niedziela, 9 listopada 2014

Wreszcie, a prosimy o jeszcze

Gdyby można było przewidzieć wyniki to pewnie większość z kibiców obłowiona byłaby dzięki bukmacherom. Niestety, to jest tylko sport i wszystko jest możliwe. Niewiadoma wyników często towarzyszy innej niewiadomej - jak dana drużyna się zaprezentuje, co pokaże. W przypadku Górnika Wałbrzych tej jesieni często te niewiadome się nie sprawdzały, bo piłkarze z Ratuszowej prezentowali się albo dobrze albo beznadziejnie, a punkty do swego dorobku dopisywali rywale. Pierwsza runda jest na finiszu, pozostała ostatnia kolejka spotkań, w której dzięki dwóm korzystnym dla biało-niebieskich wynikom w Małopolsce może okazać się, że półmetek podopieczni Jerzego Cyraka nie skończą jako czerwona latarnia.
Kontuzja Jaroszewskiego, nadmiar kartek Tyktora i Oświęcimki, odsunięcie od meczowej kadry Szepety - tak kadrowo prezentował się Górnik przed spotkaniem z Legionovią, do której tracił 14 punktów. Wałbrzyszanie nie mogą się oglądać na dyspozycję przeciwnika, czy inne drużyny - muszą liczyć na siebie, wywalczyć wszelkimi sposobami niezbędne punkty i zacząć mozolnie odrabiać dystans do innych drużyn. W spotkaniu z drużyną z podwarszawskiego Legionowa do składu wrócił Dariusz Michalak, po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszej minuty zagrał Kamil Śmiałowski. Jak się okazało zimowy nabytek Górnika należał do bohaterów meczu. Pierwsze dwadzieścia minut sobotniego meczu z Legionovią było najlepsze w wykonaniu wałbrzyszan w tym sezonie, a niektórzy mogą się pokusić o stwierdzenie, że w ciągu ostatnich kilku sezonów. Tak efektowny początek miał miejsce 4 lata temu, gdy na Ratuszową zawitała Polonia Nowy Tomyśl i po 9 minutach, dzięki celnym uderzeniom G.Michalaka i samobójczemu trafieniu Tarasa Maksymowa (choć większość mediów przypisuje trafienie Morawskiemu, po którego uderzeniu piłka otarła się o ukraińskiego obrońcę i wpadła do siatki) gospodarze prowadzili 2:0. Trzecią bramkę strzelono w 26 minucie, a do przerwy było 5:1, by po przerwie nie strzelić już żadnego gola.
Z Legionovią Górnik strzelił 3 gole,
czyli 1/3 dorobku z poprzednich 15 meczów.
[foto: R.Bajek - walbrzyszek]
Nie wiem na ile goście z Mazowsza zlekceważyli, ale faktem jest, że Legionovia musiała przez pierwsze 20 minut być w głębokim szoku. Górnik zagrał z rozmachem, pomysłowo i z determinacją. Szybko strzelony gol nie zmienił poczynań, gospodarze dążyli do dalszych bramek. Uparcie szukali kolejnych szans nie dając chwili oddechu defensywie rywali. Sawicki i Orłowski już w tym sezonie trafili, wreszcie strzelił celnie do bramki Śmiałowski, a jeszcze okazję miał Michalak i Filipe, by poprzestać na okazjach z początku meczu. Zero z tyłu dowiezione do przerwy miało niebagatelne znaczenie, bowiem na pewno dodało pewności w poczynaniach po zmianie stron. Bolączką Górnika są jednak długie przestoje, zwłaszcza po przerwie, podczas których inicjatywa oddana jest rywalowi. Być może przy lepiej dysponowanym przeciwniku mogło to mieć katastrofalne skutki. Zresztą wystarczy wyobrazić sobie, że Sawickiemu nie udaje się wybić piłkę z pustej bramki tuż po golu Odunki i z bezpiecznej przewagi robi się stykowe 3:2. Mimo słabszej gry po przerwie Górnik miał swoje szanse i mimo wszystko stworzył groźniejsze od rywala sytuacje. Niestety, ani Dariusz Michalak, ani Kamil Śmiałowski, ani Marcin Orłowski nie potrafili podwyższyć wyniku. Do tego trzeba dorzucić zbytnią uprzejmość Mańkowskiego i Folca - dlatego gospodarze nie kończą z większą ilością zdobytych bramek.
Po tym meczu trener Cyrak będzie miał problem w najbliższym meczu - co zrobić z Kamilem Śmiałowskim, który pokazał się z jak najlepszej strony, a do absencji kartkowej wróci Michał Oświęcimka - notabene były piłkarz najbliższego rywala biało-niebieskich. Warto zwrócić uwagę na coraz lepszą grę Filipe, który nie przypomina bezbarwnego zawodnika z początku sezonu. Brazylijski obrońca jest obecnie jednym z najpewniejszych punktów bloku defensywnego, ale i również często włącza się w akcje ofensywne i próbuje szczęścia strzałami z dystansu.
Oświęcimka - w Brzesku rozegrał 26 ligowych i zdobył 1 gola. 
Humory muszą dopisywać po takim meczu - Górnik wreszcie może pochwalić się w tym sezonie zalążkiem chociaż jednej pozytywnej serii - drugi z rzędu u siebie mecz wygrany. Należy wspomnieć, że dopiero drugi raz w tym sezonie udało się wałbrzyszanom zdobyć więcej niż jedną bramkę w meczu. Na pewno wzrosły morale w zespole, ale to dopiero początek drogi ku utrzymaniu się w lidze. Tym razem nie można mówić o sprzyjającym szczęściu, bo w sobotę gospodarze byli wyraźnie lepsi. Jak widać mazowieckim zespołom ciężko gra się pod Chełmcem - Legionovia poległa, a Znicz szczęśliwie zremisował. Biorąc pod uwagę te geograficzne uwarunkowania to wałbrzyszanie z optymizmem mogą jechać do Brzeska - jedyny wyjazdowy punkt Górnik wywalczył w Limanowej, a premierowy komplet punktów zdobył z Puszczą Niepołomice.
Okocimski to spadkowicz z 1.ligi, który nie należy do faworytów w tym sezonie. Największymi sukcesami w tej rundzie było wyeliminowanie w PP Stomilu Olsztyn, a w lidze niespodziewany triumf w Sosnowcu. Napastnicy popularnych Piwoszy nie grzeszą skutecznością - zespół zdobył, podobnie jak Górnik zaledwie 12 bramek. 5 bramek strzelił Wojcieszyński, 4 Dziadzio. Obecnie podopieczni Dariusza Seklińskiego na zwycięstwo czekają długie 10 meczów, z których połowę z nich zremisował. Od września OKS strzelił 4 bramki i miejmy nadzieję, że te niezbyt chwalebne serie nie zostaną przerwane w pojedynku z wałbrzyszanami.

1 komentarz:

  1. Ja też uważam że ojcem zwycięstwa był Kamil Śmiałowski, szybki i błyskotliwy. Jak inaczej zachowuje się Kamil jak wychodzi w podstawowym składzie i gra na swojej pozycji na lewej stronie, ostatni raz zagrał tak w Poznaniu, zdobywając bramkę na wagę zwycięstwa i utrzymania. Natomiast jak zostaje wpuszczony na ostatnie 15 min i jeszcze przy niekorzystnym wyniku to lata jak dziki koń i nie ma z niego pożytku. Aż miło było patrzeć jak w pierwszych minutach sunie atak za atakiem na bramkę przeciwnika. Ale trener w końcu wystawił prawie optymalny skład jak na tą chwile :) Jak przypuszczałem nie zagrał Orzech, ale dość poprawnie zagrał Darek Michalak, który lepiej prezentował się na środku pola niż to robi na boku. Nawet szedł do przodu i jak za swoich najlepszych czasów mógł nawet strzelić bramkę. Myślę że w końcu i Wepie powiedział trener że na obronie w zagrożeniu wybija się piłkę, a nie klepie i robi kółeczka, bo każda strata to katastrofa. W środku pola trochę gorzej zagrał Grzesiek Michalak, dużo niecelnych podań, ale jak zwykle waleczny. Moszyk zagrał przeciętnie i w następnym meczu za niego powinien zagrać Oświęcimka. Bronisławski miał parę udanych zagrań i setkę w pierwszej połowie podobną jak w Mielcu którą zmarnował. Ale z tego chłopaka może być w przyszłości pożytek, ale moim zdaniem jak na razie to z Mańkowskiego jest więcej pożytku. I sił mu starcza góra na 35 min. dlatego powinna być prędzej zmiana, bo po przerwie znowu zaczęliśmy grać w dziesiątkę, albo nawet w dziewiątkę i zaczął się horror na własne życzenie. Zmiany katastrofalne, bo praktycznie nie ma już kogo wstawić :) Rytko nie wniósł nic i raczej nic już dla drużyny nie wniesie, o Folcu już się wypowiadałem nie raz, w końcu i trener to też zauważył i posadził go na ławie. Większość kibiców też już zauważyła że to bezużyteczny wynalazek Jaworskiego i dotknięcie piłki przez Folca kwitowało ironicznie olle :) Nie wiem czy nie powinien jeszcze dostać swojej szansy Szepeta, przykład Śmiałowskiego, jednak to doświadczony zawodnik i więcej by dał dla drużyny niż Rytko. Pamiętajmy że z jego podań padły bramki i sam w meczu z Błękitnymi potrafił znależć się na pozycji strzeleckiej. Chyba że został odsunięty przez trenera dyscyplinarnie, to popieram trenera. Ale gra napawa optymizmem że możemy się utrzymać, a miałem wizje że w przerwie zimowej wróci Zinke, to było by już super... :)
    Przy dobrych układach dla nas to Góra nie powinna w sześciu kolejnych meczach zdobyć punktu. Trzy ciężkie wyjazdy pod rząd do Rozwoju, Znicza i Siarki potem ciężki mecz u siebie z Rybnikiem, wyjazd do Stalowej Woli i z nami u siebie. Czyli grać chłopaki tak jak w pierwszych 20 minuta :) Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń