poniedziałek, 26 września 2022

Smutna porażka, smutne rekordy

Tak koszmarnego weekendu wałbrzyski futbol chyba jeszcze nie miał. 
Górnik Wałbrzych w 4.lidze przegrał u siebie tracąc aż pięć bramek. W klasie okręgowej dotychczasowy lider, Górnik Nowe Miasto Wałbrzych, grając u siebie traci pierwsze punkty w historii swoich występów na tym szczeblu rozgrywek. Podopieczni Wojciecha Błażyńskiego sezon rozpoczęli od 6 wygranych, gdy pod Chełmiec przyjechał Kryształ Stronie Śląskie, to nie był faworytem w starciu z wałbrzyskim beniaminkiem. Mimo prowadzenia 1:0 miejscowi musieli ostatecznie uznać wyższość gości, tym samym tracąc fotel lidera. Być może na wałbrzyszan miała wpływ środowa klęska w Pucharze Polski, gdzie AKS Strzegom zdobył awans do ćwierćfinału po wygranej aż 7:1. 
A co mają myśleć kibice Zagłębia Wałbrzych? Thorez tydzień temu przegrał w derbach z Czarnymi Wałbrzych aż 0:6, by w sobotę uznać wyższość Iskry w Witkowie Śląskim w stosunku 0:8. 
Do kompletu dodać należy domową przegraną Podgórza Wałbrzych ze Szczytem Boguszów 2:7. 
Największe rozczarowanie towarzyszyło niepowodzeniu wałbrzyskiego czwartoligowca. Beniaminek piątego szczebla rozgrywek po zdobyciu w niezwykłych okolicznościach punktu w Sułowie liczył na przełamanie domowej niemocy. Na Ratuszową przyjechał spadkowicz z 3.ligi Foto-Higiena Gać, zespół, który w przeciwieństwie do Piasta Żmigród nie jest wymieniany w gronie faworytów do awansu. Latem zespół Krystiana Pikausa przeszedł prawdziwą rewolucję wymieniając kilkunastu zawodników. Początek sezonu jest zaskoczeniem dla samych gacian. Po nikłej porażce w Dzierżoniowie Foto-Higiena wygrała w Nowej Rudzie, łatwo pokonała Polonię Trzebnica, zremisowała z Polonią-Stalą Świdnica. Zespół skorzystał z obowiązujących poluzowań obostrzeń dotyczących rejestrowania zawodników spoza UE z paszportem ukraińskim i takich zawodników obecnie w Gaci jest 6 plus Białorusin Radkiewicz.
Trener Marcin Domagała znów musiał kleić skład, gdyż nie mógł liczyć na Sobiesierskiego i pauzującego za wykluczenie Rosickiego. Mimo to w pierwszej połowie Górnik toczył wyrównany bój z wyżej notowanym rywalem, a gdyby celniej główkował Chajewski, a Krawczyk nie zapatrzył się w wyczyny Milika w kadrze, mógł prowadzić do przerwy.
To co stało się tuż po przerwie długo zostanie w pamięci wałbrzyszan. Tak naprawdę trudno odnaleźć podobną sytuację w historii futbolu, by w zaledwie 162 sekundy jeden zespół zdobył po wznowieniu gry aż 3 bramki. Takim obrotem sytuacji byli zaskoczeni sami przedstawiciele zespołu przyjezdnego. Wałbrzyszanie rozpoczęli grę po zmianie stron, szybko stracili piłkę, szybki atak skrzydłem dogranie do środka, strzał i gol. Bramka padła po 26 sekundach! Replay Foto-Higiena zaaplikowała gospodarzom dwukrotnie, bezlitośnie wykorzystując niedokładne zagrania rywala, przeprowadzając szybkie ataki i z bliska pakować piłkę do bramki. Co więcej, gol nr 2 to tak naprawdę samobój Szymona Steca. Bujakiewiczowi wyłożył piłkę niczym na tacy ukraiński pomocnik Laptsai, a ten tak nieudolnie próbował umieścić ją w siatce, że zagrał w bok, ale interweniujący w parterze bramkarz Górnika nogami wbił futbolówkę do bramki.
Gdy biało-niebiescy ustawiali piłkę na środku boiska po stracie trzeciej bramki, w drugiej połowie Mazanka, Niedźwiedzki czy Nowak nie dotknęli nawet futbolówki!
Na tym się nie skończyło, bowiem po kolejnych kilkunastu minutach wynik brzmiał 0:5. Najpierw Yegor Tarnov, który już grając w Świdnicy zdobył z Górnikiem bramkę z rzutu wolnego, skopiował ten wyczyn, a następnie precyzyjne prostopadłe podanie z głębi pola do szybkiego Pawła Bujakiewicza skończyło się skompletowaniem przez niego hat-tricka. Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że honorowe trafienie zaliczył Adam Niedźwiedzki z rzutu wolnego. Gol zdobyty, prawie w bliźniaczy sposób co dwa tygodnie wcześniej Chajewski - dośrodkowanie spod bocznej linii, nikt nie przecina lotu piłki i zaskoczony goalkeeper wyciąga ostatecznie piłkę z siatki.
O ile pierwsza część spotkania wyglądała nader obiecująco, to w drugiej żal było patrzeć na poczynania miejscowych. Trudno znaleźć kogokolwiek, który by nie zawiódł. Obrona istniała teoretycznie, katastrofalnie zagrali boczni defensorzy, najgorszy występ po przyjściu z Bystrzycy Górnej zaliczył Maciej Mazanka. Gracze drugiej linii łatwo tracili piłkę, a z przodu wciąż nie ma komu strzelać. Nowak już nie miał takich momentów gry jak w poprzednich meczach, o postawie Brazylijczyka Moreno najlepiej spuścić kurtynę milczenia. W ataku również dramat. Kontuzję leczy Emeka, Smutek zszedł już w I połowie, Chajewski chce być wszędzie, dogrywać i strzelać, ale jego lewa noga nie jest taką jaką mieli lewonożni magicy futbolu, jak choćby Włodzimierz Ciołek, więc nie ma się co dziwić skromnemu dorobkowi bramkowemu.
Wyczyny samego Chajka czy wyniki Górnika z ubiegłych dwóch sezonów niejednokrotnie wpisywały się na karty historii klubu, ale nikt się nie spodziewał, że sobotni rezultat też można będzie tak skategoryzować.
30 lat temu Górnik Wałbrzych rozgrywał ostatnią rundę na zapleczu ekstraklasy. Klub zadłużony, skonfliktowani piłkarze z działaczami, zmiany trenerów, oddanie meczu w Częstochowie walkowerem, a preludium do zimowego wycofania się z rozgrywek był mecz z Szombierkami Bytom. Wówczas strajkowali seniorzy, a działacze próbując ratować twarz desygnowali do gry z faworytem do awansu zespół juniorów. Skończyło się wynikiem 9:1 (5:1) dla bytomian. Wycofanie Górnika Wałbrzych z drugoligowych rozgrywek spowodowało nie tylko anulację wyników meczów z jego udziałem, ale wymazanie tej wstydliwej najwyższej w historii domowej klęski. 
Wielokrotnie wałbrzyszanie przegrywali u siebie trzema bramkami. Ale wciąż najdotkliwszym rozmiarem domowego, ligowego niepowodzenia jest porażka czterema golami. Tak było w 1.lidze, gdy jesienią 1986 przyjechał na Nowe Miasto Śląsk Wrocław (0:4). Wynik ten skopiował Górnik Polkowice w trzecioligowym sezonie 1999/2000 już na murawie Stadionu 1000-lecia. W sezonie 2016/17 wałbrzyszanie, spadający wówczas z trzeciej ligi, przegrali z KS Polkowice i Unią Turza Śląska również po 0:4. Natomiast sobotnie 1:5 jest najwyższą domową ligową porażką Górnika Wałbrzych.
Na bohatera wygranej Foto-Higieny w Wałbrzychu wyrósł Paweł Bujakiewicz, który strzelił trzy bramki dla gacian. W przeszłości grywał głównie w defensywie, w seniorskiej karierze 22-letni obecnie zawodnik zdobył w ciągu 4 sezonów strzelił 8 goli. W tym sezonie dopiero przy Ratuszowej wpisał się na listę strzelców.  Faktem jest, że dzięki trzem golom w sobotę trafił do elitarnego grona zawodników, którzy zdobyli co najmniej 3 bramki w Wałbrzychu przeciwko Górnikowi w meczu ligowym. W ekstraklasie udało się Jerzemu Leszczykowi (Widzew Łódź), Ryszardowi Rybakowi (Lech Poznań) i Krystianowi Szusterowi (Śląsk Wrocław). W anulowanym, wyżej wymienionym meczu z Szombierkami (1:9) 3 gole do swojego konta dopisali Adam Krygier i śp. Bogusław Cygan. A i tak wszystkich przebił Michał Krynicki. Obchodzący w sierpniu dopiero 20.urodziny w A klasowym sezonie 2019/20 czterokrotnie pokonał Kamila Reczulskiego na Nowym Mieście doprowadzając do sensacyjnej wygranej Unii Bogaczowice z Górnikiem 4:3.
Biorąc pod uwagę rywalizację Górnika Wałbrzych w 4.lidze dolnośląskiej przegrana z Foto-Higieną 1:5 jest najwyższą domową w historii występów na tym szczeblu i jedną z najwyższych w ogóle.
Najwyższą jest 2:8 jesienią 2004 w Królewskiej Woli z Gawinem. Wizyty przy Oporowskiej w latach 2006-2007 przyniosły pogromy z rezerwami Śląska - najpierw 1:5, a potem aż 0:5. W sezonie 2007/08 wałbrzyszanom przydarzyły się porażki 0:4 w Oławie z MKS, w Kątach Wrocławskich z Motobi i w Wałbrzychu z Prochowiczanką. 
Piłkarze Foto-Higieny zostali pierwszą drużyną w historii, której udało się strzelić Górnikowi w ligowym meczu aż 5 bramek w Wałbrzychu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz