poniedziałek, 30 listopada 2015

Zimowanie na tronie

Mecz z Piastem Karnin miał być dla Górnika spacerkiem. Miał być to srogi rewanż za sierpniową sensacyjną porażkę na podgorzowskim boisku. Przeniesione ubiegłotygodniowe jeleniogórskie Derby Sudetów na początek marca następnego roku, to był również czas na wykurowanie się kontuzjowanych w Lubinie Grzegorza Michalaka i Michała Oświęcimki. Początek spotkania wyglądał tak jak garstka, choć przeszacowanych przez media, wiernych kibiców sobie by życzyła. Szybki gol oraz kolejne szanse, po których piłka minimalnie mijała bramkę. Potem oglądaliśmy znany scenariusz z jesiennych meczów przy Ratuszowej. Piłka w większości czasu w posiadaniu gospodarzy, ale nie mają oni ani klarownych szans na zdobycie bramki, ani nie próbują zaskoczyć strzałami z dystansu. Po przerwie sytuacja się zmienia,  akcje nabierają przysłowiowych rumieńców i w końcu padają bramki dla wałbrzyszan. Tak było w zdecydowanej większości spotkań, choć przebieg spotkania z Karninem nieco się różnił.
Generalnie tuż po przerwie mecz powinien być rozstrzygnięty po kolejnym celnym uderzeniu Marcina Orłowskiego. Czemu arbiter Paweł Łapkowski nie uznał tej bramki? Trudno dopatrzyć się było faulu, ofsajdu na pewno nie było. Jak MOGŁA to być kluczowa dla losów meczu, a może i w przyszłości awansu decyzja przekonano się 10 minut potem, gdy po dalekim podaniu grającego trenera Mateusza Konefała Kamil Jarosiński nie zrozumiał się z Dariuszem Michalakiem, w efekcie czego wypuścił piłkę z rąk i Michał Pakuła nie miał problemów z umieszczeniem piłki w pustej bramce. Zimną krew zachował Robert Bubnowicz, który uspokajał swoich podopiecznych, powtarzając by grali cierpliwie i jest sporo czasu. Młodszy z braci Michalaków niejako zrehabilitował się bardzo szybko, bo nie dość, że po jego agresywnym presingu Górnik przejął piłkę, a potem po kombinacyjnej akcji, niczym rutynowany napastnik pokonał Arkadiusza Fabiańskiego. Brat Łukasza był najlepszym graczem gości, wśród których ciekawość budziła również osoba Oskara Raćko - strzelca obu bramek w sierpniowym spotkaniu obu drużyn, króla strzelców 4.ligi lubuskiej, który tej jesieni ma 11 trafień na koncie. Kozakiem okazał się jedynie z wyglądu.
Osobny akapit należy się arbitrowi z Lubuskiego ZPN. Paweł Łapkowski na szczeblu trzeciej ligi gwiżdże już szósty sezon, ale spotkanie Górnika z Piastem nie należał do jego udanych. Na szczęście dla niego, żadne spotkanie ostatniej serii spotkań nie było oceniane przez obserwatorów. W ogóle temat ocen arbitrów, które są jawne i do przeczytania na związkowej stronie, jest drażliwym dla samych sędziów. Prawdziwą burzę w środowisku rozpętał szef legnickich sędziów Bogdan Terefelko, ongiś trzecioligowy bramkarz m.in. Bielawianki. Zarzucił on swoim kolegom z okręgu, że wystawiają za wysokie oceny arbitrom, przez co pokrzywdzeni są ... legniccy arbitrzy, którzy jego zdaniem są surowiej oceniani przez obserwatorów z innych okręgów. Najprawdopodobniej Terefelko pożegna się z piastowaną obecnie funkcją.
Wracając do pracy lubuskiej trójki sędziowskiej. Ich postawa pokazała, że w spokojnym meczu, w którym nie było ani złośliwości, ani kontrowersyjnych sytuacji czy brutalnych fauli może zrobić się przez kilka decyzji atmosfera daleka od normalnej.  O ile w I połowie nie było spornych sytuacji to po przerwie praca sędziów wysunęła się na pierwszy plan. Zaczęło się od nieuznanej bramki Orłowskiego,potem był mocno dyskusyjny faul Oświęcimki.
Faulował czy był faulowany?
Zdjęcie ze strony walbrzych24.com nie rozstrzyga spornej sytuacji czy Cimek był faulowany czy to on faulował, ale z wysokości trybun trudno dostrzec było przewinienie wałbrzyskiego pomocnika, który poturbowany przewrócił się przed polem karnym. Za dyskusję zobaczył żółtą kartkę, co później miało konsekwencje, gdy jak najbardziej słusznie ukarany został za faul. Również jubilat Marcin Morawski zobaczył napomnienie za krytykowanie decyzji, tym razem sędziego asystenta.
Kilka decyzji Łapkowskiego i jego liniowych mogły wyprowadzić z równowagi najspokojniejszych obserwatorów spotkania. Całe szczęście dla wałbrzyszan, że nie zobaczyli oni więcej kartek, nie skończyło się kontuzją, a przede wszystkim stratą punktów. W nerwowej atmosferze nie trudno o błąd, który może mieć niebagatelne konsekwencje.
Trener Robert Bubnowicz dokonał w spotkaniu jednej zmiany,zapewne planowej, by dać okazję do pokazania się innemu jubilatowi Grzegorzowi Michalakowi. Czemu tylko jednej? Z jednej strony w meczu z Piastem trudno wymienić nazwisko zawodnika, który się wyróżnił czy też zawiódł. Z drugiej strony świadczy też o ubogiej ławce rezerwowych. Oprócz wspomnianego Michalaka w ofensywnych zawodników siedział tylko Mateusz Sobiesierski, który oszczędzany był na mecze w Dolnośląskiej Lidze Juniorów. Zimą celem lidera będzie nie tylko zbudowanie formy na wiosnę, ale i uzupełnienie kadry o młodych ofensywnych zawodników.

3 komentarze:

  1. Witam

    Prosimy Pana o kontakt na adres klub@gornik-walbrzych.pl

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ludzie będący w klubie zrozumieli że stworzenie strony internetowej przerasta ich możliwości i będą chcieli by pan to ogarnął.Już od ponad pół roku budują stronę i końca nie widać i szybciej wybudują stadion na Nowym Mieście niż gamonie w klubie ogarną temat internetu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę nie zapomnieć zabrać kubek do kawy...

    OdpowiedzUsuń