa remisy w Ostrowie i u siebie z Odrą. Latem klub opuścili z różnych powodów Bartkowiak, Wojtarowicz, Szuba, Zinke, Radziemski. Pierwsi czterej mogli liczyć na miejsce w podstawowej jedenastce, w ich miejsce próbowano kilkunastu zawodników, a ostatecznie do Górnika trafiło trzech obrońców (Filipe, Tyktor, Cichocki), dwóch pomocników (Mańkowski, Szepeta) oraz napastnik Orłowski. Wyniki w sparingach nie rzucały na kolana, chyba, że z rozpaczy. Można było to tłumaczyć brakiem zgrania, kontuzją Oświęcimki, do którego dołączył po pucharowym meczy Folc. W ogóle pucharowa przygoda również trwała króciutko: wymęczony awans po karnych w Białej Podlaskiej i przegrana w Ostrowie Wlkp. w dodatku okupiona kontuzją Jaroszewskiego. I to wszystko w starciu z przeciętnymi trzecioligowcami! Ligowe spotkania to koszmar - inauguracyjna porażka z Błękitnymi Stargard Szczeciński łatwo można było wytłumaczyć dobrą dyspozycją pomorskiej ekipy w 2014 roku oraz ich abonamentem na zwycięstwa z biało-niebieskimi. Wyjazd do Limanowej to do tej pory jedyny punkt - biorąc pod uwagę pudło G.Michalaka z 11 m należy traktować to w kategorii niepowodzenia. Czerwona, alarmowa lampka zapala się w 3.kolejce po meczu z Rakowem - 0:1 po słabiutkiej grze, obijaniu słupków, poprzeczki przez częstochowian, którzy powinni wygrać co najmniej 3-4 golami! Wyjazd do Rozwoju Katowice to w końcu pierwszy ligowy gol (Adrian Moszyk), ale mimo prowadzenia i kilku dogodnych okazji wygrywają miejscowi 2:1. Przyjazd beniaminka Nadwiślana Góra miał być przełamaniem - skończyło się kompromitującym 2:3, historycznym zwycięstwem beniaminka z Góry, który zwycięskiego gola strzelił grając w osłabieniu. Po tym spotkaniu Polak podał się do dyspozycji zarządu, który mądrze odłożył decyzję o tydzień. Nagła zmiana niewiele by dała. Jak się okazało mecz w Tarnobrzegu nic nie zmienił, ba Górnik zagrał o wiele gorzej niż w poprzednich meczach, stracił 3 gole po juniorskich błędach, Sawickiego za wykluczenie po faulu taktycznym. Jak się okazało mecz z Siarką był ostatnim dla Andrzeja Polaka w roli szkoleniowca Górnika. Zresztą dla trenera Siarki również, bowiem Tomasz Tułacz, mimo, że jego zespół plasuje się na 3.miejscu został zdymisjonowany i zastąpił go Ryszard Kuźma.
Polak miał komfort pracy w przerwie pomiędzy sezonami - mógł zakontraktować zawodników spoza okolic Wałbrzycha. Jego poprzednik Maciej Jaworski nie mógł liczyć na taki rozmach i poprzestał na Szubie czy Śmiałowskim, którzy mimo wszystko zawiedli. Wspomniany duet Jawor znał ze wspólnej pracy w Świdnicy, a i Polak sięgnął po znanych sobie zawodników z Opolszczyzny. Brazylijczyk Filipe może imponować piłkarskim CV, ale już nie umiejętnościami, w każdym bądź razie do tej pory. 32-letni Szepeta ma w biografii grę w kilkunastu klubach w Polsce i na Cyprze, ale w Górniku jedynie może pochwalić się wywalczeniem 2 rzutów karnych, po których trafiał do siatki Marcin Orłowski - bodaj jedyny nabytek, do któremu nie można mieć pretensji.
Gdy nie ma wyników, nie ma gry to największe pretensje kieruje się do trenera, zwłaszcza, że wśród najsłabszych są gracze sprowadzeni przez niego. Zarząd po tarnobrzeskim blamażu oszczędził przykrego pożegnania Polaka w akompaniamencie gwizdów bywalców Stadionu 1000-lecia. Tymczasowym szkoleniowcem został Piotr Przerywacz. Piotr przy Ratuszowej pojawił się 9 lat temu, jako piłkarz zaliczył zjazd z Górnikiem na piąty poziom rozgrywek, by wywalczyć awans do 2.ligi, zresztą po historycznym karnym w Nowej Soli. W roli I szkoleniowca seniorów Przeryw debiutował de facto już w czerwcu 2011, gdy Robert Bubnowicz i kilku jego podopiecznych pojechało na Akademickie MP. Co prawda w protokole widniało nazwisko Mariana Bacha, który przez większość szkoleniowej przygody Buby z Górnikiem w 2.lidze firmował stanowisko trenera, ale decydentem był Piotr. 1:1 chwały, ale i ujmy nie przynosił. Podobna sytuacja miała miejsce na starcie następnego sezonu 2011/12, kiedy to Górnik uległ w Pucharze Polski rezerwom Rozwoju Katowice 2:5 i w ligowej premierze z GKS Tychy w Jaworznie 0:1. Po raz kolejny w roli szkoleniowca I zespołu Przerywacz wystąpił w lipcu ub.roku, gdy trener Maciej Jaworski bawił na wykupionych wcześniej wczasach, a Górnik pod wodzą PP przegrał z Pucharze Polski z rezerwami Skry Częstochowa 1:2. W minionym sezonie prowadził juniorów Górnika, którzy o mały włos nie wywalczyliby awansu do Centralnej Ligi Juniorów. W tym sezonie asystował Andrzejowi Polakowi, ale obejmując stery zmienił nieco załogę tonącego statku. Brak w meczowej kadrze Filipe, ławka dla Szepety, miejsce w wyjściowej jedenastce dla Orzecha i Oświęcimki były wyraźnym sygnałem, że polityka kadrowa Polaka nie podobała się. Inne ustawienie zespołu (m.in. Cichocki) na niewiele się zdało, bowiem Górnik w spotkaniu ze spadkowiczem z 1.ligi nie miał argumentów, by powalczyć choćby o punkt. Nie pomógł powracający po kontuzji Damian Jaroszewski. Wałbrzyszanie gładko przegrali 0:3 z Energetykiem ROW Rybnik, po raz trzeci z rzędu tracąc trzy bramki! Nie tylko wyniki zatrważają, ale styl, a konkretnie jego brak w grze biało-niebieskich. Kto w obecnej sytuacji zasługuje na brawa? Oprócz wiernych kibiców zarząd klubu! Działacze robią co mogą - udało się w czerwcu wywalczyć drugoligową licencję, zadbano o letnie transfery, a teraz rozsądnie rozegrano delikatną sprawę z trenerami. O Polaku już było. Nowego szkoleniowca nie wrzucono od razu na minę, tylko ogłoszono jego nazwisko po spotkaniu, by mógł w spokoju popracować, przygotować do meczu. A nowym szkoleniowcem jest Jerzy Cyrak. 37-letni szkoleniowiec, który w sercu ma Górnika, wszak jego ojciec, również Jerzy, na przełomie lat 80 i 90-tych ubiegłego stulecia był jednym z głównych działaczy Górnika Wałbrzych. Jerzy jr grał w juniorach, ale nie z gry, lecz ze szkoleniowej pracy stał się znany. Wronki, Poznań, Gdańsk i ponownie Poznań - to przystanki pracy. Asystował on Tomaszowi Kafarskiemu w gdańskiej Lechii, gdzie pracował od czerwca 2010 do listopada 2011. Największe sukcesy świętował z juniorami  - z Amiką Wronki i Lechem Poznań zarówno w roli asystenta jak i pierwszego trenera sięgał po złote i srebrne medale. Od lutego 2012 do sierpnia 2014 pełnił rolę asystenta Mariusza Rumaka, a z Kolejorzem sięgnął dwukrotnie po wicemistrzostwo Polski w 2013 i 2014 roku. Ostatnie niepowodzenia, zwłaszcza w europejskich pucharach spowodowało, że poznański klub pożegnał się z Rumakiem i jego współpracownikami. Rumak właśnie objął bydgoskiego Zawiszę, a Cyrak nie ukrywał, że w końcu chciał zacząć pracować na własny rachunek. Praca w Wałbrzychu będzie pierwszą dla niego w roli I trenera seniorów.
Kto bardziej bardziej ryzykuje: klub czy Cyrak? W tej chwili niewątpliwie młody debiutant. W Górniku gorzej być może, więc może i raczej powinno być lepiej. Jerzy Cyrak przez ponad 3 lata pracował na najwyższym szczeblu, oprócz tego zaliczył kilka zagranicznych stażów, gdzie zbierał znakomite recenzje. Pytanie tylko, czy nowoczesne metody będą przyswajalne dla wałbrzyszan. Już przy Polaku pojawiały się opinie, że po początkowym zachwycie nad nowymi rozwiązaniami taktycznymi piłkarze nie potrafili tego "sprzedać" na boisku. Czy uda się to młodszemu od poprzednika szkoleniowcowi? Biorąc pod uwagę doświadczenie Cyraka w pracy z juniorami może będziemy świadkami większego udziału młodych wałbrzyszan w walce o utrzymanie ligowego bytu. Andrzej Polak nie korzystał z usług juniorów, w przeciwieństwie do choćby Macieja Jaworskiego. Jerzy Cyrak ma półtora do najbliższego meczu w dalekiej Stalowej Woli. Miejmy nadzieję, że nie będzie to debiut taki jak Andrzeja Polaka, czyli przegrany.  Trzymamy kciuki !

poniedziałek, 1 września 2014

Może Dzierżoniów za przykład?

Nawet najwięksi optymiści mają problem z drugoligowym Górnikiem Wałbrzych. Sam należę do zwolenników trenera Andrzeja Polaka, ale nijak go bronić skoro zarówno wyniki jak i styl przemawiają przeciw niemu. Druga liga ma za sobą 1/3 rundą, a wałbrzyszanie ugrali ledwo punkt, wyprzedzając w tabeli zaledwie Wisłę Puławy, gdzie już pożegnano się z I trenerem. Początkowo można było niepowodzenia tłumaczyć, czy to brakiem zgrania czy też brakiem szczęścia. Gdyby Grzegorz Michalak wykorzystał karnego w Limanowej, gdyby Adrian Moszyk był bardziej precyzyjny w Katowicach i nie trafił w poprzeczkę, ale do siatki, gdyby ... - wtedy te kilka punków więcej inaczej definiowałyby zespół. Można się oszukiwać, że porażki jednobramkowe, że w Katowicach wreszcie pierwszy gol, że z Nadwiślanem pierwsze domowe bramki i namiastka dawnego górniczego charakteru, co zaowocowało wyciągnięciem z 0:2 na 2:2. Ale mecz w Tarnobrzegu rozwiał wszelkie złudzenia. Andrzej Polak jest fachowcem jaki dawno nie gościł w klubie z ul. Ratuszowej. Nie chodzi o uprawnienia, ale o doświadczenie, wyniki jakie osiągał w drugiej lidze z Kluczborkiem czy Zdzieszowicami. Klub powierzył mu misję ratowania zespołu w maju i to mu się udało, choć zrodziło się to w bólach. Utrzymanie drugoligowego bytu było argumentem na TAK - Polak dostał wolną rękę w budowaniu zespołu. Kilka tygodni testów, miesiąc ligowych i pucharowych bojów, a zespół Górnika nie zagrał ani jednego spotkania, w którym gra i wynik zadowoliłby działaczy, kibiców czy nawet samych piłkarzy. Czasu było wystarczająco wiele, by odpadło alibi braku zgrania - trener porusza się w dość wąskim kręgu nazwisk, więc mimo kilku transferów nie ma problemów z wytypowaniem 8-9 nazwisk wyjściowej jedenastki. Owszem, doszły kontuzje - zwłaszcza boleśnie odczuwalny jest brak Damiana Jaroszewskiego. Zastępujący go Patryk Janiczak nie daje takiej jakości jak Jogi. Janiczakowi sprzyjało w wielu meczach niebywałe szczęście (vide - mecz z Rakowem, gdzie w sukurs przychodziły mu słupki i poprzeczka), ale w Tarnobrzegu zawalił po prostu mecz. Pierwszy gol - złe wybicie, drugie to strzał głową po koźle oddany z kilkunastu metrów, z którym szanujący się goalkeeper spokojnie by sobie poradził. Inna sprawa to zachowanie linii defensywy, która powinna przeciąć dośrodkowania, wspomóc bramkarza, a jej postawa to wręcz promowanie Janiczaka przez prokurowanie sytuacji podbramkowych. W tej formacji mamy 3 nowych graczy, ale wybiegają oni w podstawowym składzie w każdym meczu ligowym czy też pucharowym. Zmienników nie widać na horyzoncie - Łaski wrócił do Bielawy, Krzymiński wybiega w II linii, a Orzech najwyraźniej nie ma wysokich notowań u szkoleniowca. W linii pomocy wydawałoby się, że największe straty przed sezonem poniósł zespół - odeszli z klubu skrzydłowi Bartkowiak i Zinke, a na domiar złego kontuzji doznał Oświęcimka. Ba, uraz leczy również Folc, którego przed ligą Polak próbował również jako skrzydłowego. Ani Wepa, ani Grzegorz Michalak raczej prochu już nie wymyślą - zresztą niepokojąca jest ich dyspozycja, daleka od tej do której przyzwyczaili kibiców. Nikt poważny nie liczyłby na to, że Moszyk czy Rytko potrafią poprowadzić grę zespołu tak jak to robił choćby Morawski, czy nawet Fojna. Lekiem na całe zło miał być powrót Cimka, ale mimo treningów i trzykrotnej obecności w meczowej jedenastce to Oświęcimka zagrał ledwie kilka minut w pierwszym spotkaniu po kontuzji. Michał dawał drużynie serce, walkę, której obecnie brakuje - jego nieobecność w 2 ostatnich meczach to nie tylko dla mnie największa niewiadoma pracy trenerskiej Polaka. Na skrzydłach grają najczęściej doświadczony Szepeta i młodzieżowiec Mańkowski. Do pierwszego było sporo oczekiwań, ale gra pozostawia wiele do życzenia. Małym plusem jest fakt, że miał udział we wszystkich trafieniach Marcina Orłowskiego - dwa razy po faulu na nim dyktowano jedenastki. Mańkowski należy do grupy zawodników, do której można zakwalifikować Chajewskiego, Radziemskiego, Orzecha czy Szubę - po wyjściu z wieku młodzieżowca
Na ile do serca wezmą sobie piłkarze Górnika
słowa najwierniejszych fanów
 po spotkaniu w Tarnobrzegu?
będzie mu szalenie trudno znaleźć miejsce w drugoligowym zespole.
Górnik przegrał najpierw z zespołem, który do spotkania z wałbrzyszanami rozgrywał mecze poza swoim stadionem, a później z Siarką, która wszystkie dotychczasowe spotkania grała w Tarnobrzegu. Teraz czeka niezwykle trudne spotkanie z ROW Rybnik, który nie ukrywa aspiracji powrotu do 1.ligi. Ciężko znaleźć jakiś pozytyw, który z kolei przemawiałby za wałbrzyszanami. Andrzej Polak już po porażce z Nadwiślanem honorowo oddał się do dyspozycji zarządu, który decyzję odłożył o tydzień. Nawet w przypadku porażki z rybniczanami nie będzie to łatwa decyzja. Zaufano trenerowi, widoczna jest ciężka praca na treningach, a na meczu wygląda to całkiem inaczej. Chciałoby się zmian w grze zespołu, ale trudno oczekiwać cudów jak na ławce są tacy a nie inni zawodnicy.
W tytule wspomniałem o Dzierżoniowie. Lechia to obecny wicelider trzeciej ligi - nie liczę, by te miejsce zachowała do końca rozgrywek. Największym sukcesem sportowym klubu była gra na zapleczu ekstraklasy dwie dekady temu, gdy akurat dopadał kryzys wałbrzyski futbol. Dzięki sponsorom - Diora czy Orzechowski przez 3 lata Lechia grała z powodzeniem ze Śląskiem, Wisłą, Amiką. Później nadeszły ciężkie, jak zresztą dla większości klubów, czasy i zespół grał nawet w klasie okręgowej. W Dzierżoniowie z czasem władze postawiły na sport - zmodernizowano obiekty sportowe, gdzie do dziś, choćby GKS Katowice upatrzył sobie jako bazę na zgrupowanie. Lechia z kolei nawiązała współpracę z możniejszymi klubami, gdzie trafiali najzdolniejsi juniorzy. Czasem wybili się zostając czy to w Lubinie czy Wrocławiu, lub też szukali piłkarskiego szczęścia poza Dolnym Śląskiem. Sztandarowym przykładem jest Michał Masłowski - obecnie leczący kontuzję kadrowicz bydgoskiego Zawiszy. Wcześniej właśnie w Lechii zauważeni zostali pochodzący ze Świebodzic Jarosław Krzyżanowski (U-23, Zagłębie Lubin - dziś trener AKS Strzegom) czy świdniczanin Jarosław Lato. Wspomniany duet został zauważony podczas meczów klasy okręgowej Victorii Świebodzice i Stali ŚFUP Świdnica, trafili do drugoligowej Lechii, gdzie ogrywali się i wypłynęli na szersze piłkarskie wody, zagrali w europejskich pucharach. W kadrze Zagłębia Lubin jest Krzysztof Piątek, w rezerwach Śląska ogrywa się bramkarz Wojciech Kocielski, Arkadiusz Kozłowski przeszedł do Piasta Gliwice, kilka dni temu kolejni juniorzy trafiają do Lecha i Górnika Zabrze, można tak wyliczać. I tu wystarczy zadać pytanie - ilu z Wałbrzycha trafiło do czołowych Akademii Piłkarskich w Polsce lub do rezerw, czy juniorów klubów ekstraklasy? Ilu mamy obecnie byłych piłkarzy wałbrzyskiego klubu w innych klubach szczebla centralnego?
Sumieniem sztabu szkoleniowego Górnika Wałbrzych powinien być casus Krzysztofa Piątka, który po udanych meczach w DLJ w barwach dzierżoniowskiej Lechii testowany był przez Górnika - w Wałbrzychu nie poznali się na jego talencie, a on kilkanaście dni potem udał się do Lubina, gdzie szybko zadebiutował w Młodej Ekstraklasie, a w następnej rundzie był rewelacją trzecioligowych rezerw, dla których strzelił 19 goli!
Nie tylko współpracy w temacie juniorów możemy Lechii zazdrościć, ale również wyszukiwania zawodników w regionie. Duet Krzyżanowski - Lato to już historia, w obecnej kadrze znajdują się młodzi gracze, nie tylko wychowankowie klubu czy Dziewiątki Dzierżoniów, ale i klubów z byłego województwa wałbrzyskiego - Piasta Nowa Ruda, Niemczanki, Piławianki Piława Górna.
 Kiedy z kolei w Wałbrzychu mieliśmy w zespole seniorów wychowanka klubu spoza Wałbrzycha i bliskich okolic? Ktoś podrzuci nazwisko Adriana Moszyka z Kamiennej Góry, inny przypomni Macieja Udoda - pochodzącego z Nowego Rudy, dziś gracza Olimpii Kowary. Ale już taki Kamil Śmiałowski z Walimia do Wałbrzycha trafił via Świdnica i Dzierżoniów. Kłania się tutaj brak systemu monitoringu, współpracy z innymi klubami, z OZPN Wałbrzych, brak drużyny rezerw seniorów oraz futbolowa pustynia jaka powstała pod Chełmcem na szczeblu seniorów. Górnik obecnie może pochwalić się seniorami w 2.lidze, juniorami, którzy w DLJ rywalizować będą m.in. z Lechią o prymat w województwie. Najzdolniejsi z ekipy Macieja Jaworskiego nie mają szans, by ogrywać się w seniorach, np. po sobotnim meczu w niedzielę w okręgówce w zespole rezerw. Klub z premedytacją traci potencjał zawodników, którzy kończą wiek juniora i nie ma dla nich miejsca w klubie.  Dla przypomnienia - zawodnicy kończący wiek juniora mogą grać w seniorach jako młodzieżowcy. Dobrze, że Robert Kubowicz co niektórych zagospodaruje w Jedlinie Zdrój, ale co z resztą?