czwartek, 29 grudnia 2011

Piłkarskie biografie

Biografie są jednym z najpoczytniejszych kategorii książek. Nic dziwnego, że królują również wśród postaci futbolu. Co sprawia, że czytelnik sięga po biografię? Na pewno osobowość bohatera książki, dokonania, życie. W świecie futbolu oprócz dokonań na boisku magnesem mogą być fakty z życia prywatnego, kulisy z szatni itd. W przeszłości pojawiały się w Polsce biografie, które były niezbyt ciekawym opisem gwiazd rodzimego futbolu.  Bez afer, kontrowersji. Oprócz Kazimierza Górskiego swoich biografii doczekali się m.in. Deyna, Lato, Boniek, Młynarczyk. Trener Tysiąclecia doczekał się wielu wydawnictw, albumów. Jest ikoną więc trudno mi się krytycznie wypowiadać o tych publikacjach. Historia Włodzimierza Lubańskiego wg mnie jest bliska ideału. Dlaczego? Bowiem w niej jest wszystko czego oczekuje od biografii - prócz zwięźle spisanej historii piłkarza, dużo zdjęć oraz dokumentacja kariery, która rzadko umieszczana jest w książkach. Wyznacznikiem są również publikacje angielskie gdzie większość kadrowiczów, gwiazd ligi ma na swoim koncie co najmniej jedną książkę.  Z kolei biografia Józefa Młynarczyka - "Kochana piłeczko" to w praktyce wywiad -rzeka. Wtedy, w czasach księgarskiej posuchy może było i ciekawe, ale dziś wystarczy trafić na dobrego rozmówce i może powstać niezła historia - jak choćby Piotra Soczyńskiego, która ukazała się w Magazynie Futbol. W Polsce nie przyjęła się jeszcze moda na biografie, słabo się sprzedawała przed laty historia Beckhama, bo niewiele osób była zainteresowana wydaniem kilkudziesięciu złotych na historię Becksa. Zdarzają się jednak literackie perełki, tak jak choćby historia Paula Gascoigne "Gazza", gdzie oprócz szczegółów problemów osobistych, mnóstwa żartów wyprawianych kolegom i trenerom znajdziemy grafik zajęć na terapii antyalkoholowej, drogę z wyjścia z nałogów. Nic dziwnego, że ta osobista książka była bestsellerem na Wyspach. Kolejne jej wydanie było już opatrzone bardziej chwytliwym tytułem „Being Gazza – My journey to hell and back” („Być jak Gazza. Moja podróż do piekła tam i z powrotem”). U nas w kraju nie ma jeszcze takich książek. Sporo się spodziewać można było po historii legendy Lecha Poznań Mirosława Okońskiego ("Okoń" spisana przez Ryszarda Chomicza), który chyba więcej wydał niż zarobił w 3 europejskich ligach.  Ze względu na mały nakład dziś jest praktycznie białym krukiem. Treść ciekawa, odkrywa pewne tajniki funkcjonowania piłkarza w latach 80-tych, ale bez jakiś sensacji. "Dziekan - portrety na polu karnym", czyli rzecz o enfant terrible polskiej piłki lat 80-tych opiera się głównie na kontrowersyjnym wywiadzie udzielonym przez D.Dziekanowskiego Sportowcowi, gdzie grając w Widzewie stwierdził, że okna auta otwiera gdy wjeżdża do stolicy by świeżo pooddychać.  Przełomem była biografia Wojciecha Kowalczyka, która najpierw w odcinkach ukazywała się w Przeglądzie Sportowym. Nigdy wcześniej ani później biografia polskiego piłkarza nie była na szczycie top listy księgarń (w tym przypadku EMPiK-u). Spisał ją młody, zdolny dziennikarz Krzysztof Stanowski i czyta się ją po prostu jednym tchem. "Kowal prawdziwa historia" to nie tylko droga z warszawskiego Bródna na boiska ligi hiszpańskiego Wojtka K., ale i bezkompromisowe pokazanie życia piłkarzy ze wszystkimi jego aspektami. Nikt wcześniej nie odważył się opisać imprez integracyjnych, uszczypliwie opisać kolegów z drużyny z ich przywarami, nałogami itd. Wielu się obraziło, ale w swoim zwyczaju Kowalczyk się nie przejął. I bardzo dobrze. Tak barwnych postaci jak Kowalczyk w naszym futbolu nie brakowało i nie brakuje, ale czy ktoś się odważy w taki sposób spisać swoje wspomnienia? Hitem może być historia Andrzeja Iwana, współautorem ponownie jest Stanowski. "Ajwen" to były gracz Wisły Kraków, Górnika Zabrze, reprezentant kraju, uczestnik 2 mundiali, potem trener, swego czasu uzależniony od hazardu, dziś najbardziej wzięty (ze względu na swój cięty język) komentator rodzimej piłki. Bodaj największą aferę swoimi wspomnieniami wywołał niemiecki bramkarz Harald Schumacher, w swojej książce pt.Anpfiff, co oznacza gwizdek rozpoczynający grę. U nas wydana po latach pod bzdurnym tytułem "Gryźć trawę". Toni, swego czasu hegemon niemieckiej bramki długo wcześniej przed Kahnem, ostro skrytykował kolegów z drużyny, trenerów, w tym nietykalnego wydawałoby się Beckenbauera co spowodowało zwichnięcie jego kariery w kadrze. My w kraju mieliśmy/mamy swojego kontrowersyjnego bramkarza, a obecnie posła Jana Tomaszewskiego, ale jego książki "Kulisy reprezentacyjnej piłki", "PZPN czyli przestępcy zrzeszeni przeciw nam" mają tyle wspólnego z dobrą książką co osiągnięcia szkoleniowe "Tomka".
Swoje pięć minut znakomicie wykorzystał Jerzy Dudek. Tytuł "Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3" mówi wszystko - bo z czego Dudka się zapamięta jak nie z niesamowitego finału LM AD 2005? W kadrze pobronił, ale ciężko sobie przypomnieć mecz, w którym by wybronił bezcenny wynik. W Realu był najdłużej zasiedziałym rezerwowym bramkarzem chyba w całej historii zespołu. Książka mimo to ciekawa, z niej się można dowiedzieć, że babcia Dudka pochodzi z Wałbrzycha. Na pewno lepiej się sprzedawała niż książka Stanisława Terleckiego "Pele, Boniek i ja", który spóźnił się z publikacją o co najmniej 20 -25 lat. Teraz kibice na nazwisko Terlecki reagują "Maciej" - czyli jego syn, kiedyś mistrz Europy kadetów, dziś komentator telewizyjny. Mało kto pamięta, że Terlecki był znakomitym skrzydłowym końca lat 70-tych, wypadł z kadry po słynnej aferze na Okęciu, zawojował amerykańską halówkę, a po powrocie mimo trzydziestki na karku szalał na ligowych boiskach co zaowocowało transferem z ŁKS do Legii w wieku 33 lat. Staszkowi jak i współautorowi Rafałowi Nahornemu nie pomógł chwytliwy tytuł przypominający najsłynniejszych jego partnerów boiskowych. Książka ciekawa, ale młodszy czytelnik może być rozczarowany, bowiem  nie ten czas, nie te klimaty...
Wspomniany w tytule król futbolu Pele doczekał się wielu biografii, które również trafiły do naszych księgarni. Ciekawa lektura, wręcz obowiązkowa dla każdego fana futbolu, podobnie jak wydana niedawno historia przedwcześnie zmarłego George Besta pt. "Best.Strzał w przerwie."
Dla mnie hitem okazała się historia Garrinchy "Garrincha samotna gwiazda". Niezwykła opowieść o piłkarzu, dramat człowieka. Oprócz opisów zmagań na boisku autor wykonał iście benedyktyńską pracę by opisać środowisko, w którym się wychował Garrincha, w którym żył i w którym umarł. Brazylijski skrzydłowy zasłynął nie tylko z krótszej nogi, charakterystycznych kolan, ale częstych zmian partnerek życiowych, zaglądaniem do kieliszka. Dla mnie szokiem było, że brazylijski wirtuoz kopulował nie tylko z większością poznanych kobiet, ale również z owcą. Brak edukacji, wyjście z biedoty nie uchroniło go od pokus wielkiego świata, pseudodoradcami co spowodowała tragiczny koniec uwielbianego przez miliony fenomenalnego w swoim czasie skrzydłowego. Wielka rzecz o wielkim piłkarzu.
Argentyńczycy często się spierają, że Bogiem futbolu był Diego Maradona a nie Pele. Kilka lata temu na rynku księgarskim pojawiły się w zbliżonym czasie dwie książki o boskim Diego. "El Diego" napisał sam on, a "Ręka Boga. Życie Diego Maradony" autorstwa Jimmy Burnsa. Wydawać się może, że kto może opisać swój żywot lepiej niż główny bohater, ale w tym przypadku jest na odwrót. Burns znakomicie opisał życie Argentyńczyka obiektywnie rozkładając akcenty zarówno na sukcesy jak i dramaty Maradony. Diego był wściekły na swój obraz, w którym nie zabrakło afer, przygód z narkotykami, ludzkich upadków. W swojej autorskiej książce to próba wybielenia się, usprawiedliwienia się na zasadzie źli ludzie wykorzystali biednego Diego. Traci ta książka na autentyczności i ten, kto chce poczytać o znakomitym Argentyńczyku niech nie sięga po "El Diego".
Dwa lata temu na rynku wydawniczym ukazała się książka "Piotr Reiss - Spowiedź piłkarza cz.1". Jej fragmenty można poczytać na stronie piłkarza. Pierwotnie biografia miała zawierać płytę dvd z bramkami Reissa. Rzecz unikatowa, ale ze względu na prawa autorskie pomysł nie doszedł do skutku. Jest to niby pierwsza część wspomnień piłkarza wówczas rozczarowanego pożegnaniem z Lechem. Niektórzy mogli oczekiwać rewelacji po zatrzymaniu Reissa w związku z aferą korupcyjną - ale nic więcej prócz szczegółów zatrzymania, pobytu w areszcie nie dowiemy się. W porównaniu z inną biografią ikony Kolejorza, czyli M.Okońskiego, książka "Reksia" na pewno jest ciekawiej napisana, bogatsza w zdjęcia i ma rzadkie statystyki (np. jakiemu bramkarzowi Reiss strzelał gole). Ciekawe, co będzie chciał opisać w drugim tomie? Czyżby wtedy odkryte zostaną karty w sprawie korupcji?
Nie tak znowu dawno w odcinkach w Przeglądzie Sportowym zaczęła wychodzić historia reprezentacyjnego obrońcy Jacka Bąka. Czytając ją czytelnik nie wie czy to spisywał osobnik oderwany od świata futbolowego czy po prostu przelewacz słów na papier. Wyidealizowany obraz Bąka był ciężko do strawienia i jeśli ukaże się na rynku wydawniczym nie wróżę mu sukcesu, zresztą jakie sukcesy odnosił piłkarz Bąk? Jemu nie pomogłaby chyba nawet aktualizacja o epilog jego małżeństwa i żenujące, publiczne pranie brudów.
Obecnie budzą się lokalne środowiska chcąc uhonorować gwiazdy niekoniecznie znanej w całym kraju. "Roman Korynt - legenda gdańskiej Lechii" to hołd złożony najlepszemu napastnikowi w historii trójmiejskiego klubu. Bytomska Polonia z okazji 90-lecia klubu wydała biografie swoich herosów - Edwarda Szymkowiaka i Kazimierza Trampisza. W kolejce czekają następni m.in. były gracz a później i trener wałbrzyskiego Górnika Henryk Kempny. Z kolei stołeczna imienniczka wydała książkę "Jerzy Bułanow: 11 Czarnych Koszul - moje wspomnienia", która jest wspomnień emigranta, przedwojennego piłkarza Polonii.
Na fali popularności zagranicznych klubów w naszych księgarniach pojawiają się przetłumaczone biografie gwiazd Barcelony (Xavi, Iniesta, Messi) czy Manchesteru United (Giggs). Unikam czytania książek o osobach, które wciąż są aktywne, są na topie, wiele do wygrania. Z prostego powodu - książka szybko traci na aktualności, a więc na wartości. Spokojnie mogłem poczytać sobie wspomnienia Reissa, bo po odejściu z Lecha w wieku oldboja trudno oczekiwać by zawojował by choćby ekstraklasę. Błąd popełniłem kupując i czytając książki o Xavim i Inieście. Są to pozycje adresowane do młodych fanów FCB, już sposób narracji, języka może o tym świadczyć. Zero kontrowersji, tajników z szatni, taktyki itd itp. Messiego nie czytałem - chłopak ma 24 lata, najlepsze najprawdopodobniej przed sobą (wciąż bez sukcesu z Argentyną!!!). O Giggsie głośno było z jego pozamałżeńskich przygód, ale wątpię by autor w "Moje życie. Moja historia" zająknął się choćby słowem. Poza tym Walijczyk przedłużył kontrakt, więc jego przygoda z piłką trwa nadal.
Na koniec zostawiłem sobie naszą dolnośląską perełkę. Idol, czyli historia Janusza Sybisa. Prawdę powiedziawszy nasz region nie był ubogi w książce o futbolu. U nas pojawiła się monografia Górnika. We Wrocławiu Śląsk wydał rocznik po ubiegłym sezonie, a poza tym "Śląsk Wrocław - 30 sezonów w ekstraklasie" i "Śląsk w europejskich pucharach". Pojawiła się wspomniana wcześniej przeze mnie książka DZPN "Dolny Śląsk w złocie". Miedź Legnica z okazji obchodów 40-lecia wydała również swoją historię. W Lubinie cisza. Czy przed burzą? Wciąż popytem cieszą się książki o tematyce środowiska kibiców autorstwa wrocławianina Romana Zielińskiego. Ale wciąż brakowało biografii piłkarza ściśle związanego z Dolnym Śląskiem. Tę lukę wypełnia książka o Sybisie. Wybór bohatera jak najbardziej trafny. Janusz Sybis to taka postać -instytucja jak u nas Marian Szeja czy Włodzimierz Ciołek. Nawet jak w maju okaże się, że Śląsk zdobędzie dublet, a potem przyjdą sukcesy w pucharach to żaden z dzisiejszych skórokopaczy nie osiągnie statusu na jaki zapracował popularny "Mały". Sam piłkarz mocno zaangażował się w promocję - książkę podpisuje autografem lub z dedykacją na częstych spotkaniach w księgarniach wrocławskich, również na podpis Sybisa można załapać się kupując książkę przez internet. Gdy weźmie się do ręki książkę pierwszy raz można się trochę zdziwić, bowiem format jest dość nietypowy jak na książkę - zbyt szeroki na klasyczny format. Później są zdjęcia na pierwszych kilkunastu stronach, które później są powtórzone między rozdziałami. Gdyby sformatować rozlazłą czcionkę, zredukować przerwy między wierszami wyszła by publikacja o połowę cieńsza. Treść nie rozczarowuje, szybko się czyta i aż tryska energia pozytywna z tej książki, podobna to żywotności jaką prezentował Janusz Sybis na boisku. Książkę kończą opinie innych osób o bohaterze, wśród których nie mogło oczywiście zabraknąć guru wrocławskich kibiców R.Zielińskiego.
Wielu zapewne zada sobie pytanie czy w Wałbrzychu ktoś mógłby pokusić się o biografię. Kandydatów widzę obecnie trzech: Mariana Szeję, Horsta Panica i Włodzimierza Ciołka. Problemem oczywiście byłoby znalezienie sponsora na taką książkę, chętnego do rzetelnego spisania i opracowania biografii. Jeśli chodzi o p.Mariana to wydaje się, że po wywiadzie-rzece udzielonego P.Zdanowskiemu (opublikowanego na stronie Zagłębia Wałbrzych oraz w skróconej wersji w Tygodniku Wałbrzyskim i Tylko Piłce) oraz po spotkaniach z mieszkańcami, kibicami niewiele nowego można dodać w książce. Co sprytniejsi już dawno by wydali książkę opartą na samym wspomnianym wywiadzie. W przeszłości opracowywano książki na bazie samych wywiadów - obecnie zapowiada taką książkę o sobie samym Radosław Majdan. Horst Panic to jeden z najlepszych wałbrzyskich trenerów, ikona zarówno Górnika jak i Zagłębia więc nie byłoby problemem z czytelnikami. Do Bielawy, pierwszego poważniejszego przystanku w jego karierze zawodniczej, też nie jest daleko by dotrzeć do materiałów (może i ludzi) by wzbogacić publikację o Panicu. Wreszcie p.Włodzimierz, którego w kraju najbardziej kojarzą z Wałbrzychem. Ciołek to nie tylko pierwszoligowa przygoda w barwach Górnika, ale i Stal Mielec (gra z Lato, Szarmachem) i przede wszystkim reprezentacja Polski z bramkami strzelonymi Argentynie czy na mundialu z Peru. Z pewnością po książkach o ww. herosach wałbrzyskiej piłki nie można się by spodziewać jakiś pikantnych szczegółów z życia prywatnego, wyciągania tajemnic szatni. Jeśli chodzi o popyt to przykład z Bytomia pokazuje, że historie największych klubowych postaci mogą być pięknym akcentem podczas obchodów rocznicowych. Może podczas najbliższej okrągłej rocznicy ktoś np. pod patronatem uczelni pokusi się o napisanie historii któregoś z wałbrzyskich piłkarzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz