niedziela, 18 maja 2014

Zielona Góra - nowy trener stare błędy

Przed meczem z UKP było wiadomo, że gospodarze nie mają, podobnie jak Jarota, teoretycznych szans na utrzymanie się w lidze. W Zielonej Górze futbol od zawsze przegrywał czy to z koszykówką czy to żużlem - dyscyplinami, w których miasto w tym roku bronił tytułu mistrzowskiego. Piłkarze powyżej zaplecza ekstraklasy nigdy nie podskoczyli, a teraz znów przyjdzie im grać na czwartym szczeblu rozgrywek. O ile słabo idzie seniorom to tradycją jest dobra praca z młodzieżą i juniorami. Największy sukces to mistrzostwo Polski wywalczone w 2001 w ... Wałbrzychu! Wówczas Górnik/Zagłębie był czwarty, a w składzie gospodarzy grał Grzegorz Michalak. Tym razem wałbrzyszanie przyjechali do Zielonej Góry nie tylko przerwać fatalną passę bez wyjazdowego punktu w 2014 roku, ale sięgnąć po komplet punktów, które oddaliłoby widmo degradacji, które coraz bardziej zagląda do Górnika. Nowy szkoleniowiec Andrzej Polak nie miał wiele czasu na poznanie zespołu, wprowadzenie diametralnych zmian. Wiadomo, że nie mógł zagrać wykartkowany Michał Bartkowiak, dodatkowo z zespołem nie pojechał chory Adrian Moszyk. Jedynym novum w składzie było ustawienie Wojciecha Szuby na lewej stronie. Szuba już w Bytomiu zagrał na boku, a nie na środku i wyszło to delikatnie mówiąc nieciekawie. W sobotę gra świdniczanina wyglądała o wiele lepiej, kilka razy udanie urwał się swemu opiekunowi, a w drugiej połowie mógł pokusić się o strzelenie bramki, gdyby zaryzykował uderzenie z pierwszej piłki, a nie bawić się w przekładanie na prawą nogę. Mecz toczony był w trudnych warunkach atmosferycznych, ale opadów takich jak w Wałbrzychu nie było. Opady były przejściowe, dopiero po przerwie intensywność mogła mieć spory wpływ na grę zawodników. Tomasz Arteniuk przeciwko Górnikowi wystawił skład z pięcioma młodzieżowcami, czterech kolejnych usiadło na ławce. W bramce zagrał debiutant Robert Kuta, który zachował czyste konto, choć w I połowie kilkakrotnie wypadła mu z rąk piłka bez konsekwencji.  Co ciekawe pozostali zielonogórscy młodzieżowcy w komplecie zobaczyli żółte kartki. Niejaki Kwaśny o oryginalnym imieniu Dawin tak uparcie pracował na czerwoną, że trener zmienił go już po dwóch kwadransach. Wyleciał z kolei w doliczonym czasie gry Greszczyk za infantylne odrzucanie piłki do tyłu od miejsca wznowienia gry przez ... UKP!
Wałbrzyszanie zaliczyli poprawny mecz, podobnie jak w Głogowie czy Bytomiu porażkę zawdzięczają jednemu głupiemu błędowi, który zadecydował o losie meczu. UKP nie miało argumentów, by poważniej zagrozić gościom. Wiadomo - jest Wojciech Okińczyc. Jak na tę klasę rozgrywkową piłkarz wybitny, bo mając przeciętnych partnerów strzelił już prawie dwadzieścia bramek. W meczu z Górnikiem jesienią nie wykorzystał rzutu karnego, teraz miał jedną klarowną sytuację i głową po koźle pokonał Damiana Jaroszewskiego. W pomocy zielonogórzan grał Brazylijczyk Marco Aurelio, który wyróżniał się jedynie łysinką oraz karnacją. Po tym co pokazał nie dziwi, że Arka szybka zrezygnowała z jego usług. Miejscowi uważnie zagrali w defensywie, gdzie dzielił i rządził kapitan Bartosz Tyktor. Mierzący prawie 190 cm, brodaty stoper wygrywał wszystkie pojedynki główkowe. Swoją drogą to dziwne, że wałbrzyszanie próbowali dośrodkowań licząc jedynie na wysokiego Marcina Folca. Górnik częściej był przy piłce, rozgrywał piłkę do 30 metra przed bramką rywala i ... najczęściej ją tracił. O tej niedokładności wspominał na pomeczowej konferencji trener Andrzej Polak.
Na pewno na słowa uznania zasługuje waleczny Michał Oświęcimka, nieco więcej można wymagać od Grzegorza Michalaka, nie mówiąc już o skrzydłowych (Zinke, Szuba). W trakcie meczu mógł razić brak determinacji. Owszem, Górnik prowadził grę, ale brakowało szybkiego rozegrania, presingu już na połowie rywala, a przede wszystkim strzałów. Zwłaszcza przy takiej nawierzchni, niepewnym z początku, stremowanym bramkarzu aż się prosiło o uderzenia z dystansu. Próbował Oświęcimka, Folc, D.Michalak, Sawicki huknął w boczną siatkę, centrostrzał Zinke odbił się od zewnętrznej części poprzeczki, ale po prawdzie statystyka CELNYCH strzałów jest zatrważająca. Ale to już znamy z poprzednich meczów. Piłkarze są świadomi sytuacji w tabeli, wiadomo, że jeden udany mecz pozwoli na głębszy oddech, na przełamanie się.
Co można powiedzieć z kolei o trenerskim debiucie Andrzeja Polaka? Jako trener MKS Kluczbork i Ruchu Zdzieszowice gościł z tymi zespołami na zielonogórskim stadionie i ani razu nie schodził bez punktu. Niestety, przyszło mu przełknąć gorycz porażki z Górnikiem Wałbrzych.Podobnie jak Maciej Jaworski żyje w strefie przed ławką rezerwowych. Reaguje na wydarzenia boiskowe i czego nie zauważyłem za kadencji poprzednika, potrafił ostro strofować Marcina Folca. Płynne przesuwanie krycia, grę formacji niejako wypaczały warunki atmosferyczne i boisko, miejmy nadzieje, że w środę w meczu z Rakowem będą lepsze warunki do gry, a przede wszystkim lepszy wynik.
CO DALEJ?
Po ostatniej kolejce znamy już 4 z 9 spadkowiczów. Oprócz wycofanych Polkowic do 3.ligi spadają Jarota, Calisia i UKP. W praktyce od szóstego Górnika po 14. Ostrovię  (dzieli ich 8 punktów) dziewięć drużyn jest zaangażowanych by nie znaleźć się w piątce, która dołączy do znanego kwartetu. Nie ma wśród nich zespołu, który dostanie w ciągu ostatnich kolejek bonus w postaci 3 punktów za walkower z Polkowicami. Wiadomo, że zespoły będą grać między sobą, emocji czeka więc co nie miara. Sobotnie wyniki były paradoksalnie korzystne dla Górnika - przegrywali najbliżsi sąsiedzi w tabeli, zwycięstwa odniosły drużyny z niższych lokat. Powoduje to niesamowity ścisk w tabeli. Ważna, oprócz dyspozycji na boisku, będzie odporność psychiczna, a o tą można w Wałbrzychu się obawiać. Zwłaszcza w świetle osiąganych wyników. Obecnie przewaga nad czerwoną, spadkową strefą wynosi już tylko 3 punkty. Ważne są również bilanse bezpośrednich spotkań. Niekorzystne wyniki wałbrzyszanie mają z Błękitnymi (1:4, 0:2), MKS (2:5, 2:1), Ruchem (2:1, 0:3), korzystne z Polonią (1:0, 1:2), Gryfem (2:0, 1:0). Przed nami mecze z Rakowem (1:1), Odrą (1:0) i Ostrovią (0:0). Nie liczę spotkania z bezpieczną Wartą. W przypadku, gdy kilka zespołów będzie miało tyle samo punktów o kolejności będzie decydować tzw. mała tabela z zainteresowanymi zespołami.
Ciekawie się zrobiło również w czubie tabeli. Bytovia wskakuje na fotel lidera, a przed nią mecze z Polonią Bytom (d), MKS Kluczbork (w), UKP (d), Raków (w). Punkt mniej ma Chrobry: Ruch (w), Rozwój (d), Gryf (d) i 3 punkty za Polkowice. Z kolei Zagłębie zbliżyło się na 3 punkty do głogowian i 4 do bytowian - do rozegrania ma mecze z UKP (d), Rakowem (w), Ostrovią (d) i Odrą (w). Teoria bierze w łeb, gdy przychodzi grać na drugoligowych boiskach, gdzie nieprzewidywane wyniki są codziennością. W Głogowie po sobotnim remisie ze zdegradowaną dziś Calisią (1:1) są w ciężkim szoku i jak tak dalej Chrobry nie przełamie impasu to może pożegnać się z awansem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz