piątek, 6 czerwca 2014

Przed poznańskim D-Day

Końcowe odliczanie rozpoczęte - już godziny dzielą od ostatniej kolejki sezonu. Od wielu lat wałbrzyszanie nie byli w sytuacji, gdy wynik ostatniego meczu sezonu decydował o ligowym bycie. Górnik w swojej bogatej historii był w tej niezwykle trudnej sytuacji i wychodził z niej obronną ręką. W sezonie 1964/65 w drugiej lidze, która była zapleczem ekstraklasy wałbrzyszanie w ostatniej 30.kolejce podejmowali zdegradowaną Polonię Bydgoszcz i po golach Henryka Kempnego zaledwie zremisowali 2:2. Walczący o ostatnie bezpieczne 12 miejsce zespół Warmii Olsztyn nie wykorzystał swojej szansy i też u siebie zremisował (0:0 ze Stalą Mielec). W sezonie 1982/83 sytuacja Górnika na finiszu drugoligowych rozgrywek była dramatyczna. W przedostatniej kolejce bezcenne zwycięstwo nad ROW-em Rybnik 2:1 zbiegło się ze zwycięstwem czternastego Moto Jelcza Oława nad trzynastą Arkonią Szczecin 2:0. Górnik wskoczył na 13.miejsce, a w ostatniej kolejce jechał do zdegradowanego Kryształu Stronie Śląskie. Wałbrzyszanie dwukrotnie po golach Sławomira Majewskiego obejmowali prowadzenie, ale gospodarze za sprawą byłych graczy Zagłębia Wałbrzych dwukrotnie doprowadzali do remisu (Augustyniak, Dolina-Sokołowski).W 75 minucie Krzysztof Truszczyński ustalił wynik na 3:2 i na nic zdało się sensacyjne zwycięstwo Arkonii nad Stilonem 4:0.
Historia stoi za Górnikiem również jeśli weźmie się pod lupę mecze z Wartą. Na 14 meczy (w tym jeden anulowany ze względu na wycofanie się wałbrzyszan z 2.ligi) poznański zespół wygrał raptem 3 razy - ostatni raz w 1978 roku - od tej pory w Poznaniu oba zespoły spotykały się siedmiokrotnie (w tym dwukrotnie w stolicy Wielkopolski) i za każdym razem po komplet punktów sięgał wałbrzyski zespół! Ostatni raz miało to miejsce w 2000 roku, w przedostatniej kolejce rozgrywek 3.ligi. Górnik prowadzony przez Wiesława Walczaka w składzie z Damianem Jaroszewskim i Markiem Wojtarowiczem stracił bramkę już w 8 minucie po wolnym Arkadiusza Miklosika, potem Wojtarowicz był faulowany w polu karnym i z 11 metrów wyrównał Rafał Tragarz, który po przerwie wyprowadził ówczesnego beniaminka na prowadzenie 2:1. W 68 min. po drugim w tym meczu karnym byl remis, a strzelcem ponownie Miklosik. W 81 minucie zwycięstwo gościom dal celnym strzałem Jarosław Falkenberg.
Tym razem oba zespoły są w górnej połówce, ale wałbrzyszanie będą walczyć o co najmniej punkt, który da utrzymanie. Wiadomo już, że Polonia Bytom nie będzie monitowała w PZPN o zmianę kary punktowej za zaległości finansowe. Walczący o bezpieczne miejsce z Górnikiem częstochowski Raków musi wygrać i liczyć na potknięcie rywali. Ale oba kluby mają problem z licencją, bo na chwilę obecną jej nie otrzymały. Z drugoligowców z grupy zachodniej o licencję nie występował zdegradowany UKP, w podobnej sytuacji co wałbrzyszanie, czyli bez licencji, są Calisia, Gryf, Ostrovia, Polonia, wspomniany Raków i ... Warta. O ile wspomniany na początku kwartet nie musi się o drugoligową licencję martwić, bowiem na boisku okazał gorszy o reszty stawki, to zaniepokojenie pojawiło się w obozie Rakowa, Warty i Górnika. Z czerwonej strefy, bowiem licencje przyznane zostały Ruchowi i Odrze, które czyhają na korzystne dla nich decyzje związku. Raków i Warta od razu wydali w mediach oświadczenie co do sprawy licencji, a w Wałbrzychu cisza. Jedynie na stronie Roberta Radczaka Mariusz Gawlik mętnie tłumaczy się. Więcej można dowiedzieć się z wypowiedzi Krzysztofa Smulskiego, wiceprzewodniczącego Komisji Licencyjnej odpowiedzialny za kluby drugiej ligi. Dla katowickiego Sportu powiedział, że o ile Raków nie powinien mieć problemow z przyznaniem licencji w drugiej instancji, to położenie wałbrzyszan jest dużo gorsze. Największym kłopotem jest nieuregulowanie zobowiązań względem ZUS, a zdobycie niezbędnych dokumentów w kilka dni może być bardzo ciężkie. Niestety, polityka informacyjna klubu jest jaka jest i nie wiemy, czy sprawy papierkowe w tym tygodniu zostaną dograne i nie okaże się czasem, że radość kibiców po sukcesie piłkarzy zbiegną się z bezradnością po nieprzyznaniu licencji.
Niedzielny rywal z Poznania ma swoje problemy, ale tam mają nie tylko najładniejszą pani prezes w kraju, ale i ogarnięty dział marketingu, klubową telewizję na youtube oraz świeże info nie tylko na regionalnych portalach, ale i ogólnokrajowych. Ostatnie dwa mecze Warta rozegrała na wyjeździe, na Pomorzu, gdzie dostała srogie baty. W Wejherowie 2:6 jest nieco mylące, bowiem oglądając zaledwie skrót meczu można zobaczyć, że w polu poznaniacy nieźle sobie radzili, a co najmniej połowę goli stracili dzięki niefrasobliwości bramkarza i obrony. Z kolei w Stargardzie Szczecińskim nie pomogła zmiana bramkarza - młodzieżowiec Paweł Beser zluzował niezastąpionego wiosną Bośniaka Semira Bukvića - goście z Poznania ponownie przegrali czterema bramkami. Po meczu nie krył żalu trener, który występ podopiecznych nazwał żenującym. Nastroje pogorszyła rezygnacja wiceprezesa ds. sportowych Macieja Dittmajera. Była to ważna osoba w obecnej Warcie - oprócz finansowania drużyny to za jego sprawą trafili z Nielby Wągrowiec Jasiński, Kocot, Spławski, Goliński czy Scherfchen. Jednym zdaniem - bez Dittmajera nie byłoby Warty. Obecne problemy licencyjne wynikają przez zaległości jeszcze z czasów gry w 1.lidze. Izabella Łukomska-Pyżalska, niedoszła europoseł, po raz kolejny apeluje o sponsorów, krytykując jednocześnie antysportowe nastawienie władz miejskich. Dodatkowo w tym tygodniu dementowano rzekome zakończenie kariery przez największą gwiazdę Warty Grzegorza Rasiaka. Były kadrowicz leczy kontuzję, a Przegląd Sportowy za niego powiesił buty na kołku. Zarówno sam zawodnik, jak i klub zdementował te rewelacje. W zespole Piotra Kowala oprócz "Rasialdo" w niedzielę nie zobaczymy również kontuzjowanego obrońcę Przemysława Kocota oraz wykartkowanego młodzieżowca Mateusza Pogonowskiego. Największe wrażenie robi druga linia Warty - Golińskiego i Scherfchena czy Artura Marciniaka nie trzeba szerzej przedstawiać, 9 goli ma na swoim koncie Michał Ciarkowski, dobre recenzje zbierał zwłaszcza jesienią młodzieżowiec Błażej Nowak.
Warta nie gra praktycznie już o nic, jedynie o prestiż, który został nadwątlony w ostatnich meczach. W podświadomości zawodników może tlić się myśl o niepewności jutra, bowiem według niektórych źródeł poznański klub, który niebawem będzie obchodzić 102 urodziny, może w sierpniu sezon rozpoczynać w IV lidze. Tak nisko popularni Zieloni jeszcze nie grali. To są jednak poznańskie kłopoty i wałbrzyszanie nie powinni o nich myśleć, podobnie o bessie w ostatnich meczach, tylko po prostu zagrać swoje. Trzymam kciuki za Andrzejem Polakiem, bo widzę poprawę w grze Górnika. W Sporcie, gdzie można trafić na wywiady z wałbrzyskim trenerem pomiędzy kolejkami ligowymi, czego nie można doczekać się w wałbrzyskich mediach, Polak wypowiada się ostrożnie co do meczu z Wartą. Martwi ostatnie zdanie tego wywiadu: Cel był postawiony jasno. Jeśli Polakowi się nie uda wywalczyć utrzymania, to wróci na Opolszczyznę. Oby Andrzej Polak miał wrócić do rodzimego województwa jedynie przy okazji urlopu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz