niedziela, 7 grudnia 2014

Sudety w drodze do awansu

5 lat temu Sudety Dziećmorowice dzieliło zaledwie dwa punkty od awansu do klasy okręgowej. Juventur zgromadził dwa oczka więcej i po sezonie 2008/09 świętował awans, co ciekawe zespół Sudetów został wyprzedzony jeszcze przez Zjednoczonych Żarów i LKS Bystrzyca Górna.  Sezon później Sudety nie przegrali żadnego meczu u siebie, ale nie udał się pościg za zespołem z Żarowa, który ostatecznie zaledwie o punkt okazał się lepszy w ostatecznym rozrachunku. Mija rok i w sezonie 2010/11 Sudety ponownie meldują się na drugim, nieawansowym miejscu - 5 punktów mniej od LKS Bystrzyca Górna. Później zespół Piotra Osieckiego nie liczył się w bezpośredniej walce o promocję, by w obecnym pewnie wygrać I rundę rozgrywek plus dwie kolejki spotkań z rundy rewanżowej. W 8 spotkaniach u siebie 7 zwycięstw i tylko remis z wiceliderem z Witkowa Świdnickiego. Wciąż najlepszym strzelcem jest Piotr Osiecki - najlepszy strzelec w historii klubu. Oprócz niego w kadrze figurują m.in.byli gracze ligowca z Ratuszowej, którzy ocierali się o kadrę I zespołu (Horyk, Nawrocki, Zazulak), a także znani z wieloletniej gry w tej klasie (Cupiał, Sobolewski, Dudeńko, Tietz). Oczywiście nie gwarantuje to sukcesu w wyższej klasie, ale pierwsze miejsce na mecie sezonu będzie wspaniałym ukoronowaniem pracy przede wszystkim prezesa Mieczysława Osieckiego - mogącego uchodzić za wzorowego działacza na szczeblu lokalnym.
Najgroźniejszym rywalem Sudetów wydaje się być wicelider z Witkowa - Grom, który jeszcze rok temu grał w klasie okręgowej. Oparty na byłych wychowankach świdnickich klubów u siebie tylko raz nie wygrał - w szalonym meczu z beniaminkiem Jokerem Jaczków 4:4, gdzie na kwadrans przed końcem Grom u siebie prowadził 4:1 i mimo tego nie wygrał.  Ostoją defensywy jest Jarosław Solarz, znany dolnośląski ligowiec, mający za sobą długoletnią grę przy Ratuszowej w barwach KP, Górnika SSA, a później Górnika/Zagłębia Wałbrzych, a później w kilku ligowych drużynach od Bełchatowa do Śląska Wrocław.
Dość niespodziewanie wysoko na trzecim miejscu finiszuje Biały Orzeł Mieroszów, gdzie broni o rok starszy od Solarza, 42-letni Grzegorz Gruszka pamiętający drugoligowe boje o awans do ekstraklasy w barwach Górnika Wałbrzych, Zagłębia, KP czy Lechii Dzierżoniów. Najskuteczniejszym strzelcem jest Adam Mucha, który 13 lat temu był bliski brązowego medalu MPJ z Górnikiem/Zagłębiem Wałbrzych. Potem grał m.in. w Juventurze, Gwarku, Sudetach, szkoda, że na poziomie seniorów nie potwierdził talentu strzeleckiego jaki prezentował w juniorach.
Wielką niewiadomą była postawa MKS Szczawno Zdrój, który po wycofaniu się z rozgrywek 4.ligi dolnośląskiej reaktywował się od A klasy. Początki to problemy ze składem, brakiem przygotowania i pierwsze 3 mecze zakończone porażkami. Potem było o wiele lepiej o czym może świadczyć aż 47 goli zdobytych na własnym boisku - w tym rekordowe 13:1 z Gwarkiem. Najskuteczniejszym strzelcem ekipy prowadzonej przez Wiesława Walczaka jest 22-letni Tomasz Czechura.
Tomasz Czechura (MKS Szczawno Zdrój)
20 bramek w 17 spotkaniach ma swoją wymowę, Czechura jest wychowankiem Górnika Wałbrzych, dzięki udanej grze w juniorach zadebiutował w trzecioligowych seniorach, po krótkim epizodzie w Polonii Andrzejów (jesienią 2010/11), od kilku sezonów regularnie gra w zespole prowadzonym przez bodaj najbardziej utytułowanego szkoleniowca w tej klasie Wiesława Walczaka. Były obrońca Zagłębia Wałbrzych oprócz sukcesów szkoleniowych z juniorami Górnika (1998), ma za sobą udane epizody z seniorami KP, Górnikiem czy również Łużycami Lubań.
W porównaniu z MKS o wiele lepiej spisały się drużyny z podokręgu Świdnica, co w każdym przypadku oznacza progres w porównaniu z poprzednimi sezonami. Granit Roztoka, Cukrownik Pszenno i Unia Jaroszów, bo o nich mowa nie mogą się pochwalić głośnymi nazwiskami, choć uważni obserwatorzy zmagań A-klasowców zauważą, że w Roztoce pewniakiem w defensywie jest grający trener Kamil Orda ongiś gracz Kuźni Jawor, w Pszennie pracuje znany trener Tadeusz Masny, w przeszłości prowadzący świdnicką Polonię, a najskuteczniejszym graczem jest 18-letni Jakub Lema - wychowanek Stali Świdnica, natomiast duet z Jaroszowa Janusz Sypko - Mariusz Gniecki strzelił jesienią  21 bramek (9+14).
Bartłomiej Kulik (Joker)
Postęp zanotował Włókniarz Głuszyca, gdzie co prawda nie strzela sporo bramek Łukasz Kalka, ale za to niespodziewanie skutecznością wykazał się Konrad Karkułowski. Za Włókniarze uplasował się beniaminek z Jaczkowa, czyli Joker prowadzony przez Marcina Wojtarowicza. Oparty na starych, ale wciąż jarych wałbrzyszanach (Pilarczyk, Jarzębowski, Bródka, Wojciechowski, Koźlak) nie był dostarczycielem punktów, co zaskoczyło wielu złośliwych źle życzących Jokerowi. Defensywę wzmocnił 35-letni Piotr Smoczyk ostatnio grający w Kamiennej Górze. Strzelanie bramek spoczęło na barkach Bartłomieja Kulika i Roberta Koźlaka. Kulik blisko połowę (4 z 10) goli ze swego dorobku strzelił wiceliderującemu Gromowi - w Witkowie trafił trzykrotnie, w tym dwukrotnie w doliczonym czasie (raz pierwszej, raz drugiej połowy), a na Jaczków Arena raz. Kibice Jokera wciąż liczą, że karierę wznowi Marcin Wojtarowicz, a może do gry namówić się da jego starszy brat Marek - często przyglądający się zmaganiom Jaczkowa.
Dopiero 11.miejsce KS Walim musi stanowić niespodziankę w świetle przedsezonowych aspiracji, gdzie dość głośno zapowiadano walkę nawet o awans. Przypomina to mniej więcej sytuację z wypowiedziami prezesa Jakackiego o szansach wałbrzyskiego Górnika w 2.lidze. Niespodzianką jest na pewno gra w Walimiu 21-letniego Marcina Matyska, który w ub.sezonie grywał w 3.lidze w Bielawiance, a wcześniej próbowany był w Górniku Wałbrzych.
Czarni Wałbrzych to klub targany problemami organizacyjnymi. Nie mogący korzystać ze swego matecznika przy ul. Wrocławskiej korzystał z obiektu przy ul. Dąbrowskiego. Wciąż kibice zielono-czarnych oglądają szarże Patryka Konsewicza, a dodatkową atrakcję tej jesieni była reaktywacja 43-letniego Arkadiusza Nowomiejskiego. "Arkaszka" trenujący juniorów z rzadka pojawiał się na ligowych boiskach, ale i tak potrafił wpisać się na listę strzelców. Drużyna Marka Zamojcina wiosną będzie walczyć by uniknąć jednego spadkowego miejsca. Po 15 spotkaniach wycofał się Gwarek Wałbrzych, który i tak zgromadził więcej punktów niż Nysa Kłaczyna. Nysa u siebie w 9 meczach tylko raz zremisowała (0:0 z Głuszycą), a na wyjeździe sensacyjnie wygrała w Jaczkowie (2:1). Z kolei Gwarek, który jesienią rozgrywał mecze poza obiektem przy Jagiellońskiej podjął najdramatyczniejszą w swojej niezbyt długiej historii decyzję o wycofaniu z rozgrywek seniorów. Co prawda obecnie trwają próby gry niepunktowanej wiosną w wałbrzyskiej grupie B klasy, ale nikt nie ma wątpliwości, że w 120 tysięcznym mieście mamy do czynienia z głębokim kryzysem. Oby Czarni latem nie podzielili losu  Gwarka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz