poniedziałek, 1 czerwca 2015

Historyczny rekord, czyli wyjazdowe zero

Cóż stało się - wałbrzyski Górnik po raz trzeci w historii kończy sezon bez wyjazdowego zwycięstwa. W przeszłości nawet gdy biało-niebiescy spadali z danej ligi rozgrywkowej potrafili choć raz wygrać. Starsi kibice pamiętają dramatyczną końcówkę sezonu 1980/81 kiedy Górnik zapewnił sobie drugoligowy byt w ostatniej kolejce, wygrywając po raz pierwszy poza Wałbrzychem - 3:2 w Stroniu Śląskim.
Z kolei sezon 1964/65 był pierwszym, w którym wałbrzyszanie nie potrafili wygrać poza własnym stadionem. Mimo to 5 wyjazdowych remisów, w tym dwa w ostatnich wyjazdach, pozwoliły zdystansować 4 rywali i utrzymać się w II lidze. Drugi taki sezon z wyjazdowym zerem zdarzył się już w ekstraklasie. Podopieczni Henryka Kempnego w 15 spotkaniach sezonu 1987/88 na boiskach rywali przegrywali aż 11-krotnie i cztery razy przywieźli po punkcie. Ale na mecie sezonu gorszy bilans ogólny miały Bałtyk Gdynia i Stal Stalowa Wola. Górnik utrzymał się po barażach z Zagłębiem Lubin, gdzie na wyjeździe zremisował.
Tym razem wyjazdowe zero nie zostało odpowiednio zbilansowane domowymi sukcesami i po pięcioletnim pobycie na trzecim poziomie rozgrywkowym przyjdzie wałbrzyszanom się pożegnać ze szczeblem centralnym. Są oczywiście szanse przy "zielonym stoliku", ale w nie chyba nie wierzą nawet najwięksi optymiści.
Górnik po raz pierwszy w historii gościł w ligowym boju na obiekcie Legionovii. Piłkarze spod Warszawy zapewnili sobie już wcześniej ligowy byt i trudno było im się zmotywować na spotkanie ze spadkowiczem. Wałbrzyszanie już na początku meczu zyskali handicap w postaci przewagi jednego zawodnika, po tym jak wyleciał z boiska bramkarz miejscowych Waśków.
Faul na Orłowskim po którym Waśków zobaczył 
czerwoną kartkę.
Mimo przewagi również w posiadaniu piłki tradycyjnie zabrakło konceptu na kreowanie strzeleckich sytuacji. Jedynie Rafał Figiel trafił w poprzeczkę. Po przerwie pojawił się na murawie Kamil Śmiałowski, który tradycyjnie (który to już raz!) rozruszał poczynania wałbrzyszan. On też pokonał Mikołaja Smyłka,który ponoć przymierzany jest do zagranicznego transferu. Co ciekawe Śmiały w całym sezonie dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i jak się okazało było to w dwumeczu z Legionovią. Gol byłego gracza Lechii Dzierżoniów dawał nadzieję na premierowe zwycięstwo, przypomniała się sytuacja sprzed roku, gdy to jego celne uderzenie dało triumf w Poznaniu w meczu z Wartą pieczętujące utrzymanie się w ubiegłym sezonie.
W tym sezonie, zwłaszcza na wyjazdach trwonienie przewagi i utrata prowadzenia to wręcz znak firmowy wałbrzyszan. Więc nie powinno dziwić, że grający w osłabieniu gospodarze zdołali wyrównać w końcówce meczu. Gości postawili na frontalny atak, na boisku pojawił się nawet Marcin Folc, o czym żaden z wałbrzyskich portali nawet się nie zająknął. Remis nikogo nie usatysfakcjonował. Dla wałbrzyszan,przy "planowej"porażce Kotwicy z Zagłębiem oznacza, że nie mają już oni nawet matematycznych szans na opuszczenie przedostatniej pozycji.
Najprawdopodobniej również na wynik meczu w Legionowie czekali wałbrzyscy działacze. W ubiegłym tygodniu Komisja Licencyjna PZPN ogłosiła komunikat, w którym czytamy, że w czwórce klubów, które nie otrzymały licencji na następny sezon jest Górnik. Patrząc na trzeźwo to niezrozumiały jest optymizm redaktora Bogdana Skiby, który upatruje w tym szansy wałbrzyszan. W obozie Nadwiślana czy Legionovii niektóre zarzuty wywołały prawdziwe zdziwienie, ale po tej reakcji trudno oczekiwać, by odwołanie tych klubów nie przyniosło pozytywnych skutków. Okocimski Brzesko otrzymał karę finansową (tysiąc złotych) i nieprzyznanie licencji w związku z naruszeniem kryterium prawnego, infrastrukturalnego i finansowego.
Górnik Wałbrzych jako jedyny nie ma wśród uwag kryterium infrastrukturalnego. Ale za to nie spełnia na chwilę obecną kryteriów: sportowego, dotyczącego personelu i administracji oraz finansowego. Co ciekawe dwa ostatnie kryteria nie były spełnione również w ubiegłym roku przy pierwszym "rozdaniu" Komisji Licencyjnej na sezon 2014/15. W krótkim czasie dokumentacja została uzupełniona, związek wlepił karę 4 tysięcy i wałbrzyszanie mogli przygotowywać się do nowego sezonu. Teraz w klubie być może zaczynają się kalkulacje:
- gdyby były szanse wyprzedzić Kotwicę, to walka o licencję miała by realne szanse na powodzenie,bowiem wciąż niewiadomą jest casus Widzewa. Łodzianie sportowo już spadli, a piłkarze, trener zapewnia,że ostatni mecz w lidze zostanie rozegrany i nie będzie regulaminowej degradacji o dwie klasy. Ale wciąż nie ma pewności, że łodzianie zdołają spełnić kryterium finansowe by uzyskać licencję na grę w 2.lidze.
 - w obecnej sytuacji Górnik musi liczyć nie na cud, tylko na ... dwa cuda. Oprócz ewentualnego braku licencji dla Widzewa musiałaby nie otrzymać licencji któraś z trzech pozostałych drużyn (Nadwiślan, Legionovia,OKS).  Czy to jest realne? Czy gra jest warta świeczki?
Znając politykę informacyjną wałbrzyskiego klubu (czytaj JEJ BRAK), trzeba sięgnąć po Podręcznik Licencyjny, by spróbować domyślić się o co komisja może mieć uwagi do klubu.
Kryterium sportowe - tutaj klub musi wykazać się zatwierdzonym programem rozwoju młodzieży, zespołami młodzieżowymi, opieką medyczną, polityką antydyskryminacyjną, sprawami sędziowania i zasad gry oraz zapobieganiem korupcji w sporcie.  W czym może być problem? Ostatnie trzy punkty związane są z sesjami, szkoleniami poświęconym tym zagadnieniom. Opieka medyczna to oczywiście aktualność badań drugoligowców, co nie może być uchybieniem. Klub posiada zespoły młodzieżowe od najmłodszych roczników, więc najprawdopodobniej chodzi o "Zatwierdzony program rozwoju młodzieży", gdzie weryfikacji podlegają takie zagadnienia jak:
a) cele i filozofia rozwoju młodzieży;
b) organizacja sekcji młodzieżowej (schemat organizacyjny; zaangażowane podmioty, ich związki z Wnioskodawcą, zespoły młodzieżowe, itd.);
c) personel (techniczny, medyczny, administracyjny, itd.), ze wskazaniem wymaganych minimalnych kwalifikacji;
d) infrastruktura dostępna dla zespołów (sekcji) młodzieżowych (infrastruktura szkoleniowa i meczowa, inna infrastruktura);
e) zasoby finansowe (dostępny budżet, wkład Wnioskodawcy, zawodnicy, itd.);
f ) programy szkolenia piłkarskiego (umiejętności gry, umiejętności techniczne, taktyczne i fizyczne) dla poszczególnych grup wiekowych;
g) program kształcenia „Zasady gry”;
h) program kształcenia dotyczący zwalczania dopingu w sporcie;
i) pomoc medyczna dla zawodników młodzieżowych (w tym kontrole lekarskie);
j) proces przeglądu i wydawania opinii zwrotnych w celu dokonania oceny wyników i osiągnięć w zakresie założonych celów;
k) ważność programu (co najmniej 3 lata, maksymalnie 7 lat);
l) wykład z polityki antydyskryminacyjnej.
Kibice mogą jedynie tylko się domyślać co szwankuje w klubie w tej tematyce.
Wśród kryterium dotyczącego personelu i administracji oceniane są następujące zagadnienia:
- sekretariat klubu;
- zarząd/prezes urzędujący/dyrektor zarządzający;
- dyrektor finansowy/główny księgowy;
- kierownik ds. bezpieczeństwa;
- lekarz;
- fizjoterapeuta;
- trener I zespołu;
- koordynator programu rozwoju młodzieży;
- organizacja ochrony i bezpieczeństwa - stewardzi;
- spiker.
Generalnie chodzi, by wymienione wyżej osoby były wykwalifikowane (potwierdzone dyplomami, świadectwami, licencjami). Skoro w ubiegłym roku ten problem został błyskawicznie przez ekipę ówczesnego prezesa Gawlika załatwiony, to i w tym, w razie potrzeby, nie byłoby z tym problemów.
Kryterium finansowe to:
- roczne sprawozdanie finansowe, czyli bilans zysków i strat;
- brak przeterminowanych zobowiązań wobec klubów piłkarskich wynikających z tytułu działalności
  transferowej oraz opłat na rzecz PZPN oraz Wojewódzkiego Związku Piłki Nożnej – zmiany
  przynależności Klubowej;
- brak przeterminowanych zobowiązań wobec pracowników oraz na rzecz ZUS i Urzędu
  Skarbowego;
- prognoza finansowa.
Jedynie o długach wobec wymienionych podmiotów można spekulować. Kluby ratują się ugodami, przedstawieniem planów naprawczych.
Klub nabrał wody w usta, ale w tym tygodniu mija termin złożenia odwołania, więc środowisko dowie się na co liczy zarząd klubu, czy jeszcze łudzi się w temacie ewentualnego utrzymania się dzięki nieszczęściu innych klubów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz