wtorek, 30 sierpnia 2016

Zabrskie lustro

Dla kibica wychowanego na sukcesach Wisły Kraków ery Cupiała, dominacji Legii, zrywów Widzewa czy Lecha trudno uwierzyć, że najwięcej tytułów mistrzowskich mają drużyny z Górnego Śląska. Złota era tamtego regionu przypada na ubiegły wiek i paradoksalnie od czasu politycznej transformacji w 1989 żadne mistrzostwo nie było świętowane na Śląsku. Co więcej, największe kluby Ruch Chorzów i Górnik Zabrze zasmakowały goryczy spadku. Ci ostatni po raz kolejny po zakończeniu ostatniego sezonu.
O historii zabrskiego klubu napisano nie jedną książkę. Górnik cieszy się obecnie największą popularnością w regionie, o czym świadczy frekwencja. Po degradacji zakomunikowano walkę o szybki powrót do ekstraklasy, ale bilans 4 punktów po 6 meczach, w tym komplet porażek z 4 wyjazdów chluby nie przynosi. Podopieczni Marcina Brosza są na barażowym, 15.miejscu, a do awansowego, drugiego brakuje 8 punktów. Nastroje w klubie są dalekie od optymistycznych.
W sobotę zabrzanie grali prestiżowy mecz na Stadionie Ludowym w Sosnowcu, gdzie mimo prowadzenia 1:0 przegrali z Zagłębiem 1:2. Dzień później część zawodników z meczowej kadry oddelegowana została do drugiego zespołu na trzecioligowy bój z Górnikiem Wałbrzych. W tym gronie znaleźli się ze Słowak Erik Grendel, Szymon Sobczak (który rywalizował z wałbrzyszanami w 2.lidze w barwach KS Polkowice), którzy pojawili się na murawie sosnowieckiego stadionu, a także Ukraiński stoper Ołeksand Szeweluchin, pomocnicy Łukasz Wolsztyński, Marcin Urynowicz i zdolny napastnik Jan Pawłowski. Z tego sekstetu tylko Sobczak rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, ale pojawił się na boisku po przerwie. Ponadto Józef Dankowski mógł wystawić w wyjściowej jedenastce doświadczonego Aleksandra Kwieka - 33-letniego pomocnika, który nie może odnaleźć się w układance Brosza, a także Szymon Matuszek, który zaliczył swego czasu epizod w Realu Madryt C, a przeciwko wałbrzyszanom grał w barwach Chojniczanki. Ta mieszanka doświadczenia z młodością opartą na byłych juniorach wybiegła na murawę MOSiR-u Zabrze przeciwko outsiderowi z Wałbrzycha.
O przebiegu samego spotkania wiadomo ... nie wiele. Jedynie to, że pojedynek zabrskich rezerw miał lustrzany wręcz przebieg do rywalizacji pierwszego zespołu - od 0:1 po szybkie 2:1.
"Obszerna" relacja z meczu w Zabrzu
Niestety, w dobie internetu, pokolenia goniącego za informacjami, nawet składy czy strzelcy bramek pozostają zagadką. Tradycyjnie za piłkarzami nie pojechał żaden dziennikarz, klub nie jest w stanie przedstawić rzetelnej relacji. Większość wałbrzyszan mogła liczyć na "relację" Bogdana Skiby, który anonsował występ Bartosza Tyktora zamiast Jana Rytko. Niestety, tych rewelacji nie potwierdza ani oficjalna relacja na związkowym portalu Łączy nas piłka, ani skromna relacja w katowickim Sporcie.
Oprócz nieścisłości ze składem wałbrzyszan niektóre strony wałbrzyskie, w tym oficjalna klubowa, nikt nie potrafi jednoznacznie stwierdzić, że strzelcem jedynego gola dla gości był Grzegorz Michalak. Za popularnym "Dzikim" stoją oficjalne przekazy z Zabrza, natomiast za Pawłem Tobiaszem media firmowane przez Bartłomieja Nowaka, który z reguły informacje czerpie bezpośrednio z klubu, od drużyny.
W górnośląskich mediach próżno szukać szczegółów meczu. Zresztą nie ma co się dziwić, skoro na sam mecz pofatygowało się zaledwie kilkudziesięciu widzów. Co do wątpliwości do nazwiska strzelca bramki to jestem skłonny uwierzyć w wersję o Tobiaszu - swego czasu Grzegorz Michalak został okradziony z bramki strzelonej w Wągrowcu, kosztem Piotra Przerywacza. Nikt tego nie zweryfikował i we wszelkich zestawieniach figuruje nazwisko Przerywacza. Niestety, obecnie w wałbrzyskim klubie nie ma osób, które by chciały skorygować ewentualną pomyłkę ogólnopolskich mediów.
W Wałbrzychu wciąż nie ma zarządu, nie ma wyników, nie ma zainteresowania klubem i póki co wszystko rysuje się w czarnych kolorach. I to wszystko w roku 70-lecia klubu. Uroczystości mają mieć ponoć miejsce w sobotę 24 września. A o tym terminie wałbrzyscy kibice mogli się dowiedzieć albo pocztą pantoflową lub ze strony ... Skry Częstochowa przy okazji przełożenia meczu 4.kolejki. Co do zespołu seniorów to mocno okopał się na ostatnim miejscu. Do bezpiecznego 13.miejsca brakuje już 5 punktów. Kadra zespołu jest więcej niż wąska. Pojawił się ponoć w kadrze na mecz w Zabrzu Tyktor, ale zabrakło Gawlika. Do wspomnianego wyżej wyjazdowego zaległego meczu ze Skrą Górnik rozegra aż trzy domowe mecze - ze Stalą Brzeg, Ślęzą i GKS Jastrzębie. Biorąc pod uwagę dotychczasowy dorobek po meczach przy Ratuszowej można sugerować nawet brak jakiejkolwiek zdobyczy punktowej, a z drugiej strony wyniki pokazują, że nie ma żelaznych faworytów i można spodziewać się również niespodziewanych sukcesów.
Wałbrzyszanom brakuje w obecnym sezonie również piłkarskiego szczęścia. Czyżby los zabierał to co dał w ubiegłym roku, gdy Orłowski, Krawiec i spółka potrafiła odwrócić, przeważyć losy meczu w końcowych minutach? A może obecnie piłkarze Bubnowicza mają problemy z koncentracją, kondycją? Weźmy pod uwagę jakby wyglądał dorobek Górnika, gdyby mecze kończyły się w ... 75 minucie:
2:1 z Falubazem, 1:1 z Pniówkiem i wreszcie 1:0 z rezerwami Zabrza - zamiast jednego punkciku 7 i miejsce w okolicach dziesiątego. Martwi również niespotykana regularność - co mecz to dwie bramki stracone.
Na koniec najważniejsze - wciąż nie jest wiadomo co dalej z samym klubem. Nie ma zarządu, zewsząd słyszy się plotki o ostatnim meczu seniorów, ale karawana jedzie dalej. Kiedy otrzymamy jakiekolwiek informacje i od kogo?

1 komentarz:

  1. To nie "karawana jedzie dalej", tylko ... karawan.

    OdpowiedzUsuń