piątek, 12 grudnia 2014

Dudek z gwiazdami

Z niektórymi ludźmi futbolu jest problem. Problem ze zdefiniowaniem ich prawdziwych sukcesów. Najgorzej jest w sytuacji, kiedy wyolbrzymiają swoje sukcesy, wiecznie żyją jedynym osiągnięciem, a z czasem na jego podstawie przypisują sobie wszechwiedzę, nieomylność osądów. Bardziej irytują niż budzą podziw powtarzane w nieskończoność sukcesy choćby Bogusława Kaczmarka - odkrywcy wg siebie większości reprezentantów kraju, na wałbrzyskim podwórku trener Zbigniew Górecki kojarzony jest z odkryciem talentów Włodarczyka, Janikowskiego czy Morawskiego a nie z sukcesami (a raczej ich braku) drużynowymi.  Czasem dobudowywana jest przez samego zainteresowanego historia, która dobrze opakowana, sprzedana w mediach zaczyna żyć własnym torem.
Jerzy Dudek jest graczem, który w zabawie na ułożenie zespołu boiskowych kolegów mógł pokusić się na prawdziwą jedenastkę marzeń. Ma na swym koncie triumf w Lidze Mistrzów z Liverpoolem, wcześniej z Feyenoordem wygrywał ligę holenderską, z Realem Madryt zdobył mistrzostwo i krajowy puchar. Inna sprawa, że w ciągu 4 sezonów w madryckim zespole zagrał ledwie dwukrotnie w lidze! Gorzej wygląda jego reprezentacyjna kariera - bardziej pamięta się puszczone bramki na azjatyckim mundialu niż udane interwencje choćby przeciwko Francji na początku trenerskiej kariery Jerzego Engela. W sumie dzięki protekcji Bońka Dudek w 2013 roku zakończył reprezentacyjną karierę z 60 występami w kadrze dająca mu przepustkę do Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Po zakończeniu madryckiego etapu słychać było o plotkach o grze w lidze indyjskiej, posadzie dyrektora sportowego, a sam Jerzy bawił się w golfa lub jazdę samochodami a'la Adam Małysz.
Jerzy Dudek z racji swojej klubowej kariery często zabiera głos w sprawach futbolowych. Jego konsekwencję wypunktował portal weszlo.com w sprawie transferu Roberta Lewandowskiego, który przypomniał pierwsze refleksje Dudzia na temat Lewego widząc Polaka tylko w Realu Madryt, a na koniec stwierdził, że "dziwią go głosy ludzi, którzy koniecznie widzą go w Madrycie" sugerując demolkę Królewskich w przypadku ich przyjazdu do Monachium i czekającego tam Bayernu z Lewandowskim w składzie.
Oczywiście nikt nie odbierze Polakowi sukcesów w klubach i nikt nie może podważyć jego zasług. Był swego czasu bodaj najbardziej rozpoznawalnym polskim piłkarzem w Europie. Z tego też powodu może liczyć nie tylko na popularność większą za granicą niż w ojczyźnie, ale i pamięć partnerów i rywali z boiska.
W ostatnich dniach na zaproszenie sławniejszych kolegów na azjatyckie tournee pod egidą Global
Legends Series. Wystarczy rzut oka na składy firmowane przez znakomitych piłkarzy Włocha Cannavaro i Portugalczyka Figo, że nie byli to anonimowi piłkarze. Prawdę powiedziawszy Polak był jednym z nielicznych, którzy nie mogli się pochwalić sukcesami z reprezentacją.
Oczywiście takie spotkania to nie tylko okazja do wspomnień, ale i okazja do zarobienia pieniędzy na cele charytatywne.  Dudek o kulisach pierwszego spotkania wspomina spotkanie z Szewczenko w swoim cyklicznym felietonie na łamach Przeglądu Sportowego. Nie omieszka przypomnieć o swoim największym sportowym sukcesie, czyli zwycięstwie w finale LM w barwach Liverpoolu z AC Milan, gdzie grał wówczas słynny ukraiński napastnik. Na bazie cudu w Istambule Dudek wydał już dwie książki, a znając życie czekają nas jeszcze długie lata powrotów do majowego wieczoru z 2005 roku. W Bangkoku tym razem górą był Szewczenko, który w sytuacji sam na sam założył klasyczną siatkę Polakowi. Oczywiście wszystko w formie zabawy, choć tę konwencję na samym początku były rezerwowy Realu wziął dosłownie, gdzie fatalnie odbił strzał, pozwolił posadzić siebie na czterech literach Davorovi Sukerovi, który wyrównał stan meczu na 1:1.
Ogólnie dobra zabawa, piękne bramki i ogromna frajda dla 20 tysięcy widzów przypatrujących się pięknym strzałom Scholesa, nożycom Seedorfa, sztuczkom technicznym nie tak dawnych magów futbolu, wśród których znalazło się miejsce dla tajskiego pomocnika Chaimana. Mecz zakończył się zwycięstwem  drużyny Dudka, czyli Cannavaro Team 8:5 (1:3) po celnych strzałach Patricka Bergera, Paula Scholesa (2), Therdsaka Chaimana (2), Michela Salgado i Patricka Kluiverta oraz Davora Sukera, Clarence'a Seedorfa, Cafu, Dwighta Yorke'a, Andrija Szewczenko i Robbie Fowlera. Bramki ze spotkania poniżej:
W planach Global Legends Series jeszcze mecze w Malezji, Chinach oraz Japonii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz