poniedziałek, 1 grudnia 2014

Czerwona latarnia przekazana

Ostatnia drugoligowa kolejka przyniosła dwa niezwykle ważne spotkania dla układu tabeli. W Rybniku ROW pokonał liderujący Rozwój 2:1, a w Wałbrzychu spotkały się ekipy zamykające ligową stawkę ze sporą stratą do bezpiecznego miejsca. 
Gdy spotyka się ostatnia drużyna z przedostatnią to wiadomo, że będą emocje. Może nie zawsze sportowe, ale walki, determinacji nie powinno zabraknąć. Z meczu rozegranego w ostatnią listopadową sobotę kibice zapamiętają jedynie przeraźliwe zimno i wymęczone zwycięstwo gospodarzy, które pozwala przezimować na przedostatnim miejscu i magicznymi 6 punktami straty do bezpiecznego miejsca. Limanovia swój drugoligowy byt utrzymała dzięki mariażowi z Kolejarzem Stróże, a jesienią gra beznadziejnie, podobnie jak jej ostatni ligowy rywal. Piłkarze z Małopolski sezon rozpoczęli od dwóch zwycięstw i remisie właśnie z Górnikiem Wałbrzych. Od połowy sierpnia już nie było okazji dopisania 3 punktów do dorobku, jedynie 5 remisów przyniosło kolejne 5 oczek. Zmieniono trenera, ale Ryszard Wieczorek póki co nie okazał się cudotwórcą. Znany z pracy w ekstraklasie szkoleniowiec pamiętany jest z efektownego skoku jakościowego z rybnickim ROW-em, który najpierw dramatycznie bronił się przed spadkiem, by w następnym sezonie efektownie wygrać drugą ligę.  Co ciekawe mimo braku zwycięstw Wieczorek był brany pod uwagę jako nowy trener m.in. Miedzi Legnica.  W listopadzie coś delikatnie drgnęło w limanowskim zespole, który zanotował passę trzech meczów bez porażki remisując na gorących boiskach Siarki i Stali Stalowa Wola, a przede wszystkim urywając punkty faworytowi z Rybnika. Oczekiwania wobec meczu w Wałbrzychu w ekipie gości były jednoznaczne – wywieźć trzy punkty. Na podobne zyski liczono w obozie biało-niebieskich, gdzie morale mogły wyglądać o wiele lepiej po ostatniej pechowej porażce w Stargardzie Szczecińskim. Ostrożnie o rywalu wypowiadał się trener Wieczorek  - nie pierwszy w tej rundzie szkoleniowiec dziwiący się tegorocznym wynikom wałbrzyszan. 
Adrian Moszyk - strzelec zwycięskiej bramki[foto:walbrzych24.com]
Iście arktyczna aura, temperatura oscylująca w okolicach 3-4 stopni na minusie,  zachęciło niewiele ponad setkę kibiców na pożegnanie jednego z najbardziej nieudanego ligowego roku w wydaniu Górnika Wałbrzych. Gra obu zespołów, niestety nie rozgrzała publiki. Owszem, początek należał do gospodarzy, którzy próbowali szybkimi podaniami przenieść piłkę w pobliże bramki Waldemara Sotnickiego, ale brakowało tradycyjnie ostatniego podania. Pierwszy celny strzał odnotować mogliśmy dopiero w 20 minucie w wykonaniu Adriana Moszyka. Popularny Adek wkrótce wyrósł na bohatera meczu strzelając „złotą  bramkę”. Ile zasługi przy tej bramce było strzelającego, a ile Walida Kandela, który pechowo podbił piłkę, która wylądowała w siatce – tego zapewne już nie rozstrzygniemy. Swoją drogą ciekawe jak mroźne warunki zniósł wspomniany defensor – pierwszy Egipcjanin grający przeciwko wałbrzyszanom.  Górnicy mogli do przerwy pokusić się o podwyższenie prowadzenia, ale zabrakło dokładności przy uderzeniach Marcina Orłowskiego, a przede wszystkim Kamila Śmiałowskiego, który nie wykorzystał dobre zagranie Dariusza Michalaka i z kilkunastu metrów spudłował. Ciekawostką jest fakt rozpoczęcia tej akcji przez Patryka Janiczaka, który początkowo nie bardzo wiedział jak wprowadzić piłkę do gry i zagrał do najbliższego partnera.  Po raz kolejny żółtą kartkę zarobił Marcin Orłowski – tym razem z niepotrzebny faul w środku pola. Który to już w tej rundzie praca rękami Orła kosztuje go napomnienie? Najgorętszym momentem tej połowy było starcie w 45 minucie pomiędzy Adrianem Moszykiem a Michałem Gryźlakiem, kiedy to doświadczonemu obrońcy, mającemu za sobą lata gry w 1.lidze w Sandecji i Kolejarzu Stróże puściły nerwy i rzucił się z rękami na wałbrzyszanina. Arbiter wyrzucił zawodnika z boiska, ale nikt tego deficytu personalnego w drugiej połowie meczu nie zauważył. 
W drugiej połowie Górnik rozpoczął do dobrych akcji i strzałów Śmiałowskiego, Filipe, ale z czasem inicjatywę przejęli goście.  Gdy wałbrzyszanie wychodzili z kontrą aż prosiło się przerzucić piłkę na przeciwległą stronę, gdzie nie było żadnego z rywali – zabrakło jednak zawodnika, który potrafi zagrać taką piłkę.
Największym pechowcem był na pewno Bartosz Tyktor, który zastąpił Filipe i szybko doznał kontuzji po tym jak przeciwnik zakończył próbę dośrodkowania w jego nogach.  Dla niektórych dziwnie wyglądało ustawienie wałbrzyszan piątką defensorów (D.Michalak – Cichocki – Wepa – Orzech – Sawicki) w sytuacji, gdy walczy się o komplet punktów. Trzeba uczciwie przyznać, że boki defensywy nie wyglądały najlepiej: chimeryczny Michalak, słabszy niż zazwyczaj Sawicki – dobrze, że rywale nie potrafili się przebić przez zagęszczony środek. O kłopotach w drugiej linii na pomeczowej konferencji  wspomniał Jerzy Cyrak. Niewątpliwie sukcesem jest kolejne zero z tyłu, ale kibice do końca drżeli o wynik mając w pamięci wyczyny wałbrzyskiej defensywy, a tutaj łódzki arbiter przedłużył męki aż o 6 minut.
Sceneria meczu dokładnie obrazowała sytuację w wałbrzyskim klubie. Pojawił się szkielet zadaszenia trybun, ale zapewne większość była rozczarowana, że pod dachem będzie minimalna ilość siedzisk. Nie jest tajemnicą, że docelowym miejscem ligowych piłkarzy będzie lekkoatletyczny stadion na Nowym Mieście, o którym zresztą w mediach ostatnimi czasy jest głośno. Na Nowym Mieście ma być oświetlenie i  w charakterystycznej niecce być może nie będzie tak zimno jak w sobotę przy Ratuszowej. Miasto nie będzie inwestować większych pieniędzy w modernizacji archaicznego piłkarskiego Stadionu 1000-lecia. Szkoda, że wysoko oceniany w tej klasie rozgrywkowej catering nie serwował w takich warunkach ciepłych napojów, bo zapewne znalazłby wielu chętnych. Prowizorka na trybunach znakomicie zgrała się z niezbyt optymistyczną wypowiedzią Jerzego Cyraka po meczu z Limanovią.  Nie chodzi o grę zespołu, ale o najbliższą przyszłość. Wiadomo, że w tygodniu poprzedzającym mecz z Limanovią były testy, naoczni obserwatorzy w superlatywach wypowiadali się o 21-letnim Koreańczyku, ale więcej informacji nie uzyskamy (kolejny ukłon w stronę kulejącej polityki informacyjnej klubu). Polscy młodzi piłkarze z okolicznych klubów nie przekonali do siebie szkoleniowców, a ponadto nie wiadomo czy klub będzie stać na jakiekolwiek transfery. Co prawda prezes Jakacki zapewnia o dopiętym budżecie na następny kalendarzowy rok, ale tak naprawdę jedynym pozytywem jest fakt, że zespół nie zostanie wycofany.  W przedsezonowych wypowiedziach o miejscu w czołowej czwórce prezes lekko się ośmieszył po czasie,  tracąc wiarygodność w oczach wielu.  Wizerunek pogorszyły kłopoty z wypłatami dla piłkarzy. Na chwilę obecną sytuacja nie jest może dramatyczna, ale stanowi wielką niewiadomą. Dla kibiców jak i samych piłkarzy wraz z trenerami. Jerzy Cyrak ma pomysł na drużynę, plany przygotowań, ale czy znajdzie zrozumienie od działaczy – o tym ponoć się dowie w Barbórkę 4 grudnia. Górnik zimą ma wyjechać nie do Jagniątkowa, ale wielkopolskiego Wągrowca, znanego Cyrakowi, a piłkarzom z ligowych bojów z Nielbą. Warto przypomnieć, że kilka dekad temu wałbrzyskie kluby również tam się przygotowywały do ligowych zmagań i kończyło się to sukcesem. Oby i tym razem tak też się stało.

4 komentarze:

  1. Nasza skromna "paczka" która jest na wszystkich meczach, w przenikliwym zimnie, podobnie jak Pan ocenia spotkanie Górnika. Ale jak zwykle mamy też trochę odmienne zdanie w niektórych kwestiach. Poziom meczu beznadziejny w wykonaniu Górnika, gra bez pomysłu i koncepcji. Przez większość meczu rozpaczliwie się bronimy z drużyną która jest na dnie tabeli i na dodatek gra w dziesiątkę. Potwierdza to ,że Górnik pod wodzą Cyraka nie zrobił żadnego postępu w grze, a trener nie ma żadnego pomysłu. Myślę że jedyne dobre ruchy które robi Cyrak, to te które wyczyta z Pana artykułów i komentarzy :) szkoda że wprowadza je dopiero po paru meczach, bo może mielibyśmy o parę punktów więcej :) Już od dawna pisałem, że Krzemiński i Rytko to nie zawodnicy na II ligę, że Folc to wielkie nieporozumienie, czy nie lepiej jak na środku obrony zagrałby Cichocki może nawet z Orzechem, dlaczego nie gra Śmiałowski ? Ostatnio pisałem że Cyrak chyba tak się pogubił, że nie rozpoznaje który to Migalski, a który Bronisławski, bo miesza co mecz, pomimo, że i tak najlepszy z całej trójki młodzieżowców to Mańkowski. I co się okazało, że mieliśmy rację bo trener wszystkie te zmiany wprowadził :) A w ostatnim meczu Śmiałowski i Mańkowski byli najlepszymi naszymi zawodnikami, szczególnie w pierwszej połowie. Może i posłucha innych rad i rozgoni "klubokawiarnie", niech zacznie od Michalaków którzy nic nie grają. Grzesiek wolny i każde podanie to strata, Cyrak go trzyma cały mecz na boisku, a Oświęcimka grzeje ławę ! Już nawet garstka kibiców upominała się o niego na ostatnim meczu z trybun. Potem płacze że nie ma drugiej linii, teraz zauważył ? Ja piszę o tym od tygodni. Panie Cyrak, może warto spróbować za Michalaka wstawić Oświęcimkę o póki co Wepe przesunąć do przodu. Chociaż uważam, że ta cała sytuacja chyba pana Cyraka przerasta, skoro się mylę to osobiście pana przeproszę. To już pana 12 mecz, a gra wcale nie lepsza niż z Błękitnymi w pierwszym meczu sezonu, a może i gorsza. Bo tak rozpaczliwie się nie broniliśmy z dużo lepszym przeciwnikiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy co ty piszesz ! Drużyna przegrywa źle, drużyna wygrywa źle. Jak taki kozak jesteś to rób papiery trenerskie i wysyłaj CV do Górnika. Byłem ostatnio na meczu i ten gang starych dziadów co na początku siedział a później stał za murkiem to jedna wielka kpina. Śmieją się z bramkarza Janiczaka bo źle np. wykopie piłkę. Szkoda, że nie zauważyli poprawy tego elementu gry u tego piłkarza. Najważniejsze w tym meczu to zdobycie 3 punktów. Nawet nie wiecie jakie mamy szczęście trafiając na takiego trenera jak Pan Cyrak. Pomału się w tym klubie wszystko zmienia. Do prowadzącego stronę, Udało mi się tutaj trafić jakimś przypadkiem i uważam, że to najlepsza strona o wałbrzyskiej piłce nożnej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.Co do meczu to cieszą tylko punkty bo 2 połowa to tradycyjnie katastrofa.Szczęście że tak to się skończyło bo te punkty przedłużają nadzieję na utrzymanie.Choć osobiście uważam że Górnikowi będzie bardzo trudno się utrzymać,bo wszystkiego u siebie nie wygramy a na wyjazdach Górnik praktycznie nie punktuje a zostanie 15 kolejek i 8 wyjazdów z których trzeba wygrać ze 4 mecze a u siebie będziemy gościć czołowe zespoły i o punkty nie będzie łatwo.Ale to przyszłość i czas pokaże co się stanie.W tym składzie personalnym nie ma szans na utrzymanie a wszyscy co przyjeżdżają na testy są za słabi.Nie wiem kto decyduje o przydatności zawodnika testowanego bo kilku zawodników za słabych dla nas gra w innych klubach lepszych od nas.Odniosę się jeszcze do komentarza osoby która pisze o szczęściu że mamy takiego trenera,i że w klubie się zmienia.Trenera rozlicza się za wyniki a jakie one są to widać no chyba że pasuje do układu jaki jest a co do zmian w klubie to faktycznie wszystko się zmienia tylko na gorsze .Z coraz lepszym zapleczem i warunkami jakie są jesteśmy jedną nogą w 3 lidze/4/ typowo amatorskiej. Brakuje jak autor zauważył polityki informacyjnej ,strony internetowej/Ta co jest to śmiech na sali/a w szczególności drużyny rezerwowej bo to jest podstawa funkcjonowania drużyny na poziomie centralnym i jako jedyna drużyna w 2 lidze nie posiadamy rezerw.Wszyscy niby mówią że trzeba coś zrobić ale nic dalej się nie dzieje.Pierwszy komentarz osoby trafnie opisuje sytuację jaką wiele osób popiera ale wydaje się że to tylko życzenia.Odniosę się jeszcze do artykułu jaki autor wcześniej napisał o sytuacji w 3 lidze.Na pewno niespodzianką jest postawa Lechii ale postawa Formacji Port Mostki dla nikogo nie jest zaskoczeniem.Przed sezonem wszyscy twierdzili że tylko Ślęza jest w stanie rywalizować z Formacją.Skład personalny drużyny z Mostek plus prężny sponsor i zaplecze powoduje że Formacja jest zdecydowanym faworytem do awansu tyle tylko że baraże zadecydują o tym kto wejdzie a nie wygranie ligi .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie, autorze powyższego komentarza, nie napisałem, że jest zle, że wygrali. Jest super i bardzo się cieszę z tego powodu, że wpadły nam tak ważne trzy punkty, ale opisałem styl w jakim to zrobili podobnie jak to zrobił właściciel strony. Bo mamy do tego prawo żyjąc w demokratycznym kraju. I nie trzeba być żadnym kozakiem żeby mieć swoje zdanie. Dlaczego odsyła mnie pan do robienia papierów trenerskich, skoro nie zapytał pan czy takowych już nie mam...
    Na pewno żadna znana mi osoba nie stała za murkiem, których nazywa pan "gangiem starych dziadów" i naśmiewała się z Janiczaka. Bo ja wspieram tego młodego chłopaka, pomimo, że ma jeszcze dużo pracy przed sobą i życzę mu jak najlepiej. A może to sympatycy konkurencyjnego bramkarza naszej drużyny dokuczają Janiczakowi ?? Ale kto to by nie był, to nie ma pan prawa nikogo nazywać "gangiem starych dziadów", bo mimo przenikliwego zimna przyszli kibicować Górnikowi. Pan też może kiedyś doczekać podeszłego wieku, pod warunkiem że za obrażanie starszych osób nie "utopi" pana nikt w szambie. Nie wiem czy aż takie mamy szczęście, że pan Cyrak do nas przyszedł, może powinniśmy podziękować działaczom Lecha Poznań, że wywalili Rumaka, a wraz z nim pomocnika do rozkładania pachołków. Ja do pana Cyraka osobiście nie mam nic, ale chcę widzieć efekty jego pracy, jak na razie to ich nie ma. A drugie połowy w naszym wykonaniu to katastrofa. Twierdzi pan, że pomału się wszystko zmienia. Ja, jak również większość osób żadnych zmian w klubie nie zauważyliśmy. Zero informacji co się dzieje w klubie, bo strona Górnika praktycznie nie istnieje, nadal brak drużyny rezerw, nie ma osoby odpowiedzialnej za wyłapywanie młodych talentów itd. itd. Jedyne co się w klubie zmieniło to że za Bubnowicza wskoczył z juniorów Jaworski, potem Jaworski znowu poszedł do juniorów, a przyszedł Przerywacz, który trenował juniorów i tak ci panowie się zmieniają miedzy sobą i powoli jakoś tam leci do emerytury, bo są nietykalni. Wiec proponuję panu czytać uważnie komentarze innych, i najlepiej żeby pan je jeszcze rozumiał. A skoro pan ich nie rozumie, to jest mi przykro...

    OdpowiedzUsuń