piątek, 27 grudnia 2013

Jesień wałbrzyszan na szczeblu centralnym

Kontynuując podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu byłych graczy wałbrzyskich klubów pora nadeszła na graczy reprezentujących kluby szczebla centralnego. Jest to skromna liczba zawodników i nie mogą się oni zbytnio czym pochwalić.
Mateusz Krawiec
W drugiej lidze zadebiutował Mateusz Krawiec - rocznik 1993 będący ostatni sezon w statusie młodzieżowca. Przy Ratuszowej grał jedynie w juniorach, potem za namową ojca postanowił rozwijać swój talent poza Wałbrzychem. Pobyt w Lubinie, Wronkach i Poznaniu zaowocował grą w reprezentacji Polski juniorów, medalem mistrzostw Polski juniorów oraz grą w Młodej Ekstraklasie wraz z reprezentantami kraju (w Lechu - S.Gancarczyk, G.Wojtkowiak, P.Bereszyński). Nie udało mu się jednak pójść w ślady kolegów z Kolejorza (Kędziora, Drewniak) dołączając do I drużyny. W drugiej lidze mógł zadebiutować już dwa lata temu, ale nie spodobał się trenerom Zagłębia Sosnowiec. Z Poznania trafił do trzecioligowej Unii Swarzędz, ale trudno nazwać ten transfer krokiem naprzód. Szansą na zaistnienie w poważnym futbolu dla Mateusza jest niewątpliwie gra w Odrze Opole, do której dołączył latem. Bilans indywidualny nie wygląda najgorzej - zagrał w 16 z 18 spotkań, z czego dwukrotnie tylko wchodził w roli rezerwowego. Nie udało mu się co prawda strzelić bramki, ale zanotował kilka asyst. Odra zimę spędzi na spadkowym 13.miejscu, ale 5 punktów straty do ósmego miejsca, nowy trener Petr Nemec, daje nadzieję opolskiemu beniaminkowi na skuteczną walkę o utrzymanie.
Roman Maciejak to jedna z najbardziej aktywnych postaci podczas okresu przygotowawczego -
Roman Maciejak (KS Polkowice)
utalentowany napastnik w Niemczech dość długo szukał nowego klubu po opuszczeniu SV Waldhof Mannheim, a ostatecznie w połowie września z Polkowic wyszedł news o zakontraktowaniu Romana. Dość długo trwała droga do ponownego debiutu na polskich boiskach, a jak już się pokazał na nich to wiele nie zawojował. Bilans to 7 meczy - 1 w pełnym wymiarze, dwa razy w wyjściowej jedenastce - łącznie blisko 270 minut bez zdobytej bramki. Jeszcze 4 lata temu Maciejak był jednym z najskuteczniejszych strzelców ligi (14 goli w Nielbie Wągrowiec) co było przepustką do ekstraklasy (Piast Gliwice). Potem już zjazd w dół. Od lata 2009 napastnik (?!) RM strzelił ...sześć ligowych bramek, w tym 5 dla Górnika Wałbrzych. Wszystko wskazuje, że kolejnej szansy na przełamanie Romek nie otrzyma w Polkowicach. Już od pewnego czasu dochodzą głosy, że nadchodzą ciężkie finansowo czasy dla tamtejszych piłkarzy. Pisało o tym Słowo Sportowe dwa tygodnie temu, a teraz w Polskę news puściło 90minut.pl. Póki co nie ma co skreślać polkowiczan, doliczać sobie punkty, bowiem w ubiegłym sezonie o wiele dramatyczniejsza sytuacja była choćby w Wejherowie, czy Kaliszu, a kluby jak grały tak dalej grają w 2.lidze.
Dzięki awansowi Chojniczanki Marcina Orłowskiego do 1.ligi oraz przejściu Bartosza Biela z Tura do Puszczy powiększyła się liczba pierwszoligowców z wałbrzyskim rodowodem. Dołączyli oni do Dawida Kubowicza, dla którego sezon 2013/14 jest szóstym na zapleczu ekstraklasy. Wcześniej reprezentował barwy na tym szczeblu Tura Turek, Floty Świnoujście i Termaliki Nieciecza. Po półrocznej grze w Górniku Wałbrzych od wiosny 2013 gra w Arce Gdynia. Dzięki uniwersalności może grać na różnych pozycjach, ale jak sam twierdzi najlepiej czuje się na prawej obronie. Latem odszedł z Gdyni jego konkurent do gry na tej pozycji Damian Krajanowski (do GKS Tychy). Nic dziwnego, że trener Paweł Sikora, który Dawida pamięta jeszcze ze współpracy w Świnoujściu, postawił na niego w defensywie.
Dawid Kubowicz żegna się z Gdynią
Początek sezonu był udany, bowiem do dobrej grze w lidze doszły sukcesy w Pucharze Polski, gdzie Arka wyeliminowała Ruch Chorzów 3:2 po dogrywce. Po 5 kolejce, kiedy to żółto-niebiescy pokonali w Nowym Sączu Sandecję 3:0 nikt nie spodziewał się kryzysu. W sześciu następnych spotkaniach Arka wygrała zaledwie jeden mecz, jeden zremisowała a aż 4 zakończyła porażką. Trener Sikora próbował znaleźć antidotum na ligowy marazm. Nastąpiły zmiany w bloku defensywy, gdzie na ławkę rezerwowych powędrowali m.in. młodziutki Marcjanik i Kubowicz. Po tych zmianach gdynianie znowu wstąpili na zwycięski szlak i porażki doznali dopiero w ostatnim meczu roku. Oprócz udanego ligowego finiszu (4.miejsce ze stratą 4 punktów do strefy awansowej) Arka po rozgromieniu Korony Kielce 5:1 w PP sposobić się będzie do ćwierćfinału. Dawid w pucharowej przygodzie na boisku uczestniczył w dwóch pierwszych meczach, w lidze zagrał łącznie w 11 meczach (7 pełnych), w których zaliczył dwie żółte kartki. W międzyczasie, w listopadzie dwukrotnie wspomagał kolegów z drużyny rezerw w 3.lidze. Udane wyniki były spowodowane udanym wycofaniem na prawą obronę ofensywnie usposobionego Adriana Budki, który przed sezonem przyszedł z Pogoni Szczecin, a wcześniej próbowany był nawet w kadrze. Udany okres zaliczył Kamil Juraszek, który przyszedł z wrocławskiego Śląska i warto przypomnieć, że jest synem byłego gracza m.in. KP Wałbrzych Piotra. Gdy w grudniu pisano o ewentualnym angażu pozostającego bez klubu Marcina Kikuta czy poszukiwaniach prawoskrzydłowego, nie mogła zdziwić informacja przedświąteczna, że Kubowicz znalazł się w gronie piłkarzy, którym zarząd klubu dał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.
Marcin Orłowski (Chojniczanka)
Rówieśnik Kuby - Marcin Orłowski, który jesienią 2012 rozminął się w Wałbrzychu z Dawidem, w pierwszej lidze dopiero debiutował, podobnie jak jego klub z Chojnic. Po odpadnięciu z PP ligowa premiera przyniosła Chojniczance 3 punkty po zwycięstwie 3:1, a trzecią bramkę zdobył właśnie Orzeł. Potrzebował na to zaledwie trzech minut - zmienił Tomasza Mikołajczaka w 74 min., by w 77 pokonać bramkarza Kolejarza Stróże. Nie było to jednak przepustką do podstawowego składu, bowiem największym zaufaniem trenera Mariusza Pawlaka cieszyli się Tomasz Mikołajczak i Maciej Ropiejko, który przyszedł przed sezonem. Marcinowi pozostawała gra w końcówkach meczów. Przełomem okazał się mecz 8.kolejki z płocką Wisłą (2:0), kiedy to Orłowski co prawda gola nie strzelił, ale wypracował rzut karny. Sport ocenił go na siódemkę i nominował do Jedenastki Kolejki. Do końca ligowego grania Marcin wybiegał w podstawowym składzie i jedynie w ostatniej kolejce wszedł z ławki rezerwowych. W 12.kolejce z GKS Katowice strzelił drugiego ligowego gola, który przyniósł jedynie remis. Indywidualny bilans Orłowskiego to 17 (6) meczy, 2 bramki, 3 żółte kartki. Niestety, wiosną Marcin nie będzie miał okazji powiększyć swojego dorobku w Chojniczance, która zimę spędzi na 11.miejscu. Klub postanowił póki co pożegnać się z kilkoma zawodnikami i na pierwszy ogień poszedł kwartet, w którym znalazł się Orzeł. Obok niego ten przykry los spotkał Ropiejkę. Na ich miejsce klub planuje ściągnąć skutecznego w Rybniku Ferugę lub napastnika Lechii Gdańsk Dudę.
Bartosz Biel
Bartosz Biel to wciąż łakomy kąsek dla wielu ligowców, bowiem urodzony w maju 1994 pomocnik jako młodzieżowiec może być realnym wzmocnieniem zespołu. W sferze marzeń jest póki co jego powrót do Wałbrzycha, a sam zawodnik spróbował skonfrontować swoje umiejętności w 1.lidze. Jego przystanią jest beniaminek Puszcza Niepołomice, którą trenuje Dariusz Wójtowicz, prowadzący swego czasu kadry juniorskie PZPN i zespoły w SMS Łódź - skąd zna zapewne Bartka. Biel debiut ligowy w Puszczy nie zapamięta dobrze - nie dość, że zespół przegrał w Bełchatowie (0:1) to Bartek musiał z powodu kontuzji opuścić boisko już po 26 minutach. Przez to musiał opuścić kilka spotkań i na dobre ligowe granie Biel rozpoczął od 8.kolejki - bowiem wtedy powrócił do wyjściowego składu. Puszcza poziomem odbiega od większości pierwszoligowców, przegrała najwięcej w lidze spotkań i straciła najwięcej bramek. Sam trener Wójtowicz obiketywnie twierdzi, że obecna kadra nie gwarantuje walki o utrzymanie. Po takich deklaracjach niepołomicka drużyna niespodziewanie zanotowała trzy kolejne zwycięstwa: w Rybniku, u siebie z Dolcanem i w Stróżach. Na tę chwilę Puszcza jest szesnasta, ale ze Stomilem (14.miejsce) przegrywa miejsce w tabeli jedynie bilansem spotkań. Bartosz Biel, który wypadł z kadry swego rocznika, jesienią w lidze zagrał 15 (5) meczy, nie strzelił żadnej bramki, ale może pochwalić się kilkoma asystami.
W T-Mobile Ekstraklasie Wałbrzych miał swoich przedstawicieli wśród piłkarzy w Ruchu Chorzów i Zagłębiu Lubin. O posadę mógł drżeć Jerzy Cyrak asystent Mariusza Rumaka w Lechu Poznań. Po przegranej przygodzie w europejskim i krajowym pucharze posada Rumaka w Kolejorzu zdaniem dziennikarzy wisiała na włosku. Zarząd wytrzymał ciśnienie i wiosną Cyraka na ławce poznańskiego klubu ponownie będziemy oglądać. W chorzowskim Ruchu była szansa na oglądnięcie dwóch wałbrzyszan. Miłosz Trojak kilkakrotnie zasiadł na ławce rezerwowych, ale nie zaliczył debiutu ligowego. Defensywę Niebieskich miał wzmocnić 30-letni Adrian Mrowiec, który latem przyszedł z niemieckiego Chemnitzer FC.
Adrian Mrowiec (Ruch Chorzów)
W najwyższej klasie rozgrywkowej Adrian więcej meczów rozegrał w Szkocji niż w Polsce, gdzie występował w Arce Gdynia przez sezon (2009/10). Póki co przygoda w chorzowskim klubie nie przebiega tak jakby sobie życzył zarówno Ruch jak i sam zawodnik. Na początku sezonu złapał kontuzję mięśnia uda.  Mrowiec początkowo siedział na ławce rezerwowych, z której wskoczył od razu do podstawowego składu na derby w Zabrzu (2:2), kiedy to trener Jacek Zieliński posadził Dziwniela i Stawarczyka po kompromitacji w PP z Arką (2:3). Adrian zagrał w kolejnym meczu - niesławnym w Białymstoku (0:6), kiedy to Zieliński pożegnał się z posadą trenera. Nowy trener Słowak Jan Kocian początkowo postawił na nowe nazwiska co później okazało się udanym posunięciem, bowiem Ruch stopniowo podnosił się z dna tabeli ostatecznie plasując się na piątym miejscu.  Mrowiec w rytm meczowy wchodził w trzecioligowych rezerwach. Kocian dał mu szansę w 3 spotkaniach, w których dwukrotnie meldował się na boisku ... w doliczonym czasie gry!  Gdy w Poznaniu zagrał kwadrans dopadł go pech - kontuzja kolana wymagająca artroskopowego czyszczenia stawu. Po rehabilitacji wróci do treningów, Jan Kocian twierdzi, że liczy na niego. Póki co jesienny ekstraklasowy dorobek Mrowca to 5 (2) meczy + 4 w 3.lidze.
Paweł Oleksy
O degrengoladzie Zagłębia Lubin napisano już chyba wszystko. Od lat po ciekawie zapowiadających się transferach wielkie nadzieje, a potem jeszcze większe rozczarowanie. Wśród nabytków tegorocznych był Paweł Oleksy, który powrócił do Lubina po trzyletniej tułaczce na wypożyczenia (Głogów, Polkowice, Bydgoszcz, Gliwice). Z Piastem wywalczył prawo gry w eliminacjach Ligi Europejskiej, został uznany za jednego z najzdolniejszych lewych defensorów, ale w Zagłębiu zapewniono mu większe pieniądze i kuszono większymi perspektywami. Zarówno czeski szkoleniowiec Pavel Hapal, jak i jego zmiennik Adam Buczek stawiali na Oleksego. Buczek znakomicie pamiętał Pawła jeszcze z juniorów. Najgorzej wypadł w Bydgoszczy (0:2) przeciwko byłym kolegom z Zawiszy, gdy opuścił boisko po pierwszej połowie i z żółtą kartką na koncie. Gdy zespół objął Orest Lenczyk Oleksy w lidze wybiegł tylko czterokrotnie, a znów gwoździem do trumny okazał się występ przeciw byłym partnerom - 0:2 w Lubinie z Piastem Gliwice. Większym zaufaniem póki co cieszy się Serb Dorde Cotra, a bilans jesienny Pawła to 13 (8) meczów i 2 żółte kartki. Na pocieszenie może być fakt, że jedyny pucharowy mecz w drodze do ćwierćfinału (1:0 z GKS Tychy) Oleksy zagrał za kadencji Lenczyka. Zimą czeka wychowanka klubu z Czarnego Boru ciężka praca by wywalczyć miejsce w podstawowym składzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz