niedziela, 21 sierpnia 2016

Liga w cieniu (wyniku) Śląska

Za sprawą Czesława Michniewicza, obecnego szkoleniowca Bruk-Betu Nieciecza, w środowisku piłkarskim funkcjonuje powiedzenie, że wynik 2:0 jest wynikiem niebezpiecznym. Po tym co się stało w sobotnie przedpołudnie na wrocławskim stadionie przy ul. Oporowskiej wydaje się, że nawet czterobramkowe prowadzenie nie jest wynikiem gwarantującym brak emocji. Rozstrzygnięcie, a dokładniej przebieg derbów Wrocławia pomiędzy Śląskiem II a Ślęzą zostanie zapamiętany na długo, bowiem naprawdę trudno sobie przypomnieć zwycięstwo zespołu, który przegrywał już 0:4! Kulisy spotkania przemawiały za Śląskiem II - przede wszystkim obecność w składzie piłkarzy z kadry ekstraklasowców: słowacki bramkarz Kamenar, Madej mający ponad 350 występów w ekstraklasie, Biliński - były piłkarz roku na Litwie, Węgier Gosztonyi, Zieliński, Dankowski, Idzik czy trenujący regularnie pod okiem Rumaka Wiech oraz niedawna gwiazda FC Academy Wrocław Łyszczarz. Ślęza, która jeszcze w czerwcu korzystała z gościnności Oporowskiej wyprowadziła się na ligowe mecze aż do Oławy. Grzegorz Kowalski zamiast grupy sprawdzonych w bojach ligowców jedenastkę składa z niedawnych juniorów. Po 35 minutach 4:0 po golach Bilińskiego 2, Łyszczarza i Madeja. Do przerwy Ślęza skorygowała wynik, a po przerwie Bohdanowicz strzelił jednego z najpiękniejszych goli bieżących rozgrywek. Stałe fragmenty gry, determinacja i kolejne bramki spowodowały, że faworytom zaczęły drżeć łydki, popełniali coraz więcej błędów i koniec końców za sprawą Molskiego w 87' Ślęza objęła prowadzenie 5:4, którego nie oddała do końca meczu.
Te spotkanie pokazało, że trzecia liga jest nieprzewidywalna. Kreowany na faworyta KS Polkowice zaczął sezon od 3 kolejnych przegranych, co prawda zaczął punktować, ale gra wciąż pozostawia wiele do życzenia. Pucharowa rewelacja z Jastrzębia Zdrój jest w czubie tabeli, ale bezstronni obserwatorzy dostrzegają zbyt krótką ławkę rezerwowych, a mocarstwowe plany hamuje brak zabezpieczenia finansowego. Rewelacyjny początek notuje bialski Rekord, którego mogliśmy oglądać przy Ratuszowej - ale czy do dobrych wyników można przypisać jednocześnie efektowną grę?
Niestety 6 ostatnich lokat w tabeli gr.3 okupują drużyny z Dolnośląskiego ZPN. Jedynie rezerwy Miedzi i wspomniana wyżej Ślęza plasują się wyżej. Czy to jest wiarygodny obraz siły w danych okręgach?
5 meczów, miesiąc gry poza trzecioligowcami i mimo wszystko trudno wskazać jednoznacznie faworytów do awansu i do spadku. W Wałbrzychu gościła co najwyżej solidna drużyna Pniówek Pawłowice Śląskie. Zespół ze wsi, któremu przed sezonem groziło wycofanie z rozgrywek (powód - brak finansów), ale ostatecznie wszystko skończyło się pozytywnie. Pniówek nie zagrał wielkiego meczu, ale grał twardo, po śląsku, do końca i wywiózł zasłużenie trzy punkty oddalając się od strefy spadkowej. Mogliśmy oglądać w składzie drużyny Jana Wosia zawodników, których mogliśmy pamiętać z gry w drugiej lidze (Szary, Kostecki, Sobczak) i prawdę powiedziawszy żaden z nich nie robił różnicy.
Trener Robert Bubnowicz stara się, kombinuje ze składem jak może. O ile mógł się cieszyć z powrotu Grzegorza Michalaka to wypadł mu Marcin Gawlik, który wygląda najlepiej z letnich nabytków. Za Pawła Tobiasza w wyjściowej jedenastce zadebiutował Mateusz Sobiesierski i na pewno nie zaprezentował się gorzej od starszego o dekadę kolegi. Górnik mecz przegrał z Pniówkiem, ale w porównaniu choćby z poprzednim spotkaniem w końcu zanotował celne uderzenia, nie wspominając o bramce zdobytej przez nieocenionego przy stałych fragmentach gry Marcina Morawskiego. Generalnie przełomu w postawie biało-niebieskich nie było, ale ...
Tak padła pierwsza w tym sezonie bramka dla Górnika
w Wałbrzychu - strzelcem Marcin Morawski
[foto: B.Nowak walbrzych24.com/gornik-walbrzych.pl]
No właśnie, w obecnym składzie personalnym trudno Bubnowiczowi coś sensownego sklecić. Pozostaje mu tasowanie pozycjami. Najgorzej wygląda sytuacja na środku obrony (wzrost!!!) - ewentualna obecność Tyktora na meczu to prawdziwa loteria, Rojek dojdzie do siebie za kilka tygodni, Grzegorz Michalak pewnego pułapu na pozycji środkowego obrońcy po prostu nie przeskoczy. Przed sezonem wydawało się, że problem mógłby rozwiązać obieżyświat Michał Sudoł, który wybrał ostatecznie lepszą finansowo ofertę ze Strzegomia. Jednak ostatni wynik (1:7 u siebie z Orkanem Szczedrzykowice) mimo zdobycia bramki nie wystawia dobrego świadectwa Sudołowi jako kierownikowi bloku defensywnego.
Niewiele lepsza sytuacja jest w przednich formacjach Górnika. Co prawda bramkarz Pniówka, w przeciwieństwie do swego odpowiednika z Rekordu, mógł się wykazać po strzałach wałbrzyszan. Jednak po prawdzie zagrożenie podopieczni Bubnowicza stwarzają albo strzałach z dystansu albo po stałych fragmentach gry. Czas na dopracowanie tych elementów działa na korzyść zespołu, tyle, że punktów nie przybywa, a rywale nieuchronnie uciekają. Osobiście największym dla mnie rozczarowaniem póki co jest postawa Norberta Pierzgi, którego swego czasu wziął pod skrzydła menedżer Marek Citko. Zagadką jest co w nim niedoszły dyrektor sportowy Wisły Kraków zobaczył. Nie widać niestety po grze Pierzgi ani doświadczenia gry na tym szczeblu, ani umiejętności, które pozwalały by zrobić różnicę, wykreować partnerom dogodną sytuację. Może z czasem pokaże swoje prawdziwe piłkarskie oblicze?
Młodzi wałbrzyscy piłkarze ogrywają się i to MUSI zaprocentować. Mecz z Pniówkiem nie był dobrym w wykonaniu Górnika, ale na przykład Dominik Woźniak nie zanotował tak tragicznego występu jak tydzień wcześniej. O Sobiesierskim pisałem wyżej, kto wie czy większy kredyt zaufania nie przydałby się Brzezińskiemu i Młodzińskiemu.
Przed wałbrzyszanami teraz wyjazd do Zabrza na mecz z rezerwami Górnika, które przegrały dwa ostatnie mecze. Biorąc pod uwagę fakt, że mecz jest w niedzielę, a pierwszy zespół gra w sobotę, niewykluczone, ze Józef Dankowski sięgnie po kilku pierwszoligowców. Biało-niebiescy nie mogą jednak się oglądać na jakiekolwiek przeciwności i muszą wyszarpać choćby punkt, który w ostatecznym rozrachunku może okazać się bezcenny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz