poniedziałek, 14 lipca 2014

I po mundialu

Mimo, że tegoroczne mistrzostwa świata były rozgrywane w Ameryce Południowej nie były one uciążliwe dla kibiców z Europy tak jak to było choćby w 1986, kiedy to niektóre mecze Polaków oglądać mogliśmy późną nocą. Był to turniej wyjątkowy, w wielu statystykach rekordowy:
 - po raz pierwszy w Ameryce triumfowała reprezentacja europejska,
 - 8 razy rozstrzygnięcie padło po regulaminowych 90 minutach (dogrywka, karne) - wyrównanie wyniku z Włoch w 1990,
- aż 32 bramki padły autorstwa zmienników,
 - kolumbijski bramkarz Faryd Mondragon występując w wieku 43 lat stał się najstarszym uczestnikiem mistrzostw w ich historii,
 - zaledwie 66 sekund dzieliło bramki Francuzów Giroud i Matuidi w spotkaniu w Szwajcarią - rekord,
 - 171 goli to wyrównanie rekordu z francuskiego mundialu w 1998.
 Oczywiście bardziej skrupulatni obserwatorzy zmagań znajdą i inne ciekawe statystyki. Wydarzenia okołoboiskowe zaczęły żyć osobnym życiem - twitty, memy, wszelkiego rodzaju zdjęcia, fotomontaże. Niektórzy próbowali dorabiać pseudofilozofie czego koronnym przykładem są ... palce Portugalczyka Mereilesa z meczu z Niemcami błędnie zinterpretowane jako niesportowe zachowanie.
Według niektórych Mereiles pokazywał środkowe palce
arbitrowi po wykluczeniu Pepe.
Gdyby zapytać na gorąco, co zapamiętano z mistrzostw - na pewno pojawiła by się sędziowska pianka przy rzutach wolnych, ugryzienie Suareza i przede wszystkim półfinał Niemców z Brazylią. 7:1 trudno wytłumaczyć i ten wynik zapamiętany zostanie na zawsze w obu krajach. Kolejna trauma Canarhinos na własnych boiskach powoduje, że nie prędko zdecydują się o organizację mistrzostw. Ten pogrom przyćmił inne niespodzianki turnieju, takie jak 1:5 obrońcy tytułu z Holandią, 4:0 Portugalii z Niemcami, 1:0 Kostaryki z Włochami. Z biegiem wydarzeń na
Wszystkie skuteczne interwencje Tima Howarda
w spotkaniu z Belgią  na jednym zdjęciu
mundialu wydawało się, że zostanie on ochrzczony turniejem bramkarzy. Neuer  wytyczył nowe standardy gry bramkarskiej w roli kolejnego obrońcy, Amerykaninowi Howardowi przypisano już rolę ministra obrony USA po udanych interwencjach przeciwko Belgii, Meksykanin Ochoa skutecznie zatrzymał gospodarzy, ale w końcówce meczu z Holandią zabrakło mu szczęścia. Kostarykanin Keylon Navas był jednym z architektów sensacyjnego awansu do najlepszej ósemki globu co zaowocowało transferem do Bayernu Monachium. Udana gra Chilijczyka Bravo przekonała do transferu działaczy Barcelony, wreszcie show w serii rzutów karnych przeciwko Kostaryce Holendra Tima Krula czy Argentyńczyka Romero w półfinale własnie z Oranje. Oczywiście padły piękne bramki - od szczupaka van Persiego w meczu z Hiszpanią, po przepiękne uderzenia Australijczyka Cahilla z Holandią czy Kolumbijczyka Rodrigueza z Urugwajem.
Decydująca faza turnieju nie była nudna, uboga w bramki i emocje. Brazylijska samba pogubiła kroki w decydującym momencie, choć tak naprawdę czy w tym turnieju prezentowali medalową formę. Zabrakło Neymara, ale czy już on jest na równi innych futbolowych bogów z Brazylii? Public enemy #1 stał się Kolumbijczyk Zuniga, który ponoć o kilka centymetrów nie posadziłby Neymara na wózek inwalidzki. Skończyło się na totalnej krytyce, zastraszaniu obrońcy, przy czym FIFA niczym Piłat w Biblii umywa ręce. Federacja nie miała z kolei litości dla Suareza, który najwyraźniej ma jakąś fobię gryzienia przeciwników. Tym razem będzie mógł przemyśleć to przez 4 miesiące karencji zanim wybiegnie na boisko w koszulce Barcelony, która wyłożyła grube miliony za dotychczasowego snajpera Liverpoolu.
Tak  jak w 1982 kontrowersyjny faul niemieckiego
bramkarza bez konsekwencji i końcowy triumf Niemiec
Sędziowie byli krytykowani od pierwszego meczu (pamiętny Nishimiura w meczu Brazylii z Chorwacją) po mecz finałowy. Kto wie jakby losy decydującej potyczki potoczyłyby się, gdyby po starciu Neuera z Higuainem zakończyła się wykluczeniem Niemca i rzutem karnym? Nieprzypadkowo przypomina się półfinał z 1982 RFN - Francja, kiedy to Harald Schumacher wybiegiem staranował Patricka Battistona, który doznal wstrząśnięcia mózgu, stracił kilka zębów. W obu przypadkach wydawałoby się, że decyzja może być jednoznaczna - oprócz kary indywidualnej piłka dla drużyny poszkodowanego gracza, a tymczasem było odwrotnie.
Złota Piłka dla Messiego to również kontrowersyjny wybór. Gwiazda Barcelony mierzyła się podczas turnieju ze sławą boskiego Diego Maradony. W podobnym wieku Maradona doprowadził w 1986 Argentynę do mistrzowskiego tytułu. Leo, który na poletku klubowym wyprzedził już dawno Maradonę, przełamał mundialową niemoc strzelecką, imponował asystami i był jednym z architektów srebrnego medalu. Ale czy był najlepszym graczem turnieju? Zdecydowanie NIE. Nawet wśród swoich rodaków byli lepsi.
Mascherano i Messi przed dogrywką w finale
Obok zdjęcie z angielskiej strony Daily Mail, która ukazuje przemowę motywacyjną Javiera Mascherano przed dogrywką z Niemcami. Messi, bądź co bądź kapitan zespołu, gdzieś z boku ... Wspomniany "Marszcze rano" jak mawiał red. Szpakowski, był prawdziwym liderem Albiceleste. O ile wcześniej był w Europie był kojarzony z niezbyt fortunną grą w defensywie Barcelony, to na brazylijskich boiskach mieliśmy prawie obrońcę kompletnego. Mierzący 1,75 m wygrywał pojedynki główkowe, szybkościowo był lepszy od rywali, znakomicie czytał grę. Zabrakło go jednak w "szesnastce" w 113 minucie i Goetze dopełnił formalności.
Złote Rękawice dla Manuela Neuera nie budzą wszelkiej wątpliwości. Na swojej pozycji był bezbłędny, a najwięcej pozytywnych ocen zebrał w najgorszym w wykonaniu Niemców meczu z Algierią.
Bez formy Robbena nie byłoby medalu Holandii 
Dla mnie MVP mistrzostw był Holender Arjen Robben. Swoją grą zdefiniował nieco oklepane określenie "piłkarza robiącego różnicę". Czy to druga minuta, czy sto siedemnasta, to trzydziestolatek z Bayernu pędzi z szybkością TGV na bramkę przeciwnika. Niby wszyscy wiedzą jak gra, że rzadko oddaje piłkę partnerom, ze zawsze schodzi ze skrzydła do środka i szuka okazji do strzału, przy nadarzającej okazji spróbuje wymusić faul. Repertuar znany wszystkim, a mimo to niewielu dawało mu radę.
Kto był odkryciem turnieju? James Rodriguez - król strzelców, który najprawdopodobniej opuści Monaco po (ponad) stumilionowym transferze. Przed mundialem w Kolumbii mówiono jedynie w kontekście Falcao, który ostatecznie nie pojechał na mundial. Tymczasem Rodriguez oprócz goli dorzucił znakomitą grę i gdyby udało mu się wraz z kolegami wyeliminować gospodarzy to być może inaczej potoczyłyby się losy mistrzostw.
Oczywiście w pomundialowych podsumowaniach będzie sporo o rozczarowaniach. O Anglii, końcu hiszpańskiej złotej ery, rozczarowaniu Ronaldo, Balotellim, nieodpaleniu murowanych "czarnych koni", czyli Belgów. I tak wszystkie minusy zostaną podkreślone końcowym blamażem Brazylii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz