sobota, 3 grudnia 2011

Po losowaniu marzeń

16 najlepszych drużyn kontynentu czekało na kijowskie losowanie. Spośród tych zespołów trzynastka sklasyfikowana jest w pierwszej trzydziestce rankingu FIFA. 33.są Czesi, poza pierwszą "50" znajdują się ekipy gospodarzy, z tym, że do Ukrainy dzieli nas 11 miejsc. Nic dziwnego, że przed losowaniem wszyscy chcieli z 1.koszyka chcieli wylosować nas. Niestety, obecnie jesteśmy postrzegani jako potencjalni dostarczyciele punktów i nikt nas poważnie nie traktuje. Nic dziwnego bowiem podczas kadencji Smudy kadra nie rozegrała ani jednego porządnego meczu i niech nikogo nie zmyli gdański remis z Niemcami.
Kibice 66.ekipy w rankingu FIFA czekało na A-2, A-3 i na A-4. I tym razem nie chodziło o polskie drogi. Zidane i Van Basten w roli sierotek sprawdzili się dla nas znakomicie i wyciągnęli kulki z kartkami krajów takie jakie sobie w większości marzyliśmy. Jedni do losowania podchodzili w ten sposób, aby wylosować jak najsilniejsze reprezentacje, inni jak najsłabsze, inni patrzyli pod kątem kibiców, którzy wędrują za reprezentacją. Na początek mistrzostw spotkamy się z Grecją, która już napisała swoją piękną historię w Euro. Przed portugalskim turniejem Grecy przegrali w Polsce 0:1 by później upokorzyć gospodarzy i po chyba najnudniejszym stylu gry opartym na żelaznej konsekwencji w obronie i doskonale wykonywanych fragmentach gry sięgnąć po złoto. Większość naszych kadrowiczów twierdzi, że umie grać przeciwko Helladzie powołując się na pożegnalny mecz w kadrze Michała Żewłakowa. Trzeba pamiętać, że był to tylko i wyłącznie mecz towarzyski. Podczas losowania usłyszałem mądre zdanie, że "nie gra ani statystyka ani historia". To prawda, każdy może stworzyć swoją historię. Ale warto wrócić czasem do historii i przypomnieć sobie podobną euforię jak wylosowaliśmy przez mistrzowskim turniejem Kamerun, Maroko, Ekwador i skończyło się niepowodzeniami w tych meczach.
W Czechach podobnie jak u nas ucieszono się z wyników losowania
Wracając do Grecji to niech nasze reprezentacyjne dream-trio z Dortmundu przypomni swoją eskapadę z Borussią do Pireusu, gdzie Lewandowski uzyskał swoją pierwszą bramkę w LM, ale mistrz Bundesligi gładko przegrał 1:3. Tak samo w grach przeciwko pozostałym rywalom w pamięci tkwią dobre występy: z Czechami chorzowska wygrana za kadencji Leo (2:1), a nie bezsilny praski bój w debiucie Stefana Majewskiego (0:2). W niepamięć pewnie pójdzie nieudany bój Lecha o LM ze Spartą, która dwukrotnie pokonała Kolejorza pokazując jaka różnica była (jest?) pomiędzy ligą czeską a polską. Z Rosją kojarzymy świeże wyeliminowanie Spartaka przez Legię dzięki znakomitej grzej Rybusa, Kucharczyka, Gola a nie np. bezsilność Lecha prowadzonego przez Smudę przeciwko CSKA również w LE. Przypominany będzie pewnie remis w Moskwie z Rosją 2:2, kiedy udało nam się odrobić dwubramkową stratę. Ciekawostką jest, że mecz z Rosjanami rozegrany będzie 12.06 w dniu święta narodowego - w Polsce uwielbiamy takie momenty, dodatkową mobilizację czy to z okazji jakieś rocznicy, święta. Tym razem dodatkowo zmobilizowany będzie nasz rywal. Takich wycieczek w historię pojedynków czy reprezentacyjnych czy klubowych będzie teraz wiele. Już głoszona jest teza, że kadra Smudy musi wyjść z grupy a nie tylko może - bo taka opcja była preferowana. Los się uśmiechnął nie tylko do nas, bo w pozostałych krajach zapanowała euforia. Bo obiektywnie rzecz biorąc nasza grupa jest najsłabsza i najmniej atrakcyjna patrząc pod względem sportowym. W każdym z krajów cieszą się, że zamiast Polski nie trafiono np. na Hiszpanię. Póki co w końcu do Franciszka Smudy jako trenera kadry los się uśmiechnął - czy los będzie mu sprzyjał podczas meczy?
Na naszym wałbrzyskim podwórku pewnie szybko znajdą się chętni do przepytania Daniela Zinke czy Jana Bartosa w temacie losowania, przypomną też sobie co niektórzy, że Piotr Włodarczyk grał w Grecji i z miejsca może być ekspertem od tamtejszego futbolu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz