wtorek, 8 lipca 2014

Łatka Michała

Od czasu Piotra Włodarczyka nie było w Wałbrzychu równie utalentowanego zawodnika. Kto wie, może Michał Bartkowiak, bo o nim mowa, jest bardziej uzdolniony niż Włodar? Może przy odpowiednich doradcach, odpowiedniej ścieżce rozwoju kariery osiągnie więcej niż starszy o dwie dekady kolega? O Michale pisano już dużo i często. Portal weszlo.com widział go w grudniu nawet wśród najlepszych lewoskrzydłowych w kraju U-18, tygodnik Piłka Nożna z kolei widział go wśród najlepszych prawych pomocników U-21. Od dłuższego czasu wiadomo, że Górnik Wałbrzych to dla niego za mały klub i praktycznie po każdej rundzie spekuluje się do jakiego klubu trafi Bartkowiak. Nie inaczej jest i tym razem, kiedy to Michał wyjechał na zgrupowanie z wrocławskim Śląskiem. Nie tak dawny medalista mistrzostw Polski znalazł się w finansowym dołku, pożegnał się z najdroższymi w utrzymaniu zawodnikami, ma bardziej postawić na młodych zdolnych graczy związanych z dolnośląskim regionem.
Jaka przyszłość czeka Bartkowiaka
w Śląsku Wrocław ?
Wałbrzyszanin wpasowuje się w tę politykę personalną idealnie. Dla śledzących losy I zespołu Śląska nazwisko Bartkowiaka po obozie w Żaganiu wciąż może być anonimowe. Nie zagrał ani minuty w żadnym z dwóch sparingów, kamery, mikrofony czy obiektywy fotoreporterów skutecznie go omijały. Decyzje na temat jego przyszłości w Śląsku jeszcze nie zapadły. Tymczasem dzisiejszy numer Piłki Nożnej opisujący "Wrocławską rewolucję" wałbrzyskiemu pomocnikowi poświęca ponad połowę całego tekstu! Co ciekawe po raz kolejny autor zwraca uwagę na rzekome problemy pozasportowe piłkarza. Taka łatka na pewno nie pomaga samemu Michałowi i jego rodzinie. Czy w ten sposób klub poprzez dziennikarzy próbuje zabezpieczyć przed fiaskiem transferu Bartkowiaka? 
Oto fragment artykułu autorstwa Łukasza Haraźnego z Piłki Nożnej dotyczący Bartkowiaka:
Kolejne, doskonale znane nazwisko, które pojawiło się w ostatnich dniach w stolicy Dolnego Śląska, to Bartkowiak. W ostatniej chwili do zespołu udającego się na zgrupowanie w Żaganiu dołączył bowiem Michał Bartko­wiak, utalentowany 17-latek, który dwa ostatnie sezony spędził w II-ligowym Górniku Wałbrzych (jest wychowankiem klubu). W poprzednim sezonie wystąpił w 27 meczach II ligi i zdobył trzy bramki. Jest też etatowym reprezentantem Polski w kategorii do lat 17. Cały czas pozostaje obojętny na zakusy czołowych polskich klubów. To już jego trzecie podejście do Śląska. Chociaż we Wrocławiu już od wielu lat nikt nie ma wątpliwości, że młodzieniec rodem z Wałbrzycha to talent najczystszej wody, na razie nie udało się przekonać go do gry dla Śląska. Przynajmniej tego ekstraklasowego... Przed czterema laty Bartko­wiak był już bowiem zawodnikiem sekcji piłkarskiej wojskowego Śląska. W rundzie jesiennej sezonu 2010-11 wystąpił w kilku meczach drużyny trampkarzy, jednak na wiosnę wrócił w rodzinne strony. Klub tłumaczył tę decyzję problemami natury pozasportowej i kiepskimi wynikami chłopca w nauce. Na talent spod Chełmca zwróciła uwagę również Legia Warszawa. Tam jednak młodzieniec również zbyt długo nie zagrzał miejsca.
W ubiegłym roku Śląsk postanowił wykonać drugie podejście pod Bartkowiaka. Od razu zaproponowano mu grę z seniorami. - To gotowy materiał na zawodnika pierwszego zespołu w ekstraklasie. Chociaż oczywiście nigdy nie ma nic na pewno. Może się okazać, że chłopak osiągnął już swój najwyższy pułap i wyżej nie podskoczy. Ale takie ryzyko jest z każdym piłkarzem. A jak popatrzymy, ile kosztowali nas tacy gracze jak Diaz czy Voskamp, to w tym przypadku ryzyko finansowe jest praktycznie żadne - mówił wówczas Marek Kowalczyk, który jako 16-latek zdobył mistrzostwo Europy w tej kategorii wiekowej, a po zakończeniu kariery zajął się szkoleniem młodzieży we wrocławskim klubie. I to z niezłym skutkiem. Na początku czerwca wprowadził do szerokiej kadry pierwszego zespołu dwóch juniorów młodszych z zespołu, którym zajmuje się na co dzień. 17-letni napastnik Mariusz Idzik i 16-letni pomocnik Maciej Pałaszewski podpisali ze Śląskiem trzyletnie, profesjonalne umowy i niewykluczone, że już jesienią zobaczymy ich na boiskach ekstraklasy.

A wracając do Kowalczyka... To on był jednym z inicjatorów wznowienia starań o Bart­kowiaka. Śląsk był zdecydowany niemal natychmiast sfinalizować transfer pomocnika Górnika Wałbrzych. Pojawił się jednak problem nie do przejścia. Wrocławianie nie mogli znaleźć wspólnego języka z wujkiem piłkarza, który jest jego opiekunem prawnym. - Sprawa jest bardzo delikatna. Chłopak pochodzi z nieciekawego środowiska, a rodzice oddali go pod opiekę wujowi, który ma ponoć kontakty na rynku niemieckim. Dotychczas nie udało nam się przekonać go do oddania chłopaka pod nasze skrzydła i twierdzi, że ma dla niego jakieś oferty w Niemczech - przekonywał opiekun juniorów młodszych WKS. Próbowano różnych sztuczek, by przekonać młodzieńca do przeprowadzki. Kilkakrotnie zapraszano go na mecze na wrocławskim Stadionie Miejskim.W takich sytuacjach trzeba próbować różnych sposobów. Kiedy Marek Jóźwiak z Legii uparł się, że sprowadzi go do Warszawy, najpierw sam na tydzień przeniósł się do Wałbrzycha. My zaproponowaliśmy Michałowi, żeby zamieszkał we Wrocławiu z najbliższymi - mówił Kowalczyk. W ubiegłym roku nie udało się jednak sprowadzić Bartkowiaka. Młodziutki piłkarz po kilku treningach i sparingu z ŁKS przepadł bez wieści. Może w tym roku scenariusz się zmieni. Do trzech razy sztuka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz