niedziela, 6 marca 2016

Derbowy weekend

Pierwszy weekend marca przyniósł na Dolnym Śląsku trzy niezwykle ciekawie zapowiadające się mecze derbowe. W piątek na inaugurację pierwszoligowego grania w Głogowie Chrobry grał z Miedzią. W derby dawnego województwa legnickiego faworytem byli goście, choć w tabeli plasowali się nieco niżej. Wiadomo, że za Miedzią stoi znakomita organizacja, większe niż w Głogowie pieniądze, a przede wszystkim znane w całym piłkarskim światku nazwiska w trenerem Tarasiewiczem na czele. Legniczanie od pewnego czasu zapowiadają szturm do ekstraklasy, ale kończy się na kolejnej zmianie trenera i rewolucji kadrowej. Ryszard Tarasiewicz ma być tym, który odmieni zły los i wprowadzi w końcu zespół na najwyższy poziom rozgrywkowy. Jeśli nie tera, to za rok. Poczynione zimą transfery miały pozwolić Miedziance spróbować już w tej rundzie zbliżyć się do awansu. Tymczasem w Głogowie przegrali i chyba definitywnie marzenia o ewentualnym awansie muszą odłożyć o co najmniej rok. Miedź zaczęła od szybkiego prowadzenia, potem miała kilka znakomitych sytuacji na podwyższenie rezultatu. Chrobry wyrównał po wzorcowo przeprowadzonym kontrataku,by w ostatnim kwadransie zdobyć zwycięskiego gola. Jak na ironię złotą bramkę zdobył reprezentant Haiti Kevin Lafrance, którego kilka tygodni wcześniej pożegnano w ... Legnicy. Defensor głogowian znalazł się na linii strzału Mateusza Machaja i odbita od jego nóg piłka znalazła drogę do siatki. Mimo prób i szans goście nie zdołali wyrównać. Mecz mógł się podobać, było sporo walki, a oprócz Lafrance będzie się mówić i pisać głównie o zniszczeniu krzesełek przed fanów gości, które wylądowały na bieżni.
Dzień później już na najwyższym szczeblu rozegrano derby Dolnego Śląska. Śląsk Wrocław łudzący się szansą załapania się do czołowej ósemki ligi podejmował Zagłębie Lubin, które wygrało dwa ostatnie mecze. Pod kilkoma względami ekstraklasowe derby były podobne do tych rozgrywanych dzień wcześniej w I lidze. Szybki gol, dwie bramki zwycięzców występujących w pomarańczowych strojach. Zagłębie wykorzystało błędy w obronie gospodarzy i już w pierwszym kwadransie rozstrzygnęło losy meczu. Gospodarze ustępowali pod wieloma względami rywalowi - znamienne jest zero w pomeczowych statystykach w rubryce strzały celne. Po tym meczu wrocławianie muszą póki co skupić się na walce o utrzymanie się w lidze, bo bardzo niepokojący jest styl prezentowany przez podopiecznych Romualda Szukiełowicza. W tym spotkaniu w kadrach drużyn zabrakło wychowanków wałbrzyskiego Górnika - ani Michał Bartkowiak, ani Paweł Żyra nie znaleźli uznania w oczach szkoleniowców i w 2016 roku nie dane im było ani razu znaleźć się w kadrze meczowej.
Oficjalny pierwszy mecz Mateusza Krawca i gol nr 1
[foto:walbrzych24.com/gornik-walbrzych.pl]
W Świdnicy z kolei zagrano derbowy pojedynek, którego stawką był awans do finału Pucharu Polski szczebla OZPN Wałbrzych. W przeciwieństwie do wspomnianych wyżej ligowych derbów towarzyszyła im zgoła odmienna atmosfera wśród kibiców, bowiem o żadnych animozjach nie mogło być mowy pomiędzy świdniczanami a wałbrzyszanami. Być może trofeum będzie wręczał nowy prezes OZPN, ale pewne jest, że trzeci raz z rzędu nie przypadnie on Polonii-Stali Świdnica. Szansę na pucharowy hat-trick ma z kolei Marcin Morawski - grający asystent trenera Górnika Wałbrzych grając, a potem trenując w Świdnicy sięgnął dwa razy po okręgowe trofeum.
Robert Bubnowicz nie zaskoczył ani ustawieniem zespołu, ani wyborami personalnymi. Z kolei Piotr Bolkowski nie skorzystał z usług m.in. stopera Patryka Salamona czy doskonale pamiętanego w Górniku Wojciecha Szuby. Nie zagrał również weteran Dariusz Filipczak czy ukraiński napastnik Jehor Tarnow. Jesienią w ligowym spotkaniu, które było elementem obchodów 70-lecia Polonii Świdnica, Górnik wygrał bez problemów 2:1. Tym razem wynik był lepszy (2:0), ale gospodarze byli o wiele konkretniejsi niż w ligowym meczu. Jeśli porównamy składy z obu spotkań to wśród świdniczan w wyjściowym składzie zachowali jedynie Truszczyński, Borowy, Sowa, Jaros, natomiast w Górniku Jarosiński, D.Michalak, Tyktor, Oświęcimka, Rytko, Morawski, Orłowski, Surmaj. Obrazuje to jak zmieniła się Polonia - Stal, której do bezpiecznej strefy brakuje aż 12 punktów.W porównaniu z wrześniowym meczem świdniczanie zagrali o wiele odważniej, stworzyli sobie kilka sytuacji bramkowych, których wtedy zabrakło. Gospodarze mieli swoje szanse, ale zabrakło precyzji lub na wysokości zadania stanął duet Jarosiński - Jaroszewski, którym w sukurs przychodziły elementy bramki. Inna sprawa, że gra się tak, jak pozwala przeciwnik.
Mecz rozgrywany był na bocznym boisku Świdnickiego OSiR-u co nie wpływało pozytywnie na obserwację meczu zza linii bocznej.  Obyło się bez kontuzji i obie drużyny oczekiwać będą teraz na ligową inaugurację w nadchodzący weekend. Polonia-Stal podejmować będzie Ślęzę, a przed liderem niezwykle ciężki mecz w Dzierżoniowie, czyli kolejne derby byłego województwa wałbrzyskiego. Najprawdopodobniej przeciwko Lechii wybiegnie identyczna jedenastka jak w sobotnim meczu pucharowym. Kto wie, czy nie będzie to również przedsmak finału Pucharu Polski, bowiem gdy dzierżoniowianie w kwietniu ograją w Ząbkowicach Orzeł zostaną finałowym rywalem wałbrzyszan.

5 komentarzy:

  1. Pozwolę sobie odnieść się tylko do meczu Górnika, który mogłem śledzić na żywo. Mam nadzieję, że Górnik w meczu z Lechią nie zagra w identycznym składzie, bo to co prezentują tacy zawodnicy jak Krzemiński, czy w drugiej połowie Jaroszewski, to można tylko dziękować Bogu, że wygraliśmy ten mecz. Nie mogę zrozumieć i nie tylko ja, dlaczego trenerzy uparcie wystawiają Krzemińskiego, który nic nie wnosi pozytywnego dla drużyny. Mam nadzieję, że skończył mu się wiek młodzieżowca i nie będzie musiał grać. Chociaż nie zdziwił bym się, gdyby, nie będąc już młodzieżowcem "wygryzł" ze składu któregoś z takich zawodników jak Orłowski, Morawski, Oświęcimka, Tyktor czy Michalak... A wracając do meczu, uważam, że poziom był beznadziejny, totalna kopanina w środku pola. Górnik nie stworzył żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Obie strzelone bramki, to prezenty zawodników Polonii :) Najpierw obrońca podarował piłkę Krawcowi, któremu nie pozostało nic jak tylko strzelić gola. Natomiast druga bramka, strzelona prawie z połowy boiska (i to nie w samo okienko jak pisze p. Skiba) to kompromitacja totalna bramkarza Polonii. Ale trzeba przyznać, że był też rodzynek tego słabiutkiego meczu, Jarosiński. Obrona dwóch strzałów i pewne chwyty przy dośrodkowaniach, jeszcze raz pokazały, że jest to bramkarz jakiego nie było w Wałbrzychu od lat. Polonia przy większym szczęściu mogła śmiało pokusić się o zwycięstwo, strzelając kilka bramek w drugiej połowie. A skąd się wzięły takie sytuacje ? Bo w naszej bramce pojawił się Jaroszewski, ikona kolegów z klubokawiarni :) Co prawda tym razem nie "zabił" żadnego z naszych obrońców, ale niektórzy starsi kibice posiłkowali się nitrogliceryną... Już na początku drugiej połowy, jego bezmyślny wybieg w stronę chorągiewki mógł przynieść pierwszą bramkę dla Polonii, ale na szczęście nasz obrońca zatrzymał piłkę na linii bramkowej w której nie było naszego bramkarza. Następna sytuacja to strzał w środek bramki. Piłkę nasz bramkarz odbija przed siebie na czwarty metr i zaczyna się młyn. Następnie Tyktor ratuje przed utratą bramki, podbijając strzał, który trafił w poprzeczkę. A gdzie był w tym czasie nasz bramkarz ??? Następnie dośrodkowanie z rzutu rożnego, piłka spada na piąty metr, a nasz bramkarz w stylu Musina stoi jak kołek na linii i znowu jest kocioł pod naszą bramką. Nie sposób jednak nie wspomnieć o wspaniałej robinsonadzie p.Jaroszewskiego, gdy kulającą się piłkę (bo nie można nazwać to strzałem) zmierzającą na lewy słupek sparował na rzut rożny :) Jak również to, że strzał napastnika Polonii trafił naszego bramkarza co niektórzy uznali za obronę naszego golkipera. Mam jednak nadzieję, że w Dzierżoniowie zagrają dużo lepiej i nie powtórzy się scenariusz ostatnich lat słabiutkich wiosny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.Miałem nadzieję że Górnik zagra przyzwoity mecz i wygra pewnie z bardzo osłabioną Polonią.Jednak to co nasi zagrali to totalna kopanina bez ładu i składu. Bardzo trafnie opisał to kibic w komentarzu wcześniej nic dodać nic ująć.Ja również nie rozumiem decyzji Bubnowicza na temat Krzymińskiego i już kilkadziesiąt razy to pisałem.Co decyduje o tym że on gra?.Natomiast występ Jaroszewskiego to jakiś PONURY ŻART.Nie rozumiem co miało na celu wpuszczenie go na 2 połowę przy 1-0.Jaroszewskiego można próbować w meczach z Dziećmorowicami czy Jedlinie lub przy 5-0 a nie w półfinale Pucharu.Całe szczęście że nie grał w Świdnicy Jehor Tarnow bo mógł by strzelić kilka bramek.W Górniku naprawdę ciężko kogokolwiek wyróżnić bo nikt nie zagrał dobrego meczu.W Dzierżoniowie z taką grą będzie bardzo ciężko o punkty ale mam nadzieję że nie zobaczę za tydzień ani Jogiego ani Krzemiego.Bez nich jest duża szansa na punkt.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha... leśne dziadki komentują. Sory,ale nie Wy a trenerzy odpowiadają za przygotowanie zespołu do rundy i liga to zweryfikuje. Jeżeli chodzi o Krzeminskiego to zgoda, jest słaby i widać że nie czuje gry, wydaje się że nie powinien wychodzić w pierwszym składzie. Jeżeli chodzi o Jogiego, to dostał szansę, było parę błędów, ale też miał dwie dobre interwencję. Nie zgodze się z komentarzami dziadków;) że jest aż tak słaby.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      Dobrze, że chociaż w jednej rzeczy się zgadzamy, to gra Krzymińskiego :) Sam Pan napisał w swoim komentarzu, że Jogi zrobił parę błędów :) Robiąc parę błędów grając tylko połowę meczu to trochę za dużo. Ale szanuję Pana ocenę do której każdy ma prawo i dziadkowie i smarkacze :) Pozdrawiam.

      Usuń
    2. W poprzednich latach bronił Jogi bo nie było żadnej alternatywy i wszyscy myśleli że będzie bronił do 50tki.Różnica w umiejętnościach między Jarosińskim a Jogim jest porażająca.Jogi dostawał szansę w sparingach i to powinno wystarczyć on nigdy nie nauczy się łapać piłki a po ostatnim popisie z Sosnowcem powinien odpocząć od piłki.Jeśli Jogi jest rezerwowym bramkarzem na 4 poziomie rozgrywkowym to o czym to świadczy?Jeżeli komuś się wmówi że jest najlepszym bramkarzem a on w to uwierzy to mamy nieszczęście.Przypadków jego spektakularnych baboli było bardzo dużo i chyba więcej niż udanych interwencji.Pozdrawiam

      Usuń