sobota, 15 czerwca 2013

Operacja Głogów 2013

PRZED MECZEM
Na papierze, w świetle ostatnich wyników, faworytem byli głogowianie, którzy w Bytowie wybili z głowy awans Bytovii, dzielnie stawiali czoła w Rybniku świeżo upieczonemu pierwszoligowcowi przegrywając 3:4. Wałbrzyszanie w tej rundzie wygrali na boisku tylko JEDEN mecz, z Chojniczanką 2:1, po meczu, który długo będzie wspominany ze względu na jego przebieg. Kibiców, działaczy i samym piłkarzy zmroziła wtorkowa informacja, która krążyła krótko, przez kilka godzin w internecie. Na zasadzie "gdzieś dzwoni, ale nie wiadomo w jakim kościele" sport.pl za nim 90minut.pl, a na końcu media regionalne kolportowały news, że w wyniku likwidacji Młodej Ekstraklasy rezerwy klubów ekstraklasy od nowego sezonu mogą grać w tych klasach, w których występowały przed likwidacją rezerw i powołaniem ME. Tym samym w grupie zachodniej trzeba byłoby zrobić miejsca dla drugich zespołów Zagłębia Lubin i Lecha Poznań, które grały w 3.lidze - odpowiedniku dzisiejszej drugiej. Nowe miejsca oznaczają degradacje więcej niż 4 zespołów, więc Górnika mogłoby zabraknąć w nowym sezonie. Na szczęście PZPN szybko wyjaśnił, że rezerwy co najwyżej mogą zagrać w 2.lidze, ale do niej muszą awansować z 3.ligi. Tutaj problem mają trzecioligowcy. Cóż, kolejny faul ze strony związku, gdy zmieniane są zasady spadku i awansu na tydzień przed końcem rozgrywek...
Poza tym oba zespoły poznały swoich pierwszych rywali w rozgrywkach Pucharu Polski. Wałbrzyszanie już 13 lipca zagrają albo w Bielsku-Białej z Rekordem albo w Częstochowie z rezerwami Skry. Gdy wygrają tę rywalizację 4 dni później podejmą zwycięzcę meczu Elana Toruń-Motor Lublin. W przypadku zwycięstwa w I rundzie, 24.07. dojdzie do rewanżu za przegrany mecz w minionej edycji z Olimpią Grudziądz.
Wracając do meczu Chrobrego z Górnikiem, to mobilizacja w Głogowie odbyła się na taką skalę, jakby mecz decydował co najmniej o awansie. Do pompowania balonika w regionalnych mediach (sieć, radio, tv, prasa) dochodziła działalność stowarzyszenia kibiców pomarańczowo-czarnych, derby ogłaszane były na transparentach wiszących nawet na żywopłotach. Normalnie kosztujące bilety po 15 złotych można do dnia poprzedzającego mecz zakupić po 5. Cel był jeden - rekord frekwencji. Wielu do dziś wspomina atmosferę i wynik z trzecioligowej victorii Chrobrego nad Górnikiem w 2010 (4:1 i 3500 widzów). Jeśli chodzi o drugą ligę to najwięcej widzów w Głogowie zgromadził inauguracyjny mecz sezonu 2011/12- z Miedzią (2700, w tamtym sezonie mecz z Górnikiem zgromadził 2200 widzów), w tym sezonie przyjazd Zagłębia Sosnowiec przyciągnął 2600 kibiców. Nie trudno się zorientować, że magnesem był nie tylko przeciwnik, ale i jeżdżący za drużyną kibice. I było również tym razem.
OBIEKT
Cytując klasyka, czyli red.Skibę po meczu w Polkowicach, "byłem, widziałem". Głogowski Ośrodek Sportu to kompleks, którego wielu może zazdrościć, w tym wałbrzyszanie. Nawet po oddaniu do użytku Aqua Zdroju nie będzie to obiekt taki jak w Głogowie. Basen kryty, korty tenisowe, hala sportowa, pełnowymiarowe boiska ze sztuczną i naturalną nawierzchnią, wreszcie arena zmagań piłkarzy - czyste krzesełka, kryta trybuna, oświetlenie, piękna murawa, a wokół niej tartan do zawodów lekkoatletycznych. Kasy umieszczone z jednej strony, ale przynajmniej nie trzeba samemu wypisywać PESEL-u, jest to wszystko robione w kasie, z głową - numer i nazwisko na bilecie (można zidentyfikować kibica, a nie jak w Wałbrzychu, gdzie numer wyrzucany jest po kontroli...), bilet sprawdzany z dowodem przez bramkę z kołowrotkami, których również brakuje przy Ratuszowej. To już standard i nam wałbrzyszanom po prostu wstyd, gdy się wspomni wejście na trybuny Stadionu 1000-lecia. Działacze Górnika powinni pofatygować się na kilka wyjazdowych meczów i wejść jak normalny kibic, a nie korzystać z wejścia dla vip-ów.
Derby w Głogowie- tym razem bez kompletu widzów.
Jeśli chodzi o widownię, to trzeba przyznać, że większość ubrana w barwy klubowe. Miasto żyło tym meczem, ale i tak nie udało się pobić rekordów frekwencji, jak ogłosił na początku II połowy spiker, na trybunach zasiadło 2100 widzów. Wielu z nich pofatygowało się ze względu na kibiców Górnika. Wielu z nich po prostu było pierwszy raz w tej rundzie, w tym sezonie, a może i byli tacy co po raz pierwszy w ogóle. Co mnie osobiście zdziwiło - ludzie mocno identyfikowali się z miejscem, które znajdowało się na ich biletach, przez co widziałem z 4-5 przykładów, że niektórzy musieli się przesiadać!
MECZ
Z różnych względów oba zespoły nie mogły wystąpić w najsilniejszych składach. W Chrobrym zabrakło m.in. najskuteczniejszego Kaliciaka, który zimą blisko był Górnika Zabrze, czy były gracz Śląska Wrocław czy MKS Kluczbork Krzysztof Ulatowski, w zespole Macieja Jaworskiego zabrakło pauzującego za kartki Tomasza Wepy. Skład gości był jak za kadencji Roberta Bubnowicza - do łask wrócili Morawski i Wojtarowicz. Czy to miało być "łabędzi śpiew" koncepcji poprzednika? A może po prostu są najlepsi na swoich pozycjach?
Mocne otwarcie Chrobrego - strzał Kaczmarka.
Mecz rozpoczął się od przewagi optycznej Górnika, ale to miejscowi stworzyli pierwszą groźną sytuację. Po lewej stronie w 3 min. szarżował Konrad Kaczmarek, którego strzał wylądował na bocznej siatce. Zapowiadało to emocje, zwłaszcza, że podczas dwóch ostatnich wizyt w Głogowie goście nie wywieźli nawet punktu przegrywając 1:4 i 1:2. Potem okazało się, że wałbrzyszanie umiejętnie blokowali poczynania Chrobrego, ale z tego klepania nie wychodziło nic konstruktywnego. Mecz był przeciętny i nic nie było z atmosfery piłkarskiego święta.
Dramat Dariusza Michalaka.
Przerywnikiem, niestety dość dramatycznym, była kontuzja Dariusza Michalaka, który po starciu (na zdjęciu - źródło zdjęć: glogowmix.pl) najpierw musiał skorzystać z pomocy lekarskiej, a jej werdyktem była przymusowa zmiana. Za niego wszedł Dominik Radziemski, chwilę wcześniej żółte kartki zobaczyli Mateusz Sawicki i Sławomir Orzech. Można było wyrokować kłopoty w defensywie wałbrzyszan. Na szczęście do nich nie doszło. Trybuny nudzące się poczynaniami na boisku żyły nieobecnością na trybunach fanów Górnika. Dla głogowian widać panowie w biało-niebieskich szalikach byli największym magnesem w piątkowy wieczór. Co chwilę plotki typu" już są, tylko policja ich trzyma", "przyjadą z lewej strony, przyjadą z prawej" krążyły z sektora na sektor. Wałbrzyskie autokary podjechały pod stadion w okolicach 30 minuty i paradoksalnie wówczas w największych opałach znalazł się Damian Jaroszewski. Najpierw instynktownie wybił piłkę na rzut rożny, a po nich z pustej bramki wybił asekurujący słupek Damian Chajewski.
Jedyny celny strzał Górnika w I połowie...
Wałbrzyszanie z kolei w I połowie oddali JEDEN celny strzał w światło bramki. Były próby z dystansu w wykonaniu Zinke, Morawskiego czy Chajewskiego, ale dopiero w doliczonym czasie gry Grzegorz Michalak podprowadził piłkę i z blisko 30 metrów oddał kąśliwy strzał (patrz zdjęcie), po którym Sławomir Janicki wybił piłkę na rzut rożny. Po nim głogowscy defensorzy wybili piłkę, a sędzia odgwizdał przerwę podczas której zakończyli wchodzenie na sektor gości przybyli fani Górnika.
Druga połowa toczona była już w całkiem innej atmosferze, przy dopingu kibiców obu zespołów. Nie mnie oceniać jakości dopingu, opraw etc, ale ciśnienia pierwsi nie wytrzymali miejscowi, którzy zaczęli bluzgać na przyjezdnych. Na boisku z kolei wciąż Chrobry nie miał pomysłu na stworzenie okazji podbramkowej, wałbrzyszanie z kolei grali uważnie i chyba byli trochę zdziwieni, że tak łatwo przejmują piłkę i nie mają większych problemów w destrukcji. Momentem przełomowym była 63 minuta, kiedy Maciej Jaworski zdecydował się na zmianę: za Damiana Chajewskiego wszedł Michał Bartkowiak.
One man show - Michał Bartkowiak
16-latek zajął miejsce na lewej stronie i chyba nikt nie spodziewał się, że za chwilę uciszy pomarańczowo-czarną część stadionu. Podanie na lewą stronę do Michała a ten wspaniałym strzałem w długi róg pokonuje Janickiego. 0:1. Szok dla co niektórych i radość w obozie gości. Chrobry stanął pod ścianą - duże oczekiwania, rywal z dołu tabeli, rachunki z jesieni do wyrównania, a tu nie dość, że nie ma sytuacji do strzelenia bramki to jeszcze rywal wychodzi na prowadzenie. Po golu nie było widać szczególnej determinacji, może zwiększyła się ilość fauli na wałbrzyszanach, ale ci nie dali się sprowokować, choć Sawicki nie raz otrzymał szturchańca w twarz od rywala z Głogowa. Tymczasem Górnicy złapali luz, coraz częściej zaczęli atakować. Nie udawało się przedrzeć przez defensywę Danielowi Zinke, w środku przegrywał często walkę Adrian Moszyk, więc piłki rozprowadzali skrzydłowi. I to oni, notabene, dwa Michały, byli bohaterami akcji w 74 minucie: Bartkowiak zagrał piłkę tak, że Oświęcimka strzelił pierwszą swoją bramkę w seniroach Górnika.
Po tej bramce kryte trybuny głogowskiego stadionu zaczęły się przerzedzać, bo "kibice" zaczęli powoli opuszczać obiekt. Górnik kontrolował przebieg wydarzeń, coraz bardziej zdenerwowani gospodarze zaczęli coraz częściej faulować z bezradności i posypały się kartki. Nerwowo zrobiło się również w okolicach ławek rezerwowych i Piotr Przerywacz musiał uspokajać Czesława Zaparta. Gdy sędzia ogłosił przedłużenie gry szczęśliwy Maciej Jaworski zaczął świętować swój PREMIEROWY TRIUMF w charakterze trenera Górnika - przybijając piątki z ławką rezerwowych. Musi jednak zastanawiać, że w oficjalnym protokole meczowym w rubryce I trener wciąż tkwi Marian Bach, natomiast jako II trener są wpisani Maciej Jaworski i Piotr Przerywacz. Czy zarząd klubu ma zamiar zrobić coś z wykształceniem/licencją trenera? Właśnie kończy się trzeci sezon w drugiej lidze, a Górnik w kwestii licencji pierwszego trenera wciąż wysługuje się "trenerem-słupem".
Grzegorz Michalak - bodaj najlepszy wśród wałbrzyszan
Końcowy gwizdek sędziego to uzasadniona radość wałbrzyszan. To nie tylko derby, ale przełamanie bessy, bowiem po zwycięstwie nad Chojniczanką przez 13 meczów Górnik nie potrafił wygrać meczu na boisku! Jak się okazało lekiem na całe zło okazał się Bartkowiak, który, podobnie jak z Chojnicami, zaliczył bramkę i asystę. W międzyczasie wałbrzyszanie nie potrafili zdobyć więcej niż jedną bramkę w meczu. Aż strach pomyśleć co będzie gdy go zabraknie, a ptaki ćwierkają, że długo pod Chełmcem Bartkowiak nie zabawi...
Dla mnie, oprócz oczywiście Michała Bartkowiaka, głównym aktorem w Górniku Wałbrzych był Grzegorz Michalak. Jego uniwersalność sprawiała, że w tym sezonie grał na lewej i prawej obronie czy pomocy, z potrzeby chwili grał na środku pomocy jak i w ataku, ale po raz kolejny trener Jaworski ustawił go jako defensywnego pomocnika. Jak się okazuje na niej "Dziki" spisuje się znakomicie - jest odbiór, rozegranie i w razie potrzeby podciągnięcie pod bramkę rywala i strzał z dystansu. Nie ma już głupich fauli, kartek, których nazbierał w tym sezonie aż nadto. Kto wie czy nie jest to pierwszy personalny sukces Macieja Jaworskiego.
CO DALEJ
Zwycięstwa w Głogowie się nie spodziewałem, ale okazało się, że Górnik może powalczyć z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a wałbrzyszanie nie pozwolili Chrobremu na wiele. Bolączką jest wciąż atak - krytykowany wiosną Zinke był osamotniony, nie dostawał prostopadłych piłek, a te górne to nie na jego wzrost. W ogóle przydałby się typowy środkowy napastnik, taki jakim był choćby Marcin Orłowski. Nie wiem czego spodziewać się po campie dla piłkarzy z roczników 1995-2000. Już w przeszłości był przegląd młodych graczy, ale i tak doszło do tego, że nie sięgnięto po Łukasza Staronia, pochodzącego z Dolnego Śląska, który w tym sezonie w Turze Turek strzelił 11 goli...
Wciąż trudno ocenić pracę Macieja Jaworskiego, bowiem na jego dorobek cieniem rzucają wyniki z Ratuszowej, natomiast na wyjeździe za jego kadencji Górnik nie przegrał ! Coś więcej będzie można powiedzieć po przepracowaniu krótkiej przerwy letniej, gdy dojdzie do meczów pucharowych i ligowych. 20 czerwca poznamy przyszłość drugiej ligi, czyli zasady spadków i awansów, po rozstrzygnięciu procesu licencyjnego poznamy również ostatecznie przeciwników w nowym sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz