Jest na pewno jedną z legend świdnickiej drużyny, jako młody obiecujący napastnik bliski był wywalczenia awansu do 2.ligi w sezonie 1992/93 sięgając po koronę króla strzelców III ligi. W Wałbrzychu grał krótko - raptem 10 meczów, podczas których strzelił jedną bramkę i zobaczył 1 żółtą kartkę. Jesień 1997 roku była burzliwa przy Ratuszowej, KP zaczął bardzo słabo sezon drugoligowy, ale zarząd oprócz wyników sportowych miał na głowie transformacje organizacyjne. We wrześniu powołana została Sportowa Spółka Akcyjna Górnik. Nieco wcześniej drużynę prowadzoną przez Grzegorza Kowalskiego wzmocnił na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu wspomniany Dariusz Filipczak. Debiutował on 13.09.1997 w Koninie, w przegranym 0:1 meczu z Aluminium. Jego debiut oceniony został przez Tempo na 5 (w skali 1-10), lepszymi byli Falkenberg i Sorbian (6). Tydzień później przy Ratuszowej gościł Naprzód Rydułtowy, który wyjechał z bagażem 5 goli! Festiwal bramkowy rozpoczął Filipczak już w 2.minucie, który w zamieszaniu podbramkowym pokonał Lubiatowskiego. Jego gra oceniona została na 8 w Tempie, a katowicki Sport wybrał go do Jedenastki Kolejki. Gdy w październiku przyjechał z Górnikiem na Oporowską pewnie nie spodziewał się, że niebawem będzie tam grywał regularnie. W przegranym meczu ze Śląskiem (0:2) zebrał najlepsze wśród wałbrzyszan noty. Zimą niespodziewanie wyjechał do Zieleńca, gdzie do wiosennych zmagań przygotowywał się Śląsk. Doszło do trójstronnych rozmów na linii Polonia Świdnica- Górnik - Śląsk. Mimo obowiązującej do czerwca umowy Filipczak nie rozpoczął treningów z Górnikiem, nawet nie żegnając się z kolegami i trenerami wyjechał z Wałbrzycha. W tamtych czasach miało dojść do podpisania umowy pomiędzy Ryszardem Sobiesiakiem reprezentujący WKS a Autonomiczną Sekcją Piłki Nożnej Polonii Świdnica. Oczywiście jednym z głównych punktów miało być skrócenie wypożyczenia Filipczaka do Wałbrzycha i dołączenie jego do Śląska. Powstała bardzo nerwowa atmosfera, sam piłkarz mówił Słowu Sportowemu, że otrzymał wiadomość z Polonii, że wałbrzyszanie nie wywiązali się z jakiegoś punktu umowy, która była zawarta między klubami. W takim układzie, jeżeli ktoś zgłosiłby się po mnie to mogłem odejść z Górnika. Koniec końców Filipczak trafił do Wrocławia, Śląsk z kolei w ramach dobrej woli przystał na propozycję wypożyczenia zawodników do Górnika i tak trafił na Ratuszową Rafał Klajnszmit.
Kilka miesięcy później ze Śląskiem Filipczak przyjechał na remontowany Stadion 1000-lecia - wrocławianie przegrali 0:1, Darek został niemiłosiernie wygwizdany, arbiter nie podyktował po faulu na nim rzutu karnego, a on sam zakończył mecz z żółtą kartką.
Dariusz Stachurski (z prawej) dziękuje za grę w Świdnicy Dariuszowi Filipczakowi |
Mimo kilku epizodów w austriackich klubach niższych klas wracał do Świdnicy i za każdym razem okazał się przydatnym zawodnikiem. Dzięki doświadczeniu, znakomitej technice potrafił poukładać grę młodszych kolegów.
W Wałbrzychu, mimo kapitalnego startu, nie jest wspominany miło. Rejterada do Śląska, a później skuteczna gra przeciwko Górnikowi/Zagłębiu, a później Górnikowi w barwach świdnickiego klubu. Niekiedy kończyło się to dla niego dramatycznie, jak w czerwcu 2010 po remisie 0:0 w Świdnicy, gdzie wściekli ... świdniccy kibice gonili go jeszcze poza stadionem.
25 lat gry, wiele pozytywnych mimo wszystko wspomnień dla świdnickich kibiców,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz