poniedziałek, 26 września 2022

Smutna porażka, smutne rekordy

Tak koszmarnego weekendu wałbrzyski futbol chyba jeszcze nie miał. 
Górnik Wałbrzych w 4.lidze przegrał u siebie tracąc aż pięć bramek. W klasie okręgowej dotychczasowy lider, Górnik Nowe Miasto Wałbrzych, grając u siebie traci pierwsze punkty w historii swoich występów na tym szczeblu rozgrywek. Podopieczni Wojciecha Błażyńskiego sezon rozpoczęli od 6 wygranych, gdy pod Chełmiec przyjechał Kryształ Stronie Śląskie, to nie był faworytem w starciu z wałbrzyskim beniaminkiem. Mimo prowadzenia 1:0 miejscowi musieli ostatecznie uznać wyższość gości, tym samym tracąc fotel lidera. Być może na wałbrzyszan miała wpływ środowa klęska w Pucharze Polski, gdzie AKS Strzegom zdobył awans do ćwierćfinału po wygranej aż 7:1. 
A co mają myśleć kibice Zagłębia Wałbrzych? Thorez tydzień temu przegrał w derbach z Czarnymi Wałbrzych aż 0:6, by w sobotę uznać wyższość Iskry w Witkowie Śląskim w stosunku 0:8. 
Do kompletu dodać należy domową przegraną Podgórza Wałbrzych ze Szczytem Boguszów 2:7. 
Największe rozczarowanie towarzyszyło niepowodzeniu wałbrzyskiego czwartoligowca. Beniaminek piątego szczebla rozgrywek po zdobyciu w niezwykłych okolicznościach punktu w Sułowie liczył na przełamanie domowej niemocy. Na Ratuszową przyjechał spadkowicz z 3.ligi Foto-Higiena Gać, zespół, który w przeciwieństwie do Piasta Żmigród nie jest wymieniany w gronie faworytów do awansu. Latem zespół Krystiana Pikausa przeszedł prawdziwą rewolucję wymieniając kilkunastu zawodników. Początek sezonu jest zaskoczeniem dla samych gacian. Po nikłej porażce w Dzierżoniowie Foto-Higiena wygrała w Nowej Rudzie, łatwo pokonała Polonię Trzebnica, zremisowała z Polonią-Stalą Świdnica. Zespół skorzystał z obowiązujących poluzowań obostrzeń dotyczących rejestrowania zawodników spoza UE z paszportem ukraińskim i takich zawodników obecnie w Gaci jest 6 plus Białorusin Radkiewicz.
Trener Marcin Domagała znów musiał kleić skład, gdyż nie mógł liczyć na Sobiesierskiego i pauzującego za wykluczenie Rosickiego. Mimo to w pierwszej połowie Górnik toczył wyrównany bój z wyżej notowanym rywalem, a gdyby celniej główkował Chajewski, a Krawczyk nie zapatrzył się w wyczyny Milika w kadrze, mógł prowadzić do przerwy.
To co stało się tuż po przerwie długo zostanie w pamięci wałbrzyszan. Tak naprawdę trudno odnaleźć podobną sytuację w historii futbolu, by w zaledwie 162 sekundy jeden zespół zdobył po wznowieniu gry aż 3 bramki. Takim obrotem sytuacji byli zaskoczeni sami przedstawiciele zespołu przyjezdnego. Wałbrzyszanie rozpoczęli grę po zmianie stron, szybko stracili piłkę, szybki atak skrzydłem dogranie do środka, strzał i gol. Bramka padła po 26 sekundach! Replay Foto-Higiena zaaplikowała gospodarzom dwukrotnie, bezlitośnie wykorzystując niedokładne zagrania rywala, przeprowadzając szybkie ataki i z bliska pakować piłkę do bramki. Co więcej, gol nr 2 to tak naprawdę samobój Szymona Steca. Bujakiewiczowi wyłożył piłkę niczym na tacy ukraiński pomocnik Laptsai, a ten tak nieudolnie próbował umieścić ją w siatce, że zagrał w bok, ale interweniujący w parterze bramkarz Górnika nogami wbił futbolówkę do bramki.
Gdy biało-niebiescy ustawiali piłkę na środku boiska po stracie trzeciej bramki, w drugiej połowie Mazanka, Niedźwiedzki czy Nowak nie dotknęli nawet futbolówki!
Na tym się nie skończyło, bowiem po kolejnych kilkunastu minutach wynik brzmiał 0:5. Najpierw Yegor Tarnov, który już grając w Świdnicy zdobył z Górnikiem bramkę z rzutu wolnego, skopiował ten wyczyn, a następnie precyzyjne prostopadłe podanie z głębi pola do szybkiego Pawła Bujakiewicza skończyło się skompletowaniem przez niego hat-tricka. Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że honorowe trafienie zaliczył Adam Niedźwiedzki z rzutu wolnego. Gol zdobyty, prawie w bliźniaczy sposób co dwa tygodnie wcześniej Chajewski - dośrodkowanie spod bocznej linii, nikt nie przecina lotu piłki i zaskoczony goalkeeper wyciąga ostatecznie piłkę z siatki.
O ile pierwsza część spotkania wyglądała nader obiecująco, to w drugiej żal było patrzeć na poczynania miejscowych. Trudno znaleźć kogokolwiek, który by nie zawiódł. Obrona istniała teoretycznie, katastrofalnie zagrali boczni defensorzy, najgorszy występ po przyjściu z Bystrzycy Górnej zaliczył Maciej Mazanka. Gracze drugiej linii łatwo tracili piłkę, a z przodu wciąż nie ma komu strzelać. Nowak już nie miał takich momentów gry jak w poprzednich meczach, o postawie Brazylijczyka Moreno najlepiej spuścić kurtynę milczenia. W ataku również dramat. Kontuzję leczy Emeka, Smutek zszedł już w I połowie, Chajewski chce być wszędzie, dogrywać i strzelać, ale jego lewa noga nie jest taką jaką mieli lewonożni magicy futbolu, jak choćby Włodzimierz Ciołek, więc nie ma się co dziwić skromnemu dorobkowi bramkowemu.
Wyczyny samego Chajka czy wyniki Górnika z ubiegłych dwóch sezonów niejednokrotnie wpisywały się na karty historii klubu, ale nikt się nie spodziewał, że sobotni rezultat też można będzie tak skategoryzować.
30 lat temu Górnik Wałbrzych rozgrywał ostatnią rundę na zapleczu ekstraklasy. Klub zadłużony, skonfliktowani piłkarze z działaczami, zmiany trenerów, oddanie meczu w Częstochowie walkowerem, a preludium do zimowego wycofania się z rozgrywek był mecz z Szombierkami Bytom. Wówczas strajkowali seniorzy, a działacze próbując ratować twarz desygnowali do gry z faworytem do awansu zespół juniorów. Skończyło się wynikiem 9:1 (5:1) dla bytomian. Wycofanie Górnika Wałbrzych z drugoligowych rozgrywek spowodowało nie tylko anulację wyników meczów z jego udziałem, ale wymazanie tej wstydliwej najwyższej w historii domowej klęski. 
Wielokrotnie wałbrzyszanie przegrywali u siebie trzema bramkami. Ale wciąż najdotkliwszym rozmiarem domowego, ligowego niepowodzenia jest porażka czterema golami. Tak było w 1.lidze, gdy jesienią 1986 przyjechał na Nowe Miasto Śląsk Wrocław (0:4). Wynik ten skopiował Górnik Polkowice w trzecioligowym sezonie 1999/2000 już na murawie Stadionu 1000-lecia. W sezonie 2016/17 wałbrzyszanie, spadający wówczas z trzeciej ligi, przegrali z KS Polkowice i Unią Turza Śląska również po 0:4. Natomiast sobotnie 1:5 jest najwyższą domową ligową porażką Górnika Wałbrzych.
Na bohatera wygranej Foto-Higieny w Wałbrzychu wyrósł Paweł Bujakiewicz, który strzelił trzy bramki dla gacian. W przeszłości grywał głównie w defensywie, w seniorskiej karierze 22-letni obecnie zawodnik zdobył w ciągu 4 sezonów strzelił 8 goli. W tym sezonie dopiero przy Ratuszowej wpisał się na listę strzelców.  Faktem jest, że dzięki trzem golom w sobotę trafił do elitarnego grona zawodników, którzy zdobyli co najmniej 3 bramki w Wałbrzychu przeciwko Górnikowi w meczu ligowym. W ekstraklasie udało się Jerzemu Leszczykowi (Widzew Łódź), Ryszardowi Rybakowi (Lech Poznań) i Krystianowi Szusterowi (Śląsk Wrocław). W anulowanym, wyżej wymienionym meczu z Szombierkami (1:9) 3 gole do swojego konta dopisali Adam Krygier i śp. Bogusław Cygan. A i tak wszystkich przebił Michał Krynicki. Obchodzący w sierpniu dopiero 20.urodziny w A klasowym sezonie 2019/20 czterokrotnie pokonał Kamila Reczulskiego na Nowym Mieście doprowadzając do sensacyjnej wygranej Unii Bogaczowice z Górnikiem 4:3.
Biorąc pod uwagę rywalizację Górnika Wałbrzych w 4.lidze dolnośląskiej przegrana z Foto-Higieną 1:5 jest najwyższą domową w historii występów na tym szczeblu i jedną z najwyższych w ogóle.
Najwyższą jest 2:8 jesienią 2004 w Królewskiej Woli z Gawinem. Wizyty przy Oporowskiej w latach 2006-2007 przyniosły pogromy z rezerwami Śląska - najpierw 1:5, a potem aż 0:5. W sezonie 2007/08 wałbrzyszanom przydarzyły się porażki 0:4 w Oławie z MKS, w Kątach Wrocławskich z Motobi i w Wałbrzychu z Prochowiczanką. 
Piłkarze Foto-Higieny zostali pierwszą drużyną w historii, której udało się strzelić Górnikowi w ligowym meczu aż 5 bramek w Wałbrzychu

wtorek, 20 września 2022

Frycowe i przełamanie?

 Wciąż ciężkie chwile przeżywają kibice wałbrzyskiego Górnika. Nie tak wyobrażano sobie pod Chełmcem początek czwartoligowego sezonu. Beniaminek po pierwszych 5 meczach ma zaledwie punkt.
Przed tygodniem w Wałbrzychu gościł Sokół Marcinkowice z najskuteczniejszym w tym sezonie zawodnikiem Krzysztofem Bialikiem. 22-letni pomocnik trafia do bramki rywali w każdym ligowym spotkaniu bieżącego sezonu. Wałbrzyszanie po „planowych” porażkach w Świdnicy i Żmigrodzie z faworytami, a także bolesnym domowym potknięciu z Piastem Nowa Ruda w spotkaniu z Sokołem mieli w końcu zapunktować. Tylko jak tu liczyć na sukces skoro bardzo wąska kadra coraz bardziej staje się skromna, a na dodatek niedawno wyremontowana murawa Stadionu 1000-lecia po opadach deszczu miejscami nie nadawała się do normalnej gry. Trener Marcin Domagała w meczu z Marcinkowicami nie mógł skorzystać z usług Krawczyka, Smutka czy Niedźwiedzkiego. Przed wałbrzyską publicznością zadebiutował Nigeryjczyk Roland Emeka John, który już w drugiej minucie mógł wpisać się na listę strzelców, gdyby po rzucie rożnym trafił głową w piłkę! Po wyrównanej grze pierwszym wałbrzyszaninem, który zdobył bramkę w sezonie 2022/23 został Mateusz Sobiesierski. Sopel ładnym strzałem z 25 metrów zaskoczył Jakuba Matlaka i wydawało się, że biało-niebiescy wreszcie się przełamią.
Niestety, dalej mecz potoczył się niczym w najgorszym koszmarze. Wspomniany już Bialik znakomicie uruchomił podaniem Roberta Sobieraja. Pozyskany latem ze spadkowicza z 4.ligi MKP Wołów 28-letni napastnik, który zbierał doświadczenie na tym szczeblu w Orli Wąsosz i Piaście Żmigród, pomknął w kierunku pola karnego, w dziecinny sposób minął Rosickiego i Michalaka, a próba wślizgu Orzecha zakończyła co prawda rajd Sobieraja, ale faul oznaczał rzut karny dla gości. Krzysztof Bialik zmylił Szymona Steca i spokojnym uderzeniem wyrównał stan meczu. Utrata bramki nie pobudziła wałbrzyszan, którzy grali bardzo chaotycznie. Podobać mogła się jedynie gra młodego Oskara Nowaka. Blondwłosy pomocnik odważnie próbował mijać rywali, ale często brakowało mu wsparcia partnerów. Goście z Marcinkowic byli bliscy wyjścia na prowadzenie jeszcze przed przerwą. Adrian Pytlik przed polem karnym osaczony przez wałbrzyskich defensorów dojrzał na lewej stronie Roberta Sobieraja, który znalazł się oko w oko z Szymonem Stecem. Wałbrzyski bramkarz brawurowym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo broniąc uderzenie i dobitkę napastnika Sokoła.
 Kibice, a przede wszystkim piłkarze mieli pretensje do arbitra z Legnicy Piotra Zająca, który zwłaszcza w pierwszej połowie z uporem maniaka nie odgwizdywał fauli na Emece.
Druga połowa to, niestety, katastrofalne błędy wałbrzyskich defensorów, które miały tragiczne skutki. Rozpoczął najbardziej doświadczony Dariusz Michalak, który wyraźnie spóźniony faulował rywala na środku boiska, za co jak najbardziej słusznie zobaczył żółtą kartkę. Kilka minut później kontuzji doznaje Sławomir Orzech, którego zastąpić musi Hubert Kak, mający za sobą jedynie niespełna kwadrans gry w Żmigrodzie. Po dwudziestu minutach gry po zmianie stron nastąpiło kilkadziesiąt sekund, który praktycznie zamknęły marzenia o punktowej zdobyczy wałbrzyszan. Najpierw po akcji lewym skrzydłem i dograniu do Sobieraja ten w dość ekwilibrystyczny sposób pokonuje z bliska Steca.
Oskar Nowak (przy piłce), z tyłu Roland Emeka.
[foto: Bartłomiej Nowak]
Po wznowieniu gry od środka w dziecinny sposób traci piłkę Kak, a Kacper Oberc samotnie popędził w kierunku bramki i przerzucając piłkę nad bramkarzem wyprowadził Sokoła na dwubramkowe prowadzenie. Mało nieszczęść? Michalak znów spóźniony, znów faul w środku boiska kwalifikujący się na żółtą kartkę, co oznacza wykluczenie i grę w dziesięciu. Tym samym Górnik został na boisku z jedynym środkowym obrońcą niedoświadczonym Hubertem Kakiem. Z przymusu wspomagał go wprowadzony po przerwie Marcin Kobylański. W 78.minucie zapachniało kolejną kartką dla wałbrzyskiego obrońcy, gdy bezradny Rosicki przez wiele metrów sprawdzał trwałość koszulki Kacpra Oberca, który w końcu urwał się, uderzył na bramkę, ale na szczęście dla Górnika niecelnie. Nadzieja wróciła, gdy po dośrodkowaniu spod bocznej linii z rzutu wolnego Damiana Chajewskiego zaskoczyła bramkarza Sokoła i wałbrzyszanie złapali kontakt. Minutę później podobna sytuacja tylko po przeciwległej stronie boiska, ale dośrodkowanie Chajka nie przynosi efektów, a kończy się dramatycznie dla Kobylańskiego. Po zderzeniu z rywalem długo się nie podnosił, brak na miejscu zabezpieczenia medycznego, przerwa ciągła się prawie w nieskończoność. Sędzia po ponad 15 minutach wznawia grę, a na boisku za Marcina pojawia się … rezerwowy bramkarz Patryk Perlak! Grający w koszulce z nr 40 jest sprawcą pierwszego przypadku w historii, aby występowali w jednym czasie na murawie dwóch bramkarzy Górnika w ligowym spotkaniu. Końcowe minuty były wręcz szalone, bowiem z jednej strony zdesperowany Górnik szukający bramki dającą remis, z drugiej rywale, wykorzystujący szansę na kontry przeciwko osłabionemu rywalowi. Nonszalancja piłkarzy Sokoła oraz spalone utrzymywały przy piłkarskim życiu wałbrzyszan do czasu kiksu Rosickiego. Rosa popełnił techniczny błąd po zagraniu Kaka, że zamiast zagrania do Steca wyszło wystawienie piłki niczym na tacy Obercowi, któremu nie pozostawało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Nie można dziwić się bramkarzowi, któremu puściły nerwy i o mały włos nie doszło do rękoczynów. Mecz kończy się wygraną gości 4:2, a wobec wygranej Bielawianki Bielawa, która do tej pory legitymowała się zerowym dorobkiem, Górnik osiadł na dnie czwartoligowej tabeli.

Wizyta Górnika w Sułowie, zamieszkiwanej przez ponad tysięczną populację wsi, była przed meczem skazana na porażkę. Ludowy Klub Sportowy Barycz 5 lat temu walczył jeszcze na boiskach B klasy, a obecny sezon jest drugim po największym sukcesie w historii klubu, czyli awansie do 4.ligi. Autorem sukcesu był trener Dominik Piotrowski, dla którego była to pierwsza poważna praca z seniorami. Latem, mimo zajęcia solidnego siódmego miejsca, postanowiono zakończyć współpracę i jego miejsce zajął kolejny szkoleniowiec bez seniorskiego doświadczenia, czyli Kacper Walczyk, bodaj najbardziej anonimowe nazwisko wśród szkoleniowców grupy wschodniej 4.ligi. W Sułowie latem dokonało wzmocnień, o których w Wałbrzychu mogą obecnie tylko pomarzyć. Wśród nabytków rzuca się w oczy przyjście doświadczonego Jakuba Smektały. Zawodnik, który zagrał 104 mecze w ekstraklasie w barwach Piasta Gliwice, Ruchu Chorzów i Zawiszy Bydgoszcz. Oprócz niego trafił do Baryczy Jakub Bohdanowicz, który w barwach Ślęzy Wrocław w III lidze rozegrał 230 spotkań, w których strzelił 10 goli. Dodatkowo przyszedł pochodzący z pobliskiego Milicza Kacper Głowieńkowski. Ostatnio 20-letni napastnik grał w III-ligowym Piaście Żmigród, w barwach którego strzelił 8 bramek i zanotował 5 asyst. Wcześniej był zawodnikiem Śląska Wrocław. W drużynach CLJ został królem strzelców, był również wicemistrzem Polski. Z drugoligowych rezerw Śląska trafił Filip Olejniczak, który wcześniej w Ślęzie zaliczył 17 goli w 98 trzecioligowych meczach. Z Sokoła Marcinkowice rywalizację w bramce wzmocnić ma Kacper Kubacki, latem testowany w Górniku Wałbrzych. Warto nadmienić, że w dolnośląskiej kadrze na Regions Cup zagrali Bohdanowicz oraz Adrian Puchała.

A na co mógł liczyć trener Domagała po fatalnych wynikach oraz kłopotach kadrowych? Smoczyka, Kobylańskiego i Orzecha wyeliminowały kontuzje, więc parę stoperów tworzyli Michalak z Rosickim. W środku pola szansę gry dostał Brazylijczyk Moreno Pagan, nieco wyżej zagrał Sobiesierski, wrócił do składu Smutek, a w meczowej kadrze zabrakło w ogóle Emeki.  Bukmacherzy jednoznacznie wskazywali faworyta na gospodarzy (1.30 – remis 4.75 – wygrana wałbrzyszan 5.46).
Pierwsze sytuacje pod bramką rywala stworzyli sułowscy piłkarze, zarówno kapitan zespołu Adrian Puchała, jak i Filip Olejniczak fatalnie spudłowali. Z czasem wałbrzyszanie zaczęli grać odważniej, gra toczyła się w środku pola. Znów dobre zawody rozgrywał Oskar Nowak. Groźnie główkował Smutek, który podobnie jak Chajewski nie może nawiązać do skuteczności z poprzednich sezonów. Do przerwy bezbramkowy remis, a gra nie wyglądała, że gra drużyna nominowana przez wielu do czołowej ósemki mającej zachować ligowy byt z outsiderem.
Po przerwie obraz gry nie zmienił, wciąż wyrównana, ale żywa gra. W 55.minucie aktywny Oskar Nowak znalazł się w polu karnym Baryczy, oddał strzał w bardzo trudnej sytuacji, ale bramkarz był na posterunku. Niestety, kilkadziesiąt sekund później padł gol dla gospodarzy. Szymon Stec źle wprowadził do gry piłkę wykopem trafiając stojącego na 40.metrze Jakuba Bohdanowicza. Uczestnik Regions Cup, który dopiero po przerwie został wprowadzony do gry, ruszył z piłką, łatwo minął Rosickiego i w sytuacji sam na sam pokonuje bramkarza Górnika. Wałbrzyszanie nie załamali, nawet zarysowała się lekka przewaga gości. Kwadrans po stracie bramki nastąpił kolejny cios, gdy za faul taktyczny Rosicki ogląda czerwoną kartkę i Barycz zyskuje przewagę jednego gracza. Reakcja wałbrzyskiej ławki jest natychmiastowa – biało-niebiescy przechodzą na grę trzema obrońcami. Początki są jednak opłakane w skutkach, bowiem proste błędy przy wyprowadzaniu piłki popełniają Sobiesierski z Michalakiem. O ile przy pierwszej sytuacji Stec broni strzał napastnika sułowian, to w drugim raz rozprowadzili atak miejscowi, że Kacprowi Głowieńkowskiemu pozostawało posłać piłkę do pustej bramki. Swoją drogą oba trafienia Baryczy były autorstwa zmienników. Górnik pokazał po raz kolejny charakter, nie poddał się, nie pogodził się z przeciwnościami losu.
Najpierw wziął wzór z … gospodarzy, bowiem kontaktową bramkę wypracowało trio zmienników: Piotr Krawczyk wrzucił piłkę z autu do Tomasza Czechury, który odegrał do Adama Niedźwiedzkiego, a ten strzałem po długim rogu pokonał Filipa Kaczorowskiego. Wreszcie ostatnie chwile spotkania, Górnik przeważa, Barycz mimo gry w przewadze liczebnej się broni, przy każdej okazji opóźniając grę. Nadchodzi druga minuta doliczonego czasu gry, gospodarze przejęli piłkę na własnej połowie i wyprowadzili kontrę, której wałbrzyszanie nie mogli powstrzymać nawet faulem. Piłkę do pustej bramki wpakował Głowieńkowski, stadionowy spiker odpalił muzykę, taniec radości na ławce Baryczy, a tymczasem sędzia Rafał Abramowicz odgwizduje spalonego. Czy słusznie?
Otóż nie. Dzięki zapisowi video można zauważyć, że tym razem sędziowie pomylili się na korzyść Górnika, bowiem ani w momencie zagrania rozpoczynającego kontrę:
Ani ostatnie podanie nie było adresowane do zawodnika będącego na spalonym: 
Goście nie oglądali się na protestujących gospodarzy, Niedźwiedzki zagrał w pole karne, gdzie pogubił się defensor Baryczy zagrywając przypadkowo ręką. Błąd techniczny – jak wykrzykiwali sułowanie zdecydował o przyznaniu jedenastki. Trzeba podkreślić, że jak najbardziej prawidłowo, w myśl obowiązującej obecnie interpretacji. Skończyły się czasy definicji przypadkowych zagrań, piłka zagrana przez wałbrzyszanina nie była z bliska, silnie tak, że obrońca nie mógł uniknąć zagrania ręką. Obrońca nie walczył z przeciwnikiem, nie upadał. W obecnych czasach „błędy techniczne”, kiksy sędziowie traktują bezlitośnie. Rzut karny wykorzystał Damian Chajewski dając tym samym punkt.
Po sobotnim meczu głośno zrobiło się dopiero w poniedziałek, gdzie pretensje o tę sytuację na łamach Słowa Sportowego przedstawił trener Kacper Walczyk, Barycz rozpowszechniła video ze spornymi sytuacjami na profilu facebookowym. Praca sędziego Abramowicza przez prezesa DZPN została również oceniona negatywnie.

Te całe zamieszanie nieco przysłania mały, ale w końcu odniesiony czwartoligowy sukces Górnika. Punkt wywalczony na boisku faworyzowanego zespołu grając w osłabieniu i odrabiając dwubramkową stratę to spore osiągnięcie po 4 kolejnych niepowodzeniach. Oczywiście, gdyby sędziowie uznali bramkę na 3:1 to wałbrzyszanie wyjechaliby bez punktu i byłby spory niedosyt w obozie gości. Podopieczni Marcina Domagały nie byli gorszym zespołem, toczyli równy bój z wyżej sklasyfikowanym zespołem. Stec w bramce kilka razy obronił groźne strzały, choć na sumieniu ma bramkę Bohdanowicza. Obrona grała uważnie, choć indywidualne błędy sporo kosztowały. Po wyrzuceniu z boiska Rosickiego i zejściu Mazanki eksperymentalnie na prawej obronie grał Niedźwiedzki, który po zdobyciu gola ustawiony został wyżej i miał współudział przy rzucie karnym. Kolejne dobre występy wałbrzyskiej młodzieży – Nowaka, Korby i Pawłowskiego. Choć pierwsza dwójka lepiej prezentowała się do przerwy, a Oskar Pawłowski pojawił się dopiero w końcówce meczu. W środku harował Sobiesierski, ale zawalił przy golu na 0:2. Chajewski zdobył niezwykle ważną bramkę, a wcześniej dwoił się i troił, szkoda, że nie miał odpowiedniego wsparcia. Brazylijczycy zagrali bardzo… dyskretnie. Kevin na lewej obronie raczej nie będzie drugim Roberto Carlosem, Moreno Pagan zaprezentował się o wiele korzystniej w środku pola. 

Trener Domagała w pomeczowym komentarzu zwraca uwagę również na organizację meczu w Sułowie. Okazuje się, że nie tylko w Wałbrzychu jest wiele do poprawy pod tym względem.  Ale zapewnienie bezpieczeństwa dla zawodników powinien być priorytetem dla działaczy gospodarzy i nie powinno dojść do sytuacji, gdzie ktokolwiek z ekipy przyjezdnych jest szarpany czy popychany. 
W Baryczy w ogóle nie pograł sobie Jakub Smektała, również Filip Olejniczak czy Adrian Puchała nie zagrali tak, że wałbrzyszanie mogli mieć z nimi spore problemy. Różnicę robił z kolei Jakub Bohdanowicz, który pojawił się dopiero w 50.minucie gry, zdobył bramkę i naprawdę widać było w jego grze sporo jakości jak na tę klasę rozgrywkową.
Co ciekawe Barycz Sułów w poprzednich 4 spotkaniach poprzedzających mecz z Górnikiem zdobywała gole w końcówkach meczów dające im punkty. 1:0 w Bielawie po golu w 90+3', 2:2 u siebie z Orłem po bramce Olejniczaka w 90+3',  1:2 z Piastem Nowa Ruda - gol Puchały w 89', 4:1 z Trzebnicą i ostatni gol w 80'. Tym razem to wałbrzyszanie oba gole zdobyli w końcowych minutach.
W tym sezonie nie ma łatwych meczów dla nikogo. Obecnie w strefie spadkowej znajduje się Polonia-Stal Świdnica, grubo poniżej oczekiwań punktuje Lechia Dzierżoniów. Wałbrzyszanie teraz mają przed sobą mecze z trzema zespołami zajmującymi miejsca tuż za plecami nowego lidera ze Żmigrodu. Najpierw na Ratuszową zawita spadkowicz Foto-Higiena Gać, która latem wymieniła praktycznie całą kadrę i legitymuje się największą liczbą obcokrajowców - 5 zawodników z ukraińskimi paszportami wybiegło ostatnio w wyjściowej jedenastce, dwóch kolejnych siedziało na ławce rezerwowych. Potem czeka wyjazd do Oławy, na który szykują się szalikowcy, a nie wolno zapominać o jakości piłkarskiej prezentowanej przez braci Gancarczyków. Wreszcie w 9.kolejce na Ratuszową zawita Słowianin Wolibórz, jeden z głównych faworytów do pierwszego miejsca.

poniedziałek, 5 września 2022

Podsumowanie wałbrzyskiego letniego okienka transferowego

 Ostatni dzień sierpnia to w większości krajów ostatni dzień okienka transferowego. Górnik Wałbrzych właśnie w ostatnim momencie ogłosił dwa transfery last minute. Zapachniało wielkim futbolem pod Chełmcem J . Do tej pory wałbrzyski zespół mógł pochwalić się zakontraktowaniem Czechury, Brazylijczyka Kevina, Kaka, Perlaka, Wiktora Smoczyka, Smutka, Uszczyka. Teraz dochodzi dwóch kolejnych stranieri. Trener Marcin Domagała będzie mógł liczyć na kolejnego Brazylijczyka Daniela Moreno Pagana oraz Nigeryjczyka Rolanda Emekę Johna. 19-letni Daniel Moreno Pagan jest piątym piłkarzem rodem z Brazylii w historii Górnika. Przed nim biało-niebieską koszulkę zakładali: Filipe Andrade Félix – wychowanek słynnego Club de Regatas Vasco da Gama, po grze w
Daniel Moreno Pagan
[foto: Bartłomiej Nowak/walbrzyszek.com]
ekstraklasie w Zabrzu i Lubinie przy Ratuszowej w 2.lidze jesienią 2014 roku rozegrał 14 meczów, Allan Cristian de Paula grał wiosną 2019 w 4.lidze (14 meczów i 9 goli), Hallyson Gabriel Lira Santos grał jesienią 2020 – w 13 meczach A klasy zdobył 6 bramek, wreszcie Kevin Luis Goncalves zadebiutował niespełna miesiąc temu na czwartoligowych boiskach. 
Z kolei Emeka to już 35-letni napastnik jest pierwszym 
Nigeryjczykiem grającym w wałbrzyskim klubie. Zimą 1998 roku blisko gry w drugoligowym wówczas Górniku był blisko William Bassey, ale ostatecznie nie doszło do wypożyczenia nigeryjskiego napastnika.
Emeka jest najbardziej rozpoznawalnym nigeryjskim zawodnikiem w podokręgu wałbrzyskim. Od 4 lat gra na Dolnym Śląsku, ale nie jest również anonimową postacią w pozostałych regionach kraju. W połowie I dekady XXI wieku nastoletni Roland trafił wraz z grupą młodych piłkarzy do stołecznej Polonii, gdzie wciąż liczono na powtórkę z przeszłości i znalezienia kolejnej nigeryjskiej perełki, kolejnego Olisadebe. Emece udało się zaliczyć epizody w czwartoligowych rezerwach Czarnych Koszul, a następnie spędził półtora roku w pobliskiej Legionovii. Potem był członkiem grupy objazdowej – wciąż menedżerowie czarowali właścicieli klubów o magii afrykańskich futbolistów. Do Mazovii, z którą spadł z 4.ligi trafił z trzema rodakami, ale tylko jemu udało się dotrwać w Mińsku Mazowieckim do końca sezonu. W LZS Piotrówka Ireneusz Strychacz realizował projekt sprowadzania, ogrywania i transferowania zawodników z Afryki. Gdy Emeka trafił na Opolszczyznę latem 2009 roku był jednym 7 Afrykańczyków, a rok później grupa rozrosła się do 11. Z tamtej grupy jedynie Senegalczykowi Cisse udało się dotrzeć do ekstraklasy w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała. Dobra gra w barwach beniaminka 4.ligi jesienią 2009 roku zaowocowała testami w innym beniaminku, tyle, że z 1.ligi. Znany doskonale na Dolnym Śląsku, również w Wałbrzychu, Grzegorz Kowalski zimą sprowadził Rolanda do MKS Kluczbork.
Zanim wystąpił na ligowych boiskach stał się bohaterem wielu artykułów, również ciekawostki w Teleexpressie, gdy podczas zimowych przygotowań w Jagniątkowie… zgubił się w lesie.
8 meczów na zapleczu ekstraklasy, ale zaledwie 128 minut, co daje kwadrans gry na mecz i jedna żółta kartka – to bilans, który nie powalał nikogo na kolana. Kluczborski zespół osiągnął historyczny rezultat, 6.miejsce, a wśród partnerów Roland miał przyszłego kadrowicza Waldemara Sobotę, Patryka Tuszyńskiego, czy obecnego gracza Słowianina Wolibórz Łukasza Szczepaniaka. MKS nie zdecydował się na przedłużenie wypożyczenia i Emeka sezon 2010/11 spędził ponownie z LZS Piotrówka (20 meczów i 3 gole w 3.lidze).  Lata 2011 – 2016 to dość egzotyczny etap gry na Malcie. Tam cierpliwie budował swoją markę dochodząc do najwyższego szczebla rozgrywek. Najpierw był spadek z trzeciej ligi w barwach Senglea AFC mimo, że zdobył dokładnie połowę bramek (17) zdobytych przez cały zespół. W trzecioligowym Pembroke Athleta FC zdobył 15 goli, po czym przeszedł do drugoligowego St.George’s FC. Jesienią 2013 zdobył 3 gole, a mimo to zimą zameldował się we Floriana FC. Gra w klubie grającym na reprezentacyjnym stadionie Malty Ta' Qali , ówczesnym 25-krotnym mistrzu kraju,
Roland Emeka John
[foto:walbrzych24.com]
20-krotnym zdobywcy pucharu, uczestniku europejskich pucharów (grali m.in. z Interem, Ipswich Town, FC Porto czy Borussią Dortmund)  to największy sukces Emeki. Wiosną 2014 w 10 meczach zdobył 3 gole, po czym nie przeszedł testów w Górniku Zabrze. Ostatecznie kolejne 2 sezony spędził na drugoligowych boiskach maltańskich zdobywając 21 bramek w 50 meczach. Kolejne występy zahamowała na długie miesiące kontuzja, aż przyszła zima sezonu 2017/18 i nazwisko Emeka pojawiło się w składzie AKS Strzegom. W zespole Roberta Bubnowicza dobrze się zaaklimatyzował w 15 meczach zdobył 9 goli, a strzegomianie we frajerski sposób stracili 1.miejsce w grupie zachodniej remisując w ostatniej kolejce na boisku zdegradowanego Górnika Boguszów-Gorce. Sezon później (2018/19) Emeka zalicza najlepszy indywidualnie sezon – 22 gole w 28 meczach, skuteczniejszy w lidze był od niego jedynie Baszak (27 goli), AKS zdobywa 1.miejsce, ale przegrywa awans w barażach ze Śląskiem II Wrocław. Latem 2019 trafia na zasadzie transferu definitywnego do Polonii-Stali Świdnica i był to jeden z głośniejszych transferów. W specyficznym, bo skróconym przez pandemię sezonie Emeka wystąpił we wszystkich spotkaniach, ale ani razu nie wpisał się na listę strzelców i bez żalu pożegnano go. Jedynie błyszczał w Pucharze Polski – 12 goli w 5 meczach głównie z rywalami z niższych klas rozgrywkowych. Ostatnie dwa sezony Roland Emeka spędził ponownie w Strzegomiu, gdzie zdobył 17 goli. Czy będzie tak skuteczny w Górniku?
Obecnie trener Marcin Domagała stać będzie przed nie lada wyzwaniem, bowiem w kadrze ma trzech zawodników pochodzących z krajów spoza Unii Europejskiej. Zgodnie z regulaminem rozgrywek na boisku jednocześnie może występować tylko dwóch. Tak więc kibice nie zobaczą jedenastki Górnika, w której w tym samym czasie zagrają Kevin, Moreno Pagan i Emeka. Jeden z nich będzie musiał rozpoczynać mecz na ławce rezerwowych, a na boisku pojawić się zmieniając innego z wymienionej trójki.
A kto ubył z Górnika Wałbrzych w porównaniu z kadrą z sezonu 2021/22?
Wojciech Frączek przeszedł do Iskry Witków Śląski, Michał Bartkowiak wyjechał do polonijnej drużyny w Hannoverze, Mateusz Kopernicki zasilił Zjednoczonych Żarów i już zaliczył premierowe trafienia w nowych barwach legitymując się bilansem 2 mecze - 2 gole. Grzegorza Michalaka wiosną już w meczowej kadrze próżno było szukać, ale latem dołączył do Unii Bogaczowice, z którą nieudanie walczył w barażach o miejsce w A klasie. Jego starszy brat Krzysztof zawiesił buty na kołku i firmuje swoją obecność w Górniku w roli wiceprezesa. Patryka Rzeszotko,  Marcela Grudzińskiego i Meksykanina Edwina Valencię Rodrigueza z dalszej przygody w ekipie Marcina Domagały wykluczyły plany zawodowe przeszkadzające w regularnych treningach
Z kolei byli wałbrzyszanie byli latem bohaterami ciekawym zmian barw klubowych. Do ekstraklasy wrócił Miłosz Trojak, którego do Korony Kielce z Odry Opole wyciągnął trener Leszek Ojrzyński. Miły zbiera pochlebne recenzje, trafił nawet do Jedenastki Kolejki i doskonale odnajduje się w specyficznym systemie gry preferowanym przez Ojrzyńskiego opartym na twardej, bezkompromisowej grze.
Szymon Włodarczyk nie mógł liczyć na regularną grę w Legii Warszawa i po wygaśnięciu umowy przeniósł się do Górnika Zabrze. Już w drugim meczu został bohaterem zespołu dwukrotnie wpisując się na listę strzelców w meczu z Radomiakiem (3:0).
Paweł Żyra nie miał szans na grę w Bruk-Becie Termalice Nieciecza, pożegnał się z małopolskim klubem, ale znalazł zatrudnienie w ekstraklasowej Stali Mielec.
Dominik Więcek (Carina Gubin)
[foto: gazetalubuska.pl]
Igor Łasicki został pożegnany przez szczecińską Pogoń i dość niespodziewanie zdecydował się na grę w 1.lidze. Trafił do prowadzonej przez byłego selekcjonera Jerzego Brzęczka Wisły Kraków, otrzymał opaskę kapitańską. W dotychczasowych spotkaniach zaliczył komplet minut zdobywając jedną bramkę.
Bartoszowi Bielowi nie udało się awansować z 1.ligi w GKS Tychy, być może uda mu się w koszulce ŁKS Łódź. Do Łodzi Biel wraca po 10-letniej przerwie.
W 2.lidze zadebiutowały rezerwy Zagłębia Lubin, gdzie grają wychowankowie Górnika Wałbrzych Szymon Weirauch i Dawid Pakulski. Nie dane było zagrać w miedziowych barwach na tym szczeblu Dominikowi Więckowi, który już grał w 2.lidze w Sokole Ostróda. Więcej został wypożyczony do trzecioligowej Cariny Gubin i w prestiżowych derbach Ziemi Lubuskiej z Wartą Gorzów wpisał się na listę strzelców.
Po spadku z 1.ligi Górnik Polkowice pożegnał kilkunastu zawodników, w tej grupie znalazł się Dominik Radziemski. Wałbrzyszanin zdecydował się na grę w Karkonoszach Jelenia Góra, do których wrócił po 8 latach.
Kamil Popowicz (Polonia Nysa)
[foto: nto.pl]
W 3.lidze kapitalnie odnalazł się Kamil Popowicz. Portal 90minut.pl błędnie przypisuje mu rolę obrońcy, ale wałbrzyszanin od niepamiętnych czasów grywał w formacjach ofensywnych. Na szczeblu 3.ligi grywał w Starcie Warlubie i wiosną’17 w Górniku Wałbrzych (16 meczów bez gola). Ostatnie lata spędził w klubach niemieckich niższych klas rozgrywkowych, a latem dołączył do beniaminka III grupy Polonii Nysa. Debiut przed nyską publicznością to efektowne 4:1 z Cariną Gubin po 3 trafieniach Kamila!
Zmiany barw klubowych na szczeblu 4.ligi również zauważyliśmy wśród byłych wałbrzyszan. Patryk Janiczak Marcinkowice zamienił na Solną zostają klubowym kolegą Wojciecha Ciołka. Damian Bogacz dołączył do byłych kolegów z Górnika i AKS Strzegom (Rytko, Sadowski) do Lechii Dzierżoniów, Robert Bubnowicz, Marcin Morawski i Adrian Zieliński opuścili AKS przechodząc do Victorii Świebodzice grającej w okręgówce. Norbert Pierzga zmienił grupy wschodnią na zachodnią przenosząc się z Nowej Rudy do Roztoki. Bartosz Chabrowski wrócił z Nowej Rudy do Jedliny Zdrój stając się z miejsca jednym z faworytów do korony króla strzelców wałbrzyskiej okręgówki. Kamilowi Młodzińskiego skończyło się wypożyczenie z Karkonoszy do AKS Strzegom, ale nie wrócił do Jeleniej Góry wybierając grę w Piaście Nowa Ruda pod wodzą Jacka Fojny. Wśród kolejnych zakupów potentata finansowego z Woliborza znalazł się świdnicki duet Wojciech Szuba – Szymon Tragarz. Wypożyczony z Woliborza do Strzegomia został bramkarz Bartłomiej Ziobro. Filip Krupa zaliczył grę kilka występów w ub. sezonie w czwartoligowym RKS Radomsko, latem trenował przez pewien czas w Górniku Wałbrzych, a ostatecznie gra i strzela gole dla Iskry Witków Śląski.
W wałbrzyskiej klasie okręgowej zabraknie MKS Szczawno Zdrój. Właśnie krach w klubie z uzdrowiska jest największą sensacją ostatnich miesięcy. 12.miejsce na mecie I zespołu w okręgówce, 10. rezerw w A klasie śmiało można uznać za solidne, zwłaszcza, że obie drużyny występowały w roli beniaminków. Z końcem sezonu pracę w roli szkoleniowca zakończył Rafał Siczek i ten ruch stał się kamyczkiem, który spowodował prawdziwą lawinę doprowadzającą do sportowej katastrofy. Z dnia na dzień Mineralnych zaczęli opuszczać kolejni zawodnicy. Zyskały na tym ekipy Włókniarza Głuszyca (Filip i Maciej Brzezińscy, Wojciech Choiński), KS Walim (Oskar Bilejszys, Patryk Goliński, Kacper Niemczyk, Michał Starczukowski), Czarnych Wałbrzych (Aleksander Jurkowski, Bartłomiej Kulik), Skalnik Czarny Bór (Rafał Grzelak), Zdroju Jedlina Zdrój (Paweł Tobiasz, Arkadiusz Wtulich), Iskra Witków Śląski (Tomasz Rutkowski), Szczyt Boguszów-Gorce (Jarosław Maliszewski), do Hannoveru wyjechał Wojciech Pyda. To daje 16 nazwisk! W klubie zdecydowano się nie przystępować do rozgrywek klasy okręgowej tylko A klasy, a rezerwy miały być delegowane do B klasy. Niestety, już po ogłoszeniu terminarza rezerw w wałbrzyskiej Bundeslidze nie zobaczymy.
W Górniku Nowe Miasto Wałbrzych doszło praktycznie do kosmetycznych zmian i to głównie po stronie ubyć. Nie przeszkadza to podopiecznym Wojciecha Błażyńskiemu wygrywać póki co wszystkie spotkania i przewodzić ligowej stawce.
W A klasie Czarni Wałbrzych głównie poszerzyli swoją kadrę i na papierze wygląda to całkiem nieźle. Bartłomiej Rudnicki zyskał rywala w bramce w osobie Radosława Brzezińskiego. Patryk Marszałek (ostatnio Górnik Nowe Miasto), Aleksander Jurkowski (MKS Szczawno Zdrój), Alan Sowik, kolejny piłkarz zza wschodniej granicy (Giorgi Matchavariani), supersnajper rezerw MKS Szczawno Zdrój Bartłomiej Kulik, kolejny wychowanek Gwarka (Patryk Dajerling) oraz kolejni gracze bez przynależności klubowej dają Leszkowi Dereweckiemu szerokie pole manewru.
W Zagłębiu Wałbrzych po trzech dekadach ponownie gra Robert Rzeczycki, prawdziwa lokalna legenda.  Oprócz niego nowymi Thoreziakami zostali Radosław Mordal (Unia Bogaczowice), i powracający po latach bramkarz Daniel Gałek.  Ale za to zabraknie Piotra Rałka (Zieloni Mokrzeszów), Szymona Pawełka (Włókniarz Głuszyca),  Oliwiera Michalaka (Zdrój Jedlina Zdrój), Wiktora Smoczyka (Górnik Wałbrzych), Michała Brońka (Górnik Boguszów-Gorce). Początek sezonu wskazuje, że ponownie piłkarzy prowadzonych przez Mirosława Furmaniaka czeka walka o utrzymanie w lidze.