Za niespełna miesiąc zakończy się regular season polskiej ekstraklasy. Na początku kwietnia poznamy skład grup walczących o mistrzostwo i utrzymanie się w lidze, dotychczasowy dorobek punktowy zostanie podzielony na pół i w dodatkowych siedmiu seriach spotkań poznamy wszystkie rozstrzygnięcia sezonu 2015/16. Na chwilę obecną, na 5 kolejek przed podziałem tabelę zamykają wielce zasłużone i utytułowane kluby Górnika Zabrze i Wisły Kraków. Wspólnym mianownikiem dla obu drużyn jest fakt, że kilka dni temu pożegnano trenerów, w tym osoby związane wcześniej z Wałbrzychem.
Tadeusz Pawłowski ustanowił w bieżącym sezonie nie lada rekord, bowiem w krótkim okresie został aż dwukrotnie urlopowany. Po wielu latach pracy szkoleniowej w Austrii w lutym 2014 pojawił się w Śląsku Wrocław, gdzie odnosił największe sukcesy w roli piłkarza. Najpierw opanował kryzys w zespole po niezbyt udanym epizodzie czeskiego trenera Levego, by miniony sezon dość niespodziewanie zakończyć na czwartym miejscu dającym w efekcie możliwość gry w europejskich pucharach. Jesień bieżącego sezonu nie była już tak udana, wydłużała się seria spotkań bez zwycięstwa, w ćwierćfinałowym dwumeczu Pucharu Polski WKS został ośmieszony przez pierwszoligowego Zawiszę. Koniec końców zarząd wrocławskiego klubu postanowił urlopować Pawłowskiego. Część komentatorów łączyła ten fakt z chorobą syna, ale szybko ten argument został im wytrącony z rąk, gdy przed Świętami Bożego Narodzenia podpisanie umowy z Tadeuszem Pawłowskim ogłosiła krakowska Wisła. Pod Wawelem liczono, że nowy trener wprowadzi Białą Gwiazdę do czołowej ósemki w tym sezonie. Zespół co prawda opuścili Jankowski, Burliga, a decyzją zarządu odsunięto od I drużyny bramkarza Cierzniaka, ale w ich miejsce pojawili się Bałaszow, Brlek, Drzazga, Małecki, Ondrasek, Pietrzak, a już po wznowieniu rozgrywek Rafał Wolski. Debiut Pawłowskiego w roli trenera Wisły nastąpił we Wrocławiu, gdzie przegrał z byłymi podopiecznymi 0:1. Nieco te niepowodzenie osłodziło mu wspaniałe przyjęcie i podziękowanie ze strony gospodarzy. Niestety, dwa kolejne mecze, które rozgrywane były przy Reymonta przelały czarę goryczy. W spotkaniach z Górnikiem Łęczna i Podbeskidziem Bielsko-Biała liczono na komplet sześciu punktów, a tym czasem Wisła zdobyła raptem jedno oczko. Tłumaczenia Pawłowskiego zamieniły się w seryjne żarty, szkoleniowiec w sieci stał się powszechnym obiektem żartów. Nic dziwnego, że zarząd Wisły widząc staczający się do pierwszej ligi zespół postanowił ... urlopować Tadeusza Pawłowskiego.
Bieżący sezon, w którym dwukrotnie popularny Ted zawiódł oczekiwania pracodawców i kibiców, rzucił nieco cień na jego wcześniejsze dokonania i raczej nie prędko wskoczy ponownie na trenerską karuzelę.
W tym tygodniu skończyła się również przygoda z ekstraklasą Jerzego Cyraka. 23 lata młodszy od Pawłowskiego szkoleniowiec nie może się pochwalić ani karierą piłkarską ani sukcesami szkoleniowymi takimi jak były napastnik Śląska. Cyrak na najwyższym szczeblu figurował w protokołach meczowych w ponad 150 meczach w roli asystenta I trenera w Lechii Gdańsk i Lechu Poznań. Od września 2014 zaczął pracować na własny rachunek - drugoligowego Górnika Wałbrzych nie zdołał utrzymać w lidze, a bieżący sezon zaczął w trzecioligowym Pelikanie Niechanowo. Od października ub.r. wrócił do asystentury w ekstraklasie dołączając do Leszka Ojrzyńskiego w Górniku Zabrze. Współpraca jesienna to 3 zwycięstwa, 5 remisów i 2 porażki, ale sześć ostatnich meczów bez porażki dawało w Zabrzu nadzieję, że wiosną 14-krotny mistrz kraju spokojnie się utrzyma. Cyrak w międzyczasie prolongował licencję UEFA Pro, gościnnie prowadził treningi ze zdolnymi juniorami Górnika. Krach w Górniku nastąpił w o wiele większym rozmiarze niż w Wiśle. Porażka w Krakowie z Cracovią 0:3, która przerwała passę meczów bez porażki nie spowodowała większych reperkusji, bowiem zbliżały się Wielkie Derby Śląska połączone z otwarciem trzech trybun nowego stadionu w Zabrzu. Porażka 0:2 z Ruchem przy beznadziejnej grze był mocnym sygnałem ostrzegawczym. Następne mecze miały dać odpowiedź czy w drużynie jest kryzys czy tylko chwilowy przestój. Wrocław - 0:0 ze Śląskiem, słaba gra, pierwszy celny strzał po godzinie gry i wreszcie bezapelacyjna porażka domowa z Lechem 0:2 oznaczała, że w Zabrzu misja Ojrzyńskiego w roli sternika I drużyny dobiegła końca. Zero strzelonych wiosną bramek, bezbarwny, a raczej brak stylu gry spowodowały, że zarząd przychylił się do nawoływań z trybun, by pożegnać się z trenerem. Za Ojrzyńskiego nowym trenerem został Jan Żurek. Klub pożegnał się z całym sztabem szkoleniowym firmowanym przez Ojrzyńskiego, czyli Grzegorzem Opalińskim, Dawidem Dubasem i Jerzym Cyrakiem.
Jerzy Cyrak jest szkoleniowcem na dorobku, wciąż zdobywającym doświadczenie. Wątpliwe, by wrócił do Pelikana, który prowadzi obecnie były reprezentant kraju Sławomir Majak i nic nie wskazuje by beniaminek miał wiosną kłopoty z utrzymaniem w lidze, zwłaszcza, że wyniki sparingów oraz transfery (m.in. były podopieczny Cyraka z Wałbrzycha Damian Lenkiewicz) napawają optymizmem.
Cyrak być może wiosną obejmie któryś z zespołów w roli strażaka gaszącego pożar, a może zaliczy kolejny staż zagraniczny. Na pewno pobyt w Zabrzu był dla niego pożyteczny i zakończenie współpracy nie będzie miało takiego wpływu na postrzeganie jego pracy jak w przypadku Pawłowskiego - trenera z nieporównywalnie większą renomą szkoleniową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz