Prawie dokładnie 15 lat, pod koniec listopada 2000 roku ostatnim akordem jesiennego grania dla trzecioligowego Górnika/Zagłębia był pucharowy mecz na szczeblu okręgu. Los okazał się łaskawy dla ligowca, który mimo organizacyjnych i finansowych trudności rundę jesienną zakończył na solidnym 8.miejscu (na 20 drużyn), przydzielając w 1/16 zespół ... rezerw. Druga drużyna, wówczas rywalizująca w A klasie grała pod szyldem AZS PWSZ przegrała z I zespołem 2:5. Było to ostatnie oficjalne spotkanie w barwach wałbrzyskiego klubu Marka Wierzbickiego, a ciekawostką jest, że wśród pokonanych wystąpiło trio braci Michalaków. Najmłodszy z nich, 17-letni Grzegorz,wszedł po przerwie i na minutę przed końcowym gwizdkiem pokonał Damiana Jaroszewskiego ustalając wynik meczu. Tak wyglądała dla garstki kibiców, w tym niżej podpisanego, pierwszy kontakt Grzegorza Michalaka z seniorami wałbrzyskiego klubu. W sobotę zaliczył on oficjalny ligowy występ nr 300 w barwach wałbrzyskiego klubu. Ważne jest określenie oficjalny,bowiem trzy setki występów przekroczył już wcześniej.
Grzegorz Michalak był członkiem drużyny trenowanej przez Bogdana Przybyły, która w czerwcu 2001 na wałbrzyskim Stadionie 1000-lecia uplasowała się na na 4.miejscu w turnieju finałowym Mistrzostw Polski Juniorów. Oczekiwania wobec drużyny gospodarzy były duże, zwłaszcza po udanej fazie pucharowej, ale w ostatecznej rozgrywce przyszły aż 3 porażki z późniejszym mistrzem LSPM Zielona Góra, Polonią Warszawa i Górnikiem Zabrze. Mimo to po spadku seniorów z trzeciej ligi i exodusie większości seniorów czwartoligowiec z Ratuszowej oparł swoją kadrę na juniorach. O ile trzy lata wcześniej odnowa przyniosła awans, to teraz Bogdan Przybyła miał sporo problemów zarówno ze skleceniem wartościowej jedenastki i wynikami. Po 5 kolejkach Górnik/Zagłębie jako jedyny zespół nie zdobył ani punktu, ale za to w 6.kolejce rozjechał lidera Iskrę Kochlice aż 7:0! Wśród 19 jesiennych występów wałbrzyszanie 8 rozegrali na obcych boiskach, z których wywieźli mało chwalebny bilans ... zero punktów.
W 11 serii spotkań spadkowicz pojechał do Kłodzka na mecz z tamtejszą Nysą i mimo szybkiego objęcia prowadzenia 1:0 przegrał aż 1:3. W 70 minucie za Marcina Smoczyka po raz pierwszy w seniorach wystąpił 18-letni Grzegorz Michalak, ale nie potrafił odwrócić losy meczu. Tydzień później zalicza pierwszy występ przed wałbrzyską publicznością - kwadrans w meczu ze Spartą Ziębice. Wśród 24 zawodników, którzy zagrali w rundzie jesiennej w Górniku/Zagłębiu bilans Grześka to 5 występów - a dokładniej 88 minut gry. Dla porównania jego starszy brat, grający w defensywie, Piotr zagrał 11 razy. Niestety, z powodu wycofania zespołu,rezultaty zostały anulowane i tym samym bracia Michalakowie na oficjalny debiut w I zespole seniorów musieli poczekać.
W lutym 2002 zapadła w klubie przy Ratuszowej decyzja o wycofaniu drużyny seniorów z rozgrywek czwartej ligi. Bracia Piotr i Grzegorz Michalakowie przechodzą do Lechii Dzierżoniów. Trener Leszek Dulat miał w kim wybierać,bo z perspektywy czasu był to solidny skład z Zabijakinem w bramce, doświadczonym Arkadiuszem Paszkowskim w obronie, a także kolonią wałbrzyszan z Nowomiejskim, Cyrtą, B.Sobotą. Znany w Lechii jako "Michał", Grzegorz zagrał wiosną 15 razy. Zaliczył również premierowe wykluczenie, których nie będzie mu brakować w przyszłych występach. W rundzie jesiennej 2002/03 Michalak wreszcie trafia do siatki - łącznie dwa razy w 15 występach, a zimą odchodzi do Włókniarza Mirsk również grającego w 4.lidze. Oparta na wałbrzyszanach drużyna finiszuje dość niespodziewanie na podium rozgrywek tuż za Chrobrym Głogów (2 punkty) i Gawinem Królewska Wola (punkt). Do tego wręcz historycznego Grzegorz przyczynił się zdobywając bramkę. Latem 2003 trzeci przystanek po Wałbrzychu to Piast Nowa Ruda, z którym w 4.lidze strzela 3 gole i kończy na 12.miejscu. Podobnie jak w Dzierżoniowie i Mirsku również w Nowej Rudzie gra z kolegami z rodzinnego miasta (Rafał Wodzyński, Piotr Borek, Marek Wojtarowicz). Cały ten kwartet wraca latem 2004 na Ratuszową do Górnika/Zagłębia, który w międzyczasie z A klasy w dwa lata zameldował się do IV ligi. Od tamtej pory nieprzerwanie Grzesiek gra do dnia dzisiejszego w wałbrzyskim klubie kompletując 300 występów:
2004/05 - 22/0 goli
2005/06 - 29/5 goli
2006/07 - 32/9 goli
2007/08 - 31/5 goli
2008/09 - 24/5 goli
2009/10 - 28/3 gole
2010/11 - 28/6 goli
2011/12 - 22/4 gole
2012/13 - 28/3 gole
2013/14 - 25/8 goli
2014/15 - 20/0 goli
2015/16 - 11/1 gol
Grzegorz Michalak w swoich trzystu spotkaniach strzelił łącznie 49 bramek. W swoim najlepszym, pod względem skuteczności, sezonie 2006/07 strzelił 9 goli, ustępując w klubie jedynie Broszkowskiemu (10 goli).
Jednak znakiem firmowym "Dzikiego" stały się żółte kartki, które kolekcjonował. Rekordowym pod tym względem był sezon 2012/13 - do 11 żółtych doszły 2 czerwone.Zaledwie 4 sezony z 11 zakończył bez wykluczenia. Łącznie w karierze w barwach wałbrzyskiego klubu oglądał 7 czerwonych kartoników, co jest rekordowym wyczynem w historii klubu. Głównie opuszczał przedwcześnie boisko za nadmiar żółtych kartek, a dwukrotnie od razu oglądał czerwo - w premierowym sezonie wyleciał za bezsensowny faul w Zgorzelcu, a w 2013 w Turku faul uniemożliwiający zdobycie bramki przez piłkarza Tura kosztowała nie tylko rzut karny, ale i wykluczenie Grześka.
W trakcie gry w zespole z Ratuszowej miał propozycje z innych klubów, ale z różnych powodów, nie zawsze sportowych, wybierał kontynuowanie gry w Górniku. Jego uniwersalność spowodowała,że zaliczył praktycznie każdą pozycję w drugiej linii, również boki defensywy poznał Grzegorz za kadencji Roberta Bubnowicza. Tegoroczne mecze pucharowe okraszone czerwonymi kartkami dla wałbrzyszan pokazały,że "Dziki" również może grać na środku boiska.
300 występów to piękny wynik, ale w przypadku Michalaka byłby obecnie bardziej okazały.Na przeszkodzie stawały kontuzje. Zdarzało się, że pan Włodzimierz - ojciec klanu Michalaków- niestety musiał oglądać jak karetka wywozi syna ze Stadionu 1000-lecia. Przez kontuzję praktycznie miniony sezon musiał uznać za stracony, ale i w obecnym nie obyło się bez urazu.
Wiadomo, że w dawniejszych czasach odbywało się mniej spotkań, trudniej było o rozegranie takiej ilości ligowych spotkań.Obecnie należy się szacunek nie tylko za liczbę, ale za wierność barwom klubom. Również słowa uznania Grzegorzowi należą się za postawę na boisku. Może nie ma w jego grze finezji, technicznych fajerwerków, ale waleczności, nieustępliwości i ambicji nie sposób mu odmówić. Myślisz Michalak i widzisz walczącego zawodnika z 18 na plecach. Taki styl jest niezmienny od lat i oby był pod tym względem wzorem dla młodszych kolegów.
Grzegorzowi Michalakowi z okazji trzystu ligowych spotkań w wałbrzyskiej drużynie życzyć należy przede wszystkim zdrowia, a także kolejnych udanych spotkań okraszonych bramkami oraz jak najmniej napomnień i wykluczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz