piątek, 2 grudnia 2011

Żołnierz mafii z Dziećmorowic

Cała Polska żyła w tym tygodniu aferą taśmową w PZPN oraz powołaną z tego powodu komisją sejmową. Mówiono, że w naszym blisko 40-milionowym kraju jest 40 milionów selekcjonerów i wszyscy znają się na piłce. Okazało się, że wszyscy nie tylko znają się na futbolowych meandrach na boisku, ale i na tym jak uzdrowić chorą sytuację w PZPN.  Wychodzi z tego niezła szopka. Niestety... Artur Boruc w pewnym wywiadzie nazwał Smudę Dyzmą, a moim zdaniem te określenie bardziej pasuje do Grzegorza Laty. Obecny prezes PZPN był znakomitym piłkarzem, trenerem co najwyżej średnim, bo jego sukcesy (czytaj: awanse) w Olimpii Poznań i Amice Wronki czas zweryfikował jako głównie działania pozaboiskowe niż sukces metod trenera Laty. Również działalność senatora Laty pozostawia wiele do życzenia - zwłaszcza wiele do powiedzenia mają w tym temacie wyborcy z Mielca, gdzie nie doczekano się jakiejkolwiek pomocy dla upadającej Stali - bądź co bądź klubu z której wywodzi się Lato. PZPN od dawna nie ma dobrej prasy, od lat afera goni aferę. Złe wyniki kadry to wg większości kibiców wina PZPN. Krytykowano Listkiewicza i związkowi działacze uznali kilka lat temu, że uzdrowicielem związku będzie Grzegorz Lato. 3 lata rządów to brak sukcesów sportowych, ale kasa się zgadza, bo dzięki Euro do PZPN trafiają coraz to nowi sponsorzy, budżet więc rośnie. W przeciwieństwie do czasów poprzedników śp. Dziurowicza i Listkiewicza w obecnej kadencji do związku nie wszedł (jeszcze!!) kurator.  Inna sprawa, że ci ministrowie co wprowadzali do PZPN kuratorów, co groziło zawieszeniem polskich zespołów w rozgrywkach międzynarodowych, z czasem odchodzili skompromitowani (Lipiec, Drzewiecki). Lato i spółka tworzy układ, który wszystkich irytuje, ale tak naprawdę czy ci co ich wybierali są lepsi od nich? Zarząd wybierany jest przez delegatów, w większości są wciąż od lat jedne i te same osoby.  Wystarczy spojrzeć na jednego z głównych oponentów Laty Kazimierza Grenia z Podkarpackiego ZPN. Najpierw kandydował na prezesa, potem pomógł Lacie zostać prezesem i gdy nie załapał się na ciepłą posadkę został głównym adwersarzem byłego przyjaciela. On też ujawnił słynne już taśmy. Jaki miał cel? Czemu z tym zwlekał tak długo? Przy tej całem aferze obudziły się upiory z przeszłości - każdy chce coś ugrać dla siebie nie kierując się ogólnie pojętym dobrem. Za uzdrowienie biorą się ludzie, którzy pewnie nie wiedzą ilu zawodników biega po boisku. Powołuje się komisję sejmową, która tak naprawdę nie ma nic do związku. Skoro CBA uznała taśmy za niewystarczający dowód to co chcieli uzyskać politycy, którym nie w głowie "charatanie w gałę" po sejmowych utarczkach? Do rozpuku rozśmiesza kolorowy Ruch Palikota, który wnioskować ma za uznanie PZPN za grupę o charakterze przestępczym. Idąc tokiem rozumowania palikotowców PZPN to mafia, a wszyscy członkowie to skorumpowani członkowie mafii. Stąd też mój tytuł  - skoro jednym z działaczy OZPN Wałbrzych jest prezes Sudetów Dziećmorowice to wg Ruchu Palikota może być uznany za żołnierza mafii :). Oczywiście to idiotyczne rozumowanie, ale czy takie nie jest najbliższe politykom?
PZPN oczywiście jest w tej chwili skompromitowany w wielu płaszczyznach, nie tylko chodzi o zamieszanie z orzełkiem, ciągnące się zatrzymanie związane z korupcją, ale głównie chodzi o mocno kulejący system szkolenia. Pożegnano się z Kręciną, ale Lato nie spełniających swych obietnic przedwyborczych dotrwa conajmniej do Euro, skasuje nie jeden raz szokującą dla przeciętnego Polaka 50-tysięczną miesięczną pensję. Być może znowu kogoś media złapią wytaczającego się w stanie wskazującym z autokaru/samolotu, aresztują jakiegoś członka PZPN w związku z korupcją - ale niech nikt myśli, że kolejne nagłaśnianie w mediach coś z dnia na dzień zmieni. A politycy niech nie robią już szopki z uzdrawianem PZPN. Niech wezmą się za to ci, którzy faktycznie coś mogą zmienić w strukturach PZPN.  Może niech wezmą się za lobbowanie tych, którzy mogą swoimi głosami na zarządzie wypracować zmianę zarządu. Bo to chyba jedyny sposób upuszczenia złej krwi. Nieświadomie wczoraj Lato trafnie nazwał posiedzenie spektaklem. Spektaklem z kiepskimi aktorami, bo każdy się przemądrzał, ale prócz jak zwykle barwnych wypowiedzi Jana Tomaszewskiego niewiele się zapamiętało z tego posiedzenia. Romana Koseckiego, który jako jedyny mądrze prawił. Jego merytoryczne sensowne wnioski mówiące o zmianach w związku ginęły w tumulcie głupot wypowiadanych przez fachowców od wszystkiego. Najpopularniejsza opinia (p)osłów to rozwiązać PZPN lub zawiesić zarząd, wprowadzić kuratora. Ciekawe czy podczas wyrażania swych odważnych opinii byli świadomi, że ingerencja państwa w związek mogło spowodować  np. zawieszenie Legii w wiosennych bojach LE. I kto by był winny potencjalnych zamieszek wywołanych przez słusznie rozżalownych kibiców (sorry, kiboli)?
Najprawdopodobny scenariusz pewnie będzie taki, że dokumentacja przetargowa w PZPN będzie w porządku, Lato sam nie zrezygnuje w najbliższym czasie (kto by sam zrezygnował z takiego uposażenia?), a ewentualne zmiany nastąpią dopiero po klapie Euro 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz