sobota, 9 kwietnia 2016

Gorzów do kolekcji

Po remisie w domowym spotkaniu z Foto-Higieną Gać 1:1 kapitan Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski dla portalu db2010.pl powiedział, że w 4 następnych wyjazdowych spotkaniach: musimy zdobyć 12 punktów, by złapać trochę oddechu. Mając w pamięci dyspozycję w meczu z gacianami trudno wówczas było o optymizm, a tymczasem czteropak meczów wyjazdowych przyniósł komplet punktów podopiecznym Roberta Bubnowicza i zasłużony powrót na fotel lidera.
Stilon to w historii Górnika Wałbrzych dość niewygodny rywal, zwłaszcza na boisku w Gorzowie Wielkopolskim. W chwili obecnej jest to pierwsza futbolowa siła województwa lubuskiego. W Mostkach kolejne porażki potwierdzają się plotki o wycofywaniu się sponsora. Spotkania z wiceliderem z Wałbrzycha nie doczekał szkoleniowiec Dariusz Borowy, który Stilon objął po porażce właśnie z Górnikiem. Wiosenna degrengolada i ześlizgnięcie się do strefy spadkowej spowodowało pożegnanie się z dotychczasowym szkoleniowcem. Można powiedzieć, że przygoda szkoleniowa Borowego w tym sezonie spinał właśnie wałbrzyski Górnik. Przeciwko biało-niebieskim gorzowianie wystąpili pod wodzą nowego szkoleniowca Adama Gołubowskiego - całkowicie anonimowego w piłce seniorskiej, ale cenionego ponoć w środowisku za pracę w Pogoni Szczecin w roli asystenta, opiekuna rezerw, juniorów, czy skauta. W swojej premierowej konferencji zapytany o rywala w swoim debiucie powiedział (od 21 min.), że zna doskonale napastnika Marcina Orłowskiego, a zespół gra bez większej presji o awans. Ponoć Gołubowski miał pomysł na mecz z Górnikiem, ale te wszystkie założenia życie brutalnie zweryfikowało.
Robert Bubnowicz przy ustalaniu składu, w porównaniu z meczem z Bystrzycą Kąty Wrocławskie, mógł skorzystać z Dariusza Michalaka. Wąska kadra spowodowała, że doszło do małego przetasowania: wracający Michalak zajął miejsce w defensywie, ale na prawej stronie,bowiem duet stoperów tworzył Orzech z Tyktorem. Jan Rytko powędrował do środka pola, a Marcin Morawski dyrygował poczynaniami kolegów ze strefy obok ławki rezerwowych. W protokole jako rezerwowi figurowały nazwiska Jaroszewskiego, Morawskiego, Krzymińskiego i Brzezińskiego. Bardziej niż skromnie, co niezbyt dobrze świadczy o klubie mającym rzekomo aspiracje awansowe. Niepełna kadra meczowa, zmobilizowany rywal pod wodzą nowego trenera, a w dodatku przewaga wzrostu - to mogło sugerować, że w Gorzowie można było oczekiwać dobrego, zaciętego meczu, zwłaszcza w wykonaniu gospodarzy.
Tak się nie stało. Do przerwy emocji było tyle ile przysłowiowy kot napłakał. Stilon ustępował wałbrzyszanom, którzy z kolei tradycyjnie nie potrafili sfinalizować przewagi i nie stwarzali sytuacji podbramkowych. W 23 min. dał o sobie znać bramkarz miejscowych, który nie miał w sobotę najlepszego dnia. Niezbyt udana interwencja po dośrodkowaniu i Bartosz Tyktor z ostrego kąta trafia w poprzeczkę, dobitka Orłowskiego zablokowana, a uderzenie Migalskiego leci wysoko nad poprzeczką. Paradoksalnie wejście kibiców Górnika spowodowało, że częściej pod polem karnym rywala zaczął znajdować się Stilon. Nie licząc płaskiego strzału obronionego na raty przez Jarosińskiego emocji nie było.
Po przerwie wałbrzyszanie rozstrzygnęli losy meczu bardzo szybko i pewnie. Początek nie zapowiadał łatwego zwycięstwa. W roli czarnego charakteru mógł wystąpić Jan Rytko, który za faul tuż po przerwie złapał żółtą kartkę, za chwilę gwizdek arbitra, kolejny wolny dla gospodarzy i niepotrzebny komentarz Janka. Sędzia chciał ostatni raz dać reprymendę Rytko, więc wyraźnie dał sygnał do rozpoczęcia gry po gwizdku. Gorzowianom się jednak śpieszyło, zagrali przed gwizdkiem i żółtą kartkę zobaczył Krzysztof Kaczmarczyk, który zimą wrócił do Stilonu z ekstraklasowej Termaliki Nieciecza. Prawdę powiedziawszy, dzięki temu zdarzeniu 36-letni gwiazdor zespołu z Gorzowa dał się zapamiętać z tego meczu.
Z czasem goście zaczęli przeważać. Próby strzałów Sawickiego, Migalskiego nie znalazły drogi do bramki Rosy, aż na lewej stronie został sfaulowany Dominik Radziemski. Dośrodkowanie Mateusza Krawca, nabiegający wałbrzyszanie, bramkarz stoi jak zaczarowany, a piłka w bramce. 0:1. Media przypisały bramkę Marcinowi Orłowskiemu, choć z wysokości trybun wydawało się, że piłka wpadła bezpośrednio po uderzeniu Krawca. Wałbrzyszanie nie odpuścili i po kilkudziesięciu sekundach replay.Tym razem faulowany Damian Migalski i z tego samego miejsca kolejne dośrodkowanie Krawca. Może nie najlepsze, ale obrona i bramkarz gospodarzy nie poradzili sobie z nim, a najwięcej determinacji wykazał Orłowski pakując piłkę do siatki. 0:2 i praktycznie po meczu.
Gospodarzy mógł dobić chwilę potem Damian Migalski. Orłowski kapitalnie powalczył w środku pola,a wałbrzyski młodzieżowiec poszedł na przebój od środka boiska - mocny strzał z 25 metrów odbił się od poprzeczki.
Stilon celny strzał na bramkę Jarosińskiego oddał w 81.minucie. Poczynania na boisku zależne były od wałbrzyszan, którzy już w doliczonym czasie sami sprokurowali smrodliwą sytuację. Daleka piłka w kierunku pola karnego wałbrzyszan, do odbicia piłki szykuje się Jarosiński, a biegnącego w jego kierunku Nowaka powala Tyktor. Sędzia odgwizdał faul obrońcy Górnika i pokazał żółtą kartkę, choć gdyby wyciągnął czerwony kartonik (faul bez piłki, a nie akcja ratunkowa), to również się by obronił. Co ciekawe większość mediów w ogóle nie odnotowała napomnienia Bartka - nawet oficjalna strona gorzowian.
Ostatnie 4 bramki wałbrzyszanie zdobyli po rzutach wolnych. We wszystkich brał udział Mateusz Krawiec, co tylko świadczy o tym jak pożyteczny jest to transfer. W Gorzowie ligowy debiut zaliczył Filip Brzeziński, którego kontakty z piłką zapewne można policzyć na palcach jednej ręki. Szkoda, że nie było w kadrze innych młodzieżowców, bo właśnie w takich sytuacjach, gdy wynik jest w miarę pewny, nie wiele można popsuć, to trzeba dać pograć młodym, niech poczują atmosferę meczu seniorów.
Ciężko kogoś z wałbrzyszan ocenić, że zawiódł, zagrał słabiej. Nawet powrót do środka pola Jana Rytko, gdzie ostatnimi czasy nie błyszczał w tej strefie, nie można nazwać słabszym występem. Swoje zrobił. Pewna obrona, w drugiej linii kreatywny Krawiec, który imponował przerzutami kilkudziesięciometrowymi. Dominik Radziemski przed przerwą stracił kilka razy prosto piłkę, ale w II połowie momentami ośmieszał rywali, którzy nie mogli znaleźć sposobu na zabranie mu piłki. Orłowski oprócz bramek (a może tylko jednej bramki?) sporo popracował w defensywie, Migalski sporo absorbował uwagę rywali, wygrał kilka pojedynków główkowych w roślejszymi obrońcami, ale z drugiej strony za dużo chaosu było w jego grze. Szkoda, że nie udało mu się zdobyć bramki na 3:0. Ze swojego przyzwoitego poziomu nie schodzi Sawicki, który napsuł krwi rywalom na swojej lewej stronie, ale wciąż grzeszy nieskutecznością. Wałbrzyszanie byli szybsi, bardziej pomysłowi, przeważali w większości elementów piłkarskiego rzemiosła. Mecz ogólnie stał na co najwyżej średnim poziomie. Akcji podbramkowych mało, emocji -również. Gospodarzom zabrakło argumentów, by zaskoczyć faworyta. Górnik inkasuje trzy punkty i to najważniejsze.
MECZ NA TRYBUNACH
Spotkanie Stilonu z Górnikiem to również największe wydarzenie na scenie kibicowskiej. Jesienią praktycznie Derby Sudetów pomiędzy wałbrzyszanami a Karkonoszami miały godną oprawę, a spotkanie Górnik-Stilon ze względu na konflikt z zarządem był uboższy o grupę fanów Górnika. Na stadion gorzowskiego OSiR-u przybyło kilkaset osób - Stilon mógł liczyć na spore wsparcie kibiców Chrobrego Głogów, a za Górnikiem przyjechały 3 autokary kibiców z fanami nie tylko z Wałbrzycha, Świdnicy, czy Kamiennej Góry, ale i Jeleniej Góry, Koszalina i Bydgoszczy. Goście weszli na sektor dopiero po 25 minutach gry. Tuż po przerwie zaprezentowali żywą biało-niebieską flagę, flagowisko, potem oprawą rocznicy przyjaźni kibiców Spartakusa Jelenia Góra i Górnika Wałbrzych. Doping fani przyjezdni urozmaicili sobie rzucaniem serpentyn w ochronę. Miejscowi lepiej zaprezentowali się wokalnie, dopingując zespół przez cały mecz, w II połowie pojawiła sektorówka oraz pirotechnika.
Żenujące było z kolei zachowanie stadionowego spikera, który w ogóle nie reagował na nawoływanie kibiców Stilonu by ich piłkarze połamali nogi rywalom.
Mecz był zabezpieczony przez policyjne oddziały prewencji w liczbie tak sporej, że w Wałbrzychu nawet w czasach drugoligowych wizyt kibiców Miedzi czy Chrobrego nie było tylu mundurowych.
A na samym stadionie spokojnie, można było skorzystać z cateringu, który również oferował niskoprocentowe piwo. Czy doczekamy się tego na Stadionie 1000-lecia?
Górnik Wałbrzych wygrał w Gorzowie Wielkopolskim po raz ostatni ... wiosną 1983! Wówczas zwycięstwo 2:0 zapewniły gole Leszka Rycka i na koniec sezonu biało-niebiescy świętowali awans do 1.ligi. Teraz również było 2:0 i po golach jednego zawodnika. Oby również późniejszy awans był kolejnym wspólnym mianownikiem zwycięstwa po 33 latach.

9 komentarzy:

  1. Spartakusa Jelenia Gora a nie jakies tam Sudety

    OdpowiedzUsuń
  2. W 1983 roku wygrał faktycznie Górnik. Wczoraj tylko Klubokawiarnia Wałbrzych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi cię szkoda padalcu,ciekawe dlaczego się tak interesujesz Górnikiem? Przeszkadzają ci ludzie w zarządzie klubu? To dobrze, cieszę się że cię to gryzie😁 Kwestionujesz wszystko co jest związane z Górnikiem, twoje komentarze atakują piłkarzy,ludzi związanych z Biało niebieskimi, nawet zwycięstwo przypisujesz kk, to jest naprawdę żałosne...
      Ciekawy opis meczu, także z trybun, tak trzymaj!
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Popieram kolegę wyżej... Nie pasuje Górnik? To wypad kibicować innemu klubowi, na Dolnym Śląsku mamy spory wybór

      Usuń
  3. Nie byłem na meczu, wiec nie będę odnosił się do gry. Cieszy zwycięstwo i powrót na fotel lidera :) Teraz mecz z Polonią, oby Świdniczanie nie zaszkodzili nam jak to było, gdy wywalczyliśmy awans do II Ligi. Dziwi mnie natomiast zachowanie kibiców KK Górnik, jeżdżą na wyjazdy, dopingują naszych piłkarzy i chwała im za to ! Ale kibic potrzebny jest też na własnym boisku, tym bardziej, że czekają nas ciężkie mecze ze Ślęzą, Polkowicami czy Lubinem. Skoro są skłóceni z zarządem klubu, to przecież nie z piłkarzami. A czy tak naprawdę są skłóceni z zarządem trudno wyczuć, bo w komentarzu powyżej zarząd Klubokawiarni jest broniony.... Ja, jak widzę inne osoby też, kibicujemy piłkarzom, ale nie KK. Szanowni koledzy kibice, skoro zarząd wam "podpadł" to przyjdzcie na mecz, dopingujcie piłkarzom, a na zarząd śpiewajcie Klubokawiarnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleś, nie pogrążają się, zrobiłeś z siebie barana a teraz "klepiesz" po plecach piłkarzy za wygraną. No dwulicowiec jak nic!

      Usuń
    2. Weź Apap Extra, bo chyba głowa cię boli.

      Usuń
  4. Szanowny Panie, w komentarzu napisał Pan " oby świdniczanie nie zaszkodzili nam" Rozumiem że utożsamia się Pan z klubem skoro tak Pan napisał, a to już przeczy dalszej części Pana wypowiedzi, widzę brak konsekwencji.Trochę to niepoważne tak z jednej strony pisać " NASZ, MY" a później stawać się w opozycji do klubu i kibiców.Polecam jak już ktoś napisał przenieść swoją miłość na inny klub.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się Panu wytłumaczyć co oznaczają słowa "NASZ" i "MY" pisane przeze mnie. Ja jestem KIBICEM ( proszę nie mylić z fanatykiem) drużyny piłkarskiej, w której znam i cenię niektóre osoby. Chodzę na wszystkie mecze, na wyjazdach też bywam nierzadko. Przykładowo w tym sezonie, byłem na wyjazdach Brzeg,Wrocław,Świdnica,Lubin,Dzierżoniów, Bystrzyca,oraz na pucharowych, Dziećmorowice,Jedlina,Świebodzice,Świdnica. Jak widać nie jestem tylko kibicem z gazety. Natomiast nie jestem kibicem ani klubu, ani pseudokibiców. Dlaczego : moim zdaniem zarząd działa zle, o czym pisałem niejednokrotnie i nie tylko ja. Brak drużyny rezerw, brak współpracy z jakimkolwiek klubem na Dolnym Śląsku, skłóceni są ze wszystkim, brak strony, żadnego zaangażowania w poszukiwaniu chociażby drobnych sponsorów itd. Natomiast kibicem jest ten, który jest na stadionie, a nie za płotem. Kibic, kibicuje swojej drużynie , a nie działaczom, kibic nie stawia ultimatum, kiedy będzie przychodził na mecze itd. Jestem Wałbrzyszaninem i kibicuję Wałbrzyskiej drużynie, czy to by było Zagłębie, Górnik, czy jak obecnie KK Górnik. Gdyby iść Pana tokiem rozumowania np. w polityce, to zwolennicy PO, którzy nie popierają rządu PiS powinni przelać swoją miłość na inny kraj, np. Niemcy :) A ja mówię nie, są Polakami, żyją w swoim kraju, a poglądy mogą mieć inne. Wracając do piłkarzy, to jeśli będą grali dobrze, będę to doceniał i ich chwalił, a jeśli będą grali słabo, to proszę wybaczyć, ale będę pisał swoje odczucia, do których każdy ma prawo. Chociaż, nie każdy musi się ze mną zgadzać i ja to uszanuję. Tymczasem, Szanowny Pan wspiera osobę która uważa, że skoro mam inne zdanie, to nie jestem kibicem tylko Padalcem, Dziadkiem, Baranem, Podlizuchem czy dwulicowcem i to na dodatek z wąsami:):) Pozdrawiam.

      Usuń