poniedziałek, 2 czerwca 2014

Nie utonęli w Odrze

Gdyby przed startem obecnego sezonu ktoś powiedział, że Górnik będzie walczył w ostatniej kolejce o utrzymanie będąc w zielonej strefie zapewne większość kibiców wałbrzyskich przyjęła by tę prognozę z pocałowaniem ręki. Niestety, po udanej jesieni apetyty nieco się wyostrzyły i obecna sytuacja piłkarzy z Ratuszowej to ciągły ból głowy i niepewność. Liczona strata do miejsca awansowego szybko przeobraziła się na liczenie przewagi nad strefą spadkową. Aż przyszły chwile prawdy - w ostatnich kolejkach, niczym w wyścigu australijskim zaczęli odpadać kolejni kandydaci do gry w drugiej lidze w następnym sezonie. Przedostatnia kolejka to jednocześnie pożegnanie Stadionu 1000-lecia z drugoligowymi rozgrywkami. Czy tylko na kilka tygodni czy na dłużej - o tym przekonamy się za tydzień.
Matematyczne szanse na utrzymanie przed niedzielną kolejką były rozpisane nawet co do dziesiątych procenta. Według wyliczeń podopieczni Andrzeja Polaka mieli 90,5% szans na utrzymanie, a obecnie zredukowane są one dość sporo, choć wciąż są w grze i wciąż ich los zależy od nich samych. Opolska Odra to wielka firma i jej spadek to spore rozczarowanie biorąc pod uwagę nie tylko tradycje, historię, kibiców, ale również nakłady poniesione w tym sezonie, a także transfery. Ich szanse przed wałbrzyskim meczem były oszacowane na poniżej procenta, ale przez kilkanaście minut niedzielnego pojedynku szanse wzrosły do kilkunastu procent przedłużając nadzieje do ostatniej kolejki. Mecz Górnika z Odrą miał być wielkim piłkarskim świętem. Media podgrzewały atmosferę, wciąż przypominano o opolskim rodowodzie Polaka, a w sobotę katowicki Sport wspominał o niewybrednych telefonach i sms-ach do wałbrzyskiego szkoleniowca przed meczem. Nie dane było wystąpić innym łącznikom opolsko-wałbrzyskim: Marcin Folc leczy uraz, a Mateusz Krawiec znalazł się poza meczową kadrą, ale i tak przywitał się przy sektorze B z ojcem Grzegorzem. Za Odrą przyjechała spora grupa kibiców, głośny doping z obu stron, piękna piłkarska pogoda - to wszystko sprzyjało, by przy Ratuszowej odbyło się wielkie drugoligowe widowisko. Wielu wałbrzyszan dopiero po raz pierwszy tej wiosny przybyło na Stadion 1000-lecia i straciło wiele czasu przy kasach przy rejestracji. Niewiele stracili z I połowy, choć, gdyby zimną krew zachował w 6 minucie Daniel Zinke to mecz mógłby wyglądać inaczej.
Piłkarscy prześmiewcy z Wałbrzycha porównują Górnika do ... Barcelony. Gigant z Katalonii w minionym sezonie wielokrotnie zawodził, ale do ostatniej kolejki zachowywał szanse na tytuł mistrzowski, jego piłkarze zapowiadali co rusz przełamanie, ale te nie nadchodziło. Podobnie w zespole wałbrzyskim - gdyby nie zdarzyły się głupie wyjazdowe porażki, gdzie śmiało można było sięgnąć po remis, gdyby porażkami nie zakończyły się niektóre mecze domowe to pod Chełmcem finisz rozgrywek oglądano by w całkiem innych nastrojach. Miejmy nadzieję, że w przeciwieństwie do katalończyków koniec  sezonu  będzie dla wałbrzyszan sukcesem. Innym odniesieniem do Barcelony jest gra bez napastnika. Co prawda w Górniku nominalnie występował nominalny atakujący - Adrian Moszyk, ale jego gra bardziej irytowała niż dawała nadzieje na bramkę. Owszem, Adek raz uderzył celnie na bramkę, wywalczył rzut karny, ale w pozostałych fragmentach gry nie dawał tyle, co mógł dać choćby nieobecny z powodu kontuzji Marcin Folc. Są spotkania, w których Moszyk potrafi trafić do bramki rywala nie tylko ze stojącej piłki, ale nawet analizując jego dorobek w trakcie drugoligowej przygody śmiało można stwierdzić, że to nie jest odpowiedni poziom rozgrywek na jego umiejętności. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach irytująca jest jego gra w stylu padolino - szukanie faulu w większości sytuacji. W wyjazdowych spotkaniach często był wygwizdywany z tego właśnie powodu przez miejscowych kibiców. Próbkę tego mieliśmy już na początku meczu z Odrą, później może to na nim się zemścić, bowiem wielu arbitrów jest wyczulonych na tego typu zawodników. Dobrze, że sędzia nie zawahał się w 88 minucie. Ale to nie Moszyk jest powodem tego, że Górnik nie wygrał z Odrą.  Wałbrzyszanie byli w przekroju meczu zespołem lepszym. Opolanie zawiedli jak na zespół mający grać mecz o życie. Gdyby nie błąd Michała Bartkowiaka, który faulował kapitana Odry Kowalczyka w polu karnym to być może nie zobaczylibyśmy celnego strzału w światło bramki w wykonaniu gości. Po bramce opolanie wyraźnie rozegrali się i mieli swoje okazje. Wynik 1:0 niewiele im dawał, ale już druga bramka przy zwycięstwie mogła spowodować wyprzedzenie na mecie sezonu wałbrzyszan.
Nie tylko Andrzej Polak bolała głowa oglądając mecz
Górnika z Odrą Opole.
 Górnik wyrównał również po karnym. Tym razem próbę nerwów wygrał Grzegorz Michalak, który już w tym sezonie grywał lepiej niż obecnie. Trener Polak zwracał uwagę na skuteczność w defensywie. W Zielonej Górze jeden błąd kosztował co najmniej punkt (0:1), w Ostrowie zaspanie na początku drugiej połowy to długie gonienie wyniku (1:1), teraz również nie było lekko i przyjemnie. Wciąż kłopotem jest skuteczność. Szarpie Zinke, ale wciąż czeka na bramkę, którą po raz ostatni zdobył 3 miesiące temu na inaugurację rundy. W środku pola brylują Wepa z Oświęcimką, lepsze fragmenty gry ma Szuba, który z Odrą oddał dwa (niestety niecelne) strzały na bramkę przeciwnika. Nie tak wyobrażano sobie wejście Michała Bartkowiaka. W spotkaniu z Rakowem uspokoił grę i wypracował gola, teraz miał współudział w bramce, ale dla rywala. Owszem zaznaczył celnym strzałem swoja obecność, ale liczymy, że w końcu Michał zaliczy również bramkę, na którą czeka tyle ile Zinke.
Optymistycznym szczegółem jest fakt, że nikt nie wyautował się z ostatniego meczu przez kartki.
Długo mecze 33.kolejki w drugiej lidze układały się znakomicie dla wałbrzyszan. Gryf nie popsuł święta w Głogowie, MKS-owi Kluczbork ligowy byt zapewnia najlepszy wiosenny napastnik Piotr Giel, który trafia do siatki w siódmym kolejnym spotkaniu. Dramatycznie się zrobiło tuż po karnym Jarki, gdy w Jarocinie prowadzenie objął Raków. Całe szczęście, że trafił Michalak. Na chwilę obecną o dwa bezpieczne miejsca walczą trzy zespoły. Chyba, że przy zielonym stoliku do gry o ligę włączy się Polonia Bytom.
7. MKS Kluczbork      49 pkt
8. Górnik Wałbrzych    49 pkt
9. Raków Częstochowa 47 pkt
W ostatniej kolejce MKS podejmuje zdegradowany Ruch Zdzieszowice - nadzieją dla wałbrzyszan jest fakt, że to są derby Opolszczyzny i być może "Zdzichy" postarają się o niespodziankę. Raków podejmuje z kolei świeżo upieczonego pierwszoligowca z Bytowa. Bytovia już hucznie świętowała awans, ale być może piłkarze powalczą o nowe już pierwszoligowe umowy? Dla piłkarzy Pawła Janasa będzie to trzecia ligowa wizyta pod Jasną Górą, wcześniej dwukrotnie padł wynik 2:0 - solidarnie po razie dla gospodarzy i gości. Może czas na remis, który urządzałby wałbrzyszan.
Jakie są możliwości? MKS Kluczbork ma korzystny bilans meczów z Górnikiem (1:2 u siebie, 5:2 w Wałbrzychu), Górnik ma korzystny bilans z Rakowem (2:0, 1:1), a częstochowianie z kolei z MKS (3:0, 1:1). MKS wygrywając zapewnia sobie nie tylko ligowy byt czy siódmą lokatę, ale może wskoczyć nawet na 5 lokatę. Remis może nie wystarczyć w przypadku, gdy Raków wygra, a Górnik zremisuje. Ale w innej konfiguracji podział punktów może zapewnić sukces.
Górnik na boisku Warty wygrywając zapewnia sobie również byt oraz mija w tabeli poznański zespół. Remis również daje utrzymanie, bowiem w tym przypadku przy zwycięstwie Rakowa biało-niebieskich ratuje bezpośredni bilans meczów z ekipą Jerzego Brzęczka. Może dojść do sytuacji, gdy 3 zainteresowane drużyny zdobędą 50 punktów: remisy MKS i Górnika oraz wygrana Rakowa. Wówczas według tzw. małej tabelki (bilans meczów pomiędzy zainteresowanymi zespołami) kolejność byłaby następująca:
7. Raków (2-1-1 4:3)
8. Górnik (2-1-1 7:7)
9.MKS   (1-1-2 7:8).
Czy porażka Górnika może przejść bez konsekwencji? Tylko w przypadku braku zwycięstwa Rakowa!
Wciąż jednak należy pamiętać o bytomskiej Polonii. Piłkarze Piotra Mrozka w chwili obecnej mają 3 punkty mniej od Górnika i gorszy bilans bezpośrednich meczów z wałbrzyszanami. W ostatniej kolejce rozegrają derbowy pojedynek z Rozwojem Katowice. Gdyby udało się Polonii wygrać, a strata do ósmego miejsca wynosiłaby punkt, dwa to zapewne śląscy działacze poruszą niebo i ziemię, by PZPN zniósł karę dwóch ujemnych punktów za zaległości finansowe.

2 komentarze:

  1. witam autora chciałem zwrócić uwage że przy założeniu że górnik raków i mks będą miały po 50 punktów to w małej tabeli to górnik miałby 7 pkt/remis +zwycięstwo z rakowem +3 pkt z mks/drugi byłby raków5 pkt /z nami remis +4 pkt na kluczborku a spadł by kluczbork osobiście uważam że kluczbork wygra z ruchem i raków ogra bytovie nie wierze że drużyny walczące całą runde o pozostanie w ostatnim meczu to zaprzepaszczą jako kibic górnika wierze że się utrzymamy ale jak obserwuje gre górnika na wyjazdach to wcale nie jestem pewny czy my w poznaniu chociaż zremisujemy na ostatnim wyjazdowym meczu kiedy przegrywaliśmy nie było widać takiego zacięcia w dążeniu do strzelenia bramki o wygranej nie wspomne tak wygląda to z trybun a na odrze wydawało mi się że remis całkowicie zadawala górnika bo przy 0-0 tak to wyglądało dopiero po bramce dla odry górnik ruszył do przodu gra górnika opiera się w tej chwili na graniu z tyłu na 0 i może coś się strzeli tak więc licze że górnik tak samo zagra w poznaniu i może się uda bo spadek górnika z 2 ligi byłby kompromitacją na całej lini bo stracić taką przewage /po jarocie 21 kolejka mieliśmy 13 pkt zapasu/to mistrzostwo jakich mało

    OdpowiedzUsuń
  2. "osobiście uważam że kluczbork wygra z ruchem i raków ogra bytovie nie wierze że drużyny walczące całą runde o pozostanie w ostatnim meczu to zaprzepaszczą"
    Do poprzednika: 14 czerwca 2008: Raków wystarczy, że wygra w Nowej Soli ze spadkowiczem i ma awans do II ligi. Prowadzi po 20 minutach 2-0 i ... przegrywa 2-3, przegrywając jednocześnie awans do II ligi o punkt. Też walczyli całą rundę i jakoś zaprzepaścili.
    4 czerwca 2011: Kluczbork gra u siebie z Sandecją, która nie gra już o nic. Wygrana praktycznie gwarantuje im utrzymanie w I lidze. Przegrywają 0-4, przez co zabrakło im punktu do utrzymania się. Też wtedy walczyli całą rundę i jakoś zaprzepaścili.

    OdpowiedzUsuń