wtorek, 11 kwietnia 2017

Trenerskie dole i niedole

Dwa lata temu wałbrzyski Górnik nieskutecznie walczył o utrzymanie w drugiej lidze. Wśród głównych winowajców znaleźli się oczywiście szkoleniowcy. Andrzej Polak nie dotrwał do września, a jego następcy w osobach Piotra Przerywacza i Jerzego Cyraka nie potrafili wydźwignąć zespołu ze strefy spadkowej.
Andrzej Polak po powrocie na Opolszczyźnie trenował Swornicę Czarnowąsy, a obecnie TOR Dobrzeń Wielki. Oba zespoły grają w IV lidze. Jerzy Cyrak nie wiązał przyszłości z Górnikiem i po degradacji opuścił Wałbrzych obejmując beniaminka III ligi Pelikan Niechanowo. Szybko jednak opuścił wielkopolską drużynę zostając asystentem Leszka Ojrzyńskiego w Górniku Zabrze. Gdy zabrskiemu zespołowi coraz bardziej zaczęło w oczy zaglądać widmo spadku z ekstraklasy działacze pożegnali zarówno Ojrzyńskiego jak i cały jego sztab szkoleniowy. Cyrak wylądował na przysłowiowych czterech łapach, bowiem ponownie objął Pelikana z którym do ostatniej kolejki walczył o pierwsze miejsce. Po sezonie okazało się, że drużyna nie przystąpi do rozgrywek w nowym sezonie, więc Cyrak przeniósł się do Elany Toruń wraz z 7 podopiecznymi z Niechanowa. Smaczku dodawał temu fakt, że torunianie utrzymali się tylko i wyłącznie dzięki wycofaniu się drużyny Pelikana. Mocne wsparcie kibiców, nie mniejsze oczekiwania działaczy idące w parze z zabezpieczeniem finansowym powodowało, że zespół był wymieniany w gronie faworytów do awansu. Po jesieni dopiero 4.miejsce, ale ze stratą zaledwie 2 punktów do lidera Sokoła Kleczew. Wiosną zespół zaczął od wyjazdowej porażki w meczu na szczycie z Gwardią Koszalin 2:3, potem było domowe zwycięstwo nad Wdą Świecie 2:1 i remisy w Przodkowie z GKS 2:2 i 1:1 w Toruniu z KKS Kalisz. 4 mecze i 5 punktów - 6.miejsce ze stratą już ośmiu punktów do prowadzącej Gwardii Koszalin. Przed meczem z Kaliszem zarząd postawił przed Cyrakiem ultimatum - trzy zwycięstwa w kolejnych 3 meczach. Elana już po pierwszym meczu straciła szansę na wyrobienie tej narzuconej normy punktowej. Reakcja zarządu była natychmiastowa - dymisja Cyraka. Argumentem były niesatysfakcjonujące wyniki oraz gra zespołu. Jego asystenci Krzysztof Wasilkiewicz i Izaak Stachowicz solidaryzując się z I trenerem podali się do dymisji.
Co ciekawe media ciepło wypowiadały się o pracy Jerzego Cyraka pisząc już po jego dymisji, że zespół z meczu na mecz grał coraz lepiej, a najcięższe spotkania z faworytami Elana ma za sobą.
Piotr Przerywacz jako trener
Victorii Świebodzice
[foto: ws-24.pl]
Jednym z asystentów Jerzego Cyraka podczas pracy w Górniku Wałbrzych był Piotr Przerywacz, który dopiero w tym roku opuścił zespół z Ratuszowej. Skończył pracę z drużyną juniorów, a od ubiegłego tygodnia podjął się trudnej misji ratowania Victorii Świebodzice. Czwartoligowiec zimą stracił wielu kluczowych zawodników oraz odszedł cały sztab szkoleniowy. Do tego wycofano drużynę juniorów z rozgrywek DLJ. Nowym trenerem został Krzysztof Wierzbicki, ale 4 mecze pod jego wodzą skończyły się 4 porażkami - o ile premierowe 0:1 na boisku lidera z Gaci było do przyjęcia to kolejne 2:4 w Kątach Wrocławskich, 0:3 z Wiwą Goszcz i wreszcie 0:6 w Bielawie otworzyły niedowiarkom oczy, że szóste miejsce po jesieni nie musi oznaczać spokojnej rundy rewanżowej. Debiut Przerywacza w roli trenera Victorii nastąpił w pojedynku z Unią w Bardzie Śląskim. Wygrali gospodarze 2:0, ale nowy szkoleniowiec z optymizmem patrzy na przyszłość drużyny twierdząc, że zespół ma potencjał, a chłopaki charakter i stać drużynę na utrzymanie w lidze. Warto dodać, że wśród jego podopiecznych są m.in. Piotr Rojek i Dominik Woźniak, których nie tak dawno trenował w juniorach Górnika.
Cyrak stracił posadę, Przerywacz objął nowy zespół, a ich były podopieczny z czasów gry Górnika w II lidze postanowił wrócić do roli piłkarza. Marcin Folc po nieudanym sezonie 2014/15 zakończonym spadkiem z drugiej ligi postanowił zacząć pracę szkoleniową.W Górniku Wałbrzych prowadził drużynę trampkarzy, z którymi najpierw spadł, a później awansował do Ligi Dolnośląskiej. W lipcu ubiegłego roku został trenerem II zespołu kobiecego AZS PWSZ Wałbrzych występującego w II lidze kobiet w grupie śląskiej. Na trzecim
Marcin Folc w Kuźni
[foto: Paweł Sasiela]
szczeblu rozgrywkowym wałbrzyszanki zajmują ósme miejsce na 12 drużyn. Folca ciągnęło jednak no boisko i 36-letni napastnik postanowił dołączyć do swojego macierzystego klubu Kuźni Jawor. 17 lat temu właśnie z Jawora Marcin ruszył w piłkarską Polskę: RKS Radomsko, Widzew Łódź, HEKO Czermno, Zagłębie Sosnowiec, Piast Gliwice, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Tur Turek, GKS Tychy i Górnik Wałbrzych. Przy Ratuszowej rozegrał 41 ligowych meczów, w których strzelił 10 goli. Po 22 miesiącach nieobecności w ligowym protokole meczowym w minionym weekendzie zadebiutował ponownie w barwach jaworskiej Kuźni wchodząc w 70 minucie za Bagińskiego w meczu z Konfeksem Legnica - notabene prowadzonym przez byłego piłkarza Górnika Wałbrzych Andrzeja Kisiela. Folc w 85 minucie notuje asystę przy celnym strzale innego rezerwowego Seweryna Sucheckiego, który urodził się tuż po tym jak Marcin wyemigrował z Jawora do Radomska.
Póki co Folc łączy grę w legnickiej okręgówce z trenowaniem rezerw kobiecego AZS PWSZ. Na pierwszą bramkę po powrocie do Kuźni musi jeszcze poczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz