czwartek, 4 września 2014

Trenerska karuzela w Wałbrzychu

Stało się to czego nie spodziewano się przed sezonem - w ósmej kolejce spotkań wałbrzyszan poprowadzi trzeci szkoleniowiec. Z Andrzejem Polakiem wiązano spore nadzieje - szkoleniowiec odnosił sukcesy ligowe (awanse ze Skalnikiem Gracze, MKS Kluczbork, Oderką Opole) oraz pucharowe (ze Skalnikiem Gracze, Ruchem Zdzieszowice), trzykrotnie wybierany był najlepszym trenerem w województwie opolskim. Licencja UEFA PRO w świetle permanentnych kłopotów z uprawnieniami jego poprzedników również działała na wyobraźnię. Utrzymanie zespołu Górnika w 2.lidze trudno uznać za sukces - zaczął od porażki ze słabiutkim UKP w Zielonej Górze, zanotował ledwie dwie wygrane, ale za to z największymi rywalami (2:0 z Rakowem i 1:0 z rozbitą organizacyjnie Wartą). Dodatkowo dwa remisy w Ostrowie i u siebie z Odrą. Latem klub opuścili z różnych powodów Bartkowiak, Wojtarowicz, Szuba, Zinke, Radziemski. Pierwsi czterej mogli liczyć na miejsce w podstawowej jedenastce, w ich miejsce próbowano kilkunastu zawodników, a ostatecznie do Górnika trafiło trzech obrońców (Filipe, Tyktor, Cichocki), dwóch pomocników (Mańkowski, Szepeta) oraz napastnik Orłowski. Wyniki w sparingach nie rzucały na kolana, chyba, że z rozpaczy. Można było to tłumaczyć brakiem zgrania, kontuzją Oświęcimki, do którego dołączył po pucharowym meczy Folc. W ogóle pucharowa przygoda również trwała króciutko: wymęczony awans po karnych w Białej Podlaskiej i przegrana w Ostrowie Wlkp. w dodatku okupiona kontuzją Jaroszewskiego. I to wszystko w starciu z przeciętnymi trzecioligowcami! Ligowe spotkania to koszmar - inauguracyjna porażka z Błękitnymi Stargard Szczeciński łatwo można było wytłumaczyć dobrą dyspozycją pomorskiej ekipy w 2014 roku oraz ich abonamentem na zwycięstwa z biało-niebieskimi. Wyjazd do Limanowej to do tej pory jedyny punkt - biorąc pod uwagę pudło G.Michalaka z 11 m należy traktować to w kategorii niepowodzenia. Czerwona, alarmowa lampka zapala się w 3.kolejce po meczu z Rakowem - 0:1 po słabiutkiej grze, obijaniu słupków, poprzeczki przez częstochowian, którzy powinni wygrać co najmniej 3-4 golami! Wyjazd do Rozwoju Katowice to w końcu pierwszy ligowy gol (Adrian Moszyk), ale mimo prowadzenia i kilku dogodnych okazji wygrywają miejscowi 2:1. Przyjazd beniaminka Nadwiślana Góra miał być przełamaniem - skończyło się kompromitującym 2:3, historycznym zwycięstwem beniaminka z Góry, który zwycięskiego gola strzelił grając w osłabieniu. Po tym spotkaniu Polak podał się do dyspozycji zarządu, który mądrze odłożył decyzję o tydzień. Nagła zmiana niewiele by dała. Jak się okazało mecz w Tarnobrzegu nic nie zmienił, ba Górnik zagrał o wiele gorzej niż w poprzednich meczach, stracił 3 gole po juniorskich błędach, Sawickiego za wykluczenie po faulu taktycznym. Jak się okazało mecz z Siarką był ostatnim dla Andrzeja Polaka w roli szkoleniowca Górnika. Zresztą dla trenera Siarki również, bowiem Tomasz Tułacz, mimo, że jego zespół plasuje się na 3.miejscu został zdymisjonowany i zastąpił go Ryszard Kuźma.
Polak miał komfort pracy w przerwie pomiędzy sezonami - mógł zakontraktować zawodników spoza okolic Wałbrzycha. Jego poprzednik Maciej Jaworski nie mógł liczyć na taki rozmach i poprzestał na Szubie czy Śmiałowskim, którzy mimo wszystko zawiedli. Wspomniany duet Jawor znał ze wspólnej pracy w Świdnicy, a i Polak sięgnął po znanych sobie zawodników z Opolszczyzny. Brazylijczyk Filipe może imponować piłkarskim CV, ale już nie umiejętnościami, w każdym bądź razie do tej pory. 32-letni Szepeta ma w biografii grę w kilkunastu klubach w Polsce i na Cyprze, ale w Górniku jedynie może pochwalić się wywalczeniem 2 rzutów karnych, po których trafiał do siatki Marcin Orłowski - bodaj jedyny nabytek, do któremu nie można mieć pretensji.
Gdy nie ma wyników, nie ma gry to największe pretensje kieruje się do trenera, zwłaszcza, że wśród najsłabszych są gracze sprowadzeni przez niego. Zarząd po tarnobrzeskim blamażu oszczędził przykrego pożegnania Polaka w akompaniamencie gwizdów bywalców Stadionu 1000-lecia. Tymczasowym szkoleniowcem został Piotr Przerywacz. Piotr przy Ratuszowej pojawił się 9 lat temu, jako piłkarz zaliczył zjazd z Górnikiem na piąty poziom rozgrywek, by wywalczyć awans do 2.ligi, zresztą po historycznym karnym w Nowej Soli. W roli I szkoleniowca seniorów Przeryw debiutował de facto już w czerwcu 2011, gdy Robert Bubnowicz i kilku jego podopiecznych pojechało na Akademickie MP. Co prawda w protokole widniało nazwisko Mariana Bacha, który przez większość szkoleniowej przygody Buby z Górnikiem w 2.lidze firmował stanowisko trenera, ale decydentem był Piotr. 1:1 chwały, ale i ujmy nie przynosił. Podobna sytuacja miała miejsce na starcie następnego sezonu 2011/12, kiedy to Górnik uległ w Pucharze Polski rezerwom Rozwoju Katowice 2:5 i w ligowej premierze z GKS Tychy w Jaworznie 0:1. Po raz kolejny w roli szkoleniowca I zespołu Przerywacz wystąpił w lipcu ub.roku, gdy trener Maciej Jaworski bawił na wykupionych wcześniej wczasach, a Górnik pod wodzą PP przegrał z Pucharze Polski z rezerwami Skry Częstochowa 1:2. W minionym sezonie prowadził juniorów Górnika, którzy o mały włos nie wywalczyliby awansu do Centralnej Ligi Juniorów. W tym sezonie asystował Andrzejowi Polakowi, ale obejmując stery zmienił nieco załogę tonącego statku. Brak w meczowej kadrze Filipe, ławka dla Szepety, miejsce w wyjściowej jedenastce dla Orzecha i Oświęcimki były wyraźnym sygnałem, że polityka kadrowa Polaka nie podobała się. Inne ustawienie zespołu (m.in. Cichocki) na niewiele się zdało, bowiem Górnik w spotkaniu ze spadkowiczem z 1.ligi nie miał argumentów, by powalczyć choćby o punkt. Nie pomógł powracający po kontuzji Damian Jaroszewski. Wałbrzyszanie gładko przegrali 0:3 z Energetykiem ROW Rybnik, po raz trzeci z rzędu tracąc trzy bramki! Nie tylko wyniki zatrważają, ale styl, a konkretnie jego brak w grze biało-niebieskich. Kto w obecnej sytuacji zasługuje na brawa? Oprócz wiernych kibiców zarząd klubu! Działacze robią co mogą - udało się w czerwcu wywalczyć drugoligową licencję, zadbano o letnie transfery, a teraz rozsądnie rozegrano delikatną sprawę z trenerami. O Polaku już było. Nowego szkoleniowca nie wrzucono od razu na minę, tylko ogłoszono jego nazwisko po spotkaniu, by mógł w spokoju popracować, przygotować do meczu. A nowym szkoleniowcem jest Jerzy Cyrak. 37-letni szkoleniowiec, który w sercu ma Górnika, wszak jego ojciec, również Jerzy, na przełomie lat 80 i 90-tych ubiegłego stulecia był jednym z głównych działaczy Górnika Wałbrzych. Jerzy jr grał w juniorach, ale nie z gry, lecz ze szkoleniowej pracy stał się znany. Wronki, Poznań, Gdańsk i ponownie Poznań - to przystanki pracy. Asystował on Tomaszowi Kafarskiemu w gdańskiej Lechii, gdzie pracował od czerwca 2010 do listopada 2011. Największe sukcesy świętował z juniorami  - z Amiką Wronki i Lechem Poznań zarówno w roli asystenta jak i pierwszego trenera sięgał po złote i srebrne medale. Od lutego 2012 do sierpnia 2014 pełnił rolę asystenta Mariusza Rumaka, a z Kolejorzem sięgnął dwukrotnie po wicemistrzostwo Polski w 2013 i 2014 roku. Ostatnie niepowodzenia, zwłaszcza w europejskich pucharach spowodowało, że poznański klub pożegnał się z Rumakiem i jego współpracownikami. Rumak właśnie objął bydgoskiego Zawiszę, a Cyrak nie ukrywał, że w końcu chciał zacząć pracować na własny rachunek. Praca w Wałbrzychu będzie pierwszą dla niego w roli I trenera seniorów.
Kto bardziej bardziej ryzykuje: klub czy Cyrak? W tej chwili niewątpliwie młody debiutant. W Górniku gorzej być może, więc może i raczej powinno być lepiej. Jerzy Cyrak przez ponad 3 lata pracował na najwyższym szczeblu, oprócz tego zaliczył kilka zagranicznych stażów, gdzie zbierał znakomite recenzje. Pytanie tylko, czy nowoczesne metody będą przyswajalne dla wałbrzyszan. Już przy Polaku pojawiały się opinie, że po początkowym zachwycie nad nowymi rozwiązaniami taktycznymi piłkarze nie potrafili tego "sprzedać" na boisku. Czy uda się to młodszemu od poprzednika szkoleniowcowi? Biorąc pod uwagę doświadczenie Cyraka w pracy z juniorami może będziemy świadkami większego udziału młodych wałbrzyszan w walce o utrzymanie ligowego bytu. Andrzej Polak nie korzystał z usług juniorów, w przeciwieństwie do choćby Macieja Jaworskiego. Jerzy Cyrak ma półtora do najbliższego meczu w dalekiej Stalowej Woli. Miejmy nadzieję, że nie będzie to debiut taki jak Andrzeja Polaka, czyli przegrany.  Trzymamy kciuki !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz