wtorek, 14 listopada 2017

Ciołek, Dolny, Jarecki

W lipcu minęło 35 lat kiedy polscy piłkarze zdobyli medal mistrzostw świata. W 1982 roku w upalnej Hiszpanii podopieczni Antoniego Piechniczka zdobyli trzecie miejsce, dzięki czemu kapitan zespołu Władysław Żmuda mógł przespacerować się z tacą z medalami i koledzy mogli sobie je samemu zawiesić na szyi. Od tamtego czasu ani razu Polacy nie byli tak wysoko w hierarchii światowego futbolu. Były nieudane mundiale, klątwa Bońka, czyli 16 letnia absencja na turniejach, były momenty krótkiej chwały za kadencji Engela, Janasa, Beenhakkera czy Nawałki, ale żadnemu z nich nie udało się zbliżyć do osiągnięć Piechniczka. Przy okazji poniedziałkowego towarzyskiego spotkania z Meksykiem, dzięki inicjatywie PZPN doszło do spotkania koleżeńskiego kadry szkoleniowej pod kierownictwem Antoniego Piechniczka i jego podopiecznych. W przeddzień meczu uroczysta kolacja w Sopocie, wręczenie okolicznościowych koszulek, a przed meczem w Gdańsku chwila chwały przed publicznością.
Antoni Piechniczek, a poniżej
Włodzimierz Ciołek
W grupie uhonorowanych medalistów znalazł się wychowanek wałbrzyskiego Górnika Włodzimierz Ciołek. Filigranowy rozgrywający pod Chełmcem zdobył tytuł mistrza Polski juniorów, po udanym sezonie w drugiej lidze w 1978 trafia do ówczesnego potentata Stali Mielec, gdzie gra przez 6 lat. W Mielcu, u boku m.in. Grzegorza Lato debiutuje w reprezentacji już w październiku 1978, następnie w europejskich pucharach. Do momentu rozpoczęcia pracy Antoniego Piechniczka z I reprezentacją Ciołek ma na swoim koncie 11 spotkań i dwa gole. W debiucie w Bukareszcie również wystąpił rudowłosy pomocnik, ale na następny występ musiał czekać ponad rok. Polska będąca w stanie wojennym nie rozgrywała meczów z reprezentacjami innych krajów, sparując z drużynami klubowymi. Drugi mecz za kadencji Piechniczka stał się spotkaniem, po którym Włodzimierza kojarzyć zaczęła cała piłkarska Polska. Trzeci mecz mundialu, Polska po dwóch bezbramkowych remisach bliska odpadnięcia z turnieju, a w dodatku bez bramek po I połowie meczu z Peru. Druga odsłona to koncert gry biało-czerwonych, pięć zdobytych bramek, a ostatnia właśnie autorstwa Ciołka! Na mistrzostwach w roli zmiennika pokaże się w obu meczach II rundy - z Belgią (3:0) i ZSRR (0:0), by w półfinale wybiec niespodziewanie przeciwko Włochom od pierwszego gwizdka sędziego. Niestety, Italia szybko pozbawiła nas marzeń o finale, a Ciołek został zmieniony w przerwie meczu.
Włodzimierz Ciołek grywał jeszcze dwa lata w kadrze Piechniczka kompletując ogólnie 29 występów i strzelając 4 gole. 9 meczów i 2 gole to bilans jako piłkarza Górnika Wałbrzych, do którego powrócił latem 1983 roku po spadku Stali Mielec i równoczesnym awansie do 1.ligi macierzystego klubu. 4 września w Brnie przeciwko Czechosłowacji wyprowadził biało-czerwonych z opaską kapitana, a paradoksalnie był to jego ostatni mecz w kadrze.
Dodaj napis
Drugim uczestnikiem hiszpańskich mistrzostw związanym w swojej piłkarskiej karierze był Tadeusz Dolny. Potężnie zbudowany, mierzący 188 cm stoper pochodzi z podwrocławskiej Sobótki. Gdy wydawało się, że zwiąże się z kolarstwem wybrał futbol, dzięki któremu stał się legendą nie tylko miejscowej Ślęży. W wieku 15 lat opuszcza Sobótkę i po krótkim epizodzie w Walce Makoszowy (1974-76) przechodzi do słynnego Górnika Zabrze, z którym zwiąże się na długie 9 lat. Debiutował w ekstraklasie w wieku 18 lat, spadł z Górnikiem do 2.ligi, by po roku awansować. Do 1984 roku rozegrał w barwach zabrskiego klubu 176 meczów, w tym 148/15 goli w 1.lidze. Solidna postawa bezkompromisowego obrońcy nie uszła uwadze Piechniczkowi, który pochodzi z Górnego Śląska i często obserwował lokalne drużyny. W 1981 po porażce w debiucie w Bukareszcie Polska w Chorzowie wygrywa 1:0 po główce malutkiego Andrzeja Buncola dostrzeżonego w Ruchu Chorzów. Do kluczowego meczu dla układu w grupie z NRD w Lipsku Polacy przygotowywali się poprzez towarzyskie mecze z Irlandią, RFN i Portugalią. Najbardziej prestiżowy był oczywiście pojedynek z ówczesnym mistrzem Europy RFN, który goście na Stadionie Śląskim wygrali 2:0.Dla Tadeusza Dolnego był to pamiętny występ z racji debiutu w kadrze, gdy w przerwie zmienił Pawła Janasa. W kolejnym, w Lizbonie zaliczył swój pierwszy pełny występ, ale również zakończony porażką 0:2.
Tadeusz Dolny (w środku, obok Majewski i Okoński)
W 1981 Dolny zagrał jeszcze w dwóch spotkaniach - kończącym eliminacje 6:0 z Maltą na wrocławskim Stadionie Olimpijskim i trzy dni później w Łodzi z Hiszpanią (2:3). Na mundialu nie dane mu było wystąpić ani razu. Trudno oczekiwać, że trener Piechniczek zrezygnuje z doskonale spisującego się duetu Żmuda - Janas, choć przez kontuzję Piotra Skrobowskiego był naturalnym pierwszym zmiennikiem któregoś z wymienionych środkowych obrońców.
Po mundialu Tadeusz zagrał w dwóch pierwszych spotkaniach - niezwykle efektownej victorii w Paryżu nad Francją 4:0 i wymęczonym w Kuopio z Finami 3:2, w ramach eliminacji do francuskiego EURO'84. Nikt się nie spodziewał, że ten ostatni mecz będący jednocześnie pierwszym w nowych eliminacjach będzie jedynym wygranym w tamtej edycji. Dolny co prawda znajdował się w meczowych kadrach, ale swój występ nr 7 zaliczy dopiero w 1985 roku i to już jako zawodnik Górnika Wałbrzych. Brno, porażka z Czechosłowacją 1:3 - był ostatnim w koszulce z orłem na piersi zarówno dla Dolnego, jak i wcześniej wspomnianego Ciołka.
Co ciekaw Tadeusz Dolny, jako jedyny piłkarz wałbrzyskiego Górnika, świętował awans do mistrzostw świata, bowiem w decydującym o awansie meczu z Belgią w Chorzowie (1985 - 0:0) był rezerwowym.
Niestety, w przeciwieństwie do Ciołka, Tadeusz Dolny znalazł się w skromnym gronie nieobecnych na 35.rocznicy zdobycia medalu w Hiszpanii.
Jacek Jarecki
Ciekawostką jest, że o mały włos na hiszpańskich mistrzostwach nie byłoby trzech zawodników związanych z Wałbrzychem. Na ostatnim zgrupowaniu przed mundialem do RFN uciekł bramkarz wrocławskiego Śląska, do którego trafił z Górnika Jacek Jarecki. Wychowanek Bielawianki trafił do Górnika, gdzie rywalizował z Ryszardem Walusiakiem. Między bramkarzami był swego czasu konflikt, który opisywali dziennikarze. Gdy trafił do Śląska musiał rywalizować z bardziej renomowanymi bramkarzami, którzy zasmakowali gry w reprezentacji - Zygmuntem Kalinowskim, a potem Zdzisławem Kostrzewą. Z czasem Jarecki został numerem 1 i nikogo nie zdziwiło, że znalazł się w kręgu zainteresowań selekcjonera Piechniczka. Na zgrupowaniu w niemieckim Murrhardt, ponoć za ukochaną kobietą ulotnił się z hotelu tym samym przekreślając swoją szansę na debiut w kadrze. Antoni Piechniczek nie ukrywał, że w nim widział następcę Józefa Młynarczyka. Jarecki w Niemczech grał w rezerwach Fortuny Duesseldorf, a później Fortunie Koeln, w międzyczasie zaliczył grę w austriackim Wiener SC. W 2002 roku z powodu nowotworu popularny Jaszi zmarł w wieku 44 lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz