sobota, 8 listopada 2014

Kolejny kadrowicz rodem z drugiej ligi

Częstochowa nie ma wielkich futbolowych tradycji. Miasto prawie dwukrotnie większe od Wałbrzycha może pochwalić się sukcesami na najwyższym poziomie rozgrywkowym siatkarzy i żużlowców, a piłkarze pozostają pod tym względem w dużym cieniu. Jeden finał Pucharu Polski w latach 60-tych ubiegłego stulecia, kilka sezonów w ekstraklasie, gdzie największym sukcesem było ósme miejsce. Jeszcze 10 lat temu Raków występował w starej 4.lidze, a od 2005 gra na trzecim poziomie rozgrywkowym, czyli trzeciej, a po reformie - drugiej lidze. W tym tygodniu o częstochowskim zespole było głośno w mediach z dwóch powodów, pozornie nie związanych ze sobą. Otóż decyzją sponsora I trenerem przestał być Jerzy Brzęczek, a później wychowanek klubu Maciej Gajos otrzymał powołanie do pierwszej reprezentacji Polski. Brzęczek to postać wręcz kultowa Pod Jasną - z Rakowa dotarł nie tylko do ekstraklasy, ale był etatowym reprezentantem kraju w większości kategorii wiekowych, zdobył srebrny medal IO'92 w Barcelonie i rozegrał blisko pół setki występów w kadrze A, mistrz Polski z Lechem i Austrii z Tirolem. Czynną karierę piłkarza zakończył w 2009, w wieku 38 lat, gdzie w Polonii Bytom był grającym asystentem. Od lutego 2010 odpowiadał samodzielnie za wyniki drugoligowego Rakowa. Częstochowski zespół nie mógł się pochwalić mocną kadrą, głośnymi nazwiskami. Potencjałem była miejscowa młodzież i oczywiście nazwisko trenera. Przez te wszystkie lata drużyna oscylowała w środku tabeli z inklinacjami do przesunięcia się w dół tabeli. Najgorsze chwili w swojej szkoleniowej przygodzie Brzęczek przeżywał w maju tego roku, gdy po porażce w Wałbrzychu z Górnikiem złożył rezygnację. Zarząd jej nie przyjął, drużyna się utrzymała, dzięki braku licencji dla Warty Poznań i Polonii Bytom. Latem dokonano kilku transferów, Raków zaczął dobrze grać, punktować, a w kuluarach mówiono o ambitnych planach. Zespół, który nie tak dawno mógł się pochwalić najniższą średnią wieku zawodników, mając obecnie zaledwie kilku zawodników urodzonych wcześniej niż w latach 90-tych, do połowy września plasował się w ścisłej czołówce. Jak się okazało 37-letni Dariusz Pawlusiński na tym szczeblu rozgrywek jest wciąż pożyteczny, jego atomowe strzały wciąż lądują w siatce. W październiku po zwycięstwie w Brzesku 3:0 nastąpiła czarna seria, w której częstochowianie dwukrotnie zremisowali bezbramkowo i tyleż razy przegrali 1:2. Ostatni mecz, z Rozwojem, stracona bramka w doliczonym czasie spowodowało rozgoryczenie sponsora. Firma X-Kom oficjalnie z zespołem jest od 3 lat, ma wielkie ambicje związane z Rakowem - od nowego stadionu po awans do 1.ligi w najbliższym czasie. Gdy marzenia o promocji lekko przygasły nastąpiła decyzja o pożegnaniu się z Brzęczkiem. Czy słuszna? Czas pokaże - trener znakomicie dawał sobie radę z młodą kadrą w ligowej młócce. Piłkarze ograli się, robili postępy. Jak się okazało ta formuła się wyczerpała - debiutant w roli szkoleniowca nie dawał gwarancji skutecznej walki o awans.
Wśród jego podopiecznych było kilku zawodników trafiło do już do ekstraklasy, a nawet do reprezentacji Polski.
Raków - Górnik w sezonie 2010/11 (0:0)
Na załączonym zdjęciu z wiosny 2011 w białych strojach wałbrzyszanie Dariusz Michalak i Daniel Zinke, a w czerwonych Artur Lenartowski (z nr 3), a z tyłu Maciej Gajos. Jak się potoczyły losy tego kwartetu? Michalak wciąż w Górniku, gdzie nie udało mu się mimo kilku prób załapać się do klubu z wyższych lig, Zinke zakończył karierę, Lenartowski trafił do ekstraklasy do Korony Kielce, a obecnie figuruje w kadrze Podbeskidzia Bielsko-Bielsko. Gajos z kolei, wówczas ledwie 19-latek był jednym ze skuteczniejszych strzelców zespołu z 7 bramkami. W kolejnym trafił 11 razy, po czym wyemigrował do Białegostoku. Dziś ma 23 lata, już ponad 60 meczów w ekstraklasie i powołanie do kadry! Historia Gajosa jest znakomitym przykładem dla młodych adeptów futbolu - od 7 roku życia grał w Rakowie, gdzie został zauważony przez Tomasza Hajto. Który po kilku obserwacjach zdecydował się go ściągnąć do Jagiellonii. Oczywiście, być może Hajty nie byłoby na meczach Rakowa, gdyby nie osoba Brzęczka, ale oficjalnie zaprzeczają temu. Ponoć trener Ojrzyński, który pracował swego czasu w Częstochowie i wyciągnął z niej wspomnianego Lenartowskiego, ale w prowadzonej przez niego Koronie nie było pieniędzy na transfer. Gajos w Jagiellonii najpierw stopniowo wchodził do składu, powoli czynił postępy, aż w końcu Michał Probierz zdecydowanie postawił na niego. Pełnie umiejętności, uniwersalności pokazuje w tej rundzie, paradoksalnie po wyjeździe największej gwiazdy zespołu Daniego Qiuntany.
Oprócz wspomnianych graczy Rakowa widniejących na zdjęciu, warto wspomnieć o Mateuszu Zacharze, który od 2011 jest graczem Górnika Zabrze - klubu, w którym wiele lat spędził Jerzy Brzęczek. Zachara początkowo zawodził, spędził sezon na wypożyczeniu w Katowicach, ale złapał później wiatr w żagle i obecnie jest jedną z największych "gwiazd" Górnika - czyli pierwszym do transferu zagranicznego.  A w styczniu tego roku dwukrotnie zagrał w I reprezentacji Polski na zgrupowaniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Dlaczego akurat wspominam o Brzęczku, Gajosie, Rakowie? Klub o zbliżonym potencjale, tradycji jak wałbrzyski Górnik. Organizacyjnie, zwłaszcza marketingowo jednak pomiędzy klubami jest jak się okazuje przepaść. Pod Jasną Górą potrafiono wykorzystać potencjał byłych znanych wychowanków - Brzęczek to nazwisko- instytucja, nikt mnie nie przekona, że bez jego koneksji Zachara i Gajos trafiliby tam gdzie są obecnie. Nazwisko byłego kapitana srebrnych olimpijczyków z Barcelony to magnes dla sponsorów, choć on sam swoje prywatne interesy otwierał w Opolu. W zamian dostał szansę pracy z seniorami, gdzie zdobywał doświadczenie, którego nie mógł zdobyć jako asystent, kursant szkoleń związkowych czy ekspert komercyjnych stacji telewizyjnych. Wiadomo, że jest wujkiem Jakuba Błaszczykowskiego, który stał się ambasadorem klubu i z tej funkcji zrezygnował po dymisji Brzęczka.
Pod Chełmcem przypomina się o dawnych gwiazdach jedynie przy okazji rocznic lub jubileuszów. W klubie pracuje Włodzimierz Ciołek, którego podopieczni dostał powołanie do kadry i jest sztandarową postacią w naszym mieście. Zresztą podczas konferencji pomeczowej w Mielcu Jerzy Cyrak otrzymał po swojej wypowiedzi pytanie od miejscowych dziennikarzy dotyczące właśnie Ciołka i jego współpracy z klubem. Świadczy to o braku wiedzy co tak właściwie robi legenda Górnika.  Czemu klub nie ma pomysłu na wykorzystanie potencjału, kontaktów byłych piłkarzy Górnika - Piotra Włodarczyka, Adama Matyska?
Casus Gajosa pokazuje nie tylko, że marzenia mogą się szybko spełnić dzięki ciężkiej, mozolnej i systematycznej pracy. Oczywiście w futbolu potrzebne jest szczęście, układy, ale przede wszystkim trzeba temu pomóc. Gdyby nie bramki, dobra gra w przeciętnej drużynie drugoligowej to nawet najlepsze poręczenie nie pomogło by. Gdy Maciej grał w Rakowie w lidze brylowali inni młodzi zdolni, którym wróżono świetlaną przyszłość. Ale oprócz talentu trzeba mieć charakter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz