wtorek, 11 sierpnia 2020

Koniec najdłuższej przerwy!

Gdy w niedzielę, 17 listopada 2019, na stadionie przy ul. Dąbrowskiego, kilkanaście minut po godz. 15 sędzia Jarosław Krażewski zagwizdał po raz ostatni w meczu Czarnych Wałbrzych z MKS Szczawno Zdrój, nikt nie spodziewał się, że na kolejny mecz w Wałbrzychu o stawkę przyjdzie czekać blisko 9 miesięcy. Po zakończeniu rundy jesiennej rozgrywek A klasy sezonu 2019/20 nie dane było już wałbrzyskim drużynom zagrać ani o ligowe punkty, ani o awans w Pucharze Polski. Po długich 266 dniach, mimo rozegrania kilkunastu towarzyskich meczów, dopiero w sierpniowe niedzielne popołudnie doczekaliśmy się w Wałbrzychu pierwszego meczu o stawkę w 2020 roku. 
 Na stadionie Klubu Piłkarskiego Podgórze przy ul. Nowy Dom w I rundzie Pucharu Polski podokręgu Wałbrzych gospodarze podejmowali Darbor Bolesławice. Miejscowi po roku nieobecności, znów będą występować w A klasie, natomiast rywale spod Żarowa to wicemistrz minionego, przedwcześnie zakończonego sezonu. Obie drużyny ostatni raz rywalizowały ze sobą w sezonie 2018/19,kiedy to Darbor po jesiennej wygranej 7:0, w rewanżu ograł Podgórze 2:1, a bohaterem meczu był Brazylijczyk Antonio Gomes Camacho junior, który potem trafił do czwartoligowego AKS Strzegom. Po 14 miesiącach oba zespoły zmieniły się personalnie, ale głównie wałbrzyszanie mogą z czystym sumieniem stwierdzić, że są o wiele słabsi. Ostatnimi ubytkami są bramkarz Sebastian Kubiak i pomocnik Marcin Kobylański, którzy reprezentować będą Górnika Wałbrzych, ale w drugą stronę z kolei powędrowali 17-letni Damian Moczydłowski i Marcin Hertmanowicz. Goście to przede wszystkim supersnajper Paweł Chrzan, którego mile zaskoczyli przedstawiciele ... Czarnych Wałbrzych. Po każdym meczu z udziałem swojej drużyny działacze nagradzają gustowną statuetką Piłkarza Meczu, którym niekoniecznie jest zawodnik Czarnych. W niedzielę z kolei nagrodzili najlepszego strzelca wałbrzyskiej grupy A klasy w minionym sezonie. Idea godna naśladowania, zwłaszcza przez działaczy związkowych.
Premierowy w tym roku mecz, niejako historyczny, nie zgromadził wielu widzów. Powodów jest kilka: KP Podgórze nie jest tak medialnie aktywne, jak inne zespoły wałbrzyskie czy pucharowy rywal, więc wielu wałbrzyszan nie wiedziało o meczu, poza tym pora meczu nie sprzyjała wizycie na pięknie położonym stadionie dawnego Semafora - upał 30 stopni nie sprzyjał do spacerów. Poza tym dla wielu wciąż niewiadomą są warunki bezpieczeństwa ze względu na koronawirus - na obiekcie gospodarzy nie było większych zgromadzeń, około 40-50 widzów było rozproszonych, piłki do gry zostały odkażone przed zawodami.
Samo spotkanie zakończyło się identycznym wynikiem jak w czerwcu'19, czyli wygraną gości 2:1. Oba trafienia zaliczył niezawodny Chrzan, który już do przerwy powinien skompletować hat-trick. Popularny Chrzanik nie czuł się dobrze na nierównej murawie, a poza tym bardzo szczęśliwie bronił Rafał Koszyka. Supersnajper Darboru grał bardzo ekonomicznie głównie spacerując po płycie, uaktywniając się jedynie, gdy otrzymał piłkę w okolicach pola karnego. Wynik nie odzwierciedla różnicy klas i jest sporo mylący. Darbor imponował oskrzydlającymi akcjami, konsekwencją w defensywie, której filarem jest doświadczony Marcin Gawryszewski. Podobał się miejscowym kibicom szarżujący po skrzydle Marcin Rogowski. Po przerwie na boisku pojawił się Fabian Jaworski, który jest wychowankiem Górnika/Zagłębia Wałbrzych. Od kilkunastu lat gra w niższych ligach podokręgu wrocławskiego i wałbrzyskiego, gdyby nie zaokrąglona sylwetka zapewne więcej minut zaliczałby w zespole Darboru.
Ale wyszkolenie techniczne i doświadczenie Fabiana na tle przeciętnie grającego Podgórze było aż nadto widoczne. Jego partnerem przy Ratuszowej był Łukasz Jaśkiewicz, wówczas bramkarz, a dziś podpora defensywy Podgórza, ale nie w bramce, tylko na pozycji środkowego obrońcy! W niedzielnym pucharowym meczu toczył twarde boje (na zdjęciu z prawej, po lewej Paweł Chrzan) z napastnikami gości,często wygrywając pojedynki główkowe. Przy szybkich kontrach przeciwnika, zagrywanych prostopadłych piłkach, podobnie jak jego koledzy, był po prostu bezradny. 
Ciekawostką meczu był występ ... prezesa klubu. Dariusz Borodziuk,właściciel firmy Darbor to kilkanaście lat wstecz jeden z najlepszych sędziów ówczesnego okręgu Wałbrzych (podokręg Świdnica), który rozstrzygał mecze na szczeblu 3.ligi. Od 2012 zaangażował się w futbol w Bolesławicach, gdzie najpierw kobiety (grające do 2017 roku w 2.lidze), a od 2014 mężczyźni rywalizują o ligowe punkty.  Obecnie sporadycznie pojawia się na boisku, a przeciwko Podgórzu trener Marcin Miśkiewicz desygnował go do gry za bramkarza Dawida Romaniuka. Niezbyt pewna dyspozycja prezesa Borodziuka w bramce sprawiła, że za sprawą Kamila Mocydlarza miejscowi zdobyli kontaktową bramkę i do końca kibice łudzili się o sprawieniu niespodzianki w postaci wyrównania i doprowadzenia do dogrywki.
Mecz zakończył bez niespodzianki, Darbor wygrał, uniknął kontuzji, a kolejny mecz o stawkę w Wałbrzychu już w środę 12 sierpnia - Górnik przy Ratuszowej podejmować będzie Granit Roztoka, grający w klasie okręgowej, a w 1.kolejce ograł 2:0 Skałki Stolec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz